• Nie Znaleziono Wyników

Doniesienie nadesłane

W dokumencie Momus i Pot-pourri (Stron 133-144)

Donoszę kom u o tein wiedzieć się należy Że mam do zbycia rewers i cały i św ieży; J e s t w ydany na dobra w ielkie, choć zdłuźone, A le je można przedać, lub wziąć w zastaw one; N adto, ten w nim zachodzi w ypadek nieznany Ze starszy od papieru na którym p isan y ; T śj małej nieuw agi kara nie dosięże, T y lk o właściciel rewers praw nie zaprzysięże.

S Z A R A D A (12).

Pierwsze milczeć uczy,

K iedy drugie hu czy ;

Wszystko ty ch święto, co brody nie golą,

Frym arczą mięsem, trunkiem i solą.

Gadu, gadu a psy . . . .

FRASZKI.

Możnaby się obejść bez dewizy, ale pism a lubią widzę naśladow ać zegarki, i z dewizkami się pokazują. — Je st to bezw ątpienia zabytek czasów d edykacyjnych: au- torow ie zegarki pobierali.

Jegom ość pan Sumom, który wczoraj życia dokonał, zapisał swemu sukcesorow i same tylk o b a g a te le 1).

W W arszaw ie w lecie je s t tylko je d n a ulica chłodna2), a w zimie w szystkie.

Uczyniono nowy gram atyczno agronom iczny w ynalazek; powiedzieć kilka ra z y : słom a, sło m a; — to się z ro b i: m asło.

’) Bagatela, willa w W arszawie Sum om =M om us P. W. 2) Nazwa ulicy w W arszawie. P. W.

Myśliwy w lesie wojuje, a w domu zawieszenie broni ro b i; z jednej stro n y sam, a z drugiej kolek ma do tego pełnom ocnictwo.

P ew na kam ienica choć nie b ra ła lekcyj rysunku r y ­

suje s ię : wszystkiem u zapewne ab ry sy winne.

Są psy gończe i listy gończe.

Zmieniła się m oda; sznurow ały się dawniej kobiety, a teraz mężczyzni. Zmieni się znów : a kobiety ja k się ściskały, tak i dalej ściskać się będą.

S tary choć nie leży w trum nie, a ju ż mówią, że je s t

p rzyciśniony wiekiem .

A nglija w tem podobna podobna do T urcyi, że tam wolno mieć k ilka żon, a tu k ilk a urzędów.

Zimno cokolwiek się spóźniło, bo podług etatu 15-go za­ częto w piecach palić, a jego jeszcze n ie m a ; na wiosnę zkw ituje zapewne.

Z daje się, że tam aktorow ie, chcę mówić artyści d ra ­ m atyczni, najlepiej będą w ynagrodzeni, gdzie poborcami m iejskiemi są ex aktorow ie.

Palm a i plam a w yrazy z jednych złożone liter, a p rz e ­ cie razem z sobą być nie m ogą; bo ten tylko ma praw o do pierwszej, kto n igdy nie okrył się drugą.

Jezuici zadaw ali studentom pensa, a ex-pensa sami brali.

M ożna p ozw olić, ażeby żydzi trzym ali szy n ki, ale wie­ przow e, — to się sami ich w yrzekną.

Pewien jegom ość utrzym uje, że wczoraj znow u było zaćmienie s ło ń c a , bo tak dobitny od żony o trzym ał poli­ czek, że mu się w oczach zaćm iło.

Jeden z podróżujących aktorów niedaw no deklam ow ał z trajed y i A lzyry ten w iersz: „C o? Zam or dary jego i b e r­ łem p o g a rd z a ? " w ten sposób: „Co za m orda ryje go i berłem pogardza ? ...

N ajw iększym i panam i pow inni być ślusarze, bo najw ię­ cej mieć mogę kłuczów i zam ków .

W Anglji lud w yprzęga konie i wiezie w tryum fie! a tu kredytorow ie w y przęgają konie, i człow ieka wraz z powozem prow adzą do czarta.

N iech kto chce mówi przeciwnie, żydzi są p o trze b n i; oni ja k g ąb k a w ciągają w siebie ze w szystkiego pieniądze. K iedy więc potrzeba w ypadnie, ścisnąć gąbkę, a ona odda, co w nią w siąkło.

Pom iędzy zw ierzętam i zagranicznem i, któ re tu te ra z pokazują, naw et i osły zagraniczne widzieć można.

D ziś do talentów człow ieka i piękna żona się liczy.

N iektóre dzieła ta k są próżne, że m ożnaby ich zam iast futerałów używ ać.

K ażdy D ochrapski je s t ja k człow iek, k tóry pierw szy raz w szedł na w ieżę: zaraz mu się w głowie kręci, a lu­ dzie, których zostaw ił na dole, zdają mu się być karłam i.

Lenistwo je s t głupstw em ciała, a głupstw o je s t len i­ stwem duszy.

Ci rękam i na ehleb pracują, a tam ci uszami.

Czeskie kam ienie świecą się, je d n a k nie są to brylanty.

Nicbym nie rad ja k być lorynetką pewnego jegom ości, tobym zawsze cały w yszedł na św iat, a teraz muszę często zostaw ić przy jego ro g atk ach połow ę siebie samego.

Zagadka 5.

Jestem małe, a nie mam końca ni początku, Ubóstwa jestem częścią, nie ma mnie w majątku

W całości raz się mieszczę, dw a razy w połowie. I w ptakach się znajduję: w sroce, wronie, sowie; Mieszczą mnie w sobie osły, w iew iórki i słonie;

Również przebyw am w Moskwie, w L ondynie, Lizbonie, Lecz się m ną nie zachw yca P aryż ni W arszawa, Pełno mnie w spokojności, unikam gdzie w rzawa.

Napełniam ogon wolowy,

A znajdzie mnie w środku głowy.

A N E G D O T Y .

P ew na panna pow róciw szy z k o m e d y i: P ięć sióstr a j e ­ d n a ", od swojej sio stry z a p y ta n a , ja k się jej ta sztuka p o d o b ała? „Przedziw na, rzecze, przedoskonała, wszak to tam w szystkie sio stry mężów dostają."

W jednem m iasteczku zbankrutow ał aptekarz. Gdy się go z a p y ta n o : skądby popadł w to nieszczęście, będąc zawsze rządnym człow iekiem ? — „ J a k ja nie miałem zban­ krutow ać - odpow iedział ap tek arz, — kiedy nasz doktór tylko świeże pow ietrze chorym z a p isu je; a któż wiatrem żyć może?'*

K alem bury.

110. Oj czy zna Polaków i Litw a. 111. Zakon nik nie dobroczynny. 112 Naprzód opieka, potem dopieka. 113. D obra m uzyka a tempo idzie. 114. Ręka wice referendarza. 115. Murawy wielbi ciele. 116 Ja nie biję.

117. Muzy kalisz chce mieć.

119. Mówią że o soli....

120. Radzą i radzą a le iy dom nie poradzą. 121. Adjutantowi brakuje do roty. 122. J a szukam ciebie a ty kasie.

S Z A R A D Y (13).

Wszystko mówią ma zyski, lecz ma i gorycze Choć dwie pierwsze grosz zbiera na same słodycze *)

Wszystko prowadzi trzecie dobrze albo licho, Wrzeszczą na nie za oczy, a ja k w oczy cicho.

Pierwsze i trzecie Pewno wdziejecie, A w alfabecie

Drugie znajdziecie;

Wszystko gdy chcecie, Może zgadniecie, Bo tak na świecie. Cielęta zwiecie.

I to minie.

FRASZKI.

Są ex-trakty w kancelaryach, i są ex-trakty na polu. Garbaty nigdy prostym żołnierzem być nie może, choć­ by sam gwałtem chciał przystać do wojska.

Kobiety są z rodzaju miłych inżynierów, bo m in y sło­ dkie robią, które jednak czasami równie bywają niebez­ pieczne, jak i m in y przy fortecy.

Dawni rycerze nie bili się na oryginały, ale na kopje, musiało być mało oryginałów, ale teraz oho! ho!

Kałamarz z atramentem można żydowskim krajem na zwać; co to ztamtąd żydów wychodzi!

Niema dziwu, że człowiek raz tak mówi, drugi raz inaczej, raz ciepło, drugi raz zimno, bo mu natura dała takie usta, że może niemi chuchać i dmuchać.

Niektórzy zamiast okularów używają do czytania szkła palącego, które natychmiast wyższe myśli wypala, przez to skraca lekturę i czytelnika chłodzi.

Człowiek jak fuzya ma swój cel, ma zapal, ma loże,

używka podsypki, w interesach czasem też bywa rurą, et caetera.

Są ludzie co często dostają uosy; dziwna rzecz, gdzie je podziewają, bo z jednym tylko chodzą.

D o ty ch czas w b ło cie g u b io n o tr z e w ik i; k to ś m ia ł p rz y ­ p a d e k , że zgubił j e n a b alu .

Co mi to za architektura w londyńskich pałacach: je­ dna izba niższa, druga wyższa.

Dziwna rzecz, że w Kobyłce także ludzie mieszkają; zapewne nigdy piechotą nie chodzą, a przynajmniej nie tyle się utrudzą1).

Co to za osobliwszy sposób mówienia: „szedł pan, a za nim człowiek"; niby to pan nie człowiek.

Pewnemu doktor pozwolił pić wino, ale tylko p rzy stole; on też cały dzień siedzi przy stole i wciąż pije.

Wkrótce będzie kochanego Marcinka; w marcinkowskie dni gęsi pierwsze role grają, oddawszy swój korpus bie­ siadnikom, a pióra autorom.

Nikt takiej niewdzięczności nie doświadcza jak piec; on ogrzewa ludzi, a oni się tyłem do niego obracają.

Na sądach wołają: uciszcie się ! czemu raczej nie wo­ łają : ucieszcie s i ę !

') Kobyłka, wieś o 2 mile od Warszawy, sławna niegdyś wy­ robem pasów. P. W.

Wszystko w dołki wpada, a dołki butelki wpadają w wino.

Kupcy choć się nie kłócą, a godzą się z kupującymi.

Nowy świat jest u nas na ulicy, a wielki w karetach1).

Ostateczna zgoda nazywa się pokój, więc preliminacye powinny się nazywać przedpokój.

Są rozmaite prawidła gramatyczne, dramatyczne, logi­ czne; jednak prawidła do butów najwięcej się do poloru przykładają.

Reduta kiedyś musiała połknąć kompas, bo zawsze ku północy zmierza, a czasem i dalej.

Wioski dzielą się na włoki, a pieniądze za nie na zwłoki.

Te dwa miasta Korzec i Żytom ierz powinny były być obok siebie budowane.

Kiedy mężczyzna może być białogłową? — Jak osiwieje.

Jak dziś francuzczyzna, tak przedtem niemczyzna do tego stopnia była u nas w modzie, że nawet djabełki nie pokazywały się inaczej, tylko po niemiecku.

Bałamuty powinni płacić latarniowe, a nie gospodarze; — bo tamtym latarnie najpotrzebniejsze.

Jeden jegomość ma tak wiele brytanów, że jego po­ dwórze można nazwać Wielką Brytanią.

Żyd nie chce mieć nikogo na kwaterze, ale na kwa­ terkę radby każdego zaprosić.

N a g r o b k i . Urzędnikowi.

Wielka była polityka, Tego pana urzędnika: Nie dat zgorszenia nikomu, Bo kradt zawsze pokryjomu.

Próżniakow i.

Przez cale życie chodziłem, Całe życie jadłem , piłem.

Dość trudów — ju ż się nie ruszę, Bo odpocząć sobie muszę.

A N E G D O T Y .

Pew ien je s t tak skąpy, że nie daje kropki nad literą „ i “ , ażeby mniej atram entu wychodziło.

Raz na ja rm ark u handlujący laskam i w ołał: „kto ma pieniądze, ten dostanie k ije !u

W dokumencie Momus i Pot-pourri (Stron 133-144)

Powiązane dokumenty