• Nie Znaleziono Wyników

Sytuacja armii niemieckiej stale się pogarszała. 6 czerwca 1944 roku alianci wylądowali w Normandii, a 23 czerwca wojska radzieckie rozpoczęły letnią ofensywę. 18 lipca Armia Czerwona przekroczyła granicę Łotwy. Wojna wdzierała się na  nasze podwórko.

Gdy Sowieci wkroczyli na Łotwę, władze Rzeszy zaoferowały godnym zaufania uchodźcom schronienie na terytorium Niemiec do czasu spodziewanego „ostatecznego zwycięstwa”. Zrozumiałem, że była to dla nas jedyna szansa na wyzwolenie przez aliantów, nie mogliśmy bowiem liczyć na  to, że oddziały brytyjskie czy amerykańskie dotrą do Lipawy przed Armią Czerwoną. A rok pod rządami Stalina wystarczył nam aż nadto!

W administracji niemieckiej najwyraźniej panował chaos, więc udało nam się otrzymać pozwolenia na wyjazd. Co prawda

edward z żoną joan w dniu swoich 80. urodzin, 2006 rok

na mojej przepustce widniała pieczęć stwierdzająca, że jako mężczyzna w wieku 16–60 lat mam zakaz opuszczania kraju, lecz teraz mogliśmy przynajmniej ubiegać się o zezwolenie dla matki.

Nieco wcześniej zmieniłem paszport Eriki, tak by wyglądał bardziej „aryjsko” – usunąłem podchlorynem sodu jej hebrajskie drugie imię Rachel. Odczynnik wymazał atrament, lecz sprawił także, że jasnoniebieskie tło nieco wyblakło. Rozlałem więc środek chemiczny na cały prawy dolny róg dokumentu, żeby wyglądało to jak plama po kawie. Choć wiedziałem, że mój szkolny kolega George Spektor został w 1941 roku rozstrzelany z  całą rodziną za  podobne zabiegi, to z  niefrasobliwością typową dla nastolatka nie poświęcałem temu wiele uwagi. Po tej zmianie w paszporcie pozostało jednak podwójne nazwisko panieńskie matki (Šeftelovics-Leventals). Jego pierwszy człon miał żydowskie lub słowiańskie brzmienie, drugi zaś przez Łotyszy zostałby uznany za żydowski, ale dla Niemców nie było to już oczywiste, gdyż mogli nie rozpoznać w nim łotewskiej transkrypcji typowo żydowskiego Löwenthal. Przy moich skromnych umiejętnościach fałszerskich jednak tylko tyle mogłem dokonać.

W biurze komisarza okręgowego stanąłem w kolejce do  najbardziej obleganej z czterech urzędniczek i po dojściu do okienka bez trudu namówiłem ją, aby pominęła nazwisko Šeftelovics i  wpisała Volksdeutsche (określenie używane w stosunku do osób pochodzenia niemieckiego) w rubryce „przynależność etniczna”. Kierownik, który miał podpisać dokument, zrugał urzędniczkę za ten wpis, gdyż Erika nie została odpowiednio zarejestrowana. W gniewie nie zauważył jednak, że dziewczyna opuściła też nazwisko Šeftelovics, dzięki czemu udało nam się wyrobić dla matki odpowiednio „aryjsko” wyglądający dokument.

Na początku października na krótko uchylono zakaz opuszczania kraju przez mężczyzn, szybko więc złożyliśmy wniosek o zezwolenie na wyjazd. Opuściliśmy Łotwę 15 października 1944 roku wraz z około 2 tysiącami innych uchodźców podróżujących do Gdańska pełnym robactwa statkiem towarowym. Gdy tam dotarliśmy, niemiecki urzędnik celny ostemplował nasze dokumenty pieczęcią z nazistowskim orłem, dzięki czemu moja wątpliwa namiastka paszportu (nieoficjalna legitymacja szkoły korespondencyjnej w Poczdamie) nabrała wiarygodności.

Następnie przewieziono nas pociągiem do Stargardu na Pomorzu i umieszczono w obozie przejściowym. Tam zachorowałem na dyfteryt, co – jak później się okazało – było szczęśliwym trafem. Po trzech tygodniach zameldowaliśmy się w hotelu. Gdy wypełniałem policyjny formularz rejestracyjny, doszedłem do pytania, czy jestem w połowie lub w jednej czwartej Żydem. Jako że matka nauczyła mnie zawsze mówić prawdę, już miałem wpisać „tak”, gdy nagle dotarło do mnie, że przecież nikt mnie tu nie zna! Podałem więc narodowość niemiecką, po czym podarłem wszystkie dokumenty zawierające wzmianki o naszym żydowskim pochodzeniu i spuściłem je z wodą w ubikacji.

plakat zapowiadający prelekcję edwarda Andersa w kalifornii, 2012 rok

Kilka dni później wsiedliśmy do pociągu jadącego do Komotau (obecnie Chomutov w Czechach) w Sudetach, dokąd zaprosiła nas rodzina dawnego sublokatora, pracownika kolei nazwiskiem Fischer. Przyjmowali nas miło, dopóki nie skończył się łotewski boczek, który przywieźliśmy. Podając się za uchodźców pochodzenia niemieckiego, wynajęliśmy więc pokój.

Wkrótce zachorowałem na zapalenie mięśnia sercowego, co jest typowym powikłaniem po dyfterycie u dorosłych, i spędziłem dwa miesiące w szpitalu. Państwowy Urząd Pracy wysyłał mi nakazy stawienia się do pracy w charakterze uzbrojonego strażnika pracowników przymusowych i  jeńców wojennych. Dopóki przebywałem w szpitalu, mogłem unikać cotygodniowych wezwań, lecz po wypisaniu musiałem się zgłosić do lekarza w Urzędzie Pracy. Po zrobieniu kilku przysiadów tętno skoczyło mi do 200, co przekonało doktora do wystawienia mi zwolnienia z pracy do 15 maja 1945 roku. Na szczęście dla mnie wojna skończyła się tydzień przed tym terminem.

Zaledwie 2 procent łotewskich Żydów przetrwało okupację nazistowską. Około 90 procent ludności żydowskiej rozstrzelano w 1941 roku, oszczędzając tylko najpotrzebniejszych rzemieślników i ich rodziny. W kolejnych selekcjach wyeliminowano starców, dzieci do 12. roku życia i innych „bezużytecznych” Żydów, pozostawiając przy życiu zaledwie 4 procent populacji. Pozostałych jesienią 1944 roku deportowano do niemieckich obozów koncentracyjnych. Surowe warunki panujące w obozach i podczas tak zwanych marszów śmierci doprowadziły do zgonu większości więźniów. Do końca wojny w 1945 roku dotrwało 1,5 procent najsilniejszych i około 0,5 procent ukrywanych przez mieszkańców Łotwy.

Najważniejszą lekcją, którą wyciągnąłem z  drugiej wojny światowej, jest to, że nie wolno dokonywać krzywdzących uogólnień w odniesieniu do  żadnej grupy etnicznej czy wyznaniowej; możemy co najwyżej osądzać pojedyncze osoby. W czasie wojny spotkałem dostatecznie wielu przyzwoitych, szlachetnych i  odważnych Łotyszy, Niemców i Rosjan, aby na zawsze uodpornić się na uprzedzenia.

W 1949 roku Edward wraz z  matką Eriką wyemigrowali z  Niemiec do  Stanów Zjednoczonych. Edward zmienił nazwisko na Anders i po latach został profesorem chemii – specjalistą w hermetycznej dziedzinie chemii meteorytów. Obecnie jest na emeryturze. Mieszka w Kalifornii.

● Tekst  jest  skróconym,  zmienionym  fragmentem  książki  autora Amidst  Latvians  During  the  Holocaust  (Życie  wśród  Łotyszy  w czasach Holokaustu), wydanej przez Muzeum Okupacji Łotwy w Rydze w 2011 roku.

Jedenastoletnia BENITA PLEZERE została wraz z rodziną deportowana  z Łotwy w okolice Omska na Syberii  w 1949 roku, gdyż jej ojca uznano  za kułaka (bogatego chłopa).  Na wygnaniu rysowała obrazki  przedstawiające wywózkę, pociąg  jadący na Syberię i życie na zsyłce,  a następnie wysyłała je  jako pocztówki do ciotki  mieszkającej w Rydze.  Ciotka przechowała  rysunki dziewczynki.  Dzisiaj są one jednym  z najcenniejszych  elementów kolekcji  Muzeum Okupacji  Łotwy. Po latach Benita  dodała do nich opisy.  Po śmierci Stalina  w 1953 roku rodzinie  pozwolono powrócić  z dożywotniego wygnania. W 1997 roku  Benita wraz z jedenastoletnią wnuczką,  która także lubi rysować, spotkały się  z brytyjską królową Elżbietą w muzeum,  w którym wystawiono wspomniane  rysunki. ZBIORY  BENITY PLEZERE-EGLĪTE