• Nie Znaleziono Wyników

Badaniami z  udziałem młodych rodziców objęto 100 kobiet i  męż-czyzn, którzy:

1) zostali po raz pierwszy rodzicami przed ukończeniem 20 roku życia; 2) w czasie badania zamieszkiwali zdegradowane społecznie

i ekono-micznie obszary Łodzi (enklawy biedy);

3.5.

3) byli członkami gospodarstw domowych wspieranych przez po-moc społeczną lub/i poprzez zasiłek rodzinny9 (w czasie badania, lub w kilku przypadkach wcześniej), czyli doświadczali „ustawo-wej” biedy.

W czasie realizacji wywiadów respondenci byli pełnoletni i od mo-mentu narodzin ich pierwszego dziecka upłynęło na ogół kilka lat. Ko-biety i mężczyźni zostali dobrani do badań za pośrednictwem służb spo-łecznych oraz metodą „kuli śnieżnej”.

Podstawowe źródło danych osobowych respondentów – kobiet i męż-czyzn – stanowiły rejestry publicznych instytucji10 podległych władzom Miasta Łodzi, jednak ze względu na początkowo małą liczbę osób speł-niających kryteria doboru próby oraz znikomy wśród nich udział męż-czyzn, stosowano również – w miarę możliwości – metodę „kuli śnież-nej”, czyli proszono o pomoc w nawiązywaniu kontaktu z potencjalnymi respondentami osoby, z którymi już przeprowadzono wywiad. Intensyw-ne poszukiwania dotyczyły przede wszystkim ojców, do których trudno było dotrzeć poprzez instytucje pomocowe oraz którzy znacznie rzadziej niż młode matki godzili  się na  udział w  badaniu. Uwzględniając jed-nak często opisywane w literaturze przedmiotu bariery realizacji badań z udziałem nastoletnich ojców, liczbę wywiadów zrealizowanych z męż-czyznami należy uznać za wysoką, a realizację metodologicznego założe-nia projektu, który zakładał udział nie tylko nastoletnich matek, ale i oj-ców – za sukces.

Należy podkreślić, że badaniem nie zamierzano obejmować par na-stoletnich rodziców. Partner/partnerka i/lub ojciec/matka dziecka bada-nej osoby nie musiał/a również zostać rodzicem w okresie adolescencji. Ostatecznie okazało się, że w projekcie wzięło udział sześć par mających wspólne dzieci. Nie był to zabieg celowy, a jedynie efekt zastosowania wspomnianej metody „kuli śnieżnej” w poszukiwaniu respondentów.

Na uwydatnienie zasługuje również fakt, że grupa respondentów bio-rących udział w omawianych badaniu posiadała pewne specyficzne cechy. Badana zbiorowość nie wyczerpuje populacji młodych ludzi, którzy zo-stali nastoletnimi rodzicami, mieszkając w zubożałych łódzkich sąsiedz-twach. Ze względu na powyższe fakty prezentowane wyniki odnoszą się

9 W okresie realizacji badania kryterium dochodowe uprawniające do korzystania z finansowych świadczeń z pomocy społecznej wynosiło 351 zł netto miesięcznie na osobę w rodzinie, a do zasiłku rodzinnego – 504 zł miesięcznie na osobę w ro-dzinie. Należy podkreślić, że duża grupa badanych mężczyzn jedynie nieoficjalnie przynależała do gospodarstw domowych, w których de facto żyli. Z punktu widze-nia instytucji pomocowych ich partnerki najczęściej były samotnymi matkami. 10 Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz Centrum Świadczeń Społecznych.

tylko do badanej zbiorowości i nie mogą być uogólniane na wszystkie osoby, które jako mieszkańcy łódzkich enklaw biedy zostały rodzicami w okresie adolescencji.

Matki posiadały zazwyczaj pełnię władzy rodzicielskiej, a zatem służby społeczne nie znajdowały poważnych zastrzeżeń co do sposobów, w jaki kobiety sprawowały opiekę nad swoimi dziećmi. Jedynie w kilku poje-dynczych przypadkach w trakcie wywiadów kobiety wspominały, że gro-ziło im odebranie dzieci lub opisywały sytuacje z przeszłości, kiedy dzieci czasowo zostały przekazane do pieczy zastępczej. Oznacza to, że – przy-najmniej w  ocenie służb społecznych –  w  rodzinach badanych kobiet w okresie poprzedzającym badanie nie występowały dysfunkcje i proble-my w obszarze opiekuńczo-wychowawczym i prowadzenia gospodarstwa domowego, upoważniające do zabrania dziecka. Realizatorzy badań uzy-skali jednak bardzo wiele odmów udziału w wywiadach. Intuicja podpo-wiada, że wśród osób, które nie zgodziły się na udział w badaniu, mogły znajdować się te doświadczające znacznie większych problemów w reali-zacji ról rodzicielskich niż respondentki.

Nastoletni ojcowie, których udało się zwerbować do badania, również tworzą specyficzną grupę, ponieważ każdy z nich (formalnie bądź nie) sprawował opiekę nad swoim dzieckiem/dziećmi, a także, z wyjątkiem dwóch, pozostawał w (formalnym bądź nie) związku z jego/ich matką. W  referowanym badaniu mamy zatem do  czynienia z  ojcami, którzy podjęli się realizacji społecznej roli ojca i partnera, choć czasem do by-cia odpowiedzialnym ojcem prowadziła długa droga. Ich zaangażowane ojcostwo należy prawdopodobnie ocenić jako wyjątkowe, ponieważ, jak zostanie pokazane w dalszej części ksiażki, zdecydowana większość ba-danych młodych matek nie ma wsparcia ze strony ojców swoich dzieci i wychowuje je samodzielnie.

Do  osób znajdujących  się na  listach potencjalnych respondentów – nastoletnich rodziców – wystosowano listy zapowiednie, zawierające krótką informację o celach badania i prośbę o wzięcie w nich udziału. Listy zapowiednie miały przygotować respondentów na przyjście osoby przeprowadzającej wywiad. Ankieterki najczęściej dysponowały tylko nazwiskiem i  adresem potencjalnego respondenta i  osobiście udawa-ły się do jego miejsca zamieszkania wyposażone w pismo upoważniają-ce do przeprowadzania badań, podpisane przez koordynatora projektu. Na samym początku rozmowy ankieterka okazywała upoważnienie wraz ze swoim dowodem tożsamości. Po przedstawieniu się ankieterka opo-wiadała krótko o  badaniu oraz prosiła o  wyrażenie zgody na  wywiad, informując jednocześnie o celach projektu, zasadach przebiegu wywia-du, prawdopodobnej ilości czasu, jaką respondenci powinni przezna-czyć na udział w wywiadzie oraz o sposobach wykorzystaniu zebranego

materiału. Respondenci byli również proszeni o wyrażenie zgody na re-jestrację wywiadu za pomocą dyktafonu oraz informowani, że rozmowa ma charakter poufny oraz że w każdym momencie mają prawo do prze-rwania wywiadu lub odmowy udzielenia odpowiedzi na konkretne pyta-nie. Jeśli potencjalny/a respondent/ka wyraził/a zainteresowanie udzia-łem w badaniu, wyznaczano termin spotkania dogodny dla niej/niego. Często wywiad realizowano bezpośrednio po aranżacji, czyli przy oka-zji pierwszego kontaktu z respondentami. Jeśli realizatorka badania nie zastawała respondenta/ki w  domu, prosiła napotkanych domowników lub sąsiadów o jej/jego numer telefonu. Jeśli w domu potencjalnego re-spondenta/ki nie było nikogo, ponawiała próbę aranżacji (w zależności od położenia miejsca zamieszkania respondenta/ki, długości listy pozo-stałych respondentów i możliwości ankieterki – do czterech razy). Wiele prób aranżacji wywiadów nie powiodło się11.

Zdarzało  się, że  mimo wcześniej odebranego listu zapowiadające-go wizytę ankieterki respondenci nie spodziewali się przyjścia badacza. Działo się tak z następujących powodów:

1) list zapowiedni do  nich nie dotarł, ponieważ, jak wyjaśniali, ich korespondencja ginie ze względu na zły stan skrzynek na listy; 2) nie zrozumieli treści listu zapowiedniego;

3) nie łączyli faktu otrzymania listu informującego o badaniach z wi-zytą badacza.

Podczas aranżacji wywiadu uczestnicy badania byli proszeni o  wy-znaczenie takiej pory spotkania, żeby rozmowę można było prowadzić bez obecności innej osoby dorosłej, która mogłaby wpływać na treść in-formacji przekazywanych w wywiadzie. Jeśli spotkanie sam na sam (nie licząc dzieci) z respondentem okazywało się niemożliwe, respondent/ka był/a zapraszany/a do siedziby Fundacji Instytut Inicjatyw Społecznych (FIIS) – współrealizatora projektu WZLOT (gdzie przeprowadzono 3 wy-wiady) bądź Instytutu Socjologii UŁ (gdzie zrealizowano 9 wywiadów). Na wyraźne życzenie respondentów dwa wywiady odbyły się w innych, wskazanych przez nich miejscach: jeden w restauracji – barze szybkiej

11 Z różnych przyczyn: wskazany adres nie istniał – np. w budynku nie było mieszka-nia o podanym numerze; budynek, gdzie miał zamieszkiwać młody rodzic speł-niający kryterium doboru próby przeznaczony był do rozbiórki; dana osoba nie mieszkała pod wskazanym adresem, o czym informowały osoby zastane w danym lokalu; lokal okazywał się pusty, niezamieszkany; dana osoba przebywała w zakła-dzie karnym bądź szpitalu, o czym informowali członkowie jej rodziny lub sąsiedzi; potencjalny respondent nie chciał nawiązać kontaktu z realizatorką badania – nie otwierał drzwi, choć przebywał w domu, ewentualnie prosił członka rodziny, żeby przekazał odmowę; potencjalny respondent w bezpośrednim kontakcie z osobą aranżującą badanie odmawiał uczestnictwa.

obsługi przy jednej z przecinających Łódź tras szybkiego ruchu, jeden w budynku Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii, do którego uczęszczał respondent. Próbowano jednak ograniczyć do minimum ilość wywiadów realizowanych w siedzibach FIIS i UŁ, ponieważ:

• po pierwsze, wizyta w miejscu zamieszkania respondentów umożli-wiała obserwację warunków ich życia;

• po drugie, wydawało się, że przebywanie w nieznanej instytucji wy-woływało u respondentów skrępowanie i mogło negatywnie wpły-wać na przebieg wywiadu.

W celu uzupełnienia wywiadów obserwacjami, badania z nastoletnimi rodzicami miały być prowadzone w ich miejscu zamieszkania. To meto-dologiczne założenie udało się zrealizować w zdecydowanej większości przypadków (przy okazji 84 wywiadów na 100 zrealizowanych). Nasto-letni ojcowie znacznie częściej niż nastoNasto-letnie matki deklarowali brak możliwości przeprowadzenia wywiadu w  domu bez obecności innych dorosłych osób (ci, którzy pracowali, dysponowali czasem na  wywiad w godzinach wieczornych, kiedy w ich mieszkaniach przebywali inni do-mownicy). Dodatkowo ankieterki w pewnych przypadkach odczuwały obawę przed znalezieniem się w sytuacji sam na sam z obcym młodym mężczyzną w jego domu i ze względów bezpieczeństwa wolały, żeby wy-wiady odbywały się w miejscu bardziej „publicznym”.

Wywiady z nastoletnimi rodzicami trwały od 30 minut do 2,5 godzi-ny, najczęściej jednak 1–1,5 godziny (długość samego nagrania). Długość wywiadu zależała przede wszystkim od tego, ile informacji o sobie chcieli udzielić respondenci i jakimi kompetencjami językowymi dysponowali. Przed rozpoczęciem właściwego wywiadu (czyli przed włączeniem dyk-tafonu) prowadzono nieformalną rozmowę, której celem było nawiązanie dobrego kontaktu z respondentami i spowodowanie spadku zauważalne-go napięcia. Respondenci bywali na ogół bardzo przejęci sytuacją wywia-du i wizytą badaczki.

Nieprzychylna postawa wobec realizatorki wywiadu – jeśli wystąpiła na początku kontaktu, a mimo to respondenci godzili się na udzielenie wywiadu – często mijała w czasie rozmowy, kiedy badani upewniali się, że  ankieterka nie jest przedstawicielką służb społecznych. Jedna z  re-spondentek wprost wyznała, że początkowo obawiała się, że poszukuje jej policja i dlatego ktoś do niej przychodzi. Zdarzało się, że respondenci upewniali się, czy ankieterka nie reprezentuje mediów i czy ich słowa nie zostaną opublikowane w prasie bądź wyemitowane w radiu.

Po zakończeniu wywiadu ankieterki zostawały najczęściej jeszcze kil-ka, kilkanaście minut w mieszkaniu respondenta. Bywało, że responden-ci mimo zakończenia wywiadu kontynuowali opowieśże responden-ci o swoim żyże responden-ciu i problemach. Czasami dopiero w końcowej fazie kontaktu zdobywali się

na odwagę, żeby zadać szczegółowe pytania dotyczące prowadzonych ba-dań, niektórzy interesowali się również, na czym polega praca na uczel-ni, kilka osób prosiło ankieterkę o wytłumaczenie, czym jest socjologia. W niektórych przypadkach respondenci oczekiwali od ankieterki infor-macji bądź porady. Szczególnie po zakończeniu tych wywiadów, podczas których respondenci okazali silne emocje, ankieterki starały się spędzić z respondentem jeszcze trochę czasu, rozmawiając na bardziej neutralny emocjonalnie temat.

Pomimo ustaleń nie zawsze udawało się przeprowadzić wywiad bez obecności innej osoby dorosłej w  domu ankietera. Czasami wynika-ło to z konfliktu między domownikami (czwynika-łonek rodziny nie godził się wyjść, na przekór respondentom, którzy go o to prosili), czasami z nega-tywnego nastawienia domownika do sytuacji wywiadu (domownik zo-stawał i próbował zakłócać wywiad), czasami ze względu na złą sytuację mieszkaniową połączoną ze złą pogodą lub późną porą (domownicy nie mieli dokąd wyjść) bądź też na specyficzne rozumienie braku obecno-ści innej osoby (respondenci uznawali, że jeśli domownicy znajdują się po drugiej stronie meblościanki ustawionej w połowie długości pokoju, to nie są obecni przy rozmowie).

Bardzo często (prawie zawsze w przypadku nastoletnich matek) w sy-tuacji wywiadu uczestniczyły małe dzieci respondentów, wykazujące duże zainteresowanie osobą badaczki, dyktafonem, osobistymi rzeczami (torbą, szalikiem, długopisami etc.). Obecność dzieci powodowała ko-nieczność robienia przerw w wywiadzie (na karmienie, zmianę pieluchy, przygotowanie jedzenia etc.), a  także zakłócenia w  zapisie wywiadów (powodowane płaczem, krzykiem, śmiechem, dzieci etc.). Dzieci przy-czyniały się jednak do wzbogacenia zebranego materiału, ponieważ wy-woływały nowe wątki, wspominając imiona członków rodziny i znajo-mych, próbując odpowiadać na pytania zadawane rodzicom lub wręcz ujawniając informacje, które ich opiekunowie pominęli. Wydaje się rów-nież, że  obecność dzieci pomagała stworzyć dobrą atmosferę podczas wywiadu: łagodziła zachowanie i  wypowiedzi respondentów, ułatwiała „przełamanie pierwszych lodów” i obniżenie napięcia związanego z po-jawieniem się nowej, obcej osoby w domu, a nawiązanie przez badaczkę dobrego kontaktu z dzieckiem prowadziło do nawiązania dobrego kon-taktu z matką.

Podczas wywiadów zdarzało się, że nastoletni rodzice ujawniali smut-ne bądź wręcz tragiczsmut-ne fakty ze swojego życia. Bywało, że zgłaszali pro-blemy takie jak uzależnienie od alkoholu lub narkotyków, doświadczanie przemocy fizycznej lub  psychicznej, skłonności samobójcze. Niektóre młode matki zdradzały objawy depresji. Sytuacje tego typu były trudne dla ankieterek. Zespołowy charakter pracy w ramach projektu WZLOT

umożliwiał omawianie takich trudnych sytuacji badawczych podczas co-tygodniowego spotkania całego zespołu lub w gronie członków zespołu odpowiedzialnych za poszczególne moduły badawcze.

Badania, a szczególnie te o charakterze jakościowym, wymagające bez-pośredniego kontaktu między badaczem a uczestnikiem badania, pew-nej formy zbliżenia, poznania się, nawiązania relacji, stosowania indy-widualnych, elastycznych strategii prowadzenia wywiadu dopasowanych do miejsca, czasu i osoby, która bierze w nim udział, rodzą wiele pytań natury etycznej. Istnieje wprawdzie kodeks etyczny badaczy społecz-nych12, ale sformułowane w nich zasady nie udzielają wprost jednoznacz-nych odpowiedzi i  pozostawiają realizatorów badań z  wątpliwościami. Jedna z naczelnych zasad prowadzenia badań z udziałem ludzi, mówi, że  uczestnictwo w  nich nie może wywoływać negatywnych skutków dla badanych (Dudziak 2010: 26). Pozostaje jednak pytanie, w jaki spo-sób przewidzieć wszystkie możliwe konsekwencje udziału w badaniach dla ich uczestników. W pracach poświęconych zagadnieniom etycznym badań społecznych możemy przeczytać, że „badanie nie powinno zmu-szać uczestników do przemyśleń lub zwierzeń, które nie pojawiłyby się, gdyby nie udział w badaniu” (Duncombe, Jessop 2002, za Ciuk, Latu-sek-Jurczak 2012: 34). Jednakże skąd badacz ma wiedzieć, jaką pracę, np. nad własną biografią, badany wykonał, a jakie obszary jego doświad-czenia jeszcze nie zostały przez niego przepracowane? Badani powinni mieć pełną świadomość celu i przebiegu badania, żeby móc wydać świa-domą zgodę (informed consent) na udział w badaniu. Jednak jak zdecydo-wać, ile informacji udzielić, żeby umożliwiły wydanie świadomej zgody, ale nie spowodowały zniekształcenia zbieranych danych? (Ciuk, Latusek--Jurczak 2012: 27–28). Czy możliwe jest wydanie w pełni świadomej zgo-dy przez uczestnika badania? Skąd badani, przed rozpoczęciem badania, mogą znać ryzyko, na jakie się narażają? (Ibidem).

Wydaje się, że w badaniach z udziałem osób o niskim statusie społecz-no-ekonomicznym, pochodzącymi często z rodzin z wieloma problema-mi, takimi jak przemoc, zaniedbania, nałogi, przez długi okres czasu bo-rykającymi się z problemami materialnymi, doświadczającymi deficytów w różnych obszarach swojego funkcjonowania, dylematy i wątpliwości o charakterze etycznym jeszcze ulegają wzmocnieniu. Autorzy podręcz-ników badań jakościowych wskazują aspekty badań, które przysparza-ją badaczowi trudności, a dla badanego stanowią zagrożenie (Dudziak 2010; Ciuk, Latusek-Jurczak 2012):

12 W Polsce 25 marca 2012 r. Walne Zgromadzenie Delegatów Polskiego Towarzystwa Socjologicznego uchwaliło obowiązujący Kodeks Etyki Socjologa.

• W badaniu występuje nierównowaga sił, bo badacz kontroluje sy-tuację, przebieg rozmowy, decyduje o jej początku, końcu, zadaje pytania, pogłębia je etc.;

• Konwersacja, mimo że ma przypominać naturalną, swojską rozmo-wę, jest sztuczna i sprzeczna z codziennymi doświadczeniami ko-munikacyjnymi respondentów;

• Badanie niesie ze sobą prawdopodobieństwo naruszenia prywatno-ści i intymnoprywatno-ści badanego;

• Udzielanie odpowiedzi na pytania badacza naraża uczestnika bada-nia na utratę poczucia własnej wartości, jeśli zechce szczerze wyra-zić stanowisko, która odbiega od norm obowiązujących w danym społeczeństwie;

• Pytania mogą się okazać za trudne dla respondenta;

• Udzielenie szczerej odpowiedzi może uderzać w interes własny re-spondenta, na przykład odnośnie do dochodów, niezarejestrowanej pracy, pobierania świadczeń i zasiłków;

• Dla osób znajdujących się w kryzysowej lub bardzo trudnej sytu-acji życiowej udział w badaniu może okazać się doświadczeniem traumatycznym;

• Budowanie dobrej relacji z badanym po to, żeby uzyskać dobrej ja-kości dane, zawieranie „udawanej przyjaźni” w terenie, może ozna-czać instrumentalne potraktowanie drugiej osoby;

• Ukrywanie swoich uczuć, np. niechęci czy odrazy wobec respon-denta, wartości, które prezentuje czy jego zachowań, można potrak-tować jako nieszczerość, fałsz.

Jak twierdzą Sylwia Ciuk i  Dominika Latusek-Jurczak, „niemożliwe jest stworzenie żelaznego zestawu reguł, których stosowanie dawałoby projektom badawczym glejt etyczności [...] kodeksy etyczne i poradniki etycznego prowadzenia badań mogą mieć jedynie charakter wskazówek [...] nie da się sformułować katalogu precyzyjnych zasad etycznych pro-jektów badawczych, można jednak stworzyć katalog spraw, na które po-winniśmy być szczególnie wrażliwi” (Ibidem: 38).

Istotną kwestią dotyczącą badań z udziałem osób doświadczających ubóstwa i  wykluczenia społecznego wydaje  się być problem odpowie-dzialności badacza wobec uczestników badań i jego roli w rozwiązywa-niu problemów doświadczanych przez respondentów. Badacze zajmują-cy się problematyką ubóstwa, wykluczenia społecznego, mechanizmów powstawania i rozwiązywania problemów społecznych często deklarują posiadanie, obok ambicji naukowych, poczucia „społecznej misji” o cha-rakterze reformatorskim (jak na przykład miało to miejsce w przypadku przedstawicieli Szkoły Chicagowskiej – Kaźmierska 2012a: 18). Prowa-dzącym badania nad procesami marginalizacji i grupami

marginalizo-wanymi często towarzyszy nadzieja na  wykorzystanie wyników badań do projektowania rozwiązań z zakresu polityki społecznej, w założeniu mających przyczynić się do poprawy sytuacji badanych oraz zmniejsze-nia zjawiska ubóstwa i wykluczezmniejsze-nia społecznego. Sam badacz ma zatem pewne (być może naiwne) oczekiwania co do znaczenia rezultatów swo-jego projektu badawczego dla rozwiązywania ważnych społecznych kwe-stii. W czasie realizacji badań terenowych do nadziei badacza dołączają oczekiwania ze strony ich uczestników. W referowanym badaniu realiza-torki badań odbierały niekiedy (wyrażone wprost lub odczytywane przez ankieterki „między wierszami”) oczekiwania respondentów – młodych rodziców z enklaw biedy, na dwóch poziomach:

• zaspokojenia w  rezultacie wywiadu konkretnych indywidualnych potrzeb, takich jak udzielenie wsparcia finansowego, porady, infor-macji lub wsparcia emocjonalnego;

• generalnej poprawy jakości życia i  rozwiązania doświadczanych przez narratorów problemów w wymiarze systemowym i instytu-cjonalnym jako efektu realizacji projektu badawczego i upowszech-nienia ich wyników, w tym przekazania ich np. przedstawicielom lokalnej władzy.

Jedna z narratorek wprost zaoferowała pośrednictwo w umawianiu ko-lejnych wywiadów w zamian za wynagrodzenie (jej propozycja nie została przyjęta). Podczas kilku spotkań z młodymi matkami badaczki dopiero w trakcie lub na końcu wywiadu orientowały się, że respondent/ka dys-ponuje obniżonymi możliwościami intelektualnymi i – jak się ostatecznie okazywało – kojarzy rozmowę z ankieterką z postępowaniem kwalifiku-jącym do otrzymywania świadczeń, np. wywiadem środowiskowym („Po wywiadzie Respondentka zapytała mnie, kiedy dostanie jakąś odpowiedź”, M.53, fragment notatki z wywiadu13). Niektórzy respondenci oczekiwali na końcu wywiadu konkretnych porad, na przykład z zakresu stosowania metod wychowawczych wobec dzieci lub medycyny, demonstrując tym samym brak świadomości, co było celem wizyty ankieterki w ich domu.

Część badanych podczas wywiadów okazywała duże emocje. Pytanie o wpływ udziału w wywiadzie biograficznym na stan psychiczny narra-tora jest jednym z najistotniejszych, a kwestia, czy wywiad pełni rolę te-rapeutyczną, czy też zmusza do przeżycia na nowo trudnych życiowych doświadczeń i pogłębia wcześniejsze traumy, nadal otwarta. Kilkoro re-spondentów w omawianym badaniu przyznało, że rozmowa z badaczem

13 „Odpowiedź”, czyli decyzja administracyjna o przyznaniu lub nieprzyznaniu świadczenia, wydawana po przeprowadzeniu wywiadu środowiskowego przez pracownika socjalnego.

sprawiła im przyjemność i/lub ulgę14. Jednakże wpływ badania na stan emocjonalny pozostałych narratorów jest nieznany, a przypadek młode-go mężczyzny, który po wywiadzie wielokrotnie kontaktował się z reali-zatorką badania, poszukując pretekstów do spotkania i oczekując od niej wsparcia w rozwiązaniu problemu uzależnienia od substancji psychoak-tywnych, ilustruje tezę, że  wywiad o  charakterze biograficznym może przyczynić się do uruchomienia niezamierzonych przez badaczy proce-sów, o trudnych do przewidzenia i niekoniecznie korzystnych dla narra-tora konsekwencjach15.

W relacjonowanym badaniu brali również udział respondenci bardzo świadomi, którzy zdawali sobie sprawę, czym są badania społeczne. Ci uczestnicy wywiadów z kolei formułowali oczekiwania na poziomie