• Nie Znaleziono Wyników

Nastoletniemacierzyństwo włódzkichenklawachbiedy

przygotowań do  porodu i  samego doświadczenia porodu oraz pierw-szych „kroków” stawianych w roli rodzica, które zostały potraktowane oddzielnie, jako czas „stawania się” matką (drugi podrozdział). Część rozdziału poświęcona jest również rekonstrukcji tego, w jaki sposób same młode matki oceniały zmianę, jaka dokonała się w ich życiu pod wpły-wem wczesnego rodzicielstwa (czwarty podrozdział), oraz na spojrzenie w  przyszłość: jak badane kobiety widziały swoje i  swoich dzieci życie za kilka, kilkanaście lat.

Podsumowanie zawiera zestawienie najważniejszych, zdaniem autor-ki, wniosków wynikających z tej części pracy oraz ukazuje typologię na-stoletniego macierzyństwa w łódzkich enklawach biedy, skonstruowaną w  odniesieniu do  aktualnej sytuacji badanych kobiet. Trzy „kierunki”, w jakich rozwijały się biografie młodych mieszkanek enklaw biedy, które jako nastolatki urodziły pierwsze dziecko, wyznaczane są przede wszyst-kim przez zasoby formalnego i nieformalnego wsparcia, na formę, jakość i ilość źródeł których wpływają z kolei historie ich rodzin. Reprezentujące trzy wzory biografie nastoletnich matek zostały nazwane ich określenia-mi, których kobiety same użyły w trakcie wywiadu. Są to:

1) W miarę się układa, 2) Jesteśmy na siebie skazani, 3) Zdana na samą siebie.

Przednarodzinamidziecka–dzieciństwo

iadolescencjaprzyszłychnastoletnichmatek

Badane kobiety wychowywały się w rodzinach robotniczych, o niskich dochodach, często wielodzietnych: Moja mama jest szwaczką, tata

elek-trykiem, jest nas troje w ogóle, mam brata i siostrę, no i tak ciężko było zawsze w  rodzinach wielodzietnych w  Łodzi (O.13); Mam dwójkę braci i dwie siostry młodsze (O.50); Mam cztery siostry jeszcze (M.02), Nas było pięcioro rodzeństwa i ja najstarsza jestem (M.53)1.

1 Cytowane w pracy fragmenty wypowiedzi respondentek i respondentów zapisa-ne są kursywą i oznaczozapisa-ne numerami, jakie nadano wywiadom, z których pocho-dzą, w czasie realizacji badania. Słowa i zdania wypowiadane przez uczestniczki i uczestników badań próbowano w transkrypcji odtworzyć jak najbardziej wiernie, dlatego zdecydowano się nie poprawiać występujących w nich niekiedy błędów ję-zykowych.

Zdecydowana większość uczestniczek wywiadów dorastała w  rodzi-nach z wieloma problemami, a respondentki opisywały swoje dzieciństwo słowami ciężkie (M.01, M.26), przykre (M.53), niekolorowe (M.02),

nie-najlepsze, nie za ciekawe (M.022). Podstawowym problemem był

alkoho-lizm. Nadużywanie alkoholu przez ojca wiązało się często ze stosowaniem przez niego przemocy, której ofiarą padała przede wszystkim matka re-spondentki: Moi rodzice się rozwiedli, miałam sześć lat, to znaczy, mój tata

pił w ogóle alkohol, moja mama, bił moją mamę, ale mama się po prostu rozwiodła, bo powiedziała, że nie będzie ubijana (M.08); Nieraz u nas była policja i mama tam z pobitymi oczami chodziła (M.14). Problemy

spra-wiali nie tylko ojcowie, również bracia: W  sumie byłam wychowywana

tylko przez mamę, bo tata był alkoholikiem. Brata mam narkomana, który, no w sumie nas bił (M.22). W takiej sytuacji matka stawała się głównym

lub nawet jedynym żywicielem rodziny, poświęcając cały swój czas przede wszystkim na pracę zarobkową i zaniedbując obowiązki opiekuńczo-wy-chowawcze. Rodziny balansowały na granicy wydolności materialnej, co powodowało konieczność częstych zmian miejsc zamieszkania, a  córki – przyszłe nastoletnie matki – skłaniało do przejmowania ról rodzinnych zarezerwowanych dla dorosłych, przede wszystkim sprawowania opieki nad młodszym rodzeństwem i prowadzenia gospodarstwa domowego:

Cały czas się przeprowadzaliśmy, bo nie mieliśmy stałego mieszkania. Cały czas mama wynajmowała, teraz musi spłacać jakieś tam poważne sumy, jakieś kredyty, jakieś długi. Ja cały czas się zajmowałam siostrą, jak byłam mała, mama pracowała, bardzo późno wracała do  domu, także ogólnie w tych sprawach takich domowych, jak tam sprzątanie, zajmowa-nie się dzieckiem i takie inne, to sobie bardzo dobrze radzę dlatego, że cały czas się siostrą zajmowałam. Jak chodziłam do podstawówki, pierwszej kla-sy, to ja przyprowadzałam do przedszkola, odbierałam, sprzątałam, ugoto-wałam, takie różne rzeczy (M.22); Nie miałam czasu na naukę, bo trzeba było pilnować dzieci, iść do sklepu, w sumie to przejęłam mamy obowiązki, dlatego na przykład, że mama nie mogła wyjść, bo była z młodszą siostrą, takim maleństwem, jak ja mam teraz we wózku (M.26).

Z relacji niektórych kobiet wynika, że jako dziewczynki czuły się odpo-wiedzialne nie tylko za młodsze rodzeństwo, ale też za swoich rodziców:

Uciekałam mamie żeby mu [ojcu] pomóc, sprzątałam mu, wyganiałam tych jego kolegów, koleżanki, oprzątnęłam mu mieszkanie. Prosiłam go żeby nie pił (M.30). Jedna z respondentek podejmowała również próby

naprawie-nia małżeństwa matki i ojca: Dzieciństwo było nie takie, jak powinno być.

Było w rozpadzie, że tak powiem, moje. Pięć lat swojego życia spędziłam na tym, żeby rodziców ze sobą, że tak powiem, z powrotem swatać (M.37).

Część badanych kobiet pochodziła z rodzin, w których alkoholizmem dotknięci byli oboje rodzice: Tata pił, mama piła. Tata po prostu umarł

w końcu. Mama do tej pory pije (M.53); Mama nie pracowała cały czas. Miała problemy z alkoholem, jak i ojciec. Pieniędzy zawsze nie wystarczało na wszystko [...]. Dużo dziadkowie pomagali właśnie (M.02). W takiej

sy-tuacji dziadkowie (a przede wszystkim babcie), jeśli żyli i sami nie pili na-łogowo, sprawowali opiekę nad respondentkami bądź nieformalnie, bądź stawali się rodziną zastępczą: Byłam w rodzinie zastępczej, bo mama

alko-holiczka, a tata siedzi do teraz w więzieniu. Wychowywała nas babcia. No i nic ciekawego nie pamiętam (M.50). Część respondentek na kilka lat,

jed-nak zazwyczaj nie wcześniej niż w okresie adolescencji, trafiło do placówki opiekuńczo-wychowawczej: Cały czas to samo. Alkohol, włóczęga

po uli-cach, żebranie. Zawsze brakowało. Pilnowanie dzieci. Musiałam pilnować młodszego rodzeństwa. Później trafiłam do domu dziecka (M.26); Mama nadużywała alkohol, trafiłam do ośrodka szkolno-wychowawczego (M.30).

Odrębną, mniej liczną grupę w badanej próbie stanowiły kobiety do-rastające w rodzinach stabilnych pod względem opiekuńczo-wychowaw-czym oraz do pewnego momentu – również materialnym. Respondentki te swoje dzieciństwo określają jako po prostu szczęśliwe (M.15), bardzo

do-bre (M.38), fajne (M.43). Dobrze wspominane dzieciństwo było czasami

opatrzone dodatkowym przymiotnikiem skromne: nigdy nie było po nas

poznać, że brakuje nam czegoś, nie, [dzieciństwo] skromne, ale szczęśli-we (M.08). Rodzice posiadali stałe zatrudnienie, nie mieli uzależnień,

a  dodatkowym wsparciem byli dziadkowie (ponownie, przede wszyst-kim babcie): Większość dzieciństwa spędziłam u babci. No bo to było tak,

że moi rodzice pracowali, więc jak byłam mała, no to moja babcia mnie zawsze brała na tydzień do siebie. I później na weekendy, to z rodzicami byłam [...] Moja babcia jest taką ciepłą, fajną osobą, no i naprawdę do-brze wspominam [dzieciństwo] (M.04). Poważne problemy do tej pory

dobrze sobie radzących rodzin rozpoczynały się w okresie transformacji systemowej, przede wszystkim ze względu na jej efekt w postaci struk-turalnego, masowego bezrobocia. Znacznemu pogorszeniu  się sytuacji materialnej rodziny czasami towarzyszył również kryzys taki jak odej-ście ojca (spowodowane chęcią założenia nowej rodziny z inną kobietą) lub choroba jednego z rodziców, uniemożliwiająca pracę zarobkową:

[...] No wcześniej, gdy byłam mała, nie było tak, żeby nam czegoś

bra-kowało. Później oczywiście zaczęły  się u  rodziców materialne problemy, no i finansowe przede wszystkim. W każdym bądź razie nie mogli sobie na wiele rzeczy pozwolić, nam. A ogólnie nie mogę powiedzieć, żeby tak było jakoś tragicznie (M.21); [Mama] dwadzieścia parę lat była pocztow-cem, dobrze było [...] początki dziewięćdziesiątych lat [...] się takie proble-my zaczęły, później pod górkę [...] (M.08).

Utrata stałego miejsca zatrudnienia przez jednego lub oboje dotych-czasowych żywicieli powodowała konieczność albo zamiany mieszkania, na którego utrzymanie rodziny nie było już stać, na lokal w enklawie bie-dy, albo pozostania w coraz bardziej pauperyzującej się okolicy, podczas gdy zamożniejsi lokatorzy wyprowadzali się do innych rejonów miasta i budynków o wyższym standardzie.

Wśród młodych kobiet wychowujących się w rodzinach z wieloma pro-blemami lub trafiających do instytucji prawdopodobnie niezaspokojone w domu rodzinnym potrzeby emocjonalne powodowały, że w okresie doj-rzewania badane zaczynały intensywnie poszukiwać akceptacji i przyna-leżności. Ich źródłem stawały się grupy rówieśnicze, w których badane ko-biety powielały ryzykowne zachowania praktykowane w swoich rodzinach pochodzenia, między innymi zażywanie substancji psychoaktywnych2:

Później dzieciństwo to sobie sama już nakrzywiłam, bo zaczęłam so-bie, że tak powiem szukać towarzystwa, więc towarzystwo mnie też wciągło w różne tam problemy [...] bały mnie się dzieci w szkole, bo a to podeszłam, a to kogoś walłam, a to kogoś nastraszyłam [...]. [Koło 13–14 roku życia] zaczęły się ucieczki z domu, wagary, po jakimś roku dwóch to jeszcze próbo-wanie alkoholi, narkotyków, takich różnych [...] (M.11); Poznałam różnych ludzi, tam kolegów i koleżanki. No i się zaczęło: chodzić na wagary już. [...] Piąta, szósta klasa, to już się zaczęły ze mną [problemy], a później to już takie większe problemy zrobiły się ze mną (M.04).

Towarzystwo odciągało przyszłą nastoletnią matkę od szkoły i nauki,

z którą najczęściej już na wczesnym etapie nie radziła sobie dobrze: Nie

miałam odrobionych lekcji, no to wolałam nie iść do szkoły, no, bo po co mia-łam dostać koleją jedynkę? [...] Jak było ciepło, to zawsze gdzieś się chodziło. Albo żeśmy się umawiali całą grupą, robiliśmy se wszyscy kanapki i żeśmy se jeździli gdzieś tramwajami (M.50). Badane kobiety poszukiwały nie tylko

rówieśników do zabawy i spędzania wolnego czasu, ale mężczyzn, którzy obdarzyliby je uczuciem, którego nie doświadczyły w domu rodzinnym:

Poszukiwałam jakiegoś takiego [...] rzeczy takiej, gdzie właśnie facet tak, gdzie tej miłości nie dostałam od rodziców, no to próbowałam znaleźć gdzieś faceta wiec zapoznałam A. [imię chłopaka]: ojca moich dzieci (M.30).

2 „Wpływ grupy rówieśniczej na kształtowanie systemu normatywnego, rozmaitych typów zachowań i postaw jest nie do przecenienia. Jest ona rzeczywistym układem odniesienia normatywnego, rówieśnicy zaspokajają potrzebę przynależności i spo-łecznego uczestnictwa, a także pośredniczą w przyswajaniu przez młodzież norm, war-tości, weryfikują możliwość ewentualnych odchyleń od wzorów uznawanych za nor-malne. Gdy uczeń w szkole nie znajduje kolegów, którzy go akceptują, poszukuje grupy rówieśniczej, nierzadko grupy odniesienia poza szkołą” (Michałowska et al. 2008: 47).

W biografiach pochodzących z nie-dysfunkcyjnych, ale doświadczają-cych trudności natury materialnej rodzin respondentek przeprowadzka do enklawy biedy lub pauperyzacja okolicy zbiegała się z okresem ado-lescencji, kiedy silny wpływ na przyszłe nastoletnie matki zaczynała wy-wierać grupa rówieśnicza, w naturalny sposób w dużej mierze składają-ca się z nastolatków z sąsiedztwa. Badane kobiety nawiązywały intymną relację z wychowanym w enklawie biedy młodym mężczyzną.

Odnosząc się do wzorów, w jakie układa się ich dzieciństwo i okres do-rastania, badane młode matki z łódzkich enklaw biedy można podzielić na trzy grupy. Pierwszą z nich stanowią kobiety pochodzące z rodzin dys-funkcyjnych, które jednak nie trafiły nigdy do systemu pieczy zastępczej. Drugą – wychowanki rodzin zastępczych, domów dziecka i młodzieżo-wych ośrodków i młodzieżo-wychowawczych. Trzecią – kobiety pochodzące ze zu-bożałych w okresie transformacji rodzin nie-dysfunkcyjnych. Przynależ-ność do którejś z tych trzech grup warunkuje sytuację nastoletniej matki już po urodzeniu przez nią dziecka, ponieważ istotnie wpływa na zakres formalnego i nieformalnego wsparcia, które otrzymuje kobieta.

Przyszłe nastoletnie matki na ogół nie miały dobrych wyników w szkole. W niektórych przypadkach w pierwszych klasach szkoły podstawowej były dobrymi uczennicami, ale ich kariera edukacyjna załamywała się wraz z wej-ściem w okres adolescencji. Przyczyn niepowodzeń szkolnych można szukać w wielu obszarach: wspomnianym wyżej wpływie grupy rówieśniczej; fakcie, że rodzice dziewcząt nie przypisywali edukacji wysokiej wartości i nie budzili w nich aspiracji edukacyjnych ([nauka] nie interesowała mnie nigdy [...]. Nie

byłam dopilnowana, bo jakbym wiedziała, że muszę to też by było inaczej nie?,

M.50); braku warunków do uczenia się, odrabiania lekcji, wysypiania przed pójściem do  szkoły ([w domu było] głośno, towarzystwo, pijaństwo, więc

za bardzo nie miałam [warunków, żeby się uczyć], M.50); relacji

z rówieśni-kami, które odstręczały młodą matkę od środowiska szkolnego:

Ja to byłam w ogóle taka strasznie nieśmiała jak byłam mała. I dla mnie to o jejku, było straszne troszkę tak w sensie [...] cichutka szara myszka taka

(M.69); Niezbyt się mogłam dogadać z różnymi osobami i ciężko mi tam

było, naprawdę ciężko, i tak było że wolałam do szkoły nie chodzić, chodzić na wagary niż do tej szkoły chodzić [...] na przykład jak kolega taki też mnie wyzywał na lekcji [...] no później się przeniosłam tutaj do tej szkoły

[zaocznej] (M.09)3.

3 W badaniach na temat bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w szkole i rodzinie w Ło-dzi zwrócono uwagę na występowanie zjawiska o nazwie bullying, czyli „rodzaju przemocy w szkole, zachowań związanych z zastraszaniem, tyranizowaniem słab-szych lub młodsłab-szych w szkole” (Michałowska et al. 2008: 22).

Rodzice (głównie matki) niektórych spośród badanych kobiet próbo-wali przekonywać córki o wartości edukacji:

Mama zaprowadzała mnie do tej szkoły, tłumaczyła. W sumie nigdy mnie nie zbiła. Może gdyby to zrobiła, może by jakoś to zadziałało, chociaż wątpię. Ja z mamą miałam dobry kontakt, taki przyjazny, więc wiedziałam że i tak pogada sobie, tak, pogada, a nic nie zrobi. Więc tak nie bardzo się bałam, no i tak szłam na te wagary, bardziej tak się bałam nauczycielów, tego że, że oni będą bardziej krzyczeć czy coś niż [...] czy tamta pani pe-dagog niż właśnie że mama. Chociaż starała się, nie powiem. Co z tego, że mnie odprowadzała do szkoły, jak ja sobie boiskiem wychodziłam, tak po pięciu minutach (M.69).

Wśród respondentek były kobiety, którym udało się uzyskać wykształ-cenie średnie, z maturą włącznie. Sytuacje te dotyczyły przede wszyst-kim dziewcząt, które zaszły w  ciąże w  ostatniej klasie szkoły średniej i urodziły tuż przed ukończeniem 20. roku życia. Szkołę kończyły, będąc w ciąży, którą albo ukrywały, albo po prostu nie stanowiła ona problemu dla nauczycieli i władz szkoły (Ankieterka: A szkoła wiedziała, że Pani

jest w ciąży? Respondentka: Nie. A: Bo to było za wcześnie, żeby coś było widać, prawda? R: Za  wcześnie, a  po  drugie, jakby  się mój nauczyciel od polskiego dowiedział, to bym matury nie zdała, on by mnie nie dopuścił do matury po prostu, M.61).

Jednakże najliczniejszą grupę wśród respondentek stanowiły ko-biety legitymujące  się wykształceniem podstawowym i  gimnazjalnym. Po  wczesnym zakończeniu edukacji, a  przed urodzeniem pierwszego dziecka badane na ogół nie znajdowały stałego zatrudnienia, pracowały raczej okazjonalnie, przez krótki okres; raczej dorabiały, niż zarabiały:

Pracować pracowałam tylko u znajomej w sklepie [...] króciutko tam praco-wałam, później miałam praktyki, [...] pracowałam w cukierni tutaj (M.09),

ewentualnie próbowały lub zdobyć kwalifikacje i praktykę w jakimś za-wodzie (korzystały na przykład z oferty Ochotniczych Hufców Pracy):

W ósmej klasie nie zdałam, jak przyszły oczywiście wagary i takie inne.

[...] To ja sobie z koleżanką obmyśliłam, że pójdziemy; wtedy były OHP, nie

wiem czy teraz są, na [...] na fryzjerstwo wtedy żeśmy poszły. No oczywiście szukałyśmy najpierw razem zakładu, żeby gdzieś nauczyć się, ale wyszło tak, że każda osobno i gdzieś tam w zakładzie, ale to po miesiącu mi się znudziło. Tak, mycie żaluzji i mycie podłóg i takich innych ciągłych tyle rzeczy na okrągło, to stwierdziłam, że nie. Poszłam na szwalnię, później po jakimś czasie, też chyba to było z OHP- u, na K. [nazwa ulicy

w cen-trum miasta]. Nie pamiętam jak długo, też coś około miesiąca albo dwóch.

Na ogół badane zachodziły w pierwszą ciążę w okresie, gdy nie pra-cowały lub prapra-cowały dorywczo, okresowo, na ogół bez umowy o pracę i bez ubezpieczenia społecznego. Nie posiadały zatem najczęściej upraw-nień do urlopu macierzyńskiego i wychowawczego oraz prawa do otrzy-mywania związanych z nimi świadczeń pieniężnych4.

Przyszłe nastoletnie matki przed zajściem w pierwszą ciążę rzadko sto-sowały środki antykoncepcyjne lub też używały ich w taki sposób, że nie mogły być one skuteczne – na przykład zażywały tabletki hormonalne, jednak nie stale, a  nieregularnie: No wie pani jak to  jest,

zabezpieczy-łam się i nie zabezpieczyzabezpieczy-łam się, trochę brałam tabletki, potem przestałam

(M.14); Częściowo tak [...] Częściowo się zabezpieczaliśmy, częściowo to,

za przeproszeniem, olewaliśmy (M.01). Za skuteczną metodę

zapobiega-nia nieplanowanej ciąży badane uważały stosunek przerywany5. Przeko-nanie o tym, że podczas stosunku odbywanego bez zabezpieczenia przed ciążą to  mężczyzna może zapobiec zapłodnieniu obrazuje wypowiedź jednej z respondentek, matki pięciorga dzieci: [...] to były wpadki,

moż-na powiedzieć. A to też nie wimoż-na moja, tylko wimoż-na partnera, bo to nie ja powinnam uważać (M.26). Te spośród respondentek, które chciały

roz-mawiać o edukacji seksualnej, wskazywały na brak wiedzy i umiejętności zapobiegania nieplanowanej ciąży:

On po prostu był taki porywczy. A ja po prostu [...] u nas w domu temat w ogóle dzieci i zachodzenia w ciążę i tym podobne, to był temat tabu. Nikt mi po prostu [...] jakoś na biologii wiadomo, że coś tam się dzieje, nie? Mi na przykład, powiem pani szczerze, że ja nawet jak dostałam pierw-szy okres, to ja się wystrapierw-szyłam, bo nie wiedziałam co to jest. U nas takie tematy, to było tabu, o tym się w ogóle nie mówiło. Moja mama tylko, pa-miętam jak D. [imię partnera, ojca dzieci] poznałam, to ona tylko mówi, że tylko pamiętaj, że jak coś ci się stanie, to ci nie pomogę. Ale co się stanie, jak się stanie, w jaki sposób się stanie, tego mi nikt nie powiedział [...].

4 Kilka respondentek (najczęściej te z wykształceniem średnim) miało zarejestrowa-ną pracę w momencie narodzin kolejnych dzieci, stąd możliwość korzystania z urlo-pów i zasiłków macierzyńskiego i wychowawczego w okresie realizacji wywiadu. 5 Raport „Współczesna seksualność i nowoczesna antykoncepcja Polaków 2014”

wskazuje, że do trzech najczęściej stosowanych w Polsce środków antykoncepcyj-nych należą: prezerwatywa (stosowana przez 50% badaantykoncepcyj-nych), hormonalne tablet-ki antykoncepcyjne (30%) oraz nieskuteczny jako metoda zapobiegania ciąży oraz chorobom przenoszonym drogą płciową stosunek przerywany (20%). Antykoncep-cja hormonalna wciąż budzi wśród Polek i Polaków nieufność i niepokój: badani uważają, że stosowanie jej powoduje spadek płodności nawet po zaprzestaniu przyjmowania środków, oraz że jest na tyle obciążające organizm kobiety, że ko-nieczne jest robienie co jakiś czas „przerw” w ich zażywaniu.

[Tej wiedzy też] nie dała, wie Pani szkoła, to po prostu. To było tak, oni

nam puścili filmik [...]. I to było tak wytłumaczone, jakby to było wcale nie wytłumaczone. Owszem na biologii żeśmy mieli: kobieta, mężczyzna, ale też nie było to wytłumaczone [...]. Ale to było tak, że najpierw były wy-tłumaczone narządy i do czego służą, a później o dzieciach, od razu tylko, że dziecko się rodzi i to, i tamto (M.61).

Zarówno rodzina, jak i szkoła zawodziły jako potencjalne źródła edu-kacji seksualnej6.

Stawaniesięmatką:ciąża,poród,

pierwszedoświadczeniarodzicielstwa

Często zakłada się, że nastoletnie ciąże są niechciane i nieplanowane. Autorzy publikujący na podstawie badań jakościowych starają się bar-dziej niuansować intencyjność lub  jej brak w  przypadku nastoletnich ciąż. Jak pisze Kyla Ellis-Sloan (2012: 140), ciąże nastolatek nie zawsze idealnie wpasowują się w kategorie „planowanych” i „nieplanowanych”. Określenia te mogą być zbyt zdecydowane, zważywszy na ambiwalencję, jaką odczuwają bardzo młode kobiety wobec swojej ciąży i perspektywy

6 Niektórzy autorzy zajmujący się problematyką wczesnego macierzyństwa przeko-nują, żeby nie postrzegać ciąż nastolatek tylko w kategoriach technicznych: zna-jomości metod i technik antykoncepcji, umiejętności ich zastosowanie i dostępu do nich (Arai 2009; Ellis-Sloan 2012, Erdmans, Black 2015). Stosowanie bądź nie środków kontroli urodzeń w heteroseksualnych związkach odbywa się w kontek-ście społecznie warunkowanych relacji płci kulturowej. Zastosowanie środków an-tykoncepcyjnych takich jak tabletki, plastry, zastrzyk czy wkładka wymagają apro-baty dorosłych (lekarza, który przepisze receptę, opiekuna prawnego, który będzie towarzyszył w wizycie w poradni). Założenie prezerwatywy oraz stosunek przery-wany trzeba natomiast negocjować z partnerem – co wymaga kompetencji emo-cjonalnych, kulturowych, komunikacyjnych, oraz odpowiedniego statusu w relacji. Dominujące skrypty kulturowe (np. mówiące o tym, że nastolatki nie powinny upra-wiać seksu; że chłopcy mogą lub wręcz powinni pragnąć seksu, a dziewczyny nie) utrudniają debatę o tym, że tego rodzaju kompetencje są młodym ludziom (obu płci) potrzebne oraz uniemożliwiają uczenie ich owych kompetencji. Podwójne standardy naszej kultury deprecjonują dziewczęta i kobiety, które otwarcie mówią