Europa przez co najmniej dwa stulecia była domi-nującym kontynentem, kreślącym kierunki rozwoju świata, jednocześnie podporządkowując sobie wiele obszarów i państw, przekształcając je w kolonie, bądź państwa zależne. Okres ten trwał, gdzieś od połowy XVII w., aż do I wojny światowej, kiedy to zapocząt-kowano zmierzch Europy. I to zarówno ekonomiczny, jak i cywilizacyjny.
Z jednej strony następuje rozpad mocarstw w Cen- tralnej i Wschodniej Europie, a z drugiej, zapoczątko-wany zostaje proces dekolonizacyjny, jaki zakończy się w połowie XX w. Jako efekt końca wojny, pojawią się nowe mocarstwo, jakim stopniowo stają się Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Europa w okre-sie między I a II wojną światową zostaje częściowo poddana dwóm eksperymentom systemowym, jakim były faszyzm i komunizm. Jeśli zakończenie II wojny światowej stanowi jednocześnie koniec eksperymentu faszystowskiego, to w przypadku komunizmu ma miejsce jego poszerzenie na państwa Europy Wschod-niej i Środkowej, na prawie pół wieku.
Jest to wprowadzenie do charakterystyki przemian, jakie miały miejsce w XX w., a w XXI w. charaktery-zujące się swoistą dynamiką, wynikającą zarówno ze zmian zachodzących na pozostałych kontynentach, jak i narastających pułapek w samej Europie.
Pułapki zagrożeń, w jakich znalazła się Europa, mają różny charakter, a zwłaszcza odmienne źródła i przyczyny. Wynikają one, zarówno ze zmian w samej Europie, jak i przemian w skali światowej. Można je ująć w swoisty siedmiokąt zagrożeń.
Siedmiokąt zagrożeń 1. Depopulacja Europy 2. Zmniejszający się potencjał
3. Wielość małych ekonomiczny państw 4. Europa podzielona
5. Ocieplenie klimatu i niszczenie środowiska 6. Zróżnicowane systemy
7. Globalizacja i przesilenia kulturowe cywilizacyjne
Nie wdając się w szczegółową analizę owych pułapek, w jakich znalazła się Europa, godzi się jednak poświęcić kilka uwag, a także refleksji, nad ich charakterem.
Centralnym, i jak się wydaje, najważniejszym problemem są skutki czy konsekwencje, związane z procesami wynikającymi ze zmniejszającej się populacji europejskiej.
Według prognozy ludnościowej do 2050 r., opra-cowanej w 2017 r. (UN World Population Prospect), Europa jest jedynym kontynentem, jaki zanotuje spadek populacji. W 2015 r. liczba mieszkańców Europy wynosiła 740,8 mln; a w 2050 r. ma wynieść 715,7 mln. A świat w tym czasie osiągnie do 10 mld mieszkańców.
Dramat europejski nie kończy się na spadku liczby mieszkańców, jego bowiem uzupełnieniem będzie 1/3 ludności w wieku emerytalnym. Pojawia się tu kilka kwestii, trudnych do rozwiązania. Dotyczy to po pierwsze tego, że mimo malejącej liczby Euro-pejczyków, popyt na siłę roboczą będzie wzrastał, bowiem w licznych obszarach, nawet najbardziej sprawne maszyny nie zastąpią człowieka. Zwłaszcza w przypadku opieki nad ludźmi mało sprawnymi czy chorymi. A w wieku emerytalnym, z takimi właśnie przypadkami należy się liczyć. Ale także w licznych dziedzinach, w których praca ludzka jest niezbędna.
Rozwiązań może być kilka. Pierwsze, i jak sądzę teoretycznie najłatwiejsze, to przedłużenie wieku produkcyjnego. Uzasadnieniem merytorycznym takiego poglądu może być przede wszystkim to, że postęp w medycynie, a także w jakościowej popra-wie życia większości Europejczyków, racjonalnym rozwiązaniem jest przesunięcie wieku emerytalnego o kilka lat. Na przeszkodzie stoi, albo może stać, czynnik polityczny, sprowadzający się do obniżenia prestiżu władzy i ewentualne zmniejszenie poparcia społecznego. Władza czy ściślej elity władzy skra-cały wiek produkcyjny, by zyskać poparcie społeczne
i zachować możliwości dalszego sterowania pań-stwem. Drugim, to akceptacja dopływu imigrantów i wykorzystanie ich dla licznych zawodów. Wpraw- dzie w ostatnich latach najazd uchodźców skompli-kował w Europie liczne rządy i społeczeństwa, i ów napływ „innych” został zahamowany. Ale zdaniem niektórych ekspertów zajmujących się problemami demograficznymi, dopływ tej populacji to nie tylko zagrożenie, ale także szansa dla Europy.
Jak na razie nie jest to problem łatwy do roz-wiązania, zwłaszcza w licznych państwach, które w niedalekiej przeszłości uzyskały podmiotowość i suwerenność.
Jest to jedna z tych pułapek, na jakie Europa, jak dotąd, nie znalazła rozwiązania i zapewne dosyć długo nie będzie do tego zdolna. A problemy wyni- kające ze spadku liczby ludności są szczególne, bo-wiem człowiek i jego kreatywność decyduje o tempie i jakości rozwoju.
Drugą co do ważności pułapką jest zmniejszający się potencjał ekonomiczno -technologiczny.
Wprawdzie, jak dotąd, Europa ma drugi pod względem poziomu PKB na mieszkańca w świecie, który wynosił w 2019 r. 29 410 USD, a średni poziom światowy, tylko 11 570 USD, niemniej udział w świa-towym PKB od lat się zmniejsza. Jeśli w 1970 r.
udział Europy wynosił 40,71% światowego PKB, to w 2019 r. zmalał do 24,9%. Był to efekt dwóch procesów, z jednej strony gospodarka światowa znacznie przyspieszyła tempo wzrostu, zwłaszcza na kontynencie azjatyckim, a z drugiej, Europa re-latywnie zwolniła. Jest to, jak należy sądzić, proces długotrwały, u jego podłoża tkwi bowiem stopniowe wyczerpywanie podaży siły roboczej.
Wprawdzie procesy te nie muszą odbić się na poziomie życiowym ludności, ale znaczenie Europy jako całości będzie stopniowo maleć, w porównaniu z pozostałymi kontynentami. Dotyczyć to będzie wprawdzie głównie Ameryki Północnej i Azji, ale nie można wykluczyć, że nastąpi również przy-spieszenie tempa wzrostu w Afryce. Tam bowiem w coraz szerszym strumieniu kierują się inwestycje i kapitał zagraniczny korporacji ponadnarodowych, są tam bowiem liczne pożądane surowce i tania siła robocza.
Innym ważnym, a być może, iż przyszłościowo nawet ważniejszym miernikiem niż PKB ukazującym możliwości rozwoju, jest poziom innowacyjności.
W tym zakresie sytuacja Europy jest już znacznie ko-rzystniejsza. Dotyczy to wskaźnika innowacyjności (Bloomberg Innovation Index 2019; Wikipedia:
poświęcony 50‑ciu najbardziej innowacyjnym go- spodarkom świata). Oparty został na siedmiu nastę-pujących wskaźnikach.
Po pierwsze, jest to procent PKB przeznaczony na B&R; po wtóre, wartość dodana z działalności przemysłowej w przeliczeniu na mieszkańca; po trzecie, zagęszczenie lokalnych firm w sektorze wy- sokich technologii; po czwarte, stopień produktyw-ności (wydajności) w rozwoju gospodarki; po piąte, ocena poziomu szkolnictwa wyższego; po szóste, uwzględniona została liczba badaczy i naukowców;
po siódme, liczba zarejestrowanych patentów.
Nie wnikając w szczegółową analizę tego zesta-wienia, na dwa ważne wnioski należy zwrócić uwagę.
Pierwszy, bardzo pocieszający, że wśród tych 50‑ciu państw aż 34 wywodzi się z Europy. Drugi, już mniej optymistyczny, że w pierwszej dziesiątce znajduje się tylko 5 państw europejskich, w tym Niemcy, Finlandia, Szwajcaria (2, 3 i 4 miejsce), Szwecja 7 miejsce, i Francja 10 miejsce. Z dużych gospodarek europejskich: Wielka Brytania – 18; Włochy – 21;
Rosja – 27; i Turcja 33 miejsce. Dla informacji po-daję, że Polska zajmuje 22 miejsce.
W drugiej połówce owej 50‑ki znajduje się aż 25 państw europejskich.
I jak należy sądzić, ich poziom innowacyjności stanowi raczej spuściznę po cywilizacji przemysło-wej, a w znacznie mniejszym stopniu jest efektem cywilizacji informacyjnej.
Pojawia się tu istotny problem, na ile małe pań- stwa bez współpracy z innymi państwami o podob-nym charakterze są w stanie przezwyciężyć bariery wynikające zarówno z ograniczoności kapitałowo‑
‑intelektualnej, jak i suwerenności państwowej. Wy-daje się, że taką możliwość mogłaby im zaoferować Unia Europejska, pod warunkiem ich integrowania, nie tylko w tych zakresach, w jakich próbuje prze- zwyciężyć istniejące ograniczenia wynikające z za-późnienia rozwojowego. Ale to z kolei wiązałoby się z realizacją silniejszego integrowania, na które wiele państw jeszcze się nie zdecydowało.
Syndrom bardzo silnego przywiązania do maksy- malnie dużego zakresu suwerenności jest tu niewąt-pliwą przeszkodą. Bez uczynienia istotnego kroku w zespoleniu sił ekonomicznych, a zwłaszcza poten-cjału intelektualnego, państwa europejskie, zwłaszcza te małe i średnie, będą skazane na stopniową margi-nalizację w nowo kształtującej się cywilizacji.
Trzecią pułapką jest wielość państw nie tyle o niskim potencjale ludnościowym i ekonomicz-nym, ale głównie w stopniu zróżnicowania modeli
ZĘŚĆ I – X KONGRES EKONOMISTÓW POLSKICHKONOMIŚCI DLA ROZWOJU politycznych, który jest bardzo duży, z
niekorzy-ścią na rzecz modeli w pełni demokratycznych.
Przytłaczająca liczba państw, niezależnie od ich historycznego rodowodu, pojawiła się jako skutek zmian, jakie miały miejsce w trzech różnych fazach.
Pierwszy wysyp państw miał miejsce po I wojnie światowej, drugi po zakończeniu II wojny światowej, a trzeci po destrukcji systemu socjalistycznego.
Modele polityczne państw z pierwszej, jak i z dru-giej fazy, w większości przypadków niewiele miały wspólnego z modelami stricte demokratycznymi.
Dopiero współcześnie, po 30 latach funkcjonowania w miarę suwerennie i z gospodarką rynkową, można je ocenić.
Dla zrozumienia różnic między modelami poli- tycznymi, jakie mają miejsce w państwach europej- skich, będzie użyteczny wskaźnik demokracji, opra-cowany przez Economist Inteligence Unit, związany z angielskim tygodnikiem The Economist. Wskaźnik ten jest oparty na 60 jednostkowych wskaźnikach dotyczących pięciu obszarów:
1) Proces wyborczy i pluralizm, 2) Swobody obywatelskie,
3) Funkcjonowanie administracji publicznej, 4) Wpływ obcych mocarstw na politykę rządową, 5) Partycypacja polityczna i kultura polityczna.
Wskaźnik wykorzystany do określenia charakteru modelu politycznego oparty jest na sumarycznych danych punktowych od 0 do 10. I rozróżnione zo-stały cztery rodzaje modeli. Demokracja pełna od 8 do 10 pkt; demokracja wadliwa: 6–7,9 pkt; systemy hybrydowe: 4–5,9 pkt i systemy autorytarne – poniżej 4 pkt (Democracy Index. Wikipedia Project 2019).
Uwzględnionych zostało w tym zestawieniu 41 państw. Do demokracji pełnej zostało przypisa-nych 14 państw. Pierwsze miejsce zajmuje Norwegia, a 14 Hiszpania. Do demokracji wadliwej zostało przypisanych 18 państw, pierwszym państwem w tej grupie jest Estonia, a ostatnim Rumunia. Polska mie-ści się w tej grupie i licząc obie te grupy zajmuje 28 miejsce. Do grupy modeli hybrydowych zali-czono 7 państw, na pierwszym miejscu jest Albania, a na ostatnim Turcja. Ostatnią grupę tworzą państwa przynależne do modelu autorytarnego, który tworzą Białoruś i Rosja.
To, że większość państw europejskich jest daleka od modelu pełnej demokracji jest zapewne stwier-dzeniem banalnym. Niemniej owemu zestawieniu należy poświęcić kilka uwag.
To, że w pierwszej grupie nie ma ani jednego pań-stwa z grupy państw postsocjalistycznych nie może tak do końca dziwić. Natomiast w drugiej grupie znalazły się takie państwa jak: Portugalia, Francja,
Belgia czy Włochy, które wprawdzie tworzą czo-łówkę, niemniej znalazły się w grupie demokracji wadliwej, podobnie jak państwa, które przeszły trans-formację i przyjęte zostały do Unii Europejskiej.
Jeśli tyle uwagi poświęciłem modelom politycz-nym, to głównie dlatego, że polityka w ostatecznej instancji decyduje o wszystkich głównych decyzjach oraz rozwiązaniach w pozostałych obszarach życia społecznego, zwłaszcza w przypadku państw, w któ-rych demokracja nie jest pełna.
Czwartą pułapką, i to jedną z najważniejszych, jest podzielona Europa. I to podzielona w różny sposób, często w odmiennych i w konfliktogennych układach powiązań.
Podstawowy podział państw europejskich jest określony przez przynależność do Unii Europejskiej i na pozostałe. Relacje z tego podziału wynikające są bardzo różne. Część państw pozostających poza UE ma relacje dobre czy wręcz bardzo dobre. Ale są i takie państwa, których charakter do UE jest kon-fliktogenny czy wręcz wrogi. Dotyczy to zwłaszcza, chociaż niejedynie, Rosji.
Na podziały w Europie należy jednak spojrzeć w sposób szerszy i nie tylko przez pryzmat wyżej wspomnianej charakterystyki.
Jeśli spojrzeć na samą Unię Europejską, która jest po pierwsze podzielona na część państw, które przy-jęły euro, i na pozostałe. Ale na ten podział można spojrzeć nieco inaczej, w istocie bowiem dotyczy przyszłościowej wizji UE. Ale niezależnie od tych nazwijmy instytucjonalno ‑formalnych podziałów, istnieją liczne państwa, mające zadawnione pretensje czy żale, czy wręcz nienawiść, za mniej lub bardziej odległą przeszłość. I tego typu podziałów nie daje się zbyt łatwo i w krótkim czasie zlikwidować. Zarzewie konfliktów pozostanie w Europie, i jak się wydaje, jest ono zjawiskiem trwałym. Przeszłość określa bowiem nie tylko teraźniejszość, ale co ważniejsze, również przyszłość.
Piątą pułapką jest ocieplenie klimatu i niszczenie środowiska.
Nie jest to zjawisko wyłącznie europejskie, ma bowiem charakter światowy. W Europie zjawisko to jest niby dostrzegane, ale w znacznej liczbie państw elity władzy, a także biznesu, raczej uznają te procesy jako drugorzędne, niemające większego znaczenia dla bieżącej polityki.
Głównymi czynnikami wpływającymi na powyż-sze procesy jest z jednej strony, wzrost populacji,
a z drugiej, szeroko rozumiany rozwój gospodar-czy ze szczególną rolą procesów miastotwórczych.
Zjawiska tego zlikwidować się nie da, ale można je łagodzić, a nawet marginalizować. Sposoby przeciw- działaniu niszczącej roli, jaką charakteryzuje się ocie-plenie klimatu, a zwłaszcza niszczenie środowiska, są już dostatecznie dobrze zdiagnozowane, ale jak dotąd nie ma zbyt dużo entuzjastów w realizacji tego typu programów. I to zarówno w Unii Europejskiej, jak i w większości pozostałych państw.
Źródeł tej niechęci do zwalczanie owych zagro-żeń można upatrywać w trzech głównych źródłach.
Pierwszy, przynajmniej moim zdaniem, to swoista niechęć licznych przedstawicieli elit rządzących, którzy nie doceniają, albo nie do końca rozumieją, jak wielkim jest to zagrożeniem dla ludzkości. Dru-gim źródłem jest kwestia finansowania programu minimalizowania zagrożeń związanych zarówno z ociepleniem klimatu, jak i niszczeniem środowi-ska. Trzecim, jak się wydaje, jest przeświadczenie, przynajmniej części społeczeństw, że jest to wpraw-dzie zagrożenie, ale walka z nim nie ma charakteru pierwszoplanowego.
Niezależnie jak owa walka przedstawia się z owymi zagrożeniami w poszczególnych państwach europejskich, problem narasta, i to zarówno w Eu-ropie, jak i skali światowej. I jedno jest pewne, że im szybciej i bardziej efektywnie będą owe zagro-żenia zwalczane, tym większe korzyści odniesie ludzkość.
Szóstą pułapką, nie tylko mającą charakter euro-pejski, są zróżnicowane systemy kulturowe.
Jedną z ważnych przyczyn różnicowania się państw, a przede wszystkim społeczeństw, są sys-temy kulturowe. Wpływają bowiem na rozwój, jak i na wzajemne relacje między różnymi grupami spo-łecznymi. System kulturowy ujmuję w swoistym pięciokącie, jaki tworzą: język, tradycja, historia, religia i stosunek społeczeństwa do państwa, i pań-stwa do społeczeńpań-stwa.
System kulturowy charakteryzuje się pewnymi uniwersalnymi cechami, niezależnie od państwa czy kontynentu. Można do tego typu cech zaliczyć szczególnie dwie cechy: długiego trwania i kon-fliktogenność.
Jeśli uważnie spojrzeć na te cechy, i odnieść je do poszczególnych składników, wówczas okaże się, że w każdym z nich w mniejszym lub większym
stopniu owe cechy się ujawniają. Można jedynie w tym kontekście dodać, że owe składniki mimo długiego trwania podlegają pewnym modyfikacjom, co można zwłaszcza zauważyć na przykładzie języka czy wzajemnych stosunkach między społeczeństwem a państwem, i państwem a społeczeństwem. Co wcale nie musi oznaczać, że konfliktogenność musi maleć.
Czasami nawet wzrasta, co można zaobserwować na przykładzie języka, zwłaszcza współcześnie, a także państwa, które może być mniej lub bardziej opre-syjne. Zjawiska te mając charakter uniwersalny i tym samym również europejski. Można tu podać liczne przykłady, dotyczące nie tylko języka, ale i państwa.
Ale także, chociaż może mniej liczne, w odniesieniu do pozostałych składników.
Wreszcie pułapka siódma, to globalizacja i prze-silenia cywilizacyjne
Globalizacja jest jednym z najważniejszych, jeśli nawet nie najważniejszym mechanizmem przesi-leń cywilizacyjnych. Dzieje się głównie dlatego, że dzięki temu mechanizmowi pojawił się rynek światowy, a ten z kolei przyczynił się do jednocze-nia państw europejskich, zwłaszcza tych małych i średnich. Jednocześnie ten proces, realizowany głównie przez korporacje transnarodowe oraz rynki finansowe, stanowi pewne zagrożenie dla suwe-renności państw, przez ograniczenia ich funkcji władczych.
Jednocześnie globalizacja jest połączona z prze- sileniami cywilizacyjnymi, zwłaszcza z przecho-dzeniem z cywilizacji przemysłowej do cywilizacji informacyjnej (wiedzy). To zaś z kolei oznacza czę-ściowy proces destrukcji przedsiębiorstw związanych z cywilizacją przemysłową i co ważniejsze, prowadzi do nowej strukturalizacji zawodowej i społecznej.
Ta zaś wymusza nowy, przynajmniej częściowo, system edukacyjny.
Istota zagrożeń stąd wynikających wiąże się z tym, że społeczeństwa, a także państwa europejskie, nie są do tego przygotowane ani edukacyjnie, ani men-talnie.
Jeśli wszystkie te pułapki połączymy, to stanie się dosyć oczywiste, że Europie grozi po pierwsze, utrata światowej roli, jaką miała przez ostatnie prawie trzy stulecia, i w ciągu najbliższych kilku dekad może ulec przynajmniej częściowo
margi-nalizacji.