• Nie Znaleziono Wyników

Nasza klasa: fotografie i opowieści

W dokumencie POGRANICZE POLSKO-ŻYDOWSKIE (Stron 47-51)

polsko-żydowskiego kontaktu kulturowego. Narracje o kontakcie.

Doświadczenia szkolne dziecka w Galicji. Świadectwa międzywojenne.

Podsumowanie

Nasza klasa: fotografie i opowieści

W zgromadzonym przez fundację Shalom zbiorze ocalałych fotografii Żydów Polskich - zaprezentowanym wpierw na głośnej wystawie1, a następnie reprodu­

kowanym w albumie I ciągle widzę ich twarze (1998) - sporą część stanowią fo­

tografie szkolne2. Są to głównie klasyczne zdjęcia grupowe, utrwalające oficjalne i uroczyste sceny ze szkolnego życia, takie jak zakończenie roku nauki, klasowa wycieczka, występ uczniowskiego kółka teatralnego czy zespołu muzycznego.

Obok nich znalazły się również zdjęcia rejestrujące sferę pozaszkolnej pryw atno­

ści - towarzyskie spotkania grupek szkolnych przyjaciół oddających się zabawie czy popularnym rozrywkom.

Oficjalne, grupowe fotografie to zdjęcia, które m ożna nazwać jednolitym i3:

zdjęcia budzące zainteresowanie jako zapis realności tego, co codzienne, banalne, ustabilizowane. Z ich tła wyłaniają się - odsyłające do kulturowego status quo i budujące aurę konwencjonalnego studium - szkolne przestrzenie: wnętrza sal lekcyjnych, podwórka i dziedzińce, reprezentacyjne wejściowe schody i fronto­

ny budynków. Nie odbiega od tej przedstawieniowej konwencji zamieszczone w albumie dobrze znane - pochodzące z 1934 roku - zdjęcie Brunona Schulza stojącego pośrodku pracowni robót ręcznych Państwowego Gimnazjum im. W ła­

dysława Jagiełły w Drohobyczu, wśród chłopców zajętych cięciem i heblowaniem

1 W Krakowie wystawa została otw arta w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych 12 lipca 1996 r.

2 Zob. zwłaszcza rozdział Pamiętam niektóre imiona w album ie I ciągle widzę ich twarze, Warszawa 1998.

3 Odwołuję się tu do term inologii Rolanda Barthes’a z jego klasycznej pracy Światło obrazu.

Uwagi o fotografii. Przeł. J. Trznadel, Warszawa 2008, s. 76-78.

drewna lub pozujących z narzędziami przed obiektywem4. Dla dzisiejszego w i­

dza budzącym niepokój „wrażliwym miejscem”5 fotografii jest twarz ulokowanej centralnie figury nauczyciela: o spojrzeniu umykającym w obok, uchylającym się obiektywowi, ale też niekierującym ku żadnem u z uczniów.

W kolekcji Shalom odnajdujemy fotografie klas, do których - co odnotowane zostało starannie w kom entarzach - uczęszczały dzieci żydowskie i polskie, na Kresach zaś - żydowskie, polskie i ukraińskie6. Część zdjęć przechowana zosta­

ła przez Ocalonych, część jednak przez Polaków - klasowych kolegów, nie tylko chroniących fotografie-ślady7, ale też pamiętających nazwiska8 żydowskich ró ­ wieśników, zainteresowanych ich późniejszymi losami, rekonstruujących i rela­

cjonujących po latach ich historie. W przeciwieństwie do innych działów zbioru, w których zamieszczono wiele zdjęć anonimowych ludzi i niezidentyfikowanych miejsc, sporo odbitek z przypadkowo odnalezionych klisz albo zdjęć zagubionych lub porzuconych przez właścicieli, które dzięki zbiegowi okoliczności dostały się do rąk ich aktualnych posiadaczy, większość fotografii szkolnych opatrzona jest dokładnymi datami i ścisłymi lokalizacjami: rok 1915, 1924, 1934, 1937, 1938, szkoła w Oświęcimiu, Łodzi, Równem, Drobinie koło Płocka, Husiatynie, Urzę- dowie...

Podpisy wskazują zazwyczaj w wielonarodowej gromadce szkolnej dzieci ży­

dowskie. Ów gest nie jest wyłącznie skutkiem m echanizm u nazywanego przez Rolanda Barthes’a oddzieleniem przez historię9, mechanizmu, którego źródło sta­

nowi istnienie obszaru m inionego życia, z którego widz został nieodwołalnie wy­

kluczony. Wskazanie takie nie jest też jedynie skutkiem zmiany użycia fotografii.

Znaczenie m a tu bowiem nie tylko fakt, że zdjęcia wydobyte zostały z rodzinnych kolekcji, a przez to pozbawione zakorzenienia w „historii domowej” i osadzenia

4 Jako kom entarz do tego zdjęcia m ogą posłużyć relacje uczniów Schulza zgrom adzone w pracy W. Budzyńskiego: Uczniowie Schulza, Warszawa 2011, s. 10, 61, 76. Zob. też opowieści w tom ie H. Grynberga, Drohobycz, Drohobycz, Warszawa 2005, s. 19: „W pierwszej gimnazjalnej Schulz uczył drzewa. Chodził m iędzy stołami, mierzył, pokazywał, jak posuw ać strug, lekko, z wyczuciem.

Rękę m iał doskonałą”.

5 R. Barthes, Światło obrazu. Uwagi o fotografii, s. 51-52. Barthes uważa, że jako punctum może służyć jakiś szczegół fotografii, bywają jednak zdjęcia, na których istnieje ono, a jednak jest

„nieznajdywalne”, niemożliwe do wskazania jako konkretny szczegół w wyglądzie postaci (ibidem, s. 104).

6 O wieloetniczności klas inform ują podpisy p o d fotografiami, w których najczęściej wykorzystywane są fragm enty listów lub wypowiedzi osób, które fotografie udostępniły.

7 O traktow aniu fotografii jako fragm entów rzeczywistości, cytatów, śladów zob. S. Sontag, O fotografii. Przeł. S. Magala, Kraków 2009, s. 82-85.

8 Chciałabym w tym m iejscu podziękować mojej Mamie, A nnie Prokop, której w spom nienia szkolne - p o d koniec lat trzydziestych była uczennicą szkoły powszechnej w m ałym m iasteczku na Podkarpaciu i do dziś pam ięta nazwiska swych żydowskich kolegów - były inspiracją nie tylko dla tego szkicu.

9 R. Barthes, op. cit., s. 116-119.

w nadających im sens kontekstach prywatnego życia, opublikowane zaś w albu­

mie stały się publicznie dostępne, trafiając do grona odbiorców niezwiązanych z rejestrowanym na nich światem, odbierających je jako utrwalenie obcej pam ię­

ci10, niemających dostępu do ich znaczenia bez systemu dodatkowych objaśnień.

Wskazanie nie zawsze m a bowiem formę podania im ion czy nazwisk widnieją­

cych na fotografii postaci. Niekiedy sprowadza się ono wyłącznie do informacji:

„Wśród uczennic są cztery Żydówki, w pierwszym rzędzie od prawej pierwsza i druga dziewczynka, w drugim rzędzie piąta i szósta. Żydówką jest również n a­

uczycielka, ta, która stoi niżej, blisko dziewcząt”11. Ten typ wskazania w oczywisty sposób wpisuje się w ruch rozróżniania, wyróżniania, rozdzielania, wyłączania, który może też przybrać radykalną formę naznaczenia. W łaśnie na fotografii, do której podpis cytowałam powyżej, czyjaś ręka pieczołowicie o/znaczyła/ na/zna­

czyła żydowskie dziewczynki i nauczycielkę sporymi czerwonymi krzyżykami.

Konieczność takiego oznaczenia/naznaczenia Żydów - zewnętrznie nieodróż- niających się w żaden oczywisty sposób od Polaków - sygnalizuje nowoczesny status różnicy żydowskiej i te kłopoty z nią, których sceną stała się nowoczesna szkoła. Zacierając się stopniowo na powierzchni nowoczesnego życia społeczne­

go, różnica lokalizowana bywa w innych niż dotąd obszarach i identyfikowana za pom ocą innych niż poprzednio metod: w publicznej przestrzeni wielonarodowej szkolnej klasy często nie jest już ona, jak dawniej, społecznie widzialna, nie wy­

raża się w odrębności stroju, uczesania, wyglądu12. Celną formułę tej nieoczywi- stości znajdujemy we wspomnieniowej prozie Juliusza Kadena-Bandrowskiego:

w oczach narratora koledzy szkolni, „choć byli Żydami, jakby nim i nie byli”13. By wskazać i rozdzielić Żydów i nie-Żydów, konieczny jest zabieg ich wtórnego w yod­

rębnienia ze względnie ujednoliconej całości, jaką wspólnie tworzą. Niemożliwe okazuje się to bez posiadania klucza szczególnej, prywatnej wiedzy - niedostępnej zdystansowanemu, odciętemu od rejestrowanego świata obserwatorowi. Nieoczy­

10 J. Berger, O patrzeniu. Przeł. S. Sikora, Warszawa 1999, s. 76. Zdaniem Bergera fotografia ze sfery publicznej przedstawia wydarzenia, które nie mają nic wspólnego z odbiorcami, oferuje inform ację ogołoconą ze znaczenia i oderw aną od pierw otnego doświadczenia. „Jeśli fotografia publiczna wzmaga pamięć, to jest to pam ięć kogoś niepoznawalnego i całkowicie obcego. [... ] To właśnie z pow odu tego, że fotografie same nie niosą pewnego znaczenia, że są podobne do obrazów, m ożna je wykorzystać w dowolny sposób” - tw ierdzi Berger (s. 82). Z kolei „W prywatnej fotografii kontekst zarejestrowanej chwili ulega zachowaniu, dzięki czem u fotografia żyje zanurzona w nieprzerw anej ciągłości. [...] Publiczna fotografia odm iennie, jest w yrw ana z kontekstu i staje się m artw ym przedm iotem , który - właśnie z tego pow odu, że jest m artw y - może zostać arbitralnie wykorzystany” (s. 89).

11 I ciągle widzę ich twarze, s. 139. Podpis p o d zdjęciem 237.

12 O zew nętrznych znakach żydowskiej obcości zob. A. Jagodzińska, Overcoming the Signs o f the „Other”: Visual Aspects o f the Acculturation o f Jews in the Kingdom o f Poland in the Nineteenth Century, „Polin. Studies in Polish Jewry”, t. 24, Oxford 2012.

13 J. Kaden-Bandrowski, Miasto mojej matki. W cieniu zapomnianej olszyny, Kraków 1976, s. 87.

wistą i problematyczną różnicę wyłonić trzeba z tego, co podobne, oddzielając to, co zostało połączone.

Zbiór szkolnych fotografii zgromadzony przez fundację Shalom zawiera wy­

łącznie zdjęcia dwudziestowieczne. Od początku XX wieku wyraźnie wzbiera również nu rt literackich opowieści, w których pojawiają się motywy polsko­

-żydowskiego szkolnego kontaktu. Tworzą go literatura dokum entu osobiste­

go (autobiografie, pamiętniki, dzienniki, w spom nienia14, reportażowe relacje15), świadectwa „z drugiej ręki”16, czyli zapośredniczone, charakteryzowane przez H enryka Grynberga jako opowieści, które, „chociaż oparte na rozmowach z autentycznymi osobami, nie są wywiadami i za ich treść odpowiada wyłącznie autor”17, wreszcie - proza o nacechowaniu autobiograficznym, w tym powieść au- tobiograficzna18. (Pozostawiam tymczasem na boku obecność tego rodzaju m oty­

wów szkolnych w prozie fikcjonalnej i dramacie).

Do wielu opowieści - choćby do Miesięcy Kazimierza Brandysa19 czy Autopor­

tretu z pamięci Henryka Voglera - włączone są zdjęcia polsko-żydowskich klas.

U Voglera fotografia grupki gimnazjalistów w szkolnych m undurkach (podpis:

„Klasa IIIa Gimnazjum św. Jacka na dziedzińcu szkolnym w 1924 r.”) otwiera zresztą cały tom, a jej opis pojawia się dodatkowo w jednym z rozdziałów20, gdzie służy ona autorowi jako swoista klisza pamięci, z której wywołuje wspomnienie przeszłości własnej i rówieśników. Nota bene funkcjonowanie zdjęć tego rodzaju poza kontekstem macierzystego doświadczenia szkolnego, lecz w obrębie szer­

szych ram historii rodzinnej, ocalającej pewien wymiar ich znaczenia, wnikliwie analizuje w Echu Julian Stryjkowski21.

14 Autobiograficzne źródła wykorzystuje A nna Landau-Czajka w pracy Syn będzie Lech...

Asymilacja Żydów w Polsce m iędzywojennej, Warszawa 2006. O kontaktach szkolnych zob. ibidem, s. 318-325.

15 Do kategorii tej należą m iędzy innym i reportaże dzieci drukow ane na łam ach dodatków dla dzieci i m łodzieży wydawanych przez polsko-żydowską prasę, takich jak „M ały Przegląd” czy

„5-ta Rano dla M łodych”. Szkoła i stosunki szkolne bywały też tem atam i ogłaszanych przez pism a konkursów dla czytelników. Zob. np. „5-ta Rano dla M łodych” 1935, n r 19.

16 Odwołuję się tu do opinii M arii Delaperrière, która zauważa, że w literaturze świadectwa m am y do czynienia również ze „świadkam i z drugiej ręki”, którzy wprawdzie opowiadają cudze historie, ale akcentują ich unikatowość, „wcielając się w bohaterów, którzy powierzają im swoje doświadczenia”. M. Delaperrière, Świadectwo jako problem literacki, „Teksty Drugie” 2006, n r 3, s. 63.

17 H. Grynberg, Od autora [w:] idem, Drohobycz, Drohobycz, s. 5. Problem świadectwa własnego i „z drugiej ręki” zauważa oraz kom entuje też Ida Fink: „Wszystkie moje książki są autentyczne i w dużej m ierze autobiograficzne. Naturalnie, opowiadam też historie zasłyszane, z drugiej ręki”.

W ypowiedź Fink zanotow ana w tomie: M. Lewińska, Przechowane słowa, Tel Awiw 2008, s. 57.

18 Odwołuję się tu do propozycji gatunkowej definicji powieści autobiograficznej autorstwa J. Zielińskiego, Pępek powieści, Warszawa 1982.

19 K. Brandys, Miesiące 1978-1981, Warszawa 1997, wklejka.

20 H. Vogler, Autoportret z pamięci. Część pierwsza. Dzieciństwo i młodość, Kraków 1978, s. 48- 56.

21 J. Stryjkowski, Echo, Warszawa 1988, s. 9.

Rozpoczynam od tych ikonograficznych i literackich przywołań, ponieważ sądzę, że dostarczają one wstępnych przesłanek na rzecz tezy, iż co najmniej od przełomu XIX i XX wieku publiczna szkoła i klasa szkolna stanowiły ważną n o ­ woczesną przestrzeń polsko-żydowskiego kontaktu. Kontakt ten chciałabym opi­

sać w dwu komplementarnych perspektywach: jako zjawisko kulturowe i sytu­

ację stanowiącą przedm iot indywidualnego doświadczenia22 czy - by posłużyć się sformułowaniem Mashalla Sahlinsa - „porządek kulturowy ukonstytuowany w społeczeństwie i porządek przeżywany przez ludzi”23. Uwzględnić chcę ponad­

to wielowariantowość samego doświadczenia, zestawiając jego polską i żydowską percepcję.

Szkoła jako przestrzeń nowoczesnego

W dokumencie POGRANICZE POLSKO-ŻYDOWSKIE (Stron 47-51)