• Nie Znaleziono Wyników

Stare kazanie

W dokumencie Momus i Pot-pourri (Stron 58-63)

P ew ny kaznodzieja miał zwyczaj swoje kazanie o po­ p raw ie obyczajów bardzo często pow tarzać, ta k dalece, że się słuchaczom s p r z y k r z y ło ; w ysłali więc kilku pierw szych z swojej gminy do niego, aby im chciał kiedy inne k az a­ nie powiedzieć. N a co ksiądz odpow iedział: „Chętnie to uczynię, ja k ty lko inne życie prowadzić z e c h c e c ie /

K a le m b u r y . 62. Odważny Jan czarów się nie bał. 63. K lej noty powalał.

64. K wit nie na śty Ja n

65. Czy li piec byw a czasem chfodny.

66. W idziałem ja k owies siano — panow ie jedli. 67. Czy Pan to

Felkaju z niem a?

68. To mi to logiczny sens zaszkodził. 69. Po dole nas obchodzi.

70. Strażnik z celnikiem się dzieli p rzy rogatkach. 71. Magier ka pustę lubi.

72. Po no gachp anny B arbary przeszedł. 73. Ma ce berek soli, choć m u nie wolno.

D O N I E S I E N I A .

W ym knęło się tu w estchnienie, a że je s t bez adresu, więc będzie się zapew ne błąkać po W arszawie. K toby je tedy nap o tk ał, niech raczy zaprow adzić do w łaścicielki, któ ra na nie wieczór w aleach oczekiw ać nie omieszka.

Świadectwo o dwóch stronach, i kred a, k tó ra dubeltowo pisze, je s t do kupienia każdego czasu.

Św ieży assortym ent wody do w ina, k tó ry codzień p rz y ­ byw a, znajd u je się w każdej pompie.

O S T R Z E Ż E N I E .

Chociaż teraz mamy cugi i zimna, je d n a k ostrzega się, aby nie zaty k ać uszów baw ełną, bo może być w niej p rz y ­ padkiem praw da zaw inięta; a ja k się ona raz do uszów

De guatibus non est. . . .

F R A S Z K I .

N ic nie dać bićdnem u, tylko go zbyć grzecznością, to je s t ekonoinja polityczna.

B ajki to są, ja k o b y ziemia m iała się o b ra c a ć ; bo gd y ­ by się obróciła, toby ci, co są na górze, pospadali na dół, a inni znowu poszliby w górę.

W ąsik i chcą się przenieść gdzie indziej, bo są między dwoma monopoliami umieszczone.

Czyli czasem pewien mąż nie daje kursu astronom ji swej żonie? — gdyż je j często zn a k i niebieskie pod oczy­ ma robi.

Mimo żałoby, je d n a k testam ent je s t najkom iczniejszą sz tu k ą , bo zawsze sukcesorom spraw ia ja k ą ś rozryw kę. Chybaby nic się po zmarłym nie zostało.

Pew ien jegom ość k tó ry p ragnie krzyż dostać, ustaw icz­ nie chodzi krzyżow ą drogą, myśląc że tym sposobem p r ę ­ dzej go z ła p ie ; ale dotąd go niema i nie dostanie, póki nie pójdzie drogą prostą.

C i, któ rzy kobietom robią atencje, są ateńczykow ie;

P óki morze m orzem , póty F ra n c y a o b rak Delfinów lękać się nie powinna.

Zw ykle mówią, że uczeni gotują się na to lub na owo, ale czasem nie dogotują się, i dla tego mamy wielu niedo-

warzonych.

Co się stało ? D aw niej bale byw ały po pałacach, a teraz smutnie leżą sobie n ad W isłą.

P oniew aż w arch itek tu rze nad pięć porządków być n ie może, przeto sły ch ać, że w prow adzą szósty nieporządek.

M łyn y wietrzne zagęszczają się w sto licy ; coraz więcej

widzimy ta k ich m łynarzów , k tó rzy w iatrem żyją.

We F ra n c y i ed u k acy a ta k je s t rozszerzona, że naw et chłopi po francusku mówią.

W k alendarzu tegorocznym najlepszą rzecz opuszczono, bo kassę je n e ra ln ą .

Ziemia także sobie kradnie lata, nie można wiedzieć z pew nością, w iele ich ma.

P an n y co za każdym razem d yg n ą ć lubią, są d y g n ita r k i; a te które noszą zbyt długie su k n ie, są ogonatki.

') Delfin, następca tronu franc.

B rzęcząca m oneta nie zawsze brzęczy, umie ona i cicho się w ykradać.

U bodzy chw alą rum fordzką z u p ę , ale radziby, żeby w ynaleziono także i rum fordzką pieczeń.

M ieszkańce sta ry c h dworeczków , przez szpary p atrz ą n a ludzi, a kam ieniczniki przez szkło.

Żydki bardzo są tk liw e ; kiedy cebulę jedzą, to zaraz płaczą.

Cnota m usiała być niezm iernie sta ra dam a, bo w szyscy ją pow ażają tylko, a n ik t je j nie chce.

Jeśli kto komu kością w g ard le stoi, to niech go prze­ pchnie sk ó rk ą razowego chleba.

D latego rodzice każą uczyć córki tańcow ać, żeby one potem u czyły mężów.

N ietylko teraz worki i kieszenie są próżne, ale naw et i kobiety.

N iew ielka to musi być rzecz m ęztw o, kiedy się nie u je d n eg o w gębie zm ieści.

MOMTTS.

( T I ó m a c z e n i e).

Momus syn Snu i N ocy, Bożek żartu, zajm ow ał się je d y n ie roztrząsaniem czynności bogów i ludzi, w yrzucając im śm iato ich w ady. Jego ustaw iczne przycinki sp raw iły , że go wygnano z nieba. N eptun gd y stw orzył byka, W ul­ kan c z ło w ie k a; a Minerwa gdy w ystaw iła d o m , Momus w yszydził ich w szystko t r o j e ; — N eptuna za to, że nie dał bykow i rogów p rz y oczach, żeby napastow any mógł z większą pew nością u d erz ać, a przynajm niej przy k a rk u , aby ciosy b y ły siln ie jsz e ; — Minerwę za to, że nie zrobiła swego domu ruchom ym , by go w potrzebie przenieść można b yło z miejsca na miejsce, gd y b y złemi sąsiadam i b y ł oto­ czonym ; — W ulkana zaś, że nie w staw ił szybki do serca człowieka, ażeby można było przejrzeć najskrytsze jego tajniki.

T enże Momus, widząc liczbę bogów coraz bardziej w zra­ stającą, żalił się, że niektórzy z pom iędzy nich nie p rze­ stając na tem, że sami zostali w yniesieni na ta k w ysoką godność, zostając z ludzi bożkam i, chcieli także ubóstwić swoich służących i swoje służące. W yobrażają Momusa odsłaniającego tw arz m aską okrytą, w ręku trzym a b e r ło ; to berło je s t z głów ką pow leczoną kapturkiem centkow anym różnem i farbam i, a p rzy nim małe dzw oneczki.

W dokumencie Momus i Pot-pourri (Stron 58-63)

Powiązane dokumenty