• Nie Znaleziono Wyników

Bliskość myszy i korsarzy w kronikach

W dokumencie Szkice historyczne. T. 2 (Stron 197-200)

Naj starsza ze wszystkich piśmiennych wzmianek o lu- dożerstwie myszy znachodzi się w roczniku kwedlinbur- skim, pod rokiem 1012.

Jestto wzmianka współczesna, skreślona piórem nie- pospolitém, cenioném wysoce w rocznikarskićj literaturze niemieckiéj.

Uczeni wydawcy najnowszego zbioru kronik i roczni­ ków niemieckich stawią bezimiennego rocznikarza kwedlin- burs kiego w pewnym względzie nad wszystkich pisarzów tamtoczesnych 88), i wynurzają żal, iż tak znamienity talent nie ją ł się pracy większej, samodzielniejszéj.

Jakże w pisarzu tak starożytnym, tak światłym, a tern samem mniej łatwowiernym od innych, ma się bajeczka

190 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

o myszach do reszty otaczających ją doniesień wiaro- godnych?

Umieszcza ją tedy rocznikarz w takiem paśmie wia­ domości i myśli, w tak blizkim związku myszy z korsar- stwem, iż wypadałoby wnosić, że właściwe znaczenie tego zagadkowego wyrazu było mu dobrze wiadomem—albo przy­ najmniej— że wieści o myszach i korsarzach chodziły wów­ czas bardzo blisko ze sobą.

Oto całkowity ustęp rocznika:

„Umarł Unger biskup (poznański). Umarł Thietmar proboszcz i mnich. Urodziło się we wsi Kochstadt dwoje męzkich bliźniąt z zębami, z ustami wykrzywionemi na podobieństwo ptaków, a prawa ręka u jednego była krót­ szą na podobieństwo skrzydła. Trzeciego dnia po urodze­ niu miały uśmiechać się do siebie. Za spoiną zgodą gminy dano im umrzeć, gdyż ogarnęła wszystkich obawa, aby nie żyli długo. Tegoż roku we Francyi, lecz niedaleko Kolo­ nii, zdarzył się pewnemu rycerzowi okropny wypadek śmier­ ci. Został bowiem w trudny do uwierzenia sposób po­ kąsany na ustroniu od myszy, i mimo najusilniejsze sta­ rania krewnych o wyleczenie go z ran, musiał się rozstać z tym światem. Stała się także wielka k l ę s k a o d n a ­ p a d ó w k o r s a r s k i c h (magna etiam a piratis decasta-

itonis clades /'acta est) w okolicach północnych, w pewnćj

prowincyi, przyczem wielu zamordowano, innych w niewolę uprowadzono, mnogie mieszkania ludzkie i przynależące do nich dobra zburzono, i tylko mała liczba mieszkańców pra­ wie nago umknęła. Bywały tćż trzęsienia ziemi po róż­ nych miejscach...“

M e ma tu żadnego dziwu, żadnych morałów—wzmian­ ka o zabijaniu takich kalek, jakiemi były owe za „wspólną zgodą“ stracone bliźnięta, okazuje się z tysiąca tamtoczes- nych przykładów obyczajowych aż nazbyt niestety wiarogo- dną 89) — wspomnienie myszy kończy się na prostćm opo­ wiedzeniu wypadku, z pozostawieniem czytelnikowi wolności rozumienia rzeczy w jćj właściwem znaczeniu, lub też w znaczeniu

cudotwornem-Ale nie każden z kronikarzy ówczesnych bywał tak umiarkowanym, dbał tak mało o efektowność swojćj

powie-SZKICE HISTORYCZKĘ. 191

ści, i już w krótkim czasie po jej wciągnięniu w rocznik kwedlinburski przybrała ona wcale odmienną postać pod piórem innego, pretensyonalniejszego pisarza.

Jest nim znany opowiadacz dziejów Bolesława Chro­ brego, Thietmar.

Pisze on tuż po roczniku kwedłinburskim, lecz, jak to z całćj jego kroniki widać i jak o tćm najnowsi wydawcy Monumentów niemieckich szeroce się rozpisują 90), bierze znaczną część swoich wiadomości, mianowicie po rok 1013, z tegoż rocznika kwedlinburskiego.

Słynie zaś Thiermar z zamiłowania w dziwach, widze­ niach, snach, strachach i t. p., opisywanych szeroce w jego kro­ nice, i co nierównie gorsza — lubi przekręcać właściwą postać rzeczy.

Chciejmy tylko przypomnieć sobie, jakim np. potwo­ rem jest u niego ten sam Bolesław Chrobry, o którym wia- rogodniejsi spółcześnicy Tkietmara, jak święty apostoł Bru­ no 91), jak towarzysze i żywociarze świętego apostoła Woj­ ciecha 92), tak chlubne pozostawili świadectwa.

Biorąc tedy ową nowinę o myszach ludożerczych z rocz­ nika kwedlinburskiego — a właśnie w tym razie przy­ pominają najnowsi wydawcy Thietmara po raz drugi kwe- dlinburskie źródło powiastki — cóż z niej zrobił nasz Thiet­ mar ?

Przytoczymy cały dotyczący ustęp kroniki, nie lękając się zbytniej jego długości, która przynajmnićj w części wy­ nagrodzi się nam próbką Thietmarowego trybu mówienia

o Bolesławie.

„Urodziło się temi czasy dwóch braci z zębami, ma­ jących usta na podobieństwo kaczki, a u jednego z nich była połowa prawego ramienia podobną skrzydłu kaczemu. Trzeciego dnia po urodzeniu śmiali się obaj do siebie, a pomarli w r o z r u c h u p o s p o l i t y m (m i l i dis-

sensione moriuntur). Pewien zaś rycerz, gdy się gwałto­

wną ręką targnął na majętności świętego Klemensa i nie chciał nagrodzić szkody, został naraz w komnacie opadnię- tym od niezmiernćj ilości myszy. Zaczął tedy najpierwej bronić się od nich kijem, następnie uderzył na nie orężem.

192 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

a gdy wszystko nic nie pomogło, kazał się zamknąć w skrzynię i zawiesić na sznurze wpośród komnaty. Po- czćm gdy ta plaga uspokoiła się zewnątrz, i mniemał się już wolnym, znaleziono go na śmierć zagryzionym od in­

nych myszy. Wtedy jawnie okazało się wszystkim, któ­ rzy byli przytśm obecni i którzy późnićj nadeszli, że je­ dynie gniew Boży, mściciel zbrodni wspomnionśj, o zgubę go przyprawił. — Tymczasem (uwięziony książę czeski) J a ­ romir, o którym wyżćj mówiłem, błagał pokornie o łaskę króla (Henryka), i w znak miłosierdzia i restytucyi został skazany na wygnanie, pod strażą biskupa Etelboda, na­ stępcy po biskupie Ansfrydzie. A karę tę ściągnął Jaro­ mir na siebie nie sprzeniewierzeniem się w czemkolwiek królowi Henrykowi, lecz zamordowaniem niezmiernie wielu Bawarczyków, którzy bez królewskiego i jego pozwolenia jechali z darami do Bolesława (Chrobrego). O którejto karze Jaromirowćj dowiedziawszy się, uradowali się nasi nieprzyjaciele, a przelękli się przyjaciele, z obawy czegoś podobnego dla siebie. I obyż tego samego doznali na so­ bie wszyscy, którzy kiedykolwiek dali taką radę królowi Henrykowi. Potćm brat Jaromirów Oldrzych, zawezwany przez króla, przybył do Merseburga, i niesłusznie przy­ właszczone sobie państwo (czeskie) otrzymał darem łaska­ wym. Około tych czasów deszcze ulewne i n a p a d y k o r ­ s a r z ó w wielkie szkody (pożal się Boże!) zrządziły. Te­ goż samego czasu wylał Dunaj w Bawaryi a zamulił się Ren....“

Ileż tu zmian i przekształceń! Podobieństwo do pta­ ka w ogólności przeistoczyło się w podobieństwo do kaczki; ze śmierci „za zgodą pospolitą“, zrobił Thietmar — a sa­ mi wydawcy Thietmarowi ostrzegają, iż zrobił mylnie — śmierć „w rozruchu pospolitym“; wzmianka o rycerzu zje­ dzonym postradała głównśj okoliczności, t. j. miejsca wy­ padku; co zaś najcharakterystyczniejszą się zdaje — usu­ nął Thiermar wiadomość o napadzie korsarskim z bezpo­ średniego następstwa po wiadomości o myszach, zatarł przeto uderzającą w roczniku assocyacyą myśli, przydał kilka szczegółów fantastycznych, i przegrodziwszy obiedwie

W dokumencie Szkice historyczne. T. 2 (Stron 197-200)