Zawsze jeszcze przybytek trynitarski we Lwowie wy glądał raczćj jako dom ludzki niż Boży. Zgromadzająca się na nabożeństwo publiczność, musiała przestawać na
koś-SZKICE HISTORYCZNE. 139
ciołku, mierzącym 15 sążni w dłuż, a 11 w szerz. Pozwolił wprawdzie król przykupić 4 sążni gruntu z ulic i nabyć jeden z przyległych domów, atoli nowy spór z miastem o 500 złp., zażądanych przez m agistrat w wynagrodzenie podatków, jakie przejściem kamienicy Dynowicza w ręce duchowne odpadły miastu, nie dopuścił korzystać z po zwolenia.
Dopiero w r. 1696, t. j. w 10 lat po instalacyi Try- nitarzy przy ulicy krakowskiej, zaniosło się na lepsze. Zgło sił się wtedy do superiora klasztoru właściciel jednćj z po- blizkich kamienic, oświadczając zamiar sprzedania jćj za pół ceny. Podobała się ta ofiara tćm bardzićj, iż lubo dom stręczony nie przytykał bezpośrednio do budynku trynitar- skiego, była przecież nadzieja zamienić go za inny, bezpo średnio przyległy, a w posiadaniu xx. Karmelitów trzewicz kowych będący. Przyjęto więc propozycyę pobożną i ku piono wpóhlarmo kamienicę, znaną pod nazwą „Marchwiana.“ Dla uspokojenia się ze strony miasta, złożyli Tryni- tarze nawet owe 500 złp., które cokolwiek przyjaźniśj na tchnęły miasto. Resztę oporu zwalczyła szczęśliwie okolicz ność następna: Po śmierci króla Jana w tymsamym roku, zawiązała się, jak wiadomo, konfederacya wojskowa, mająca na celu wymuszenie zaległego od dawna żołdu. Jeden z od działów wojska skonfederowanego obiegł naszą stolicę Rusi, zniewoloną do wypłaty 50,000 złp. kontrybucyi. Miasto nie miało pieniędzy. Przy wytężeniu wszelkich środków doraź nych zabrakło jeszcze kilka tysięcy. W takićm położeniu oo. Trynitarze ofiarowali pożyczkę. Byłato pomoc z nieba. Obowiązało się miasto zwrócić ją niechybnie na Boże Naro dzenie. Gdy to nadeszło, niebyło znowuż pieniędzy. Wy padło układać się z Ojcami. Ci stali mocno przy swojem prawie, i położyli za warunek pokoju albo wypłatę długu albo odstąpienie kamienicy Marchwianej, z pozwoleniem za miany za przyległy dom karmelicki i przydatkiem owych 4 sążni gruntu z ulicy. Jeden z rajców miejskich, skrycie przychylny Trynitarzonf, dopomógł im w tśj sprawie przez umyślnie zaniedbywanie składki na spłatę długu. Przyci- śnione znienacka miasto musiało uledz. W roku 1698 po większyła się posiadłość klasztoru kamienicą Marchwianą,
u o DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.
wymienioną wkrótce za karmelicką, i kawałkiem gruntu z ulicy.
Tymczasem, w r. 1697 zdarzył się niespodzianie inny, równie korzystny przyrost. Za wyłączną prawie pomocą kasztelanowój wołyńskićj, Anny 'Wielhorskiój, nabył klasztor od mieszczanina Morawca drugą przyległą kamienicę, wzno szącą się od strony Zamku Niższego. Byłto tylko początek coraz znamienitszych łask, jakiemi rodzina Wielhorskich potężnie odtąd wspierać zaczęła klasztor.
Wkrótce sam kasztelanie wołyński, syn Anny, przy wdział sukienkę trynitarską we Lwowie. Roku 1701, po kilku, letnićj służbie w zakonie dostąpił on pierwszy z Polaków go dności superiora, czyli, jak przełożonych lwowskich podówczas zwano, ministra prowineyała. Z miłości dla syna otworzyła kasztelanowa wołyńska konwentowi św. Trójcy wszelkie źródła swoich dochodów. Ułatwiwszy mu poprzednio zaku- pno owćj kamienicy Morawcowej, łożąc bez przerwy znaczne jałmużny na porządki i ozdoby kościelne, zasłużyła się ona dalćj pospołu z synem fundacyą statuy P. Jezusa Jiazareń- skiego. Wracając z nowieyatu w Madrycie, przywiózł był kasztelanie wołyński w roku 1696 kopię statuy Chrystusa Pana, znajdującój się w madryckim kościele Trynitarzy, a wsławionćj w całym kraju cudami. Kosztem Wielliorskich znalazła taż kopia wspaniałe umieszczenie u Trynitarzy lwowskich, otrzymała fundusz cotygodniowćj mszy z nabo żeństwem do Przenajśw'. Sakram entu, i zaczęła także słynąć łaskami. Czćrn jeszcze bardziej ujęta kasztelanowa, po wzięła zamysł wyświadczyć klasztorowi swre główne dobro dziejstwa, t. j. nowy z gruntu wybudować mu kościół.
W tym czasie odprawiali Trynitarze nabożeństwo wr no- wćj świątyńce, przeniesionej z pierwotnego miejsca do świeżo nabytćj kamienicy Marchwianćj. Byłto przybytek cokolwiek obszerniejszy, mierzący 36 sążni długości, a 18 w szerz, zawsze jednak zbyt ciasny dla coraz większego napływu ludu. Również wiec temu ludowi pobożnemu jak i oo. Try- nitarzom zadość uczynić pragnąc, przystąpiła kasztelanowa wołyńska do fundacyi okazalszego kościoła. Trwała budowa przez dwadzieścia lat. Uroczyste założenie kamienia wę gielnego odbyło się dnia 8 września r. 1703. W listopadzie
SZKICE HISTORYCZKĘ. 141
r. 1721 umieszczono Przenajśw. Sakrament w nieukończonej jeszcze świątyni. Otwarto ją zupełnie dopiero dnia 12 czerwca 1727. Konsekracya zaś nie nastąpiła wcześnićj jak 16 września roku p. 1731.
W tym wieloletnim przeciągu czasu umarła bogobojna fundatorka. Nie położyło to przecież końca jćj łaskom. Jużto bowiem jej syn Trynitarz, obrany temi czasy powtór nie prowincyałem, jużto brat jego Wacław, piastujący kasz- telaństwo wołyńskie, jużto wreszcie inni członkowie i bra- tanki rodu Wielhorskich, wspierali nieustającą nigdy hoj nością fundacyę poboźnćj matki. Za tę dziedziczną szczo drobliwość otrzymała cała rodzina w pamiętnikach zakon nych nazwę: „wiekopomnych fundatorów i patronów klasz toru.“
Nowo wzniesiony kościół uświetnił się wkrótce róż- nemi instytucyami i skarby duckownemi. Owa statua Pana Jezusa Nazareńskiego zawsze pierwsze pomiędzy niemi trzy mała miejsce. Przy coraz większym wzroście jój czci, zo stała ustanowiona osobna konfraternia, poświęcona Jezusowi Nazareńskiemu. W sierpniu r. 1740 wprowadzono świeżo przyozdobioną statuę i nowe bractwo, śród niesłychanie wystawnych, przez trzy dni trwających uroczystości, z świą tyni katedralnćj do kościoła trynitarskiego.
We dwra lata późniój umieszczono tamże z niemniejszą solennością ciało ś. Faustyna, przesłane konwentowi z Rzy mu, darem Ojca św. Klemensa XII. Rozliczne nabożeństwa, procesye, ceremonie odprawiane przy wizerunku P. Jezusa i zwłokach świętych, połączone z obchodami obudwóch kon- fraternij Szkaplerznej i Nazareńskiej, wynikłe z świeżo umnożonćj czci świętych patronów zakonu, Jana z Maty i Feliksa Walezyusza, tudzież z wielu innych przypadko wych okoliczności, jak np. z okazyi jubileuszu w r. 1751, podały kościół i klasztor Trynitarzy w coraz większą łaskę u ludzi. Skutkiem tego były coraz hojniejsze jałmużny, coraz szersze rozpościeranie się zakładu na zewnątrz, coraz świetniejsze przyozdobienie go wewnątrz.
Przyrosło mu kilka nowych domów i placów, jak np. tak zwrnna kamienica Szwiecka obok Morawcowśj, kamienica Karczewskich w pobliżu, plac Poradowskich, wreszcie inne
142 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.
murowane i drewniane domki w sąsiedztwie. Dzięki hoj ności domu Wielliorskick, z których syn zmarłej kasztela nowej wołyńskiej jeszcze po dwakroć piastował godność superiora i prowincyała, weszli oo. Trynitarze w posiadanie wsi Lemieszowa, na której zabezpieczona była część zapisów pobożnych. Stanęło obok kościoła okazałe kollegium tryni- tarskie, w którem wykładano nauki teologiczne. Kształciło się w niem tylu uczniów zakonnych, iż zacząwszy od roku 1710, nietylko całe zgromadzenie składało się bez wyjątku z Polaków, lecz nawet pomiędzy mianowanymi z Hiszpanii superiorami i prowincyałami, żadnego nie widzimy już cu dzoziemca.
Każdy z przełożonych klasztoru widział się w stanie, łożyć jedną ręką znaczne sumy na okop jeńców, drugą zaś na potrzeby i ozdoby kościelne. O sumach redempcyjnych wspomnimy niżej. Tu nieobojętną w historyi naszego klasz toru zda się nam rzeczą uczynić wzmiankę o kosztach, jakie kilku superiorów w każdym trzechletnim przeciągu swego urzędowania podejmowało na rzecz klasztoru. I owo w pierw szym z takich okresów, których rachunki są nam z pamięt ników klasztornych znane, od 1695 do 1698, czyniły wy datki na budowę i przyozdobienie pierwotnego kościoła złp. 4346, na zaopatrzenie zakrystyi złp. 14,690, na urządzenie kolegium 20,636 złp. W drugiem trójleciu, do roku 1701 wydano na kościół 5699 złp., na zakrystyę zaś i kolegium 11,224. W trzecićm trójleciu do r. 1704, na dawny kościół 11,402, na zakrystyę 22,253, na kolegium 11,101, na fa brykę nowego kościoła Wilhorskich 10,640. W czwartćm, do r. 1707, na dawny kościół 7,909, na nowy 7,512, na za krystyę 4,494. Do r. 1710 na dawny kościół i na zakry styę 13,589, na nowy kościół 19,859, na kolegium 9110. Do r. 1716 (rachunków z lat 1710—1713 brakuje) na nowy kościół i na zakrystyę 32,138, na nowy kościół 32,999, na kolegium 35,505. Przy dalszych latach nie położono r a chunków.
Zasłynął jeszcze nasz klasztor przy ulicy krakowskiój jako pożądane miejsce spoczynku wieczystego. Każdy z do
brodziejów klasztoru poczytywał sobie za najmilszą nagrodę leżeć po śmierci w miejscu tak ubłogosławionćm, w pobliżu
SZKICE HISTORYCZKĘ. H 3
tylu świętości. Znaleźli w ten sposób przytułek ostatni u xx. Trynitarzy: Franciszek Rojewski, starosta drohowyzki, zmarły r. 1707; żony jego Anna pogrzebiona r. 1710, Te resa Bełzecka, kasztelanka bełzka, pochowana r. 1708.
Najczęstszymi atoli gośćmi, najliczniejszymi mieszkań cami kruchty kościoła zakonnego, byli Wilhorscy. Mieli oni u Trynitarzy lwowskich niejako dziedziczną przystań gro bową! Spoczęli z kolei, po nadzwyczajnie okazałych uro czystościach pogrzebnych, szczegółowo niekiedy w pamięt niku klasztornym opisanych, najsamprzód główna fundatorka
kościoła, kasztelanowa wołyńska Anna, zmarła r. 1706 i jej synowie: Wacław, kasztelan wołyński, przeniesiony do wiecz ności w r. 1707, i brat jego zakonnik, duchownem imieniem o. Antoni od ś. Jana Chrzciciela, zeszły ze świata r. 1729. W r. 1725 pogrzebiony został u Trynitarzy Jerzy Wielhor- ski, kasztelanie wołyński, starosta żytomirski. W dalszych latach, a mianowicie w latach 1733 i 1740, wstąpili tam do grobu Felix Wilhorski starosta bracławski, rodzony brat poprzedniego, i o. Józef a Jesu, drugi Trynitarz z domu Wielhorskich. W latach zaś 1737 i 1742 złożono w pod ziemiach trynitarskich zwłoki Ludwiki z Zamojskich Wiel- horskiej, kasztelanowej wolyóskićj, wdowy po wymienionym wyżćj Wacławie.
Któreto wszechstronne rozsławienie i zak witnienie pierwszego trynitarskiego klasztoru we Lwowie rozniosło wkrótce zarody innych podobnychże fundacyj, pojawiających się w różnych okolicach, szybkićm po sobie następstwem. Jedną z pierwszych w tćj mierze był drugi trynitarski kla sztor we Lwowie, wzniesiony na przedmieściu halickiem, pod wezwaniem św. Mikołaja, gdzie dziś kościół tegoż świętego, pochodzący pierwotnie od Trynitarzy, i nowy gmach uni wersytetu, przesiedlonego w ten sposób z jednćj świątyni trynitarskićj w pobliże drugićj.
Ufundował tę wtórą osadę, trynitarską Mikołaj Strzał kowski, podczaszy żydaczowski, zamieszkały we Lwowie, w sąsiedztwie swojej fundacyi. Pierwszy j ćj dokument zo
stał ułożony dnia 22 sierpnia r. 1693. W niespełna trzy lata późnićj stanął na zakupionym przez fundatora placu pierwotny kościółek z drzewa, poświęcony 5 stycznia roku
144 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.
1696. Dopiero w roku 1739 przystąpiono do budowy więk szego kościoła murowanego, który otwarty został w roku 1745. Klasztor zaś, zbudowany na gruncie przyległym, da rowanym przez Jana Kajetana Jabłonowskiego, starostę czebryńskiego, przyszedł do skutku dopiero w r. 1751.
Co do klasztorów w dalszych stronach królestwa, te dość będzie wymienić tu pokrótce, idąc za podaniem sa- mychże xx. Trynitarzy, biorących zazwyczaj datę poświęce nia kościoła klasztornego za rok fundacyi klasztoru. I tak pominąwszy pomniejsze, krótko trwałe zakłady, jak np. misye trynitarskie w Białymkamieniu i w Horochowie, sta nął trzeci klasztor zakonników ś. Trójcy r. 1690 w Kra kowie; czwarty r. 1691, za staraniem Andrzeja Potockiego, kasztelana krakowskiego, hetmana polnego koronnego wr Sta* nisławowie; piąty r. 1693, fundacyi Tomasza Karczewskiego, kasztelana halickiego w Beresteczku; szósty r. 1693 w W ar szawie na Solcu; siódmy r. 1696, z uposażenia Jana Kazi mierza Sapiehy, wojewody wileńskiego, hetmana w. litew skiego, w Wilnie na Antokolu; ósmy roku 1700, założony przez biskupa wileńskiego Brzostowskiego, w Trinitopolu pod Wilnem; dziewiąty r. 1707, w Kamieńcu Podolskim, odzyskanym przed ośmiu laty od Turków; dziesiąty r. 1717, wzniesiony przez Władysława Sakowicza, sędziego grodz kiego trockiego, w Orszy; jedenasty r. 1718, fundacyi Pawła Majkowskiego, podskarbiego bracławskiego, w Łucku; dwu nasty r. 1727 nakładem Józefa Potockiego podówczas woje wody kijowskiego, w Tomaszowie; trzynasty w tymżesamym r. 1727, przy pomocy Piotra Oziębłowskiego, wojskiego brzesko-litewskiego, w Brześciu litewskim; czternasty w n a stępnym r. 1728, za wsparciem Jerzego Lubomirskiego, po dówczas oboźnego koronnego w Lublinie; piętnasty w roku 1731, za przyczynieniem się kasztelana krakowskiego Józefa Potockiego, w Krotoszynie w Wielkopolsce; szesnasty roku 1740, z hojności Stanisława Potockiego, krajczego koron nego, w Bracławiu na Ukrainie; siedmnasty w r. 1741, upo sażony przez Pawła Benoe, później kasztelana warszawskiego, w Bursztynie; ośmnasty w tymsamym roku 1741, fundacyi Teofili z Sieniawskich Jabłonowskićj, chorążyny koronnćj, w Teofilpolu na Wołyniu.
SZKICE HISTORYCZNE. 145
Te wszystkie konwenta i kollegia, utrzymujące się po większej części z jałmużn i dochodów kościelnych, były nadto w posiadaniu znacznój intraty stałej, przeznaczonej na okup niewolników, a dzielącój się na tak zwane sumy fun duszowe i rękodajne. Pierwsze, funduszowe, zapewnione przez dobrodziejów na dobrach ziemskich lub dochodach publicz nych, nie mogły być naruszone w kapitale, i tylko corocz nym procentem swoim służyły potrzebom redempcyjnym.
Takich sum funduszowych mieli Trynitarze razem 294,000 złp., mianowicie z zapisu króla Jana III 20,000, Stefana Bidzińskiego, wojewody sandomierskiego 100,000, kasztelanowój kamińskiej Kossakowskiej 60,000, wojewody ruskiego Matczyńskiego 50,000 i t. p. Drugie, rękodajne, w gotówce, pozostawiane pospolicie u dobrodziejów, lub gdzieindziej umieszczone, przynosiły także tylko pewną rocz ną prowizyę, lecz mogły być w razie potrzeby całkowicie podjęte i użyte. Takich sum rękodajnych mieli Trynitarze u Michała Wielhorskiego, kasztelana wołyńskiego złp. 56,000, u chorążego koronnego Stanisława Potockiego 40,000, u kasz telana elblągskiego Przebędowskiego tyleż, u starosty Wierz chowskiego Broniewskiego 28,000 i t. p.
Zaczem w ogólności, nie wliczając drobniejszych ja ł mużn i dochodów codziennych, posiadały klasztory trynitar- skie w Polsce, według ówczesnej stopy procentowćj 8 od 100, rocznego dochodu 80,000 złp. Nieregularne wpływanie prowizyi umniejszało czasem tę sumę. Zato przydłuższe po wstrzymanie redempcyi, pozwalając dochody nieużyte loko wać na dalsze procenta, mnożyło kapitał pierwiastkowy. Jakoż same sumy funduszowe powiększyły się w ten sposób o blisko 40,000 złp.
Z wszystkich polskich konwentów i kollegiów różnego stopnia i niejednakowój zamożności urosła osobna prowin- cya zakonu ś. Trójcy, prowincya Polska, klórćj pierwszym prowincyałem cudzoziemcem obrano r. 1695 o. Jana od św. Trójcy, a która r. 1726, na generalnem zgromadzeniu czyli
diffinitorium w Madrycie, otrzymała stanowcze urządzenie
pod tytułem ś. Joachima.
Lubo zgromadzenia prowincyonalne w różnych z kolei odbywały się miejscach, zawsze atoli lwowski klasztor przy
146 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.
ulicy krakowskiej, zaszczycony wyłącznóm posiadaniem god ności Ministrów-Prowincyałów, połączonćj z jego superiora- tem, miał znaczenie stolicy. Mianowicie wszystkie redemp- cye niewolników, dla których cały zakon istniał właściwie, wracały przez długie lata niezmiennie w progi świątyni trynitarskiej we Lwowie, jako głównćj rezydencyi władzy
zakonnej.
O tychto dalszych redempcyach mowa nam teraz.