• Nie Znaleziono Wyników

autorstwa Fabiena. Jest to w uproszczeniu licznik sekund do roku 2066, który uważa się za graniczny moment, kiedy prawdopodobnie większość ludzkiej pracy zostanie totalnie zautomatyzowana i zrobotyzowana. Podobny licznik sekund był też używany w czasie projektu, więc trochę się tym zainspirowa-liśmy.

Ile to będzie teraz? Ponad miliard sekund do „zniesienia pracy, zniesienia przyszłości, zniesienia pamięci i proroków”. Te słowa to cytat z manifestu da-daistycznego z 1918 roku – dadaiści uważali myślenie o przyszłości za pewien przymus wynikający z warunków ekonomicznych.

Fabien Lédé: Ta data oznacza koniec niewolnictwa i obietnicę długiego życia

w przyjemnościach oraz luksusie.

Gregor Różański: Myśleliśmy o dalekiej przyszłości i o tym jak ludzkość

odnaj-dzie się w sytuacji, kiedy nikt nie bęodnaj-dzie przymuszony do pracy i luodnaj-dzie zostaną w jakiś sposób uwolnieni od przyszłości. Mamy bowiem wrażenie, że myślenie

Projekt 5

26 listopada 2066

Fabien Lédé

o przyszłości jest bardzo typowe dla kapitału opartego na wiedzy. Używamy sloganów: przyszłość jest obsesją, przyszłość jest presją, przyszłość jest opre-sją. Przyszłość jest związana z produktywnością, wydajnością w przemyśle. Mamy też wrażenie, że tylko nieszczęśliwi ludzie myślą o przyszłości, szczę-śliwi nie przejmują się tym, co będzie później, bo czują satysfakcję z dzisiaj.

Przygotowaliśmy niewielki tekst, związany z tą pracą: „Przyszłość może

być ciemnością, przyszłość może być zapomnieniem, może być także rajem. Przyszłość jest czystą fantazją i przepowiadaniem przyszłości. Jeśli praca odejdzie w przeszłość, pytamy, czy przyszłością rodzaju ludzkiego będzie czas wolny, wieczna zabawa, czy może lenistwo. Od XX wieku doświadcza-my idei przyszłości jako presji czasu. Kapitalistyczny udoświadcza-mysł nakazuje nam: nie marnuj czasu, nie marnuj siebie, czas to pieniądz. Dadaiści chcieli walczyć z tą modernistyczną obsesją. Skupienie się na teraźniejszości jest prawdziwym wyzwaniem. W 2066 roku ludzka praca zostanie w pełni zautomatyzowana, co oznacza zniesienie pracy, nie jako samorealizacji i kreatywnego zajęcia, ale jako eksploatacji, jako wymuszonej aktywności podejmowanej dla przetrwania. Jeśli pracować będą tylko maszyny, dochody i profity z tej pracy powinny być całkowicie rozdzielane między ludzi w celu utrzymania porządku społeczne-go i wystarczającespołeczne-go standardu życia. Jeśli prawdą jest, że czas to pieniądz, nie potrzebujesz czasu, jeśli nie potrzebujesz pieniędzy. Przewidujemy także rozwój technologii nieśmiertelności. Nie wiemy, kiedy ten wynalazek byłby dostępny dla wszystkich. Możliwe, że jesteśmy ostatnim pokoleniem, które pracuje i umiera”.

Kuba Żary: Kiedy rozmawialiśmy z Fabienem i Gregorem, interesująca była dla

nas z ekonomicznego punktu widzenia sytuacja, kiedy praca nie jest już po-trzebna. Czy to mógłby być początek całkowitej równości w społeczeństwie? Czy też przeciwnie – podziału na masy coraz biedniejszych ludzi i niewielu, którzy zgromadzili kapitał.

Gregor Różański: Myślę, że jest nawet gorzej, bo problemem będzie nie tyle

bezrobocie, co brak sensu życia. Bo w kapitalizmie ludzie są nauczeni, że praca jest sensem życia. Więc brak pracy miałby daleko gorsze skutki.

Kuba Żary: Zniesienie pracy byłoby jak utrata planu życia, zgubienie kierunku

w jakim człowiek podąża.

Gregor Różański: Tak, dlatego zainspirowały nas idee dadaistów i

sytuacjoni-stów mówiące, jak porzucić kapitalistyczną pracę i żyć bez niej. Jak przedefi-niować pojęcie pracy.

163

Kuba Żary: Mówicie nie tylko o zniesieniu pracy, ale także pamięci, proroków,

przeszłości. Dlaczego?

Gregor Różański: Jak już mówiłem, jest to cytat z dadaistycznego manifestu

Tristana Tzary z 1918 roku. Oryginalny tekst brzmiał trochę jak rap: „Zniesie-nie pamięci: Dada, z„Zniesie-niesie„Zniesie-nie proroków: Dada, z„Zniesie-niesie„Zniesie-nie przyszłości: Dada”. Oni chcieli znieść wszystko. Ruch Dada był częścią modernistycznego nurtu w okresie międzywojennym, ale z drugiej strony dadaiści byli antymoderni-styczni. Także tytuł naszego całego hackatonu: „Dzień ma 86 400 sekund” – to cytat z Thomasa Baty, czeskiego przemysłowca, który był przykładem moder-nisty opętanego obsesją czasu i przyszłości. Wielu artystów, w tym dadaiści, walczyło z tą obsesją, że musimy cenić każdą sekundę, bo każda jest cenna dla naszej produktywności.

Kuba Żary: Po tej prezentacji już wiecie, która grupa zauważyła, że wyznaczony

przez nas deadline ma korporacyjny charakter. Czy mają Państwo jakieś pyta-nia?

[głos z publiczności]: Czy ludzie będą zajmować się sztuką?

Gregor Różański: Tak, myślę, że będzie to nawet łatwiejsze niż teraz, bo nie

bę-dzie wymuszonej pracy. To oczywiście może być także koszmar, gdyby wszy-scy zajmowali się sztuką. A może nie? W czasie rewolucji 1968 roku w Paryżu bardzo popularna była wizja społeczeństwa, złożonego wyłącznie z artystów i filozofów, w którym ludzie będą pracowali wyłącznie kreatywnie. Trudno po-wiedzieć, czy tak się stanie. Na pewno w chwili, kiedy praca zostanie zautoma-tyzowana, ludzie będą musieli zmierzyć się ze zmianą i na nowo określić, czym jest rozrywka, czym praca. Bo te pojęcia już nie będą definiowały tego, co teraz.

Przemysław Witkowski: Mówicie o zniesieniu pracy jako aktywności

przy-noszącej alienację. Wasza alienacja jako artystów jest dużo mniejsza, niż na przykład sprzątaczki czy pracownika fabryki. Produkujecie obiekty i sytuacje, w które wkładacie tyle siebie, ile chcecie. Idea artysty jest w gruncie rzeczy burżuazyjna, możecie robić, co chcecie. Jakiego medium nie wybierzecie, inni ludzie będą was podziwiać, bo robicie to, na co macie ochotę. Inni muszą wy-konywać codzienne obowiązki – jak przygotowywanie jedzenia, sprzątanie. W świecie bez pracy codzienna aktywność może być pracą, a jednocześnie sztuką i zabawą.

Gregor Różański: Playbour – zabawa i praca w jednym.

Przemysław Witkowski: Czy to może być moment, kiedy człowiek zostanie

połączony wreszcie z tym, co robi, cokolwiek to jest?

Gregor Różański: Tak, całkowicie.

Zbigniew Libera: Nie mam żadnych pytań, ale chcę skomentować to, co

usły-szeliśmy. W latach 50. były już pomysły całkowitej automatyzacji produkcji i wszelkich czynności, które są pracą. Był taki architekt, związany z sytuacjoni-zmem – Constant Nieuwenhuys, który wymyślił ideę nowego Babilonu. Pole-gała ona na tym, że skoro już w ogóle nie wykonujemy żadnej pracy, zmienia się obraz miasta taki, jaki znamy. Miasta nie koncentrują już pracowników, którzy zasilają zakłady pracy, ale wyglądają zupełnie inaczej. Co robią ludzie według Constanta? Zajmują się tym, co zawsze lubili robić najbardziej: podróżowa-niem. Bez przerwy podróżują z miejsca na miejsce. W związku z tym miasta przybierają postać nitek wzdłuż interesujących tras widokowych. Ale, jak wi-dzicie, to się nigdy nie stało. Dlaczego, skoro automatyzacja była już wtedy możliwa? Dlatego, że my nie pracujemy z powodu konieczności wytwarzania czegokolwiek. Te maszyny naprawdę mogłyby to robić. My pracujemy, ponie-waż trzeba mieć nad nami kontrolę.

Gregor Różański: Albo dawać zajęcia.

Zbigniew Libera: To jest w waszym projekcie rzecz niejasna.

Gregor Różański: Nasz projekt utrzymany jest w klimacie futurologicznych i na

wskroś utopijnych wizji. Rzeczywiście możliwe, że automatyzacja jest hamo-wana przez to, że trzeba ludziom dawać zajęcia i muszą być jakoś kontrolowani. W ramach naszego projektu również poczuliśmy się jak ludzie, którym dano zajęcie. Poznaliśmy się z okazji tego projektu, siedzimy tu jak w biurze, dosta-jemy zadanie i oczywiście od razu zaczynamy mieć typowe reakcje ludzi, któ-rzy siedzą w biurze: wychodzimy na papierosa, do sklepu, chodzimy naokoło. Przypomina to role playing, odgrywanie roli pracownika korpo albo startupu. Jest jakiś cel, ale niekoniecznie się na nim skupiamy, wokół tego sobie myślimy. W czasie pracy zaczęły nam się także pojawiać analogie, dosyć radykalne, że w sumie to myślenie o przyszłości jest trochę faszystowskie. Przyszłość za-wsze była priorytetem w ramach ideologii totalitarnych. Te plany 5-letnie... III Rzesza miała być tysiącletnia, futuryści zbliżyli się do Mussoliniego. Myślenie o przyszłości jest opresją czasu, musimy coś zrobić dla przyszłych pokoleń,

za-165

pewnić Lebensraum – przestrzeń do życia, myśleć o emeryturach. To wszystko właśnie jest taką opresją futurologiczną, do której chcieliśmy się odnieść. Kiedy ludzie w końcu wyluzują? Może kiedy zostaną wyręczeni przez roboty, wtedy nie trzeba będzie się tym martwić.

Kuba Żary: Jeszcze tylko dwa komentarze zanim zaprosimy na scenę kolejną

grupę. Jeżeli chodzi o narzędzie kontroli, być może odpowiedzią jest to, co powiedział Przemek, że będzie nim dawkowanie przyjemności społeczeństwu. Natomiast, jeżeli chodzi o cytat z Baty to bardzo fajnie, że się do niego odwo-łujesz, bo my rzeczywiście użyliśmy go trochę w przewrotny sposób. Moderni-styczne idee, które Bata realizował w bardzo szerokim zakresie, były krytyko-wane nawet w czasie tego pierwszego modernizmu. À propos tematu naszego spotkania przypomniałem sobie „Trylogię księżycową” Andrzeja Żuławskiego, gdzie w ostatnim tomie Żuławski opisuje właśnie bunt robotników, którzy co prawda nie zostali pozbawieni pracy, ale stali się podgrupą społeczną. Żuław-ski, będąc współczesnym modernistą, uważał, że opresyjny model pracy musi w pewnym momencie pęknąć, że masy ciemiężone muszą się zbuntować, a ta-kie masy w fabrykach obuwniczych czesta-kiego przemysłowca bez wątpienia były. Dziękujemy bardzo. Fabian Lédé i Gregor Różański.

167

Anka Bieliz: Przenosimy się najdalej w przyszłość – do 16 marca 2880 roku.

Za-praszamy Piotra Kmitę i Dy Tagowską.

Dy Tagowska: Kiedy usiedliśmy z Piotrem nad projektem pierwszego dnia o

go-dzinie 23.00, zaczęliśmy szybko pracować automatycznie. Myśmy się wcześniej znali, co nam ułatwiło ten proces. I pierwszym hasłem, które się pojawiło, była te-matyka, która i mnie, i Piotra kiedyś przyciągała w różnych aspektach – astrologia. Interesowałam się astrologią na poważnie jako badaczka archetypów w sztuce i samostudiująca analityczka jungowska. A Piotr prenumerował „Wróżkę”...