Znany jest wyraz niemiecki mausen, pochodzący od słowa Maus czyli mysz. Znaczy on „porwać ukradkiem“ , jak czynią myszy. Lecz to dzisiejsze jego znaczenie nie zgadza się zupełnie ze znaczeniem w czasach dawniejszych. Pod tym względem ciekawą jest porównać tłumaczenie te goż wyrazu w słownikach niemieckich z różnego czasu.
Nowy słownik etymologiczny Schwencka, z roku 1855, mówi: „mausen — podejść i chytrze z cicha porwać (ent-
winden)“.
Dawniejszy słownik W achtera, z roku 1737, kładzie z prosta: mausen: — furari, kraść.
Starożytny słownik Schiłtera e), ułożony do objaśnie nia najdawniejszych zabytków języka niemieckiego, opiewa:
mausen, mosen — rauben, rabować.
Im dalćj więc w czasy odległe, tćm sroższćmi okazują się charakter i czyny „myszy“.
W znaczeniu rabować czytamy wyraz mausen w tem- żesamćm prawie salickiem, które w przytoczonym wyżej przykładzie używało wyrazu w i l k za bannitę. Wargus,
SZKICE HISTORYCZKĘ. 173
znaczy tam „wywołańca z powiatu“, a mosen, mosdo po kilkakrotnie: „rabować, exspóliatio, rabunek“
Ktoby jeszcze głębiej sięgać chciał w starożytność, temu posłużyćby mogła uwaga Schwenckas). według której „w języku sanskryckim wyrazy m y s z i k r a ś ć są,jednego i tegożsamego źródła.“
Co do nas, przestajemy na ustawie salickiej z wieku V albo VI, i dostrzegłszy w niej śladu myszy z b ó j e c k i c h , szukamy ich dalćj nie w Indyach, lecz w pobliżu Franków salickich.
Ku temu słuszna wiedzićć najsamprzód, jak wyraz m y s z tłumaczy się w owych językach staro-germańskicli, w których poprzednio spotkaliśmy się z obrazowemi wyrazy w i l k , w i l c z a g ł o w a i t. p.
Nazywa się tedy m y s z po staro-niemiecku i szwedz ku mus, po anglosasku w 1. m. na podobieństwo brzmienia
polskiego mys 9), po islandzku, t. j. w piśmiennym języku F.ddy i sag północnych — podobnież z polska m ys 10).
W znanćj zaś formie pochodnej z końcówką ing, zna czy m y s czyli mysing „rozbójnika morskiego.“
Było w północnćj Europie, od czasów najdawniejszych do późnych, bardzo wiele takich „myszy“ czyli mysingów, albo z polska m y s z a k ó w.
Jednym z najsłynniejszych jest ów „mysing“ czyli „książę korsarzów“ 1!) w Eddzie islandzkićj, który zabić miał mytycznego króla Danii Frodona, i wielorako zresztą wspominany bywa w mytologii północnej.
W okolicach południowo-szwedzkiej półwyspy Kolnen zachowała się tradycya o olbrzymie, t. j. zazwyczaj rozbój niku, który nazywał się „myszą“, zkąd nastało przysło wie miejscowe W języku szwedzkim: Jaelte muus, bodde pae
kolna huus — t. j. Olbrzymia m y s z mieszkała w zamku
kolneńskim 12).
Na bałtyckiej wyspie Gotlandyi jest przylądek, który podziśdzień zwie się „wzgórzem mysingów“ , co według objaśnienia starożytników szwedzkich znaczy „wzgórze kor sarzów“ ls).
Nie podlega więc wrątpliwrości, że istniały niegdyś m y s z y i m y s z a k i korsarskie. Mnićj pewną może
zda-174 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.
wać się rzeczą, czy oneto w istocie pożarły króla Popiela i jego towarzyszów.
Dla rozwiązania tej wątpliwości zróbmy próbę nasze go tłumaczenia, to jest: wejdźmy w szczegóły każdej z wy liczonych powyżój dziewięciu przygód z myszami, i przeko najmy się, czy towarzyszące im okoliczności zgadzają się z takim korsarskim charakterem zdarzenia.
IV.
P r ó b a .
Wskazane przez nas słowo zagadki daje się zastoso wać w praktyce do tak małćj liczby wypadków, iż nie można za prawdę nazwać go ogólnikiem, przystającym do każdego zdarzenia.
Zasłużylibyśmy poniekąd na ten zarzut, gdybyśmy np. powiedzieli, że my s z znaczy w ogólności rozbójnika jakiegokolwiek.
Każda bowiem przygoda śmiertelna mogłaby złożona być na karb jakichciś rozbójników, zdarzających się wszę dzie i zawsze.
Korsarz zaś wymaga wyłącznój miejscowości, wymaga morza lub rzeki wielkićj, których nie dostrzeżesz z łatwo ścią w k a ż d y m wypadku.
Jeśliż wszystkie przygody nasze działy się bez wyjątku na wodach, u brzegu wielkich rzek, tedy utwierdza to w wysokim stopniu nasz domysł.
Zwłaszcza że znaczna liczba d z i e w i ę c i u różnych zdarzeń tego samego rodzaju nie może być rzeczą przy padku. Mógłby taki przypadek zdarzyć się w razie jednym i drugim, lecz niezmienne powtarzanie się takiejźesamćj wodnój miejscowości we wszystkich razach — nabiera wagi dowodu.
W dalszym ciągu rozprawki usłyszym więcćj szczegó łów przyzwalających; mianowicie dowiemy się, coto za kor sarze tak długo grasowali po świecie.
SZKICE HISTORYCZNE. 175
Tymczasem sprawdźmy przedewszystkióm wodną miejs cowość zdarzeń.
a) Popiel.
Najstarszy opis przygody Popielowćj, podany przez naszego Marcina Galla, opiewa jak nastąpuje 14).
„Według opowiadania starców dostojnych doznał ten że Popiel takiego prześladowania od myszy po wygnaniu z królestwa — że towarzyszący mu orszak musiał go z tśj przyczyny przewieźć na pewną wyspę — a gdy te zwierzęta niegodziwe popłynęły tam za Popielem, towarzysze bronili go od nich w jednćj wieży drewnianej—aż póki Popiel, dla zabójczego fetoru z wielkićj liczby trupów opuszczony od wszystkich, sromotną nie zginął śmiercią, pod gryzącym zę bem potworów“ 15).
Niewymienionem tu bliżej miejscem wypadku miało być kruświckie jezioro Gopło, z stojącemi po dziś dzień szcząt kami „Myszćj wieży“ . Te dzisiejsze szczątki budowy m u- r o w a n ć j nie mogą zapewne pochodzić z czasów Po piela, który zginął w wieży drewnianćj, lecz stoją prawdo podobnie w’ tćmsamem miejscu, i były zapewne w tymsa- mym celu wzniesione.
Z wiarygodnych zaś badań znawców okazuje się, że „wielkie“ niegdyś jezioro Gopło, przy wyższym stanie ws z y s t - k i c h ówczesnych wód, łączyło się z poblizkiemi rzekami: W artą, Odrą i W isłą, a temsamśm i z morzem.
„Dopóki Gopło“ — czytamy w szacownóm dziele Suro- wieckiego o rzekach i spławach polskich le) — złączone by ło z W artą i Wisłą, dopóty służyło za główny gościniec handlu i żeglugi do mor za. . . . Myszą wieża nie mogła mieć innego przeznaczenia, jak tylko służyć zarazem dla straży i przyświecania żegludze.“
b) Hatto II r. 969.
Zwłoki tego arcybiskupa mogunckiego leżały do nie dawna w kruchcie arcybiskupićj: „u św. Albana, pomiędzy świętymi biskupami“ 17).
spół-176 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.
czesnych i bliskoczesnych, bez żadnej wzmianki o my szach.
Najdawniejsza ze znanych nam wieści o nich znajduje sig w kronice minoryty Marcina pod nazwą Flores tempo-
rum, z końca XIII stólecia 1S). Powiedziano tam w kilku
słowach: „Arcybiskup Hatto miał być pożartym od my szy.“
Pierwszy szczegółowy opis jego przygody zjawił się pod koniec wieku XV w znanej kronice Jana Trithemiusza, opata l!). Wyczytujemy tam najprzód, iż Hatto w czasie głodu spędzić kazał do jednego domu wszystkich żebraków z okolicy, i spalił ich razem z domem, jako ludzi bezuży tecznych, zjadających cklćb ubogim a pracowitym.
Zato spotkała go niebawem okropna kara boża. „Opa dła go bowiem“ — prawi kronika—„niezmierna ilość myszy, i zaczęła gryźć go z wściekłością. Gdziekolwiek Hatto się zwrócił, wszędzie myszy tłumem za nim pędziły, i w ciało mu się wżerały. Im usilniéj je odganiano, tćm gwałtow- nićj nacierała zgraja rozjadła, i ani na chwilę spoczynku mu nie dawała. Widząc się wreszcie bez ratunku na lą dzie, postanowił za poradą przyjaciół szukać bezpieczeństwa na wodach, i dał się przewieźć w łódce na wyspę w po śród Renu, gdzie rzeka XTaha wpada do niego, i zamknął się w wysokićj wieży na wyspie, mniemając się ocalonym. Ale nie masz miejsca pod słońcem, gdzieby ręka sprawie dliwości Bożćj nie zdołała dosięgnąć winowajcy. Zebrały się tedy niezliczone gromady myszy, i przepłynąwszy rze kę, wdarły się tłumnie na wieżę, rzuciły się na Hattona i na śmierć go zagryzły.“
Podobnie jak kruświcka wieża Popiela, tak i stojąca podziśdzień Hattonowa pod Bingen, zwie sig odtąd der
Miiusethurm, Myszą wieża. Miała ona zaś w istocie tożsa
mo przeznaczenie co nad-Goplańska, t. j. służyła za latar nię wodną i czatę, z której dawano znać o zbliżaniu się statków nieprzyjacielskich.
Było nawet kilka takich strażnic na Renem, i jeszcze średnio-wieczno-niemiecki słownik Scherza z r. 1781 20) mó wi pod wyrazem Mauseihurm o d w ó c h tamże wieżach
SZKICE HISTORYCZNE. 177
my szych czyli s t r a ż n i c z y c h — według naszego tłómacze- nia „strażnicach p r z e c i w myszom“ t. j. korsarzom.
Są owszem wiadomości, iż sławni średnich wieków k o r s a r z e Normanowie nadpływali Renem podBingen, i dla uwolnienia się na przyszłość od niedogodnćj wieży tamecz- nćj, zburzyli ją w r. 88321).
Niżćj usłyszymy obszernićj, jak długo i srodze to kor- sarstwo normańskie grasowało na Renie i wybrzeżach, na wet po okolicach odleglejszych.
Kroniki późniejsze i małej wiarogodności22) przypięły historyjkę o Hattonie II do osoby Ilattona I, zmarłego o 50 lat wcześnićj, r. 914.
c) Widerolf r. 997.
Dyecezya i stolica tego biskupa sztrasburskiego leżała u brzegów tój samćj rzeki, na którój zginął Hatto.
Imię jego brzmi rozmaicie w kronikach: W iderolf, Bi- terolf, Wilderolf, Wilderald, Wilderof, Wildeolf i t. p.
Główny dziejopis Widerolfa Bruschius, au to r Historyi biskupów sztrasburskich czyli argentorackich, wyraża się o nim pokrótce:
R. 985, poświęcił Widerolf monaster w Seltz nad Re nem, i tajnym ale zawsze sprawiedliwym sądem bożym zje dzony został od myszy r. 997, dnia 12 lipca. Pogrzebiony w Ebersheiminimster2S).
W innych opisach śmierci Widerolfowćj czytamy: „Zo
stał zagryziony od myszy, gdy w łódce schronienia szukał na Renie“ 24).
d ) Rycerz francuzki r, 1012.
Jeden z najlepszych roczników niemieckich, tak zwany kwedlinburski, pisze pod rokiem pomienionym25):
„Tegoż roku, we Francyi, ale n i e d a l e k o Ko l o n i i , zdarzył się pewnemu rycerzowi26) okropny wypadek śmierci. Został bowiem trudnym do uwierzenia sposobem pokąsany na ustroniu od myszy, i mimo najusilniejsze starania krew nych o wyleczenie go z ran —musiał się rozstać z tym świa tem.“
Potrzebujemyż nadmieniać, iż okolica, „niedaleko Ko lonii“ jest to okolica nad rzeką Renem?
178 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.
Powtarza tę historyjkę Thietmar, opuszczając jednakże rzecz główną, t. j. miejsce wypadku, a dodając niektóre mniej ważne okoliczności i bardzo wiele morałów.
e) Rycerz niemiecki około r. 1106.
W jednym z rozdziałów sławnego dzieła Z w i e r c i a d ł o h i s t o r y c z n e przez Wincentego z Bellow aku,27) zmarłego w r. 1264, czytamy wiadomość o śmierci cesarza Henryka IV-go w Liittich r. 1106, a bezpośrednio po tern eo nastę puje:
„Pewien nieprzyjaciel nieboszczyka cesarza, pan możny i bogaty, siedział jednego razu wesoło przy obiedzie, gdy nagle wypadły myszy, i dokoła go obskoczyły, że niemógł uciec nigdzie przed niemi. A było tak wielkie mnóstwo tćj plagi, że ledwie można uwierzyć, aby się jćj znalazło tyle w jednej okolicy. Odganiano je rózgami i kijami, ale nie zdołano dać rady, i nikomu ona zresztą nie czyniła nic złego, okrom temu nieszczęśliwemu, którego gryzła i prześlado wała okrutnie. Przeco uwieźli go słudzy o rzut strzały na morze, lecz nadaremnie, bo myszy i tam natychmiast go do- pędziły. A przepłynąwszy przez wodę, wdarły się do okrętu, w tak wielkiej liczbie, iż zdawało się jakoby morze falami je wyrzucało, i żarły go straszliwie. Zaczćm obrócili słudzy- okręt znowuż do brzegu, i wysadzili nieszczęśliwego na ląd gdzie myszy niezwłocznie go zagryzły i śmiercią okrutną chciwość swą nasyciły.“
Nie wyszczególniono tu wyraźnie nazwy morza, lecz obaj późniejsi powtarzacze tćj wieści, autor tak zwanej „Wielkiej kroniki Belgickiśj“ w wieku XV 2S), i dzisiejszy zbieracz niemieckich powiastek gminnych29), mają w myśli morze przy ujściu Renu.
/ ) Henryk z Laufen około r. 1126.
Tak zwany „Annalista Saski,“ z XII stólecia, opowiada pod wskazanym tu rokiem:
,,Hrabia Bernhard, drugi brat królowej (Gizli, m ał żonki Konrada Franka), miał kilka córek, z których jedną, imieniem Idę, poślubił Henryk, pan na zamku Laufen, brat trewirskiego biskupa Bruna i hrabiego Poppona. Tenże
SZKICE HISTORYCZKĘ. 179
H enryk30) zginął zagryziony na śmierć od myszy, a jego wdowę Idę pojął następnie pewien rycerz z Saxonii31).
Obie wymienione tu nazwy miejscowe, Laufen i Tre- wir odnoszą się do starodawnćj widowni czynów korsars kich.
Laufen bowiem leży znowuż nad Renem, w okolicach Bazylei, a Trewir nad znaną rozbójnikom morskim Mozellą, którą oni mianowicie r. 892 dostali się do tegoż m iasta32).
g) Arcybiskup Adolf około r. 1212.
Po śmierci cesarza Henryka VI-go z rodziny Hohen- sztaufów, rozszczepiły się Niemcy w dwa przeciwne stron nictwa, z których każde wybrało sobie r. 1198 innego króla. Jedno wyniosło na tron Filipa Hohensztaufa, drugie Welfa Ottona. Za Ottonem był także arcybiskup koloński Adolf Altena, jeden z pierwszych książąt cesarstwa. W ciągu dzie sięcioletniej odtąd wojny domowej pomiędzy obudwoma kró lami zmienił arcybiskup Altena zdanie, i wraz z większą częścią stronnictwa przechylił się ku Filipowi. Wtedy około r. 1212 spotkała go śmierć tajemnicza, o którćj kronika Engelhusiusza z pierwszej połowy XV wieku wyraża się po krótce 33).
„Arcybiskup koloński, Adolf, dał się przekupić, i opuś ciwszy Ottona, przeszedł na stronę Filipa, za co wygnany
od Kolończyków, pożarty został od myszy.“
Spotkała go ta przygoda właściwie w miasteczku Neuss. Wygnany bowiem ze swego arcybiskupstwa Adolf, udał się po wspomożenie do króla Filipa, który umyślnie naje chał ziemie arcybiskupie, i zdobywszy tam owe miasteczko, osadził w niem wygnańca.
Leży zaś Neuss podobnież jak Kolonia nad rzeką Re nem, niegdyś jeszcze bliższą m iasta niż dzisiaj, i słynie właśnie jako jeden z najdawniejszych celów wypraw kor sarskich 34).
h) Książę Mieczysław r. 1237.
Kronika Długosza pod wskazanym tu rokiem opo wiada 38):
„Gdy książę Mieczysław Chościsko, syn mazowieckiego i kujawskiego księcia Konrada, a z rozporządzenia
ojcow-180 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.
skiego dziedzic ziemi kujawskićj, pograbił raz wdowom i sie rotom wiele sztuk bydła, i suty bankiet z krów porzezanych sprawił swoim dworzanom, zdarzyło się sprawiedliwym do pustem niebios, karzących jego obecne i dawniejsze występki, iż niezmierna ilość myszy opadła go w pośród hucznój biesiady i zaczęła gryźć go niemiłosiernie. Uchodząc tedy niebezpieczeństwa, dorwał się książę okrętu i uciekł na wody i na rzeki dalekie. Ale myszy wszędzie za nim gnały po wodach i po morzach, i nędznie go wreszcie pożarły.“
W ytkniętą tu drogą do morza, nie mogło być nic in nego jak tylko W isła, oblewająca główne miasta kujawskie i mazowieckie.
i) Gotfryd r. 1363.
Przygoda Gotfryda Arensberga, najprzód biskupa os- nabruckiego, od roku zaś 1348 arcybiskupa bremeńskiego, stała się najmniej głośną ze wszystkich. Jestto bowiem po wiastka najpóźniejsza, a bajki — jak wiadomo — tem głoś niejsze im starsze. Znajdujemy ją tylko w pobieżnem wyli czeniu kilku innych przygód podobnych, wziętą z jakiejś niewymienionćj kroniki, bez żadnych zresztą szczegółów 3e).
Wiemy przecież zkądinąd, iż arcybiskup Gotfryd Arens- berg umarł r. 1363 nieznaną bliżćj śmiercią w miasteczku
Stade.
Stade zaś nietylko leży nad wielką rzeką, bo nad od nogą Elby, ale było owszem zdawiendawna miejscem graso wania korsarzy, którzy w r. 994 zamordowali tu panów ca łej ziemi przyległćj, sławnych grafów stadeńskich, bratan ków dziejopisa Thietm ara87).
Wzmianka o tćm złoczyństwie przypomina tysiące in nych zbrodni tćj samćj ręki.
Bo nietylko w tym jednym roku i miejscu grasowało korsarstwo średnich stóleci.
Byłato plaga odwieczna, codzienna, nad wszelki wyraz okrutna.
Wspomnimy o niej dla okazania, coto za m y s z y zja dły tylu panów dostojnych.
SZKICE HISTORYCZNE. 181
I .