• Nie Znaleziono Wyników

Autorytaryzm, totalitaryzm, dyktatura i autokracja jako formy niedemokratycznego sprawowania władzy

Modele sprawowania władzy

2. Autorytaryzm, totalitaryzm, dyktatura i autokracja jako formy niedemokratycznego sprawowania władzy

Słownik pojęć politycznych podsuwa nam wiele ustrojów przeciwnych demokracji: tyrania, despotyzm, autokratyzm, dyktatura, absolutyzm, totalitaryzm. Różnie rozmieścilibyśmy je na skali dziejów wskazującej czas ich powstania i panowania. Najstarsze, tyrania i despotyzm, zrodziły się w starożytnej Grecji, skąd też wywodzą się ich nazwy. Absolutyzm i autokracja pojawiły się w osiemnastym wieku. Dyktatura natomiast, choć jest pojęciem rzymskim, rozgościła się dopiero w dwudziestym wieku. Zupełnie współczesne modele sprawowania władzy to totalitaryzm i autorytaryzm.

Autorytaryzm

Zacznijmy od autorytaryzmu. Encyklopedyczno-słownikowe zdefiniowanie tej formy sprawowania władzy akcentuje fakt oparcia jej na charyzmatycznym przywództwie jednej osoby lub grupy osób wspieranych często podporządkowaną sobie armią. System ten szczególną popularność zyskał w XX wieku w Europie, gdy częściowemu lub czasowemu załamaniu uległy systemy demokratyczne. Przejmował wówczas kontrolę nad państwem starając się zapobiec jego rozkładowi, anarchii czy zażegnując niebezpieczeństwo utraty suwerenności. Nie likwidował on zupełnie demokratycznych procedur, np. pozostawiał wybory do władz, jednak nie respektował w pełni ich rozstrzygnięć. Choć autorytaryzm rości sobie pretensje do szerokiej kontroli życia społecznego i politycznego, to jednak brak mu tej rozległości i represyjności jaką posiada totalitaryzm. I tu jednak dostrzega się wyraźną wrogość w stosunku do swoich przeciwników, których różnymi metodami ucisku próbuje się eliminować. Jako przykład autorytarnej formy sprawowania władzy trzeba tu wymienić m.in.: rządy gen. Francisco Franco w Hiszpanii, gen. Augusto Pinocheta w Argentynie, oraz marszałka Józefa Piłsudskiego w Polsce. A niektórzy analitycy współczesnej sceny politycznej skłonni są uznać za autorytarne rządy w Federacji Rosyjskiej.

Tyle, w sposób nadzwyczaj skondensowany, możemy się dowiedzieć o autorytaryzmie z popularnych źródeł informacji. Zwróćmy się jednak ku rozważaniom bardziej filozoficznym, w których postaramy się wskazać na te elementy, które różnią autorytaryzm od demokracji, oraz te, gdzie zachodzi między nimi jakaś zbieżność.

Rdzeniem tego pojęcia jest słowo „autorytet”43, kojarzący nam się – i słusznie – z czymś ważnym, słusznym, pozytywnym. Natomiast „autorytaryzm” postrzegany jest zazwyczaj pejoratywnie. Kryje się bowiem za nim nadmierna władza, uzurpacja godności, ograniczenie wolności, ucisk i nadużycia44

.

Bogumił Szmulik i Marek Żmigrodzki podają, że „termin ‘autorytaryzm’ pochodzi od łacińskiego słowa auctoritas, oznaczającego władzę, a także powagę moralną. W państwie autorytarnym organy władzy państwowej uznają się za nadrzędne wobec obywateli, bezwzględnie wymagając uległości i podporządkowania się swoim ‘jedynie słusznym decyzjom’”45

. Definicja ta nie spełnia wszystkich oczekiwań politologicznych, jednak stanowi dobry punkt wyjścia do dalszych badań nad tym zjawiskiem.

Autorytaryzm nie ma zaufania do parlamentaryzmu i pluralizmu, choć zachowuje je dla pozoru legalności swoich działań i ograniczenia społecznego niezadowolenia. Ze sceptycyzmem odnosi się także od demokracji, liberalizmu i indywidualizmu. Według autorów „Kompendium wiedzy o społeczeństwie, państwie i prawie” wspólnymi cechami wszystkich ideologii autorytarnych są: skupienie uwagi na władzy wykonawczej, czyli rządzie; niechęć do parlamentaryzmu rozumianego jako instytucji w której poszczególne partie walczą o różne sprawy swoich członków i wyborców; parlament powinien raczej być manifestacją jedności wobec nakreślonego ponad nim interesu państwa; władza postrzegana jest jako moc, która, jeśli jest wystarczająco silna, sama siebie legitymizuje do przewodzenia państwem; promuje elitaryzm, w którym przynależność do elit uzależniona jest od zasług wobec państwa; domaga się bezwarunkowego podporządkowania się społeczeństwa władzy, która jako jedyna w pełni troszczy się o interes państwa46

.

Autorytet funkcjonował pierwotnie wespół z tradycjonalistyczną koncepcją dziejów, gdzie historię pojmowano jako rozwój przeszłości. Ten model znika w osiemnastym wieku, kiedy to historia rozumiana zaczyna być jako dzieje człowieka wychylającego się ku

przyszłości i zrywającego z przeszłością. Ale nie znika pozytywne postrzeganie autorytetu.

Pomimo iż auctoritas powiązane jest z potestas – władzą, to nie zatarła się miedzy nimi różnica. Może właśnie temu zawdzięczamy, że pojecie „autorytet” nie uznajemy za

43 Prawdopodobnie słowo to pochodzi z języka łacińskiego, gdzie augere pierwotnie oznaczało „powiększać”.

44

Patrz: Andrzej Antoszewski, Ryszard Herbut, Systemy polityczne współczesnego świata, ARCHE, Gdańsk 2007, s. 11 nn.

45 Bogumił Szmulik i Marek Żmigrodzki, Autorytaryzm i totalitaryzm [W:] Wprowadzenie do nauki o państwie

i polityce, praca zbiorowa pod redakcją Bogumiła Szmulika i Marka Żmigrodzkiego, Wydawnictwo

Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2006, s. 119.

46 Patrz: Kompendium wiedzy o społeczeństwie, państwie i prawie, praca zbiorowa pod redakcją Sławomiry Wronkowskiej i Marii Zmierczak, Wydanie IX, uaktualnione, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004, s. 203.

zdewaluowane. Jednak po błędnym przetłumaczeniu przez Maxsa Webera niemieckiego słowa Herrschaft (panowanie, dominacja seniora nad wasalem w feudalizmie) na język angielski jako właśnie „autorytet” a nie np. „power” – moc, siła, czy „rulership” – władztwo, słowo to znalazło się w polu semantycznym obejmującym także pojęcia: władza, wpływ, siła, przymus. W wyniku dalszych „obróbek” tego pojęcia, zaczęło ono funkcjonować w socjologii w takim samym znaczeniu jak w politologii „władza”. Dalsze losy słowa „autorytet” pogłębiają tylko chaos w jego rozumieniu i stosowaniu, odbiegając od pierwotnego znaczenia.

W polityce, „autorytet” zaczął być stosowany na określenie legitymizacji władzy a nie jej legalności, a dla niektórych nawet „autorytet” stał się formą władzy. Władza natomiast kojarzona jest z przymusem i sankcjami. W języku łacińskim władza, czyli potestas wywodzi się z czasownika oznaczającego „zdolność do czegoś” (por. potencja, potencjał). Dla nas, władza to nie tyle sama „możność” czy „zdolność”, co „możność lub zdolność, by coś zostało zrobione”. Akcentuje się tu element rozkazujący, rozporządzający czymś lub kimś, a dosłownie, rozkazywanie komuś, by zrobił coś. Przenosząc ten sposób rozumowania na państwo, stwierdzamy, że rządząca w nim władza rozkazuje, wydaje polecenia, czy zleca wykonanie czegoś, mając w zanadrzu monopol na posługiwanie się siłą. Nie na tym oczywiście zbudowana jest jedność polityczna społeczności i jej podporządkowanie się władzy. Nie do używania siły sprowadza się też współczesna władza, a już na pewno, nie jest to jej zasadniczym celem. Jednakże, gdy rozpatrujemy systemy przeciwne demokracji, zalążki takiego myślenia przekształcone w działanie są aż nazbyt widoczne. Różnica ta leży także w odmiennym charakterze mobilizowania społeczności do działania. O ile w państwach o ustroju autorytarnym mobilizacja odbywa się przez rozkaz, a dopingowanie uskutecznia przemoc, to w krajach demokratycznych wypracowuje się coś, co nazywane jest „zobowiązaniem politycznym”47. I jeśli „autorytet” wyjaśnia swoje stanowisko wobec określonej kwestii, „władza” uważa tą czynność za zupełnie zbędną. Działania polityczne, które nie są tylko procedurami sprawowania władzy, nadają tym procedurom rangę autorytetu.

W autorytaryzmie władza żyje rozkazem wspieranym siłą. Natomiast autorytet działa poprzez „przyciąganie”48. Można to również oddać pojęciem „wpływu”. Ale aby autorytet miał ów wpływ, musi być akceptowany, musi mieć prestiż i poważanie. To zyskuje dzięki swej „wybitności” i moralnej sile. Autorytet nie zmusza – autorytet oddziałuje. Pozostawia

47 Patrz: Giovanni Sartori, Teoria demokracji, dz.cyt., s. 234.

nam swobodę w zajęciu stanowiska i podjęciu decyzji. Pozytywnie odczytywane walory autorytetu nadają legitymizację jego istnieniu i poczynań przez niego czynionych. Autorytet i legitymizacja to zjawiska zachodzące na siebie i przeplatające się nawzajem. Jeśli możemy mówić o kryzysie naszej demokracji, to wiąże się on właśnie z kryzysem autorytetów. Władza bez autorytetu albo jest słaba i nie może skutecznie działać, albo funkcjonuje poprzez ucisk. Dążenie demokracji skierowane jest na obniżanie elementu ucisku, redukowanie go do niezbędnego minimum. Równolegle jednak obniża się siła skuteczności władzy, chyba że z takich czy innych powodów, cieszy się ona dużym autorytetem. Stąd wieczny na nią popyt. W krajach demokracji nastąpić powinna wymiana „ludzi z władzą” na „ludzi z autorytetem”.

Podsumowując rozważania o „autorytaryzmie” jako domniemanym przeciwieństwie demokracji stwierdźmy, że nie spełnia on wszystkich naszych oczekiwań jako idealny model niedemokratyczny, ale też nie pozbawia nas złudzeń, że są to jednak dwa odległe od siebie systemy. Problemem jest omawiana tu kwestia „autorytetu”. Zbyt szerokie jego rozumienie może doprowadzić do rozmycia się różnicy między obu systemami. Wiadomo przecież, że demokracja bez autorytetu przerodzi się w państwo siły, czyli autorytaryzm „czystej wody”, lub w anarchię. Autorytet władzy w demokracji ma, jako pierwsze i podstawowe zadanie, stać na straży swobód demokratycznych. Ale musi to czynić autorytatywnie a nie autorytarnie, we współdziałaniu z wolnością. Autorytet autorytatywny i wolność współgrają ze sobą i nawzajem siebie potrzebują.

Totalitaryzm

Zajmijmy się teraz „totalitaryzmem”. Termin ten powstał na łacińskim słowie tutus oznaczającym „wszystko”, „całość”. Po raz pierwszy pojęcia „totalitaryzm” na oznaczenie charakteru państwa użyto w czasach Mussoliniego. „Od tego czasu nazwą tą określa się system władzy państwowej opartej na nieograniczonych kompetencjach władzy cywilnej”49

. Jasne zatem już staje się, że totalitaryzm to system, który rości sobie pretensje do całkowitego władania, kontroli nad wszystkimi sferami życia społecznego i każdej jednostki50

. Odpowiada on zatem, w pierwszym odczuciu, poszukiwanemu przez nas przeciwieństwu demokracji. Ale i sama demokracja nie jest wolna od tendencji do totalności. Przemiany społeczne, które zachodzą w obecnym świecie zmuszają rządy do zajmowania się tak wieloma sprawami, że trudno byłoby nam znaleźć wolną od ich ingerencji sferę naszego życia. Zmusza je do tego:

eskalacja demograficzna i związany z tym problem planowania rodziny, globalizacja, zagęszczenie przemysłowe, niebezpieczeństwo ekologicznej klęski – by wymienić tylko niektóre zagadnienia i obszary. Zatem mogło by się zdawać – nie bez pewnych racji – że współczesne państwa, także te demokratyczne, zmierzają ku „totalności”. I my, jako społeczeństwo, nie tylko się na to zgadzamy, ale nawet tego się domagamy. Oczywiście, czynimy to nieświadomie, poprzez coraz częstsze żądania „odgórnym zajęciem się sprawą”.

Każdy system totalitarny jest zarazem autorytarny, czyli depczący wolność jednostek, z tym, że w totalitaryzmie czyni się to w każdym możliwym zakresie i sektorze życia człowieka. „Państwo totalitarne – piszą autorzy „Kompendium” – konsekwentnie narzuca obywatelom określony sposób myślenia nie tylko przez prasę i propagandę, organizację szkolnictwa, wychowania i kontrolę nad systemem nauki, lecz także przez stosowanie różnych form przymusu, nie wyłączając terroru tak fizycznego, jak i psychicznego”51

.

Bliski tej formie sprawowania władzy jest absolutyzm. Historycznie, termin ten powstał przez łacińskie przetłumaczenie greckiego słowa panbasiléia, używanego przez Arystotelesa na oznaczenie królestwa totalnego. Średniowieczne potestas absoluta (władza absolutna) nie miało negatywnego skojarzenia. Stosując to określenie wskazywano na władzę najwyższą, doskonałą, całkowitą i nieuchwytną. Machiavelli52

obszedł się jednak z tym pojęciem tak, że obecnie przypisujemy mu pejoratywne konotacje. Tyrania, jako nowe tłumaczenie słowa absolutyzm, oznaczało, że piastujący najwyższy urząd stał ponad prawem. Choć to ostatnie sformułowanie odnotowujemy dopiero u Hobbesa. W Średniowieczu, monarcha wyświęcany przez papieża, musiał liczyć się z prawem Boskim i Kościelnym. Ugruntowanie się pojęcia „absolutyzm” jako rzeczownika nastąpiło dopiero w XVIII wieku i przetrwało w tej formie do czasów nam obecnych. Skoro „absolutyzm” znajduje swój źródłosłów w łacińskim absolvere czyli „uwalniać”, zdefiniujmy teraz ten sposób rządzenia jako władzę uwolnioną spod kontroli, nieograniczoną, dowolnie sprawowaną.

Historyczne przykłady takich rządów odzwierciedlają siedemnasto- i osiemnastowieczne monarchie absolutne. To, co je cechowało, to ich patrymonialny charakter, czyli że kraje, nad którymi pieczę sprawował monarcha były uważane za jego mienie.

50 Literackim odpowiednikiem takiego państwa jest niewątpliwie Eurazja i Oceania Georga Orwella z „Roku 1984”.

51

Kompendium wiedzy o społeczeństwie, państwie i prawie, dz.cyt., s. 69.

52 Chodzi tu oczywiście o „Księcia”, dzieło w którym w filozoficzny sposób przedstawił zasady skutecznego władania państwem, zdobycia i utrzymania władzy, stosowania przemocy i różnych form manipulowania poddanymi.

Koncentracja władzy która cechuje absolutyzm nie ma, na danym terenie, siły wobec siebie konkurencyjnej. Dzieje się tak wówczas, gdy pluralistyczny charakter społeczeństwa jest w fazie rozkładu i brak mu sił na odbudowę. Do takiego stanu doprowadzić może zbytnie scentralizowanie demokracji, gdzie elita władzy zyskuje monopol na rozwiązywanie problemów ogólnospołecznych. Innym zagrożeniem jest sytuacja, w której klasa rządząca nie jest dostatecznie ograniczona prawem, czyli de facto, stawia się ponad prawem. Brak zasad nadrzędnych, opisanych na przykład w konstytucji, wprost prowadzi do absolutyzmu.

Oba wymienione zagrożenia stanowić mogą genezę współczesnego absolutyzmu. Przyglądając się kondycjom obecnych demokracji nie możemy wykluczyć, że nie grozi im takie niebezpieczeństwo. Wydaje się, że najdalej od tej przepaści stoi państwo liberalno-konstytucyjne. Tu bowiem demos jest na tyle suwerenny, a zarazem podporządkowany wyższym prawom (legibus obligatus), że prawdopodobieństwo przejęcia władzy przez elitę i sprowadzenie jej do swej wyłączności jest minimalne. Ale aby tak się rzeczywiście nie stało potrzebna jest ustawa zasadnicza, określająca zakres władzy oraz wyznaczająca wartości podstawowe, na których zbudowany musi być porządek demokratyczny.

Absolutyzm, tak jak autorytaryzm, nie stanowi ustroju adekwatnie przeciwnego demokracji, co nie znaczy, że różnice są niewielkie. Oczywiście, są one olbrzymie. Choćby to, że demokracja zakłada równowagę sił rządzących a absolutyzm koncentrację władzy w jednych rękach. Ale istnieje niebezpieczeństwo absolutyzmu demokratycznego53. Będzie tak, gdy cała władza faktycznie należeć będzie do demos.

W drodze do zrozumienia totalitaryzmu, z konieczności zahaczyć musieliśmy o absolutyzm i autorytaryzm54. Teraz jednak, mając już jasność co do wymienionych pojęć, zwróćmy się ponownie ku totalitaryzmowi. Pojęcie to po raz pierwszy użyto w 1925 roku w faszystowskich Włoszech55

łechcąc w ten sposób władczą próżność Mussoliniego, chociaż za jego rządów było to raczej państwo autorytarne. Inaczej sprawa wyglądała w Niemczech Hitlera.

Dyskusje, jakie wywiązały się po II wojnie światowej, na temat totalitaryzmu koncentrowały się na kilku aspektach. Wymienimy je tutaj – za Giovannim Sartoim – gdyż

53 Patrz: Giovanni Sartori, Teoria demokracji, dz.cyt., s. 241.

54

Często w literaturze przedmiotu spotkać się możemy z jednoczesnym omawianiem autorytaryzmu i totalitaryzmu. Czynią tak m.in. Bogumił Szmulik i Marek Żmigrodzki w pracy zbiorowej pod ich redakcją zatytułowanej: Wprowadzenie do nauki o państwie i polityce, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2006. Charakteryzując oba systemy piszą: „Jeśli zaszłaby potrzeba wymienienia najistotniejszych pojęć odnoszących się zarówno do totalitaryzmu jak i do autorytaryzmu, to byłyby to zapewne: terror (różniący się w poszczególnych państwach), pochwała silnej egzekutywy, antydemokratyzm, antyliberalizm, antyindywidualizm, monopartia, cenzura etc.”, s. 119.

pomoże nam to odnaleźć właściwe, całościowe rozumienie tego problemu. Przede wszystkim starano się rozwiązać dylemat, czy pojęcie „totalitaryzm” z powodzeniem można stosować do wszystkich, począwszy od starożytności, systemów mających taki charakter, czy też zarezerwować do tego jednego i jedynego w swoim rodzaju wydarzenia, jakim były hitlerowskie Niemcy. Sam Sartori skłania się ku temu drugiemu poglądowi, twierdząc, że nowa jakość, jaka pojawiła się przed i podczas II wojny światowej w Europie zobowiązuje nas do nadania mu indywidualnego określenia. Inni utrzymują jednak, że Sparta czy rządy Dioklecjana były na wskroś totalitarne. Nie naszym zadaniem jest zajmowanie w tej kwestii własnego stanowiska, stąd zamknijmy ten spór wskazaniem jedynie na jego problematyczność i racje poszczególnych opcji. Zajmijmy się raczej wskazaniem na istotę totalitaryzmu, podaniem dostatecznych warunków do jego zaistnienia oraz zastanówmy się, czy totalitaryzm jest jeszcze nadal prawdopodobny.

Zacznijmy od konstatacji, że totalitaryzm może wyrosnąć na dowolnym gruncie. Zaistniał on w Rosji i w Chinach, czyli krajach – jak utrzymują znawczy – podatnych na autorytaryzm, ale przecież Niemcy czy Włosi, mając bogatą tradycję zarówno chrześcijańską jak i liberalno-demokratyczną, też ulegli temu reżimowi. Skoro mógł zaistnieć wówczas, nie tak zresztą dawno, to dlaczego obecnie mielibyśmy być wolni od takich obaw?

Sprecyzujmy teraz czym jest totalitaryzm. Edgar Hallet Carra uważa, że jest on „poglądem, że jakaś zorganizowana grupa czy instytucja, może to być Kościół, rząd bądź partia, ma szczególny dostęp do prawdy”56. Zwróćmy uwagę na pierwsze, cytowane tu słowo, totalitaryzm jest „poglądem”. Takie stawianie problemu implikuje twierdzenie, że totalitaryzm zaczyna się wcześniej, niż jego widoczne, później dobudowane struktury. Zaczyna się on bowiem w umyśle wabionym pokusą zarezerwowania sobie prawdy. Jak można sobie wyobrazić, przebieg wypadków jest następujący: skoro ja/my mamy jedyny dostęp do prawdy, to mam/mamy prawo do poczucia wyższości w stosunku do pozostałych. A że prawda jest wartością nadrzędną i każdy jest zobowiązany w niej partycypować, to ja/my musimy ją udostępnić, a nawet narzucić. Prawda jest jednak także siłą, mocą. Wobec tego trzeba umieć nią zarządzać. Stąd potrzebne są elity wsparte strukturami władzy. A skoro prawda jest totalna, całkowita i jedyna, więc i jej szafarze muszą mieć władzę ją odzwierciedlającą: totalną, całkowita i jedyną.

Nie wszyscy zgadzają się z przedstawionym wyżej tokiem rozumowania i wyłaniającymi się z niego wnioskami. Krytykuje się przede wszystkim ów akcent położony na umysłowym jego zakotwiczeniu. Nie negując go zupełnie, spycha się go do jednego

z wielu elementów totalitaryzmu. Inaczej do tego zagadnienia podchodzą Carl Fiedrich i Zbigniew Brzeziński. Wyliczają oni pięć warunków konstytuujących totalitaryzm: a) oficjalna ideologia; b) jedna masowa partia kontrolowana przez oligarchię; c) monopol rządu na broń; d) rządowy monopol dysponowania środkami masowego przekazu i e) terrorystyczny system policyjny57. Dodano później jeszcze „scentralizowane zarządzanie gospodarką”. W zasadzie większość myślicieli zgadza się z wyliczonymi cechami, pod warunkiem, że występują one łącznie. Żaden z tych elementów samodzielnie nie czyni jeszcze ustroju totalitarnego, bo przecież „rządowy monopol na broń” występuje także w demokracjach. Podobnie w totalitaryzmie nie musi występować scentralizowana gospodarka. W faszystowskich Niemczech czy Włoszech jej nie było.

Swoje istnienie i siłę totalitaryzm zawdzięcza rozwojowi techniki, która umożliwia sprawowanie nad nią i za jej pomocą totalnej kontroli. Masowość jest zjawiskiem korelującym totalitaryzm. Inną cechą tego zjawiska jest parareligijna ideologizacja. Nie podporządkowanie się jej nakazom sprowadza na jednostkę terroryzujące działania władz, wykonywane przez bardzo rozbudowaną służbę bezpieczeństwa – cynicznie nazywaną

bezpieczeństwa publicznego. Prywatność zostaje zniszczona poprzez jej upolitycznienie.

W faszystowskich Włoszech dumnie i z dużą przesadą głoszono hasło: „Wszystko w ramach Państwa, nic poza Państwem, nic przeciwko Państwu”58. Gdyby zrealizować ten postulat, wówczas mielibyśmy do czynienie z oczywistym zamachem na prywatność człowieka. Obrzydliwość tego zwycięstwa podkreśla fakt, że państwo, jako twór nienaturalny, pokonałoby słuszne i podstawowe roszczenia natury ludzkiej. Doprowadziłoby to do oczywistej alienacji człowieka wobec tego, co sam stworzył.

Monteskiusz w dziele „O duchu praw” prezentując znane sobie ustroje stara się wyłuskać jakąś specyficzną dla każdego cechę. I tak mówi że „(…) w republice potrzebna jest cnota, a w monarchii honor, tak samo w ustroju despotycznym potrzebny jest LĘK”59. Wypada nam się zgodzić z tą specyfikacją. Rzeczywiście bowiem, strach, terror, lęk przed wszystkim, a nawet – w szczególnym nasileniu despotyzmu – samym sobą jest tym, co przebija się we wspomnieniach tych, którzy przeżyli totalitaryzm. Przenikliwość Monteskiusza potwierdziły wszystkie zaistniałe po nim despotyzmy. Dodajmy tylko dla porządku, że despotyzm w rozumieniu Monteskiusza, różni się od totalitaryzmu stopniem i zasięgiem strachu. Jedna i druga cecha jest oczywiście zmienna, dlatego w zależności od ich

57

Cytat za: Tamże, s. 243-244;

Patrz także: www.pl.wikipedia.org/wiki/Totalitaryzm.

58 Cytat za: Giovanni Sartori, Teoria demokracji, dz.cyt., s. 247.

natężenia, uprawnione jest mówienie o reżimie komunistycznym jako łagodniejszej formie twardych rządów od totalitaryzmu komunistycznego np. w wydaniu stalinowskim czy maoistycznym. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że totalitaryzm jest