• Nie Znaleziono Wyników

Zgubione rzeczy

W dokumencie Momus i Pot-pourri (Stron 144-176)

W czoraj mnie, idącemu z K rakow skiego Przedm ieścia n a Saski dziedziniec, zginęła w tłoku żo n a ; jeszcze je st 11

młoda i piękna, po karm azynow ym szalu najłatw iej ją po-1 znać m ożna; przytem mam honor nadm ienić, że ma krótki! w zrok, ta k dalece, iż często b rała innych mężczyzn za m n ie ; ten je j b łą d zapóżno dostrzeżonym został, dlatego jeszcze nie je s t uleczony. — W spaniały oddaw ca odbierze!

przyzw oitą nagrodę — mieszkam w narożnym domu.

K alem bury.

123. K ażda summa na leży się. 124. Nie za wodami praw dy szukać. 125. K u ba si wy biegi.

126 Za nic w ziął pieniądze. 127. Otrzymaf za bez pieczenie. 128. Nie K a ż d y do mowy je s t zdatny.

129. Czy kropi dło nie wasze. 130. Piwo war kocza nie ma. 181. Pani Siecie chowa.

133. Swa wola do zguby prow adzi. 134. Na ganeczki sobie w yszły.

134. Tylko Wfoch może rzekę Po zwad.

Z a g a d k a 6.

R o s n ę w o l n o u ż y d ó w , a ż y d z i n a w z a j e m

K o ś n ą , m n o ż ą s i ę w e m n i e , j a m j e s t d l a n i c h r a j e m .

S Z A R A D A (14). Czytać mnie można ze dwóeh stron, Lecz naruszyć kara, zgon.

Wczas musztarda po obiedzie.

F R A S Z K I .

Pisma peryodyczne podobne są do deliżansów. One mu­ szą wyjść na swój czas: czy mają podróżnych czy nie mają, czyli są miejsca zajęte, czyli też próżne.

Prawo i forma prawa, jest to samo jak na W i e l k a n o c

babka i forma b a b k i .

Wezuwiusz jest prawdziwy kopciuszek, bo całe życie kopci, a dziś tak mocno, że aż kawał Europy zaswędził.

Pomyślność zaczyna pić drożdże, a to, ażeby jak naj. prędzej wzrosła na zdrowie.

Dla angielskiej la d y naj pierwsze w pałacach przezna­ czają miejsca; u naszych gospodarzy przeciwnie; najwię­

cej w stajniach i to lada gdzie.

Powiadają, że ten, a ten jegomość mocno się zaszargal; jakże to być może, kiedy on zawsze karetą jeździ?

Parasole nie zgadzają się z kalendarzami, i utrzymują, że teraz nie jest listopad, ale deszczopad.

Nowe-miasto jest bardzo skromne, prawie bez żadnej

pom py ‘).

Onegdaj zjadło dziecko konia świeżo na ja rm ark u ku- 1 p ionego; szczęście! że b y ł z p iernika, boby długo brykało.

W naszej stolicy trzy stolice razem widzieć się dadzą. — Naprzód już to W arszawa, potem B u da, którą do pa­ norama stawiają, a nakoniec ta stolica, którą w niej po­ kazywać będą.

Niektórzy księgarze w swoich bibliotekach są tak, jak eunuchy w seraju.

Kiedy też moi panowie moda obrachunki sukniowe także kuso prowadzi; naprzykład z kontuszów i żupanów poro­ biła frakcye.

Wielu dostaje się wyżej na sposób kominiarzy, to jest krętemi i ciemnemi kanałami; ale cóż z tego, kiedy jak kominiarze wyglądają!

I taborety muszą mieć angielską chorobę, bo krzywe nóżki mają.

Zły tłumacz podobny jest do lokaja, który zlecenie pańskie niegodziwie opowiada.

Twarz bardzo dziobata jest sobie małą Szwajcaryą; pełno pagóreczków, dolin, wąwozików, i t. d.

We Francyi z gruszek barów, robią wino: Bordeaux.

Pewien kazał introligatorowi, aby jego żonę w półskó­ rek oprawił, bo nie może merynosów nastarczyć.

Jak książki owej sławnej wróżki Sybilli, tak są dni życia ludzkiego: im mniej ich zostaje tem są droższe.

Powiadają nafcuraliści, że co jest w królestwie ziem- skiem, toż samo jest w wodnem; musi być w tern cokol­ wiek prawdy, bo mamy bałwanów i na morzu, i widzimy ich dość na ziemi.

Herb Warszawy jest pól postny, bo Syrena od połowy jest rybą.

Dzwonienie jest duchowna kanonada.

Słychać, że kilka kroć sto tysięcy Turków ciągnie. . . ale tytoń.

W kopalniach używają romatyzmu do łamania skał i gła­ zów, co ma bardzo przyspieszać robotę.

Czy oni czasem z kamfory nie robią pieniędzy, że tak znikają.

Pudełko od szachów jest pudełko prawdziwe liberalne; bo tam królowie, królowe, chłopki, wszystko pospołu bez żadnej różnicy.

Ci co z dzieł swoich przodków się wynoszą, podobni są do kartofli, których najużyczniejsza część jest w ziemi. A panowie moraliści, którzy radzi jedynie drugich nauczać, są ani mniej, ani więcej tylko jak te słupy, co drogi wska­ zują, a same nigdy nią nie idą.

Nie trzeba koniecznie i uściskom wierzyć; naprzykład mróz ściska ziemię, a zimno ją przejmuje.

Żydzi do trefnego się nie biorą, tylko do trafnego, i dla­ tego wszędzie trafią.

Do Margelisy.

Pieknaś gdyby cebula, czutaś ja k pokrzywa, Miluehna naksztalt chwastu, jakby ocet tkliwa; Uprzejma skromność chrzanu, i wysmukłość dyni, Margeliso! twe wdzięki cudownemi czyni.

Anegdoty.

W pewnem mieście grano sztukę: „Aktorowie na po­ lach elizejskich." Gdy po skończeniu zapytano jednej z dam, jak się jej wystawienie sztuki podobało? odpowiedziała: „Musieli aktorowie zawiele pić letejskiej wody, *) bo ról swoich zapomnieli.“

Przypatrywało się dwóch obrazowi, na którym były wymalowane Sprawiedliwość i Pokój podające sobie przy­ jazne ręce. „Czy pan rozumiesz — odezwał się jeden, — że one podają sobie ręce, aby się połączyły? Nie — one żegnają się z sobą.“

K alem bury.

136. Kura torem dotąd chodzi. 137. Spi wasz romans.

138. Kordy wojskowe ranią, a kordy m uzyczne łechcą. 139. Książe czka na zimnie.

140 My to wzięli. 141. Dostali po krzyzu. 142. Po no się dostali. 143. Na Broni sławie mogiła. 144 Pierś cień tylko zostawiła. 145. Odzienie ma pop sute. 146. W ziął Po morze. 147. Lew koń ja . 148. Daj pan na mydło.

S Z A R A D A (15).

Pierwsze jest skutkiem ognia, skutkiem zaś drugiego Cichość domu każdego.

Przez trzecie w zakładach Sarmata, Obcym językiem swój łata. We wszystkiem znajdziesz wielkie dziwy,

Wiek młody, średni, sędziwy. Rozum z głupstwem społeczńiony,

Strach z odwagą połączony. Poczciwość z niegodziwością,

Nienawiść z czułą miłością. Złość z dobrocią, z nędzą zbiory,

Urodę i potwory.

D O N I E S I E N I E .

Z kończącym się drugim tomikiem odbędzie się znowu wiadoma licytacya materyałów do bióra Momusa potrze­ bnych. NB. przyjmują się także i stare niepotrzebne wina.

M O M U S

PO D R ED A K CJĄ

^ l o iz e g o ^Żó ł k o w s k ie g o

TOMIK III.

KRAKÓW.

NAKŁADEM K. BARTOSZEWICZA. 1883.

N iev M sz tego złego, coby....

F R A S Z K I .

Szpilka ma główkę, powinnaby mieć w swojej propor- cyi i rozsądek, a jednak czasami kole.

Lisy przenoszą się z boru do miasta, bo tam swobodnie sobie chodzić mogą i nikt na nich nie poluje.

Młodość jest jak przedmowa do książki; czasem ksią­ żka co innego zawiera, nie to co obiecywała przedmowa. Rzeczy-pospolite właściwie Rzeczy-niepospolite nazywać by się powinny, gdyż ich teraz mało liczymy.

Stołków los jest najnieszczęśliwszy, będąc bowiem z na­ tury przeznaczone do siedzenia, nigdy nie siedzą, owszem zawsze stoją.

Już dziś wolność i do trunków zaprowadzają. Każdy teraz chce wolnego piwa. NB. ten artykuł jest zimowy1).

Z w łoki człowieka bywają pochowane, ale zw łoki obie­ cujących zawsze żyć będą.

Powiadają, że małżeństwo jest piekłem, ta jednak za­ chodzi różnica, że w prawdziwem piekle potępieńcy się palą, a w tem i najuczciwsi ludzie goreją.

Śmietanka nie boi się zimna, bo ma zawsze kożuszek.

Tak się kredyt zamnożył, że jeden Jegomość każe ba­ bom z pod kościoła modlić się na kredyt, i już jest im winien blisko ze trzysta pacierzy.

Artystwo coraz bardziej dykcyonarzy się; już w wiel­ kich miastach nie mówią stolarz, tylko artysta krzesłowy.

Motyle także mają prawne swoje przeistaczania, podług naturalistów najprzód wylęga się powód, z tego formuje się

dowód, a w końcu robi się zawód.

Minęły złote wieki: niegdyś z piany morskiej boginie się rodziły, same Wenery, a teraz tylko piankowe fajki.

Jak drogi zostaną ukończone, spodziewać się należy, że i reszta kraju zjedzie do nas.

Ludzie jak ryby dają się na wędki łapać, tylko trzeba wiedzieć jaką ponętę na wędkę założyć należy.

Jeden nie mając szabli, wziął garść grochu szablastego

i tak poszedł na kampanią.

Wojna powiada, że pika ułańska lepiej sztychuje jak litografia.

Prywatni ludzie są cyfry: kiedy jeden chce zostać ty­ siącem, albo miljonem, musi ich wezwać do swego boku.

Pewien autor chce swe dzieło przypisać potomności, drudzy jednak wątpią aby doszło podług tego adresu.

Żaden kraj tak się rozciągnąć nie da, jak w zimie Lodomerya.

Lepiej się przebrać po polsku, niźli przebrać za polaka.

W Chinach żeby kanceliści z kancelarji nie wymykali się, to im zdejmują buty, i nie oddają aż jest czas po temu.

W zimie są wolni mularze od pracy, a zato drwale się uwijają i ich kloce.

Wtenczas jest nos podkuty, kiedy gwoździki wącha.

Żydzi robią kiełbasy ale dukatami nadziewane, a choć złotu obrzynają obrączkę, ale za to błotem swe opończe garnirują.

Bydlęta sprowadzają do kraju, — czemu też bydląt

nie

wywożą

z

niego?

A N E G D O T Y .

Pewien dłużnik konając mówił do doktora: „Ach, że­ bym ja przynajmniej póty mógł żyć, póki długów nie za­ płacę. “ . . . „ A to byś Wćpan chciał żyć wiecznie"— odpo­ wiedział doktór.

„Czego Waćpan mnie ustawicznie szturchasz! zawołał jeden na tłustego. Mając brzuch tak wypukły po co cho­ dzić na parter kiedy jest pełny ?“ „Oj mospanie, odpo­ wiedział spasły jegomość, nie każdemu wolno być płaskim.

K alem bury.

150. Ni wy brzydkie ni wy piękne. 151. Nie ma n szych amatorów.

152. Wiele je s t knfo dzieióui pracujących. 153. Przyszły na m ost Rygi.

151 T en im pet lice psuje. 155. K to mu szkatuł, ? wziął. 156. U im owego złodzieja. 157. Nie przyszedł bo rowy.

158. Strzelił do kieszeni i trafi? w róbla. 159. Wy krzty łaski nie macie.

S Z A R A D A (16).

Pierwszy osw ajał ludzi w yszlych z rąk n atu ry , drugie je s t część ciała ja k zowią m azury, Wszystko ta k je s t przyjem ne, ta k do siebie nęci,

Iż niejeden dla niego sławę sw ą poświęci.

Kochajmy się ja k żydzi a drzyjm y się ja k bracia.

F R A S Z K I .

W każdy Wielki Tydzień pokazują się u nas pachnące żebraczki. Co za różnica Bóstwa Dobroczynności od śmier­ telnych nędzarzy.

Strach ma wielkie oczy, mówią powszechnie i musi być prawdą, bo dostrzegł iż izba wyszczerzyła zęby, o czem nigdy nie słyszano.

W Indyach żony tak swych mężów kochają, że nawet po śmierci p a lą się.

Jak nie mają ludzie brać, kiedy nawet mróz bierze, i to w dzień co raz bardziej bierze, tylkoż on na lato odda co wziął, a ludzie jak wezmą bywaj zdrów.

Pewnemu Jegomości na pół wieku pościel wystarczy, bo dopiero nad rankiem spać przychodzi.

Kobiety są plenipotentki wiosny i do lata, bo choć

u

nas Grudzień, choć Marzec, to na ich twarzach kwitną róże, 1 i 1 je , nawet w nosie mają muszki, co się tylko w naj­ większe gorąco przydarzyć może.

Jeden jest wielkim kalkulatorem, a majątku nie ma,

a

mamy znowu niekalkulatorów, co wielkie dobra mają.

Jak puszczono krew Sycylji, tak się zaraz uspokoiła;

a

potrzebowano do tej operacyi kilka tysięcy cyrulików.1)

„Abel zabił Kaina11 tak ktoś przez omyłkę zaczął na ambonie. Dobrze mu tak, bo on też roku przeszłego Abla zabił. I my więc przewrócili dzisiejszą dewizę jako sto­ sowniejszą do naszych czasów.2)

Szczęśliwi poeci! oni widzą jak się doliny śmieją, pa­ górki swobodne okazują czoła, dla nich księżyc nie pospo­ lite ale srebrne szle promienie, jedne im tylko mruczą stru­ myki.

■) Pow stanie Sycylijskie zgniecione orężem przez F erd y n an d a Igo, P. W.

Kobiety noszą perły na sznurkach a bernardyni ogórki.

Powszechnie liczą tylko cztcry elementa, wiemy jednak

że w szkołach jest ich daleko więcej, to jest: elementów.

Rządcy podobni są do gwiazd niebieskich; mają wiele blasku, mało spoczynku.

pasibrzuchy i p a s in o s y ; tamci do nakrytego stołu a ci do odkrytej tabakierki dążą.

Kto jest zbliska brzydki a zdaleka piękny, niech się nie dziwuje, że każdy od niego woli być zdaleka.

Cala różnica między komedją a trajedją jest ta, że w komedji amant bierze kochankę, czasem nawet z posa­ giem, a w tragedji nigdy jej nie dostaje.

Interes zupełnie podobny do perspektywy, raz zbliża ludzi, a przewróciwszy, to ich oddala.

Kanclerz Anglji w izbie wyższej siedzi na worku wy­ pchanym bawełną; powiada on, że jest samą prawdą, ale zawsze trochę bawełną obwiniętą.

Porcja była żona Katona, teraz porcje znaleść można u restauratorów, i już nie ona człeka gryzie, ale czło­ wiek porcją.

Podczas pokoju synowie chowają ojców, a podczas wojny ojcowie chowają synów.

Lepsze wino niż woda dalipan! bo woda wywraca sto­ doły, domy, a wino tylko wywraca ludzi.

Martwi miłość, że ucieka, martwi starość, że nadchodzi.

Choroba teraz panująca zwie się gle, bo powiadają, że ludzie na gle umierają; będzie to zapewne przeistoczenie tego wyrazu źle, że im źle.

Założona już fabryka nowych wyrazów, a to pod dy­ rekcją pana N. w której już wyrobiono następujące: i tak: stolarz będzie się wszędzie nazywał stolnik albo ław n ik,

czeladnik stolarski dla skrócenia będzie podstoli., majster cieśla kom ornik, podmajstrzy podkom orzy; drukarz literat,

fryzyer inspektor głów ny, szynkarz podczaszy, a rzeźnik

szynkarz, bo szynki sprzedaje, rybak łow czy, gajowy po ­ borca, bo po boru chodzi, myśliwy celnik bo celuje, kapi­ talista konserwator, prenumeratorowie pism publicznych w ie­ rzyciele, biórko do pisania podpisarz, a rumbarbarum expedytor.

Ktoby teraz patrzył tylko gdzie się z komina kurzy, to­ by się w pewnym sensie djabelnie oszukał, bo może tylko

w piecu palą.

Nie trzeba źle myśleć o tym jegomości, co zawsze przy kuflu siedzi, bo on przeszłego miesiąca zgubił w nim ro­ zum i tam go dotąd szuka, a znaleść nie może.

K I E L I S Z K I .

Byłem wczoraj na śniadaniu u pana Cześnika... Do wódki postawiono pięć kieliszków; gospodarz z każdego pił do mnie, dając mi do czytania następujące na nich napisy:

1. T ysiące trosków a w iek ta k krótki, Golnijmy w ódki.

2. T rzeba raz drugi napić się bracie. W naszym klimacie.

3. Nim chwila dobrej myśli uleci, Pijm y raz trzeci.

4. W ypić raz czw arty, bierze pokusa, Zdrowie B ach u sa!

5. P ijm y raz piąty, — niech każdy powie, Ze ciepło w głowie.

I w samej rzeczy ta k się stało: było ciepło i bardzo ciepło.

K alem bury.

11. Zasadzili za obicie. 12. Gniewa się za żarty. 13. K iedy Je dziecie ?

14. P racow ał i po tem się oblat. 15. Da liicie. i kw iaty.

16. Uci ty jeg o .

17. Te kia wi cymbały dobre. 18. Po chwała Polaków. 19. Od damy te n list. 20. Wy działy dobre macie. 21. Żaden dom bez balu nie je st. 22 J e s t teraz moda chodzić w dym ie'). 23. Zła mała pani.

24. Przechodzi a leje.

S Z A R A D A (17).

Pierwsze środek W arszaw y,

Dwie drugie siedzi w W arszawie, Wszystko je s t dla tw ej zabawy,

Zgadnijcie łaskawie.

0 wilku mowa, a wilk tui.

F R A S Z K I .

Żydzi są w podróży do ziemi obiecanej, ale ich wojaż różni się od zwykłych wojażów, bo nie podróżnych zdzie­ rają po drodze, tylko podróżni gościnnych.

Często gracze tak się poróżnią przy kartach, że aż do

tuzów między nimi przyjdzie, a to dla tego, że w kartach są tuzy.

Mówią, że pokora niebiosa przebija, może tak dawniej było, ale teraz i przez drzwi się nie dostanie.

Ludzie za miesiąc na dzień biorą pieniądze, chociaż miesiąc tylko się w nocy pokazuje.

Kto ma nos czerwony niech przyłoży do niego zloty, to będzie miał zaraz dukata.

Ci co mieszkają na Miodowej ulicy, to są miodowniki a na Leśnie ’) naleśniki i t. d.

Już i dzieci małe kłamać zaczynają, bo pewne dziecko męża swojej matki nazywa: tata.

Ponieważ prawda tak dobrze kole, czy nie możnaby ją obrócić na ostrogi, kiedy innego użytku teraz mieć nie może?

Samobójca tem się różni od mordercy, że mu procesu uformować nie można.

Lepsze pochwały ludów niż poetów, bo tamte gratis dają, a za drugie płacić trzeba.

W zimie natura częstsze miewa pokoje, choć rzadko kto bywa na dworze — osobliwsza królowa.

ćwiczenia naukowe są rozmaite, zawsze jednak lepsze od góry niż od dołu.

Wól Apis, którego czcili Egipcyanie, miał na sobie łatkę; schodząc ze świata, pozwolił przypinać łatki tym, którzy jak on wyglądają.

W oberżach dają potrawy z krótkim sosem u regestra z długim, a to dlatego, że czasem na zapłatę długo czekać trzeba.

Wszyscy jeżdżą do wód, a wody jeżdżą do win — tamte wody ludzi wzmacniają, a te przeciwnie osłabiają wina.

Morze Czarne powinno być w Afryce gdzie murzyni, nie tam gdzie bieli mieszkają; dawniej słyszę tak było, ale nowi geografowie wszystko przemienili.

Wielkie zegary nic niewinne, a jednak zawsze są ska­ zane na wieżę.

Niektóre familje są podobne do symfonji Concertanto — żona gra Violino p rim o, mąż daje takt na kon tra b a sie; po­ kojówka bierze Violino secundo, dzieci p iszcza łk i, p ik u lin y ,

szynkowni i tak muzyka dopiero wtedy ma koniec, aż Imość przejdzie wszystkie pasaże.

Złapano raz suma na Wiśle, pyta się elegant, co to jest takiego? odpowie rybak: „to jest wodny huzar.“

Ostrożnie z kobietkami, bo ich siatki są z pokrzywki robione1).

Sława ma także swoje półki, na których laury składa. Nikt tak regularnie nie je jak skąpiec, bo u niego zawsze po obiedzie.

Żydzi wierzą w róg obfitości i dla tego też najczęściej na rogu mieszkają.

Już zimno, a u kobiet jeszcze zefiry po głowach się

uwijają. ________

Czy kamienice na drożdżach są robione, że tak rośnie komorne?

U Turków można widzieć piękny rząd, ale na konia. Na bilardzie kule się biją* a ludziom nic nie szkodzi; trzeba żeby i podczas wojny tak było.

‘) Do siatek, ubrania kobiet na głowę, używ ano ta k zwanej „pokrzyw ki.* P. W.

W Afryce zakazany jest miesiąc August, gdyż głowy bardzo rozgrzewa.

Młode wina nie są leniwe, zawsze ro b ią ; gdyby nie korki toby już dawno na świat wyjrzały, co widząc Ja- poiiczykowie obstalowali sobie policją z korkowego drzewa.

Kapitaliści są n iew in iątka, bo nie nie winni.

Kto nie ma ucha, to tyle tylko jego nieszczęścia, że muzykiem być nie może, ale zresztą wszystkiem.

Lepszy rydz niż nic; bajka! lepsze nic niż rydz.

Rycerze póki żywi to się biją, a jak zginą, to się chowają.

Małżeństwo jest machina parowa, bo jej koniecznie

p a ry potrzeba.

Ranna gazeta, nie wiem przez kogo, ale zginęła.

Spotkałem żyda idącego przy trzech krzyżach; ale przy tych trzech krzyżach co to są koło wiejskiej kawy’).

’) T rzy krzyże na placu św. A leksandra w W arszawie. Nie­ daleko była ta k zwana „w iejska kaw a.“ P. W.

Dukaty są czystym obrazem ludzi — złe idą do góry,

a

dobre spadają na dół.

K alem bury.

25. Masz a na nas nie ptacz. 26. Z a woje wodą pfyną. 27 Mam ka tonie. 28. Jedzie pod wodą. 29. W róg strzeli! i trafił. 30. E wa ze do mnie przyjdzie. 81. Cera ta nie je s t praw dziw ą. 32. L ej bo na ciebie czekam. 33 Oku temu nie wierzcie.

34. Znaj de Rossa w każdym czasie. 35. Francuz czy zna Polaków .

A N E G D O T Y .

Pewien jegomość wielki polityk, a więcej jeszcze roz­ targniony, czytał chciwie gazetę, wtem żona podaje mu kawę i sucharki. — Zajęty całkiem czytaniem bierze „Do­ datek" zamiast sucharka, macza go w filiżance i je. Żona to spostrzegłszy rzecze: „Kochany mężu cóż robisz? wszak- żeś ty zjadł „Dodatek" do gazety." — „Ach prawda, od­ powie mąż, dlatego mi też tak bibulasto smakował."

„Żydzie na bok znosem!" zawołał pewien podróżujący jegomość, nie mogąc ścierpieć żyda stojącego przy drodze. Żyd skrzywiwszy nieco palcem koniec swego nosa, odpo­ wiedział: „N y! jedź jegomość teraz."

Przypomniała sobie babka kiedy panną była.

F R A S Z K I .

Różne rzeczy wykopują z ziemi, nawet pochwały, ale jak innym starożytnościom tak i tej zbywa na dowodach

rzeczywistej wartości.

Po morzu pływają o k rę ty, a po lądzie w yk ręty.

Miniaturzyści są filozofowie, bo sobie z dużych rzeczy małe robią.

Są hidraulicy, co pod wodę płynąc, prędzej zapłynęli, niż ci, którzy już na miejscu byli.

Między gwoździem a gościem jest taka różnica, że gwóźdź wyjąć, a natrętnego gościa z domu wyprosić trudno.

Ponieważ bosaki do ratowania w czasie pożaru zawsze parę złotych kosztują, przeto dla oszczędności, nakazano w jednem miejscu dostawić kilku bosych ludzi na ten za­ miar (bo ludzie nic nie kosztują.)

Źwierciadło sprzecznie pokazuje, naprzykład, kto nie ma prawej ręki, to mu się w źwierciadle zdaje, że nie ma lewej — a prawą ma; co jest ułudzenie.

Wioch powiada, że kiedy ja jestem cukiernik, to moja

W dokumencie Momus i Pot-pourri (Stron 144-176)

Powiązane dokumenty