• Nie Znaleziono Wyników

Jarosław Grzędowicz to pisarz urodzony 3 maja 1965 roku, zaś jego debiut przypada na rok 1982, kiedy to opublikował na łamach czasopisma „Odgłosy”

swoje opowiadanie Azyl dla starych pilotów. We wczesnych latach dziewięć-dziesiątych wraz z Andrzejem Łaskim, Rafałem Ziemkiewiczem, Dariuszem Zientalakiem i Krzysztofem Sokołowskim założył magazyn literacki „Fenix”, w którym prowadził dział prozy polskiej, a od 1993 roku był jego redaktorem naczelnym. W historii literackiej Nagrody Fandomu Polskiego imienia Janusza Zajdla jest pierwszym zdobywcą dwóch statuetek, w dwu kategoriach – powieść roku i opowiadanie roku. Uhonorowano go za pierwszy tom Pana Lodowego Ogrodu i opowiadanie Wilcza Zamieć z tomu Księga Jesiennych Demonów. Jego czterotomowa saga o Lodowym Ogrodzie uczyniła z niego jednego z najpopu-larniejszych i najczęściej nagradzanych pisarzy fantasy w Polsce.

Kiedy w 2005 roku opublikował pierwszy tom powieści pod tytułem Pan Lodowego Ogrodu, z miejsca okrzyknięto go następcą Andrzeja Sapkowskiego.

Opowieść o przygodach superkomandosa, który z Ziemi zostaje wysłany na pla-netę Midgaard, obsypano deszczem nagród. Wśród najważniejszych wystarczy wymienić wspomnianą już nagrodę imienia Janusza Zajdla, nagrodę Śląskiego Klubu Fantastyki – Śląkfę czy Sfinksa za najlepszą polską powieść roku. Nie powinno więc dziwić, że dorobek pisarza tak znanego i utytułowanego stał się tematem rozważań akademickich.

Spośród obszernego materiału, jaki stanowią cztery tomy imponujących rozmiarów, analizie poddałam tylko dwa pierwsze, z mojego punktu widzenia najważniejsze, bo najmocniej związane z przestrzenią, jej oswajaniem i prze-mianami postrzegania rzeczywistości.

82 Karolina Kowalczyk

Pierwszy tom Pana Lodowego Ogrodu rozpoczyna się wysłaniem głównego bohatera – komandosa Vuko Drakkainena z Ziemi na planetę Midgaard – za-mieszkałą przez humanoidalne istoty, miejsce, w którym działa magia, a cywili-zacja zatrzymała się na poziomie wczesnego średniowiecza. Zadaniem bohatera jest odnalezienie ziemskich naukowców, zaginionych w trakcie misji badawczej na Midgaardzie. Misja ratunkowa zamienia się w pościg za krajanami, którzy posiadłszy magię, zniszczyli równowagę nowego świata i rozpoczęli krwawe rządy.

Zakończenie pierwszego tomu powieści jest jednocześnie początkiem drugiego. Moment przejścia jest znaczący, bowiem w wyniku fabularnych komplikacji główny bohater umiera przy wydatnym udziale swojego głównego antagonisty Aakena, a następnie odradza się w nowej formie. Dalsze perypetie, jako niezwiązane z analizowanym przeze mnie problemem oswajania rzeczy-wistości, pozwolę sobie pominąć.

Kluczowe pytania, jakie należy zadać, nim zacznę się przyglądać sposobom oswajania nieznanego, brzmią następująco: Kim naprawdę jest Vuko Drakka- inen, bohater -narrator powieściowego cyklu Grzędowicza? Jaki jest ten ziemski komandos przybyły z misją ratunkową na Midgaard, cybernetycznie zmuto-wany nadczłowiek, wyszkolony do zabijania?

Drakkainen jest bohaterem niejednoznacznym. Można tę postać rozpatry-wać jako element dla fantasy esencjonalny, wywodzący się z baśni. Stosując klasyfikację Władimira Proppa1, bez trudu jesteśmy w stanie osadzić Vuka w schemacie charakterystycznym dla bajki magicznej. Warto w tym miejscu przywołać kilka z ważniejszych elementów wspomnianej klasyfikacji. By mówić o bajce magicznej, niezbędne są następujące elementy: bohater, wyprawa, dona-tor (czyli ktoś, kto bohatera wspiera słowem lub czynem), magiczny przedmiot, antagonista, walka, oczywiście zwycięska, a także księżniczka. Przyjrzyjmy się bliżej konstrukcji omawianej powieści. Mamy do czynienia z wyprawą i to nie byle jaką, bo międzygalaktyczną. Pojawia się przeciwnik, a raczej wielu prze-ciwników. Jednak to Aaken zasługuje na miano głównego antagonisty. Nie tylko ze względu na to, że to jego Drakkainen tropi najdłużej, ale dlatego, że ma do niego najbardziej osobisty stosunek. W przypadku pozostałych przeciwników konieczność zlikwidowania/poskromienia ich nadnaturalnych zdolności staje się tylko środkiem do celu, którym jest zneutralizowanie Aakena. Z donatorem sprawa ma się podobnie, jak z przeciwnikiem – pojawia się ich wielu. Warto wy-mienić dwóch: pierwszym jest Kruczy Cień – donator miejscowy, związany ściśle z obcą dla bohatera przestrzenią, to on obdarza ziemskiego wojownika magią i wyjaśnia mechanizmy rządzące Midgaardem. Drugi to Fjollsfinn – pochodzący z Ziemi kaleki naukowiec, który staje się przyjacielem i sojusznikiem. Jest on

1 Por. W. Propp: Morfologia bajki. Tłum. W. Wojtyga -Zagórna. Warszawa 1976, s. 15–22.

83

Sposoby oswajania rzeczywistości w powieściowym cyklu fantasy…

odpowiedzialny głównie za dostarczanie magicznych przedmiotów (w toku narracji pojawia się na przykład magiczna włócznia czy zaczarowany drakkar).

Warto zwrócić uwagę na wykorzystanie schematu Proppa, którym autor bar-dzo świadomie bawi się, konstruując fabułę. W świetle powyższych rozważań właściwie moglibyśmy zaliczyć Pana Lodowego Ogrodu do gatunku bajki magicznej.

Jednak byłoby to niewystarczające, ze względu na fakt, że historia Drakkainena jest mocno osadzona w fantastyce naukowej2, a postawy bohaterów -Ziemian są głęboko zakorzenione w realnej siatce pojęć kulturowych.

Niezwykle istotna jest też konstrukcja języka, jakim posługuje się bohater, ponieważ on sam „składa się” jak gdyby z dwóch postaci. Wiąże się to nie tylko z faktem, że posiada dwie tożsamości: ziemską i midgaardzką. Jest jednocześnie Vukiem Drakkainem i Ulfem Nocnym Wędrowcem – ziemskim komando-sem wyposażonym w nadnaturalne, cybernetyczne wspomaganie i wojem z Midgaardu, magiem rozmawiającym z niewidzialną dla innych wróżką. Dla mieszkańców powieściowego „never never landu” jest jednocześnie Obcym i Swoim. Charakterystyczny jest też moment tej przemiany. W wyniku starcia ze swoim arcywrogiem Aakenem bohater zostaje przebity magiczną włócznią i jednocześnie zaklęty w drzewo. Vuko staje się w pełni Ulfem, kiedy powraca do żywych, pozostawiając za sobą rozerwany pień Drzewa. Jednak, według słów miejscowego donatora – Kruczego Cienia, zostawia w tym pniu coś więcej – swoje ludzkie ciało wraz ze wszczepem, który czynił z niego nadczłowieka.

Dzięki temu, że stał się realną hybrydą, a nie jedynie ucharakteryzowanym człowiekiem, zaczyna faktycznie przynależeć do Midgaardu. O wiele mocniej, niż byłby do tego zdolny którykolwiek z jego krajanów.

Zgodnie ze słowami Kruczego Cienia „istota jestestwa” to coś więcej niż nośnik, więc osobowość bohatera pozostaje bez zmian. To ona stanowi klucz do zrozumienia przemiany Drakkainena, zachodzącej na poziomie konstrukcji myślowych i językowych. Ponieważ, jak pisze Propp:

osobowość istnieje i funkcjonuje w warunkach kultury, kultura nasyca sobą osobowość. Osobowość można rozpatrywać, jako określony, właś-ciwy dla danej epoki i danego ustroju społecznego, stopień zależności między jednostką a kulturą3.

Bohater powinien zachować swój punkt widzenia, zakodowany przez do-świadczenia kolonialne i postkolonialne, kształtujące kulturę, do której należy, czy należał. O ile doświadczenia i wiedza pozostają, o tyle samo podejście do świata i jego mieszkańców ulega zmianie.

2 Charakterystyczną cechą gatunku jest bardzo wysoko rozwinięta technologia świata – w tym przypadku chodzi oczywiście o Ziemię, nie Midgaard.

3 E.W. Sokołow: Kultura i osobowość. Cyt. za: W. Propp: Morfologia bajki…, s. 21.

84 Karolina Kowalczyk

Przyjrzyjmy się sposobom, w jaki Vuko Drakkainen mówi o świecie i jego mieszkańcach. Pierwszy bliski kontakt z przedstawicielami midgaardzkiego

„odpowiednika” ludzi bohater ma w trakcie wizyty na dworze Grismy Sza-lonego Krzyku. Jest to interakcja o tyle ważna, że do głosu dochodzą w niej głęboko ukrywane myśli. Na co dzień bowiem Vuko nazywa Midgaardczyków po prostu ludźmi, choć zauważa wyraźne różnice anatomiczne między nimi a mieszkańcami Ziemi. Jednak kiedy pani domu próbuje uwieść bohatera, od-zywa się w nim wyraźny rasizm wzmocniony poczuciem dominacji nad przed-stawicielką obcej cywilizacji. Nie dlatego, że jest ona kobietą, co w przypadku panującego w tej części świata patriarchalnego „ustroju” byłoby jego logiczną konsekwencją, ale dlatego, że pochodzi z rasy niższej od ludzkiej.

Ciemność łaźni maskowała te wszystkie odpychające, drobne różnice.

Wąskie skrzydełka nosa. Wypełnione czernią wole oczy. Włosy rosną-ce na karku i u szczytu pleców, jak końska grzywa. Wydłużone uszy.

I inne szczegóły, które sprawiały, że wydawała się nieludzka. […] Pach-niała trochę końskim potem, trochę piżmem i skisłym mlekiem. Obco.

Nieludzko. […] Uświadomił sobie, że mógłby ją również zabić, gdyby miał taki kaprys. Mógłby zrobić właściwie wszystko, co przyszłoby mu do głowy. Zabić Grismę i rządzić zamiast niego. Panować nad tłu-mem zwariowanych, zawszonych, naćpanych halucynogennym opa-rem dzikusów. Albo pozabijać ich wszystkich i iść dalej. Nie miał nad sobą prawa ani religii, ani niczego. Był tu sam. Mógł robić wszystko albo nic4.

T. 1, s. 104

Przytoczony fragment obrazuje najwcześniejsze i jedno z najbardziej inten-sywnych doświadczeń tego typu. Vuko, niezaznajomiony jeszcze z zasadami rządzącymi światem, do którego trafił, odnajduje w sobie kolonizatora. Tego, który może wszystko, albowiem stoi ponad, wyżej. A to, co jest dla niego obce, staje się potworne5. Co więcej, istoty wśród których bohater się obraca, mają dla niego cechy zwierząt. Wszelkie odniesienia do ich nieludzkości i zwierzęcości nie są jedynie informacjami, są negatywnie nacechowane. Dyskurs Vuka jest wartościujący. Midgaardczycy są inni, zwierzęcy, nieludzcy, a więc gorsi.

Drakkainen pozwala sobie również na analizowanie zastanej rzeczywistości, przykładając do niej typowo ziemskie wyobrażenia. Zapominając o różnicach kulturowych dzielących Ziemię i Midgaard, próbuje odczytywać zachowanie

4 Cytaty z pierwszego tomu wg edycji: J. Grzędowicz: Pan Lodowego Ogrodu. T. 1.

Lublin 2011; zaś z tomu drugiego: J. Grzędowicz: Pan Lodowego Ogrodu. T. 2. Lublin 2007;

tekst lokalizuję, wskazując numer tomu i strony.

5 Zob. M.F. Gawrycki, A. Szeptycki: Podporządkowanie – niedorozwój – wyobcowanie.

Postkolonializm a stosunki międzynarodowe. Warszawa 2011, s. 109.

85

Sposoby oswajania rzeczywistości w powieściowym cyklu fantasy…

postaci, stosując znane sobie klisze. Nie zawsze czyni to jednak bezrefleksyjnie, czego dowodem jest rozmowa z jego rozumnym wierzchowcem – Jadranem:

– Najpierw nocleg – powiedział do konia. – Dach nad głową. To jest główny port w okolicy. Muszą tu być przyjezdni, a to znaczy, że istnie-ją jakieś gospody. Rozumiem, że nie wynaleźli maszyny parowej ani prysznica. Ale nie uwierzę, że nikt dotąd nie zauważył, że podróżny za-płaci brzęczącą monetą za dach nad głową, trochę wody i jakąś strawę.

Nie przenoszę uwarunkowań kulturowych. Po prostu wierzę w prawo zysku. Uniwersalne w skali kosmicznej, proszę renifera.

T. 1, s. 288

Choć autor, pisząc Pana Lodowego Ogrodu, wykreował Drakkainena jako bohatera pozytywnego, to, analizując tę postać pod kątem wątków kolonial-nych, nie do końca można ją tak odczytywać. Vuko często staje przed wyborem między obiektywnym dobrem i złem, wewnętrzny imperatyw moralny zwykle pozwala mu wybrać właściwe rozwiązanie z etycznego punktu widzenia.

Jednak jego sposób opowiadania o rzeczywistości, szczególnie gdy dotyczy kontaktów z miejscową ludnością, przypomina opisy Indian czy mieszkańców Afryki, o których pisali ówcześni kolonizatorzy. Bohater, podobnie jak oni, traktuje niektórych z autochtonów jak zwierzęta czy towar. „Po ludzku” odnosi się wyłącznie do tych, z którymi łączy go poczucie więzi czy wspólnoty6. Przy-kładem takiego instrumentalnego traktowania jest scena na targu niewolników, kiedy ogląda wystawione na sprzedaż kobiety:

[…] czułbym się lepiej, gdyby przepełniało mnie tylko święte oburzenie i poczucie humanistycznej wyższości. A zaczynam się łapać na tym, że kusi mnie, żeby kupić kogoś. Na przykład tę smukłą jak tancerka dziewczynę o purpurowych włosach, kłębiących się niczym chmura.

Przy mnie jej rola ograniczy się do dotrzymywania mi towarzystwa.

Także w łóżku, nie bądźmy hipokrytami. Czasem mi pomoże. Nauczę ją różnych rzeczy, ucywilizuję.

T. 1, s. 275–276

Kluczowe dla tego fragmentu jest słowo „ucywilizuję”. Drakkainen tym samym deprecjonuje kulturę, z której dziewczyna się wywodzi, stawia ją automatycznie w pozycji niższej. Jest ona gorsza, bo nieucywilizowana, bo pochodząca z innej rasy, wreszcie dlatego, że jest kobietą. Dyskurs bohatera, będąc potrójnie opresyjny, prowokuje pytania o to, czy Vuko to faktycznie bohater pozytywny, mityczny heros, który ma zbawić świat? Czy raczej planuje

6 W tym przypadku chodzi o Ludzi Ognia, do których wyprawy dołącza i których zaczyna po pewnym czasie uważać za swoich pobratymców.

86 Karolina Kowalczyk

stworzyć własne imperium, na „obraz i podobieństwo” tego, którym włada jego najważniejszy antagonista – Aaken?

Z początku sposób patrzenia na świat u Drakkainena (i opowiadania o nim) jest niezwykle podobny w ogólnej wymowie do tego, co proponuje główny schwarccharakter cyklu Grzędowicza. Jedyną różnicę stanowi fakt, że Aaken wyzbył się wszelakich zahamowań moralnych, a Vuko wciąż potrafi klasyfiko-wać uczynki jako dobre i złe. Na kartach powieści pojawiają się liczne sygnały świadczące o tym, że główny bohater ma świadomość swojego kolonialnego podejścia do zastanej rzeczywistości wraz ze wszystkimi ciemnymi stronami takiego nastawienia. Poddając się autorefleksji, rozpoznaje sytuacje będące efek-tem jego postępowania w myśl zasad, odziedziczonych niejako wraz z ziemską kulturą, która go uformowała. Z tego właśnie powodu mówi raczej o „ucywi-lizowaniu” otoczenia niż o sobie jako o dokonującym kolonizacji, a więc aktu przemocy. Aaken, w odróżnieniu od bohatera -narratora, dobro i zło uważa za pojęcia zbędne, w związku z czym dowolnie kształtuje świat, na co narratorowi nie pozwala kodeks moralny. Jednak język, jakim obaj się posługują, przesiąk-nięty jest wyższością wobec autochtonów i pogardą dla ich nieucywilizowania.

Jedną z podstaw kolonizacji stanowi nowe nazewnictwo. „Rządzić znaczy nazywać” piszą Marcin Florian Gawrycki i Andrzej Szeptycki7. Zgodnie z tym Drakkainen „bierze w posiadanie” cały Midgaard, czego dowodów w Panu Lo-dowego Ogrodu jest mnóstwo. Nie są to jednak nazwy znaczące, jego nazewnic-two nie przypomina tego, którym pasjonował się Krzysztof Kolumb.

Vuko przekształca ziemskie kategorie, by móc wygodniej opowiadać o za-stanej rzeczywistości.

Po jakimś czasie słyszę szczekanie psów i porykiwanie bydła. Przynaj-mniej tak to nazywam. Kiedy widzę drzewo, nazywam je „jesion”. To lepiej niż „welwiczja midgaardska” albo „dragomeria”. Słyszę chrapli-we pohukiwania zakończone przeciągłym skowytem, przypominające czkawkę u hieny, i myślę: „pies szczeka”, mimo że ani nie szczeka, ani to pies, tylko stworzenie funkcjonalnie najbliżej spokrewnione z tygrysem workowatym.

T. 1, s. 60

Powyższy cytat dowodzi, że bohater zna istniejące nazewnictwo, ale upor-czywie je ignoruje, starając się wypełnić to, co obce, przez nadanie mu bliskiego znaczenia. Bliskie jednak nie tylko w kontekście podobieństwa wizualnego czy użytkowego, ale również, a może przede wszystkim, bliskie, bo ziemskie, po-magające „oswoić” i ucywilizować nieznaną krainę. W ten sposób Drakkainen, choć płynnie porozumiewa się miejscowym dialektem, na własny użytek wciąż stosuje ziemskie kategorie do opisu świata. Próbuje też szukać racjonalnych

7 M.F. Gawrycki, A. Szeptycki: Podporządkowanie – niedorozwój – wyobcowanie…, s. 16.

87

Sposoby oswajania rzeczywistości w powieściowym cyklu fantasy…

wytłumaczeń dla zjawisk na Ziemi niespotykanych, wobec których jego zdro-worozsądkowy sposób patrzenia na świat zostaje zakwestionowany u samych podstaw, jak to miało miejsce przy pierwszym spotkaniu z magią.

Powyższe rozważania dają jasny obraz tego, w jaki sposób bohater prze-prowadza zabieg oswajania w swojej „oryginalnej” formie – jako Człowiek i Ziemianin. Możemy obserwować przebieg tego procesu po przemianie biolo-gicznej, by sprawdzić, czy pociąga za sobą jakieś konsekwencje tożsamościowe.

Widzę dziwną, obcą twarz. Podobną do mojej, a jednak obcą. Pociągła, niemal końska, z nosem wąskim jak płetwa, przylegające do głowy wą-skie, ale długie uszy i oczy. Oczy wypełnione ciemnym, orzechowym brązem, przypominającym prażone migdały.

Jestem Vuko Drakkainen. Syn Aaki Drakkainena i Anity Ostrowskiej.

Nie.

Jestem Ulf Nitj’sefni. Nocny Wędrowiec.

Midgaard.

Drzewo.

T. 2, s. 32

Cytowany fragment ma kluczowe znaczenie dla tożsamości głównego bohatera sagi. To właśnie w tym momencie następuje „zmieszanie” Vuko Drak-kainena – człowieka z krwi i kości – z nowym „nośnikiem” utworzonym na bazie genów rasy zamieszkującej Midgaard. Pod względem biologicznym postać ta zmienia swoje właściwości, ale równocześnie staje się przynależna zarówno do jednej, jak i drugiej kultury. Nie jest to jednak kwestia wyłącznie biologii. To dopiero w tym momencie Ulf Nocny Wędrowiec „staje się” realny. Bohater nie zatraca swojej tożsamości, choć zanika wiele jego nadprzyrodzonych zdolności.

Przestaje być fantastycznym cyborgiem8, mutantem, staje się mieszkańcem Mid-gaardu i członkiem pozaziemskiej społeczności. W nowej, zmienionej formie przystosowuje się do otaczającego go świata. Zamiast niewidocznego cyfrala, ma teraz do dyspozycji Cyfral – gadatliwą wróżkę, przypominającą Dzwoneczka z Piotrusia Pana, zamiast hiperadrenaliny i trybu bojowego – szał berserka9. Staje się bardziej podatny na magię, musi wykorzystywać swoje umiejętności, by przeżyć, ponieważ jest ona jedynym „wspomaganiem”, na które może obecnie

8 Z definicji: cyborg – istota składająca się z elementów zarówno biologicznych, jak i sztucznego pochodzenia, np. elektronicznych. Zob. J. Argasiński: Wszyscy jesteśmy (pra-wie)cyborgami. O człowieku programującym i programowanym. W: Potwory, hybrydy, mutanty.

Pogranicza ludzkiej natury. Red. R. Koziołek, M. Marcela, O. Knapek i J. Soćko. Katowice 2012, s. 365.

9 „[…] dostają berserkowego szału, sprawa tak się ma, że póki owa przemiana trwa, są tak mocni, że nikt i nic nie jest w stanie im się przeciwstawić, lecz skoro minie, wów-czas są zupełnie wyczerpani i bez sił”; Saga o Egilu. Tłum. A. Załuska -Strömberg. Po-znań 1974, s. 37.

88 Karolina Kowalczyk

liczyć. Przeobraża się z komandosa, żołnierza o szczególnych predyspozycjach, będącego częścią najbardziej elitarnego programu szkoleniowego, w herosa fan-tastycznego10. To, co czyniło go wyjątkowym w pierwszym tomie sagi, umiera wraz z Vukiem. Bohater przestaje być mutantem, jego pasożytniczy wszczep bioniczny po prostu się wypala. Sam fakt posiadania go – choć był on niezwykle przydatny w czasie misji – stał się też powodem odrzucenia Drakkainena przez społeczeństwo. Będąc cyborgiem, stanowił zagrożenie11.

Kiedy na początku tomu drugiego bohater rodzi się na nowo, staje się czło-wiekiem przynależącym do Midgaardu, połączonym z nim na poziomie mole-kularnym. To powoduje, że Vuko przeistacza się w Ulfa i od tej chwili zawsze będzie już traktował tę planetę jako swój dom. Przejście odbywa się również na płaszczyźnie językowej – ziemskie imię Vuko zostaje zastąpione midgaardzkim odpowiednikiem – Ulf. Jednak przejście to jest jedynie pozorne. Chorwackie Vuko i nordyckie Ulf oznaczają po prostu wilka. Świadomy wybór bohatera podkreśla jego zmianę nie tylko w sposobie widzenia siebie, ale też świata.

Opis rzeczywistości również się zmienia, jednak zmiany te widoczne są już wcześniej. Vuko przeobraża się w Ulfa stopniowo. Początkowo nordyckiej formy imienia używa jedynie w kontaktach z miejscowymi. Wspólne narażanie zdrowia i życia łączy bohatera z grupą morskich rozbójników, na stałe splatając ich losy i dając początek przyjaźni. Bohater dotychczas zupełnie obcy, wyalieno-wany i żyjący w stanie ciągłego zawieszenia, pośród żeglarzy znajduje ludzi mu oddanych, na których przestaje patrzeć jak na dziwne, zamorskie stworzenia.

Odkrywa, że ta właśnie nacja odznacza się usposobieniem niezwykle podob-nym do jego własnego.

Kiedy bohater sagi ratuje z opresji przywódcę klanu, ten zaczyna trakto-wać go nie jak dziwacznego obcego, który przybył z daleka i nie ma pojęcia o najprostszych prawach rządzących światem, ale jak członka swojej załogi, a w dalszym toku historii również swojej rodziny. Dzięki temu Vuko otwiera się na nową kulturę i rozpoczyna się proces asymilacji. Bohater wciąż pozostaje sobą, jednak z czasem zaczyna przyswajać coraz więcej zwyczajów rodem z Midgaardu, dzięki pomocy nowych przyjaciół jest w stanie lepiej zrozumieć otaczającą go rzeczywistość. Nie tylko naucza (między innymi sposobów walki czy tropienia), ale i uczy się od nich tego, jak funkcjonuje ten świat, jednocześ-nie podobny i jednocześ-nieskończejednocześ-nie odmienny od Ziemi. Dowiaduje się rówjednocześ-nież sporo

10 W tej kwestii nie zgadzam się z tezą, że już samo przeszkolenie i jego elitarność umieszcza Drakkainena na tej samej pozycji, co innych herosów w fantasy. Moim zda-niem herosem czyni go magia połączona z przygotowazda-niem fizycznym i psychicznym, nie zaś samo przygotowanie. Podobnie jest w przypadku Geralta w powieściach Sap-kowskiego – o jego wyjątkowości świadczy nie tylko szkolenie, ale i próby, którym zo-stał poddany.

11 J. Argasiński: Wszyscy jesteśmy (prawie)cyborgami. O człowieku programującym i pro-gramowanym. W: Potwory, hybrydy, mutanty…, s. 366.

89

Sposoby oswajania rzeczywistości w powieściowym cyklu fantasy…

na temat wspólnoty i więzi międzyludzkich. Następuje powolne przeobrażenie Vuka Drakkainena – ziemskiego komandosa, który pod płaszczykiem tolerancji ukrywa swoje iście kolonialne poczucie wyższości, w Ulfa Nocnego Wędrowca, który podejmuje dialog międzykulturowy. Punktem kulminacyjnym tej prze-miany jest faktyczne, fizyczne przekształcenie z Ziemianina w Midgaardczyka.

na temat wspólnoty i więzi międzyludzkich. Następuje powolne przeobrażenie Vuka Drakkainena – ziemskiego komandosa, który pod płaszczykiem tolerancji ukrywa swoje iście kolonialne poczucie wyższości, w Ulfa Nocnego Wędrowca, który podejmuje dialog międzykulturowy. Punktem kulminacyjnym tej prze-miany jest faktyczne, fizyczne przekształcenie z Ziemianina w Midgaardczyka.