• Nie Znaleziono Wyników

KIEDY BAŚNIE CZYTA PRZYRODNIK (CZ. II)

W baśni Porazińskiej pojawia się jesz­

cze je d e n fr a g m e n t w a rt o m ó w ie n ia z punktu widzenia przyrody nieożywionej:

Z w ołał z całego kraju garncarzy i kazał im z g lin y ulepić, a potem ogniem na skoru­

pę wypalić górę wysoką aż h e n ... hen...

p o d sam e obłoki. Słowa te wskazują, że baśń ta (a przynajm niej jej prawzór) przy­

w ę d ro w a ła z d a le ka o ra z p rz e d s ta w ia w sposób obrazow y proceder w ypalania gliny. W powyższym fragm encie narrator próbuje opisać to, co nieznane, przy po­

mocy znanych mu wiadom ości i czynno­

ści. Obraz góry (co) w słońcu błyszczała ja k o słup ognisty narrator rozpoznaje jako opis znanej mu substancji - szkła. W ba­

śni pojaw ia się d ość d o k ła d n y sposób w ypalania gliny: „Szklana góra" powstaje w ięc ja k gliniany garnek, co może być pre­

tekstem odbycia lub przypom nienia w y­

cieczki do garncarza i oglądania procesu kształtowania gliny i jej wypalania. Jednak opisując powstanie „szklanej góry” narra­

tor nie je st precyzyjny - według jego opi­

su pow stałaby „kam ionkow a góra” . Taka analiza może dostarczyć uczniowi w szko­

le szczególnej satysfakcji: okaże się on

„m ądrzejszy” od autora książki! Można to w ykorzystać dla kształtow ania krytyczne­

go myślenia, zwrócenia uwagi na koniecz­

ność weryfikacji w iedzy w łasnej i cudzej, spraw dzania i sięgania do źródeł, w ska­

zanie na różnorodność źródeł wiedzy.

Idąc dalej w ytyczonym torem baśni w poszukiw aniu tropów przyrodniczych, w arto przytoczyć cytaty: ... a każdy koń ma złote podkowy, b y zdolen na szklanej

Rys. Michał Bylina

ścianie góry sam sobie stopnie wyrąby­

w ać... S rebrny koń na sto p rętów w górę szklaną ścianę srebrnym i nogam i porąbał - ale w yżej nie dał ra d y ... Złoty koń na dwa sto p rę tó w w górę szklaną ścianę srebrnym i nogam i p o rą b a ł- ale wyżej nie d a ł rady. Z aw ierają one z punktu widzenia przyrodnika kolejne nieścisłości. Na przy­

kład czyste srebro i złoto s ą bardzo mięk­

kie - prawie ja k plastelina (czy w spom i­

nany wcześniej ołów), ozdoby ze srebra i złota, p o to czn ie nazyw ane „s re b re m ” i „z ło te m ” , s ą w isto cie stopam i srebra i złota z innymi metalam i, które są tw ar­

de. Dlatego podkowy z czystego srebra czy złota wyginałyby się przy zwykłym cho­

dzeniu konia (a zwłaszcza wdrapywaniu się na „s z k la n ą ” górę)! P rzedstaw ienie uczniom tych informacji może rozpoczy­

nać rozm owę o stopach metali i ich zasto­

sowaniach. A doświadczenie z topieniem

Rys. Michał Bylina

stopu Wooda w gorącej w odzie może uka­

zać, ja k odm ienne s ą w łaściwości stopów od w łaściwości metali, z których się skła­

dają (temperatura topnienia stopu W ooda w ynosi 65,5°C , a tem peratury topnienia jego składników Pb 327°C, Cd 321 °C, Bi - 271°C, Sn - 231°C).

C hoć o tym czytam y w baśni, w szkle nie da się w yrąbywać sto p n i! Szkło je st bowiem kruche, czego przykładem może być doświadczenie: do w oreczka foliow e­

go w łożyć spodeczek i stuknąć młotkiem.

Powstaje zatem pytanie: z czego była

„Szklana góra” skoro nie ze szkła, ja k su­

geruje tytuł baśni, ani nie z wypalanej gli­

ny, ja k to opisuje narrator?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, na­

leży przeprowadzić z uczniami porów na­

nie cech dwóch substancji: szkła i lodu.

Obie substancje s ą przeźroczyste, „błysz­

czące w słońcu” (załamanie światła), zim ­

ne w dotyku (choć z różnych powodów - szkło je s t dobrym przewodnikiem ciepła, lód ma niską tem peraturę). Dlatego też po o pisie nie m ożem y stw ierdzić czy dana rzecz wykonana je s t ze szkła czy z lodu (pom ocne tu m ogą być zdjęcia rzeźb ze szkła i lodu). Stąd też w ziął się błąd nar­

ratora: baśń o szklanej górze to baśń o „lo­

dowej górze” . Co potwierdza początkowe rozpoznanie m iejsca akcji - w Alpach są lodowce!

W yrąbywanie stopni i dalszy fragm ent baśni: Są i tacy, co śm iałkują się własną m ocą wyleźć na szklaną górę. Przytracza- ją sobie do rąk i nóg pazury ubitych orłów

i na nich pną się w górę - to opis profana zimowej wspinaczki w Alpach. Chodząc po lodowcach w yrąbuje się stopnie, a na nogi ubiera raki - ostre kolce przypom inające pazury. Przy okazji tego fragm entu moż­

na opow iedzieć o zasadach w spinaczki, o jej niebezpieczeństw ach (Hej, niejedna tu ju ż m ogiłka wyrosła! Nad niejedną m ło­

dą g ło w ą ś m ia łk a m u ra w ka ju ż tu się chwieje. W iele w ierzchow ców ju ż sobie głow y roztrzaskało ze szklanej góry spa­

dając). Można też opow iedzieć o sukce­

sach alpinistycznych Polaków.

W zakończeniu baśni okazuje się, że je d y n ą s k u te c z n ą d ro g ą d o uwięzionej kró­

lewny je st dolecenie do niej. i oderw ał się siw ek ze swym je żd żce m od ziemi, i po d ­ n ió sł się na skrzydłach w górę .. .w g ó rę ...

h e n .... Ten b a jko w y m otyw o k a z a ł się prawdziwy w dzisiejszych czasach - w gó­

ry na ratunek najlepiej lecieć śmigłowcem.

Elem enty w iedzy dotyczące przyrody nieożyw ionej, om ów ione na przykładzie jednej ludowej baśni w literackim opraco­

waniu, pojawiają się też w innych utworach dla dzieci. Myślę, że inform acje te m ogą stanow ić punkt w yjścia do tropienia przy­

rodniczej wiedzy w utworach literackich dla

76

dzieci. A następnie sprawdzenia tej w ie ­ dzy zarów no intelektualnie, ja k i dośw iad­

czalnie. W arto podkreślić, że proponow a­

ne tu uczniom d o św ia d cze n ia fizyczn e i chemiczne, zwłaszcza na poziom ie pod­

stawowym, m ają charakter ludyczny. Bo eksperym entując uczniow ie-dzieci bawią się i ucza^z pożytkiem . „Pożytek” ten, od­

słaniający tajem nice świata przyrody nie­

ożywionej, m otywuje ich do dalszych pe­

netracji naukowych i sięgania po lekturę uniwersalnych baśni, które s ą - na uka­

zanym przykładzie - najpierw „pożytecz­

ne” a potem „cudow ne” .

Literaturoznawcy, który chciałby się zżym ać na taki sposób potraktowania tek­

stu literackiego i sprow adzenie jego w ar­

tości do treści poznawczych, w arto pod­

powiedzieć, że postępowanie takie otwiera drogę także do zaprezentowania w łaści­

wych cech utworu literackiego jako dzie­

ła, w którym treści poznawcze, choć obec­

ne, podporządkow ane są innym regułom.

Konfrontując w raz z uczniem w iedzę od­

kryw aną w utworze literackim (baśń) z in­

nymi źródłam i (podręcznik chemii, mapa, rocznik statystyczny), ukazujem y mu na­

ocznie, że w istocie w innym celu sięga­

my po lekturę baśni, w innym po teksty nie- literackie. Tak w ięc z naszej konfrontacji w ynikająw nioski ważne nie tylko dla „przy­

rodnika czytającego baśnie” , ja k się oka­

zuje w edług innych reguł, niż czyni to jego kolega humanista.

Tak dalekie odejście od tekstu literac­

kiego - ale i konieczny do niego powrót!

- je s t głęboko uzasadniony zarówno w na­

uczaniu zintegrow anym , gdzie równocze­

śnie n a u cza m y p o lskie g o , m a tem atyki

Rys. Michał Bylina

i w iedzy o środowisku, ja k w ramach pro­

gram owych ścieżek interdyscyplinarnych.

W klasach starszych natom iast, na lek­

cjach przyrody, geografii, fizyki czy che­

mii, może okazać się pomocny, gdy chce­

my emocjonalnie przybliżyć uczniom nowe wiadom ości lub rozpocząć poszukiwanie nowej w iedzy w znanych wiadomościach, w zględnie ukazać ho listyczn ą strukturę świata.

Rys. Michał Bylina

AUTOGRAF