P A N , C H ŁO PIE C, S Ł U D Z Y I D O K T O R PA N Chłopcze, Chłopcze! CHŁOPIEC Mospanie? , P A N Będę brał lekarstwo. CHŁOPIEC
Dobrze, Mospanie. To herbaty trzeba nagotować.
P A N
Tak jest, wszakże Doktor w herbacie kazał wypić lekarstwo?
CHŁOPIEC
Tak jest, w' herbacie.
P A N
Czy nie można kochaneczku tego lekarstwa w czym inszym zażyć?
CHŁOPIEC
A w czymże inszym? Lepiej Waćpan Doktora słuchaj, bo kto doktora w lekarstwie nie słucha, n a 18 zdrowiu szwankuje.
PA N
Mają bo to ci doktorowie swoje niepotrzebne szkrupuły. Koniecznie w herbacie pić lekarstwo, czemuż to w gorzałce nie można? Ot, ja w gorzałce wypiję lekarstwo.
CHŁOPIEC
Nie życzę, Mospanie, kto wie, jakie te lekarstwo, może z gorzałką ma antypatyją, to Waćpan nie lekarstwo, ale trucizny zażyjesz.
P A N
Co ty znasz! Pana Łapikufla i Moczywąsę do mnie proś.
CHŁOPIEC
Dobrze, Mospanie.
PA N
po odejściu Chłopca
Kata by zjedli ci Niemcy ze swoimi szkrupułami, oni rozumieją, że u Polaka taka konstytucyja jaka u Niemców.
słudzy przychodzą
Jak mi Waópanowie radzicie, czy tego lekarstwa w herbacie zażyó (jak Niemiec mówił), czyli też w gorzałce?
Ł A P IK U F E L
Na woli to Waćpana Dobrodzieja, to że rozumiem, żeby i w gorzałce zaszkodziło.
MOCZYWĄSA
O, zapewne to Niemców zabobony lekarstwo pió w herbacie.
PA N
To dobrze, zażyję w gorzałce. Pójdź, Chłopcze, przynieś gorzałki.
CHŁOPIEC
Dobrze, Mospanie, czy w kieliszku przynieśó ?
P A N
Przynieś z flaszką i kieliszek weź, tylko duży! Albo szklankę.
CHŁOPIEC
Zaraz.
P A N
po odejściu Chłopca
Może przykre od nieszczęścia, wypiwszy w dobrej kwocie, tak rozumiem, że nie barzo będzie przykre.
Ł A P IK U F E L
Tak to jest, może przykrość stracić, a skutek tenże sam uczyni.
PA N
Nigdy ten Chłopiec za mną nie mówi, ale zawsze przeciwnie.
MOCZYWĄSA
Nic dobrego, Mości Dobrodzieju. Obiwszy, wypędzić potrzeba do srogiego nieszczęścia.
Chłopiec przychodzi z gorzałką i szklanką
P A N
Daj sam szklankę. Lej więcej, żałuje hultaj.
Moczywąsa bierze od Chłopca flaszkę i pełną szklankę nalewa. Lapikufel od P ana bierze proszek i w szklankę sypie
PA N
p ije i w ypiw szy mówi
Szalony jakiś to proszek, po całym żołądku poszedł. A Waćpanowie piliście dziś gorzałkę?
SŁUDZY
Piliśmy, z łaski Waćpana Dobrodzieja.
. PA N
Bis repetita placent.
1 SŁUDZY
Niecli potym Mości Dobrodzieju.
PA N
Odnieś, Chłopcze, flaszkę.
CHŁOPIEC
Dobrze, Mospanie.
PAN
po odejściu Chłopca
Coś mi po tym lekarstwie cały pokój kręci. Nie wiem, jakiego kata on mnie dał.
L A P IK U F E L
Uchowaj Boże, żeby zaszkodziło.
MOCZYWĄSA
Miałby się z pyszna pan Depikolo! Nauczylibyśmy go, jakie ma lekar stwo naszemu Panu dawaó.
L A P IK U F E L
Kat że po tym. Żeby się tym samym zdrowie Panu wróciło, można by go i zabió.
P AN
ju ż się zaczyna walać, słudzy chcą trzymać, żeby nic upadł. Pan głosem barzo pijanego człowieka mówi
Ja sam, ja sam. Ocli, słabym barzo.
VI OCZY W Ą S A
do Chłopca
Biegaj po Doktora.
Ł A P 1 K U F E L
po odejściu Chłopca do kolegi mówi
Żeby nam tli, panie bracie, biedy nie było, jak barzo osłabieje.
MOCZY W Ą S A
Właśnie! Całą rzecz na Doktora zwalemy, a kto wie, jakiego on lekarstwa dał.
D O K T O R
przychodzi z Chłopcem i Pana w ita
Kłanam unyzene, Moscy Dobrodzeju.
PAN
z trudnością zam iast Doktora do Chłopca przystępuje i cnego wiią za Doktora
Najniższy Mości Panie D e .. I)e .. Depikolu. *
D O K T O R
A coż to wydzę?
MOCZYWĄS A
Czy widzisz ty Niemcze, jakie twoje lekarstwo? Czego ty za to godzien, szelmo! Może cię nigdy nie uczono, jakie lekarstwo masz panom dawać, to ja cię nauczę.
• D O K T O R
Proszę my tego ne mowyc, ja wem, jakiego dałem lekarstwo Jegomos- cy, ale tego ne wem, co zaszkodzylo.
P an na ziem ię upada
D O K T O R
mówi
Wesce Mospanowe Jegomoscy, połużce na łószki i pyłnujce, żeby ne upadł i ne potłuk se, nezabawem ja tam prydę z miedykamenty.
DOKTOR
' Ja ne wem, co jemu takego, mne se zdaje, że on pijany.
CHŁOPIEC
Wszakże pijany, patrzy jak słony zając, świata nie widzi, zamiast Waćpana mnie przywitał.
DOKTOR
A czymze se on upył?
CHŁOPIEC
Lekarstwem się upił.
DOKTOR
Jeszcze moym lekarstwo nyclit se ne upył.
CHŁOPIEC
Otóż on się upił.
DOKTOR
A w czymże 011 tego lekarstwo wypił?
CHŁOPIEC
W czym wypił? W gorzałce wypił.
DOKTOR
Nu, kody w gorzałce. A weleż on tego gorzałki z tym lekarstwem wypił?
CHŁOPIEC
I niewiele, tylko jedną porcyjkę.
DOKTOR
A jak dużego ten był porcykę?
CHŁOPIEC
Tak jak za trzy grosze piwa.
DOKTOR
Nu, kedy tak, to ne treba se i pytać, czemu on chory, ne treba, ne treba
CHŁOPIEC
Waópan jego nie wiesz? Jemu nie tego lekarstwa potrzeba, jemu trzeba, sto pigułek dębowych cum custodia dwóch chłopów. Hultaj, już nic nie ma,
wszystko przepił z sługami takiemi pijakami, jak sam. Waćpan się może spodziewasz czego za lekarstwo? Weźmiesz nic, bo już się prawie wyniszczył do ostatniego szeląga.
" DOKTOR
Ja bymże mu dal i darmo lekarstwy, gdyby tak (jak należyc paeyento- wy) mne słuchał, a kedy słuchać ne chce, do nego węcey ne pójdę. Klanam unyżenie.
CHŁOPIEC
Najniższy Waćpana. Pójdę i ja dla obaczenia, jak się ten pijak ma.