• Nie Znaleziono Wyników

ją tylko i wyłącznie po to, żeby podkreślić, że będziemy zajmowały się przyszło-ścią stosunkowo nieodległą. Również zgodnie z hasłem przyświecającym całej konferencji, które było tutaj przywołane przed chwilą, że przyszłość jest teraz, tylko inaczej rozłożona. Bo zjawiska, którymi się zajmujemy, już istnieją na świecie. Przede wszystkim w świecie wirtualnym, bo na nim skupiłyśmy się najbardziej. Zarówno ja, jak i Agata, zajmujemy się wizerunkiem, to jest najbliższy nam temat.

Agata Kalinowska: Nasze pole zainteresowań.

Ewa Zwarycz: Czyli człowiek, jego fizyczność, ale też jego współistnienie w

świe-cie, także wirtualnym, w Interneświe-cie, który staje się rzeczywistością równoległą.

Agata Kalinowska: Nasz pomysł odnosił się do wizji, w której człowiek odnajdzie

siebie w rzeczywistości wirtualnej za, powiedzmy, 10 lat. Jak to będzie wyglądało? Czy bycie sobą, realnym, fizycznym zostanie zepchnięte na margines i czy czło-wiek rzeczywiście przeniesie się do rzeczywistości wirtualnej? Do punktów, ocen,

Projekt 3

26 listopada 2026

Agata Kalinowska

lajków, do tych wszystkich rzeczy, które Internet oferuje dla płytkiej satysfakcji płynącej z autokreacji, z tego, co pokazujemy światu?

Obydwie zajmujemy się kobietami; Ewa je maluje, ja robię im zdjęcia. I zastana-wiałyśmy się właśnie, jak ta kobiecość będzie wyglądała za jakiś czas. Do manife-stowania tego, kim jesteśmy, służy mnóstwo rzeczy: marki ubrań, fryzury, tatuaże. Nawet to niegolenie pach, które jest teraz modne. Czy to nie stanie się kalką kalki, kiedy wszystko już tak się nałoży i powtórzy, że bycie oryginalnym, jednostko-wym będzie praktycznie niemożliwe? Wszyscy będziemy udawać kogoś innego i będziemy częścią jakiegoś większego zjawiska. Odnosimy się do tego, co już możemy zobaczyć w Internecie. Okazuje się, że każdy ma swojego sobowtóra albo nawet pięćdziesięciu. Wydając pieniądze na wizerunek coś powtarzamy i wpisujemy się w niebezpieczne zjawisko. Autokreacja staje się celem samym w sobie.

Ewa Zwarycz: Współcześnie zaciera się granica między prawdziwym „ja”, a tym

wirtualnym. Praktycznie każdy ma jakieś równoległe życie w Internecie. Na ile jest ono kreowane mniej lub bardziej świadomie? Na ile jest przedłużeniem na-szego „ja”, a na ile jest wynaturzeniem? Bo z jednej strony chodzi o to, jak sami siebie widzimy poprzez naszą kreację. Nasze wybory są przecież bardzo subiek-tywne, co przejawia się choćby w tym jakie zdjęcia pokazujemy na portalach społecznościowych. A drugą sprawą jest to, jak odbierają nas inni. Chodzi nam też o narzędzia kreacji, całą mnogość aplikacji, które teraz powstają, filtrów na Instagramie do zmieniania zdjęć, którymi można się dowolnie bawić. I to jest dru-gi aspekt, którym się zajęłyśmy. Bo z jednej strony pobudzona zostaje pewnego rodzaju kreatywność ludzi i każdy może swoim wizerunkiem sterować albo go przekształcać. Ale z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo, że już nie będzie-my w stanie poza to wyjść. Kreatywność jest szablonowa, wszystko jest zunifi-kowane i wygląda tak samo. Zaciera się granica między światem prawdziwym i wirtualnym. My nie negujemy tego zjawiska, tylko staramy się je zauważyć.

Agata Kalinowska: Zastanawiamy się, jak będzie wyglądał nowy Facebook, bo

ten dzisiejszy już jest tak naprawdę bardzo wczorajszy. Czy to może będzie jakaś platforma, która wszystko, co w tym momencie jest popularne, podsumuje i połą-czy? Jest taki serial „Black Mirror”, który opowiada o wizjach przyszłości. Bardzo poruszający, bo te wizje są groteskowe, straszne, nieprzyjemne, ale absolutnie realne i na czasie. To wszystko może się wydarzyć. Jeden z odcinków pokazuje funkcjonowanie relacji społecznych. Każdy człowiek dostaje punkty od 1 do 5 w każdej interakcji z przypadkową osobą. Ludzie chodzą ze znaczkiem nad gło-wą, pokazującym ile kto ma punktów. Maksimum to 5, jeżeli ktoś spada poniżej 3, to już jest bardzo niedobrze – doświadcza ostracyzmu społecznego. Później

155

jest już tylko gorzej – jak cię widzą, tak cię piszą – masz 2,5 punktu, więc ktoś daje ci 2, bo jesteś po prostu niefajnym człowiekiem. Buntownicy chodzą po ulicach mając 1,5, 0,9 i są zupełnie zepchnięci na margines. Zastanawiam się, jak będzie wyglądał nasz wizerunek, jak będziemy siebie kreować za 10 lat.

Ewa Zwarycz: Z tego nie wyszła żadna futurystyczna, utopijna wizja, bo to są

zjawiska, które istnieją już teraz i na pewno będą się rozwijać. W jakim kierunku pójdą? Tego nie wiemy.

Owocem naszej pracy, wspólnych rozmów także z kuratorami, są dwa obiekty. Punktem wyjścia był szkic graficzny. Chciałyśmy w ten sposób ukazać to, co już się dzieje i co naszym zdaniem będzie się pogłębiać, czyli coraz mniejszy indy-widualizm jednostki, unifikacja wizerunku. Wizerunek nabiera nowych funkcji, na przykład twarz już staje się kartą płatniczą i to jest nowy trop, o którym war-to wspomnieć. Wszystko, o czym mówimy, chciałyśmy zawrzeć w tych dwóch obiektach.

Kuba Żary: Czyli przyszłość jako miejsce absolutnego usieciowienia,

bezustan-nej oceny, zautomatyzowabezustan-nej kreatywności i zunifikowabezustan-nej indywidualności.

Agata Kalinowska: Bardzo dużo mądrych słów naraz, Kuba.

Kuba Żary: Czy mają państwo jakieś pytania do naszych artystek? Dodam, że

część prac ma swoje fizyczne realizacje, które powstały podczas tych 24 godzin. Są rozmieszczone w przestrzeni całego parteru, zapraszamy do oglądania.

[głos z publiczności]: Czyje to są zdjęcia?

Ewa Zwarycz: Przypadkowych osób z Internetu, nałożone na siebie.

Agata Kalinowska: Chciałyśmy wykorzystać bardzo nietypowe twarze, aby

każda grupa była reprezentowana, ale z przyczyn technicznych nie wszystko się udało.

Anka Bieliz: Artystki oprócz nakładania obrazów stworzyły swoją wersję

analo-gową filtru instagramowego.

Ewa Zwarycz: Z efektem krzywego zwierciadła, żeby pokazać rodzaj

wypacze-nia, które towarzyszy naszemu wizerunkowi internetowemu.

Gazeta z 1 kwietnia 2066 roku

157

Anka Bieliz: Zapraszamy teraz Dominikę Łabądź i Michała Gdaka do prezentacji

1 kwietnia 2066 roku.

Kuba Żary: Tak jak mówiliśmy, część prac ma fizyczne wersje, tę dostaną

pań-stwo do ręki.