• Nie Znaleziono Wyników

JM: Można powiedzieć, że bardziej kobiety dostrzegają pewne rzeczy. Jakiś tam element, że coś się powiedzmy posypało, czy nie wiem, nie wszystko od razu [faceci] zauważą. Jakichś kropel na podłodze na przykład.

BM: E, przecież kropli na podłodze to nie widzę.

JM: Ja chciałem powiedzieć, że to jest właśnie u dziewczyn charakterologiczny taki, taka cecha, że nie lubią być bezczynne

Maja, mimo że buntuje się czasami przeciw temu podziałowi („byłam wtedy mała!”) sama w innym miejscu podkreśla, że to kobiety są w tej rodzinie odpowiedzialne za utrzymywanie porządku:

I: Może u państwa też są wyznaczone może na przykład sfery, które ktoś sprząta. Jak to u was wygląda – podział, jeśli chodzi o sprzątanie domu?

MM [cicho i nieśmiało]: To znaczy ja z mamą się tym zajmujemy. Ja robię takie kapitalne, a mama mi pomaga.

INNE UWAGI

W wywiadzie bardzo ważne okazały się dźwięki, na co wpływ ma z pewnością tradycja muzyczna w rodzinie; każdy grał kiedyś na jakimś instrumencie. Mazurowie mówią o dźwiękach dochodzących z ulicy, od sąsiadów, a także o akustyce w pokoju. Zygmunt chwali się rodzinną tradycją; wykształceniem muzycznym synów, wizytami w filharmonii co niedziela z żoną i teściami, a także własnymi sukcesami w konkursach piosenki w Domu Seniora. Janusz ma swój ukochany fotel – aby zaprezentować jego doskonałe usytuowanie w przestrzeni mieszkania, sadza mnie w nim i włącza na cały regulator wieżę, każąc podziwiać odpowiednią akustykę.

Maja ucieka z domu na koncerty lub zamyka się w pokoju i słucha zespołów nie znajdujących uznania u dziadka, którego pokój jest za ścianą (ZM: „Tam jest ciągle jakieś takie [stuka mocno i rytmicznie w stół] takie o, co to jest? Za muzyka? Ja nie wiem!?”). Basia z kolei lubi w rytmie muzyki myć okna lub pracować, rozmyślając o swoich sprawach.

82 MARIA (60), ZBIGNIEW (60), EDYTA (35) I KACPER (10), SZPAKOWSCY (MS, ZS, ES, KS)

KAMIENICA

Kamienica w centrum miasta, z przełomu XIX i XX wieku. Bardzo zaniedbana. Z zewnątrz brudna i odrapana, w środku nieprzyjemny zapach. Nowe drzwi, wykonane według oryginalnego wzoru sprzed 100 lat, całe zamalowane napisami w rodzaju „tu byłem”. Klatka schodowa wyremontowana (odmalowane ściany) tylko do poziomu parteru.

MIESZKANIE

Mieszkanie państwa Szpakowskich znajduje się na trzecim piętrze. Przy drzwiach frontowych są dwa dzwonki – Szpakowscy dzielą korytarz (dawniej również łazienkę) z sąsiadką, starszą panią, która po śmierci męża i wyprowadzce syna żyje samotnie. Mieszkanie sąsiadki (dwa pokoje z łazienką i kuchnią) znajduje się w głębi korytarza, do dyspozycji Szpakowskich pozostaje jeden średniej wielkości pokój tuż przy wejściu i położona naprzeciw kuchnia a obok niej – łazienka.

Początkowo ta sytuacja, a więc dzielenie korytarza z sąsiadką i większy metraż jej mieszkania (Szpakowskich jest czworo, ona jedna) przedstawiona jest jako bezproblemowa, jednak potem domownicy przyznają się do konfliktów i tłumionych pretensji.

Mieszkanie Szpakowskich lśni czystością, a każda rzecz ma swoje miejsce. W pokoju, w którym mieszka Edyta z Kacprem, ściany pomalowane są na kolor ciemno malinowy, co sprawia, że wnętrze wydaje się bardzo ciepłe. Meble – nowa meblościanka, biurko, stolik i dwa rozkładane fotele – są w kolorach ciepłego beżu i brązu. Okna przesłaniają śnieżnobiałe firany.

Na biurku stoi nowy komputer, a naprzeciw foteli dobrej klasy telewizor.

Kuchnia również pomalowana jest na żywy, ciepły kolor – jaskrawy żółty. Mieszkają tu rodzice Edyty, tak więc oprócz kuchennych szafek, lodówki i kuchenki znajduje się też tu rozkładany tapczan, nakrywany kocem, oraz kilka półek i szafka na ubrania. Oprócz firan okna zdobią zasłony w kolorowy wzór. Starsi są tu nie tylko mieszkańcy, ale i sprzęty oraz meble – nie są one zniszczone, ale pamiętają inne czasy. Domownicy postanowili na zdjęciach uwiecznić siebie w codziennych czynnościach – dzięki temu widzę, że Maria chętnie odpoczywa na kanapie w kuchni, a Edyta zwija się w kłębek na fotelu lub siada przy biurku. Kacper chętnie ogląda telewizję leżąc w łóżku, a Zdzisław zamyka się w kuchni, gdzie zajmuje się swoją

„dłubaniną”, czyli topieniem srebra.

83 MIESZKAŃCY

Maria jest sześćdziesięcioletnią poznanianką. Powtórnie wyszła za mąż. Z pierwszym mężem mieszkała w innej dzielnicy Poznania. Kiedy wprowadzała się do nowego mieszkania, była jeszcze przed drugim ślubem i jako samotna matka dostała tylko jeden pokój. Zarabia pracując w Niemczech jako opiekunka osób starszych. Bardzo swoją lubi pracę i mieszkanie w Niemczech, podczas gdy ciasny pokój z kuchnią w Polsce jest dla niej źródłem frustracji i rozgoryczenia. Chętnie wyjeżdża nawet na osiem miesięcy, zostawiając za sobą troski.

Energiczna, rzutka i wygadana, wypełnia rolę domowego organizatora: wszystko „załatwia”, kupuje, organizuje, decyduje o większości spraw. Rodzina utrzymuje się przede wszystkim z jej pracy za granicą, to ona kupuje meble i sprzęty AGD, to głównie ona sprząta (maniakalnie, jak twierdzi córka), to ona też przede wszystkim zabierała głos podczas naszej rozmowy. Wywiad traktowała przede wszystkim jako okazję do wyżalenia się – na złe warunki mieszkaniowe, złą sytuację w Polsce w porównaniu do Niemiec, złą sąsiadkę.

Zdzisław mówi niewiele, jest jak większość respondentów płci męskiej jest niezainteresowany zdjęciami wnętrz, chętnie natomiast opowiada o kłopotach związanych z mieszkaniem (pękające ściany, brzydka klatka schodowa) lub uciążliwych sąsiadach. Podobnie jak u Palaczów i Gajków mąż jest w tej rodzinie postacią wycofaną, mającą w domu swój kąt, gdzie może zamknąć się i „coś sobie dłubać”. W tych rodzinach to żony stanowią energię napędową, wykłócają się z kim trzeba i walczą „o swoje”, obowiązki męża sprowadzają się zaś do oddawania pensji, domowych napraw i nie wchodzenia w drogę.

Córka państwa Szpakowskich, Edyta, samotnie wychowuje dziecko i pracuje w sklepie.

Jest dość nerwowa, zaczepna, mówi głośno i z pretensją w głosie. Między nią a mamą stale obecne jest lekkie napięcie wynikające z walki o władzę podejmowania decyzji. Matka i córka mają trochę inne preferencje, jeśli chodzi o wystrój wnętrz, decyzje podejmuje jednak Maria (nie wiem, na ile córka ustępuje jej sama ze względu na brak czasu, na ile jest do tego zmuszona), Edycie zaś pozostaje ponarzekać.

Jej dwunastoletni syn Kacper bierze udział w wywiadzie, ale raczej rzucając co jakiś czas uwagi w przerwach między graniem na komputerze i zabawą z psem. Jego ojciec utrzymywał przez długi czas rzadkie kontakty z synem i Edytą, nie płacił też alimentów. Od niedawna kontakt jest dość intensywny, co jest jednym z powodów licznych kłótni z sąsiadką, która daje wyraz swojej niechęci wobec ojca Kacpra (tym samym naruszając zdaniem rodziny granicę prywatności).

84 ATMOSFERA WYWIADU

Jako że kiedyś byłam sąsiadką Szpakowskich, jestem u nich w domu traktowana jako „swoja”.

Wszystko mi pokazują, wręcz zachęcają mnie, żebym zobaczyła całość mieszkania, prowadzą do kuchni i łazienki. Nie tylko nie starają się zaprezentować mi idealnej wersji mieszkania, ale wręcz wytykają wszystkie jego niedogodności, wskazują na każdą dziurę, plamę i niedoróbkę.

Państwo Szpakowscy do badań nie podchodzą z powagą czy na zasadzie dobrze odrobionego zadania domowego, jak na przykład Mazurowie czy Zbierscy, ale raczej traktują moją wizytę jak wiele innych sąsiedzkich wizyt – nie istnieje temat kapci, kawy, herbaty, brak grzecznościowych formułek i rytuałów. Podczas wywiadu domownicy co jakiś czas wychodzą bez uprzedzenia z pokoju (Edyta idzie umyć głowę i po kwadransie wraca w turbanie z ręcznika, Zdzisław znika i pojawia się z powrotem bez podania przyczyny, mały Kacper biega wkoło). Niestety to swobodne podejście przełożyło się również negatywnie na sposób wykonania przez rodzinę fotograficznego zadania. Zdjęć powstało niewiele, zilustrowano jedną zaproponowaną przeze mnie kategorię (sentyment), natomiast pozostałe cztery zdjęcia miały mi po prostu pokazać oba pomieszczenia i domowników spędzających w nich czas. Zdjęcia spełniły rolę pomocy w wywiadzie, nie można ich jednak porównać ze zdjęciami innych badanych pod kątem poszczególnych kategorii tematycznych.

KOMFORT

W rodzinie Szpakowskich niezadowolenie z obecnego miejsca zamieszkania jest na tyle duże, że przeradza się w rodzaj rezygnacji wyrażającej się w stwierdzeniu „nie warto tu nic robić”, w przypadku Marii (najbardziej pesymistycznej z rodziny) uzupełnionym jeszcze dodatkowo o silny psychologiczny skrypt przegranego: „umrę i tak się skończy” (zob. Berne 2005: 45-6).

Podstawowym problemem jest brak przestrzeni mieszkalnej i konieczność dzielenia korytarza z nielubianą sąsiadką. Zmiana miejsca zamieszkania jest stale obecna w rozmowach, ale nie w postaci planu, ale raczej marzeń, do których zrealizowania może nigdy nie dojść. Najbardziej realnym scenariuszem takiej zmiany wydaje się być pomysł Marii o wyjeździe na stałe do Niemiec wraz z mężem.

Mówiąc o swoim mieszkaniu, Szpakowscy największy nacisk położyli na kwestię granicy pomiędzy swoim sposobem mieszkania, a sposobem mieszkania innych ludzi. Granica ta bywa naruszana przez rozmaitych intruzów: sąsiadkę zza ściany, sąsiadów z góry oraz wszystkich aktorów produkujących uliczne hałasy: przechodniów, pojazdy komunikacji miejskiej czy znajdujący się naprzeciw kościół. Te zakłócenia uniemożliwiają członkom rodziny osiągnięcie

85 wymarzonego stanu „świętego spokoju”, a więc sytuacji, w której napotykaliby wyłącznie znajome i oswojone bodźce.

Większą część rozmowy poświęciliśmy problemowi hałasów i zniszczeń powodowanych przez grupę studentów mieszkających piętro wyżej. Szpakowscy poirytowani są naruszaniem ciszy nocnej (najbardziej uciążliwym dla małego Kacpra) i porządku we wspólnej przestrzeni klatki schodowej (śmieci, wymiociny) oraz przestrzeni mieszkania rodziny (wymiociny na balkonie). Wydaje mi się, że rodzinę poza bezpośrednim naruszaniem granicy fizycznej i fonicznej ich mieszkania irytuje również obcy im styl życia studentów, który ukradkiem obserwują, którego nie rozumieją i którego nie są w stanie do końca poznawczo kontrolować:

MSZ: A teraz studenci wychodzą dachem i na dachu piwo piją. No niech pani powie! Niech który będzie wypity i zleci z tego dachu, nie?!

MSZ: Co tam się dzieje! Nie wiadomo!

ESZ: Ja nie wiem, kto tam mieszka, bo dwóch-trzech wchodzi wieczorem, a piąty wychodzi rano, więc…

ja nie wiem, czy oni tam nocują u siebie, jeden u drugiego, czy…

Niechęć wobec sąsiadów Maria projektuje również na panią Krysię (także moją rozmówczynię), mieszkającą drzwi w drzwi z studentami, mówiąc: „Krystyna Gajek się boi wyjść!” – tymczasem ta ostatnia, nagabywana przeze mnie kilkakrotnie o sąsiadowanie drzwi w drzwi ze studentami, nie dostrzegała w tym fakcie żadnego problemu:

KG: (…) Była tylko raz ta scysja z nimi.

BG: Spokój jest.

KG: Spokój jest, nie mogę narzekać. Nie mogę nic powiedzieć. Żeby jakieś awantury były.

Co ciekawe, obie podstawowe różnice między rodziną Szpakowskich a Gajków dotyczą tolerowania zakłóceń pewnego porządku – bądź porządku zachowań w miejscach pół-publicznych, jak w przypadku imprezujących sąsiadów, bądź też porządku rozumianego dosłownie jako sposób organizacji przedmiotów według określonego wzoru. Podczas gdy dla pani Gajek obsesja na punkcie porządku jest jedną z dwóch, obok zazdrości, chorób nękających człowieka (od której ona, w swoich deklaracjach przynajmniej, jest uwolniona) pani Szpakowska czuje ogromny dyskomfort na widok rzeczy będących nie na swoim miejscu:

86 MSZ: Muszę wyprasować, poukładać, poukładać do szafy, musi być zrobione, bo się denerwuję.

Wracając do kwestii naruszania domowych granic, niezmiernie irytująca dla wszystkich domowników jest także bliska obecność przechadzającej się wspólnym korytarzem sąsiadki, pani Tyszki. Tym, co denerwuje najbardziej w tej sytuacji, jest nie tylko przymus doświadczania cudzej obecności, ale i świadomość bycia obserwowanym i ocenianym oraz konieczność kontrolowania swoich zachowań po to, by nie zakłócać spokoju drugiej osoby. Innymi słowy, sytuacją komfortową dla państwa Szpakowskich byłaby swoboda zachowań i mniej dwuznaczna klasyfikacyjnie sytuacja zamieszkiwania, wyraźne oddzielenie naszego od tego, co obce. W relacji z sąsiadką przejmują oni w pewnym sensie rolę hałasujących studentów, zaś pani Tyszka – ich samych, krytykujących zakłócanie spokoju/porządku oraz naruszanie swoich zasad. Sytuacja ta świetnie ilustruje relacyjność zachowań i wpływ przyjmowanych ról na określony kształt systemu międzyludzkich układów. Mówiąc o studentach, Szpakowscy wyrażają oburzenie wobec ich stylu życia.

ESZ: Bo ja nawet w nocy widzę, że od nich dzieci 12-letnie wychodzą!

Oburzenie to wyrażają również wprost, w rozmowie z uciążliwymi sąsiadami:

MSZ: [mówię im] Tacy fajni chłopacy, jeszcze studenci, mówicie, że się uczycie i to. A zachowujecie się jak bydło!

Relacja z sąsiadką stawia rodzinę w zupełnie innej sytuacji. Tym razem to styl życia rodziny Szpakowskich jest bowiem potępiany i komentowany:

ESZ: Już nie wytrzymuję. A ona jeszcze morały prawi. Co ją obchodzi, że Kacpra tata przychodzi do niego.

Co ją to obchodzi. To są moje sprawy, tak.

i to przez nich generowany hałas jest potencjalnym źródłem konfliktu:

ESZ: To jest też właśnie minus tego, nie. Bo to są wspólne mieszkania. Czyli jak czasami jest powiedzmy impreza, wiadomo, są goście, to jednak przez ten korytarz muszą przejść cicho, bo sąsiadka śpi.

Podsumowując, w przypadku Szpakowskich dobre samopoczucie wypływa przede wszystkim ze stabilności granicy pomiędzy domem i nie-domem. Stabilność ta jest jednak często naruszona („byłby spokój, a tu jednak, wie pani…”). Z jednej strony naruszają

87 mieszkający piętro wyżej studenci, z drugiej strony odgłosy miejskiego życia dobywające się zza okna, z trzeciej – przechadzająca się po korytarzu, wrażliwa na dźwięki i krytykująca Szpakowskich sąsiadka. Problemem są także granice wewnątrz domu – zarówno odrębność sfer takich jak spanie, jedzenie i odpoczynek, jak też odrębność indywidualnych przestrzeni nie sposób zachować ze względu na bardzo ograniczony metraż mieszkania. Mieszkańcy nie gromadzą się w zasadzie zbyt często razem: wszystkie zdjęcia i opowieści dzieliły mieszkanie na dwie części: kuchnię, zamieszkaną przez starsze pokolenie i pokój – przez młodsze. Oddzielnie odpoczywają, jedzą, oddzielnie oglądają telewizję. Z konieczności jednak nieustannie wchodzą sobie w drogę: w nocy, by zabrać szklankę wody, Edyta musi pukać do śpiących w kuchni rodziców, w dzień z kolei, gdy Maria w kuchni przyjmuje sąsiadki, reszta rodziny musi w tej samej przestrzeni przygotowywać posiłek. Zarówno pokój dla Kacpra i Edyty, jak i kuchnia dla Marii i Zbyszka optymalnie miałyby służyć jako odrębne mieszkania i choć do pewnego stopnia tak właśnie jest (każde z tych pomieszczeń to naraz pokój sypialny, gościnny, jadalny i dzienny) kwestia przygotowywania posiłków nieustannie tę odrębność zakłóca. Poza tym, dwie najsilniejsze postaci, Maria i jej córka, różnią się w wielu kwestiach związanych z zamieszkiwaniem, takich jak styl urządzania, częstotliwość utrzymywania porządku, tryb życia.

Jeden z najsilniejszych konfliktów, będących konsekwencją tych różnic, dotyczy sprzątania, które Maria pomimo irytacji córki rozciąga również na przestrzeń „królestwa” Edyty, nie będąc w stanie pohamować potrzeby poustawiania wszystkiego „na swoim miejscu”.

INNE UWAGI

Dość interesujące jest to, że zła sytuacja mieszkaniowa Szpakowskich – pokój z kuchnią dzielony przez cztery osoby, wspólny korytarz z sąsiadką oraz narzekania na złą sytuację finansową, idą w parze z posiadaniem drogich sprzętów RTV (zob. też Drozdowski 2008: 515-8;

o potrzebie „społecznej normalności” i „normalnej oryginalności”). Podobna sytuacja występuje u państwa Palaczów. Telewizor LCD, komputer i aparaty cyfrowe stanowią standard nawet w przypadku rodzin mieszkających i zarabiających poniżej ogólnopolskiego standardu (Przeciętne gospodarstwo domowe w 2009 roku zajmowało mieszkanie o powierzchni 70,7 m2, składające się z 2,7 pokoi. Przeciętnie na jedną osobę w gospodarstwie przypadało 25 m2 powierzchni użytkowej oraz jeden pokój: GUS 2009).

88 KRYSTYNA (70) I BOGDAN (80) GAJEK (KG, BG)