• Nie Znaleziono Wyników

Niebezpieczeństwo niedemokratycznej demokracji jako efekt jej wynaturzenia

Modele sprawowania władzy

3. Niebezpieczeństwo niedemokratycznej demokracji jako efekt jej wynaturzenia

W poprzednim paragrafie zaprezentowaliśmy różne formy sprawowania władzy w państwie zdecydowanie odbiegające od demokracji. Jest rzeczą oczywistą, że totalitaryzm, autorytaryzm, dyktatura i autokracja, jako biegunowo odmienne od demokracji sposoby rządzenia społeczeństwem stanowią dla niej poważne zagrożenie. Rozważając jednak kwestę demokracji, jako najbardziej odpowiadającego naturze ludzkiej systemu władzy trzeba dopowiedzieć, że i na jej organizmie mogą pojawić się różnego rodzaju schorzenia czyniący ten system tylko z pozoru demokratycznym. Choć w całej naszej pracy szukamy „słabych punktów” demokracji, by rozpoznając je zdiagnozować ich szkodliwość i znaleźć na nie właściwe antidotum, to w niniejszym paragrafie zajmiemy się tym w sposób szczególny.

Trafnie na temat czających się niebezpieczeństw dla demokracji wypowiedział się Wiktor Osiatyński: „Władza to jest przede wszystkim podział zasobów publicznych oraz podejmowanie decyzji na temat norm i reguł życia publicznego. Z wyjątkiem okresów wielkich przemian, władza przyciąga ludzi, którzy chcą na niej zyskać – materialnie, społecznie, prestiżowo – często złodziei lub psychopatów, ludzi niedojrzałych, rzadziej idealistów, którzy zazwyczaj są mniejszością. Na całym świecie selekcja ludzi pretendujących do władzy jest podobna”79. Niestety, choć demokracja ma dość szeroki wachlarz możliwości zabezpieczenia się przed tego typu dewiacjami, to jednak są one stosunkowo słabe i nie zawsze okazują się skuteczne. Spośród nich Osiatyński wylicza te, wg niego najważniejsze: jawności działań władzy (szczególnie w rozdysponowywaniu publicznych funduszy oraz przy zamówieniach publicznych, np. przez przetargi); skuteczności organów strzegących prawa oraz kontroli nad decyzjami władz (zarówno na szczeblu państwowym jak i lokalnym); muszą zarazem być niezależne od władzy którą kontrolują („prawnicy publiczni” – W.Osiatyński); jasności i jednoznaczności przepisów prawnych; przejrzystości procedur wyboru władzy80

. Mimo iż jedną z zasadniczych cech demokracji jest decentralizacja władzy, to i spełnienie tego warunku nie jest równoznaczne z respektowaniem dobra wspólnego. Jak twierdzi Osiatyński: „(…) decentralizacja bez lokalnej demokracji oznacza władzę miejscowych satrapów i klik. Ale niewiele lepiej jest, gdy decentralizacja łączy się z demokracją, bo zwykle oznacza to nie rządy większości, tylko rządy lokalnych układów

79 Wiktor Osiatyński, Rady na układy. Władza ludu, pieniądze dla wybranych [W:] „Polityka” nr 51 (2276), 16 grudnia 2000, s.26.

koteryjnych i klientelistycznych, które wiążą się z lokalnymi pieniędzmi. Ludzie co najwyżej mogą ten układ zmienić raz na cztery lata. Ale po jakimś czasie okazuje się, że z tej wymiany niewiele wynika, gdyż silne interesy ekonomiczne znajdą sobie drogę do takiego czy innego samorządu. Dotyczy to oczywiście nie tylko samorządów”81

.

Wydaje się zatem, że ponad jakimikolwiek prawnymi i proceduralnymi elementami chroniącymi demokrację powinna być kompetencja i uczciwość administratorów mienia publicznego (prywatnego również) czy innych osób sprawujących władzę. Tam, gdzie zdobytą władzę traktuje się wyłącznie jako możliwość zmiany przynależności klasowej oraz majątkowej, rodzi się m.in. korupcja – choroba, która jest źródłem i zarazem objawem niestabilności demokracji. To ona może najskuteczniej manipulować demokracją bezwzględnie wykorzystując każdy jej słaby punkt. Aby się przed tym ustrzec, trzeba doprowadzić do rozproszenia władzy, ustanowić nad nią sprawnie działające instytucje kontrolne i sprawić, by państwo było „państwem prawa”. Oczywiście, wprowadzając te zabezpieczenia trzeba uważać, by nie doprowadzić do innego wynaturzenia – „państwa policyjnego”, gdzie każdy obywatel (a funkcjonariusz państwowy szczególnie) postrzegany jest jako potencjalny przestępca i wróg demokracji.

Kolejnym niebezpieczeństwem zagrażającym demokracji choć wyrosłym na niej i w jakiś sposób przez nią zalegalizowanym jest populizm. Bardzo często zjawisko populizmu bywa mylone ze zjawiskiem demagogii, dlatego już tu, trzeba nam te pojęcia oddzielić. W książce Mirosława Karwata znajdujemy definicję obu tych zjawisk: „Termin ‘populizm’ odnosi się do określonego typu mentalności i dążeń społecznych, do charakterystycznych tendencji kulturowych, ideologicznych i ustrojowych, a także do masowych ruchów społecznych zespolonych pewnym stereotypem i mitem ludu, prostych ludzi względnie narodu. Natomiast termin ‘demagogia’ odnosi się do socjotechniki, którą stosują nie tylko orientacje populistyczne”82

. Na razie zostawmy demagogię, a zajmijmy się populizmem.

Doprecyzujmy powyższą definicję wyjaśniając, że pojęcie to wywodzi się od łacińskiego słowa „lud”, co jednak w ideologiach różnych populistów może odnosić się do odmiennych grup społecznych. Może zatem obejmować „większość”, „naród”, „masy”, „tłum”, „klasę robotniczą”, „chłopów” itd. Niezależnie jednak od tego, jaką grupę określi populista, jako lud w obronie i imieniu którego występuje, zawsze jest to społeczność

81 Tamże.

uciskana przez „elitę”, lekceważona, politycznie i/lub ekonomicznie upośledzona, a z drugiej strony przez populistę honorowana jako ta najlepsza część społeczeństwa, najzdrowsza moralnie, ponosząca koszty dobrobytu pozostałych, w tym elity władzy. Populista idealizuje lud wmawiając mu, że jest kwintesencją wszystkiego, co najlepsze i najszlachetniejsze.

Choć dla nas populizm ma jednoznacznie negatywne znaczenie, to śledząc historię tej formy politycznej aktywności możemy natknąć się na populistów wywierających pozytywny wpływ na swój naród. Jak uważa Marcin Król83, występując w krajach słabiej rozwiniętych gospodarczo lub politycznie może przyczynić się do obalenia zastałych i regresyjnych struktur władzy. Do tego typu populistów zalicza Mahatma Gandhiego w Indiach i Juan Domingo Perona w Argentynie.

Radosław Markowski porządkując ruchy populistyczne XX wieku i obchodząc je od strony funkcjonalnej grupuje je w trzy zasadnicze typy: agrarny, polityczny i ekonomiczny. To, co je łączy, to: „niezgoda na zmiany społeczne, głównie te pochodne procesów modernizacji, odrzucenie ducha kapitalizmu – współzawodnictwa, wyzysku, indywidualizmu, nastawienia na pomnażanie dóbr etc. Odrzuceniu skutków uprzemysłowienia towarzyszyła idealizacja życia wiejskiego, tradycyjnych wartości oraz życia wspólnotowego. Niechęcią darzone były miasta, w równym stopniu za rozwiązły tryb życia, zbędną a nadmierną innowacyjność, jak i za to, że stawały się siedliskiem ‘dziwnych idei’. Miasto było też miejscem skupiającym obcych: Żydów, Niemców, Ormian, Turków, Węgrów etc.”84

. Do tych elementów dołączyły później, wymieniane przez cytowanego tu autora: antyelitaryzm, sceptycyzm, krytykowanie demokratycznych procedur i instytucji włącznie z ich odrzuceniem, oraz stanowczość w promowaniu demokracji bezpośredniej, jako jedynego narzędzia pozwalającego na pełne wyrażenie woli ludu. Ponadto akcentują konieczność obecności silnego charyzmatycznego przywódcy85

.

W tej samej pracy zbiorowej Ewa Nalewajko wymienia 10 cech charakteryzujących populizm: „1) słabo zarysowane ideologie, 2) programowa mglistość (od programu ważniejsza jest wyższość moralna), 3) specyficzny odbiorca – odwołanie się do osób zagubionych, sfrustrowanych, o wysokim poczuciu zagrożenia, silnym poczuciu wyobcowania, marginalizacji i wyłączenia z systemu, 4) nastawienie negatywne, najczęściej antysystemowe i antyelitarystyczne, 5) antyintelektualizm; teoretykom, ekspertom, profesjonalistom przeciwstawia się zdrowy instynkt i naturalną mądrość ludu, 6) wrogość

83

Marcin Król, Populizm kontra demokracja [W:] „Rzeczpospolita” 3 kwietnia 2004.

84 Radosław Markowski, Populizm a demokracja: ujęcia, dylematy, kontrowersje [W:] Populizm a demokracja, praca zbiorowa, redakcja naukowa Radosław Markowski, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2004, s. 11-12.

wobec nauki, techniki, nowoczesności, 7) nostalgia za dawnymi czasami naturalnej prostoty, bezpośredniej relacji i ładu uczuć w stosunkach pomiędzy ludźmi, 8) skłonność do budowania czarnych scenariuszy przyszłości i podwyższenie poziomu zbiorowego lęku przed nią, 9) tendencja do izolacjonizmu i ekskluzywizmu, 10) niechęć do wielkich i silnych, w tym do świata międzynarodowego biznesu czy finansów”86

.

Występujący we współczesnej Europie populizm najczęściej nacechowany jest elementami nacjonalistycznymi. W Austrii zaskoczeniem dla reszty Europy było zwycięstwo partii Jorga Haidera, który domagał się ograniczenia napływu emigrantów. Podobnie, a momentami nawet bardziej zdecydowanie, wypowiadał się Jean-Marie Le Pen we Francji. Mniej ostentacyjne, ale również dające się dostrzec ruchy populistyczno-nacjonalistyczne można zaobserwować w Holandii, Szwecji, Włoszech czy Polsce – by wymienić tylko te kraje, które bezsprzecznie zaliczane są do rodziny państw demokratycznych.

Element nacjonalistyczny w populizmie nie jest jednak regułą. Jak przekonuje Marcin Król we wspomnianym już artykule, „(…) populizm z założenia nie jest skierowany przeciwko ‘innym’, a zwłaszcza przeciwko mniejszościom etnicznym lub innym państwom. Populizm – mimo wielu odmian – niemal z reguły ma charakter raczej izolacjonistyczny niż ksenofobiczny”87. Co zatem łączy wszystkie występujące dzisiaj „populizmy”? Marcin Król wymienia: osoba charyzmatycznego przywódcy; odwoływanie się do niższych warstw społecznych, borykających się z trudnościami ekonomicznymi (choć sam przywódca nie musi z nich się wywodzić i może dla zrealizowania swych celów szukać poparcia także w innych klasach); język, którym się komunikuje jest prosty, propagandowy, emocjonalny, oparty o łatwe do zapamiętania hasła, najczęściej ułożone w formie ataku skierowanego w przeciwnika (np. „władza kradnie”); jest ruchem ludzi niezadowolonych, a jego immanentną siłą jest „bycie przeciw”; jest także „antyintelektualny” zarówno w swej formie programowej, gdzie wysuwa się proste rozwiązania na dręczące społeczeństwo problemy, jak i w skierowaniu ostrza krytyki przeciwko tym, dla których świat jest bardziej złożony, a przez to wymagający dużej wiedzy i doświadczenia w radzeniu sobie z jego bolączkami.

Populizm jest zjawiskiem społeczno-politycznym mogącym się pojawić zarówno w państwach demokratycznych jak i tych, które są odległe od tego systemu sprawowania władzy. Pozostając na gruncie demokratycznym do pewnego stopnia podporządkowuje się jego regułom – dodajmy jednak, że najczęściej tylko tym, które pozwalają mu zaistnieć

85

Patrz: tamże.

86 Ewa Nalewajko, Populizm w demokracji [W:] Populizm a demokracja, praca zbiorowa, redakcja naukowa Radosław Markowski, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2004, s. 41.

i trwać bez narażenia się na delegalizację. A zatem populiści uczestniczą w wolnych wyborach i, w przypadku otrzymania mandatu, włączają się w pracę parlamentu czy samorządu lokalnego. Różną jednak odgrywają tam rolę. Najczęściej ich aktywność koncentruje się na głośnym zaznaczeniu swojej obecności i „uwiedzeniu” społeczeństwa rozsiewaną propagandą o determinacji, z jaką walczą o jego dobro. Często wprost lub pośrednio dążą do zwiększenia roli władzy wykonawczej w państwie. Już to może skłonić nas do przekonania o niechęci populistów do demokracji liberalnej przy równoczesnym nadawaniu państwu większych kompetencji w regulowaniu życia społecznego. Nie wiemy zatem – twierdzi Marcin Król – czy po ewentualnym przejęciu władzy ich działania będą skierowane ku umocnieniu demokracji, czy też przeciwnie, będą – świadomie lub nie – wymierzone przeciwko niej. Wiele wskazuje jednak na to, że struktury demokracji są dla nich zbyt ciasne – często w wyniku ich niezrozumienia – i będą dążyli do ich zniesienia. Równie destrukcyjna jest ich rola jako ugrupowania opozycyjnego. Nie widzą potrzeby podporządkowywania się regułom demokratycznej opozycji skoro, jak głoszą, za nimi stoi większość społeczeństwa.

Po wyjaśnieniu tego, czym jest populizm w pełni zasadnym będzie zastanowić się nad tym, jak tego typu zjawisko wpływa na stabilność demokracji? Trudno tu dać jednoznaczną odpowiedź. Wiele zależy od tego, jak silne jest owo ugrupowanie populistyczne i jak radykalne głosi hasła. Można bowiem stwierdzić, że populizm jest objawem jakiejś słabości państwa, jakiejś społecznej choroby dręczącej demokrację. Niektórzy uważają także, że przywódcy ruchów populistycznych potrafią obudzić i zaktywizować te warstwy społeczne, które wykazują bierność i apatię i przez to zasadniczo omijają szerokim łukiem życie polityczne88

. A zatem o tyle ma ono pozytywne znaczenie dla demokracji, że obnaża jej braki. Jeśli jednak uda się populistom uzyskać duże poparcie społeczne, a przy tym program, który prezentują ma bardzo radykalny charakter, to może ono być zagrożeniem stabilności demokracji.

Jak wobec tego demokracja powinna się bronić przed takim zagrożeniem? Marcin Król uważa, że: „nie ma żadnych radykalnych narzędzi politycznych (czyli form przemocy), jakimi demokracja może się posłużyć w walce z tymi, którzy jej zagrażają, ale nie głoszą haseł karalnych, czyli nie podważają konstytucji. Walka populizmu z demokracją

88 Patrz: Ewa Nalewajko, Populizm w demokracji [W:] Populizm a demokracja, praca zbiorowa, redakcja naukowa Radosław Markowski, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2004, s.36. Dalej jednak autorka stwierdza, że populizm „może być zagrożeniem dla demokracji w zakresie, w którym odwołuje się do niekontrolowanej mobilizacji. Tym bardziej, że nie proponuje celu, a faktycznym uzasadnieniem mobilizacji jest destrukcja. Niebezpieczeństwo populizmu polega również na tym, że

i demokracji przeciwko populizmowi toczy się zatem w sferze opinii i polityki, a nie prawa”89. A zatem jedynym, co można zrobić, by populizm nie zdestabilizował demokracji jest likwidowanie lub minimalizowanie sytuacji, które sprzyjają jej powstawaniu. Dotyczy to przede wszystkim napięć wyrosłych z idei przedstawicielstwa w demokracji, którą to populiści tak chętnie atakują uważając ją za niereprezentatywną. Powinno się też wzmocnić te ugrupowania, które szanują reguły demokratyczne i które nie odwołują się do prostych rozwiązań nabrzmiałych problemów. Partie takie powinny też zadbać o to, by ich przekaz był jasny i czytelny dla większości, o ile nie dla całego społeczeństwa. Uwaga ta jest o tyle istotna, że – jak uważa Marcin Król – zwolennicy populistycznych partii nie są „(…) barbarzyńcami czy idiotami, tylko ludźmi, którzy utracili wiarę w autoregulacyjną zdolność demokracji”90. Trzeba zatem przywrócić im wiarę w ową samonaprawczą zdolność demokracji, która z natury nie znosi działań o charakterze rewolucyjnym.

Pamiętać przy tym należy, że „populizm jest silny, kiedy jest w opozycji, i natychmiast słabnie, kiedy jest u władzy, co czyni go tym bardziej niebezpiecznym”91

. A wówczas często zaczyna sięgać po argumenty siły wymierzone przede wszystkim w swoich przeciwników politycznych. Nie mogąc jednak spełnić obietnic złożonych swym wyborcom, zaczyna postrzegać ich jako swoich wrogów, z którymi także trzeba walczyć siłą. Stąd już prosta droga do tyranii, o której pisaliśmy wyżej.

Zjawiskiem stojącym blisko populizmu, a przez to często traktowanym wobec niego synonimicznie jest demagogia. Już definiując populizm wskazaliśmy na różnice między nim a demagogią, teraz jednak przyjrzyjmy się temu bliżej i wskażmy na zagrożenia, jakie ona niesie dla demokracji.

Idąc za etymologią słowa „demagog” odkrywamy, że termin ten złożony z greckich

demos – lud, agogos – wiodący, prowadzący, oznacza tego, który jest przywódcą ludu92. I tak, jak w przypadku „populizmu”, słowo demos może być rozumiane bardzo rozmaicie: lud, motłoch, plebs, tłum, itd. Ujmując rzecz historycznie dostrzegamy, że „demagog” nie zawsze cieszył się pejoratywną sławą, jak to jest obecnie, ale miał swoje zaszczytne miejsce w hierarchii społecznej. Tak na przykład w Grecji demagogiem określano doskonałego

posługuje się on iluzją i złudzeniem. Sugeruje, że w państwie możliwe jest obalenie związanego z władzą podziału wertykalnego.”, tamże.

89

Marcin Król, Populizm kontra demokracja, dz.cyt.

90 Tamże.

91 Tamże.

mówcę, który dzięki swym oratorskim zdolnościom wpływał zarówno na opinię społeczną jak i na decyzję zgromadzenia ludowego.

Dzisiaj jednak kojarzony jest on z kimś, kto dla uzyskania przychylności wyborców posuwa się do kłamstwa i manipulacji93

. Jak wyjaśnia to Mirosław Karwat: „Nowa jakość pojęcia powstałego ze złożenia wspomnianych wyrazów ujawnia się w dwóch aspektach. Po pierwsze, w rozumieniu tego, czym jest ów lud, kto go tworzy, jakie ma cechy wyróżniające i konstytutywne (bo przecież można rozmaicie ujmować treść i zakres tego określenia). Po drugie, w dylematach, co właściwie znaczy ‘przywódca’: sługa i przewodnik zarazem, pan, okazjonalny sojusznik, a może protektor? Czy jest on bardziej wyrazicielem, rzecznikiem, czy raczej podmiotem władczym? Zgodnie z późniejszą tradycją, która ostatecznie przeważyła, demagog to nie tyle przywódca ludu, ile przywódca tłumu; to samowładny przywódca, który wprawdzie lud kokietuje, ale zarazem nakłada nań wędzidło, a przede wszystkim dba o to, aby lud był tłumem, a nie podmiotem czy suwerenem”94

.

Obecnie pod określeniem „demagog” kryje się inwektywa rzucona w kierunku kogoś, wobec kogo trudno zachować neutralność zarówno w ocenie jego postępowania jak i emocji, które wobec tej osoby żywimy. W nazwaniu kogoś „demagogiem” nie tylko chcemy odsłonić jego prawdziwe oblicze, ale także wyrazić naszą dezaprobatę wobec tego, co czyni, a także naszą niechęć samej osoby.

Wśród badaczy tego zjawiska znajdują się jednak i tacy, którzy próbują oddzielić demagogię pozytywną od negatywnej wskazując przede wszystkim na różnorodność motywów działania demagoga. Tak czyni choćby przywoływany w książce Mirosława Karwata Antoni Gramsci. Ten znawca tematu uważa, że o moralnej ocenie demagoga decyduje to, czy wznosząc się na wyższe szczeble politycznej kariery pozostawia po sobie zniszczenie i pustkę, czy też awansując pociąga za sobą reprezentowaną przez siebie warstwę społeczną95

. A zatem to nie metody i sposoby działania są języczkiem u wagi moralnej oceny demagoga, ale motywy oraz korzyści, jakie odnosi reprezentowana przez niego społeczność.

Skupmy się jednak na omówieniu demagogii, która w ten czy inny sposób zagraża demokracji. A tu, jak się wydaje, na pierwszym miejscu znajdą się sposoby działania demagoga. Do powszechnych jego grzechów zalicza się: składanie społeczeństwu obietnic bez możliwości ani szczerej woli ich realizacji; posługiwanie się kłamstwem lub zmanipulowaną „półprawdą”; schlebianie najniższym instynktom słuchaczy; aranżowanie efektownych acz pustych treściowo wystąpień mających na celu „uwiedzenie” widzów;

93 Patrz także: Słownik politologii, dz.cyt., hasło: „Demagog”.

kreowanie wroga odpowiedzialnego za wszelkie zło, którego ofiarą jest prosty lud; manipulacja oparta na stosowaniu (świadomie bądź instynktownie) różnorodnych metod socjotechnicznych; kierowanie się wyłącznie realizacją własnych ambicji i interesów.

Pojawienie się demagoga w państwach o ustroju demokratycznym odpowiada podobnym zasadom, jak w przypadku populizmu. I podobną też zagospodarowuje przestrzeń publiczną, w której mieszczą się głównie ludzie niezadowoleni czy skrzywdzeni przez szwankujący w którymś miejscu system demokratyczny. Można wręcz powiedzieć, że są oni normalnym elementem w pejzażu demokratycznego porządku, choć najczęściej odgrywają oni rolę rysy psującej ogólny wizerunek. Jeśli są tylko ekstrawaganckim wykwitem lokującym się na marginesie życia społecznego, dopuszczalne jest jego tolerowanie, połączone z oczekiwaniem, że zniknie równie szybko, jak się pojawiło. Jeśli jednak demagog zaczyna odgrywać istotną rolę polityczną, co jest równoznaczne z szerokim poparciem społecznym, jakim się cieszy, wówczas może on stanowić poważne zagrożenie dla porządku i bezpieczeństwa demokracji. Niestety, tak długo, jak jego wystąpienia nie naruszają porządku prawnego, tak długo jedynym działaniem neutralizującym jego wpływ na społeczeństwo i demokrację będzie demaskowanie jego prawdziwych intencji i obnażanie fałszywości głoszonych poglądów.

Demokracja opiera się na zasadzie upodmiotowienia politycznego społeczeństwa, co czyni je suwerenem. W rzeczywistości ów lud może bezpośrednio wpływać na bieg politycznych wydarzeń poprzez wybory, referendum oraz przez wyrażanie swoich nastrojów wykorzystując mechanizm tzw. opinii publicznej. Stałe i bezpośrednie zagospodarowanie przestrzeni politycznej przysługuje partiom politycznym i ich członkom, a w rzeczywistości jej elicie. Ich istnienie jest pewnym standardem demokracji, a wolność, jaką się cieszą, zarówno w zakresie wyrażanych poglądów, stanowionych statutów, jak i samego ich powstawania, jest jednym z wyznaczników demokratyzacji życia w danym państwie. One też biorą zasadniczy udział w kampanii wyborczej: wystawiają swoich kandydatów, organizują fundusze, przygotowują spotkania ze społeczeństwem i utrzymują kontakty z mediami. Czasami ich wpływ na kształt życia politycznego jest tak duży, że można już mówić o „partiokracji”96

.

Objawami tej dominacji jest np. to, że zupełnie drugorzędne znaczenie przypisujemy osobie, natomiast najważniejsze jest to, jakie ugrupowanie dana osoba reprezentuje.

95 Patrz: Tamże, s. 13.

Szczególnie wyraźnie widzimy to podczas wyborów odbywających się na zasadach ordynacji proporcjonalnej, gdzie o tym kto bierze w nich udział i na której pozycji na liście wyborczej decydują komitety złożone z przedstawicieli partii (bliżej tą problematyką zajmiemy się w rozdziale 4).

Innym, nie mniej ważnym elementem partiokracji jest obsadzanie ważniejszych stanowisk państwowych wedle partyjnego klucza. Nie towarzyszy temu ani kryterium kompetencji, ani odpowiedzialności za przywilej zwycięstwa i rządzenia państwem.