• Nie Znaleziono Wyników

W dziele swym o pochodzeniu gatunków stwierdza Darwin31, że twory organiczne tak długo żyją, rozwijają się i rozmnażają pomyślnie, jak długo środowisko, wśród którego żyją, sprzyja ich organizmowi. Wtedy organizm tych istot przystosowany jest do warunków zewnętrznych.

Z chwila jednak, gdy te warunki, czy to z przyczyn od człowieka nieza-leżnych, czy też za współdziałaniem powstającego ducha ludzkiego zaczy-nają się zmieniać, muszą i istoty w nich żyjące, o ile mają utrzymać się przy życiu zmienić tryb życia, a co za tym idzie, […] powolnemu przeobrażeniu swej istoty.

To prawo przystosowania się do zmienionych warunków środowiska, – stwierdziło się także w rozwoju kobiety.

Mędrzec starożytny, Solon32, rozróżniał tylko trzy rodzaje kobiet: „Kurtyzany, dla naszej przyjemności, niewolnice dla naszej usługi i mał-żonki, które nam rodzą dzieci i dozorują gospodarstwo. I te trzy odmiany utrzymały się przez długie wieki, ulegając tylko powierzchownym zmia-nom zabarwienia, stosownie do każdoczesnej kulturalnej mody. Dumna i cnotliwa kasztelanka, która spoza okien obronnego zamku oczekuje […] swego męża i pana, poważna matrona, która z fraucymerem swym zasiada do kołowrotka Molierowska33 „preciensese ridicule” i arkadyjska pasterka z epoki Rococo, światowe i półświatowe damy naszych czasów, wszystko to odmiany tego samego typu kobiety-niewiasty, słusznie tak nazwanej dla braku świadomości swego poniżenia i swej godności człowieczej.

Typ ten żył, rozwijał się i rozmnażał pomyślnie dopóty, dopóki męż-czyzna mógł z łatwością dostarczyć utrzymania swej rodzinie i jak długo wszystkie kobiety znajdowały zaopatrzenie pod opiekuńczymi skrzydłami mężczyzny.

31 Karol Darwin (1809–1882), angielski przyrodnik, twórca teorii ewolucji. Dzieło

O powstawaniu gatunków ukazało się w 1859 r.

32 Solon (ok. 635–560 p. n. e.), ateński polityk i poeta, na przełomie 594 i 593 wybrano go na archonta, przeprowadził reformę państwa.

33 Molière, Molier (1622–1673), właśc. Jean Baptiste Poquelin, najwybitniejszy kome-diopisarz francuski.

Od dłuższego czasu jednak zaszła w  tych stosunkach gruntowna zmiana. W  klasie pracującej, skutkiem wprowadzenia maszyn i  rozwoju wielkiego przemysłu, potaniała praca robotnika, tak, iż  zarobek jego nie może już wystarczyć na utrzymanie rodziny, prócz tego, zupełna zależność od pracodawcy, liczne kryzysy i zbytek sił roboczych, pozbawiają całe rzesze robotników pracy na długie miesiące.

W klasach średnich i wyższych znów ogromny rozwój techniki, kul-tury, sztuki i środków komunikacyjnych podniósł w niebywały sposób po-trzeby ludzkie i wywołał prawie ogólnie życie nad stan; nierównomierny z  rozrostem potrzeb rozwój urządzeń społecznych spowodował bezprzy-kładną konkurencję a utrudnione warunki życia pociągnęły za sobą więk-szą śmiertelność wśród mężczyzn. Naturalnym tego wszystkiego wynikiem jest, że statystyka stwierdza corocznie zmniejszającą się liczbę małżeństw.

Tak więc na całej linii, zarówno w klasach ubogich i pracujących, jak i w sferach średnich i wyższych warunki, wśród których żyła kobieta tak długo, zmieniły się zupełnie, rodzina i dom stanowiły grunt, na którym dawny rodzaj kobiety rozwijał się najpomyślniej, teraz zaczęła ona tracić grunt pod nogami i stanęła wobec nieznanego jej i objętego przez nią świata bezbronna i bezradna. Jedynym dla niej wyjściem było zastosowanie się do nowych warunków i kobieta weszła na tę drogę naturalnego przystosowa-nia się, zaczęła przyswajać sobie nowe właściwości i zaczęła z zależnego, chronionego i strzeżonego domowego zwierzęcia przemieniać się w nieza-leżną bojownicę, z nieświadomej niewiasty, w świadomego człowieka i po-wstał w tym procesie przystosowania się nowy typ kobiety współczesnej.

Nie jest to jednak typ jeden, powszechny i jednolity, lecz rozpada się, zupełnie tak, jak całe społeczeństwo dzisiejsze na dwie klasy: kobietę z pro-letariatu i kobietę z burżuazji. Te dwie odmiany, chociaż obie nowe i wy-tworzone przewrotem stosunków społecznych, różnią się jednak bardzo między sobą.

Ponieważ przedmiotem niniejszego artykułu ma być nowy typ kobiety z klas średnich a głównie z sfer tak zwanej inteligencji, przeto o kobiecie z  proletariatu nadmienię tylko krótko, że  jest ona najostrzejszym typem kobiety współczesnej, a  życie jej przedstawia obraz tak smutny i  przy-kry, że bez przesady powiedzieć możemy, iż są to ofiary poniesione przez ludzkość w walce o lepszą przyszłość. Te miliony kobiet zajęte na równi z mężczyzną we fabrykach nie mają już domu, nie wyszły one na zarobek skutkiem jakichkolwiek z góry obmyślanych dążeń emancypacyjnych, wy-gnała je konieczność, zmusił je głód.

Kobieta z klas średnich natomiast działa świadomie i z zamiarem i to stanowi najważniejszą różnicę między nią a  kobietą z  proletariatu. I  dla

niej wprawdzie dom nie jest już tym, czym był dawniej, i ciepłem i gniazd-kiem i zaopatrzeniem na całe życie; ale zawsze jest dla niej przynajmniej punktem oparcia, skąd przygotowuje się do lotu. I ją coraz częściej warunki ekonomiczne zmuszają do pracy zarobkowej, lecz nie ma ona w dosłow-nym znaczeniu noża na gardle; widzi i rozumie zmianę, jaka odbywa się w stosunkach społecznych przed jej oczyma; piętrzące się trudności życia otworzyły jej oczy na nierówności obojga płci, pojęła ona, że jeżeli córki jej nie ma spotkać ten sam los, który przygniata kobietę z proletariatu, to musi ona wyzwolić się z dotychczasowej zależności, musi przygotować się do pracy i stanąć o własnych siłach. Z całą świadomością więc rozpoczęła kobieta współczesna walkę o samodzielności i powstał zorganizowany ruch kobiecy, który dąży z jednej strony do uświadomienia reszty kobiet, a z dru-giej strony domaga się przystępu do szkół wyższych i do wszystkich zawo-dów, oraz praw cywilnych i politycznych. Walka ta, zwłaszcza w dziedzinie wykształcenia i  pracy zawodowej doprowadziła wszędzie niemal do zwy-cięstwa i rośnie z każdym dniem prawie rzesza kobiet pracujących z klas średnich.

Jeżeli jednak będziemy rozpatrywali, jakie skutki pociągnął z  sobą ruch kobiecy bezpośrednio dla dzisiejszej generacji kobiet nowego typu, dojdziemy do przekonania, że  rezultaty pod pewnymi względami nie są bardzo pomyślne. Przede wszystkim przypływ sił kobiecych zwiększył jesz-cze konkurencję w wielu zawodach, obniżył płacę i utrudnił tym samym warunki życia. Bezpośrednim, odruchowym, tego następstwem była nie-chęć mężczyzn i rozgoryczenie kobiet. Powoli jednak szerzy się z obu stron zrozumienie, że zbawienie nie leży w walce między sobą, lecz w zwalczaniu wspólnego wroga tj.  wyzysku pracy, oraz w  dążeniu do stworzenia coraz nowych dziedzin pracy.

Pod względem fizycznym następstwa niezależności i w zawodowej pracy kobiet nie są również korzystne dla pierwszych pionierek ruchu kobiecego. Rzecz to zupełnie naturalna. Dotychczasowe wychowanie młodzieży żeń-skiej nie uwzględnia dostatecznie rozwoju mięśni a niehigieniczne ubranie od wczesnego wieku utrudnia funkcję oddychania i trawienia (sznurówki). Z tak źle rozwiniętym organizmem kobieta pracująca zawodowo spełniać ma tę samą pracę, którą wykonuje najsilniej rozwinięty mężczyzna, a nadto ma zwykle jeszcze do spełnienia obowiązki gospodarskie, a często i macie-rzyńskie.

Musi to odbijać się na jej zdrowiu, a stąd wysuwa się fałszywe wnioski, że kobieta jako płeć słabsza, podołać pracy takiej jak mężczyzna nie może.

Tu zauważyć należy, że i mężczyzna częstokroć podołać pracy tej nie może, czego dowodem wzrastająca śmiertelność wśród mężczyzn. Dążyć

zatem należy wspólnymi siłami do skrócenia czasu pracy. Z drugiej znów strony szerzy się już powszechnie zrozumienie, że wychowanie młodzieży żeńskiej ulec musi gruntownej zmianie, która przede wszystkim objąć musi wychowanie fizyczne.

Gdy to nastąpi, okaże się już w najbliższej generacji, że nie ma płci słabej.

Jeżeli ekonomiczne i  fizyczne następstwa usamodzielnienia kobiety przedstawiają na razie jeszcze strony ujemne, to moralnie natomiast sta-nęła kobieta nowego typu na takiej wyżynie, że pozostawiła daleko za sobą kobiety nieuświadomione.

Obudziło się w niej silne poczucie godności człowieka, i nie pozwoli ona nigdy zdeptać go, nie da się użyć za narzędzie do samolubnych celów mężczyzny.

Najważniejsza rzecz jednak, że zrozumiała ona ważne znaczenie mał-żeństwa, które nie ma być tylko zadowoleniem interesów jednostki, lecz musi służyć celom społeczeństwa, wie o tym, że tylko w związkach fizycz-nie i  duchowo dobranych spoczywa nadzieja postępu i  doskonalenia się ludzkości. Kobieta uspołeczniona nigdy nie wejdzie w małżeństwo dla ce-lów i względów ubocznych. Jeżeli nie łączy jej z mężczyzną wzajemna mi-łość i szacunek, pozostanie raczej niezamężną.

Nie łudzi się ona co do tego, że los jej jest mniej doskonały i niej szczę-śliwy, niż los kochanej i kochającej żony i matki. Lecz wie, że życie czynne i  użyteczne bez szczęścia małżeńskiego lepszym jest stokrotnie, niż nie-szczęśliwe pożycie małżeńskie.

Dziś jeszcze rozpowszechnionym jest przesąd, że emancypacja wiedzie do utraty kobiecości; gdy zwiększy się liczba kobiet nowego typu, obudzi się też zrozumienie, że kobieta nie dlatego dąży do fizycznego, umysłowego i ekonomicznego podniesienia, aby zatracić swą kobiecość, lecz aby ją roz-winąć jak najkorzystniej, nie dlatego, aby się oddalić od mężczyzny, lecz aby połączyć się z nim tym ściślej, bądź to w szczęśliwym małżeństwie, bądź w pracy obywatelskiej społecznej.

NR 56

„Kurier Łódzki” 1911, nr 125,

piątek, dnia 2 czerwca, s. 1–2