• Nie Znaleziono Wyników

W PRG nie tylko pracowaliśmy, ale i jeździliśmy na narty, graliśmy w szachy oraz brałem udział w spartakiadach zakładowych. W tych zawodach zdobywałem miejsca w ścisłej czołówce. Pamiętam turniej szachowy, na który poszliśmy z synem Jackiem. Ostatnia partia między nami decydowała o pierwszej lokacie. Jacek wcześniej zawalił partię, ja byłem bez porażki. W decydującej partii Jacek wygrał ze mną i zajęliśmy 2 i 3 miejsce. Nagroda za pierwsze miejsce umknęła mi przed nosem. Miałem żal do Jacka, że wygrał ze mną. Jego wygrana nic mu nie dawała - zajął 3 miejsce.

Dotąd na nartach jeździłem, ale nie korzystałem z wyciągów. Jako pracownicy PRG (za sprawa Grodeckiego - fana nart i tenisa ziemnego) mieliśmy uprawnienia do korzystania poza kolejnością z wyciągów Gliwickiej Spółki Węglowej. Jeździliśmy co tydzień w niedzielę do Szczyrku lub do Korbielowa na narty. W Szczyrku spotkałem na nartach Henia Orzechowskiego w doborowym gronie. Na nartach jeździł także Jurek Bronikowski i Henio Broi.

Biuro Projektów Górniczych w Gliwicach

Od 1.04 1988 r. jestem zatrudniony w BPG (Biuro Projektów Górniczych) Gliwice na stanowisku starszego projektanta, zaledwie w odległości 100 m od poprzedniego biura. Zostałem zaangażowany przez Dyrektora Zenona Szczepanika, który także pracował w PRG (przed moim przyjściem). Cieszył się z mojego przyjścia. Stwierdził, że dalszy awans zawodowy zależy ode mnie.

Zostałem skierowany do Pracowni Górniczej i Zespołu Zbigniewa Gryszkiewicza. W tym czasie był to ostatni rok, gdy zarobki w Biurze były najwyższe w Polsce, gdyż średnia pensja w Biurze przekraczała 3 średnie krajowe, a generalni projektanci mieli pensje w wysokości 6-7 średnich krajowych.

W Biurze spotkałem wielu znajomych, a także moich studentów.

Współpraca z nie wszystkimi układała się najlepiej. Byłem jedynym projektantem, który pracował przez wiele lat na kopalni i miał tytuł doktora.

Większość projektantów w ogóle nie pracowała na kopalni. Byli projektanci, którzy wiele lat temu po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego zatrudniło się w Biurze na stanowisku kreślarza. Następnie skończyli zaocznie studia zawodowe, awansowali na projektantów, a nawet kierowników Zespołu.

Niektóre rysunki techniczne to była pół perspektywa, projektanci ci nie mieli odpowiedniej wyobraźni przestrzennej. Frycowe z tego powodu musiałem zapłacić ja.

Moje odejście z PRG nie było zbyt przyjemne, Dyrektor zrobił nagonkę na mnie po odejściu W. Grodeckiego. Mimo to zostało w nim wielu przyjaciół, z którymi utrzymuje kontakt. Także pozostałem w kole PTTK „Chodaki”, z

którym jeździłem na wycieczki, aż do jego rozwiązania w 2009r. W BPG nie spotkałem absolwenta naszego rocznika. Mogłem za to spotykać kolegów na wielu kopalniach Rybnickiego Zjednoczenia. Na kopalni Jankowice spotykałem się z Krystianem Zającem, który już był dyrektorem kopalni i z Krystianem Mierą, który kierował zakładem przeróbczym. Na kopalni Borynia spotkałem w dziale przygotowania produkcji - Krzysztofa Renke. Na Rymerze Karola Grzywę, jako Dyrektora i jego zastępcę Norberta Janika. Na Marcelu spotykałem się z głównym inżynierem wentylacji Janem Kabierzem (później wyjechał do Niemiec) i Alfredem Palocem, który pełnił funkcje dyspozytora ruchu. Na Jastrzębiu spotykałem się z Piotrem Madejem - pracował w dziale szkoleniowym a na Zofiówce Kazia Domicza - pracował w wentylacji.

*

Nasz kolega z SD wykonujący obowiązki V-ce prezydenta Gliwic stwierdził, że ma dosyć tej pracy. Wykonywał ją przez 8 lat i wreszcie chciałby lepiej zarobić, gdyż nadarzyła się okazja pracy w jego zawodzie (Urząd Gospodarki Wodnej). Dlatego zaproponował mi bym go zmienił na tym stanowisku. Zaczęły się rozmowy. Udałem się z Przewodniczącym MK SD na rozmowy do Prezydenta Gliwic.

Sprawa jednak utknęła w martwym punkcie, gdy rozmowa zeszła na temat zarobku. Ja w Biurze nie zarabiałem rewelacyjnie, tylko 70% tego, co w PRG.

Natomiast, jako V-ce prezydent miasta w tym czasie miałbym zarabiać 70%

tego, co w Biurze Projektów. Trójka dzieci chodziła do szkoły no i Mila też nie popierała tej decyzji.

Dyrektor Biura wyraził zgodę, że zatrudni mnie na 1/3 etatu, bym mógł sobie dorobić. Interes był czysty. Miałem zając się gospodarką komunalną, byłyby zlecenia także dla Biura Projektów. Niestety Prezydent nie wyraził zgody. Ja też nie za bardzo zabiegałem, gdyż po odejściu z PRG Dyrektora, wielu znajomych widziało mnie z powrotem w tej firmie.

*

Od października 1988 r. awansowałem na głównego projektanta kopalni

„Morcinek” w Kaczycach. Niestety w Biurze dzieje się coraz gorzej. Występuje brak zleceń, a kopalnie zalegają z zapłatami za wykonane projekty. Dyrektor powołuje pełnomocnika ds. ściągania długów Stanisława Kanię - urzęduje w moim pokoju. Zaczynamy handlować węglem. Kopalnie zamiast pieniędzy oferują węgiel, ale na każdej tonie musimy stracić przynajmniej 10%. W tym czasie na rynku węgla jest w nadmiarze.

W lutym 1989 r. został ogłoszony konkurs na Dyrektora Biura. Dyrektor Szczepaniak odchodzi na emeryturę. Do konkursu zgłosiły się dwie osoby: ja i drugi projektant elektryk. Duże zamieszanie, Rada Pracownicza wymusza na jednym z Generalnych Projektantów start w konkursie. Nie przedstawił on planu rozwoju Biura, czego wymagał konkurs mimo to wygrał konkurs, ale mój plan rozwoju Biura zaczął realizować. Byłem zadowolony z tego, że nie zostałem Dyrektorem, gdyż nie miałbym na tyle siły by zwolnić połowę pracowników, a

tylu odeszło w ciągu roku. Na konkurs przyjechałem ze Szczyrku z wczasów, gdzie byliśmy całą rodziną na nartach.

*

W czerwcu 1990 r. po namowie kolegów wystartowałem w konkursie na Dyrektora PRG. Do konkursu wystartowało 6 osób, ja, jako jedyny kandydat z zewnątrz. Przygotowałem 2 strategie rozwoju PRG. Złożyłem stosowne papiery.

Zostałem dopuszczony do II etapu. W tym momencie pojawił się u mnie w Biurze emisariusz z Komisji Konkursowej z zapytaniem, co w zamian dostanie, jeśli będzie za mną głosował. Odpowiedziałem, tylko ocena pracy zawodowej i kompetencje są gwarancją jego awansu. Kilka lat później spotkałem go na stanowisku sztygara zmianowego na kopalni „Sośnica”. Nowy Dyrektor szybko zwolnił go z PRG. Czy był niekompetentny - tego nie wiem.

W czasie konkursu na Dyrektora PRG naruszono kilka punktów regulaminu konkursu i w efekcie, do 3 tury weszli: aktualny Dyrektor oraz druga osoba, której początkowo nie dawano szans. Czarny koń konkursu, który już rozdzielał stanowiska w firmie przegrał, uzyskał tyle punktów, co ja. Oczywistym dla wszystkich było, że aktualny dyrektor nie wygra. Bano się, że wygra czarny koń, który zapowiedział reorganizację firmy celem zapobieżenia jej upadkowi.

Zgodnie z przewidywaniami aktualny dyrektor przegrał, a do mnie zgłosił się czarny koń. Prosił mnie bym wystąpił o unieważnienie konkursu z uwagi na uchybienia regulaminowe, których najwięcej było w moim przypadku. Nawet za pracę i tytuł naukowy dostałem mniej punktów niż były Dyrektor, który był tylko zaocznym inżynierem i nie opublikował żadnego artykułu (ja miałem ich 50).

Konkurs był żałosny, a efekty znamienne. Po roku nikt ze startujących w konkursie nie pracował już w PRG. W pierwszej kolejności nowy Dyrektor zwolnił swoich konkurentów, a następnie nowego dyrektora odwołano za uchybienia formalne w konkursie. Po raz drugi nie wystartowałem do konkursu, mimo, że moje szanse były bardzo duże. Nie żałuje.

*

Lipiec 1990 r. - znów konkurs na Dyrektora BPG z uwagi na wejście od 1- go kwietnia nowej ustawy o samorządach pracowniczych. Znów gorączka - kto wystartuje w konkursie. Tymczasem moja osoba jest atutem dla wielu projektantów. Ja jednak po przemyśleniu sprawy postanowiłem nie startować, bowiem sytuacja Biurze nie była jeszcze klarowna. Od ostatniego konkursu odeszło z Biura przeszło 200 osób tj. 1/3 stanu początkowego. Jest to jeszcze za mało o około 100 osób.

Kilka dni przed upływem terminu zgłoszenia kandydatur, zostaje poproszony do gabinetu Dyrektora na rozmowę. Dyrektor wprost pyta, czy startuje w konkursie. Odpowiedziałem, że nie. Widziałem jak w tym momencie ochłonął z wrażenia, zrobił się innym człowiekiem, w jednej chwili stał się przyjacielem. Zapytał: „Jakie stanowisko sobie życzę”. Opowiedziałem

-„generalnego projektanta" . Za kilka dni byłem generalnym projektantem, objąłem jego byłe kopalnie.

M I N I S T C k S I W O P U Ź f t M y S L U B I U R O S T U I 5 I Ó W I P H O I E K T ®

G Ó R N I C Z Y C H W C .t I W I C A C H

DYBLOM

n o n o z o a j i

w y d a n y m . dr inż.Ryszordowi

__________ FRĄC2K0WI