• Nie Znaleziono Wyników

ROZDZIAŁ I. ESTETYCZNA GENEZA DZIEŁA

II.1. Gatunkowe przyporządkowania

O przynależności gatunkowej Balladyny pisano właściwie od 1839 roku, czyli mo-mentu pierwszej edycji tekstu1. Przypisywano jej szerokie spektrum genologiczne, dopa-trując się w dziele Słowackiego alegorii narodowej, tragedii ironicznej (antyfeudalnej, ale-gorycznej), baśni w różnych odmianach (dramatycznej, historycznej, politycznej, antyfeu-dalnej, scenicznej, ludowej), antybaśni, ballady, antyballady, bajki, ludowej przypowieści, burleski, bufonady metafizycznej, legendy, dramatu romantycznego (historiozoficznego, ironicznego, baśniowo-symbolicznego), komedii, sielanki zmieszanej z grozą, romantycz-nej epopei czy arabeski. Zawiłość gatunkowa tekstu jest wciąż zagadnieniem otwartym, bowiem struktura dramaturgiczna utworu wymyka się jednoznacznej klasyfikacji. I sam autor nie ułatwia interpretatorom zadania, kiedy w listach do różnych adresatów wzmian-kuje o swojej „faworytce”, używając określeń: „niby tragedia”, „tragedia”, „podobna do ballady”, „bawi jak baśń”, „uczy dramatycznej formy”. Juliusz Słowacki, sugerujący w liście dedykacyjnym i w prywatnej korespondencji do przyjaciół złożoność, wieloaspek-towość, polifoniczność genologiczną tekstu, ostatecznie jednak w podtytule dzieła zapisu-je: „tragedia w pięciu aktach”, prowokując krytyków literackich i znawców przedmiotu do badań przeradzających się, jak pokazują publikacje, w zaciekłe spory naukowe2

.

Ta autorska konkretyzacja budzi poważny sprzeciw autora jednej z pierwszych re-cenzji utworu, Stanisława Ropelewskiego, który postponując całość dramatu, kładzie szczególny nacisk na gatunek, odmawiając Balladynie miana tragedii. W jego recepcji dzieło zdominowała niezamierzona komiczność i to na dodatek niedorzeczna. Krytyk, przykładając do Balladyny kryteria tragedii jako gatunku literackiego i jej odmian, oświad-cza, że dzieło nie spełnia żadnych wymogów formalnych. W tonie sarkastycznym stwier-dza: „nie jest to trajedia grecka ani szekspirowska, ani hiszpańska, ani z tych wyrodzona niemiecka; w całej książce (…) nie widać nawet życzenia ze strony poety, aby to była

1

Zob. Sądy współczesnych o twórczości Słowackiego (1826-1862), dz. cyt.; H. Markiewicz, dz. cyt., s. 48-86, W. Weintraub, dz. cyt.; H. Krukowska, „Balladyna” Juliusza Słowackiego w świetle rozprawy Alfreda de Vigny „Rozważania o prawdzie w sztuce”, w: Księga Janion, red. Z. Majchrowski i St. Rosiek, Gdańsk 2007, s. 155-159.

2

51

jedia polska; powiedzielibyśmy, że jest arabska, ale jak się z tak awanturniczej definicji wytłumaczyć? Czy arabska co do form? (…) czy arabska co do ducha? (…) Balladyna jest tragedia, jakiej drugiej nie ma, nie było i nie będzie, jeśli p. Słowacki zechce nam nie do-trzymywać obietnicy i wyrzecze się pięciu zapowiedzianych jej rówiennic”3

.

Sądów Ropelewskiego nie podziela Jan Dobrzański, doceniający kunszt artystyczny Balladyny, utworu, do którego – jego zdaniem – nie można przykładać kryterialnych norm tragedii w ujęciu klasycznym czy szekspirowskim4. Recenzent dzieła dostrzega to, że tekst Słowackiego „wymyka się jednoznacznemu przyporządkowaniu zgodnie z duchem roman-tyzmu”5. Zwraca uwagę na oryginalność, nowatorstwo tekstu, który nazywa „dziwnym”, akcentując nie pejoratywne konotacje wyrazu, a jego osobliwość, inność.

Dobrzański, można rzec, z wielkim podziwem opisuje strategię artystyczną Słowac-kiego, który „stwarza sobie sam bohaterów historycznych i każe im istnieć i spełniać czyny historyczne, jakie nigdy nie istniały”6, mimo że zna dobrze kroniki. Następnie opiera swoje pomysły na ludowym podaniu, z którego nie recypuje samej opowieści czy postaci, ale „z pojedynczych części ludowych” stwarza nową całość artystyczną w duchu ludowej fan-tazji. „Zresztą już sama nowość, sama niezwyczajność zjawiska zdumiewa widzów. Wszystkie pojęcia ich dotychczasowe o trajedii zostają rażone odmiennością form, dykcji, charakterów, ba, nawet odmiennością całej atmosfery, która bohaterów otacza”7

– stwier-dza.

Z kolei Krasiński, wypowiadając się o romantycznym tekście poety z Krzemieńca, nie używa terminu tragedia, lecz epopeja w duchu ariostowskim. I w przeciwieństwie do Ropelewskiego epopeiczność, której patronuje autor Orlanda szalonego, pojmuje nie w kategoriach wyznaczników gatunkowych, ale przede wszystkim jako sposób funkcjo-nowania świata przedstawionego Balladyny8

. „Poeta ruin” rozumie istotę tekstu Słowac-kiego, zarówno tę determinowaną przez formę, jak i treść: „humor, czyli ciągła mieszanina

3 Anonimowa recenzja Balladyny autorstwa Ropelewskiego ukazała się w piśmie emigracyjnym „Młoda Polska”, t. 2, nr 29, Paryż 10 października 1839, s. 337-344.

4

Dobrzański dostrzega inność gatunkową tragedii Słowackiego, nie zestawia jej ze znanymi z tradycji lite-rackiej wzorcami :„W przeszłym wieku dla pseudoklasyków francuskich i wychowanej, wykształconej na ich dziełach publiczności wydawał się Szekspir wariatem, nie mającym pojęcia o trajedii. Później już go zaczęto nazywać jenialnym wariatem, dziwakiem. Dziś już go we Francji uważają za najpierwszego, najjenialniej-szego dramatycznego pisarza” – zob. Recenzja przedstawienia Balladyny, podpisana D., autorstwa Jana Dobrzańskiego, „Dziennik Literacki”, Lwów 1862, nr 20-22, s. 493.

5 H. Krukowska, dz. cyt., s. 156.

6 J. Dobrzański, dz. cyt., s. 491.

7

Tamże, s. 493.

8 Krasiński pisze przecież: „sama z siebie żartująca, pryskająca na wszystkie strony fantasmagoria, kapryśna, swawolna, a zawsze i ciągle przeciągająca, wijąca się w górę jak Goplana, by się roztopić i zniknąć” – zob. List do Romana Załuskiego z 13 maja 1840 r., w: Sądy współczesnych o twórczości Słowackiego, dz. cyt., s.111.

52

tragiczności i komiczności, wystąpić tu musi jako siła tworząca”9

. Autor Irydiona wskazu-jąc na ironię, czyli główny komponent estetyczny, organizuwskazu-jący całość utworu i mawskazu-jący wpływ na zrozumienie jego przesłania, odkrywa przed współczesnymi sobie wartość arty-styczną nowego dzieła, którego ci – niestety – nie docenili10

i w swoich Kilku słowach o Juliuszu Słowackim przedstawia Balladynę jako dramat ironiczny.

Przyporządkowania gatunkowe tragedii nadgoplańskiej, na co wskazują zaprezento-wane stanowiska czytelników dziewiętnastowiecznych, są zadaniem niezwykle trudnym. Wynika to między innymi z samej struktury tekstu romantycznego, który z założenia ma charakter synkretyczny, nie można oczekiwać od niego czystości ani w zakresie gatunku, ani nawet rodzaju literackiego11. Dlatego też badacze, dostrzegając złożoność i niejedno-rodność formy, zwracają uwagę na najważniejszy komponent estetyczny tekstu, który przesądza o dominującej w nim tendencji gatunkowej. Inni, uwzględniając sposób ujęcia świata przedstawionego i jego konstrukcję, rodzaj stylistyki czy przesłanie ideowe, czynią je elementami mającymi istotny wpływ na kategoryzację. I w związku z tym głosy znaw-ców przedmiotu od pozytywizmu po współczesność klasyfikują Balladynę jako: tragedię, dramat romantyczny, baśń, balladę, epopeję romantyczną.

II.1.1. Tragedia

Małecki i Tarnowski koncentrują się pryncypialnie – tak jak Ropelewski – na ce-chach gatunkowych i na tej podstawie odmawiają dziełu Słowackiego miana tragedii12, mówią o chybionej nazwie gatunku. Niewłaściwy styl, zindywidualizowany, godzący w decorum, zlekceważenie zasady prawdopodobieństwa na rzecz fantasmagorii, „czarny charakter” Balladyny, nie wywołującej w odbiorcy tragicznych uczuć, rezygnacja z kate-gorii katharsis, zbyt rozbudowany tekst niemieszczący się „na scenie” – to zarzuty

9

Z. Krasiński, Kilka słów o Juliuszu Słowackim, dz. cyt., 137.

10 Krasiński wyjaśnia, dlaczego Balladynę krytyka przyjęła wrogo: „Każda nowość razi, obraża nawet, zanim da się rozpoznać” – zob. Kilka słów o Juliuszu Słowackim, dz. cyt., 136.

Ironia, o której pisze Krasiński, nazwana z czasem romantyczną, „sprzeciwiała się dawniejszej konwencji literackiej, bo w dość licznych wcześniejszych tragediach temat zaczerpnięty z narodowych dziejów bajecz-nych mógł być potraktowany tylko poważnie, przemieszanie zaś tragizmu z komizmem (…) byłoby nie do pomyślenia” – zob. J. Maślanka, „Gorzkie” dzieło Juliusza Słowackiego – „Balladyna”, dz. cyt., s. 137.

11 Kuriozalne stanowisko zajmuje Ropelewski, który pryncypialnie trzymając się zasady czystości gatunko-wej, deprymuje Balladynę.

12 Por. L. Libera, dz. cyt., s. 62: „Groza, śmierć, przelew krwi na scenie i poza sceną (osiem trupów) nie decydują o kwalifikacji tego utworu scenicznego jako tragedii. Z jednej strony zbliża się Słowacki do opero-wania zabójstwem w sposób zbliżony do krwawej powieści gotyckiej, z drugiej strony niedość jest podkre-ślać umowny, literacki i tym samym żartobliwy charakter tych wydarzeń”.

53

wione romantycznemu geniuszowi przez autora Listu żelaznego13. Stanisław Tarnowski, nazywając Balladynę dialogowaną „powieścią” czy „balladą”, zarzuca jej autorowi epic-kość na płaszczyźnie kreacji postaci, zbyt statycznych, pozbawionych pogłębionej charak-terystyki. Natomiast sposób prowadzenia akcji i dialogu, który proponuje poeta z Krze-mieńca, nie licuje, w jego mniemaniu, z charakterem dramatycznym. Utwór – zdaniem autora Czyśćca Słowackiego – wymyka się jednoznacznej kategoryzacji gatunkowej, co w zasadzie nie musi deprecjonować samego tekstu pod warunkiem, że jest on arcydziełem: „dzieło sztuki może nie należeć do żadnej kategorii, nie podpadać pod żadną utartą defini-cją, a być arcydziełem”14

– Balladyna nim nie jest, konkluduje Tarnowski. „Na pozór wszystko się z sobą łączy i wiąże: w rzeczy samej każdy szczegół, każdy pomysł idzie w swoją stronę i jest dla siebie, od drugiego niezależny i z nim nie sprzężony”15.

Juliusz Kleiner, choć podkreśla, że świat Balladyny jest przede wszystkim światem baśni, akcentuje również wielką rolę – w strukturze dzieła – komponentów typowych dla tragedii, które są jego konstytutywną częścią. Zalicza do nich bohatera tragicznego, obec-ność fatum, grozę tragiczną oraz kompozycję zgodną z zasadami sztuk tragicznych. Piętno wielkości, nie w sensie etycznym, a intelektualnym i estetycznym, status ofiary zbrodni oraz funkcjonowanie fatum rozumianego jako irracjonalność świata przesądzają, zdaniem autora monografii, o randze Balladyny jako postaci tragicznej16. Niezwykła pieczołowitość w konstruowaniu układu kompozycyjnego17, charakteryzującego się, pomimo synkretyzmu

13

Małecki doszukiwał się w Balladynie cech typowych dla tragedii greckiej. Nie znalazłszy ich, doszedł do wniosku, że Słowacki miał poważne braki w wykształceniu.

14 S. Tarnowski, Dwa odczyty, dz. cyt., s. 10.

15 S. Tarnowski, dz. cyt., s. 35.

16

Zdaniem Kleinera, Balladyna nie jest zwykłą zbrodniarką. Kieruje nią jakiś imperatyw moralny, dlatego po objęciu tronu postanawia zacząć nowe życie, zgodne z zasadami etycznymi. Tuż przed sceną sądu postana-wia sprawiedliwie osądzić winnych. „Balladyna ma tragizm Ryszarda. Jest kobietą niepospolitą. Jest z tych, co się rodzą władcami (…), dąży do czegoś, co się jej należy, walczy o swoją duchową istotę (…). A gdy pada – ginie nie tylko zasłużoną śmiercią potworna zbrodniarka, ginie też zdolna do wielkich czynów królo-wa” – zob. J. Kleiner, Juliusz Słowacki, t. 2, Warszawa 1920, s. 21. Por. A. Mazanowski, Jedna z dramatycz-nych kronik Słowackiego „Balladyna”, „Biblioteka Warszawska” 1909, z. 4, s. 464: „Balladyna to człowiek dumny, swawolny ibuntowniczy, człowiek z pokolenia Kaina, nie Abla, o porywach i protestach promete-icznych, człowiek genialny, gwałciciel praw natury, tym zuchwalszy, że jest kobietą, dręczony przy tym nieustannie wyrzutami sumienia, więc cierpiący silniej i wyraźniej niż np. Lady Makbet”.

17 Weintraub nie zgadza się z Kleinerem podtrzymującym tezę o harmonijnej kompozycji Balladyny: „A przecież jakże niestarannie, byle jak sklecona jest akcja (…) dramatu. Raz po raz natrafiamy tu na nie-składności, wewnętrzne sprzeczności, wątki których końce puszczono w wodę” – zob. W. Weintraub, „Bal-ladyna”, czyli zabawa w Szekspira, dz. cyt., s. 234. Z kolei Kleiner pisze w monografii: „Nie wystarczyłaby przecież sama równowaga i harmonia, by elementy sprzeczne spoić w całość jednolitą. Dokonało tego dopie-ro świetne skomponowanie. W pierwszym akcie nakreśliwszy wszystkie wątki, splata je i zespala Słowacki z wielką zręcznością i świadomością kompozycyjną w szybkim, ruchliwym toku dramatu, który żadnego wątku nie pozwala z oczu stracić” – zob. J. Kleiner, Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, dz. cyt., s. 24-25. O konsekwentnej regularności kompozycji pisze też Maciejewski – zob. J. Maciejewski, „Balladyna”, czyli „świat przez pryzma przepuszczony”, w: tegoż, Trzy szkice romantyczne, Poznań 1967, s. 186-188.

54

heterogenicznych elementów, harmonią i równowagą, świadczą o dramatycznej odsłonie tekstu dedykowanego „poecie ruin”18

.

Jak widać, kluczem do ujęcia Balladyny jako tragedii może być skodyfikowana po-etyka gatunku w rozumieniu klasycznym bądź klasycystycznym, ale też rozpatrzenie kwe-stii tragizmu nie w sensie genologicznym, a estetycznym i światopoglądowym. Z tego dru-giego założenia wychodzi Kleiner19

, a za nim wychodzą Mieczysław Inglot, Stanisław Makowski i Maria Janion. Wszyscy zgodnie widzą w Balladynie tragiczną wielkość boha-terki, która, jak twierdzi autor Wyobraźni poetyckiej Norwida, ostatecznie zaakceptuje prymat zasad moralnych nad indywidualnym ludzkim działaniem. Dla Makowskiego sio-stra Aliny jest zbrodniarką w „sensie filozoficznym”, docierającą do prawdy o sobie samej, ale również o granicach wolności i możliwości człowieka. Tragiczność jej kreacji wynika z kolizji dwu wartości: nieokiełznanej wolnej woli i ładu moralnego. „Osiągnąwszy naj-wyższą władzę w państwie, Balladyna musi uczynić ją narzędziem własnej śmierci”20

, musi pogodzić się z myślą o zależności człowieka i świata od istniejącej poza nimi ironii losu.

O nagłym, niepomyślnym, tragicznym obrocie wypadków, które zapowiadają się szczęśliwie, pisze też Janion w Obronie Balladyny21. Dostrzegając w dziele Słowackiego i tragizm, i ironię, mówi o wieloznacznej i przewrotnej „ironii losu”, czyli ironii tragicznej, z którą mierzy się tytułowa bohaterka, urastająca do roli postaci tragicznej22

. O Balladynie jako tego typu kreacji literackiej przesądza, zdaniem badaczki, finał dramatu, kiedy to „do-chodzi ona (…) do świadomości, że musi ponieść pełną, osobistą i jednostkową odpowie-dzialność za wszystko, co uczyniła; rozpoznaje swoją winę i wydaje na siebie wyrok za-głady”23

.

Z kolei Edward Csató, interpretujący Balladynę jako tragedię ironiczną24

, proponuje ogląd tego dzieła w oderwaniu od spuścizny szekspirowskiej, a w bliskości „ariostycznego

18 Por. słowa Słowackiego z listu do matki z lutego 1845 roku: „ten utwór bawi go [chłopa – E. Ś.] jak baśń, a razem uczy jakiejś harmonii i dramatycznej formy” – zob. tegoż, Listy do matki, oprac. Z. Krzyżanowska, Wrocław 1959, s. 472.

19 Tropem tych ustaleń podążyli m.in. Szyjkowski, Kridl, Życzyński, Giergielewicz oraz Natanson. Zob. H. Markiewicz, dz. cyt., s. 66-67.

20 S. Makowski, dz. cyt., s. 47.

21 M. Janion, Obrona Balladyny, w: tejże, Odnawianie znaczeń, Kraków 1980, s. 132-141.

22 Weintraub, z którym autorka na łamach Obrony Balladyny polemizuje, podkreśla, że siostra Aliny nie jest postacią tragiczną, gdyż zakończenie aktu V nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie rozeznania przez kochankę Kostryna własnej tragicznej winy.

23 M. Janion, dz. cyt., s. 137.

24 Maria Janion, dokonując deskrypcji problemu tragizmu, słusznie łączy go z ironią losu. Wspomina rów-nież o ironii literacko-kreacyjnej oraz historiozoficznej, którymi włada, według niej, Goplana. Włada, bo-wiem „plącze ludzkie czyny”, będąc również uosobieniem ironii historiozoficznej, tak dobitnie

wypowie-55

uśmiechu”25

. Takie wykontrastowanie pozwoli dostrzec w dramacie jego literacki funda-ment – ironię, obecną zarówno w akcji, jak i Epilogu, zwłaszcza w nim. Krytyk i historyk teatru umiejętnie splata tragizm (ale nie w rozumieniu szekspirowskim, podporządkowany wzniosłej grozie i kategorii katharsis) z owym artystycznym tworzywem, wskazując na ich harmonijną koegzystencję: „Ariostyczność łączy się tu w sposób naturalny z romantyczną postawą wobec świata, nacechowaną rozdarciem wewnętrznym, wątpliwościami i przera-żeniem”26

. Te ironiczne nawiasy27 stanowią kluczowe ogniwo ironicznej tragedii o spra-wiedliwości28

.

Oboje, i Janion, i Csató, dostrzegają dwa kluczowe komponenty dzieła dedykowane-go „poecie ruin” – tragizm oraz romantyczną ironię, oboje wskazują na ich sprzężenie, literacką symbiozę, oboje wysuwają je na plan pierwszy jako kryteria decydujące o przy-należności gatunkowej Balladyny. Inaczej jednak rozkładają akcenty: autorka Wobec zła percypując tragizm w kategoriach klasycznych, jemu właśnie poświęca więcej miejsca w swojej rozprawie, natomiast badacz teatru ironię czyni kluczem do odczytania koncepcji dramatu i zaprezentowanej przez Słowackiego wizji świata, a także kondycji człowieka uwikłanego w „przeznaczenie posługujące się przypadkiem jako narzędziem”29

.

II.1.2. Dramat

„Ropelewski nie zrozumiał istoty konstrukcji Balladyny, gdyż była ona oparta na nowej, już nie klasycystycznej czy barokowej, poetyce (…). Reprezentuje ona poetykę romantycznego dramatu symbolicznego w jego odmianie francuskiej”30

– ta konstatacja dzianej przez Słowackiego w liście dedykacyjnym, gdy mowa o „nieprzewidzianych owocach, które wydają drzewa ręką ludzi szczepione” – zob. M. Janion, Obrona Balladyny, dz. cyt., s. 138.

25

Zob. E. Csató, Balladyna z ariostycznym uśmiechem, dz. cyt., s. 87-95. Badacz przyznaje rację Kubackie-mu, który przechyla rodowód literacki Balladyny w stronę Ariosta, a nie Szekspira. Dowodzi, że interpretacje dzieła w duchu zależności od utworów angielskiego dramaturga są jednostronne i zwyczajnie uproszczone, nie oddają istoty tragedii Słowackiego, który w liście dedykacyjnym pozostawił sporo wskazówek, tak jakby przypuszczał, jak trudnym wyzwaniem interpretacyjnym będzie jego „faworytka”.

26 E. Csató, dz. cyt., s. 98.

27

Zapożyczam się tu w tekście E. Csató.

28

Csató wyjaśnia sens dwóch morałów Balladyny: pierwszy mówi o zależności między winą i karą w duchu balladowym (musi zwyciężyć sprawiedliwość), drugi nie jest już tak oczywisty: „poza skomplikowaniem samego świata – istnieje też ograniczoność ludzkiego umysłu, niezdolnego zdać sobie sprawy z sensu zda-rzeń, nie dostrzegającego nawet tej cząstki sprawiedliwości, która się ziściła; i głupio, trywialnie przeinacza-jącego prawdę. Może tylko w widzeniu poetyckim da się uchwycić jej zarysy. To dopowiada drugi morał, morał Epilogu” – zob. s. 101.

29 E. Csató, dz. cyt., s. 99. Autor, nawiązując do interpretacji Kleinera, mówi: „Przypadek podniesiony do rangi przeznaczenia – to może będzie raczej przeznaczenie posługujące się przypadkiem jako narzędziem?” (s. 99).

30

56

stanowi wstęp do próby dookreślenia przez Jarosława Maciejewskiego gatunku, jaki repre-zentuje tekst Słowackiego. Badacz dostrzega w tragedii nadgoplańskiej koronne cechy dramatu romantycznego: synkretyzm rodzajowy i gatunkowy, antyrealizm realizowany za pomocą poetyckości, wizyjności czy oniryzmu, świat przedstawiony funkcjonujący jako subiektywna wizja postaci, projekcja ich psychiki, koegzystencję bohatera ideowego oraz symbolicznego, luźny związek pomiędzy scenami, rezygnację z mówienia explicite na rzecz sugerowania znaczeń i wieloznaczności, nastrojowość i tajemniczość. Przyjrzawszy się strukturze kompozycyjnej, poszczególnym komponentom dzieła i relacjom pomiędzy nimi oraz planowi symbolicznemu, opartemu o aktualną polityczną aluzyjność31, znawca przedmiotu dochodzi do wniosku, że Balladyna jest dramatem historiozoficznym32

, two-rzącym „wygodną platformę do historiozoficznych uogólnień, które mają mieć znaczenie także dla zrozumienia współczesności, a nawet przyszłości”33. Owe generalizacje są na-stępstwem zderzenia w dramacie dwu postaw w dyskusjach na temat ludu i państwa (obóz monarchistyczno-arystokratyczny kontra demokratyczny) i pokłosia tej konfrontacji – zwycięstwa ludu („Balladyna wbrew rozwadze i historii zostanie królową polską”– B, s. 3-4). Osoba, która ma ręce splamione krwią, osoba, którą kieruje knajacka pożądliwość, do-stępuje zaszczytu bycia królową. „I to jest najbardziej tragiczny paradoks losu narodowego pokazany w Balladynie”34 – stwierdza Maciejewski35.

Głos w dyskusji, dotyczącej klasyfikacji genologicznej tekstu poety z Krzemieńca, zabiera też Jarosław Ławski, który suponuje, iż sposób czytania ostatniej sceny V aktu oraz typ związków, jakie zachodzą między apologiem, pięcioma aktami i Epilogiem de-terminują gatunkowe nazewnictwo „tragedii”36. Badacz, wychodzący z założenia o

31 Zob. J. Maciejewski, dz. cyt., s. 189-191. Sprawa ludu i sprawa państwa dominowały w dyskusjach emi-gracyjnych obu obozów: monarchistyczno-arystokratycznego i demokratycznego. Ten pierwszy był m.in. rzecznikiem przywrócenia tronu dziedzicznego, nobilitacji chłopów przy zachowaniu hegemonii szlachty w państwie. „Demokraci” żądali zrównania stanów, zastanawiali się nad wprowadzeniem republiki. Obie siły wzajemnie się zwalczały, nie przebierając w środkach. Według Maciejewskiego, te dwa opozycyjne stronnic-twa funkcjonują w planie symbolicznym Balladyny: Pustelnik i Kirkor odzwierciedlają dążenia arystokra-tyczno-monarchistyczne, natomiast działania Kostryna stanowią karykaturę obozu spiskowo-rewolucyjnego; symbolem państwa jest natomiast korona Lechów.

32 Por. M. Inglot, dz. cyt., XVII-XX.

33

J. Maciejewski, dz. cyt., s. 180.

34 J. Maciejewski, s. 199.

35 Według Maciejewskiego, Słowacki „pesymistycznie patrzy w przyszłość”. Wykorzystując tekst literacki, wyraża swoje historiozoficzne refleksje na temat losu narodu, fatalnej siły ciążącej nad historią narodu: „A jednak droga ludu do zwycięstwa musiwedług niego iść po trupach, musi być nie wpełni świadoma, nie w pełni politycznie opanowana, musi być związana z prymitywną namiętnością i obcą inspiracją. I przez to właśnie nie może się zmieścić w klatce polskiego, historią uformowanego przeznaczenia” (s. 199).

36 Znamienne jest to, że badacz mówiąc o tragedii jako gatunku, bierze słowo w cudzysłów, tym samym sugerując, iż Balladyna na pewno nią nie jest. To „niby tragedia” jak zaznaczył sam autor, to utwór, któremu można, a nawet trzeba przypisywać melanż gatunkowy.

57

rakcji wszystkich elementów kompozycyjnych i nadrzędności klamry podmiotowej dzieła, nazywa je symbolicznym, ironicznym dramatem romantycznym37.

Autor Marii romantyków uważa ironię za podstawową jakość estetyczną, która orga-nizuje „polifoniczną strukturę semantyczną”38

dzieła. Jej obecność zapowiada Słowacki już w liście dedykacyjnym, w którym wprowadza „na scenę”39

figurę poety, samotnego ironistę-harfiarza, następnie w pięciu aktach chłoszcze biczem ironii tak naprawdę wszyst-kich bohaterów, by w Epilogu dopełnić dzieła, prezentując pankreatora odnoszącego zwy-cięstwo nad piorunem, a tak naprawdę – autoironicznie spoglądającego również na sie-bie40: „(…) ten pięcioaktowy dramat okazuje się tylko realizacją teatru w teatrze, a teatr w teatrze jedynie grą (…) imaginacji Homera nowożytności, ironisty-melancholika. Tak ironiczne uniwersum V aktów przegląda się w ironicznym epilogu, a ten odsyła wprost do ironisty-pankreatora, który „poskładał”, skomponował tę symfonię”41.

Liczebność konfiguracji, w jakich znawca przedmiotu umieszcza słowo „ironia”, jest