• Nie Znaleziono Wyników

KONTURY MAPY POLITYCZNEJ HELLADY PO ROKU 478 P.N.E

Zacznijmy zatem. Na początku V wieku p.n.e. Grecy — nad życie ceniący wol-ność, sprzymierzeni w oporze przeciw Persom15 — z najwyższym trudem odpar-li dwie fale najazdu Wielkiego Wschodniego Imperium. Zwyciężyodpar-li je w decydu-jących bitwach — najpierw pod Maratonem (490 p.n.e.), potem pod Salaminą (480 p.n.e.) i Platejami (479 p.n.e.)16. Tak mógłby wyglądać optymistyczny „ko-niec historii”, na dodatek z morałem: oto liczebnie słabsi Grecy pokonali potęż-nego Wielkiego Króla, dobro zwyciężyło zło, ideały wolności i sprawiedliwości zatryumfowały nad tyranią i barbarzyńską ślepą siłą. Można odnieść wrażenie, że tak właśnie przedstawiają konflikt grecko-perski szkolne podręczniki. Ale tak niestety historia się nie kończy — dobiegnie ona kresu (w jakimkolwiek sensie) nie wcześniej, niż kiedy rodzaj ludzki zniknie z powierzchni ziemi17. Inne pomy-sły na „koniec historii” to tylko mniej czy bardziej udane społeczne utopie, które przez jakiś czas można (zwykle bez satysfakcji) poznawać czy to w działaniu18, czy u władzy19. Może więc trzeba po prostu powiedzieć, że wraz ze starożytną Grecją skończyła się tylko historia starożytnych Greków.

Co stało się później, już po greckiej wiktorii? Zacznijmy od zaproponowanego przez samego Tukidydesa streszczenia, by potem przejść do bardziej

szczegóło-14 G. BarraclouGh, Wstęp do historii współczesnej, przeł. d. peTsch, Warszawa 1971, s. 32.

15 Sprzymierzeni, choć, co trzeba podkreślić, z pewnymi wyjątkami. Taki wyjątek to m.in. przypadek walczących ramię w ramię z Persami Tebańczyków. W szesnastym roku wojny poseł ateński Eufemos tak wiązał tworzenie się podwalin ateńskiego imperium z postawą tych greckich polis, które w czasie wojen perskich nie wykazały takiej determinacji jak Ateńczycy, a zdarzyło się, że i stanęli po przeciwnej stronie barykady: „Ściśle rzecz biorąc, podbojem Jończyków i  wyspiarzy nie dopuściliśmy się żadnej niesprawiedliwości, jak to zarzucają nam Syrakuzańczycy, twierdząc, że ujarzmiliśmy pobratymców. Poszli bowiem przeciw swojej metropolii, przeciw nam u boku Persa.

Nie zdobyli się na to, żeby odpaść od nieprzyjaciela i zniszczyć swój dobytek, tak jak myśmy to uczynili, opuściwszy miasto, lecz woleli niewolę i nam także woleli ją narzucić” (Tukidydes VI, s. 359).

16 Te dwie bitwy, jedna morska, druga lądowa, bywają przedstawiane razem, jako część jednej kampanii. Zob.

np. G. lach, Salamina–Plateje 480–479 p.n.e., Warszawa 2010.

17 Na przykład — by odwołać się do realiów XXI wieku — niedawne optymistyczne prognozy Francisa Fukuyamy (zob. f. fukuyama, Koniec historii, przeł. T. Bieroń, m. wichrowski, Poznań 1996) można skonfrontować nie tylko z odmienną perspektywą Huntingtona (zob. s.p. hunTinGTon, Zderzenie cywilizacji, przeł. h. Jankowska, Warszawa 2003), ale i z jednoznacznym, krytycznym podsumowaniem Roberta Kagana (zob. r. kaGan, Powrót historii i koniec marzeń, przeł. G. sałuda, Poznań 2009).

18 Zob. z. Bauman, Socjalizm. Utopia w działaniu, przeł. m. BoGdan, Warszawa 2011.

19 Zob. m. heller, a. niekricz, Utopia u władzy, przeł. a. mieTkowski, Londyn b.d.w.

wego rozpisania dziejów Greków tamtego powojennego czasu. Czytamy w Woj-nie peloponeskiej:

Niedługo po wspólnym odparciu barbarzyńców podzielili się Hellenowie na dwa obozy, i to zarówno ci, którzy odpadli od króla perskiego, jak i ci, którzy wspólnie prze-ciw niemu walczyli. Jedni przyłączyli się do Ateńczyków, inni do Lacedemończyków, te bowiem państwa okazały się najpotężniejsze; jedni bowiem byli silni na lądzie, a drudzy na morzu. Przez krótki tylko czas trwało przymierze między tymi dwiema potęgami, następnie zaś, poróżniwszy się między sobą, Lacedemończycy i Ateńczycy, wspierani przez sprzymierzeńców, walczyli przeciw sobie, a inni Hellenowie, w wypadku jakie-goś sporu, przyłączali się do jednej lub drugiej strony. Wskutek tego przez cały okres od wojen perskich aż do obecnej wojny Ateńczycy i Lacedemończycy żyli częściowo w stanie rozejmu, częściowo w stanie wojny, wojując albo między sobą, albo przeciw własnym sprzymierzeńcom odpadającym od nich; dzięki temu wydoskonalili swą sztu-kę wojenną i nabrali w niej większego doświadczenia, ucząc się wśród niebezpieczeństw (Tukidydes I, s. 25–26).

Lawrence A. Tritle podsumował to w taki sposób:

Po wojnach perskich i wycofaniu perskich wojsk z Grecji kontynentalnej w 479 roku Ateny i  Sparta obrały rozbieżne drogi rozwoju. Sparta pozostała wspólnotą w starym stylu, której celem było zachowanie status quo, co oznaczało przede wszyst-kim zachowanie kontroli nad helotami, którzy pracowali w gospodarce opartej na rolnictwie. Ateny zostały zaś nowoczesnym państwem kupieckim, w którym — jak podkreśla opisany przez Tukidydesa Perykles — demokracja zmieniła obywateli w miłośników polis20.

Mamy więc jeden świat grecki, a w nim dwu hegemonów, na dodatek dwu hegemonów diametralnie różnie rozumiejących sens swojej hegemonii:

Lacedemończycy sprawowali hegemonię nad swymi sprzymierzeńcami, nie żą-dając od nich daniny. Starali się jedynie o to, ażeby zgodnie z ich interesem ustrój u sprzymierzeńców był oligarchiczny. Ateńczycy zaś zabrali z biegiem czasu okręty swoim sprzymierzeńcom z wyjątkiem Chiotów i Lesbijczyków i ustanowiwszy dani-nę, kazali ją wszystkim płacić. W ten sposób ich własne wyposażenie wojenne, z ja-kim wyruszali na obecną wojnę, było większe od tego, jakie mieli kiedykolwiek w cza-sach najwyższego rozkwitu razem ze swoimi sprzymierzeńcami, gdy siły ich nie były jeszcze uszczuplone (Tukidydes I, s. 26).

Hegemonów różniących się także w inny, bardziej rzucający się w oczy spo-sób. Pisze Tukidydes:

Jeśliby bowiem miasto Lacedemończyków opustoszało, a pozostały tylko świątynie i fundamenty budowli, to — jak sądzę — po upływie dłuższego czasu nikt

z potom-20 l.a. TriTle, Tukidydes a zimna wojna, przeł. p. morawski, „Przegląd Polityczny” 2012, nr 113, s. 105.

nych nie chciałby uwierzyć, że potęga Lacedemończyków była tak wielka, za jaką uchodzi; a przecież mają oni w swym posiadaniu dwie piąte Peloponezu oraz hege-monię nad całym półwyspem i nad licznymi sprzymierzeńcami; jednak przez to, że miasto nie jest zwarcie zabudowane, że nie posiada okazałych świątyń i budowli, lecz według dawnego helleńskiego zwyczaju jest założone na sposób wsi, może komuś wydawać się słabsze. Jeśliby zaś to samo spotkało Ateny — to z ich zewnętrznego wyglądu można by było wnioskować, że potęga Ateńczyków była dwukrotnie większa niż w rzeczywistości. Nie ma więc podstaw do powątpiewania, że więcej uwagi trzeba zwracać na istotną siłę miast niż na ich wygląd zewnętrzny (Tukidydes I, s. 21)21.

SPARTA — REZYGNACJA CZY MARGINALIZACJA?

Tyle streszczenia. Zarysowałem najbardziej ogólną mapę przyszłej wojny, której kronikę napisze Tukidydes. A teraz przejdźmy do szczegółów. By zabez-pieczyć z tak wielkim poświęceniem, determinacją i trudem obronioną wol-ność, a  także by wyzwolić spod perskiego ucisku swoich helleńskich pobra-tymców z miast w Azji Mniejszej, zwycięskie greckie polis zawiązują pod egidą Aten Związek Morski. Stało się to po désintéressement Sparty — a właściwie należałoby powiedzieć: po przypisywanym Sparcie désintéressement. Właśnie.

O rezygnacji Sparty z kierowniczej roli w antyperskim sojuszu pisze się niekie-dy — zwłaszcza, acz nie tylko, w opracowaniach popularnonaukowych — na-der oglądnie i, by tak rzec, lakonicznie22. Tymczasem sprawa wydaje się warta bardziej rzetelnego przedstawienia. Decydujące znaczenie mają tu chyba dwa połączone elementy.

Pierwsza kwestia dotyczy bezpośredniego powodu wycofania się czy może, powiedzmy wyraźnie, wykluczenia Sparty z  gremiów kierowniczych antyper-skiego obozu Greków. To ważne, chodzi bowiem raczej o wymuszoną rezygna-cję z przywódczej roli, a w łatwej do przewidzenia konsekwencji o wykluczenie Spartan z  greckiego sojuszu. Pomiędzy przypisywaną Spartanom rezygnacją a marginalizacją i wykluczeniem istnieje przecież łatwo wyczuwalna różnica.

Druga kwestia to polityka Aten, które najszybciej z greckich polis zrozumia-ły, że po odparciu Persów kończy się nie tyle historia, ile pewien etap historii, a w konsekwencji zmienia się struktura potencjalnych konfliktów politycznych, które — to wszak zwyczajne świata dzieje — na pewno się pojawią, i to

w stosun-21 Szło jednak nie tylko o budowle. Pisze John V.A. Fine: „Ateny pierwotnie przed wybuchem wojny peloponeskiej w 431 p.n.e. liczyły od 40 do 50 tysięcy dorosłych mężczyzn […]. W większości miast greckich dorosłych mężczyzn było od 2 do 10 tysięcy”. J.v.a. fine, The Ancient Greeks. A Critical History, Cambridge 1983, s. 51.

22 Zob. np. r. kulesza, Ateny–Sparta 431–404 p.n.e., Warszawa 1997, s.  30. Wybitny badacz stosunków międzynarodowych Joseph S. Nye jr. w  swoim „krótkim streszczeniu długiej wojny” pisze, że „Sparta była konserwatywnym, zwróconym w  stronę lądu państwem, które po zwycięstwie nad Persją zasklepiło się w izolacjonizmie”. J.s. nyeJr., Konflikty międzynarodowe. Wprowadzenie do teorii i historii, przeł. m. madeJ, Warszawa 2009, s. 37. Podając kalendarium wojny peloponeskiej, Nye (pod datą 478 p.n.e.) pisze wprost o „rezygnacji Sparty z przywództwa”.

kowo łatwo przewidywalnym horyzoncie czasowym. W tym sensie politycy ateń-scy byli zbyt inteligentni i odpowiedzialni, by po klęsce Persów zadowolić się ja-kąś starożytną wersją „końca historii”. Jako polityczni realiści wiedzieli, że muszą budować swój polityczny, strategiczny i militarny kapitał, bo będzie on potrzeb-ny w kolejpotrzeb-nych polityczpotrzeb-nych rozgrywkach, których czas niewątpliwie nadejdzie.

PAUZANIASZ I TEMISTOKLES — ŻYWOTY RÓWNOLEGŁE23

Rozpocznijmy od pierwszej sprawy. Dlaczego Spartan pozbawiono dowódz-twa? Odpowiedź na to pytanie jest ważna, dlatego że właśnie ta zmiana stała się przyczyną rezygnacji Spartan z udziału w antyperskim przedsięwzięciu. Po świetnych zwycięskich bitwach z  Persami wodzowie Spartan nadal byli przy-wódcami antyperskiego sojuszu. Jak utracili tę pozycję? Czym zrazili do siebie greckich sprzymierzeńców? Co ostatecznie spowodowało ich odsunięcie? Opo-wiada Tukidydes: oto spartiata

Pauzanias, syn Kleombrota, wysłany został z  Lacedemonu jako wódz Hellenów z dwudziestoma okrętami peloponeskimi. Dołączyli się do niego również Ateńczycy z trzydziestoma okrętami i wielu innych sprzymierzeńców. Podjęli oni wyprawę na Cypr i podbili znaczną część wyspy, następnie udali się pod Bizancjum, znajdujące się w rękach perskich, i zdobyli je jeszcze pod wodzą Pauzaniasa. Buta jednak Pau-zaniasa gniewała wszystkich Greków, a w niemałym stopniu także Jończyków i tych Hellenów, którzy zostali świeżo wyzwoleni spod jarzma perskiego. Przychodzili oni niejednokrotnie do Ateńczyków, prosząc, by objęli nad nimi, jako pobratymcami, hegemonię i położyli kres samowoli Pauzaniasa. Ateńczycy skwapliwie przyjęli ich propozycję, starali się nimi zająć i urządzić wszystko, jak mogli najlepiej. Tymcza-sem Lacedemończycy odwołali Pauzaniasa, aby przeprowadzić dochodzenie w spra-wie zarzutów przeciw niemu, gdyż przybywający Hellenow spra-wie zgodnie oskarżali go o bezprawie, a sprawowane przez niego dowództwo podobne było raczej do tyranii.

Tak się złożyło, że równocześnie z jego odwołaniem sprzymierzeńcy — z wyjątkiem żołnierzy peloponeskich — z niechęci do Pauzaniasa przeszli na stronę Ateńczyków.

Pauzanias po przybyciu do Lacedemonu został wprawdzie skazany za pewne akty sa-mowoli, lecz oczyszczono go z najważniejszych zarzutów, pomawiano go zaś o sprzy-janie Persom, co zdaje się, nie ulegało wątpliwości. Zamiast niego wysłali Lacede-mończycy Dorkisa i kilku innych z niewielkim wojskiem, ale tym sprzymierzeńcy nie ofiarowali już naczelnego dowództwa. Ci zrozumiawszy to, odjechali; Lacede-mończycy zaś nie przysłali już później żadnych innych dowódców, z jednej strony bojąc się, żeby nie ulegali oni złym wpływom na obczyźnie jak Pauzanias, z drugiej

23 Plutarch w swoich Żywotach równoległych zderzył postać Temistoklesa z Rzymianinem Kamillusem. „Plutarch zdecydował się zestawić Temistoklesa z Kamillusem. Odpowiedź na pytanie, dlaczego akurat z tym Rzymianinem, nie jest łatwa, bowiem część porównań tej pary żywiołów niestety nie zachowała się”. pluTarch, Żywoty równoległe, t. 2, przeł. k. korus, l. Trzcionkowski, wstępy do żywotów, przypisy i koment. l. Trzcionkowski, a. wolicki, Warszawa 2005, s. 166. Formułę „żywotów równoległych” Plutarcha przyjmuję dość dowolnie, korzystając raczej z inspiracji Alana Bullocka. Zob. a. Bullock, Hitler i Stalin. Żywoty równoległe, t. 1 i 2, przeł. J. mianowski, f. pasTusiak, Warszawa 1994.

strony chcąc się wycofać z wojny przeciwko Persom. Zresztą uważali Ateńczyków za wystarczająco dobrych przywódców i za oddanych sobie wówczas przyjaciół (Tuki-dydes I, s. 62–63).

Tak więc aż trzy powody mieli Spartanie, by wycofać się z udziału w kolejnych potyczkach z Persami. Niechęć do dalszego prowadzenia wojny — to jedno, po-kładane w Ateńczykach zaufanie tak co do ich umiejętności wojskowych, jak i sojuszniczej lojalności — to drugie, obawa przed akulturacją „swoich” — to trzecie. Co ciekawe, najwyraźniej możliwa (i, na co wskazuje przypadek Pauza-niasza, realna) w takim przypadku akulturacja żyjących w zamkniętym społe-czeństwie Lacedemończyków nie była wśród tych powodów najmniej istotna.

Pisze wszak Tukidydes:

Pauzanias, który już i przedtem był w wielkim poważaniu u Hellenów z powodu dowództwa pod Platejami, obecnie […] jeszcze więcej wzrósł w pychę. Nie potrafił już żyć według obyczajów helleńskich, lecz wyjeżdżając z Bizancjum, ubierał się w stro-je perskie, a podczas marszu przez Trację miał przy sobie straż przyboczną złożoną z Medów i Egipcjan; jadał również na sposób perski. Nie mógł się też opanować, ale nawet w drobiazgach zdradzał, jakie to wielkie plany snuje w głębi ducha na przy-szłość. Stał się nieprzystępny i do wszystkich tak przykro i z góry się odnosił, że nikt nie mógł się do niego zbliżyć. Był to jeden z powodów przejścia sprzymierzeńców na stronę Ateńczyków (Tukidydes I, s. 77–78).

Tak rozumianej akulturacji towarzyszyły zresztą bardzo realne polityczne konsekwencje:

A zaczęło się to od przysługi wyświadczonej królowi przez Pauzaniasa. Po wyco-faniu się z Cypru zajął on za pierwszą swoją bytnością Bizancjum będące podów-czas w rękach perskich. Pośród pojmanych jeńców znajdowali się przyjaciele i krewni królewscy. Otóż jeńców tych w tajemnicy przed innymi sprzymierzeńcami odesłał Pauzanias królowi, podając oficjalnie, że mu uciekli. Załatwiał zaś te sprawy za po-średnictwem Eretryjczyka Gongilosa, któremu powierzył Bizancjum i jeńców. Za jego pośrednictwem wysłał także list do króla. Treść tego listu, jak później odkryto, była następująca: „Pauzanias, wódz spartański, chcąc się przypodobać, odsyła ci tych oto jeńców zdobytych na wojnie. Jest moim zamiarem, jeśli i ty się na to zgodzisz, pojąć twoją córkę za żonę i oddać pod twoje rozkazy Spartę i pozostałą Grecję. Wydaje mi się, że mógłbym tego dokonać w porozumieniu z tobą. Jeśli te propozycje ci się spodo-bają, wyślij nad morze zaufanego człowieka, za którego pośrednictwem na przyszłość będziemy się porozumiewali” (Tukidydes I, s. 77).

Na marginesie: podejrzenie o możliwość akulturacji dotyka nie tylko wiel-kich, zwycięskich wodzów, ale i wziętych do niewoli prostych wojaków. Weźmy żołnierzy sowieckich,

którym po dostaniu się do niewoli udało się przetrwać nazistowskich w obozach je-nieckich aż do wyzwolenia w 1945 roku. Zamiast wrócić jak bohaterowie, z miejsca

zostali zesłani przez Smiersz do gułagów. Według rozkazu Stalina każdy, kto dostał się w ręce wroga, miał być traktowany jak zdrajca. Stalin wyrzekł się własnego syna Jakowa wziętego do niewoli 16 lipca pod Witebskiem24.

Znani z surowości praw i postępowania Spartanie wykazali się w czasie wojny peloponeskiej znacznie większą wstrzemięźliwością:

Jeńców, którzy zostali wzięci na wyspie Sfakterii i złożyli broń, Lacedemończycy pozbawili pełni praw obywatelskich. Bali się bowiem, żeby ze względu na poniżenie, jakie ich może spotkać w związku z ich niepowodzeniem, ludzie ci, mając pełnię praw obywatelskich, nie przedsięwzięli jakichś rozruchów. Nie pomogło im nawet to, że niektórzy z nich piastowali przedtem godności — teraz nie wolno im było pełnić żad-nych urzędów i nie mieli prawa zawierania aktów kupna i sprzedaży. Później jednak przywrócono im znów wszystkie prawa (Tukidydes V, s. 284).

Ateńczycy najwyraźniej skłonni byli przypisywać skazę możliwej akulturacji spartańskiej kulturze i charakterowi spartańskiego społeczeństwa. Tak przema-wia bowiem Ateńczyk do Spartan na chwilę przed wojną:

W każdym razie, jeśli idzie o was, to gdybyście nas obalili i sami doszli do władzy, szybko stracilibyście tę sympatię, jaką macie tylko dlatego, że wszyscy odczuwają lęk przed nami; przecież na pewno postępowalibyście podobnie jak w czasie wojen per-skich, przez krótki czas swojej hegemonii. Macie bowiem prawa i obyczaje nie dające się pogodzić ze zwyczajami innych Greków. Poza tym żaden z was, znajdując się na obczyźnie, nie stosuje się ani do zwyczajów swego ojczystego miasta, ani do tych, które panują w innych krajach greckich (Tukidydes I, s. 54).

Co jednak ciekawe, podobne pokusy mieli i wielcy Ateńczycy: jak się okazuje, akulturacji obawiać się powinna nie tylko zamknięta w sobie Sparta, ale i otwar-te na świat Ai otwar-teny:

Lacedemończycy ze swej strony wysłali posłów do Aten i obwiniali Temistokle-sa o współudział w zdradzie PauzaniaTemistokle-sa, o czym dowiedzieli się ze śledztwa przeciw Pauzaniasowi. Domagali się więc od Ateńczyków podobnej kary dla Temistoklesa.

Ateńczycy dali się im przekonać. Temistokles, skazany przez sąd skorupkowy, bawił wówczas na wygnaniu w Argos, lecz odwiedzał często także inne miejscowości na Peloponezie. Ateńczycy więc razem z Lacedemończykami, którzy przyłączyli się do pościgu, wysłali ludzi z rozkazem pojmania Temistoklesa, gdziekolwiek by się znaj-dował. Temistokles, w porę uprzedzony o tym, uciekł z Peloponezu […], wysyła list do syna Kserksesa, Artokserksesa, który niedawno objął panowanie. List ten miał taką treść: „Przybywam do ciebie ja, Temistokles, który ze wszystkich Hellenów naj-więcej nieszczęść wyrządziłem twojemu domowi, kiedy byłem zmuszony bronić się przed twoim ojcem atakującym Helladę; lecz o wiele więcej jeszcze wyświadczyłem mu dobrego, kiedy sam byłem bezpieczny, a on zagrożony w czasie odwrotu. Należy

24 a. Beevor, Stalingrad, przeł. m. Bielewicz, Kraków 2008, s. 39.

mi się więc wdzięczność — tutaj przypomniał ostrzeżenie, jakiego z Salaminy udzielił zawczasu Kserksesowi, doradzając mu odwrót, i to, że dzięki niemu nie doszło do ze-rwania mostów, co zresztą niezgodnie z prawdą sobie przypisywał — a i teraz będę ci mógł wyświadczyć wielkie przysługi, przybywając do ciebie, ścigany przez Hellenów z powodu mojej dla ciebie przyjaźni. Chcę zaś przeczekać rok, a potem przybyć do ciebie i wyjawić ci, w jakim celu przybywam” (Tukidydes I, s. 80–82).

Mówią, że król odniósł się z podziwem do jego planu i wyraził swą zgodę. Temisto-kles zaś tymczasem poznał o ile możności język perski i obyczaje kraju, przybywszy zaś po roku na dwór perski, doszedł do tak wielkiego znaczenia u króla, jak nigdy żaden Grek, zarówno z powodu dawniejszej swojej sławy, jak ze względu na ujarz-mienie Hellady, które obiecywał królowi, najwięcej zaś dlatego, że dawał dowody swej nieprzeciętnej mądrości. W istocie Temistokles ze względu na wyjątkową siłę ducha, której najoczywistsze składał dowody, zasługiwał na większy podziw niż ktokolwiek inny: dzięki bowiem wrodzonemu talentowi, bez żadnych uprzednich czy później-szych studiów, oceniał po krótkim zastanowieniu najtrafniej każdą aktualną sytuację i najlepiej przewidywał daleką przyszłość; równie jasno umiał wyłuszczyć to, z czym był obznajmiony, jak i trafnie osądzać to, co było mu obce. Bystro przenikał dobre i złe strony przyszłych wypadków, osnutych jeszcze mrokiem tajemnicy. Słowem, był to człowiek, który dzięki wrodzonemu geniuszowi najlepiej ze wszystkich i bez żad-nego wysiłku umiał od razu utrafić w sedno rzeczy. Zmarł wskutek choroby. Niektó-rzy twierdzą, że sam się otruł, uznawszy za niemożliwe wypełnienie obietnic danych królowi. […] Krewni jego twierdzą, że zgodnie z życzeniem Temistoklesa kości jego przewieziono do Attyki i pochowano w tajemnicy przed Ateńczykami: nie wolno go bowiem było pochować w Attyce jako wygnanego za zdradę ojczyzny. Taki był koniec Lacedemończyka Pauzaniasa i Ateńczyka Temistoklesa, dwóch najwybitniejszych lu-dzi w ówczesnej Hellalu-dzie (Tukidydes I, s. 82).

Jak widać, zwycięzca spod Salaminy i zwycięzca spod Platejów w podobnym stopniu (przysługi oddane Persom, kiedy ci ponosili lokalną klęskę), choć nie-dokładnie w ten sam sposób, kolaborowali (chcieli kolaborować) z perskim kró-lem. Pauzaniasz — realnie, Temistokles — w obietnicach.

Co do drugiego elementu strukturalizacji greckiego świata po wojnach z Per-sami — czyli budowy ateńskiej siły politycznej i militarnej — czytamy u Tuki-dydesa:

Oto w  jaki sposób Ateńczycy zdobyli stanowisko, które pozwoliło im wzróść w  potęgę. Kiedy Persowie, pokonani na lądzie i  morzu przez Hellenów, wycofali się z Europy, a reszta, która uciekła na okrętach do Mikale, została tam zniszczona, król lacedemoński Leotychides, sprawujący dowództwo nad Hellenami w Mikale, powrócił do domu wraz ze sprzymierzeńcami peloponeskimi, Ateńczycy zaś i sprzy-mierzeńcy z Jonii i znad Hellespontu, którzy już odpadli od króla perskiego, pozo-stali na miejscu i oblegali Sestos zajęte przez Persów. Przezimowawszy tam, zdobyli

Oto w  jaki sposób Ateńczycy zdobyli stanowisko, które pozwoliło im wzróść w  potęgę. Kiedy Persowie, pokonani na lądzie i  morzu przez Hellenów, wycofali się z Europy, a reszta, która uciekła na okrętach do Mikale, została tam zniszczona, król lacedemoński Leotychides, sprawujący dowództwo nad Hellenami w Mikale, powrócił do domu wraz ze sprzymierzeńcami peloponeskimi, Ateńczycy zaś i sprzy-mierzeńcy z Jonii i znad Hellespontu, którzy już odpadli od króla perskiego, pozo-stali na miejscu i oblegali Sestos zajęte przez Persów. Przezimowawszy tam, zdobyli