Nawet po odbyciu kary Jozef Remža nadal marzył o wyrwaniu się na wolność, poza zasięg państwa totalitarnego. Jego los dopełnił się 15 sierpnia 1960 roku w bratysławskiej dzielnicy Petržalka.
„Według oświadczenia członków patrolu straży granicznej pełniącego służbę w zakazanej strefie na terenie dzielnicy Petržalka-Kopčany, dostrzegli oni niezidentyfikowanego mężczyznę, który w podejrzanych okolicznościach wchodził w pole kukurydzy. Trzymał on drewnianą pałkę i zmierzał w kierunku drucianych zasieków. Patrol straży granicznej podjął pościg za podejrzanym przez pole, wielokrotnie wzywając go do zatrzymania się. On jednak nie reagował na wezwania i kontynuował ucieczkę w stronę ogrodzenia. Podczas dalszego pościgu członkowie patrolu oddali strzały ostrzegawcze, lecz i to nie przyniosło żadnego rezultatu. Po wyjściu z pola kukurydzy wyżej wymieniony Jozef Remža wszedł pomiędzy zasieki z siatki drucianej, gdzie uderzył głową w drut pod napięciem, wskutek czego został śmiertelnie porażony prądem i odrzucony na bok, gdzie następnie pozostał”.
trAGicZne skutki elektryFikAcji ŻelAZnej kurtyny
Warto tu dodać jeszcze kilka uwag na temat okresu przed 1989 rokiem, gdy państwo regularnie zabijało własnych obywateli tylko za to, że chcieli opuścić kraj. W roku 1952 niemal wszystkie odcinki granicy czechosłowacko- -austriackiej i granicy z Republiką Federalną Niemiec były już zabezpieczone potrójnym ogrodzeniem z siatki
drucianej, co oznacza, że granica była szczelnie zamknięta. Na rozkaz pierwszego komendanta straży granicznej i wojsk wewnętrznych Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego generała majora Ludvíka Hlavački wydany 12 czerwca 1953 roku, ogrodzenie podłączono do prądu o wysokim napięciu – od 2 do 4 tysięcy woltów25.
W przepisach uzupełniających, które regulowały obowiązki straży granicznej i określały cel instalacji technicznych na granicy, wyraźnie stwierdzono, że wykorzystanie prądu o wysokim napięciu w ogrodzeniach ma na celu „likwidację wroga”, co w większości przypadków odnosi się do uciekinierów. Słownictwo stosowane w aktach dochodzenia do opisania przyczyn zgonów przy granicy świadczy o tym, że funkcjonariusze reżimu obawiali się własnych czynów i reakcji ludności. W protokołach sekcji zwłok przeprowadzający je lekarze sądowi najczęściej używali następującego zdania: „Według informacji uzyskanych przez służby bezpieczeństwa zmarły odniósł obrażenia w wyniku działania prądu elektrycznego o wysokim napięciu”.
W 1994 roku Ludvíkowi Hlavačce postawiono zarzut przestępstwa polegającego na sprowadzeniu publicznego zagrożenia, w czasie gdy sprawował urząd komendanta straży granicznej i wojsk wewnętrznych Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego, gdyż zaproponował i przeprowadził elektryfikację zasieków z drutu, co, według ówczesnej wiedzy, doprowadziło do śmierci co najmniej 61 osób. Faktyczna liczba ofiar jest jednak znacznie wyższa – naliczono ponad 96 zmarłych. Komunistyczny zbrodniarz nigdy nie został jednak ukarany, ani za zasieki pod napięciem, ani za zaminowanie pasów przygranicznych, ani za okrucieństwo, którego się dopuścił, torturując więźniów politycznych przy użyciu prądu w więzieniu w mieście Uherské Hradiště. Zmarł w 2005 roku w Pradze, w wieku 94 lat.
A oto, jak ten makabryczny wynalazek komunistycznych oprawców wyglądał w rzeczywistości: transformatory montowano w specjalnych odizolowanych pomieszczeniach na posterunkach straży granicznej. Przewody biegnące od transformatora do pierwszego słupa ogrodzenia były izolowane, a stamtąd druty pod napięciem prowadzono już bezpośrednio w ogrodzeniu. Na środkowym płocie w linii zasieków znajdowały się cztery przewody elektryczne. Najniższy umieszczano 30 centymetrów nad poziomem gruntu, dwa kolejne 50 centymetrów nad pierwszym, a ostatni na szczycie ogrodzenia. Tam, gdzie znajdowały się bramy, zaizolowane przewody prowadzono pod ziemią, na głębokości około 60 centymetrów, i przykrywano cegłami. W drewnianej szafce na posterunku straży znajdował się automatyczny
25 Realizacja obowiązku ochrony granic państwowych – dotyczy instalacji elektrycznych dla ochrony granic państwowych (EZOH). Rozkaz komendanta straży granicznej i wojsk wewnętrznych nr 0090/1953 z dnia 12 czerwca 1953 roku.
ofiara śmiertelnego porażenia prądem przy żelaznej kurtynie
wyłącznik prądu, a za klucz do szafki odpowiadał dowódca jednostki. Podczas jego nieobecności obowiązek ten przejmował zastępca komendanta posterunku lub oficer dowodzący jednostką26.
Prąd podłączano do środkowego z trzech ogrodzeń. Było to niezwykle groźne dla uciekinierów ze względu na wysokie napięcie. Transformator wzmacniał prąd o niskim napięciu z lokalnej sieci do 2–4 tysięcy woltów. Wystarczyło więc, by zbieg dotknął przypadkiem tylko jednego przewodu, a w większości wypadków umierał w rezultacie spięcia między przewodem elektrycznym a ziemią lub między dwoma przewodami27.
Główną odpowiedzialność za nadzorowanie granic i utrzymanie systemu stworzonego na granicy z Zachodem na przydzielonych im odcinkach umocnień ponosili dowódcy oddziałów straży granicznej. Z dziennego raportu informacyjnego Głównej Administracji Straży Granicznej z 16 lipca 1960 roku wynika, że w chwili zgonu Jozefa Remžy instalacje elektryczne służące do ochrony granic zostały włączone na bezpośredni rozkaz komendanta 11. Brygady Straży Granicznej Floriána Čambala ze względu na „duży ruch w okolicy”28. Oznaczało to, że na tym odcinku zdarzały się liczne próby ucieczki29. Nieprzypadkowo to właśnie pod dowództwem Čambala na granicy słowacko-austriackiej doszło do tylu tragedii. Człowiek ten odpowiadał między innymi za masakrę uciekinierów w grudniu 1952 roku w przygranicznej miejscowości Petržalka, gdzie zastrzelono całą rodzinę Ehrenfeldów, w tym dzieci.
Instalacje elektryczne na zasiekach na granicy funkcjonowały do połowy lat sześćdziesiątych. Później zrezygnowano z nich ze względu na wysokie koszty i zagrożenie, jakie stwarzały dla funkcjonariuszy straży granicznej, jednak przede wszystkim dlatego, że zastąpiono je znacznie bardziej zaawansowanymi technicznie urządzeniami alarmowymi. Żelazna kurtyna pod napięciem pochłonęła życie licznych uciekinierów również na odcinku kontrolowanym przez 11. brygadę straży granicznej. Jednym z nich był szczery młody człowiek Jozef Remža, który nie umiał się pogodzić z tym, że nie może żyć w wolnym kraju.
26 Archiwum Słowackiego Instytutu Pamięci Narodowej, Akta straży granicznej, jednostka inwentaryzacyjna 180, Protokół kontroli EZOH na posterunku 3. jednostki Gajary – prezentacja.
27 P. Vanĕk, K vývoji ženijnětechnického zabezpečení státní hranice v letech 1951–1955, „Sborník AMV” 2004, nr 2, s. 197–198.
28 W ciągu dnia; ze względu na duże zużycie energii i zagrożenie dla funkcjonariuszy w latach sześćdziesiątych napięcie zwykle włączano jedynie w nocy.
Lista osób, które zginęły w wyniku porażenia prądem podczas prób przekroczenia granicy słowacko-austriackiej (wymieniono tylko udokumentowane przypadki zgonów):