RADOŚĆ CZYTANIA
W KRĘGU BAŚNI POETYCKICH JANA BRZECHWY
Choć to bajka nieprawdziwa - Sens ukryty w bajce bywa.
Pisał przed laty Jerzy Cieśli- kow ski: „Teksty rym ow ane, do wiersza były najbardziej naturalne
dziecku, a i mówić do dziecka - aby je pouczyć, zabawić i wzru
szyć - wierszem w ydaw ało się najbardziej właściwe”1. Tę sztukę m ów ienia w ie rsze m o p a n o w a ł Brzechwa w stopniu bez mała mi
strzowskim i zastosował ją - poza klasycznymi dokonaniami w dzie
dzinie wierszy dziecięcych - tak
że w trudnym i w polskiej literatu
rze niezbyt je d n a k popularnym gatunku, jakim jest baśń poetyc
ka, zaliczana do epiki wierszowa
nej, której najbardziej wartościowe pod względem artystycznym reali
zacje można by zdefiniować i opi
sać jako niezwykle wyrafinowaną grę z przyjętą konwencją, przyjmu
ją c ą n ie k ie d y p o sta ć s w o is te j żonglerki tradycyjnymi motywami i formułami baśniowymi, prezentu
jącej pełnię możliwości kreacyj
nych i fantazjotwórczych artysty2.
W ważnej dla tej odmiany baśni tra
dycji romantycznej narrator baśni, dążąc do wywołania wrażenia prze
pychu i niezwykłości wykreowane
go świata, koncentrował się na sa
mym sposobie opowiadania, umie
jętnie kształtując nastrój, eksponu
jąc te elementy i charakterystycz
ne rekwizyty świata przedstawio
nego, które zaskakiwać mogą swą niezwykłością, niepodobieństwem do świata realnego, nie stroniąc przy tym od swobodnego łączenia powagi z komizmem, wzniosłości z prozaicznością. W spom inam y w tym miejscu o romantycznej tra
dycji baśni poetyckiej nie bez przy
czyny - do najwybitniejszych twór
ców czarodziejskiej baśni opowie
dzianej wierszem należał przecież Aleksander Puszkin, którego Baj
kę o carze Sałtanie, o jego synu sławnym i potężnym bohaterze księ
ciu Gwidonie Sałtanowiczu i o pięk
nej księżniczce Łabędzicy znako
micie przełożył na język polski Jan Brzechwa (utwór ukazał się na pol
skim rynku wydawniczym w 1951 roku). Znaczenie tej tradycji baśni
lite ra ckie j w tw órczości autora Przygód rycerza Szaławiły dostrze
gła Halina Skrobiszewska trafnie stwierdzając: „Jeśli jednak w wier
szach s a tyryczn ych i bajkach Brzechwy można by znaleźć pew
ne analogie do postaw i środków, którymi posługiwał się czas „filo
zofii oświeconej” , to w baśniach
i w poematach rządzą raczej ka
pryśne prawa ironii rom antycz
nej”3. Konstatacja ta w pełni odno
si się do opublikowanej przed po
nad sześćdziesięciu laty znakomi
tej wierszowanej opowieści Brze
chwy Baśń o korsarzu Palemonie (1945), opartej na osobliwej grze iluzji i deziluzji, jawnie demonstru
jącej umowność i konwencjonal- ność baśniowego świata. Docze
kała się ona także adaptacji sce
nicznej, ciesząc bywalców teatrów
lalkowych. Utwór rozpoczyna się w sposób typowy dla wielu czaro
dziejskich opowieści: oto żegnają
cy się z tym światem król Fafuła IV wzywa do siebie swych synów i ogłasza ostatnią wolę, której naj
istotniejszym elementem jest po
lecenie zmierzenia się z tajemni
czym korsarzem Palemonem, któ
rego flota stanowi poważne zagro
żenie dla morskich podróżników:
Ma on okręt nad okręty, Nie zwyczajny - lecz zaklęty.
Od stu lat żeglarzy płoszy, Wszystko niszczy i pustoszy, Kto go ujrzy choć z daleka, kapitana Palemona, zostanie na
stę p cą króla Fafuły. Polecenie dane królewiczom w planie kom
pozycyjnym baśni zdaje się pełnić rolę typowego trudnego zadania, z jakim zmierzyć się muszą pro- tagoniści czarodziejskich opowie
ści. Antagonista nie jest bowiem zwykłym piratem, a jego okręt nie przypomina typowej floty korsar
skiej. Jest to bowiem „statek wid
mo”, na którego pokładzie tylko raz dziennie - „koło południa” pojawia się załoga, ponadto ten niezwykły w ehikuł nie tylko pływa po po
wierzchni i zanurza się w morskie głębiny, ale nawet, niejako wbrew prawom fizyki, nocą
... wznosi się do góry Nad obłoki i nad chmury I zawisa niespodzianie
W lazurowym oceanie5.
Wśród cudów i dziwów towa
rzyszących tym niezwykłym rej
som pojawi się motyw lądowania załogi na drodze mlecznej, wyku
wania pancerza z blachy księży
cowej oraz przybijania go do okrę
tu za pomocą zdjętych z firmamen
tu gwiazd, a także ognistego pta
ka znajdującego się na szczycie srebrnej góry, którego pióra ogrze
wają śpiącą załogę. Słowem - ob
raz magicznego „przeciwnika” i jego najbliższeg o otoczenia, w brew przypisanej mu w tradycyjnych fa
bułach baśniowych funkcji „stra
s z e n ia ” , w ydaje się tu przede wszystkim fascynować swą nie
zwykłością, zachwycać pięknem i oryginalnością wykreowanego ob
razu. Nie jedyna to różnica między baśnią Brzechwy a przywołaną tra
dycją gatunkową. Czytelnika tej baśni czeka bowiem przy jej lek
turze niejedna niespodzianka. Oto na pokładzie okrętu pojawia się załoga:
Dźwięczą głosy, dudnią buty, Ukazuje się z kajuty Twarz przepita i czerwona Kapitana Palemona [...]
Ukazuje się załoga Rozbójnicza i złowroga:
A więc sternik-kuternoga, Pięćdziesięciu marynarzy, Strasznych zbójów i korsarzy, A na końcu kucharz-Chińczyk I kudłaty pies pekińczyk6.
Ten szczegółowy i niewątpliwie parodystycznie przerysowany ob
raz to niewątpliwie wtręt innogatun- kowy, rodem z popularnej powie
ści przygodowej o tematyce kor
sarskiej7, w interesującej nas ba
śni „zderzający s ię ” , w intencji wyraźnie hum orystycznej, z ba
śniow ą fantastyką i charaktery
stycznym dla tego gatunku stylem opowiadania. Swoistym natomiast znakiem przełam ania, zarówno konwencji baśniowej wraz z wysu
blimowaną estetyką poetyckiego obrazu, jak i quasi-realistycznego opisu wzorowanego na popular
nych powieściach (i filmach) o te
matyce awanturniczej, okazuje się w przytoczonym fragmencie pre
zentacja, jako ostatniego z
człon-ków korsarskiej załogi, kudłatego psa pekińczyka, będącego najbar
dziej nieoczekiwanym, powiedzieć można, „niestosownym” elemen
tem pointującym długą wyliczan
kę „okropieństw”; mały i zupełnie niegroźny piesek pokojowy (jego nazwa gatunkowa stanowi skład
nik specyficznej gry językow ej:
pekiń czyk, a w ięc pochodzący z Pekinu, połączony tu i skojarzo
ny zostaje z chińską nacją kucha
rza, zam ykającego w raz z tym śmiesznym czworonogiem piracki orszak) wśród krwawych piratów na pokładzie zaklętego okrętu to
oczywiście ostatnie miejsce, w ja
kim mógłby się znaleźć, a raczej w jakim spodziewaliby się go od
naleźć czytelnicy! Ten niewątpliwie komiczny akcent opowieści zdaje się zapowiadać jeszcze jedno ra
dosne zaskoczenie, jakie dane jest przeżyć odbiorcom tej baśni - oka
zuje się oto, że trudne zadanie (po
konanie stra szliw e g o korsarza Palem ona) było tylko specjalnie zaaranżowaną próbą, specjalnym testem dzielności przygotowanym dla królewiczów, a zarazem preten
dentów do tronu:
Jest to zwykła maskarada, Myśmy rząd i dumna rada.
Król Fafuła w testamencie Zlecił takie przedsięwzięcie, By wybadać wasze męstwo8.
Walka ze straszliwym korsa
rzem nie przypomina więc osta
tecznie typowego trudnego zada
nia, jednego z tych, z jakimi zmie
rzyć się muszą bohaterowie cza
rodziejskich baśni, jawi się nato
miast raczej jako usankcjonowa
ny kulturow o rytuał inicjacyjny, którego celem jest sprawdzenie, czy i w ja k im za k re s ie adept osiągnął przewidziane dla jego sta
nu i miejsca, zajmowanego w struk
turze społecznej, cnoty, zdolności i kompetencje. Podejmując walkę z Palemonem, a w każdym razie wykazując do niej gotowość, czte
rej bracia potwierdzili więc, że w rów
nym stopniu spełnili pokładane w nich oczekiwania, a nagrodą za okazane męstwo mają być „berła i trony czterech królestw” czeka
jące na śmiałków. Oczywiście ry
tu a ł ten przedstaw ion y zostaje w konwencji groteskowo-satyrycz- nej: sternik, kucharz i cała korsar
ska brać to przebrani członkowie królewskiej rady, a całą maskara
dę kończy odpięcie bród i wąsów przez rzekomych piratów i wrzu
cenie ich do wody. Co ciekawe jed
nak wśród „przebierańców” nie ma najstraszliwszego korsarza Pale- mona. W czasie gdy czterej bra szal na drutach, z niepokojem cze
kają na dalszy rozwój wydarzeń.
I tu kolejna niespodzianka: znany
„z pieśni z powieści” okrutny i dzi
ki korsarz okazuje się królem Pa- lemonii, monarchą łagodnego ser
ca, a przy okazji przystojnym mło
... korona przeznaczona Jest dla tego, kto pokona Kapitana Palemona.
Pokonała go królewna,
A więc rzecz jest całkiem pewna, Że je j miejsce jest na tronie Przy małżonku Palemonie9.
A więc - powiedzieć można - cherchez la fem m e! czy, jakby rzecz wyraził Julian Tuwim, wszyst
ko „za sprawką kobiecą”. To nie
zwykłe i nieoczekiwane rozstrzy
gnięcie centralnej dla baśni kwe
stii wiąże się w planie fabularnym
opow ieś ci ze sw o istą kontam i- nacją wątku, którego poszczegól
ne motywy skoncentrow ane są wokół „trudnego zadania” z liczny
mi w folklorze i w literaturze pięk
nej czarodziejskimi opowieściami o siostrach, z których tylko jedna
korzystania przez poetę stereoty
pu fabularnego, charakterystyczne
go dla tego typu opow iadań, zauważymy jednak znaczące prze
kształcenia, oznaczające równo
cześnie zakwestionowanie oczeki
wań odbiorców, którzy przyswoili sobie w wersji „klasycznej” historię 0 zazdrosnych siostrach i „niewin
ności uciśnionej”. Baśń Brzechwy pozbawiona jest więc w ogóle mo
tywu rywalizacji sióstr, co więcej - wybór króla pada wprawdzie na najm łodszą z nich, lecz wbrew baśniowej tradycji, łączącej najści
ślej doskonałość charakteru boha
terki z jej olśniewającą powierz
chownością, nie grzeszącej bynaj
mniej urodą:
Trzy królewny były cudne:
Zgrabne, gładkie, białe, schludne, Czwartej zaś los figla spłatał:
Czwarta była piegowata.
Niepozorna i brzydula - Uśmiechnęła się do króla10.
Starsze siostry akceptują przy tym w pełni dokonany przez króla wybór, co więcej - gorliwie i z peł
nym przekonaniem za ch w a la ją 1 eksponują walory „brzyduleńki” :
Choć siostrzyczka nie jest ładna Ale dobra jest jak żadna, Niezrównana będzie żona I królowa wymarzona!11
To wyłamanie się z baśniowej konwencji nie jest jednak bynaj
mniej prostym odwróceniem spe- tryfikowanego motywu, wystarcza
jącą motywacją nie wydaje się też troska o higienę psychiczną mło
dego odbiorcy, zwłaszcza niedoro- słej czytelniczki, która z lektury baśni w ynieść moż e krzepiące przekonanie, że szczęście i życio
we sukcesy stać się mogą udzia
łem także dziewcząt niepozornych, których wdzięk i piękne wnętrze okazują się cenniejsze i bardziej pożądane od najbardziej nawet olśniewającej urody. Istotną kwe
stią pozostaje bowiem wyjaśnie
nie, dlaczego urodziwe i pewne sie
bie siostry odstępują od rywaliza
cji o rękę „bardzo zgrabnego, bar
dzo młodego i powabnego” , a przy tym „łagodnego serca” , potomka królewskiego rodu. Odpowiedź na to intrygujące pytanie przynosi kolejną niespodziankę, jakich nie szczędzi nam autor, opowiadając 0 perypetiach progenitury króla Fafuły:
Zapłoniły się królewny
Tłumiąc w sercach smutek rzewny:
Wymarzyły w snach pirata, A tu król jest. Taka strata!
Los niekiedy figle płata12.
Wspomniana wcześniej Halina Skrobiszewska, analizując wiersze 1 bajki Brzechwy, zwróciła uwagę na często wykorzystywany przez poetę motyw matrymonialnych za
biegów bohaterów (w utworach dla najmłodszych odbiorców zwykle
zw ierzęcych), uję ty zazw yczaj w konwencji satyrycznego obrazka, ze szczególną predylekcją do te
matyki związków nieudanych, par niedobranych, stanowiących ja k gdyby ilustrację Boyowskiego afo
ryzmu: „bo największy jest amba
ras, żeby dwoje chciało naraz”. Py
tanie, dlaczego dobrze ułożone
pa-nienki wymarzyły sobie dzikiego i n ie o krze sa n e g o p ira ta a nie odpowiedniego stanem i wychowa
niem grzecznego i uprzejmego mło
dzieńca z królewskiego rodu, na
leży niew ątpliw ie do najgłęb iej skrytych tajemnic kobiecej duszy, a zarazem stanow i a tra k c y jn y obiekt obyczajow ej obserw acji, której efekty wykorzystał Brzechwa ju ż poza obszarem tw órczoś ci dziecięcej - przede w szystkim w utworach przeznaczonych dla scen kabaretowych13. Równocze
śnie jednak wprow adzenie, czy raczej może dyskretne, aluzyjne zasugerowanie tej tematyki, zdaje się potwierdzać swoistą „podwój
ność” czytelniczego adresu dzie
cięcych utworów Brzechwy, które - zgodnie z intencją twórcy - pi
sane były nie tylko z myślą o dzie
ciach, ale i o ich matkach, „by się nie nudziły, zm uszane do [tych wierszy] głośnego czytania14. Kil
kuletnie dziecko może więc czer
pać dzięki dorosłemu pośredniko
wi lektury estetyczną satysfakcję z perfekcyjnej instrumentacji gło
skow ej, p o to czysto ści w iersza Brzechwy, chwytać językowy i sy
tuacyjny dowcip poszczególnych scen, cieszyć się baśniowym hap
py endem, czytelnik dojrzały nato
miast odkryje pod pow ierzchnią baśniowych zdarzeń cały system aluzji i różnego rodzaju odsyłaczy do znanych mu spraw absorbują
cych ludzi dorosłych, dostrzegając przy tym właściwą dla tej twórczo
ści perspektywę wytwornego dow
cipu i humoru, który, jak stwierdził jeden z teoretyków komizmu, wy
pływa z człowieka a nie z rzeczy15.
Zawarta w swoistym metatekście Baśni o korsarzu Palemonie uwa
ga o „sensie ukrytym w baśni”
może więc być odniesiona przede wszystkim do odbiorcy dorosłego i sformułowana jako swego rodza
ju zadanie czytelnicze, polegają
ce na wydobyciu z fabuły utworu treści i znaczeń przekraczających moż liw oś ci in te le k tu a ln e i, co oczywiste, życiowe doświadczenie dziecka. Trudno byłoby jednak za
mknąć je w formę aforyzmów, zło
tych myśli czy innego rodzaju ak
sjomatów, bowiem przyjmują one postać raczej swoistych
mikroob-serwacji obyczajowo-socjologicz- nych, mądrego namysłu nad zło
żonością człowieczych spraw, czę
sto nieprzewidywalnością reakcji i zachow ań d em onstrow a nych przez ludzi. A wszystko to opro
mienione zostaje humorem, po
godną akceptacją świata w całej jego złożoności, a także swoistą tolerancją dla słabostek i przywar, od których nie wolni są zarówno dorośli jak i dzieci. Baśń Brzechwy z racji złożoności jej struktury epic
kiej, wyrafinowanej gry z tradycją i fabularnymi stereotypami, prze
kornego kwestionowania czytelni
czych oczekiwań, demonstracyj
nego przechodzenia od tonacji li
rycznej do groteskowej staje się więc dla odbiorcy - zarówno dzie
cięcego jak i dorosłego - źródłem g łębokich s a ty s fa k c ji c z y te ln i
czych; bawi, śmieszy i wzrusza, oferując adresatowi dzieła przed
miot estetyczny najwyższej lite
rackiej próby. Unikając warsztato
wej sztampy i myślowego banału, jak również uwzględniając w swej literackiej ofercie skierowanej do dzieci także kompetencje i kulturę literacką człowieka dorosłego, stał się Brzechwa niezrównanym mi
strzem inteligentnej, nieinfantylnej i skutecznie opierającej się próbie czasu, literatury dla młodszych i tych nieco starszych czytelników, a jego Baśń o korsarzu Palemo- nie, jak chcielibyśmy optymistycz
nie założyć, po przeszło sześć
dziesięciu latach, jakie minęły od jej pierwszego wydania, nadal sta
nowić może przedmiot znakomitej literackiej zabawy nawet tych czy
telników, których estetyczna wraż
liwość ukształtowała się pod wpły
wem śledzenia filmowych perype
tii słynnego ogra.
1 J. Cieślikowski, Wstęp do: Antologia po
ezji dziecięcej, Wrocław 1980, s. VIII.
2 Zob. J. Ługowska, Bajka w literaturze dzie
cięcej, Warszawa 1988, R: Baśń opowiedziana wierszem.
3 H. Skrobiszewska, Brzechwa, Warszawa 1965, s. 50.
4 J. Brzechwa, Od baśni do baśni, Warsza
wa 1975, s. 6.
5 tamże, s. 8.
6 tamże, s. 7-8.
7 Na swoistą kontaminację motywów ba
śniowych oraz elementów powieści awanturni
czej w baśni Brzechwy zwrócił uwagę K.W. Za-
13 Na satyryczno-kabaretową genezę po
pularnych tem atów i chwytów artystycznych wykorzystywanych przez Brzechwę w poezji dzie
cięcej zwróciła uwagę Halina Skrobiszewska. Por.
„Wydaje się, że do tego tworzywa magii poetyc
kiej, jakim stał się język potoczny i zjawiska życia codziennego w wierszach Brzechwy dla dzieci droga wiodła również przez doświadcze
nia, które zyskał w kabarecie piosenkarz i saty
ryk” , H. Skrobiszewska, op.cit., s. 37-38.
14 tamże, s. 41.
15 Zob. J. Trzynadlowski, Komizm. Katego
ria i wyznacznik gatunkowy, „Zagadnienia Ro
dzajów Literackich”, t. XXXIII, z. 2, Wrocław 1992.
Katarzyna Slany
ODNALEŹĆ KOMIZM