• Nie Znaleziono Wyników

Wzrost klasztoru i zakonu

W dokumencie Szkice historyczne. T. 2 (Stron 146-154)

Zawsze jeszcze przybytek trynitarski we Lwowie wy­ glądał raczćj jako dom ludzki niż Boży. Zgromadzająca się na nabożeństwo publiczność, musiała przestawać na

koś-SZKICE HISTORYCZNE. 139

ciołku, mierzącym 15 sążni w dłuż, a 11 w szerz. Pozwolił wprawdzie król przykupić 4 sążni gruntu z ulic i nabyć jeden z przyległych domów, atoli nowy spór z miastem o 500 złp., zażądanych przez m agistrat w wynagrodzenie podatków, jakie przejściem kamienicy Dynowicza w ręce duchowne odpadły miastu, nie dopuścił korzystać z po­ zwolenia.

Dopiero w r. 1696, t. j. w 10 lat po instalacyi Try- nitarzy przy ulicy krakowskiej, zaniosło się na lepsze. Zgło­ sił się wtedy do superiora klasztoru właściciel jednćj z po- blizkich kamienic, oświadczając zamiar sprzedania jćj za pół ceny. Podobała się ta ofiara tćm bardzićj, iż lubo dom stręczony nie przytykał bezpośrednio do budynku trynitar- skiego, była przecież nadzieja zamienić go za inny, bezpo­ średnio przyległy, a w posiadaniu xx. Karmelitów trzewicz­ kowych będący. Przyjęto więc propozycyę pobożną i ku­ piono wpóhlarmo kamienicę, znaną pod nazwą „Marchwiana.“ Dla uspokojenia się ze strony miasta, złożyli Tryni- tarze nawet owe 500 złp., które cokolwiek przyjaźniśj na­ tchnęły miasto. Resztę oporu zwalczyła szczęśliwie okolicz­ ność następna: Po śmierci króla Jana w tymsamym roku, zawiązała się, jak wiadomo, konfederacya wojskowa, mająca na celu wymuszenie zaległego od dawna żołdu. Jeden z od­ działów wojska skonfederowanego obiegł naszą stolicę Rusi, zniewoloną do wypłaty 50,000 złp. kontrybucyi. Miasto nie miało pieniędzy. Przy wytężeniu wszelkich środków doraź­ nych zabrakło jeszcze kilka tysięcy. W takićm położeniu oo. Trynitarze ofiarowali pożyczkę. Byłato pomoc z nieba. Obowiązało się miasto zwrócić ją niechybnie na Boże Naro­ dzenie. Gdy to nadeszło, niebyło znowuż pieniędzy. Wy­ padło układać się z Ojcami. Ci stali mocno przy swojem prawie, i położyli za warunek pokoju albo wypłatę długu albo odstąpienie kamienicy Marchwianej, z pozwoleniem za­ miany za przyległy dom karmelicki i przydatkiem owych 4 sążni gruntu z ulicy. Jeden z rajców miejskich, skrycie przychylny Trynitarzonf, dopomógł im w tśj sprawie przez umyślnie zaniedbywanie składki na spłatę długu. Przyci- śnione znienacka miasto musiało uledz. W roku 1698 po­ większyła się posiadłość klasztoru kamienicą Marchwianą,

u o DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

wymienioną wkrótce za karmelicką, i kawałkiem gruntu z ulicy.

Tymczasem, w r. 1697 zdarzył się niespodzianie inny, równie korzystny przyrost. Za wyłączną prawie pomocą kasztelanowój wołyńskićj, Anny 'Wielhorskiój, nabył klasztor od mieszczanina Morawca drugą przyległą kamienicę, wzno­ szącą się od strony Zamku Niższego. Byłto tylko początek coraz znamienitszych łask, jakiemi rodzina Wielhorskich potężnie odtąd wspierać zaczęła klasztor.

Wkrótce sam kasztelanie wołyński, syn Anny, przy­ wdział sukienkę trynitarską we Lwowie. Roku 1701, po kilku, letnićj służbie w zakonie dostąpił on pierwszy z Polaków go­ dności superiora, czyli, jak przełożonych lwowskich podówczas zwano, ministra prowineyała. Z miłości dla syna otworzyła kasztelanowa wołyńska konwentowi św. Trójcy wszelkie źródła swoich dochodów. Ułatwiwszy mu poprzednio zaku- pno owćj kamienicy Morawcowej, łożąc bez przerwy znaczne jałmużny na porządki i ozdoby kościelne, zasłużyła się ona dalćj pospołu z synem fundacyą statuy P. Jezusa Jiazareń- skiego. Wracając z nowieyatu w Madrycie, przywiózł był kasztelanie wołyński w roku 1696 kopię statuy Chrystusa Pana, znajdującój się w madryckim kościele Trynitarzy, a wsławionćj w całym kraju cudami. Kosztem Wielliorskich znalazła taż kopia wspaniałe umieszczenie u Trynitarzy lwowskich, otrzymała fundusz cotygodniowćj mszy z nabo­ żeństwem do Przenajśw'. Sakram entu, i zaczęła także słynąć łaskami. Czćrn jeszcze bardziej ujęta kasztelanowa, po­ wzięła zamysł wyświadczyć klasztorowi swre główne dobro­ dziejstwa, t. j. nowy z gruntu wybudować mu kościół.

W tym czasie odprawiali Trynitarze nabożeństwo wr no- wćj świątyńce, przeniesionej z pierwotnego miejsca do świeżo nabytćj kamienicy Marchwianćj. Byłto przybytek cokolwiek obszerniejszy, mierzący 36 sążni długości, a 18 w szerz, zawsze jednak zbyt ciasny dla coraz większego napływu ludu. Również wiec temu ludowi pobożnemu jak i oo. Try- nitarzom zadość uczynić pragnąc, przystąpiła kasztelanowa wołyńska do fundacyi okazalszego kościoła. Trwała budowa przez dwadzieścia lat. Uroczyste założenie kamienia wę­ gielnego odbyło się dnia 8 września r. 1703. W listopadzie

SZKICE HISTORYCZKĘ. 141

r. 1721 umieszczono Przenajśw. Sakrament w nieukończonej jeszcze świątyni. Otwarto ją zupełnie dopiero dnia 12 czerwca 1727. Konsekracya zaś nie nastąpiła wcześnićj jak 16 września roku p. 1731.

W tym wieloletnim przeciągu czasu umarła bogobojna fundatorka. Nie położyło to przecież końca jćj łaskom. Jużto bowiem jej syn Trynitarz, obrany temi czasy powtór­ nie prowincyałem, jużto brat jego Wacław, piastujący kasz- telaństwo wołyńskie, jużto wreszcie inni członkowie i bra- tanki rodu Wielhorskich, wspierali nieustającą nigdy hoj­ nością fundacyę poboźnćj matki. Za tę dziedziczną szczo­ drobliwość otrzymała cała rodzina w pamiętnikach zakon­ nych nazwę: „wiekopomnych fundatorów i patronów klasz­ toru.“

Nowo wzniesiony kościół uświetnił się wkrótce róż- nemi instytucyami i skarby duckownemi. Owa statua Pana Jezusa Nazareńskiego zawsze pierwsze pomiędzy niemi trzy­ mała miejsce. Przy coraz większym wzroście jój czci, zo­ stała ustanowiona osobna konfraternia, poświęcona Jezusowi Nazareńskiemu. W sierpniu r. 1740 wprowadzono świeżo przyozdobioną statuę i nowe bractwo, śród niesłychanie wystawnych, przez trzy dni trwających uroczystości, z świą­ tyni katedralnćj do kościoła trynitarskiego.

We dwra lata późniój umieszczono tamże z niemniejszą solennością ciało ś. Faustyna, przesłane konwentowi z Rzy­ mu, darem Ojca św. Klemensa XII. Rozliczne nabożeństwa, procesye, ceremonie odprawiane przy wizerunku P. Jezusa i zwłokach świętych, połączone z obchodami obudwóch kon- fraternij Szkaplerznej i Nazareńskiej, wynikłe z świeżo umnożonćj czci świętych patronów zakonu, Jana z Maty i Feliksa Walezyusza, tudzież z wielu innych przypadko­ wych okoliczności, jak np. z okazyi jubileuszu w r. 1751, podały kościół i klasztor Trynitarzy w coraz większą łaskę u ludzi. Skutkiem tego były coraz hojniejsze jałmużny, coraz szersze rozpościeranie się zakładu na zewnątrz, coraz świetniejsze przyozdobienie go wewnątrz.

Przyrosło mu kilka nowych domów i placów, jak np. tak zwrnna kamienica Szwiecka obok Morawcowśj, kamienica Karczewskich w pobliżu, plac Poradowskich, wreszcie inne

142 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

murowane i drewniane domki w sąsiedztwie. Dzięki hoj­ ności domu Wielliorskick, z których syn zmarłej kasztela­ nowej wołyńskiej jeszcze po dwakroć piastował godność superiora i prowincyała, weszli oo. Trynitarze w posiadanie wsi Lemieszowa, na której zabezpieczona była część zapisów pobożnych. Stanęło obok kościoła okazałe kollegium tryni- tarskie, w którem wykładano nauki teologiczne. Kształciło się w niem tylu uczniów zakonnych, iż zacząwszy od roku 1710, nietylko całe zgromadzenie składało się bez wyjątku z Polaków, lecz nawet pomiędzy mianowanymi z Hiszpanii superiorami i prowincyałami, żadnego nie widzimy już cu­ dzoziemca.

Każdy z przełożonych klasztoru widział się w stanie, łożyć jedną ręką znaczne sumy na okop jeńców, drugą zaś na potrzeby i ozdoby kościelne. O sumach redempcyjnych wspomnimy niżej. Tu nieobojętną w historyi naszego klasz­ toru zda się nam rzeczą uczynić wzmiankę o kosztach, jakie kilku superiorów w każdym trzechletnim przeciągu swego urzędowania podejmowało na rzecz klasztoru. I owo w pierw­ szym z takich okresów, których rachunki są nam z pamięt­ ników klasztornych znane, od 1695 do 1698, czyniły wy­ datki na budowę i przyozdobienie pierwotnego kościoła złp. 4346, na zaopatrzenie zakrystyi złp. 14,690, na urządzenie kolegium 20,636 złp. W drugiem trójleciu, do roku 1701 wydano na kościół 5699 złp., na zakrystyę zaś i kolegium 11,224. W trzecićm trójleciu do r. 1704, na dawny kościół 11,402, na zakrystyę 22,253, na kolegium 11,101, na fa­ brykę nowego kościoła Wilhorskich 10,640. W czwartćm, do r. 1707, na dawny kościół 7,909, na nowy 7,512, na za­ krystyę 4,494. Do r. 1710 na dawny kościół i na zakry­ styę 13,589, na nowy kościół 19,859, na kolegium 9110. Do r. 1716 (rachunków z lat 1710—1713 brakuje) na nowy kościół i na zakrystyę 32,138, na nowy kościół 32,999, na kolegium 35,505. Przy dalszych latach nie położono r a ­ chunków.

Zasłynął jeszcze nasz klasztor przy ulicy krakowskiój jako pożądane miejsce spoczynku wieczystego. Każdy z do­

brodziejów klasztoru poczytywał sobie za najmilszą nagrodę leżeć po śmierci w miejscu tak ubłogosławionćm, w pobliżu

SZKICE HISTORYCZKĘ. H 3

tylu świętości. Znaleźli w ten sposób przytułek ostatni u xx. Trynitarzy: Franciszek Rojewski, starosta drohowyzki, zmarły r. 1707; żony jego Anna pogrzebiona r. 1710, Te­ resa Bełzecka, kasztelanka bełzka, pochowana r. 1708.

Najczęstszymi atoli gośćmi, najliczniejszymi mieszkań­ cami kruchty kościoła zakonnego, byli Wilhorscy. Mieli oni u Trynitarzy lwowskich niejako dziedziczną przystań gro­ bową! Spoczęli z kolei, po nadzwyczajnie okazałych uro­ czystościach pogrzebnych, szczegółowo niekiedy w pamięt­ niku klasztornym opisanych, najsamprzód główna fundatorka

kościoła, kasztelanowa wołyńska Anna, zmarła r. 1706 i jej synowie: Wacław, kasztelan wołyński, przeniesiony do wiecz­ ności w r. 1707, i brat jego zakonnik, duchownem imieniem o. Antoni od ś. Jana Chrzciciela, zeszły ze świata r. 1729. W r. 1725 pogrzebiony został u Trynitarzy Jerzy Wielhor- ski, kasztelanie wołyński, starosta żytomirski. W dalszych latach, a mianowicie w latach 1733 i 1740, wstąpili tam do grobu Felix Wilhorski starosta bracławski, rodzony brat poprzedniego, i o. Józef a Jesu, drugi Trynitarz z domu Wielhorskich. W latach zaś 1737 i 1742 złożono w pod­ ziemiach trynitarskich zwłoki Ludwiki z Zamojskich Wiel- horskiej, kasztelanowej wolyóskićj, wdowy po wymienionym wyżćj Wacławie.

Któreto wszechstronne rozsławienie i zak witnienie pierwszego trynitarskiego klasztoru we Lwowie rozniosło wkrótce zarody innych podobnychże fundacyj, pojawiających się w różnych okolicach, szybkićm po sobie następstwem. Jedną z pierwszych w tćj mierze był drugi trynitarski kla­ sztor we Lwowie, wzniesiony na przedmieściu halickiem, pod wezwaniem św. Mikołaja, gdzie dziś kościół tegoż świętego, pochodzący pierwotnie od Trynitarzy, i nowy gmach uni­ wersytetu, przesiedlonego w ten sposób z jednćj świątyni trynitarskićj w pobliże drugićj.

Ufundował tę wtórą osadę, trynitarską Mikołaj Strzał­ kowski, podczaszy żydaczowski, zamieszkały we Lwowie, w sąsiedztwie swojej fundacyi. Pierwszy j ćj dokument zo­

stał ułożony dnia 22 sierpnia r. 1693. W niespełna trzy lata późnićj stanął na zakupionym przez fundatora placu pierwotny kościółek z drzewa, poświęcony 5 stycznia roku

144 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

1696. Dopiero w roku 1739 przystąpiono do budowy więk­ szego kościoła murowanego, który otwarty został w roku 1745. Klasztor zaś, zbudowany na gruncie przyległym, da­ rowanym przez Jana Kajetana Jabłonowskiego, starostę czebryńskiego, przyszedł do skutku dopiero w r. 1751.

Co do klasztorów w dalszych stronach królestwa, te dość będzie wymienić tu pokrótce, idąc za podaniem sa- mychże xx. Trynitarzy, biorących zazwyczaj datę poświęce­ nia kościoła klasztornego za rok fundacyi klasztoru. I tak pominąwszy pomniejsze, krótko trwałe zakłady, jak np. misye trynitarskie w Białymkamieniu i w Horochowie, sta­ nął trzeci klasztor zakonników ś. Trójcy r. 1690 w Kra­ kowie; czwarty r. 1691, za staraniem Andrzeja Potockiego, kasztelana krakowskiego, hetmana polnego koronnego wr Sta* nisławowie; piąty r. 1693, fundacyi Tomasza Karczewskiego, kasztelana halickiego w Beresteczku; szósty r. 1693 w W ar­ szawie na Solcu; siódmy r. 1696, z uposażenia Jana Kazi­ mierza Sapiehy, wojewody wileńskiego, hetmana w. litew­ skiego, w Wilnie na Antokolu; ósmy roku 1700, założony przez biskupa wileńskiego Brzostowskiego, w Trinitopolu pod Wilnem; dziewiąty r. 1707, w Kamieńcu Podolskim, odzyskanym przed ośmiu laty od Turków; dziesiąty r. 1717, wzniesiony przez Władysława Sakowicza, sędziego grodz­ kiego trockiego, w Orszy; jedenasty r. 1718, fundacyi Pawła Majkowskiego, podskarbiego bracławskiego, w Łucku; dwu­ nasty r. 1727 nakładem Józefa Potockiego podówczas woje­ wody kijowskiego, w Tomaszowie; trzynasty w tymżesamym r. 1727, przy pomocy Piotra Oziębłowskiego, wojskiego brzesko-litewskiego, w Brześciu litewskim; czternasty w n a­ stępnym r. 1728, za wsparciem Jerzego Lubomirskiego, po­ dówczas oboźnego koronnego w Lublinie; piętnasty w roku 1731, za przyczynieniem się kasztelana krakowskiego Józefa Potockiego, w Krotoszynie w Wielkopolsce; szesnasty roku 1740, z hojności Stanisława Potockiego, krajczego koron­ nego, w Bracławiu na Ukrainie; siedmnasty w r. 1741, upo­ sażony przez Pawła Benoe, później kasztelana warszawskiego, w Bursztynie; ośmnasty w tymsamym roku 1741, fundacyi Teofili z Sieniawskich Jabłonowskićj, chorążyny koronnćj, w Teofilpolu na Wołyniu.

SZKICE HISTORYCZNE. 145

Te wszystkie konwenta i kollegia, utrzymujące się po większej części z jałmużn i dochodów kościelnych, były nadto w posiadaniu znacznój intraty stałej, przeznaczonej na okup niewolników, a dzielącój się na tak zwane sumy fun­ duszowe i rękodajne. Pierwsze, funduszowe, zapewnione przez dobrodziejów na dobrach ziemskich lub dochodach publicz­ nych, nie mogły być naruszone w kapitale, i tylko corocz­ nym procentem swoim służyły potrzebom redempcyjnym.

Takich sum funduszowych mieli Trynitarze razem 294,000 złp., mianowicie z zapisu króla Jana III 20,000, Stefana Bidzińskiego, wojewody sandomierskiego 100,000, kasztelanowój kamińskiej Kossakowskiej 60,000, wojewody ruskiego Matczyńskiego 50,000 i t. p. Drugie, rękodajne, w gotówce, pozostawiane pospolicie u dobrodziejów, lub gdzieindziej umieszczone, przynosiły także tylko pewną rocz­ ną prowizyę, lecz mogły być w razie potrzeby całkowicie podjęte i użyte. Takich sum rękodajnych mieli Trynitarze u Michała Wielhorskiego, kasztelana wołyńskiego złp. 56,000, u chorążego koronnego Stanisława Potockiego 40,000, u kasz­ telana elblągskiego Przebędowskiego tyleż, u starosty Wierz­ chowskiego Broniewskiego 28,000 i t. p.

Zaczem w ogólności, nie wliczając drobniejszych ja ł­ mużn i dochodów codziennych, posiadały klasztory trynitar- skie w Polsce, według ówczesnej stopy procentowćj 8 od 100, rocznego dochodu 80,000 złp. Nieregularne wpływanie prowizyi umniejszało czasem tę sumę. Zato przydłuższe po­ wstrzymanie redempcyi, pozwalając dochody nieużyte loko­ wać na dalsze procenta, mnożyło kapitał pierwiastkowy. Jakoż same sumy funduszowe powiększyły się w ten sposób o blisko 40,000 złp.

Z wszystkich polskich konwentów i kollegiów różnego stopnia i niejednakowój zamożności urosła osobna prowin- cya zakonu ś. Trójcy, prowincya Polska, klórćj pierwszym prowincyałem cudzoziemcem obrano r. 1695 o. Jana od św. Trójcy, a która r. 1726, na generalnem zgromadzeniu czyli

diffinitorium w Madrycie, otrzymała stanowcze urządzenie

pod tytułem ś. Joachima.

Lubo zgromadzenia prowincyonalne w różnych z kolei odbywały się miejscach, zawsze atoli lwowski klasztor przy

146 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

ulicy krakowskiej, zaszczycony wyłącznóm posiadaniem god­ ności Ministrów-Prowincyałów, połączonćj z jego superiora- tem, miał znaczenie stolicy. Mianowicie wszystkie redemp- cye niewolników, dla których cały zakon istniał właściwie, wracały przez długie lata niezmiennie w progi świątyni trynitarskiej we Lwowie, jako głównćj rezydencyi władzy

zakonnej.

O tychto dalszych redempcyach mowa nam teraz.

VI.

W dokumencie Szkice historyczne. T. 2 (Stron 146-154)