W baśni Porazińskiej pojawia się jesz
cze je d e n fr a g m e n t w a rt o m ó w ie n ia z punktu widzenia przyrody nieożywionej:
Z w ołał z całego kraju garncarzy i kazał im z g lin y ulepić, a potem ogniem na skoru
pę wypalić górę wysoką aż h e n ... hen...
p o d sam e obłoki. Słowa te wskazują, że baśń ta (a przynajm niej jej prawzór) przy
w ę d ro w a ła z d a le ka o ra z p rz e d s ta w ia w sposób obrazow y proceder w ypalania gliny. W powyższym fragm encie narrator próbuje opisać to, co nieznane, przy po
mocy znanych mu wiadom ości i czynno
ści. Obraz góry (co) w słońcu błyszczała ja k o słup ognisty narrator rozpoznaje jako opis znanej mu substancji - szkła. W ba
śni pojaw ia się d ość d o k ła d n y sposób w ypalania gliny: „Szklana góra" powstaje w ięc ja k gliniany garnek, co może być pre
tekstem odbycia lub przypom nienia w y
cieczki do garncarza i oglądania procesu kształtowania gliny i jej wypalania. Jednak opisując powstanie „szklanej góry” narra
tor nie je st precyzyjny - według jego opi
su pow stałaby „kam ionkow a góra” . Taka analiza może dostarczyć uczniowi w szko
le szczególnej satysfakcji: okaże się on
„m ądrzejszy” od autora książki! Można to w ykorzystać dla kształtow ania krytyczne
go myślenia, zwrócenia uwagi na koniecz
ność weryfikacji w iedzy w łasnej i cudzej, spraw dzania i sięgania do źródeł, w ska
zanie na różnorodność źródeł wiedzy.
Idąc dalej w ytyczonym torem baśni w poszukiw aniu tropów przyrodniczych, w arto przytoczyć cytaty: ... a każdy koń ma złote podkowy, b y zdolen na szklanej
Rys. Michał Bylina
ścianie góry sam sobie stopnie wyrąby
w ać... S rebrny koń na sto p rętów w górę szklaną ścianę srebrnym i nogam i porąbał - ale w yżej nie dał ra d y ... Złoty koń na dwa sto p rę tó w w górę szklaną ścianę srebrnym i nogam i p o rą b a ł- ale wyżej nie d a ł rady. Z aw ierają one z punktu widzenia przyrodnika kolejne nieścisłości. Na przy
kład czyste srebro i złoto s ą bardzo mięk
kie - prawie ja k plastelina (czy w spom i
nany wcześniej ołów), ozdoby ze srebra i złota, p o to czn ie nazyw ane „s re b re m ” i „z ło te m ” , s ą w isto cie stopam i srebra i złota z innymi metalam i, które są tw ar
de. Dlatego podkowy z czystego srebra czy złota wyginałyby się przy zwykłym cho
dzeniu konia (a zwłaszcza wdrapywaniu się na „s z k la n ą ” górę)! P rzedstaw ienie uczniom tych informacji może rozpoczy
nać rozm owę o stopach metali i ich zasto
sowaniach. A doświadczenie z topieniem
Rys. Michał Bylina
stopu Wooda w gorącej w odzie może uka
zać, ja k odm ienne s ą w łaściwości stopów od w łaściwości metali, z których się skła
dają (temperatura topnienia stopu W ooda w ynosi 65,5°C , a tem peratury topnienia jego składników Pb 327°C, Cd 321 °C, Bi - 271°C, Sn - 231°C).
C hoć o tym czytam y w baśni, w szkle nie da się w yrąbywać sto p n i! Szkło je st bowiem kruche, czego przykładem może być doświadczenie: do w oreczka foliow e
go w łożyć spodeczek i stuknąć młotkiem.
Powstaje zatem pytanie: z czego była
„Szklana góra” skoro nie ze szkła, ja k su
geruje tytuł baśni, ani nie z wypalanej gli
ny, ja k to opisuje narrator?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, na
leży przeprowadzić z uczniami porów na
nie cech dwóch substancji: szkła i lodu.
Obie substancje s ą przeźroczyste, „błysz
czące w słońcu” (załamanie światła), zim
ne w dotyku (choć z różnych powodów - szkło je s t dobrym przewodnikiem ciepła, lód ma niską tem peraturę). Dlatego też po o pisie nie m ożem y stw ierdzić czy dana rzecz wykonana je s t ze szkła czy z lodu (pom ocne tu m ogą być zdjęcia rzeźb ze szkła i lodu). Stąd też w ziął się błąd nar
ratora: baśń o szklanej górze to baśń o „lo
dowej górze” . Co potwierdza początkowe rozpoznanie m iejsca akcji - w Alpach są lodowce!
W yrąbywanie stopni i dalszy fragm ent baśni: Są i tacy, co śm iałkują się własną m ocą wyleźć na szklaną górę. Przytracza- ją sobie do rąk i nóg pazury ubitych orłów
i na nich pną się w górę - to opis profana zimowej wspinaczki w Alpach. Chodząc po lodowcach w yrąbuje się stopnie, a na nogi ubiera raki - ostre kolce przypom inające pazury. Przy okazji tego fragm entu moż
na opow iedzieć o zasadach w spinaczki, o jej niebezpieczeństw ach (Hej, niejedna tu ju ż m ogiłka wyrosła! Nad niejedną m ło
dą g ło w ą ś m ia łk a m u ra w ka ju ż tu się chwieje. W iele w ierzchow ców ju ż sobie głow y roztrzaskało ze szklanej góry spa
dając). Można też opow iedzieć o sukce
sach alpinistycznych Polaków.
W zakończeniu baśni okazuje się, że je d y n ą s k u te c z n ą d ro g ą d o uwięzionej kró
lewny je st dolecenie do niej. i oderw ał się siw ek ze swym je żd żce m od ziemi, i po d n ió sł się na skrzydłach w górę .. .w g ó rę ...
h e n .... Ten b a jko w y m otyw o k a z a ł się prawdziwy w dzisiejszych czasach - w gó
ry na ratunek najlepiej lecieć śmigłowcem.
Elem enty w iedzy dotyczące przyrody nieożyw ionej, om ów ione na przykładzie jednej ludowej baśni w literackim opraco
waniu, pojawiają się też w innych utworach dla dzieci. Myślę, że inform acje te m ogą stanow ić punkt w yjścia do tropienia przy
rodniczej wiedzy w utworach literackich dla
76
dzieci. A następnie sprawdzenia tej w ie dzy zarów no intelektualnie, ja k i dośw iad
czalnie. W arto podkreślić, że proponow a
ne tu uczniom d o św ia d cze n ia fizyczn e i chemiczne, zwłaszcza na poziom ie pod
stawowym, m ają charakter ludyczny. Bo eksperym entując uczniow ie-dzieci bawią się i ucza^z pożytkiem . „Pożytek” ten, od
słaniający tajem nice świata przyrody nie
ożywionej, m otywuje ich do dalszych pe
netracji naukowych i sięgania po lekturę uniwersalnych baśni, które s ą - na uka
zanym przykładzie - najpierw „pożytecz
ne” a potem „cudow ne” .
Literaturoznawcy, który chciałby się zżym ać na taki sposób potraktowania tek
stu literackiego i sprow adzenie jego w ar
tości do treści poznawczych, w arto pod
powiedzieć, że postępowanie takie otwiera drogę także do zaprezentowania w łaści
wych cech utworu literackiego jako dzie
ła, w którym treści poznawcze, choć obec
ne, podporządkow ane są innym regułom.
Konfrontując w raz z uczniem w iedzę od
kryw aną w utworze literackim (baśń) z in
nymi źródłam i (podręcznik chemii, mapa, rocznik statystyczny), ukazujem y mu na
ocznie, że w istocie w innym celu sięga
my po lekturę baśni, w innym po teksty nie- literackie. Tak w ięc z naszej konfrontacji w ynikająw nioski ważne nie tylko dla „przy
rodnika czytającego baśnie” , ja k się oka
zuje w edług innych reguł, niż czyni to jego kolega humanista.
Tak dalekie odejście od tekstu literac
kiego - ale i konieczny do niego powrót!
- je s t głęboko uzasadniony zarówno w na
uczaniu zintegrow anym , gdzie równocze
śnie n a u cza m y p o lskie g o , m a tem atyki
Rys. Michał Bylina
i w iedzy o środowisku, ja k w ramach pro
gram owych ścieżek interdyscyplinarnych.
W klasach starszych natom iast, na lek
cjach przyrody, geografii, fizyki czy che
mii, może okazać się pomocny, gdy chce
my emocjonalnie przybliżyć uczniom nowe wiadom ości lub rozpocząć poszukiwanie nowej w iedzy w znanych wiadomościach, w zględnie ukazać ho listyczn ą strukturę świata.
Rys. Michał Bylina