• Nie Znaleziono Wyników

Militaryzm daje wszystkim cechom rozwoju socjal­

nego najbardziej stanowczy i zrozumiały a zarazem ostateczny wyraz. (Leon Trocki „Kumunizm i terro­

ryzm", zakonczenie, str. 228),

W Moskwie sprzedają numer „LHumanite"

po pięćdziesiąt kopiejek, zatem pięć franków — cena stanowczo za wygórowana dla proletarju- sza. Zrazu dziwiłem się trochę, póki nie przeczy­

tałem artykułu, poświęconego dyscyplinie i hie­

rarchii wojskowej, który wyjaśnił mi wszystko.

Rząd sowiecki rujnuje się na utrzymanie armji, nie chce zatem ani słyszeć o szerzeniu w niej zamętu drogą ant yrnil i tar y stycznych paszkwi­

lów; przedsięwziął więc wszelkie środki ostro­

żności w tym wzgllędzie: pięćdziesiąt kopiejek

— akurat tyle wynosi tygodniowy żołd szere­

gowca; chociażby nawet paru z pośród nich umiało czytać po francusku — można spać spo­

kojnie, — nie dowiedzą się oni nigdy, co za wska­

zówki udziela Moskwa walczącym w Maroku...

Jakże są podobni sowieccy żołnierze do carskich! Ci sami przystojni chłopcy o naiw­

nych twarzach, zapamiętali amatorzy papierosów i rzewnych piosenek; pochodzą przeważnie ze wsi, a dostają sie do wojska drogą losowania.

Widziałem ich ćwiczenia na placu przed Krem­

lem i muszę przyznać, że niczem się nie różnią od tego rodzaju popisów w innych krajach;

nawet ukłon jest podobny, tylko wykonywany XXIV.

z pewną, właściwą już samej rasie miękkością.

Słowem nic nie wskazuje, że są to „sumienni żołnierze proletariatu", a raczej — widać na każdym oddziały, zorganizowane wedle staro­

dawnej modły, którym się wciąż wpaja, iż wła­

śnie dyscyplina jest ich siłą.

Co do zewnętrznych odznak szacunku i „posągowości" pod bronią — czerwone zastę­

py mogą śmiało rywalizować z gwardiami cara Aleksandra. Ody byłem z wizytą u Cziczerina, czekałem przez pewien czas w przedpokoju, o meblach inkrustowanych złotem oraz muszlami i... nieruchomej warcie; doprawdy — nie wi­

działem nigdy tak skamieniałegoI dosłownie, po­

sterunku! Tylko „system humanitarny'* może dojść do podobnych wyników w 1925 roku!

Gdzieindziej nazwanoby to barbarzyństwem, a rząd musiałby poskromnić nieco pilność pod­

oficerów, aby ugłaskać opozycję. Z. S. S. R.

nie ma tych trudności, ponieważ rosyjscy ko­

muniści wywołują ferment tylko w armjach za­

granicznych. Kłopoty Sowietów z wojskiem są innego rodzaju i trochę poważniejsze.

143

Moskwa nie posiada właściwie armji, a ma jedynie żołnierzy; brak jej natomiast zupełnie materjału, zwłaszcza — kadr. Pokazuje się nam z naiwną dumą dwudziestotrzechletnich genera­

łów, którzy dowodzą korpusami, lecz, przy bliż- szem rozejrzeniu się, łatwo zauważyć, że wy­

kształceniem nie przewyższają naszych sierżan­

tów. Mimowoli człowiek uśmiecha się, a komi­

sarze, mylnie tłumacząc sobie przyczyny nasze­

go sceptycyzmu, powiadają:

Jakże Francja zestarzała się od czasów Arcole! Więc zapomnieliście już o gołowąsych generałach?...

Wówczas musimy opowiadać, że wprawia nas w zakłopotanie improwizacja kadr, a nie ich odmłodzenie. Generałów z okresu Rewolucji Francuskiej, kipiących młodością, -wybierali je­

dnogłośnie, w ogniu bitew, ich żołnierze. Doś­

wiadczenie tych „gołowąsów" hartował długi szereg walk, z któremi sie zrośli, a obowiązkiem młodocianych wodzów było, wedle zdania naj­

większego z pośród nich: „pokazać światu, jak można skutecznie przeciwstawić na wojnie zdy­

scyplinowany entuzjazm — chłodnej taktyce!...“

Wspomnianych walorów nie da sie zaimpro­

wizować. Szefom czerwonej armji brak kultury i tradycji; paru z pośród nich ujawniło swoje kwalifikacje podczas wojny cywilnej, natomiast prawie że wszyscy nie mogą zupełnie podołać trudniejszym obowiązkom. Coprawda carscy generałowie wykładali im taktykę, strategję, sposób dowodzenia większemi jednostkami, za­

stosowanie teoryj ruchomych mas i łączności po­

między armjami; wszakże ten zasób wiedzy, zamiast studentów przyjmie się do politechniki, inteligentnych chociażby, uczniów szkół elemen­

tarnych: wypuszczonoby wówczas po ukończe­

niu studjów nie inżynierów, lecz mechaników, lub podmajstrzych.

W czerwonej armji panuje równouprawnie­

nie w tym sensie, że wszystko obraca się w ra­

mach kompanji. To też sama armja jest ogro­

mną, symetryczną masą, o pierwotnych ruchach.

Wystarczy zupełnie, aby spełniać pretorjańskie funkcje, do czego zresztą ją zmuszają okolicz­

ności; wątpić jednak należy, czy mogłaby

wy-144 . r

S O W I E C K I T R Y B U N A Ł R E W O L U C Y J N Y

zło żo n y z czło n kó w sowietu, żołn ie rzy i robotników . W y ro k protokółuje żyd.

____________________________________

datnie poprzeć imperialistyczne ambicje Mos­

kwy. Bardzo jest nawet prawdopodobne, że nie potrafiłaby długo przeciwstawiać się natarciu wojsk pod komendą prawdziwych generałów.

Obecnie odbiegliśmy już daleko od przepo­

wiedni poetów, ukazujących nam wizje — jak przjybrane w mongolskie hełmy hordy sowieckie, niczem brzemienna piorunami chmura, tratują wszystko... W ten sposób napewno Zachód nie zginfe, nie wystarczy bowiem tylko pomalować na czerwono „miażdżący walec", aby wszystko mu natychmiast ulegało...

Wiedzą doskonale o słabych stronach i bra­

kach wojska obecni władcy Rosji; nie wyrze­

kając się górnych rojeń Potiopikina — pragnę­

liby je Inak posiadać raczei drugiego Suworowa.

Tymczasem spotyka ich kara za uprawianie dwulicowej polityki, — nie wolno bowiem bez­

karnie nawoływać do pacyfizmu, a równocześnie pobrzękiwać szabelką! Nie wystarczy również nazwać dawnych grenadierów z nad Donu „Puł­

kiem Kimmerskich Robotników", aby odrazu nat­

chnąć rekrutów rewolucyjnym entuzjazmem!...

Dalej bankructwo — jak zresztą w wielu innych wypadkach — równości komunistycznej, zwraca wielu, zwłaszcza ludzi prostych, prze­

ciwko samemu systemowi. Więc czerwony ka- walerzysta, który przez trzy lata służby otrzy­

muje sześć rubli miesięcznie — ze zdumieniem i hamowaną złością widzi, że towarzysz-porucz- nik wydaje dziesięć rubli dziennie na kwiaty dla... pań swego serca. Już taka jednostka łat­

wiej znosiła różnicę, jaka dawniej istniała mię­

dzy nim a barinem.

Wszystkie niedomagania armji starają się bolszewicy pokonać przez zaprowadzenie suro­

wej dyscypliny, a sowiecki kodeks wojskowy pod tym względem nic nie ustępuje pruskiemu

10

145

I

Conajwyżej żołnierz, przetrzymywany w ko­

szarach i oddzielony zupełnie od towarzyszy- cywilnych, widzi (jak zresztą we wszystkich krajach) podczas okresu swej służby długi sze­

reg upokorzeń, szykan, oraz bezprawi; wywo­

łuje to pewne jątrzenie, przekradające sie nawet do szeregów. Pozwolę sobie dać przykład, zu­

pełnie urzędowy:

Około połowy września grono młodych ofi­

cerów opuściło państwową szkołę wojskową.

Sowiecki komisarz wojny, Frunze, przy tej okazji wygłosił mowę do nowych absolwentów, zwra­

cając się do nich z następującemi słowami:

Młodzi oficerowie! nie hańbcie czerwo­

nej armji!

Ten „wspaniały" wstęp i wogóle całe prze­

mówienie wydrukowała „Prawda" z 11 sierpnia.

Zdumiewaj ące zaufanie!...

146