• Nie Znaleziono Wyników

Nieustanne wyczerpujące próby często doprowadzały kobiety do  przemęczenia. Bywało, że przepracowane więźniarki słabły i traciły przytomność. Po interwencji Almy władze obozu przyznały im prawo do godzinnej przerwy w ciągu dnia. Spędzały ją, leżąc na pryczach, a czasem nawet wychodząc na spacery poza teren obozu.

W początkowym okresie perfekcjonizm Almy nie spotykał się ze zrozumieniem część wspólwięźniarek. Wręcz nie były one w stanie zaakceptować jej metod pracy. Można też założyć, że część z nich żywiła do niej urazę z powodu kar za  niedociągnięcia. Więźniarkom Birkenau, będącym świadkami tragicznych wydarzeń, kobietom, dla których każdy dzień spędzony w obozie był walką o przeżycie, otoczonym przez wszechobecną śmierć, oddawanie się z pasją

obna vanleeuven (Alma rosé) wpisana na listę transportową pod numerem 916

ARCHIWUM PAŃSTWOWEGO MUZEUM AUSCHWITZ-BIRKENAU  W OŚWIĘCIMIU

powierzonemu zadaniu musiało wydawać się niedorzeczne. Możliwe więc, że nie potrafiły zrozumieć, jaki sens ma w tej sytuacji dążenie do doskonałości w muzyce.

Alma pracowała niezwykle ciężko, prowadząc codzienne próby z zespołem. Jej niezwykłe zaangażowanie w muzykę, której poświęciła się całkowicie po przyjeździe do Birkenau, było najpewniej próbą ucieczki od okrutnej rzeczywistości obozowej. Wieczorami, po apelu, Alma ćwiczyła w samotności. Często nocami opracowywała partytury, żeby dać je rano do przepisania kopistkom. W dowód uznania dla jej zaangażowania władze obozu zrobiły wyjątek i  pozwoliły jej palić światło w izbie podczas nocnej pracy. Niezależnie od utworów, nad którymi pracowała – czy były to marsze, muzyka rozrywkowa, czy też klasyczna – zawsze cechowały ją niezwykła sumienność i  profesjonalizm. Repertuar zespołu obejmował utwory Brahmsa, Czajkowskiego, Lehara, Ravela, Rossiniego, Sarasatego, Verdiego, Schuberta i innych kompozytorów. Helena Tichauer tak oceniła podejście Almy:

„Ona osiągnęła coś, czego nigdy nie osiągnęłaby w normalnym życiu. Nic stało się czymś w jej rękach. To właśnie geniusz Almy sprawił, że mogła przenieść grupę amatorek na poziom, na którym ich gra była możliwa do zaakceptowania. […] Pamiętam czasy, gdy Alma krzyczała po francusku na szczególnie niezdarną dziewczynę, która ciągle robiła błędy. Ale Alma nigdy nie usunęła jej z bloku – co oznaczałoby śmierć dla niej, ponieważ ta dziewczyna […] nie przeżyłaby nigdzie w Birkenau”.

Z  biegiem czasu Alma zyskiwała coraz większy szacunek podopiecznych, a  jej talent muzyczny je fascynował. Zrozumiały bowiem, że dzięki jej olbrzymim staraniom poziom muzyczny zespołu się poprawia, co z kolei oznaczało dla więźniarek większe szanse na przeżycie. Zofia Cykowiak pisze we wspomnieniach:

„Byłyśmy zafascynowane grą Almy. Czułyśmy, że muzyka, którą przyszło jej tam uprawiać, była całym jej światem, w którym chroniła się z zapamiętaniem, mimo że było dla niej dramatem uprawiać ją na tej nieludzkiej ziemi. Wiem to od niej samej. Zwierzyła mi się, kiedy przyglądałyśmy się pewnego wieczoru transportowi Żydówek, wyselekcjonowanych z  obozu do  komory gazowej, a  więc świadomych w pełni swego losu. Wieziono je na  otwartych samochodach ciężarowych nagie. Krzyczały. W czasie tych akcji obowiązywała ścisła Lagersperre, tj. zakaz opuszczania bloków. Ja jednak czasem wykradałam się z bloku i w jego cieniu obserwowałam i przeżywałam te akcje. Spotkałam tam kiedyś Almę. Powiedziała mi wtedy, że nie chce umierać w tak nieludzki sposób”.

strona partytury używanej przez orkiestrę obozową w Auschwitz

ARCHIWUM PAŃSTWOWEGO MUZEUM AUSCHWITZ-BIRKENAU  W OŚWIĘCIMIU

Helen Scheps stwierdziła:

„Alma uratowała nasze życie, ponieważ wiedziała, jak zrobić z nas orkiestrę. Gdyby Almy nie było tam, nas nie byłoby tutaj”.

Możemy przyjąć, że poziom reprezentowany przez orkiestrę, który okazał się zadowalający dla władz obozowych, w połączeniu ze zdolnościami i  niezwykłą osobowością Almy przyczynił się do  znacznej poprawy warunków życia członkiń zespołu. Nie zmuszano ich do ciężkiej pracy w innych komandach ani do uczestnictwa w ogólnych apelach obozowych. Obecność sprawdzano codziennie rano w bloku, w którym mieszkały. Dostawały takie samo wyżywienie jak więźniowie pozostałych komand, lecz nieco częściej wydawano im dodatkowe porcje chleba, margaryny, marmolady lub pasztetówki. Podobnie jak inni więźniowie nosiły pasiaki, jednak gdy grały, a szczególnie na niedzielne i świąteczne koncerty, wkładały białe bluzki, granatowe spódnice, a na głowę błękitne chusty. Zezwolono im ponadto na  posiadanie własnej bielizny osobistej, codzienne korzystanie z  łaźni oraz ze znajdujących się w pobliżu małej umywalni i latryny, zastrzeżonych tylko dla więźniarek niemieckich. Dodatkową korzyść z przynależności do orkiestry żeńskiej pod dyrekcją Almy stanowiło to, że jej członkinie nie były narażone na nieustanne bicie, katowanie i molestowanie przez strażników i esesmanów. Miały więc znacznie większe szanse na przeżycie niż więźniarki przydzielone do innych komand.

Byłe więźniarki wspominały, że Alma odnosiła się do zespołu z pewną rezerwą, zwykle była wycofana, lecz uprzejma w stosunku do towarzyszek niedoli. Zofia Cykowiak opowiada:

„Alma była prawym człowiekiem o wielkiej kulturze umysłu i serca. Miałam możność przekonać się o tym, ponieważ byłam z nią w bliższym kontakcie. Zaczął się on od mojej interwencji u Almy w sprawie pewnej Polki, mojej przyjaciółki obozowej. Zaistniał między nimi ostry konflikt, który był wynikiem nieporozumienia. Zanim udało mi się go wyjaśnić, Alma mogła była usunąć tę osobę z zespołu, co mogło być w skutkach tragiczne (karne komando). A jednak nie uczyniła tego. I jeszcze nieraz tolerowała wybuchy rozdrażnienia u tej więźniarki, rozumiejąc tragedię, jaką przeżywała (otrzymała wiadomość, że jej trzej bracia zginęli w Oświęcimiu)”.

śMierĆ

Alma Rosé zmarła w obozie na  początku kwietnia 1944 roku z  przyczyn, które trudno jednoznacznie wyjaśnić. Jeszcze 2 kwietnia czuła się na tyle dobrze, że pojawiła się na „przyjęciu” wydanym z okazji urodzin Elsy Schmidt, kapo magazynu odzieżowego dla więźniów. Wróciła stamtąd, skarżąc się na silne bóle i zawroty głowy, a także na ból w klatce piersiowej. Po jakimś czasie doszły do tego skurcze i wymioty. Następnego dnia zabrano ją na blok szpitalny. Lekarze podejrzewali zapalenie opon mózgowych. Pobrano próbkę płynu mózgowo- -rdzeniowego do  badania, jednak analiza przeprowadzona w Instytucie Higieny SS nie potwierdziła diagnozy. Mimo dalszych prób leczenia podejmowanych w obozowym szpitalu stan skrzypaczki się nie poprawiał. Zmarła w nocy 4 kwietnia 1944 roku.

Nagła śmierć Almy wzbudziła mnóstwo podejrzeń. Krążyły pogłoski, że mogła zostać umyślnie