• Nie Znaleziono Wyników

W sporze jaki trwa między romantycznością ajfklas- sycznością, czyli w prześladowaniu jakiego romantyczność doznaje, o niczem więcej nie pisano i nie drukowano, jak o prawidłach sztuki. Dla tego najmniejbym miał powodów, tę kwestją pewnie już dostatecznie przetru- tynowaną przypominać, gdybym nie wiedział, że

sekta-O Rsekta-OMANTYCZNsekta-OŚCI.

147

torowie klassyczni w niczym więcej nie wylewają, jak w tym razie, zajadłości, z całej siły krzycząc, ani w tym sobie najmniejszśj chwili do namysłu nie dawszy i ze wszystkich jest wyzuta prawideł, że w niej wolno od upodobania coraz inne zmyślać, wolno z rozkiełznaną.

i wyuzdaną, swawolą, wszystkie zasady sztuki pomiatać, a na wszelkie puszczać się bezprawia. Takie krzyki rozdzierają prawe serce, ponieważ to jest wierutną bajką i w tym popełniona jest kłamliwość, z zapamiętałej wy­

nikająca zawziętości.

Przeświadczony najmocniej, że romantycy też same a nie inne mieć mogą i mają prawidła, co i klassycy, pewny jestem, że tęż samą jedność przedmiotu, miejsca i czasu zachować powinni. A kiedy mają być jakie w tćj mierze spory, rozsądek każe rozbierać różnicę sposobów jakiemi ta jedność zachowaną zostaje: jak w płodach szkoły romantycznej przemaga obfitość akcyi, w p ło­

dach szkoły klassycznej sztuczne i rozwleczone wysło­

wienie, jak w tamtych, w więcej uduchownionym świe- cie, rozmaitsze są ściągane działania w całym ciągu ich rozgałęzienia, w drugich w poziomej ograniczoności wyosobniony punkt namiętnie działającego. Te obser- wacye, zdaje mi się, ściągają się zarówno do epopei, sceny, romansu, ody, śpiewków, ballady, ellegii, i gdzie­

kolwiek jedność przedmiotu zachowaną być powinna.

Człowiekowi myślącemu, pełnemu energii, pewnie',klas- sykiem być nie trudno, ale on raczćj, ciężki labyrynt romantyczny rozwinąć podoła. Gaduła z niego gawędę prowadzący, chyba klassykiem zostan ie, romantyczność niedostępnem dla niego będzie trzęsawiskiem. Ta je

-10*

1 4 8 O ROMANTYCZNOŚCI.

dność winna być cała, zupełnie wykończona, dobrze rozwinięta, w swych częściach równie wykończenie i do­

bór okazyw ać, pewną symetryą i harmonią,; a to ró ­ wnie w klassycznych płodach, jak i w romantycznych zachowane być winno; to równie w jednych jak i w dru­

gich uchybione bywa. A gdy zachodzi kwestya o jedność miejsca i czasu, również ta jedność obowięzuje roman­

tyków jak i klassyków. Grubo się mylą w tym sekta­

torowie klassyczności, jeśli w tym u romantyków nie chcą widzieć prawideł sztuki. Choćby przyszło roman­

tykom historyą siedmiu braci śpiących przez kilka wie­

ków opiewa, musieliby na miejsce i czas mieć wzgląd, któryby jedności odpowiedział. W sporze tedy, nie o je ­ dność idzie, ale o granice tej jedności, a to tym spo­

sobem : w godzinie czy rozumniej jest aby się 24 go­

dzin m ieściło, czy lat kilka albo kilkadziesiąt. Mate­

matyk na tak pocieszną kwestyą słusznie się uśmiechnie, a chętnie przyzwoli, że godzinę w części porozłamywać i równie łatwo i równie logicznie między lat kilkana­

ście lub między 24 godzin rozrzucić można. Za czasem idzie miejsce. Lecz ten przedmiot, powtarzam, nadto od najpierwszych już pisarzy zgłębiony został, może jednak zasługuje aby Dziennik Warszawski, tyle interessu za romantycznością okazujący, i tego me zapomniał.

Charakter i duch..

O tym Dziennik Warszawski napisał wiele',' rozu­

miem jednak, że jeszcze więcej pisać będzie. O tym rzeczywiście nie mało w Niemczech pisano. Wynika

O ROMANTYCZNOŚCI

149

on z samego przedmiotu. Dla tego Jeruzalem wyzwo­

lona, nie jest bez romantycznego charakteru, a Orland szalony jeszcze więcej ma gotyckich rysów, chociaż to są podług klassycznych zasad wypracowane poemata.

Lecz sposób wykładu i przyjęte prawidła nie mniej 0 charakterze stanowią,. Sama francuzka klassyczność nie jest taka jaką była starożytna. Ma być najklassy- czniejszą, a przez nią Eurypides, Sofokles, Terencyusz przestają być dosyć klassycznemi! Słowem, między klas*

sycznemi płodami, zachodzą różnice, które o ich cha­

rakterze stanowią, które nieraz zbliżają do czegoś ro­

mantycznego, gdy romantyczność w swych rozmaitoś­

ciach, nabywa klassycznego wejrzenia, tak, iż sig two­

rzy jakieś z jednej do drugiej przejście, jakiś pośrodek.

Z tym wszystkim są do rozwagi ogólne charaktery, które szkołę romantyczną mocno od klassycznćj odszczepiają.

Trzeba to przyznać klassycznym płodom, że mają jakiś wyraz pogody, stronią od przerażających obrazów, a które przyswoją, te złagodzą i w figury powabu za­

mienią; wiele mają żywości i malownictwa, które może w ciasne karby ujętą zabawić imtlginacyą, mają swoję dla siebie zrobioną piękność, która zastanawia i zaj­

muje. W płodach romantycznej poezyi, czułość, melan- choliczność, tęsknota i pewny smutek jest prawie jedy­

nie przyzwoity, choć dorywczą śmiesznością przerywany 1 w obrazach swoich nie wzdryga się przerażać i n aj- odraźliwsze widoki kreślić, podsyca niczym nieścieśnioną fantazyą, a przemawiając do serca zachwyca i przenika.

Wynika to z klimatu, religijności stanu moralnego, i charakteru ludów, które własnemu poddały się uczuciu

1 5 0 O ROM ANTYCZNOŚCI.

W poezyi klassycznej, we wszystkich częściach, nago jest wystawiona ziemska natura, a poeta na jej wzór wszystko poziomie obrazuje i zmysłowie wystawia.

W pogodnej myśli prowadzi uzmysłowione nadludzkie jestestwa, tylko je z obyczajności i moralności wyzuwa, a mocy piekielne i śmierci upięknia, prawdę obrazami pokrywa. W poezyi romantycznej wszystko we właści­

wej wystawione barwie. Lecz poeta wysokiemi uniesio­

ny uczuciami, czułą obdarzony duszą, unosi się w świat nadzmysłowy, którego siły kreśląc, w duchownych je wyobraża jestestwach. Jeśli w tym fikcya mocą piekielną szczodrze włada, w całym jej charakterze poeta pię­

tnuje prawdę we właściwych jej rysach, jakie oko i fi­

kcya nakreśla. Kłassyk do ziemskiej zmysłowości zniża niebo i boskie władze. Romantyk ziemskie rzeczy wiąże z niebieskiemi, i odnosi je do wysoko poznanego bóstwa.

Przystała klassyczna poezyą, grabem bachwochwalstwem zajętemu ludowi, i przez niego spłodzoną została. R o­

mantyczna uduchownionej chrześcian myśli, i ich stała się tworem.

W tym prawdziwie jest nieszczęśliwa szkoła klas­

syczna, że głównem poezyi klassycznej bogactwem była mytologia i to wszystko co do niej przywiązane, z tego wyzuta, traci mnóstwo powabów7 swoich i środków utrzy­

mania się przy swoim charakterze. Kto dobrze ze sta­

rożytnością oswojony, wie jak się klassycznych płodów charakter mieni od czasu gdy zmysłowe mytologii płody allegoryą i mystycznością uduchownione zostały. Ale niech o tym więcej Dziennik Warszawski sobie rozpra­

w ia, ja ku końcowi zmierzam.

O ROMANTYCZNOŚCI. 1 5 1

Wiedzą, to klassycy, że zjawiły się dawnych wieków inwencye które były różne od tych, które rozpoznawał Arystoteles. Że zaś grammatyków i arystoteliczne prze­

pisy Rzymian kierowały, inną; jest Rzymska od Greckiej poezyą; choć naśladownicza, miała swoję satyrę Grekom nieznaną. Psalmy hebrajskie nieznane były Grekom.

Sonnetty były inwencyą W łosk ą, va,udeville franzuzką i tym podobnie, tym inwencyom jakkolwiek od arysto- telicznych przepisów innym dali w klassyczności zamie­

szkanie i w szkole swojej powyznaczali choć ciasne k o­

mórki. Za cóż ta k iej, ogromnemu brzemieniowi roman­

tyczności nie wydzielić, i jej balladom, i jej legendom, i jej tryoletom, o których także Arystoteles niewiedział, a które późniejsze stały sig inwencye? —

Dziennik Warszawski zaleca jedynie romantyczność poezyi polsk ićj, jako jedyny do głoszenia rzeczy naro­

dowych środek. Dobrze jest oswajać ziomków swoich ze sztuką, wiadomościami i wyobrażeń rozm aitością, ale wiecznie coś im zalecać i nagle do czegoś wyzywać, może być zdradno, jak to stało się z konkursem ar­

chitektury za Ludwika XIV. Znano podówczas jedynie klassyczną architekturę ograniczoną do kilku grecko- italskich porządków i ich ornamentury. Stosownie do wezwania i naznaczonej nagrody, należało coś nowego wymyślić; nowy porządek francuzki i prawdziwie naro­

dową francuzkę ornamenturę, Owóż zjawił się dostatek nieszykownych inwcncyi, i samych tylko nieszykownych.

Wszakże jeden z inwentorów odznaczył sig narodową osobliwością, ponieważ użył do ornamentury narodowego stroju, guzów, krawatów, bryzów, peruk, mankietów,

1 5 2 O ROM ANTYCZNOŚCI.

żabotów, fryzur, loków, haftów, herbejtlów, — i tak dalej.

Na podobieństwo tego i poetyckich płodów nie brakuje. Ale z poezyą. i ze sztuką mowną, toż samo się dzieje, co ze sztuką obrazową i architekturą. Tylko w sztuce obrazowej słusznie jest odwoływać się do klas­

syczności starożytnej, bo ta więcej się w obnażoną wpa­

trzyła naturę, którą uduchowniona skromność wielu innych ludów przyodziewała często uciążliwą opończą.

W architekturze dziś we Francyi przyzwoitsze poczy­

niono postępy. Obok owej klassycznej architektury, ró­

wnie jest poznawana, rozbierana i oceniona egiptska, gotycka, wieców średnich, arabska, chińska. Każda jest naśladowana, bo w każdej są piękności.

Zniknęły przesądy, wyłącznie klassyczną do archi­

tektury dopuszczające. Podobnie i z piśmienną klas- sycznością we Francyi się dzieje. Te wrzaski często nie przyzwoite ze strony sektatorów klassyczności, albo ustały, albo sfolgowały, a rozmaite w poezyi narodów postępy, zaczynają być z tą spokojną i filozoficzną w po­

szukiwaniach rozbierane rozwagą, jakie przystało słu­

szności człowiekowi i prawdzie.

X V .