• Nie Znaleziono Wyników

Kategoryzacja jako porządkowanie świata

W dokumencie Magia w potocznej narracji (Stron 80-94)

Obraz świata ma pod pewnym względem systematyczny (upo-rządkowany), a pod pewnym względem niesystematyczny (nieuporząd-kowany) charakter. Jest to związane z faktem, że zawsze stanowi on syntezę tego, co konkretne, i tego, co abstrakcyjne (pojęciowe), albo tego, co naturalne, i tego, co kulturowe. Nie można go zatem sprowa-dzać ani do „czystej” rzeczywistości, która istniałaby sama w sobie, ani też do języka i wszystkich innych systemów semiotycznych, które pośredniczą w postrzeganiu rzeczywistości przez człowieka.

Semiotyczny wymiar obrazu świata polega na tym, że u jego pod-staw tkwi relatywnie trwały system znaków. W ściśle językowym rozu-mieniu można mówić o systemie pojęć oraz całych tekstów (sekwencji znaków), których systemowy charakter związany jest z ich powtarzal-nością, konwencjonalnością (MAĆKIEWICZ 1999b: 195). Podobny system nadaje postrzeganej rzeczywistości w miarę trwałą i prostą (przej-rzystą) strukturę, choć owa rzeczywistość przy jej dokładniejszym zbadaniu jawi się jako radykalna różnorodność. To właśnie w uogól-nianiu, czyli upraszczaniu i unieruchamianiu — w drodze za-pominania o różnorodności i zmienności bytu — tkwi światotwór-cza moc języka, która jest jednocześnie władzą nad ludzką świadomością: „Posiadamy kilka nazw i kilka definicji dla nieskończo-nej ilości pojedynczych rzeczy. Dlatego odwoływanie się do tego, co uniwersalne, nie jest siłą myśli, lecz słabością dyskursu. Problem

79

w tym, że zawsze mówimy ogólnie, podczas gdy rzeczy są jednostko-we. Język nazywa przez ukrywanie niezaprzeczalnego dowodu na ist-nienie tego, co jednostkowe” (ECO 2000: 23).

Język wskutek ograniczonej liczby pojęć pomniejsza lub całkowicie ukrywa pewne różnice w bycie, inne z kolei uwypukla czy wręcz wy-najduje. Delimitacja rzeczywistości o nieskończonej ilości zmiennych aspektów — jej „zlewanie się” w jedno z pojęciami i tekstami języka — dokonuje się przez systemowo (inaczej: dyskursywnie, paradygmatycz-nie) uwarunkowane wynajdywanie ograniczonej, a tym samym przej-rzystej ilości w miarę ogólnych i trwałych różnic oraz podobieństw w postrzeganym bycie, i to w ten sposób, że niektóre aspekty bytu stają się wyraźne i miarodajne, inne z kolei zostają zignorowane i za-pomniane (WEISGERBER 1964b: 204; por. LAKOFF, JOHNSON 1988: 191).

Sposoby podobnej „pojęciowej obróbki” (WEISGERBER 1929: 18) rzeczy-wistości mogą się zatem, przynajmniej do pewnego stopnia, różnić w zależności od tego, które aspekty rzeczywistości ulegają uwypukle-niu, a o których się zapomina. W tym sensie obrazy świata, będące wynikiem podobnej delimitacji, mają po części relatywny charakter.

Proces podobnej pojęciowej obróbki rzeczywistości, podczas którego jej nieskończenie różnorodne i zmienne aspekty są przyporządko-wywane ograniczonej liczbie pojęć, nazywany jest kategoryzacją.

Posiłkując się językiem potocznym, można ją określić jako „szufladko-wanie” polegające na tym, że niejednorodne zjawiska, według stosun-kowo arbitralnych i zmiennych kryteriów, zamieszczane są w ograni-czonej liczbie pojęć, które metaforycznie można by określić właśnie jako „szufladki” czy pojemniki, dzięki czemu stają się w swej różnorod-ności trudno dostrzegalne. Człowiekowi bowiem, który ujmuje rzeczy-wistość pojęciowo, przychodzą na myśl w pierwszej kolejności same owe „szufladki”, a nie ich zawartość. Kategoryzacja polega w tym ro-zumieniu na posegregowaniu, unieruchomieniu i przede wszystkim uproszczeniu tego, co nieskończenie różnorodne i zmienne, by człowiek mógł się w świecie dobrze orientować (MAĆKIEWICZ 1999a: 52—53).

Kategoryzacja ma w znacznym stopniu charakter nieuświadomiony

— dzielenie świata na jego poszczególne elementy jest tylko w ograni-czonej liczbie wypadków zamierzoną czynnością. Dzięki niej obraz świata jawi się jako sfera spolegliwej oczywistości, na której temat można powiedzieć, że im bardziej człowiek jest do niej przyzwyczajony w tym znaczeniu, że owa oczywistość go nie zaskakuje, tym mniej poddawana jest refleksji. Kategoryzacja, która opiera się na przece-nianiu w miarę prostych i trwałych pojęć oraz uogólniających tekstów języka i zapominaniu (niedocenianiu, a nawet zaprzeczaniu) samego bytu w jego radykalnej różnorodności, wielowymiarowości i

zmienno-ści, ma związek z ogólnoludzką tendencją do ucieczki przed chaosem (nieprzejrzystością i nieprzewidywalnością) do kosmosu, czyli do rze-czywistości, którą można konceptualnie ogarnąć i przewidzieć, a w ten sposób nad nią zapanować. Przecenianie tego, co ogólne (jed-norodne i trwałe), i niedocenianie tego, co szczególne (róż(jed-norodne i zmienne), a co Umberto Eco nazwał słabością dyskursu, ma więc proste fenomenologiczne wytłumaczenie: wynika z obawy przed tym, co nieprzejrzyste, skomplikowane, nieprzewidywalne, czyli przed tym, co poznawczo wymyka się człowiekowi.

Kategoryzację można również zdefiniować jako systematyzację (ina-czej: taksonomizację, typologizację, klasyfikację) rzeczywistości, jakiej dokonuje człowiek rozumiany jako postrzegający podmiot. Kategoryza-cja polega na wyszczególnianiu i grupowaniu fragmentów bytu według określonych cech — cech, które orzekają o przynależności bądź nie-przynależności egzemplarza do danej grupy, czyli do określonego typu zjawisk. Najprościej można ją unaocznić na podziale roślin i zwierząt na gatunki, które składają się na rodzaje, czyli grupy wyższego rzędu, te z kolei na grupy jeszcze wyższego rzędu (rodzina, rząd, gromada) itp. Podobna systematyzacja ma hierarchiczny charakter, jako że ro-śliny i zwierzęta grupują się tutaj od najwyższych poziomów, i związa-nych z nimi najogólniejszych pojęć (roślina, zwierzę), po najniższe, najbardziej szczegółowe (rasa, odmiana) aż po sam jednostkowy byt, czyli po zauważony w ogrodzie kwiatek czy po biegnącego koło niego psa, który wabi się Reksio.

Kategoryzacja rozumiana jako zamierzona systematyzacja jest też podstawowym mechanizmem nauki. Rozróżnianie i oparte na nim uogólnianie (hierarchiczne dzielenie zjawisk w coraz ogólniejsze grupy, opatrzone odpowiednimi nazwami) jest nie tylko warunkiem nauki, ale poznania w ogóle. Podstawowy wgląd w istotę kategoryzacji umoż-liwia klasyczna definicja definicji, która głosi: „[…] definitio fit per ge-num proximum et differentiam specificam (albo: differentias specificas)”

(EISLER 1927: 247; KRĄPIEC 1985: 194—195). W wolnym polskim tłuma-czeniu: rzecz definiujemy przez podanie najbliższej kategorii, do której należy, i przez podanie istotnej różnicy, która wydziela ją z ogółu in-nych rzeczy należących do tej samej kategorii1. Stąd wniosek, że

sys-81

6 — Magia...

1 Jeśli ujmować kategorię za pomocą metafory pojemnika („szufladki”), można stwierdzić, że definicja to niejako wskazanie najmniejszego pojemnika, do którego należy definiowana rzecz, oraz różnicy między daną rzeczą a innymi rzeczami znaj-dującymi się w tym samym pojemniku. Uniwersum — jako „makronieskończoność”

— to w tym rozumieniu największy pojemnik zawierający określoną liczbę mniej-szych pojemników, które znowu zawierają określoną liczbę mniejmniej-szych pojemników itd., aż po „mikronieskończoność”.

tematyzacja (typologizacja) i definiowanie są dwoma aspektami tego samego procesu: w nauce różnice, które wyszczególniają jedną kate-gorię (grupę zjawisk) spośród innych kategorii, mają zwerbalizowaną postać w tym sensie, że składają się na definicje, dzięki którym owe kategorie w ogóle istnieją. Następny wniosek to ten, że podstawę po-znania jako takiego stanowi różnica i podobieństwo: szpic wilczy, który wabi się Reksio, Pedro czy jeszcze inaczej, jest tym, czym nie są inne szpice wilcze, choć jest do nich podobny, należąc do kategorii szpiców wilczych; szpic wilczy jest tym, czym nie są inne szpice, choć jest do nich podobny, należąc do kategorii szpiców; szpic jest tym, czym nie są inne psy, choć jest do nich podobny, należąc do kategorii psów; pies jest tym, czym nie są inne zwierzęta, choć jest do nich po-dobny, należąc do kategorii zwierząt itp. Dyferencje, którymi czło-wiek kieruje się podczas dokonywania zamierzonej systematyzacji (segregacji) zjawisk, czyli cechy, które uznaje się za konieczny, a zara-zem wystarczający powód zaszeregowania okazu do określonej grupy zjawisk, nazywane są w teorii kategoryzacji cechami istotnymi (MAĆKIEWICZ 1999a: 50).

Jeśli się weźmie pod uwagę dzieje nauki europejskiej od Arystotele-sa, prekursora systematyzacji przyrody, do Karola Linneusza, który doprowadził ją do postaci, w jakiej nauczana jest we współczesności, nietrudno zauważyć, że sposoby grupowania przyrody ulegały nie-ustannym poprawkom, przemianom i uzupełnieniom. Każdy bowiem podział przeprowadzany jest według określonych kryteriów, a ich do-bór w różnych okresach rozwoju nauki, czy kultury w ogóle, był róż-ny. Różnorodność kryteriów kategoryzacji dotyczy nie tylko ich zmien-ności w czasie, ale również ich zmienzmien-ności w przestrzeni: w tym samym okresie historycznym dwie różne kultury kategoryzują okre-ślony fragment bytu różnie, ponieważ każda z nich opiera się na in-nych kryteriach. W związku z tym, zgodnie z ustaleniami C. Lévi--Straussa, w ramach mniej więcej podobnego świata roślinnego jedna kultura może rozróżniać 200 gatunków roślin, inna 2 000 (LÉVI-STRAUSS 1996: 18).

Stosunkowo arbitralny (przygodny) charakter kategoryzacji wiąże się z faktem, że polega ona na poszukiwaniu podobieństw i różnic mię-dzy porównywanymi zjawiskami, przy czym podobieństwa bywają uwy-puklane albo w ogóle wynajdywane, a różnice pomniejszane bądź igno-rowane (LAKOFF, JOHNSON 1988: 190—191; MAĆKIEWICZ 1999a: 48).

Istnieje wiele dowodów na to, że kryteria systematyzacji rzeczy w świe-cie są do pewnego stopnia przygodne. Gdyby wziąć pod uwagę na przykład gwiazdozbiór Orion, to jego wyłonienie się na niebie nie ma wiele wspólnego z jego inherentnymi, „obiektywnymi” cechami. Orion

to, po pierwsze, rezultat patrzenia na gwiazdy z Ziemi (Ziemi, na której człowiek stoi); po drugie, wiele społeczności językowo-kulturowych na-wet pod inną nazwą nie zna gwiazdozbioru Orion, ponieważ albo nie ma potrzeby grupowania gwiazd w zbiory, albo grupuje je inaczej (W EIS-GERBER1971a: 44—45). Uzależnienie kategoryzacji od typu kultury i jej pragmatycznych wykładników również można poprzeć wieloma dowo-dami, na przykład faktem, że w kulturach łowieckich, które nie znają uprawy zbóż ani innych roślin użytkowych, nie ma odpowiednika chwastów. Tylko człowiek, który zna uprawę roślin, z zasady rozróżnia rośliny uprawne i takie, które przeszkadzają w ich uprawie, czyli chwa-sty (WEISGERBER 1971a: 56—57). Warto w tym miejscu przywołać argu-mentację zawartą w poprzednim rozdziale, która ostrzega przed ogłoszeniem zwycięstwa relatywizmu językowego w jego skrajnej posta-ci, niemniej jednak należy uznać, że kategorie są nie tylko odkryciami, ale częściowo też wynalazkami człowieka, czyli że mają do pewnego stopnia arbitralny charakter (MAĆKIEWICZ 1999a: 48—49).

W związku z kategoryzacją wyłania się zasadniczy problem, który wymaga szerszego rozumienia tego pojęcia. Chodzi o to, że każdą ka-tegoryzację, rozumianą jako systematyzacja rzeczywistości, przepro-wadzana na podstawie teoretycznego oglądu i związanego z nim defi-niowania, poprzedza „wcześniejsza” kategoryzacja w tym rozumieniu, że opiera się na wcześniej istniejących kategoriach-pojęciach, na któ-rych wyłonienie się badacz, próbujący usystematyzować (podzielić) pe-wien fragment rzeczywistości, nie miał wpływu: „[…] nauka powstaje w formie obserwacji, która — zanim może powstać i uzyskać akcepta-cję — wszędzie musi nawiązywać do tych pierwotnych myślowych powiązań i podziałów, które znalazły swój wyraz i utrwalenie w języku i w jego ogólnych pojęciach” (CASSIRER 1996: 24)2. Inaczej mówiąc:

każda podjęta przez człowieka systematyzacja rzeczywistości oparta jest na wcześniejszym jej podziale za pośrednictwem pojęć języka na-turalnego, co wynika z omówionej w poprzednim rozdziale tezy, że człowiek nie postrzega zjawisk jako wyjątkowych i niepowtarzalnych, lecz postrzega je jako zjawiska ujmowane za pośrednictwem jednego pojęcia. Ów pierwotny podział w różny sposób można rewidować i zmieniać, na przykład przyporządkować wieloryba, czyli olbrzymią rybę, do ssaków zamiast do ryb, niemniej jednak każdy podobny

po-83

6*

2 Sprawa jest bardziej skomplikowana, gdyż kategorie wypracowane w nauce mogą w drodze przyzwyczajenia (habitualizacji) wpływać na sferę kategorii przedteo-retycznych, mogą do niej przenikać. Za przykład może posłużyć metafora UMYSŁ TO MASZYNA (LAKOFF, JOHNSON1988: 51) będąca elementem współczesnego języka natu-ralnego i związanego z nim potocznego myślenia, która ma swe źródło w pozytywi-stycznej nauce, w scjentyzmie.

dział jest wtórny względem „milczącego” podziału, który go poprzedza i wymyka się kontroli człowieka. W tym sensie można mówić o aprio-rycznym charakterze języka i kultury rozumianej jako system znaków (PATOČKA 1995: 130, 176). Za dowód na refleksyjnie nieświadomy cha-rakter „wstępnej” (inaczej: naturalnej) kategoryzacji można uznać fakt, że osiągnęła ona na szerszą skalę postać problemu naukowego dopiero pod koniec XX wieku. Chodzi o to, że człowiek nie ma pełnej refleksyjnej świadomości wszystkich „milczących” znaczeń, które po-przedzają i zakładają jego wiedzę: „[…] budowa sensu w naszym życiu jest niezmiernie skomplikowana, jest w niej kilka pasm, splot aktów, habitualności, sedymentów ubiegłych doświadczeń; przejrzeć wszyst-ko in concreto jest zadaniem niemalże bez wszyst-końca” (PATOČKA 1995: 178).

Człowiek nie potrafi też co do wszystkich szczegółów i okoliczności odtworzyć procesu kształtowania się pojęć własnego języka naturalne-go (WEISGERBER 1929: 29).

Kategoryzacja ma w znacznym stopniu niezamierzony i refleksyjnie nieświadomy charakter. Dzielenie świata na jego poszczególne ele-menty jest tylko w ograniczonej liczbie wypadków czynnością zamie-rzoną (WEISGERBER 1929: 29—30; por. LAKOFF 2006: 20). Problematykę nieświadomie kategorialnego ujmowania zjawisk można za Weisgerbe-rem wytłumaczyć na następującym przykładzie: kiedy zauważamy biegnącego psa i zaczynamy się zastanawiać nad tym, czy chodzi o cockerspaniela czy jamnika (albo czy pies to zwierzę parzystokopyt-ne, czy też nie), akt kategoryzacji już dawno się dokonał, ponieważ rozpoznaliśmy w danym zjawisku psa. Musieliśmy zauważyć, że w pewnej odległości coś się porusza, że to zapewne zwierzę, które bie-gnie (a nie czołga się czy skacze), aż w końcu rozpoznaliśmy w nim psa (WEISGERBER 1929: 29, 51—52; por. APEL 1991: 82). We wszelkiej postrzeganej rzeczywistości, czyli we wszelkim zauważonym, widzia-nym, słyszanym bądź inaczej doznawanym stanie rzeczy, choćby była jak najbardziej „obiektywna”, od samego początku uczestniczą pojęcia języka naturalnego (ECO 2000: 76—98; HEINTEL 1991: 175; ROESLER

2000: 117—118). Widzimy, co prawda, konkretnego (jednego) psa, jed-nak za pośrednictwem tego samego pojęcia wyłania się przed nami cała masa innych zjawisk — innych psów. Podobnie dzięki pojęciu biec uruchamia się cały ciąg innych zdarzeń: inny biegnący pies, lub też biegnący maratończyk itp.3 Pojęcia, które współuczestniczą w ludzkim postrzeganiu, są czymś ogólnym (abstrakcyjnym) — zawsze obecnym w szczególnym (konkretnym). Zauważony przez człowieka

3 Nawet różnica między rzeczą a zdarzeniem może być pojęciowo uwarunkowana (WHORF 1982: 199).

biegnący pies stanowi w tym sensie od samego początku syntezę ogólnego i szczególnego: „[…] zachowanie człowieka władającego języ-kiem i sposób, w jaki go używa, nazywając, polega na tym, że nie wi-dzi on zjawisk pojedynczo-konkretnie, lecz pojmuje je kategorialnie, jako zjawiska poddane pojęciowej obróbce” (WEISGERBER 1929: 18; por.

HEINTEL 1991: 175). We wszystkim, co człowiek mógłby uznać za

„obiektywną” przyczynę tego, co postrzega, mają od samego początku udział pojęcia jego języka, począwszy od rozpoznania psa, skończyw-szy na doznawaniu bólu, którego rozpoznanie i zlokalizowanie w cho-rym zębie czy złamanej ręce (umiejscowienie w przestrzeni) jest formą

— opartej na wnioskowaniu — kategoryzacji.

Gdyby powrócić do tezy, że podstawę każdej zamierzonej kategory-zacji stanowi wcześniej skategoryzowana rzeczywistość, oznaczałoby to z jednej strony, że człowiek nie wie niczego na temat okazów (przy-padków określonej kategorii) bez uczestnictwa kategorii, za których pomocą może je w ogóle rozpoznawać; z drugiej wszak strony nie wie też nic na temat kategorii bez okazów, dzięki których uogólnieniu ka-tegorie powstają. Inaczej mówiąc: kategoryzację trzeba ujmować jako proces, którego „początek” obejmuje zarówno zjawiska w świecie, dzię-ki których segregacji powstają pojęcia, jak i pojęcia, bez których zja-wiska nie byłyby zauważane. Alternatywa, która kazałaby umiejscowić na „początek” jedno lub drugie, jest heurystycznie nie mniej jałowa niż średniowieczne spory między radykalnym nominalizmem a rady-kalnym realizmem (PEREGRIN, red., 1998: 38—41)4. Chodzi o dwie skrajne — wykluczające wszelką dyskusję — możliwości: albo struk-tury poznania całkowicie determinują kształt doświadczenia i w tym sensie same go „tworzą” (absolutyzacja przedpercepcyjnych struktur poznania), albo z kolei wszelkie pojęcia są wtórne względem doświad-czeń, dzięki których uogólnieniu powstają (absolutyzacja przedkon-ceptualnych danych percepcyjnych). Jak zaznaczono w poprzednich rozdziałach, naruszenie równowagi między pojęciem (kategorią) i rzeczą (okazem) prowadzi w teorii poznania zwykle do absurdalnych konsekwencji ontologicznych: do przekonania, że język i kultura

„tworzą” naszą rzeczywistość pod tym względem, że nie istnieje nic poza nimi, albo do przekonania, że rola języka w poznaniu sprowadza się wyłącznie do opatrywania „obiektywnych” elementów świata odpo-wiednimi etykietkami, co jest przykładem wspominanego już realizmu

85

4 Średniowieczny realizm to wyraz przekonania o realnym istnieniu pojęć (o ist-nieniu pojęć poza świadomością człowieka), nie o realnym — „obiektywnym” przed-językowym i przedkulturowym — istnieniu rzeczy, jak w wypadku realizmu językowego.

językowego (WEISGERBER 1971a: 33—39; por. PEREGRIN, red., 1998: 21).

Byłoby nieporozumieniem uważać kategorie albo za wyłączny efekt

„obiektywnych” podobieństw okazów, albo też za coś, co poprzedza i warunkuje wszelkie ludzkie postrzeganie, nie będąc od niego w ża-den sposób zależne: „[...] wydaje się, że błędne byłoby mówienie za-równo o pełnej niearbitralności, naturalności, jak i o pełnej arbitral-ności, sztuczności kategorii” (MAĆKIEWICZ 1999a: 49).

Niepodzielność kategorii i okazu trzeba rozumieć jako dialektykę jednego i drugiego: kategorie warunkują proces kategoryzacji (umożli-wiają rozpoznawanie i porównywanie okazów), same będąc jej wyni-kami (będąc wyniwyni-kami porównywania rozpoznawanych okazów)5. Ka-tegorie, które wpływają na charakter doświadczeń człowieka, same znajdując się pod ich wpływem, nieustannie się przekształcają. Trze-ba je uznać zarówno za warunki, jak i za wyniki doświadczenia, i to właśnie na podstawie ich potencjalnych przemian w trakcie nieustan-nego doświadczania (SCHWARZ 1992: 84—88). Nie wystarczy zatem uj-mować kategoryzacji wyłącznie jako porównywania okazów w świecie, zapominając o tym, że owe okazy rozpoznawane są za pośrednictwem samych kategorii.

Z faktu, że rzeczywistość jest już skategoryzowana (posegregowana za pomocą pojęć), zanim człowiek podejmie się wysiłku jej systematyza-cji, wynika potrzeba rozróżniania między kategoryzacją rozumianą jako czynność będąca realizacją określonego zamiaru oraz kategoryzacją niezamierzoną. W wypadku gdy dzielenie rzeczywistości na poszczegól-ne zjawiska, które towarzyszy jej prostemu postrzeganiu (rozpoznawa-niu), jest samoistną czynnością, z której człowiek nie zdaje sobie spra-wy, chodzi o drugi typ kategoryzacji. Podział kategoryzacji na dwa wyszczególnione rodzaje odpowiada przywoływanemu wcześniej rozróż-nieniu między przedteoretycznym i teoretycznym postrzeganiem rzeczy-wistości, czyli postrzeganiem i zauważaniem polegającym na uprzed-miotowieniu (obiektywizacji) zjawiska (HUSSERL 1952: 4—11). Mówiąc inaczej: rzeczywistość poddawana jest „pojęciowej obróbce” nie tylko podczas jej teoretycznego oglądu, ale również w trakcie jej prostego po-strzegania. Wynika z tego pewna niespójność, lub też wielopłaszczyzno-wość obrazu świata, która niekoniecznie musi osiągać postać jawnych rozbieżności czy konfliktów (HUSSERL 1952: 13). Wieloryb teoretycznie jest ssakiem (podobnym pod tym względem na przykład do krowy), choć potocznie — bardzo prawdopodobne, że również wśród zoologów

— postrzegany jest jako olbrzymia ryba podobna na przykład do

kar-5 Dialektyka kategorii i okazu bezpośrednio przekłada się na omawianą wcze-śniej dialektykę języka i świata (albo dialektykę JOS i obrazu świata).

pia. Dowodem na to może być nie tylko refleksyjna analiza własnego doświadczania wieloryba, lecz również sama budowa słowotwórcza tego pojęcia, w którym podobne doświadczenie wcześniej się utrwaliło.

Inny przykład: Księżyc, który odbija światło słoneczne, potocznie po-strzegany jest jako światło na niebie, które świeci nocą, w odróżnieniu od Słońca, świecącego w dzień. W ten sposób postrzegamy „świecenie”

Księżyca i tak właśnie o nim mówimy, podobnie jak mówimy, że słońce wschodzi i zachodzi, a nie że nasza część Ziemi obraca się w kierunku Słońca albo że się od niego odwraca (BARTMIŃSKI 2006: 90—91). Wy-mownym przykładem antropocentrycznej — i pod tym względem praw-dziwej — wizji świata jest narracja o stworzeniu świata zawarta w księ-dze Genesis, w której Ziemię ukazano jako foremny ląd wyłaniający się z nieforemnego (amorficznego) morza; niebo jest sklepieniem zawieszo-nym nad Ziemią (rozumianą jako płaszczyzna, a nie jako olbrzymia kula), Słońce zaś i Księżyc — to światła zawieszone na owym sklepie-niu. Słońce nie jest tu ani okrągłą gwiazdą, która w relacji do Ziemi stałaby w miejscu, jak uważają współcześni astronomowie, ani też bó-stwem, jak uważali dawni Babilończycy, lecz jest olbrzymią „lampą”, która wypełnia powierzoną jej przez swego Stworzyciela funkcję (SOKOL

1993: 17—18). Ze względu na to, że nauka definiuje obiekty świata

1993: 17—18). Ze względu na to, że nauka definiuje obiekty świata

W dokumencie Magia w potocznej narracji (Stron 80-94)