Obserwacye hum orom etryezne
93. Smie tany wyrabiać w poście
94. Boga tego czczą ludzie.
95. I grają dzieci.
96. Osła biliście wczoraj.
S Z A R A D Y ( ł o ja k a z początku, ta k a litera od końca,
Wszystko wolności obrońca.
Czytaj ta k albo w spak, mój panie, Będziesz miat podróż lub przekonanie.
Kto się kocha, to się kłóci.
F R A S Z K I .
Bardzo wiele mamy takich majątków, któ re d arniną są wyłożone.
Można zfabrykow ać rękę na papierze, ale proszę zfa- brykow ać rękę tem u, co j ą ma uciętą, — to dopiero będzie sztuka, i to m oralna sztuka.
D aw niej b y l król Ł o kietek, a te ra z k raj.
K ij nigdy się nie modli, a je d n a k byw a n a pacierzach.
T en w yraz skarb musi być n ie n a ru sz o n y ; niech Bóg broni w ziąć mu jedno tylk o s zaraz zrobi się karb, a p ro szę w końcu przew rócić ten k arb , to państw o zobaczycie, co z tego wypadnie.
Słońce ju ż poszło na zimowe k w ate ry ; mówią, że w tem je s t in tryga drwalów.
K ró liki najbardziej lubią siedzieć między kapuścianem i
głowami.
G arnczarze robią teraz większe garnki, gdyż na sztukę mięsa z kałm agoryjskiego wołu ') daw ne są za małe.
Pokój, który E u ro p a zrobiła je s t za ciasn y ; teraz mu
szą budow ać oficyny dla ludów, bo na zimę gotow i pchać się do pokoju.
Co też sobie m yśli A d a r Unats, ten sławny w e z y r 2).
K ażdy z chęcią mówi to p rzy sło w ie : „W ystaw sobie... wystaw sobie“ ; ale gdyby kto p o w ied z ia ł: „daj pieniędzy na w ystaw ienie" to by to przysłow ie niedługo w łeb wzięło.
Jeżeli nimfa D unaju ta k w ygląda ja k nasze nimfy, co na D u n a ju 3) pietruszkę sprzedają, to niema nic osobliwego.
’) K alm agoryjskie woły, właściwie Chołnwgorskie, sprowadzano wówczas z Rossji z pow iatu cholm ogorskiego gub. archangielskiej. B ydto tam tejsze znane je s t z wielkości — sprow adził je P iotr W ielki z Hollandji. P. W.
2) R ada Stanu. P. W.
K to inny w ychodzi na spacer z pieczenią i chlebem, a geom etra tylko ze stolikiem.
Je st koniuszy i podkoniuszy, piwo i podpiw ek, w oda i p o d w o d a; ta o statn ia przy k rzy się na lądzie, a co dzi
wnego, że je s t gęsta bardzo.
J a k nie m ają być drogi dobre, kiedy są bite.
N iech to będzie bez urazy, ale kobiety bardzo są d u mne, naw et w kościele kapeluszów nie zdejm ują.
Czy też się mocno dziwi ten jegom ość, że on sam p o szedł w yżej, a je g o dukaty sp ad ły na k u lfo n y ?
T a k długo b y ły u panów polskich otw arte stoły, że n a reszcie w szystkie obiady gdzieś wyleciały. — S zkoda! trzeb a było czasem je zam ykać.
W m uzyce kiedy je s t piano, to zwolna i c ic h o ; a w g ło wie kiedy je s t piano, to przeciwnie.
K iedy wdowiec chce być kaw alerem , niech przystanie do kaw aleryi.
Cały św iat je s t komedyą, bo się bez in try g i obejść nie m oże; tylk o że na komedyi podnoszą zasłonę, a na świecie nigdy.
N iech sobie będzie m ost zwodzony, byle drugich nie zw odził.
Polskie nazw iska po większej części kończą się na s k i; gdyby kto głośno zap arł się swojego ski toby sław ne wy rz e k ł słowo *).
W Japonji, gdzie dzwonów nie znają, sufler nie dzwoni na odmianę dekoracyj, ty lko ja k kogut p ie je ; i zaraz każdy sobie p o w ia d a : zapew ne będzie ja k a odm iana, bo k u ry pieją.
Gdyby umiano z kw aśnego hum oru robić ocet, toby ten a rty k u ł staniał w tych czasach.
Jeden szynkarz za tysiąc złotych ekspensuje wody do piw a i wódki.
J a k m oratoryum um rze, kto też będzie m iał nad niem mowę pogrzebow ą, i czy ona będzie w srebrze czyli też w papierze czy tan a?
*) W egzem plarzu Bibl. Jagiellońskiej znalazłem w tem miej' scu dopisek ołów kiem : C zarto-ryj s k i(?) P. W.
Kępa utrapienia.
Jeszcze zdaleka od niej by ty nasze lodzie, J u ż odor terp ety n y kręcił się po wodzie Czasem dziegieć zalataf, czasem też w ietrzyki, W iaty ja k pieprze, sćry, m usztardy, czosnyki. Cofnąć sie późno b y ło ... więc zatknąw szy nosy Płyniem dalej zdając się na opatrzne losy. W chodzim na ląd kontenci, aż zaraz na w stępie D obry hum or kazano zloźyć nam przy kępie. I żeby nas koniecznie do sk u tk u zniewolić R ozkazano nam w szystkim w ąsiki ogolić. W raz nas odbiegły: humor, swoboda i pląsy, Idzie każdy posępny trzym ając swe wąsy. Miasto dosyć je s t duże, ulice szerokie, Choć domy trochę niskie, komorne w ysokie; T ym gospodarz zarządza, ten wpadł' pod opiekę: Czyściejszy ma dziedziniec, niźli hypotekę. B udow nictw a tu mamy szczególne gatu n k i Pałace są w pikniki, chaty w kw aterunki. D achów ki z kredytorów , forszus podw aliną, Okna z skryptów , rewersów, łzy rynnam i płyną. Po zim nych izbach stare kopersztychy wiszą, A cugi rum atyczne ramami kołyszą.
Na jed n y m z nich w y ry to ja k tw ardy burgrabia Zboże, woły, barany i meble zagrabia.
Na drugim , ja k małżeństwo porwało się za łby, I g d y b y sztych mógł mówić, człek hałas słyszałby. T u solniczka spłakana talm udy odm yka
I hebrajskiego biedna uczy się języka, T am ze schodów spychają, tam grożą, a reszta Samfi tylko pachołki, więzienia, areszta...1)
A N E G D O T A .
P o d ró ż n y id ą c y p ie c h o tą , s p o tk a ł w d ro d ze ż y d a i m ów i do n ie g o : „ P o ży cz mi ta la r a , dam ci n a z a sta w mój płaszcz p od
przepadkiem , jeżeli go dzisiaj nie w ykupię." — Żyd pod tym warunkiem pożycza ta la ra i bierze ptaszcz w zastaw . P rzy końcu dnia, gdy dochodzą obadw a do m iasta, podró żny oddaje żydowi ta lar i płaszcz swój odbiera, m ów iąc: „D obrze, żeś mi ten płaszcz aż tu przyniósł, bo mi go ciężko by to dźw igać." Oszukano ży d k a, a to może p ie r wszy raz.
K alem bury.
97. Nie ba igrać nie można. 98. U boga niewiasta. 99. W koszu liście były
100. Tem u ry b y na m oście dała.
101. W idziałem się z szlachcicem pod laskiem. 102. Drwale tęgie łupy m ają z drzewa. 103. Widziałem na górze Syna i córkę. 104- O! duszą mego kochanka.
105. Te odory sprowadzone do Londynu. 106. Dopełniłem choć to w ćpana zle cenie. 107. Ma sto nia pokup.
108. Zle ciało leżało. 109. Czy na pole on powróci.