• Nie Znaleziono Wyników

Często odpowiedzią prezentowaną w omawianych pracach na zdia-gnozowane „nieprzygotowanie na przyjęcie uchodźców” jest stawianie postulatu edukacji społeczeństwa polskiego. Edukacja ta miałaby na celu zmniejszenia jego negatywnych postaw. Określiłbym stawianie re-komendacji dotyczących edukacji jako przejaw „dydaktyzmu społeczne-go”. Polega on na poglądzie, iż niewłaściwe z punktu widzenia badacza postawy czy zachowania można zniwelować poprzez nauczanie spo-łeczeństwa. Działania edukacyjne zdaniem części omawianych przeze mnie badaczy powinny być nakierowane także na konkretne kategorie osób stykających się z uchodźcami: personel ośrodków, urzędników czy mieszkańców miejscowości, w których znajdują się ośrodki. Wtedy po-stulowane jest nauczanie na temat komunikacji międzykulturowej oraz

6Kreują oni dystans oddzielający od siebie tak skonstruowany przez siebie obraz

„społeczeństwa”. Przypomina ten mechanizm twierdzenia Józefa Chałasińskiego doty-czące inteligencji polskiej, która jego zdaniem dystansowała się od całości społeczeń-stwa (1946).

przyczyn uchodźstwa. To także ma być sposobem na przezwyciężenie zdiagnozowanych problemów, z którymi stykają się w Polsce uchodźcy.

W artykule pt.Mieszkańcy polskich ośrodków dla uchodźców podkreśla-ne jest przez Halinę Grzymałę-Moszczyńską (twierdzenie to powtarza się kilkanaście razy!), że główną przyczyną niewydolności ośrodków i skarg wcześniej przytoczonych z wypowiedzi uchodźców jest „brak wystarczającego przeszkolenia do tego rodzaju pracy, przede wszystkim w problematyce komunikowania międzykulturowego” (1998a: 165) u personelu ośrodków, a także u lekarzy, nauczycieli i innych osób stykających się z uchodźcami. Artykuł ten można określić jako apel o organizowanie szkoleń z zakresu komunikowania międzykulturowe-go. Mimo że Halina Grzymała-Moszczyńska na podstawie wywiadów z różnymi grupami pracującymi z uchodźcami powątpiewa, czy przyjmą one konieczność odbywania takich szkoleń z ochotą. Zwłaszcza autor-ka wydaje się mieć złe zdanie o leautor-karzach, gdyż pisze: „zmianę tego stanu rzeczy można osiągnąć jedynie poprzez specjalistyczne szkole-nie, które — jak można sądzić w świetle wypowiedzi ogółu badanych lekarzy — zostanie prawdopodobnie uznane przez nich za niepotrzeb-ne obciążenie” (Grzymała-Moszczyńska 1998a: 166). Halina Grzyma-ła-Moszczyńska wskazuje na konieczność edukowania przedstawicieli społeczeństwa polskiego, lecz sama od razu zaznacza, że mogą one oka-zać się nieskuteczne. Edukacja okazuje się jedynym sposobem zmiany negatywnie oceniającego stan rzeczy.

Agnieszka Florczak, zarysowując kontekst prawnej sytuacji uchodźców w Polsce, poświęca cześć swojej rozprawy analizie danych sondażowych dotyczących stosunku do uchodźców zebranych przez CBOS (2003). Autorka „rozbija” przyczyny negatywnego nastawienia do uchodźców na czynniki racjonalne i irracjonalne, łącząc racjonalne z „rozpoznaniem rzeczywistych zagrożeń czy obniżeniem szans życio-wych w związku z napływem uchodźców”, irracjonalne zaś z „ogólną niechęcią wobec cudzoziemców” (Florczak 2003: 261).

Florczak sądzi przede wszystkim (w ten sposób należy zaliczyć ją do przedstawicieli nurtu „edukacyjnego”), iż zwiększenie wiedzy na temat innych przyczyni się do zmniejszenia wobec nich niechę-ci. Jak w pracach innych autorów tego nurtu stwierdza, iż „społecz-ności lokalne […] w szczegól„społecz-ności te, w których przebywają uznani uchodźcy, powinny jak najwięcej dowiedzieć się o sytuacji tej kate-gorii cudzoziemców. Niewiedza powoduje przecież uprzedzenia i po-dejrzliwość oraz wywołuje nastroje rasistowskie i ksenofobiczne” (Flor-czak 2003: 274).

Stwierdzenie to zostaje sformułowane w odniesieniu do innego po-ziomu analizy. Florczak wyciąga wniosek o związku niskiego wykształ-cenia z niechęcią wobec uchodźców z korelacji w badaniach sondażo-wych poziomu edukacji i akceptacji dla obecności uchodźców w Pol-sce. Prowadzono je na próbie ogólnokrajowej, z której zdecydowana większość respondentów nie miała kontaktów z uchodźcami. Autorka przenosi ten wniosek na poziom lokalny, na którym występują rzeczy-wiste kontakty przedstawicieli społeczności lokalnej z uchodźcami lub osobami ubiegającymi się o status uchodźcy. Jednak w przypadku kon-taktów polskich społeczności lokalnych z uchodźcami czeczeńskimi do wzrostu niechęci dochodziło również po pewnym poznaniu ich odmien-ności i sklasyfikowaniu go jako nieakceptowalny do przyjęcia. Stosunku przedstawicieli społeczności lokalnych wobec innych — uchodźców lub osób ubiegających się o status uchodźcy — nie da się, moim zdaniem, wytłumaczyć przez zestawienie prostych relacji wykształcenia lub po-datności na irracjonalne wyjaśnienia.

Justyna Hryniewicz niepowodzenia w działaniach integracyjnych upatruje m.in. w niskim poziomie akceptacji dla przyjmowania uchodź-ców przez społeczeństwo (2005). Rozwiązaniem tego problemu według niej jest prowadzenie działań edukacyjnych: „należałoby edukować i in-formować polskie społeczeństwo o sytuacji uchodźców. Może to za-owocować zmniejszeniem zachowań ksenofobicznych w stosunku do obcokrajowców” (Hryniewicz 2005: 94).

Również autorzy z Instytutu Polityki Społecznej w swoim rapor-cie dotyczącym oceny możliwości umieszczenia w Zgierzu wzorcowego ośrodka dla uchodźców piszą, że „pozyskanie przychylności miejscowej ludności dla projektu adaptacji i integracji uchodźców jest uzależnione od działań informacyjnych, edukacyjnych, konsultacji społecznych na etapie tworzenia koncepcji takich projektów” (Firlit-Fesnak, Łotocki 2006: 7). Tylko edukacja tejże społeczności miałaby pomóc w przeko-naniu jej do zaakceptowania obecności ośrodka. Nierozważane są przez zespół Firlit-Fesnak i Łotockiego inne możliwości, jak zaoferowanie miastu i jego mieszkańcom pewnych wymiernych korzyści (mogłyby być to np. inwestycje w infrastrukturę, która byłaby wspólnie wykorzy-stywaną przez uchodźców i przedstawicieli społeczności lokalnej).

Katarzyna Gracz na końcu swej pracy przedstawia m.in. następu-jące konkluzje: „wydaje się, iż konieczna byłaby edukacja polskiego społeczeństwa z zakresu problematyki przymusowych ruchów migra-cyjnych […] wciąż wysoki poziom nietolerancji wobec odmienności, zwłaszcza w stosunku do grup wyróżniających się wyglądem od ogółu

społeczeństwa, wskazuje także na potrzebę prowadzenia działań edu-kacyjnych oraz akcji zwalczających ksenofobię i rasizm” (Gracz 2007a:

201; podkreślenia moje).

„Dydaktyzm społeczny” polega na wierze w postulaty możliwości zmiany postaw społecznych poprzez enigmatycznie określone „dzia-łania edukacyjne”. Można sądzić, że postulat edukacji społecznej jest wyrazem bezradności badaczy pragnących zmienić rzeczywistość. Co więcej, na podstawie wniosków wyciągniętych z badań przez Ewę No-wicką można wątpić, czy edukacja taka byłaby skuteczna.

Ewa Nowicka przywołuje badania CBOS zlecone przez polskie Biu-ro Wysokiego Komisarza ONZ do Spraw Uchodźców dotyczące postaw wobec migrantów przymusowych (1998a). Z analizy odpowiedzi wycią-gnięty jest wniosek, iż dla Polaków termin „uchodźca” jest niejasny. Co ciekawe osoby z lepszym wykształceniem niż osoby mniej wykształcone wcale częściej nie znają definicji uchodźcy. Jednak poziom wykształce-nia zmiewykształce-nia otwartość na uchodźców. Respondenci lepiej wykształceni częściej deklarują otwartość na uchodźców, niezależnie, czy wiedzą, kim oni są. W tym kontekście bardzo ciekawe jest stwierdzenie, iż

„pomiędzy poglądami na temat postępowania wobec uchodźców ist-nieje zależność statystyczna, choć dość słaba” (Nowicka 1998a: 73). Co więcej, autorka wiąże to raczej z innymi zmiennymi cechującymi tych respondentów, jak relatywnie wysokie wykształcenie. Wniosek niewy-powiedziany przez Ewę Nowicką wskazuje na to, że podejmowane ak-cje edukacyjne są de facto nieskuteczne, gdyż nie zwiększa się dzięki nim grono osób dysponujące odpowiednią wiedzą na temat zjawiska uchodźstwa.