RUCH W DOBRYM KIERUNKU
Z Katarzyną Skalską, szefową Wydawnictwa Zakamarki i tłumaczką literatury szwedzkiej dla dzieci, rozmawia Paweł Czapczyk.
Paweł Czapczyk: - W listo
padzie 2007 minęła 100. rocz
nica urodzin Astrid Lindgren.
0 szw ed zkiej p isarce, tłu m a czonej na ponad 90 języków , mówi się, że jest uniwersalna jak Szekspir. Na czym polega siła w ykreow anego przez nią świata i takich postaci jak Pip- pi, dzieci z Bullerbyn czy Bra
cia Lwie Serce?
K atarzyna S kalska: - Najwięk
szym osiągnięciem A strid była umiejętność wniknięcia w sposób m yślenia dziecka. Patrzenie na ś w ia t je g o oczam i, p ołączon e z ogromnym talentem narracyjnym 1 organiczną wprost niechęcią do moralizowania, dało w efekcie lite
raturę, w której humor i beztroska przeniknięte są głębszym widze
niem spraw trudnych i bolesnych.
A przesłanie Astrid do czytelnika w każdym wieku brzmi: bądź sobą, i nie naginaj się do zasad, które nie służą niczyjemu dobru. Pamię
tajmy, że ona sama, jako sędziwa emerytka, wspinała się jeszcze na drzewa.
- Późniejszy mąż pisarki, Sture Lindgren, powiedział: „Pippi to nie książka. Pippi to w yn ala
zek”. Czy ta rudowłosa ikona kultury dziewczęcej, anarchizu- jąca i obdarzona przysłowiową girl power, ale też zagłuszają
ca samotność szalonymi pomy
słami, słusznie uznawana bywa za alter ego pisarki?
K.S. - I tak, i nie. Pippi powstała spontanicznie na wyraźne życze
nie córki. Ale autorka przyznała kiedyś, że kocha dzieci, lecz ni
gdy tak naprawdę nie kochała żad
nego mężczyzny. Zapewne gdzieś głęboko skrywała poczucie samot
ności i niespełnienia. Osoby, któ
re znały ją blisko, podkreślały nie
samowite u Astrid połączenie po
gody i życzliwości z nutą melan
cholii i zamyślenia.
- Zakamarki uczciły rocznicę pi
sarki, wydając jej fabularyzo
waną biografię pióra Christiny Bjork. Sądząc po opiniach czy
telniczych i głosach krytyki, był to strzał w dziesiątkę.
K.S. - Książka w nieznanej dotąd w Polsce formie łączy opowieść o dzieciństwie sławnej postaci ze w spom n ie n ia m i różnych osób, zdjęciami z rodzinnych albumów, stylowymi ilustracjami i przewod
nikiem - zarówno po autentycz
nych miejscach, jak i po
twórczo-ści pisarki. Powstał w ięc kolaż, którego adresatem są wszyscy - od zera do stu lat. Głośne stwier
dzenia mam w ch o d zą cych do księgarni: „O! Tę książkę kupię sobie” , nie należą do rzadkości.
- A jak w ogóle doszło do po
wstania polskiej filii wydawnic
twa Raben & Sjogren - szwedz
kiego p o te n ta ta k s iążek dla dzieci?
K.S. - Pomysł wyszedł z dwóch stron. Szwedzi, wydani już w wie
lu krajach Europy, myśleli o rynku w Polsce. Ja o tym nie wiedzia
łam, pragnęłam jedynie założyć własne wydawnictwo i na począ
tek wykupić prawa autorskie do jednego tytułu. Oni jednak chcieli zadziałać na szerszą skalę i w re
zultacie zaproponowali mi założe
nie ich wydawnictwa w Polsce. Już przedtem, jako skandynawistka, parałam się tłumaczeniem literatu
ry pięknej, miałam doświadczenia wydawnicze. A trzy lata temu, pod
czas pracy w szwedzkim przed
szkolu, wpadły mi w ręce skandy
nawskie książki dla dzieci i dozna
łam olśnienia. Kiedy po powrocie zrobiłam rozeznanie w polskich księgarniach, ogarnęło mnie prze
rażenie: ujrzałam stertę umoralnia- jących opow iastek w różowych okładkach. Jeśli zdarzyła się inspi
rująca, oparta na ciekawym kon
cepcie historia, to zaraz kładła ją na łopatki ohydnie dydaktyczna puenta. Wydawane w Polsce dla dzieci powielają zresztą schemat i podział z twórczości dla doro
słych. Z jednej strony mamy eli
tarną literaturę wysoką, herm e
tyczną, próbującą zaspokoić ra
czej wysublimowane gusta doro
słych, a z drugiej - beznadziejną
„postdisneyowską szmirę”. Braku
je ambitnego środka, takiego jak w Szwecji.
- Szwedzi, obok Brytyjczyków, wiodą prym na rynku literackich publikacji dziecięcych. Co sta
nowi o specyfice stylu skandy
nawskiego?
K.S. - Szwedzką literaturę dzie
cięcą przenika ogromna kultura w podejściu do drugiego człowie
ka, elementarny szacunek dla ludz
kiej odrębności i podmiotowości.
Po części wynika to ze społecz
nej tradycji przyjaznego państwa.
Dziecko jest partnerem w dialogu.
Tamtejszy autor siada na brzegu piaskownicy i z perspektywy dziec
ka patrzy na rzeczywistość, nie narzucając mu jedynie słusznych rozwiązań. Raczej pyta, niż udzie
la odpowiedzi. Ale nie powstaje w ten sposób literatura infantylna: nie
jeden rodzic znajdzie przyjemność w obcowaniu z esencjonalnym , lecz błyskotliwym językiem oraz kulturow ą grą znaczeń. W eźmy Mamę Mu na huśtawce z tekstem Jujji i Tomasa Wieslanderów i
ge-nialnymi ilustracjami Svena Nor- dqvista, książkę zapraszającą do odbioru na kilku poziom ach.
Oprócz fantastycznej fabuły, opo
wiedzianej z humorem, mamy tu
„dorosłą” walkę płci, konfrontację życiowych postaw i charakterów.
- Seria książek z w yw rotow ą krową Mamą Mu, która zajm u
je się w s zy s tk im , ty lk o nie żuciem trawy, oparta została na tak absurdalnym koncepcie, że nie powstydziłaby się jej grupa Monty Python. Inna książka Za
kamarków to bestseller ostat
nich lat - „Nusia i wilki” Piji Lin- denbaum, w Pani tłumaczeniu.
Tyleż subtelna, co poruszająca opow ieść o bojaźliwej d ziew czynce. Co jest uwodzicielskie
go w tej książce?
K.S. - Od razu urzekły mnie nie
banalne, ale jakże bezpośrednie ilu
stra cje , sta n o w ią ce in te g ra ln ą część opowieści. Nastrój tworzo
ny kolorem je st tu niezrównany.
Dochodzą do tego elementy gro
zy, rozładowane mądrym humorem oraz zaskakujące, sugestyw nie przedstawione sytuacje. Nusia boi
się pogłaskać psa, ale gdy gubi się w lesie i zostaje otoczona przez wil
ki, nie tylko świetnie sobie radzi, czerpiąc z doświadczeń przedszkol
nych, ale odwraca naturalne porząd
ki, proponując im zabawę w wilka i gąski, w której to one są gąskami.
Każde słowo w tej opowieści jest znaczące. Nic dziwnego, że Pija Lin- denbaum otrzymała Nagrodę im.
Augusta, szwedzką odpowiednicz
kę naszej Nike, w kategorii literatu
ry dla dzieci i młodzieży.
- W Polsce literatura dziecięca wciąż traktowana jest po maco
szemu, o czym świadczy cho
ciażby liczba czasopism krytycz
nych poświęconych tej literatu
rze. We Francji istnieją trzydzie
ści dwa tytuły, a w Polsce - tyl
ko dwa.
K.S. - Rzeczywiście, obok „Guli
wera”, profesjonalnego kwartalnika, d o stępn ego niem al w yłą czn ie w prenumeracie, zaczął ukazywać się niedawno „Ryms”, czasopismo skierowane do szerokiego odbior
cy, redagowane na wysokim pozio
mie językowym i graficznym. Gło
śna jest akcja „Cała Polska czyta dzieciom”. Działa kilka ambitnych oficyn wydawniczych, takich jak:
Hokus-Pokus, Dwie Siostry, Wy
twórnia, Muchomor czy Ezop, któ
rych kolejne propozycje można ku
pować w ciemno, i które - obok Zakamarków - przeciwstawiają się powszechnemu zalewowi tandety.
Widać więc ruch w dobrym kierun
ku.