Każdy przyjezdny zwraca przedewszystkiem uwagę w Moskwie na ogromnie rozwinięty han
del portretami tak, że trudno, doprawdy, nie znać podobizn sowieckich wielkich ludzi! Za
walone są niemi formalnie wystawy wszystkich księgarń i sklepów z materiałami piśmiennemi.
Kupujący zatem obok różnych biustów najwię
kszego czerwonego wodza „lljicza"*) mają do wyboru w tysiącach egzemplarzy portrety: Ka- mieniewa, Cziczerina, Zinowjewa, Stalina, Ka
linina, Bucharina, Rykowa, Dzierżyńskiego, Krylenki, Łunaczarskiego itd.
Podróżnik z Zachodu, nieobeznany z we- wnętrznemi tarciami Z. S. S. R., przyglądając się powyższemu wyraża zdziwienie, że nie wi
dzi zupełnie twardej, zamkniętej, a upartej twa
rzy najsławniejszego po śmierci Lenina na ca
łym świecie sowieckiego przywódcy, Trockiego.
Nigdzie niema ani jednego portretu tego czło
wieka, który w 1919 roku ocalił czerwoną Rosję, osaczoną wówczas przez: Denikina, Kołczaka, Ukraińców Petlury, maszerujących na Mińsk Polaków, Niemców von Bermondta, Litwinów, Łotyszów, Estończyków i Aljantów na Murma- niu: był przywódcą ruchawki w 1905 r., ucieki
nierem z Syberji, słynną „pałką Lenina", wresz-XXVI.
') Tak w skróceniu nazywają w Sowdepji Lenina od imienia jego ojca (przyp, tłum.).
cie podporą „nieustającej rewolucji**... Teraz jest, jakgdyby wykreślony z pośród żyjących...
Jadąc do Rosji nie przypuszczałem nawet, że przeciwnicy zdołali do tego stopnia usidlić Trockiego. Pomimo ciągłych starań nie mogłem podczas parotygodniowego pobytu w Moskwie uzyskać z nim żadnej rozmowy. Zawsze na
trafiałem na stałą bezwładność, skrupulatny nie
ład, lub systematyczne zapominanie — znane oddawna metody rosyjskiej biurokracji, któremi posiłkowała sie stale przy zwalczaniu natrętnej ciekawości reporterów. Obecnie zastosowali je z niemniejszą wprawą zwolennicy „Trójki", to też w rezultacie, akurat w wilję wyjazdu, otrzy
małem razem z paszportem zaproszenie na kon
ferencje do p. Trockiego w... przyszłym tygo
dniu. Zrozumiałem. Musiałem zatem opuścić Sowdepję nie spotkawszy się z czołowym wo
dzem komunistów, którego Lenin nazwał w swo
im testamencie „najznakomitszym człowiekiem, całkowicie oddanym rewolucji".
Trochę mnie to — przyznam się — rozcza
rowało, pocieszam się jednak, że prawdopodo
bnie Trocki (powiadomiony nawet — o czem wąt
pię — o moich staraniach) nie powiedziałby nic w sprawie słynnego przesilenia „antybonapar- tystycznego**, którego finałem był jego upadek
— milcząc w imię obowiązującej dyscypliny;
zresztą byłby to znikomy objaw posłuszeństwa.
Nie wiem czy znajdzie się drugi człowiek w historji o takiem samozaparciu się, takiej ener
gii poświęcenia w imię dobra sprawy — jak Trocki!
Zapewne — zanim uległ i to po zaciętych starciach — stawał śmiało w szrankach walcząc do ostateczności, nie zdając się na łaskę losu.
Skoro jednak, dzięki podstępowi „Trójka" po
stawiła go wobec alternatywy: upaść czy wy
154 ' ’
wołać rewoltę — wybrał pierwsza. Tak samo
tychmiast zwolnić wierne obalonemu komisa
rzowi kadry.
O zgubie Trockiego zdecydowali Kamieniew, Zinowjew i Stalin (nazwani w Rosji trochę kpiąco „Trójka'4). Są to ludzie bezsprzecznie śmiali, a dwóch z pośród nich należy do naj
światlejszych umysłów w Z. S. S. R.
Czyż popularność współpracownika lljicza wzbudzała w nich nieufność? Czy byli oni szczerzy, posądzając Trockiego o ambitne, o ta
jone zamiary — widząc w nim drugiego Bona- partego, zdolnego zdusić rewolucje?
Trudno wypowiedzieć się w tym względzie...
Niewątpliwie z początku działali pod wpływem pobudek bez zarzutu, a dopiero później ujawniła się żądza władzy, równocześnie z niesłychaną gwałtownością środków i brutalnością napaści.
Zinowjew w tym czasie prowadził kampanję w Petersburgu, Stalin — atakował w „Prawdzie", a Kamieniew — zawsze ostrożny i rozsądny,
— zachowywał milczenie, obserwując przeci
wnika.
Dlaczego zatem zdecydowała się „Trójka"
obalić Trockiego?
W istocie nie chodziło tu prawdopodobnie o „bonapartystyczne niebezpieczeństwo“, a, mo
żna nawet przypuszczać, że wymyślono je.
Kością niezgody była podjęta przez Trockiego' walka przeciwko sowieckiej biurokracji — te
mu swego rodzaju zakonowi religijnemu, wy
wyższającemu komunistycznych urzędników d».
155
godności jakichś „Templariuszy z Kremla"; pod
legali oni jedynie sami sobie i własnej dyscypli
nie, rządząc bez żadnej kontroli.
Poglądy Trockiego podzielali w całej Euro
pie wszyscy prawdziwi przywódcy rewolucyjni, wypróbowani bojownicy, żywiąc poważne oba
wy co do przyszłości partji. Porażka najbliż
szego współpracownika Lenina była również dla nich ciosem, gdyż nowi władcy Politbiura usu
nęli zeń natychmiast masowo zbyt przewidu
jących wrogów rzekomego leninizmu, opartego na niezastosowaniu się do ostatniej woli zmar
łego dyktatora.
Proszę sobie przypomnieć zamieszanie, ja
kie powstało w tym okresie wśród szeregów na
szych skrajnie-lewicowych polityków! Burżu- azja przypuszczała, że to zręczność francuskie
go rządu obróciła w niwecz najdawniejsze wy
siłki socjalistów; proletariat — nic nie rozumiał.
To samo działo się w Niemczech, wę Włoszech
— słowem wszędzie. W parę tygodni później urzędnicy zastąpili dotychczasowych leaderów, którzy przeszli do opozycji, oddając na jej usługi swói talent i wymowę. Starzy rewolucjoniści orzeistoczyli się raptem w reformatorów, a dzię^
ki nadużyciu znanego żargonu politycznego w rodzaju; „zwrot na prawo, pomieszanie po
jęć... itd.“, dopięto, że przedmieścia odnosiły się z podejrzliwością w stosunku do ludzi, dla któ
rych perinde ac cadaver1) nie był zarazem po
czątkiem i końcem wszelkiej akcji rewolucyjnej.
Upadek przyjaciela Lenina zmusił wszyst
kich do natychmiastowego ustąpienia, a Moskwa zrobiła z nich odszczepieńców. Z chwilą po
wrotu Trockiego do władzy — utworzyłby się 156
*) Jak trup — wyrażenie Ignacego Loyoli, którego użył w swem dziele „Konstytucje", układając przepisy dla Jezuitów (przyp. tłum.).
natychmiast nowy front rewolucyjny na Zacho
dzie, o czem powinna wiedzieć burżuazyjna opinja, która sądzi, że posiada w nim, jeśli nie sojusznika, to przynajmniej polityka, świadome
go konieczności podjęcia stosunków pomiędzy Europą, a Z. S. S. R. Trzeba jeszcze dodać, że sama jego obecność na czele nowej Rosji poło
żyłaby kres „wojującemu komunizmowi1*.
Czy Trocki powróci?...
Niewątpliwie, a nastąpi to na drodze — uigo- dy. Walka, którą wytoczyli mu towarzysze z Politbiura była zakończeniem kryzysu odpo
wiedzialności. Teraz, kiedy krzywa, po której dotychczas zdążała rewolucja, urwała się, a paź
dziernikowi terroryści pragną połączyć legendę z przeszłością — będą oni mogli wspólnie pra
cować, bowiem wielkie burze ludzkości mijają jak każde zresztą inne burze. Samozaparcie się Trockiego przygotowuje mu powrót, po którym nastąpi przegrupowanie prawdziwych sił, a więc intelektualnych, rewolucji na Wschodzie.
I wszyscy spotkają się znów na rozdrożu starych doświadczeń, dokąd życie przyprowa
dza zawsze ludzi, którzy są na tyle nierozważni, iż przemierzają szlaki utopji — jeżeli posiadają dosyć jeszcze sił, by nawrócić z drogi. Każdy zrozumie wówczas, że właściwie walczył z wia
trakami...
157
ł
CZY TRZEBA WCHODZIĆ W STOSUNKI