• Nie Znaleziono Wyników

Vi „zielone miasTo”

1. Grünstadt a koncepcja miasta-ogrodu

Koncepcja miasta-ogrodu była pomysłem brytyjskiego pianisty i urba-nisty Ebenezera Howarda (1850-1928). Zaprezentował ją w książce pt.

Garden Cities of Tomorrow (1902) in American Libraries. (Miasta ogrody jutra. Wolne od slumsów). Jej realizacja miała zapewnić mieszkańcom

odpowiednie warunki życia, spokój oraz harmonię. W przypadku miasta, jako jego zalety E. Howard wymieniał: dobre, bezpieczne oświetlenie ulic, kanalizację i życie towarzyskie. Za wady uznał wysokie ceny i zatrute powietrze. Z kolei po stronie wsi, jako zalety postrzegał: piękno natury i tańsze życie, jako wady: niskie zarobki, brak rozrywek i towarzyskie-go życia. Miasto-ogród miało łączyć zalety obu jednostek osadniczych.

„Miało ono być oparte na planie koła podzielonego głównym ulicami na sześć jednakowych części. Poszczególne strefy miały przypisane funkcje, na przykład usługowe, mieszkaniowe, rekreacyjne. Całość była skupiona wokół centralnego parku o średnicy około 900 m, w którym znajdowały się budynki publiczne i otoczona wieńcem terenów rolniczych. Według założeń na jednego mieszkańca przypadało 35 m² zieleni publicznej, a na jeden dom 200 m². Na wąskim pasku terenu, który otaczał dzielnice mieszkaniowe, usytuowane miały być zakłady przemysłowe i magazyny.

Odzwierciedlało to sprzeciw wobec sypialnianego charakteru przed-mieść. Koncepcja miasta ogrodu pojawiła się w 1898 roku w Anglii”.

Pierwszy plan miasta ogrodu autorstwa B. Parkera i R. Unwina zaczę-to realizować w 1904 r. Jedna z trzech wiosek – Letchworth – dała nazwę nowemu osiedlu projektowanemu na 35 tysięcy mieszkańców. „Miasto zostało podzielone na cztery części przez biegnącą z zachodu na wschód linię kolejową oraz prostopadłą do niej dolinę. Każda część posiadała własny ośrodek ogólnomiejski. Była to największa jednostka osadnicza.

Nadano jej układ koncentryczny, jednak bez centralnego parku”. Oprócz Letchworth miało powstać 29 satelitów, zrealizowano tylko 8. Ponieważ miasto miało być założone na terenach rolniczych, koszt utrzymania i ceny mieszkań były niskie. W jakimś stopniu nowe tendencje, wzoro-wane na koncepcji E. Howarda, odzwierciedlał Giszowiec na Górnym Śląsku. Słabym ich odbiciem były także dawne Siemianowice Śl., które w ocenie Niemców zyskały miano „Zielonego Miasta” i słowo Grünstadt trafiło w latach okupacji na stempel pocztowy. Powodem były mnogie oazy zieleni: park hutniczy, siemianowicki zespół pałacowo-parkowy, mi-chałkowicki zespół dworsko-parkowy, planty na Placu ks. Piotra Skargi, Pszczelnik, Fazaniec, Lasek Bytkowski, dworskie pola bytkowskie, liczne ogródki działkowe. W międzywojniu kwitło także życie towarzyskie i kul-turalne. Na ulicy Jana III Sobieskiego, odstraszającej dziś oczodołami opuszczonych lub zaniedbanych kamienic, przed wojną było kilka lokali gastronomicznych i niezliczona liczba sklepików oraz słynny na całą Pol-skę Zakład Witraży Fryderyka Romańczyka i Browar z ogrodem. Bawiono się „Pod Dwiema Lipami” i u Uhra. Do tzw. Belwederu przy ulicy H. Sien-kiewicza przyjeżdżała z występami Operetka Lwowska, a ostatnimi czasy uwagę przechodnia zwracają jedynie resztki muru okalające pusty plac po Hucie „Laura” („Jedność”). Zniknęły również planty, staw i kopalnia

„Siemianowice”. Nie ma „Popularnej” knajpy przy pl. Skargi i „Beczki z piwem:, gdzie górnicy i hutnicy zgodnie po szychcie gasili pragnienie.

Ząb czasu i nie tylko zamienił tam „wszystko na inne”. Dobrze się stało, iż tą ginącą Atlantydę, posługując się piękną śląską gwarą, opisał Stefan Maruszczyk ps. Stary Korzeń, w zgrabnym dziełku pt Siemianowice ke-rych niy znocie89. To takie nasze Powidoki – obrazy Siemianowic, których już nie ma. Jednakże dla wielu to taka część miasta-świata, o którym ani nie chcą, ani nie potrafią zapomnieć. W krajobrazie tym majaczą duchy postaci charakterystycznych: jednorękiego tragarza zaopatrującego oko-liczne sklepiki (m.in. kupca Piroga) w warzywa, owoce, ziemniaki, czło-wieka okaleczonego przez wojnę, byłego żołnierza Wehrmachtu, który zwolniony z niewoli, nie chciał wracać do Niemiec, bo cała jego rodzina zginęła, i łysego drągala, co chwile plującego w dłonie, którymi gładził gołą czaszkę powtarzając: „ziemia jest okrągła” oraz „Etoma” – „co za-topił szyb Knopf” i „Śledziony”, dla której alkohol stał się nieodłącznym rekwizytem. Tą ostatnią postrzegano wyłącznie w kategorii bohaterki wiersza Agnieszki Osieckiej pt Tępa blondyna:

Stoi na stacji tępa blondyna, Ani nie gada, ani nie kima.

Chętna po prostu, chęć ma na klina

Jednak mało kto w tej Miss Wykidajło był w stanie rozpoznać śliczną dziewczynę, która w teatrzyku SP nr 3 grała rolę Zosi z Pana Tadeusza.

Nad tą przemianą i sposobem zagospodarowania czasu ubolewała jej dawna nauczycielka, która ze smutkiem obserwowała poczynania swojej byłej podopiecznej w mieście zieleni, którego cząstką były planty przy placu P. Skargi.

2. działania proekologiczne

TPSŚl. to organizacja typu non-profit, działająca także na rzecz za-chowania dziedzictwa przyrodniczego, dbająca o zrównoważony rozwój,

„to jest taki rozwój, w którym potrzeby obecnego pokolenia mogą być zaspokojone bez umniejszania szans przyszłych pokoleń na ich zaspo-kojenie”. Model takiej gospodarki zakłada odpowiednio i świadomie

„ukształtowane relacje pomiędzy wzrostem gospodarczym, dbałością o środowisko (nie tylko przyrodnicze, ale także sztuczne – wytworzone przez człowieka) oraz jakością życia (w tym zdrowiem człowieka)”.

Celem niniejszej publikacji jest próba pokazania tego, iż wszędzie znajdą się ludzie, którym zależy na kondycji miejsca, w którym żyją, na jego wartościach, zabytkach, ochronie tego co pozostało z przeszłości i dbaniu o tradycję. Żyjąc, mieszkając, i przebywając w jednym miejscu człowiek powoli staje się jego cząstką. Otoczenie to ma swoją historię.

Zmienia się ona wraz z rozwojem. Warto więc przyjrzeć się, jak

archi-tektura krajobrazu ewoluowała, jakie pozostały ślady minionych dawno wydarzeń, czy czas zachował jakieś pomniki przyrody. „Ludzkie wspo-mnienia zanurzone są w przeszłości, a ta wpisana jest w dany krajobraz.

Pamięć i historia wzajemnie się przeplatają, a oddziałując na siebie i modyfikując swoją treść, wiążą grupy i jednostki z danym miejscem i wzajemnie je do siebie dopasowują”90.

Inicjowanie działań na rzecz ochrony środowiska oraz upiększania miasta jest wpisane w powinności statutowe Towarzystwa91. Są to dzia-łania głównie na rzecz oświaty ekologicznej: przejawiające się w orga-nizowanych konkursach dla młodzieży. W sprawie ochrony zabytkowego drzewostanu w Parku Miejskim członkowie TPSŚl. odbyli spotkanie z doc. A. Sondkiem – dendrologiem, pracownikiem naukowym UŚ. i inż.

K. Woźnicą, której podlegają sprawy konserwacji zieleni w naszym mie-ście. Towarzystwo uiściło opłaty za wykonanie tablic informacyjnych i reklamowych dotyczących ochrony zieleni w mieście. Ponadto pokryło koszty związane z przygotowaniem czynów społecznych mających na celu upiększenie miasta92. TPSŚl. włączył się również w upowszechnianie wiedzy o ochronie środowiska, w którym żyjemy, popularyzując celem poznawczym takie wiadomości jak:

- znaczenie i rola przyrody w aglomeracjach miejskich (lasy, parki, żywopłoty, skwery, zieleńce, zieleń przydrożna, ogrody działkowe, ukwie-cone balkony)

- zapoznanie z początkami tworzenia tradycji „Zielonego Miasta”

– Grünstadt

- poznanie parków miejskich, ich historii i osobliwości przyrodniczych

- poznanie lokalizacji i nazw Podmiejskich Ogródków Działkowych - zapoznanie z działania na rzecz zazieleniania miasta

- uświadomienie przyczyn niszczenia środowiska przyrodniczego miasta:

a. rozwój przemysłu b. urbanizacja

c. inne czynniki (szkodniki, zaraza)

- wskazanie instytucji zajmujących się badaniem stanu zanieczysz-czenia i ochroną środowiska w mieście

Cenną inicjatywą było wprowadzenie zwyczaju obdarowywania dy-plomem Nieuleczalnego Optymisty działacza kultury czy społecznika wyróżniającego się wybitnymi osiągnięciami. Wśród laureatów znaleźli się: Romuald Duda, Prezes Siemianowickiego Towarzystwa Tenisowe-go, Maria Dylowa twórczyni Warsztatów Terapii Zajęciowej „Imperium Słońca” (Siemianowickie Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Specjalnej Troski) i Maria Sokołowa, redaktor „Gazety Siemianowickiej”. Niestety

pomysłu R. Dudy, założenia w mieście hospicjum, nie udało się zrealizo-wać z powodu trudności finansowych.

Inną inicjatywą był przegląd ulic i dzielnic naszego miasta. W ten spo-sób członkowie TPSŚl. wyrażali swoje pragnienie aby nasze miasto było estetyczne, czyste i uporządkowane, a uciążliwości, na które napotykają nasi mieszkańcy, były usuwane skutecznie i szybko. Przez powołane do tego służby miejskie. W tym przypadku liczyli na szeroką pomoc i współ-pracę wielu obywateli naszego grodu. Interpelowali miedzy innymi w sprawie ulicy Fabrycznej93.

Szczególną aktywność w podobnych sprawach wykazywała Anna Sza-necka, która była łowcą wszystkich nieprawidłowości i braków. W jednej z notatek zaprotokołowano: „A. Szanecka twierdzi, iż w ułatwianiu życia dla niepełnosprawnych miasto prawie nic nie robi” i jako typowy przy-kład podała wyremontowany budynek PKO przy ul. Śmiłowskiego. Gdzie mimo „przepychu architektonicznego, niepełnosprawny bez pomocy osób towarzyszących nic załatwić nie może, bo zapomniano o takich klientach PKO”94. A. Szanecka zwróciła też uwagę na nieporządki, bałagan przy ul Mysłowickiej niedaleko dawnego Hotelu Robotniczego

Z kolei Stanisław Musiał z ramienia TPSŚl. spotykał się z Komisją Ochrony Środowiska RM i z przedstawicielami spółki „Landeco” składu-jącej śmieci na wysypisku w rejonie siemianowickiej fazanerii. Działanie to było spowodowane licznymi skargami mieszkańców. Towarzystwo podtrzymało decyzję o publikacji w „Gazecie Siemianowickiej” artykułów dotyczących działalności spółki „Landeco” w mieście. Były to artykuły płatne, uzupełnione komentarzem od redakcji. Po ich wydrukowaniu redakcja zwróciła się do Zarządu Miasta z propozycją skomentowania zamieszczonych tekstów.