„Suma intelektu” i „śmietnik umysłowy”
„Przez lata skrywany, czasami tylko reglamentowany
»Pamiętnik« Władysława Broniewskiego, zdążył obrosnąć legendą. Trudno się dziwić, ponieważ dotyczył poety, którego wiersze stanowiły żelazny repertuar wszystkich oficjalnych świąt” – pisze we wstępie do opracowanej przez siebie edycji Maciej Tramer. W wydaniu z 1984 roku, w Przedsłowiu Wandy Broniewskiej, znalazła się uwaga o publikacji „bardzo rozsze-rzonych zapisów z »Pamiętnika«” (ingerencje były tu zazna-czone). Niewiele widzieliśmy odsłon tekstu – w latach sześć-dziesiątych na łamach „Polityki”, „Miesięcznika Literackiego”,
„Poezji”, w roku 2010 ukazało się tłumaczenie rosyjskie. Teraz otrzymujemy pełną wersję not Broniewskiego z lat 1918–1922, opatrzoną – przygotowanymi przez Macieja Tramera niezwykle sumiennie – obszernymi przypisami, które deszyfrują odniesie-nia biograficzne, literackie, polityczne.
Przywiązanie Broniewskiego do notatnika, rozpatrywana w aspektach psychologicznych potrzeba i konsekwencja, okoliczności historyczne – to wszystko robi wrażenie: „Gruby zeszyt razem ze swoim autorem przeszedł i przetrwał w ofi-cerskiej raportówce sporo pierwszoliniowych walk z czasów wojen z Ukraińcami, Litwinami i Rosjanami”. Bez wątpienia walk krwawych, podczas których myślał o ocalaniu tego emocjonalnie koniecznego skryptu. Zawiera on 661 stron, 44 pozostały niezapisane. Edytor zwraca dziś uwagę na geno-logiczny status zapisków Broniewskiego – to, rzecz jasna, nie pamiętnik, lecz dziennik. Różnica kolosalna, opozycja
(zawodnej przecież) pamięci i (niegubiącego faktów) dozna-nia teraźniejszości. I w jednym, i w drugim przypadku w grę wchodzić może „selekcja materiału”, także myśl o czytelniczym gremium, potencjalnym druku części lub całości. Pamiętnik był jednak materiałem przeznaczonym dla niewielkiego grona
„wybranych” (we wstępie przywołane są słowa Lesława M.
Bartelskiego, który pisał, że to „chwilowa depresja” i „nie-wątpliwa chandra” skłaniały Broniewskiego do sięgnięcia po zapiski).
Broniewski splata rozmaite wątki swoich doświadczeń:
wojennych, twórczych, tych związanych z obecnością kobiet, pragnieniem zaistnienia w środowisku literackim. Gdzienie-gdzie pojawią się uwagi autotematyczne, notatki o sposobie utrwalania twórczości własnej. Te eksplikowane bezpośrednio i te „podskórne”. Efektowny wydaje się na przykład obraz
„dzielnicy fabrycznej” z kominami, turbinami, młotami, dymem, iskrami, parą. Czytamy i widzimy: „Nagie kominy fabryczne czatują jak las szubienic i kłębami dymu urągają się błotu i nędzy”, „Jęczy żelazo, opiera się, grozi, syczy – czerwie-nieje jak krew i rozlewa się blade, bezsilne… Oszalały zębate maszyny… U ich stóp pełza człowiek… Niewolnik…”. Co ciekawe, Broniewski zaznacza, iż planuje obrazy te dopiero ująć w poetycką formę: „Przekonałem się, że pisząc wiersz, najlepiej jest prozą skreślić sobie schemat, aby móc oddać całkowity płód fantazji. Nieraz pisząc wiersz, utknę na jakimś rymie i ucieka mi myśl przewodnia”. Zapewne wielu spontanicznych liryków impresjonistów, myśląc o swoim warsztacie pisarskim, sporządziłoby tutaj „raport rozbieżności”. Broniewski chce być autentyczny, dbać o siłę poetyckiego wyrazu, w Pamiętniku jednak odsłania też inne oblicze:
– Czemu, gdy białe kwiaty na drzewach zawisną, gdy się ziemia cudownie szczęściem rozzieleni, jakieś łzy zapomniane do oczu się cisną i tęsknię za cichością umarłej jesieni?…
Czemu to niebo jasne do duszy nie spłynie, czemu jej nie owionie w swą taflę błękitną?…
148
To fragment wiersza Czemu zamieszczony 1 maja 1920 roku.
Frazy takie utrwalał w batalionie. Można zresztą dziś sięgnąć do Poezji zebranych (tom 1. uwzględnia teksty z lat 1912–1925) i ujrzeć je w swojej bliskości, oczywiście ze świadomością rodzącej się dopiero wrażliwości adepta pióra, a zatem także historycznoliteracką wyrozumiałością, o którą – jak sądzę – może nie być łatwo. 16 lutego 1920 roku – a takie momenty na twórczych ścieżkach również są istotne – wyznaje: „Próbowa-łem coś pisać – jak z kamienia”.
We wspomnianej, cenzurowanej edycji Feliksa Lichodzie-jewska pisała o „pełnych ekspresji opisach stoczonych bitew”.
Wyczujemy w tych bitewnych opisach dynamikę, niekiedy pojawia się detaliczny zapis wojskowych działań (właśnie – gwarantowany dziennikową skrupulatnością). Mogą one sąsiadować… ze świadectwami słabości do kobiet. Młody Broniewski, pragnący miłości, zapisuje nawet swoje „złote myśli” w rodzaju: „Kobieta, która nie jest ładną, powinna być rozumną, inaczej jest nieznośną”, „Kobiety brzydkie, lecz rozumne, są jednak sympatyczne, o ile pozbędą się kokieterii”
(29 października 1918 roku). Książkę uzupełniają fotografie portretowe, zbiorowe, tu znajduje się kopia dwóch stronic konspektu Wandy Broniewskiej, sporządzonego do pierwszego wydania Pamiętnika, między innymi z konkretnymi uwagami o fragmentach przeznaczonych do usunięcia (przykładem
„usunąć zdanie zaczynające się od słów: »Według mnie, rząd nie powinien…«”).
6 listopada 1918 roku Broniewski notował: „[…] w księdze tej, która oby była sumą mego intelektu, pragnę umieścić nieco z dawniejszych moich »arcydzieł«”. W ostatnim zapisie z 31 grudnia 1922 wyznaje:
Od dawna już miałem zamiar zakończyć pisanie tego „śmiet-nika umysłowego” – brakło jedynie jakiegoś zakończenia, czegoś, co by zharmonizowało wszystko w pewną całość.
Ostatnio pisywałem rzadko – nie byłem usposobiony do wywnętrzania się na papierze, i z wielu rzeczy zachodzących we mnie niejasno sprawę sobie zdawałem.
Kokieteria? Chyba nie. Zaraz zaakcentuje rolę swoich kon-taktów z „Żydkami” kręgu „Nowej Sztuki”, którym zawdzięcza artystyczne oświecenie, wejście w świat artystycznej rewolucji (fascynacja Włodzimierzem Majakowskim), odnotuje wydarze-nia polityczne (odejście Józefa Piłsudskiego, zabójstwo Gabriela Narutowicza), poinformuje o swojej przynależności do Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej (z przypisu dowiemy się, że został skreślony z listy członków, gdyż nie uczestniczył w pochodzie pierwszomajowym).
Notatki poety zamyka uwaga-wyznanie związana ze Sno-bizmem i postępem Stefana Żeromskiego, z kwestią powiela-nia wypracowanych już literackich wzorców. Władysławowi Broniewskiemu zdarzy się wybić na literacką niepodległość, dotrzeć do oryginalnej, osobistej formy poetyckiego wyrazu.
Pamiętnik jest lekturą opalizującą wartością zapisków, którym – także z myślą o kolejnych etapach biografii poety i „czasach trudnych” Rzeczypospolitej – trzeba się przyjrzeć.