NA LADACH KSIĘGARSKICH
INNA BECZKA?
Piętnaście wierszyków-rym o- wanek dla dzieci składa się na wydany przez Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształ
cenia Praktycznego tomik Joanny Wiśniewskiej - Zabawne bajeczki - każda z innej beczki. Teksty tu
tu wygładzenia szczegółów zabra
kło, co - niestety - zaniża ocenę całej książeczki.
Joanna Wiśniewska szuka dla swoich utworków oryginalnych, nie
banalnych tematów, w które jednak da się wpleść nutę dydaktyzmu.
Stąd między innymi rozmawiające ze sobą zęby niedbającego o hi
gienę pana Hipolita, stąd problemy Rocha, który ma zbyt bujną wy
obraźnię. Autorka obrazuje wyima
ginowane życie owadów: chociaż te często trafiały do literatury dla najmłodszych, to wyszukuje W i
śniewska oryginalne płaszczyzny (widoczne zwłaszcza w bajkach M ol czy O mszycach zazdrośni
cach). Wprowadza elementy ma
gii (Zaczarow ane skarpetki czy Kom puter). N iekiedy siln ie ak
centuje kw e stie p o ro zu m ie n ia (O krowie poliglotce, Zarozumiałe portki czy Orkiestra). Gdyby przyj
rzeć się motywom najczęściej wy
stępującym w tomiku, to właśnie sprawy interpersonalnych relacji oraz pychy czy egoizmu zajmują najwięcej miejsca. Wiśniewska tak buduje swoje teksty, by były jak najmniej przewidywalne, w tytułach wyróżnia tylko centralne postacie bądź najważniejsze rekwizyty, na
dające rytm opowieściom, nie pod
powiada sposobu interpretacji ani, co dziwniejsze, tematyki - dlatego na przykład z pozoru banalny utwór Komarzyca-wampirzyca to wiersz...
0 plotkach. Trudno powiedzieć, na ile jest to wypracowana strategia pi
sarska, a na ile niedoświadczenie, niepozwalające wyszukiwać bar
dziej skomplikowanych tytułów. Au
torka szuka natomiast rozwiązań innych niż stereotypowe - w ten sposób zgrabnie omija pułapki pla
giatu, ale i odchodzi od zabaw in- tertekstualnych. Jest tu kilka zaska
kujących i zupełnie niespodziewa
nych puent - nimi wynosi Wiśniew
ska swoje rymowanki dość wyso
ko. Chociaż nie zawsze radzi so
bie z błyskotliwością narracji i fa
buły, próbuje małych odbiorców za
intrygować i zaprosić do lektury.
To, czym może ich zrazić, kry
je się, ja k z re s z tą przew aż nie w takich wypadkach, w formie.
Przyzwyczajenie do klasycznych rymów i rytmów, a może nawet (po
niekąd słuszne) przekonanie, że dla dzieci nie da się pisać innych wierszyków, staje się pochylnią, po której staczają się kolejni „ry przeważnie - ośmiozgłoskowcem, przy czym odstępstwa od tej za
sady to owe chropowatości tekstu czy niezręczności autorki, napraw
dę nietrudne do poprawienia. Nie wiem, czy działała tu nieuwaga,
czy brak poczucia rytmu, czy po prostu niedoświadczenie - w każ
dym razie potknięcia sylabiczne rozbijają rytm tekstu (który ze swej natury powinien być ustabilizowa
ny), odwracają uwagę i męczą. Za
burzenia w sylab o to n izm ie nie przynoszą W iśniew skiej chluby, zaskoczeniem jest wiersz Dziura z kompletną zmianą rowersowe zwrotki o jednym zale
dwie rymie. Jeśli o rymy chodzi - bardzo często Wiśniewska sięga do współbrzmień gramatycznych.
Rymy częstochowskie, od których aż się tu roi, nie nobilitują autorki, bo w ska zu ją je dnozn acznie na brak spraw ności w arsztatow ej.
Rym gramatyczny nie wywołuje - zwłaszcza kiedy jest nadużywany - przyjemności płynącej z obco
wania z tekstem . Odbiera więc
Joanna Wiśniewska część zaba
wy swoim czytelnikom. Czasem w ydaje się, że autorka straciła słuch „rymowy” - kiedy na przy
kład w Smoczku opiera się na współbrzmieniach bardzo niedo
kładnych. To, co nie przeszkadza zastrzeżeń. Natrętne moralizator
skie nauki zostają tu bowiem zgrab
nie zamaskowane przez odkryw
cze puenty. Są tu teksty, które urzekają treścią (choć bywają cza
sem przegadane), ale nigdy formą - tym zaś, należącym do przewi
dywalnych, słaba strona technicz
na nie pomoże.
J. Wiśniewska: Zabawne bajeczki - każda z innej b e c zki, Ł ó d z k ie C e n tru m D o s k o n a le n ia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, Łódź 2007.
Monika Rituk W OJNA I ŚMIERĆ
Kiedy pow ieść dla m łodych czytelników rozpoczyna się słowa
mi „Na pewno um rzecie” , a na okładce rozbawiony szkielet tań
czy z małą dziewczynką, oznacza to pewien przełom w literaturze dla dzieci i młodzieży. Książka Mar
kusa Zusaka na pierwszy rzut oka przeraża - budzi dreszcze nie tyl
ko w nastoletnich czytelnikach, ale i w dorosłych odbiorcach.
Narratorem tej niemal pięćset- stronicowej powieści jest Śmierć, pan Śmierć. To posunięcie tłu maczki ma oddawać wiernie nar
rację oryginału, ale jednocześnie stanowi pewien bufor, łagodzący strach przed ś m ie rcią czynnik:
polscy czytelnicy przyzwyczajeni do Śmierci personifikowanej jako kobieta momentami będą zapomi
nać o profesji opowiadającego. Kry
je się w tym i niebezpieczeństwo:
nie zaw sze o d b io rcy w y ła p ią wszystkie niuanse historii prezen
towanej przez Śmierć.
Śmierć w Złodziejce książek obecna jest na każdym kroku, po
cząwszy od narratorskich wstawek i uwag stanowiących ponure me
mento. Przedstawia moment umie
rania: Będziecie wtedy w pozycji leżącej (ludzie rzadko um ierają stojąc). Będziecie zaskorupiali we własnym ciele. Kiedy was zobaczą, będą w rzeszczeć w niebogłosy.
Perspektywę nieuchronnego zgo
nu obłaskaw ia Ś m ierć-narrator wizją nieba koloru ciemnej gorzkiej
czekolady i informacją o uczciwym - wbrew temu, co sądzą ludzie - postępowaniu. Zawód ja k każdy inny - taki motyw Śmierci-postaci wykonującej po prostu przypisane sobie zajęcie był już w „dorosłej”
literaturze zachodniej reprezento
wany, teraz wkracza i do powieści dla młodszych.
Od początku daje się zauwa
żyć tendencja do szokowania czy
telników, ale nie ich straszenia.
Markus Zusak chce zająć się trud
nymi tematami dotąd niemający- mi przeważnie wstępu do młodzie
żowych książek - z m ożliwych sposobów prezentowania moty
wów eschatolo gicznych w yb ra ł autor chyba najbardziej odważny:
Śmierć trafia na pierwszy plan. Ale nawet obecność groźnego bohatera nie byłaby źródłem nieustannego lęku - tyle że Zusak akcję powie
ści um ie ścił w czasach drugiej wojny światowej. Mało tego - od
niósł się do martyrologii Żydów.
W relacjach dla dorosłych czytel
ników wspomina się często o po
krzywdzonych dzieciach. W Zło
dziejce książek niebezpieczeń
stwa głównie dotykają starszego pokolenia: i to jeden z nielicznych zabiegów „chroniących” małych odbiorców.
Opowieść toczy się wokół ma
łej dziewczynki, Liesel, którą mat
ka wiezie do niemieckiej rodziny zastępczej. Liesel kilka razy spo
tka się ze Śmiercią, zawsze jed
nak uda jej się uciec. Podczas dłu
giej i wyczerpującej podróży stra
ciła malutkiego braciszka. Na miej
scu pochów ku zn a la z ła sw o ją pierwszą książkę - podręcznik gra
barza. Kiedy Liesel dotarła do domu Rosy i Hansa Hubermannów, była przerażona - p rz e b y ty m w podróży koszmarem i porywczo
ś c ią w iecznie w ściekającej się Rosy. To Hans - cichy, spokojny i dobry malarz - utulał małą do snu, był przy niej, gdy budziła się z noc
nych koszmarów i chocia ż sam skończył tylko kilka klas podsta
wówki, uczył dziewczynkę czytać.
W czasie pierwszej wojny świato
wej przyjaciel uratował mu życie - sam zginął. Hans zostaw ił jego rodzinie swój adres - to zaważyło na dalszym jego życiu. Kiedy pod
czas drugiej wojny światowej zgło
sił się do niego zabiedzony Żyd, syn przyjaciela, Hans nie mógł nie udzielić mu pomocy...
Mała Liesel musiała wstąpić do Hitlerjugend. Hans początkowo nie chciał, a potem nie mógł zapisać się do partii nazistów. Ukrywanie Żyda wiązało się z ogromnym ry
zykiem, ale stało się też czynni
kiem zespalającym rodzinę. Wkrót
ce i zastraszony człowiek został domownikiem - a szczególną przy
jaźnią obdarzył małą dziewczynkę.
Napisał dla niej dwie wzruszające książki, w których zawarł sw oją historię - historię ciągłego strachu, odrzucenia i marzeń. Kiedy będzie musiał uciec z azylu, wszystko się zmieni.
Liesel kocha książki. Ale wcho
dzi w ich posiadanie przez kra
dzież. Pomaga jej zawsze Rudy Steiner - zakochany i marzący o pocałunku chłopak z sąsiedztwa.
Markus Zusak tworzy w powieści kilka emocjonalnych płaszczyzn - przywiązanie Liesel do papy Han
sa, przyjaźń z Rudym, ogromne zaufanie i przywiązanie do Żyda - Maxa. Umiejętnie gra na uczuciach odbiorców, wciąż zmienia sceny i sposoby oddziaływania na czy
te ln ikó w : raz w zrusza, raz roz
śmiesza, to znów stara się prze
straszyć lub wywołać gniew. Autor stopniuje też napięcie i etapami przedstawia historię prześladowa
nia Żydów - początkowych ataków, wybijania szyb w witrynach skle
pów ż ydow skich, po „p a ra d y ” Żydów prowadzonych do obozów koncentracyjnych, ludzi wygłodzo
nych, bijących się o chleb. Wresz
cie - bombardowania miast.
Jest w Złodziejce książek kil
ka szczęśliwych rozwiązań, hap
py endów mimo grozy. Liesel od
najduje lekarstwo na nocne kosz
mary, sama staje się opoką dla zagubionego Maxa; kobieta, którą Liesel okrada z książek, nie ma nic przeciwko temu procederowi. Ukry
wanie Żyda nie kończy się spo
dziew aną kontrolą i łatwym i do przew idzenia konsekw encjam i.
Max - zbiegiem okoliczności - tra
fia z powrotem do m iasteczka, w którym kiedyś przebywał: udaje mu się jednak przeżyć wojnę, spo
tka się w przyszłości z Liesel, rów
nież ocalałą cudem po bombardo
waniu.
Byłaby Złodziejka książek po
wieścią wpisującą się w nurt wspo
mnień o drugiej wojnie światowej i przeżyciach dzieci, ale jej autor nie znał Zagłady, nie żył w czasach wojny - jego historia nie jest au
tentyczna. Chwyta jednak za ser
ce i nie pozostawia nikogo obojęt
nym. Ważne, że Zusak nie prze
kształca dla swoich potrzeb tema
tyki Holokaustu i nie reinterpretuje faktów. Tworzy za to opowieść, któ
ra zainteresuje młodych czytelni
ków oraz dorosłych odbiorców.
Książka mieści w sobie sensy zro
zumiałe tylko dla starszych, dodat
kowe elementy, które wym agają pewnej historycznej wiedzy. Nie
którzy sądzą, że to opowieść dla dorosłych, tylko pisana językiem książki dla d z ie c i.
Od Złodziejki książek trudno się oderwać - intryguje i przycią
ga, chociaż narracja powinna za
przeczać takiemu oddziaływaniu:
Śmierć co jakiś czas zdradza przy
szłość, mówi, co się wydarzy, by zaraz móc skupić się na opisywa
niu przyczyn. Autor graficznie wy
odrębnia pewne fragmenty opowie
ści, w yróżnia pytania, niektóre uwagi mające brzm ienie puent, nawet dialogi. W wersji „reprintów”
pojawia się i książka Maxa, stwo
rzona na zamalowanych kartach Mein Kampf. W prostych zdaniach kryją się często okrutne prawdy.
Na takie bajki nikt nie je s t za duży - pisał Max w jednej z ksią
żek dla Liesel. To stw ierdzenie odnosi się do całej Złodziejki ksią
ż e k .
M. Zusak: Złodziejka książek, „Nasza Księgarnia”, Warszawa 2008.
Monika Rituk
POTYCZKI ORTOGRAFICZNE