• Nie Znaleziono Wyników

Według Tukidydesa : rozważania socjologa literatury nad "Wojną peloponeską"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Według Tukidydesa : rozważania socjologa literatury nad "Wojną peloponeską""

Copied!
336
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

WEDŁUG TUKIDYDESA

Trzeba przyznać, że Historia wojny pelopo- neskiej Tukidydesa jest arcydziełem. To książ- ka, której nigdy nie przeczytałem do końca, ale bardzo ją cenię. Jest jednym z tych dzieł, które obecnie należy czytać z uwagą.

H.MILLER, Książki mojego życia, przeł. M. FEDYSZAK, Warszawa 2002, s. 172.

(4)
(5)

K R Z Y S Z T O F Ł Ę C K I

WEDŁUG TUKIDYDESA

Rozważania socjologa literatury nad Wojną peloponeską

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego ■ Katowice 2019

(6)

Redaktor serii: Socjologia Tomasz Nawrocki

Recenzent Arkadiusz Jabłoński

Redakcja: Alina Świeściak Projekt okładki: Agata Augustynik

Korekta: Anna Tyka

Copyright © 2019 by Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego

Wszelkie prawa zastrzeżone ISSN 0208-6336 ISBN 978-83-226-3689-3

(wersja drukowana) ISBN 978-83-226-3690-9

(wersja elektroniczna)

Wydawca

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego ul. Bankowa 12B, 40-007 Katowice

www.wydawnictwo.us.edu.pl e-mail: wydawus@us.edu.pl Wydanie I. Ark. druk. 20,75. Ark. wyd. 28,5

Papier offset III 90 g Cena 64,90 zł (w tym VAT)

Druk i oprawa: Volumina.pl Daniel Krzanowski ul. Księcia Witolda 7–9, 71-063 Szczecin

(7)

SPIS TREŚCI

CZĘŚĆ I

ROMANS Z TEKSTEM: WOJNA PELOPONESKA, SOCJOLOGIA, LITERATURA / 7

Wprowadzenie / 9

Przedmiot pracy / 19 Esej jako rozprawa / 33 Historia i socjologia / 39

Adresat, akademia, socjologia / 42

Stronniczość, obiektywizm i bezstronność / 50

Wojna peloponeska — pomiędzy przemocą symboliczną a iluminacją / 60 Perspektywa — socjologia literatury / 77

Tukidydes — nasz współczesny / 90

CZĘŚĆ II

LEKCJA GRECKA / 99 Lektura Tukidydesa / 101 Po wojnach perskich / 101

Wstęp, czyli o (pra)początku / 101

Kontury mapy politycznej Hellady po roku 478 p.n.e. / 106 Sparta — rezygnacja czy marginalizacja? / 108

Pauzaniasz i Temistokles — żywoty równoległe / 109 Ateński Związek Morski — podwaliny imperium / 115

Ateny i Sparta, „dwa na słońcach swych przeciwne — Bogi” / 117 Ateny vs. Sparta: charakter i mentalność / 119

Małe potyczki na drodze do małej wojny peloponeskiej (pierwszej) — od Tazos po Itome / 121

Pierwsza wojna peloponeska / 123

Prowizoryczny pokój / 127 Bunt Samos / 128

Przedwojnie / 129

„Pełzająca wojna” — Epidamnos / 129 „Pełzająca wojna” — Potidaja / 140

Wojenna przygrywka — Teby vs. Plateje / 147

Wojna archidamijska / 148

Spartanie w Attyce, Ateńczycy na Peloponezie / 148

Demokracja według Peryklesa / 149

(8)

Zaraza — studium przypadku / 154 Oblężenia i kapitulacje / 161 Przypadek Potidai / 161 Przypadek Platejów / 162 Przypadek Mityleny / 166

Korkira — wojna domowa i rewolucja / 177 Sycylia i Melos — po raz pierwszy / 186 Pilos — zwycięska gra przypadków / 187

Sycylijski pokój i Megara — gra nieporozumień / 198 Delion — klęska Aten / 204

Rajd Brazydasa / 206

Chybotliwy rozejm i secesje / 214

Amfipolis — klęska Aten w drodze do pokoju / 218

Czas pokoju Nikiasza / 221

Kruchy, zbrojny i bitewny / 223 Melos — dialog czy dyktat? / 235

Wyprawa sycylijska / 242

Preludium, czyli zamiar / 242

„Za” (Alkibiades) i „przeciw” (Nikiasz) wyprawie / 243 Sprawa Alkibiadesa / 250

Sycylijska ekspedycja — prolog / 251 Spory w Syrakuzach / 252

Sycylijskie obietnice i realia / 256

Trzy strategie: Nikiasz, Alkibiades, Lamachos / 258 Strategia Nikiasza / 258

Strategia Alkibiadesa / 259 Strategia Lamachosa / 259

Sposób na Alkibiadesa, czyli sąd / 260 Sposób Alkibiadesa — zdrada i gra / 261 Ateńczycy — od porażek do klęski / 269 Zagłada ateńskiej armii / 277

Krajobraz po klęsce / 279

Problem Aten — secesje / 279

Meandry secesji — przypadek Chios / 280 Trzeci gracz: Persja — traktaty i rewizje / 283 Wolty Alkibiadesa, czyli teoria równowagi sił / 284 Chioci — ciąg dalszy / 288

Ateńczycy, Alkibiades, Tyssafernes / 289 Trzeci traktat perski / 289

Ustrój polityczny Aten — gry, spory i zbrodnie / 290 Samos — bastion demokracji / 294

Tyssafernes i Peloponezyjczycy / 298 Samos i Ateny — konflikt w rodzinie? / 299

Polityka „jak zwykle” — ostatnie strony Wojny peloponeskiej Tukidydesa / 304

Po Tukidydesie / 305

Wojna peloponeska po Wojnie peloponeskiej / 305 „Powojnie” / 306

Zamiast podsumowania / 309 Bibliografia / 319

(9)

CZĘŚĆ I

ROMANS Z TEKSTEM

WOJNA PELOPONESKA, SOCJOLOGIA, LITERATURA

(10)
(11)

WPROWADZENIE

Romans z tekstem… Właśnie, jeśli powołać się na tytuł jednej z książek wybit- nego literaturoznawcy i krytyka literackiego Jana Błońskiego

1

, można to nazwać romansem z tekstem. Długim i trudnym romansem. Mój romans z tekstem Wojny peloponeskiej Tukidydesa

2

trwa już bowiem ponad cztery dekady. Rozpoczął się zupełnie niewinnie (i, od razu trzeba to szczerze wyznać, bez specjalnie gorących emocji), od szkolnej lektury fragmentów słynnej mowy pogrzebowej Peryklesa.

Ponoć — jak wieść gminna niesie — znanej w dawnych, przedwojennych czasach każdemu maturzyście. Jeśli jednak wierzyć opublikowanemu w roku 1957 esejowi Jerzego Stempowskiego, to w całości Wojna peloponeska od dawna nie należała do szkolnych lektur obowiązkowych. Pisał wszak autor Eseju dla Kasandry: „Tukidy- des nie jest czytany w szkołach i znajomość jego nie wchodzi dziś do tak zwanego zakresu wykształcenia ogólnego”

3

.

W pierwszej klasie szkoły średniej w połowie ósmej dekady XX wieku o wiele więcej miejsca niż potraktowane dość marginalnie dzieje wojny peloponeskiej zajmowała Antygona Sofoklesa — skądinąd uczestnika wojny peloponeskiej, o czym wtedy nie wiedziałem, a nawet gdybym wiedział, nie miałoby to pewnie dla mnie większego znaczenia. Jak widać, z jakichś powodów moralizm dramatu Sofoklesa uznano za bardziej wskazany dla kształtowania umysłów młodego po- kolenia niż polityczny realizm dzieła Tukidydesa. Paradoksalnie właśnie ów mo- ralizm rodem z Antygony miał trudny do oszacowania, ale niewątpliwie znacz- ny wpływ na atmosferę życia politycznego w Polsce w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Za jego literacki epifenomen można chyba uznać właściwą dla tego czasu i kręgów studenckich popularność pisanej w tonie analiz dramatu So- foklesa eseistyki Adama Michnika

4

. Spiżowa figura Antygony ciągle ma zresztą,

1

Zob. J. B

łoński

, Romans z tekstem, Kraków 1981.

2

T

ukidydes

, Wojna peloponeska, przeł. k.  k

umaniecki

, Warszawa 2003; do tego też wydania odnosił się będę w cytatach fragmentów dzieła Tukidydesa, podając w nawiasie — odpowiednio — numery ksiąg i stron.

3

J. s

Tempowski

, Czytając Tukidydesa, w: tegoż, Eseje, Kraków 1984, s. 195.

4

Uwaga ta dotyczy całej bez mała twórczości eseistycznej Michnika, gdyby jednak chcieć podać jeden tylko

tytuł, to narzuca się — a. m

ichnik

, Z dziejów honoru w Polsce (wypisy więzienne), Warszawa 1991.

(12)

jak się wydaje, w piśmiennictwie humanistycznym naszego kraju wyższe noto- wania

5

niż opisane w dziele Tukidydesa poplątane i niejednoznaczne w moralnej wymowie dzieje Temistoklesa czy Alkibiadesa. Czy słusznie? Antygona w cza- sach pospolitych politycznych geszeftów wydaje się postacią tak pełną patosu, że przywoływanie jako etycznej miary jej losów grozi dzisiaj niezamierzonym komizmem. Nie, dzisiejsze, naznaczone politycznymi i  etycznymi wyborami biografie bywają oczywiście tragiczne, ale tragiczne na inny, znacznie mniej dydaktyczny sposób. Tragizm ów, który mniej nadaje się do tego, żeby przed- stawiać go młodzieży szkolnej, znajduję chociażby w postaci Temistoklesa. Do wielkiej historii przeszedł on jako pogromca Persów pod Salaminą. A to przecież nie jedyna jego zasługa. To on przekonał Ateńczyków o tym, że najłatwiej osią- gną potęgę, stając się narodem żeglarskim, że muszą zżyć się z morzem. Kiedy po wojnach perskich Spartanie wezwali Ateńczyków, by razem z nimi zniszczyli mury wszystkich miast helleńskich poza obrębem Peloponezu, Temistokles tak długo i umiejętnie zwodził Spartan, aż Ateny nie zostały obwarowane. Dopiero wówczas przedstawił swoje stanowisko: państwo nie może mieć równego głosu we wspólnych obradach, jeśli nie ma takiej samej podstawy swej niezależności jak inne państwa. Albo więc wszyscy sprzymierzeńcy greccy, w tym i Spartanie, powinni mieć miasta nieobwarowane, albo budowa muru w Atenach jest jak naj- bardziej uzasadniona. Tym sposobem kraj Ateńczyków, Attyka, mógł być w cza- sie wojny peloponeskiej niszczony; Ateny, które drogą morską dostawały wszyst- ko, co było do życia polis i jej mieszkańców niezbędnie potrzebne, pozostawały jednak nie do zdobycia. I była to w dużym stopniu zasługa Temistoklesa. Czyż to nie portret prawdziwego męża stanu? No cóż, dalsze losy Temistoklesa są, jak się wydaje, szerszej publiczności mniej znane. Oto wziął Temistokles udział w spi- sku Pauzaniasza, któremu tak obmierzły surowe zwyczaje helleńskie i takie miał upodobanie do orientalnego zbytku, że wszedł w układy z królem perskim, obie- cując poddać mu ni mniej, ni więcej, tylko całą Grecję. Temistokles, jako współ- spiskowiec, skazany został przez sąd skorupkowy — ostrzeżony, zdołał jednak uciec. I zwrócił się o pomoc — on, zwycięzca Persów — do… króla perskiego.

Co może wydać się zaskakujące, miał podstawy, by na tę pomoc liczyć. Okazuje się bowiem, że już w czasie wielkiej, zwycięskiej dla Greków bitwy pod Salaminą Temistokles nie tylko pokonał Persów, ale umożliwiając odwrót Kserksesowi, zapobiegł ich zupełnej klęsce. Czy należy więc się dziwić, że następca Kserksesa uczynił Temistoklesa swym najbliższym doradcą, zwłaszcza że ten obiecał mu ujarzmienie Hellenów? Czy powikłane losy Temistoklesa, jego dwuznaczna po- stawa, nawet pod Salaminą, jego pokusy, by stanąć ponad szarym, demokratycz- nym tłumem, by wśród równych być równiejszym, by być pierwszym nie tylko dzięki zasługom, ale i splendorom, wschodniemu luksusowi — czy wszystko to

5

Zob. np. J. G

łowacki

, Antygona w Nowym Jorku, w: tegoż, 5 ½. Dramaty, Warszawa 2007; T. s

ławek

, Antygona

w świecie korporacji. Rozważania o uniwersytecie i czasach obecnych, Katowice 2002.

(13)

nie lepiej pasuje do opisu dylematów naszych czasów niż surowa, dramatyczna sytuacja moralnego wyboru, przed jakim stanęła Antygona? W każdym razie:

„Starożytność grecka nie znała […] drugiej postaci, w której życiu dałoby się dostrzec tyle sprzeczności i paradoksów […] [niż w przypadku człowieka, który stał się] (mimo woli?) jednym z «ojców założycieli» ateńskiej demokracji”

6

. Pisze Zenon Szpotański:

Tukidydes, świadek naoczny, niczemu tak nie jest daleki jak wyobrażeniu sobie historii jako zbioru moralnych przykładów. Zamiast głosiciela szlachetności i boha- terstwa, człowiek, który wie, że bardzo rzadko może mieć sposobność świadczenia o niezmąconej niczym szlachetności, a którego siła umysłu fascynuje o wiele bardziej niż wszelka cnota; a słuszniej i o wiele bardziej po grecku byłoby powiedzieć — niż wszelka inna cnota

7

.

No cóż, być może edukacja szkolna na poziomie średnim nie była (nie jest) odpowiednim miejscem i  czasem wtajemniczania w  tego rodzaju paradoksy ludzkich losów.

* * *

Esej Według Tukidydesa… (bo właśnie jako esej będę dalej określał „rozważa- nia socjologa literatury nad Wojną peloponeską”) nie zakończy zapewne mojego

„romansu” z napisaną przez ateńskiego historyka kroniką wojny peloponeskiej.

Jest to zresztą, podkreślmy raz jeszcze, związek o przedziwnym przebiegu. „Przy- jemność tekstu” — czy to w wersji Rolanda Barthes’a

8

, czy jakiejkolwiek innej — docierała do mnie w trakcie prób lektury dzieła Tukidydesa niezwykle powoli.

Nie była to na pewno miłość od pierwszego czytania. Po prawdzie, również nie od drugiego podejścia do Wojny peloponeskiej, od kilku kolejnych — także nie.

Do początków i źródeł mojego zaciekawienia, potem głębszego zaintereso- wania, a wreszcie niekłamanej fascynacji Wojną peloponeską jeszcze powrócę.

Teraz jednak zdań kilka o zdarzeniu, którego rezonans, zupełnie nieoczekiwany, zmotywował mnie bezpośrednio do opublikowania o dziele Tukidydesa czegoś więcej niż kolejny artykuł czy felieton.

Jesienią 2014 roku Centrum Myśli Jana Pawła II i Fundacja Konrada Ade- nauera zaprosiły mnie do udziału w debacie poświęconej Wojnie peloponeskiej Tukidydesa, a dokładniej — współczesnym kontekstom lektury dzieła ateńskiego historyka. Moim partnerem w dyskusji był profesor Piotr Kimla z Uniwersyte-

6

p

luTarch

, Żywoty równoległe, t. 2, przeł. k. k

orus

, l. T

rzcionkowski

, wstępy do żywotów, przypisy i koment.

l. T

rzcionkowski

, a. w

olicki

, Warszawa 2005, s. 166.

7

z. s

zpoTański

, O wolności myślenia, Kraków 1986, s. 137.

8

Zob. r. B

arThes

, Przyjemność tekstu, przeł. a. l

ewańska

, Warszawa 1997.

(14)

tu Jagiellońskiego

9

, moderatorem — redaktor Tomasz Kempski, całość pokazano w telewizji internetowej Foksal Eleven. Ja sam do tamtego czasu opublikowałem na temat wybranych wątków Wojny peloponeskiej tylko parę krótszych

10

i dłuż- szych tekstów

11

, przy czym moje wcześniejsze (i  późniejsze) zainteresowanie dziełem ateńskiego historyka nie pozostało zupełnie niezauważone. Na przykład redaktor Mira Suchodolska, posiłkując się w  swoim artykule jednym z  moich tekstów na temat współczesnych odniesień do Wojny peloponeskiej, przedstawiła mnie jako „wielkiego fana Tukidydesa”

12

. Wspominam o odbytej kilka lat temu internetowo-telewizyjnej debacie, bo to ona stała się dla mnie — przynajmniej w jakimś sensie — impulsem do tego, by pewien etap długotrwałej fascynacji historią opisaną przez Tukidydesa zwieńczyć obszerniejszą całością poświęconą Wojnie peloponeskiej. Pisząc o impulsie, jakiego dostarczyła mi ta skądinąd nie- zwykle ciekawa dyskusja, mam też na uwadze — jak już wspomniałem — spory rezonans, jaki miała ona na kanale YouTube (https://www.facebook.com/fok- saleleven). Bo nawet jeśli rezultat ponad 10 000 wyświetleń i ponad sześćdzie- siąt „polubień” można uznać za, powiedzmy, przyzwoity, to efekt pojawienia się wspomnianej dyskusji na kanale Geostrategy (https://www.youtube.com/wat- ch?v=dbK_Gk5rrnM) 16 września 2016 roku

13

wydał mi się, jak na odbiór aka- demickiej w gruncie rzeczy tematyki, zaskakujący. Pod koniec 2018 roku telewi- zyjna debata o dziele Tukidydesa miała na tym kanale ponad 70 000 wyświetleń i ponad 600 „polubień” (gdyby liczyć te zaznaczone na dwu innych kanałach, by- łoby ich na YouTube ponad 700), a także ponad osiemdziesiąt komentarzy. Jako człowiek żyjący w galaktyce Gutenberga do internetowych statystyk podchodzę, co nie powinno dziwić, dość podejrzliwie. Niemniej i w świecie niewirtualnym spotykałem się z sympatycznymi dowodami na to, że poświęcona Tukidydesowi dyskusja cieszyła się niemałym zainteresowaniem.

Do bardziej kompleksowego przemyślenia Wojny peloponeskiej i opublikowa- nia większej o niej całości przymierzałem się, to prawda, od dłuższego czasu,

9

Autor książki poświęconej m.in. Tukidydesowi. Zob. p. k

imla

, Historycy-politycy jako źródło realizmu politycznego.

Tukidydes — Polibiusz — Machiavelli, Kraków 2009.

10

M.in. k. ł

ęcki

, Korkira, „Opcje” 2011, nr 4; tegoż, Wojny domowe, Magazyn „Polska The Times”, wrzesień 2008;

tegoż, O wojennej logice polityki, w:  tegoż, Widma wolności. Katowice 2009.

11

Zob. k. ł

ęcki

, Tukidydes jako (pre)socjolog. Prolegomena, w: Myśli społecznych splątanie. Księga jubileuszowa z  okazji 60-lecia pracy naukowej i  dydaktycznej profesora Władysława Markiewicza, red. k.  c

zekaJ

, J.  s

zTumski

, z.a. Ż

echowski

, Katowice 2011.

12

Zob. m. s

uchodolska

, Rodzina polityką podzielona, „Dziennik Gazeta Prawna”, 23–26 grudnia 2016. Najwyraźniej zanudzałem też odwołaniami do Tukidydesa moich znajomych, skoro w jednej z powieści Ewy Kassali (e. k

assala

, Cleopatra’s Passions: the Secret Life of the Queen of The Nile, Honolulu 2017) znalazły się podziękowania „to Professor K. Łęcki for Thucydides (although it is not this country or this epoch)”.

13

Edycja wspomnianej debaty dostępnej na kanale Geostrategy rozpoczyna się od prezentacji tabeli znanych

z historii sytuacji, które opisuje „pułapka Tukidydesa”. Tabela ta to efekt prac wykonanych w projekcie Harvard

Thucydides’s Trap. Zob. http://belfercenter.org/thucydides-trap/ (dostęp: 4.04.2018).

(15)

ale zainteresowanie wspomnianą internetową rozmową użytkowników kanału YouTube niewątpliwie podziałało na mnie katalizująco.

* * *

Teraz pozwolę sobie na kilka uwag technicznych. Jeśli chodzi o kwestię re- guł zapisu, to po pierwsze, na oznaczenie autora Wojny peloponeskiej używam formy Tukidydes, tak jak uczynił to w swoim przekładzie Kazimierz Kuma- niecki, zaś w przypadku pozostałych imion, nazw państw, krain itp. w cytatach z przywoływanych dzieł czy to polsko-, czy anglojęzycznych pozostawiam for- my takie, jakie zastosowali ich autorzy/autorki (dla przykładu — Alkibiades vs.

Alcybiades, Aigospotamoi vs. Ajgospotamoj itd.; Czesław Miłosz w Traktacie moralnym używa formy Tukidydes, a w Zdobyciu władzy posługuje się formą Tukydydes). Pozostaje mi żywić nadzieję, że nie utrudni to specjalnie orienta- cji w lekturze eseju. Po drugie, nazw Spartanie, Lacedemończycy, Peloponezyj- czycy — mimo różnego ich zakresu (wszak Sparta to tylko część Lacedemonu, a Lacedemon nie obejmuje całego Peloponezu) — będę dla uproszczenia wy- wodu używał zamiennie, podobnie zresztą jak to czyni Tukidydes. Wyjątka- mi od tej reguły będą sytuacje, w których wprowadzenie dystynkcji wymusza kontekst rozważań. Na przykład po zawarciu pokoju Nikiasza (pokój zawarty pomiędzy Atenami i Spartanami w 421 roku p.n.e.) najbardziej z niego nieza- dowoleni

Koryntyjczycy udali się najpierw do Argos [Argos leży na półwyspie pelopone- skim

14

]. Prowadzili tam rozmowy z pewnymi urzędowymi osobami, twierdząc, że Argiwczycy powinni myśleć o ratunku Peloponezu, wobec tego że Lacedemończycy zawarli z Ateńczykami układ, który stojąc w sprzeczności z interesami państw pe- loponeskich, zmierza do ujarzmienia Peloponezu, oraz zawarli przymierze z tymi, którzy dotąd byli ich najgorszymi wrogami. Argiwczycy powinni więc uchwalić, że każde państwo greckie, które rządzi się własnymi prawami i przyznaje równe prawa innym państwom, może, jeśli chce, zawrzeć przymierze obronne z Argiwczykami (Tukidydes V, s. 280).

Skądinąd i  w  dziele samego Tukidydesa można dostrzec niekonsekwencję w  stosowaniu nazw bardziej i  mniej ogólnych. W  tej samej mowie Peryklesa czytamy na przykład: „W jednej bitwie Peloponezyjczycy i ich sprzymierzeń- cy mogliby sprostać wszystkim Hellenom […]”, a w chwilę później znajdujemy u Peryklesa uwagę, że sternicy ateńskiej floty rekrutują się z Aten, „a i pozostałą załogę mamy liczniejszą i lepszą niż cała Hellada” (Tukidydes I, s. 84–85).

14

Jeśli nie zaznaczam inaczej, uzupełnienia i wyróżnienia w cytatach moje — K.Ł.

(16)

Cóż to zatem oznacza „cała Hellada”? Pisze Tukidydes, że

przed wyprawą trojańską Hellada nie zdobyła się na żaden wspólny czyn: wydaje mi się, że jako całość nie nosiła jeszcze nawet nazwy „Hellady” i że przed Hellenem, synem Deukaliona, w ogóle nawet nie istniała ta nazwa, ale każdy szczep, a w największym zasięgu szczep pelasgijski, nadawał od siebie nazwę krajowi, jaki zamieszkiwał; dopiero kiedy Hellen i jego synowie doszli do potęgi w Ftiotydzie i kiedy rozmaite miasta zaczęły ich wzywać na pomoc, ze względu na wzajemne stosunki zaczęto coraz powszechniej przybierać nazwę Hellenów. Jednakże i tak długi czas nazwa ta nie mogła odnieść zu- pełnego zwycięstwa i objąć wszystkich Greków. Najlepszym zaś dowodem jest Homer:

chociaż bowiem żył w czasach znacznie późniejszych od walk pod Troją, nigdy nie użył tej nazwy na określenie wszystkich Greków, lecz jedynie na określenie tych, którzy przy- byli z Achillesem z Ftiotydy i którzy w istocie byli pierwszymi Hellenami; innych zaś Greków nazywa w swoich epopejach Danaami, Argiwczykami i Achajami. Ale także nie mówi nic o „barbarzyńcach”, jak mi się zdaje, dlatego że i „Hellenowie” nie byli jeszcze wtedy odróżnieni i objęci wspólną nazwą, w przeciwieństwie do innych naro- dów. Ci więc, którzy kolejno przyjmowali nazwę Hellenów — początkowo te miasta, które się nawzajem rozumiały, a w końcu wszyscy — z powodu słabości i małej łącz- ności wzajemnej wspólnie nie dokonali niczego przed wojną trojańską. A i na tę wy- prawę wyruszyli dopiero po dłuższym oswajaniu się z morzem (Tukidydes I, s. 18–19).

Nieco inna kwestia to nazwy przypisywane przeciwnikom Hellenów w woj- nach perskich. Już samo określenie „wojny perskie” podpowiada, że Grecy wal- czyli wówczas przeciw Persom. A przecież — jak pisze Tukidydes — wódz spar- tański Pauzaniasz na trójnogu, który Hellenowie ufundowali i złożyli w ofierze w Delfach jako rzecz najcenniejszą z łupu zdobytego na Persach, ośmielił się samowolnie wyryć następujący napis: „Wódz Hellenów, gdy Medów zniszczył i wykrwawił, / Pauzanias Fojbosowi ten pomnik wystawił” (Tukidydes I, s. 78).

Nazwy Medowie i Persowie nie oznaczają oczywiście dokładnie tego samego (można mówić o koalicji Persów i odsuniętych przez nich od panowania Medów), niemniej — jak widać — używane są w czasach wojny peloponeskiej zamiennie.

Poza tym warto pamiętać, że u boku Persów walczyli m.in. Tebańczycy, a więc Grecy.

Kolejna sprawa związana z  nazwami w  niniejszym eseju (będącym także studium lektury Wojny peloponeskiej) dotyczy nazw i określeń, które niewiele bądź zgoła nic nie mówią współczesnemu czytelnikowi. Właśnie — czytelniko- wi… Używam tej tradycyjnej formy, by uniknąć pułapek, jakie stwarzać może w tym kontekście polityczna poprawność. Podam przykład. Jakub Majmurek pisze: „Choć takie ujęcie wielu czytelniczkom wyda się z pewnością kontro- wersyjne, jeśli nie oburzające, dla Schmitta takim przykładem partyzantki jako narzędzia «światowo-rewolucyjnej agresji» były republikańskie oddziały ochotników z całego świata, walczące w ramach wojny domowej w Hiszpanii w  okresie 1936–1938”

15

. Jak rozumiem, Majmurek, kiedy użył rodzaju żeń-

15

J. m

aJmurek

, Wstęp, w:  c.  s

chmiTT

, Teoria partyzanta. Uwagi na marginesie „Pojęcia polityczności”, przeł.

B. c

ymBrowski

, Warszawa 2016, s. 12.

(17)

skiego („czytelniczkom”), chciał wpisać się w pewien dzisiejszy zwyczaj na- kazujący zamieniać wcześniej powszechnie używany w dyskursie naukowym rodzaj męski na żeński. We wcześniejszej wersji politycznej poprawności użył- by pewnie zwrotu „czytelnikom i czytelniczkom”. Część autorów, jeszcze bar- dziej współczesnych, zdecydowała się pójść dalej i po prostu zastępuje rodzaj męski — żeńskim. Pozostaję z całym należnym szacunkiem dla tej praktyki.

Tyle tylko, że gdyby odczytać uwagę Majmurka literalnie, to można by nabrać

„mylnych podejrzeń”, że kontrowersyjność ujęcia Schmitta, czy nawet obu- rzenie nim, przypisane jest tylko i wyłącznie kobietom. A jeśli tak, to warto zapytać, co miałoby oznaczać, że zapisy wybitnego uczonego są kontrowersyj- ne i oburzają tylko i wyłącznie kobiety? Można oczywiście przyjąć wersję, że Majmurkowi chodziłoby w takim przypadku o to, iż kobiety są w szczególny sposób wrażliwe (stąd oburzenie) i bardziej niż mężczyźni wyczulone na kwe- stie kontrowersyjne. Bo przecież nie miał zapewne na uwadze tego, że kobiety czytające dziełko Schmitta są przewrażliwione (stąd oburzanie się bez sensu), a także dostrzegają kontrowersje tam, gdzie ich nie ma… Nie chciał przecież Majmurek — co wydaje się oczywiste — napisać, że tym samym uważa on ko- biety za osoby mniej niż mężczyźni zdolne i niedokładnie czytające. I jeszcze jedno: jak — przyjąwszy taki sposób zapisu — zaznaczałby Majmurek uwagi, które dotyczyłyby naprawdę tylko kobiet? Oczywiście przyjmuję, że praktyka taka może być w zamyśle autorów/autorek traktowana jako przemyślana stra- tegia — bo też gdyby odwoływać się w pisaniu wyłącznie do „czytelników”, to uwagi (także krytyczne) można by uznać za kierowane jedynie do mężczyzn.

Niemniej w tym przypadku pozostanę jednak wierny starym nawykom.

Co do nazw polis czy krain geograficznych, które nic bądź niewiele dzisiaj mówią — w przypisach powtarzam ich objaśnienia za Kazimierzem Kumaniec- kim, ale czynię to tylko tam, gdzie tłumacz uznał za stosowne je podać. Gdy idzie o nazwy polis (zdobywanych czy takich, pod bramami których toczyły się bitwy), to ich lokalizację podaję tylko wówczas, kiedy uznaję, że ma to znaczenie dla zaproponowanej w tym eseju narracji. Na przykład tzw. rajd Brazydasa obej- muje miejscowości w Calcidicji na wybrzeżu trackim — bardziej szczegółowe umiejscowienie nie wydawało mi się konieczne.

To może dobry moment, by powiedzieć parę słów na temat języka tego ese- ju. Nie będę powtarzał zastrzeżeń co do sposobu narracji, jaki powinien moim zdaniem cechować pisarstwo socjologa literatury. Przedstawiłem je obszernie gdzie indziej

16

. Niemniej chciałbym, korzystając z okazji, zwrócić uwagę na je-

16

Zob. k. ł

ęcki

, Inny zapis. „Sekretny dziennik” pisarza jako przedmiot badań socjologicznych. Na przykładzie

„Dzienników” Stefana Kisielewskiego, Katowice 2012. Język mojej wcześniejszej pracy z zakresu socjologii litera-

tury (k. ł

ęcki

, Św. Gombrowicz. Zinstytucjonalizowane formy komunikowania o literaturze. Socjologiczna analiza

zjawiska, Katowice 1997) opisano w ten sposób: „[…] owoce studiów przedstawiono w ciekawy i klarowny

sposób, fachowym, lecz nie zeszpeconym «naukowymi makaronizmami» językiem […], otrzymaliśmy pracę

(18)

den aspekt tego problemu. Pisałem o tym zresztą, choć w nieco innym kon- tekście, w  szkicu Homo sociologicus (literacki wizerunek socjologa)

17

. Podam przykład sprzed ponad pół wieku — przypadek Paula Goodmana, powieścio- pisarza, dramatopisarza, poety i psychoterapeuty, znanego i uznanego krytyka społecznego. Otóż Goodman „pomówieniom”, że jest socjologiem, stanowczo zaprzeczał, podczas wystąpienia w Experimental College w San Francisco State w 1964 roku powiedział zaś, że nie może czytać publikacji socjologicznych, ponieważ to nauka bez życia

18

. Co do czytania publikacji z zakresu nauk spo- łecznych, to sami socjologowie wiedzą — choć tak naprawdę wiedzą to tylko niektórzy — jak wiele zależy tu od słabości „warsztatu pisarskiego” autora/au- torki. Howard S. Becker w książce poświęconej pisarskiemu warsztatowi socjo- loga napisał wprost:

Zresztą każdy wie, że socjologowie piszą fatalnie, i to do tego stopnia, że literaci mogą sobie robić żarty na temat kiepskiego pisarstwa, rzucając hasło: „socjologia”, podobnie jak niegdyś komicy z wodewilu wywoływali śmiech publiczności, po prostu mówiąc „Peoria” albo „Cucamonga”. Zwykle zresztą socjologowie wykazują bardzo umiarkowane zainteresowanie dla swoje warsztatu pisarskiego i niewiele zapowiada powstanie w tym środowisku dzieła tak refleksyjnego jakie dla antropologów kulturo- wych napisał Clifford Geertz

19

.

Jak, mam nadzieję, będzie można się zorientować po lekturze mojego eseju na temat Wojny peloponeskiej, chciałbym lokować swoje pisanie raczej w tradycji Charlesa Wrighta Millsa niż Talcotta Parsonsa

20

. Choć różni się ono od pisanych w „po- etyce felietonu” szkiców, które złożyły się na tom zatytułowany pre-teksty i kon-teksty.

Krótkie szkice z „socjologii obyczajów i komunikacji społecznej

21

, to kwestią pod- stawową pozostaje chęć napisania sensownej, zbliżającej się do istoty problemu całości, a nie epatowanie językiem nauk społecznych, zwłaszcza w taki sposób, który bardziej krytycznym czytelnikom nasuwać będzie skojarzenie z czarno- księstwem

22

.

o dużej wartości poznawczej, a przyjemności lektury nie jest w stanie popsuć nawet niechlujstwo wydawcy”.

l. s

TeTkiewicz

, Drzwi uchylone do gombrowiczologii, „Kultura i Społeczeństwo”, październik–grudzień 1998, t. XLII, nr 4, s. 161–162.

17

k. ł

ęcki

, Homo sociologicus (literacki wizerunek socjologa), w:  Ład społeczny i  jego przedstawienia. Księga jubileuszowa Profesora Jacka Wodza, red. T. n

awrocki

, w. Ś

wiąTkiewicz

, Katowice 2016.

18

Zob. https://pl.wikipedia.org/wiki/Paul_Goodman_ pisarz (dostęp: 20.06.2017).

19

c. G

eerTz

, Dzieło i życie. Antropolog jako autor, przeł. e. d

Żurak

, s. s

ikora

, Warszawa 2000.

20

Zob. c

h

. w

riGhT

m

ills

, Wyobraźnia socjologiczna, przeł. m. B

ucholc

, red. nauk. i przedm. J. m

ucha

, Warszawa 2008.

21

k. ł

ęcki

, pre-teksty i kon-teksty. Krótkie szkice z „socjologii obyczajów i komunikacji społecznej”, Saar brü- cken 2016.

22

Zob. krytyczną analizę nauk społecznych jako „czarów” Stanisława Andreskiego (s. a

ndreski

, Czarnoksięstwo

w naukach społecznych, przeł. s. a

ndreski

, J. s

owa

, Warszawa 2002). Co ciekawe, jeśli chodzi o kwestie z zakresu

(19)

W kwestii konstrukcji pracy odwołam się do dwu uwag Witolda Gombrowi- cza, ważnych szczególnie dla socjologa literatury:

gdyby specjalni znawcy i badacze […] uczynili mi taki zarzut: że — ich zdaniem — pragnienie zapełniania miejsca jest racją prywatną i niedostateczną i nie godzi się wsadzać w utwór artystyczny wszystkiego, co się kiedykolwiek napisało, odpowiem, że w moim skromnym przekonaniu poszczególne […] słowa stanowią więź konstruk- cyjną estetyczno-artystyczną

23

.

Powiedzcie mi, jak sądzicie — czy zdaniem waszym czytelnik nie asymiluje części tylko i tylko częściowo? Czyta on część albo kawałek, a potem przerywa, by za jakiś czas przeczytać następny kawałek, a nieraz tak się zdarza, że zaczyna od środka lub od końca, posuwając się wstecz ku początkowi. Nierzadko przeczyta parę kawałków i rzuci, nie dlatego nawet, aby go nie zajmowało, ale że coś innego mu się nasunęło

24

. Na koniec wprowadzenia pozostawiłem sobie zreferowanie intelektualnych długów i  podziękowania. Christian Delacampagne swoją książkę Filozof i  ty- ran rozpoczyna od nieczęsto spotykanego wyznania: „Ktoś, kto od tak wielu lat uprawia, nie związany z  żadną instytucją, działalność pisarską, ma z  tego przynajmniej jedną korzyść: nie musi dziękować”

25

. Nie muszę chyba specjalnie podkreślać, że z wielu powodów nie mógłbym się podpisać pod tak kuriozal- nym oświadczeniem. Nie idzie wszak tylko o autorów przywoływanych przeze mnie dzieł. Ich nazwiska czytelnik odnajdzie w przypisach i załączonej na końcu książki bibliografii. Formuła długu intelektualnego jest wszak znacznie szersza.

Piotr Kimla pisze w podziękowaniach do swojej książki, której jednym z trzech bohaterów jest Tukidydes:

W świat historii idei wprowadziło mnie czterech nauczycieli: Krystyna Chojnicka, Bogdan Szlachta, Michał Jaskólski, Bronisław Łagowski. Myśl tego ostatniego patro- nuje prezentowanym rozważaniom w o wiele szerszym sensie, niż wynika to z kilku kontekstów, w których cytuję jego prace. Dokonań trzech pierwszych nie przytaczam w ogóle, co nie znaczy, że ich wpływ formacyjny nie znalazł wyrazu na wielu stronach książki leżącej teraz przed Państwem

26

.

socjologii wojskowości, „[…] prace profesora Andreskiego uchodzą za «niedostępne» dla przeciętnego czytelnika, ponieważ zostały napisane językiem hermetycznym, pełnym neologizmów wymyślonych przez autora […]”.

J. k

eeGan

, Historia wojen, przeł. G. w

oźniak

, Warszawa 1998, s. 223.

23

w. G

omBrowicz

, Ferdydurke, Warszawa 1956, s. 75.

24

Tamże, s. 76.

25

c

h

. d

elacampaGne

, Filozof i tyran, przeł. k. ł

ukowicz

, Kraków 2003, s. 7.

26

p. k

imla

, Historycy-politycy jako źródło realizmu politycznego… Na marginesie — przypomina się uwaga profesora Łagowskiego o używaniu słowa „Państwo” w funkcji zaimka „Wy”. Pisał on: „W telewizji na wiecach, z trybuny sejmowej mówią do jakiegoś ogółu, przeważnie partyjnego: «odrzuciliście Państwo kodeks pracy…»

albo «Jaką macie Państwo wizję państwa?». Podobno grzeczność tego wymaga. Polityk przemawia do całego

(20)

Lista moich intelektualnych długów również rzecz jasna jest spora. I także nie wyczerpuje się w zawartych w przypisach cytatach. Mam jednak w pamięci fragment podziękowań, jakie składał w swojej książce mój niezapomniany wy- kładowca logiki, profesor Marek Tokarz. Przywołał on w nich przypadek autora lichego podręcznika logiki, który dziękował w nim znanemu specjaliście, któ- rego uwagi jakoby pozwoliły autorowi tekst ulepszyć i uniknąć ewentualnych niedociągnięć. Specjalista ów, „kompletnie tym faktem zaskoczony, tłumaczył potem, komu mógł, że autora tego ledwie zna, a już z jego książką nie ma nic wspólnego”

27

. Jak widać, nawet podziękowania mogą stanowić obrazę. Zaryzy- kuję jednak, dziękując nieżyjącemu od ponad dziesięciu lat profesorowi Ryszar- dowi Dyoniziakowi, który z oczywistych powodów ostatecznej wersji mojego eseju przeczytać nie mógł. A dziękuję za to, że jako pierwszy pokazał mi, jak ciekawy może być socjologiczny punkt widzenia. Winien mu jestem za to, a tak- że za sam fakt, że był, dozgonną wdzięczność. Innych nazwisk, nie tylko zresztą z  ostrożności motywowanej przypadkiem opisanym przez profesora Tokarza, tu nie wymienię. Pragnę jednak podziękować wszystkim moim Przyjaciółkom i Przyjaciołom (także tym z Uniwersytetu Śląskiego), w szczególności uczest- niczkom cotygodniowych wtorkowych seminariów, w których miałem przyjem- ność brać udział. Były dla mnie w czasie pisania tej książki ważną inspiracją.

* * *

Przez jakiś czas zastanawiałem się nad mottem dla podjętej przeze mnie pracy nad dziełem Tukidydesa. Myślałem w tym kontekście już to o wersach Traktatu moralnego Czesława Miłosza („Mając znajomość z nocy kresem / Zasiadaj nad Tukidydesem / I purpurowy sok destyluj, / Aż palcem dotkniesz ziarna stylu / I szukaj, jaki wtedy będzie / Ślad stopy ludzkiej na legendzie”)

28

, już to o frag- mencie wiersza Wystana H. Audena 1 września 1939 („Tucydydes zna na wy- gnaniu / Wszystko, co mowa potrafi / Powiedzieć o Demokracji. / I znał dykta- torów załganie / Ich starcze brednie, oracje / Nad apatycznym grobem; / Opisał społeczeństwa: «Zrzuciliście Państwo z siebie jarzmo totalitarnego komunizmu». Na wymioty się zbiera, już łatwiej przyzwyczaić się do «kurwy» niż do tego «Państwa»”. B. ł

aGowski

, Duch i bezduszność III Rzeczypospolitej, Kraków 2007, s. 451–452. Jak można się domyślać, profesor Kimla używa w tym przypadku formy „Państwo”, kierując tym samym swój przekaz do elitarnego zbioru (grupy) ludzi, potencjalnych czytelników jego książki.

27

m. T

okarz

, Elementy pragmatyki logicznej, Warszawa 1993, s. 7.

28

Stylem Tukidydesa zachwycali się już starożytni. Tak pisze Lukian (Jak należy pisać historię): „Obecnie dość rozpowszechnił się także następujący zwyczaj: sądzą, że utrafi się w styl Tukidydesa, jeśli ktoś z drobnymi zmianami użyje jego własnych wyrażeń niby strzępów […]”. Cyt za: a.J. T

oynBee

, Antyczna grecka myśl historyczna, przeł.

a. p

iskozuB

, Toruń 2001, s. 239; w grę wchodziła także kompozycja dzieła Tukidydesa, i to do tego stopnia, że Filistus z Syrakuz pozostawił pisaną przez siebie historię — podobnie jak Tukidydes, ale z powodów ściśle naśladowczych

— niezakończoną. Zob. p. k

imla

, Historycy-politycy jako źródło realizmu politycznego…, s. 17.

(21)

wszystko w swej księdze: / Banicję oświecenia / Nawykowe cierpienia, Złe rządy nieszczęście i nędzę: / Trzeba przejść taką samą drogę”) czy innych wersach tego autora.

Ostatecznie zdecydowałem się na fragment zaczerpnięty ze wspomnień Hen- ry’ego Millera, choć może ktoś sądzić, że równie dobrze mógłbym dostrzec prze- słanie mojego eseju i u Miłosza, i u Audena.

PRZEDMIOT PRACY

Przedmiotem przedstawionych tu refleksji jest Wojna peloponeska — dzieło napisane przez Tukidydesa. Deklaracja ta ma dla pisania (ale także — co może oczywiste, ale może jednak warte podkreślenia — lektury) eseju wcale niebła- he znaczenie, a więc i konsekwencje. Przedmiotem mojego zainteresowania nie jest bowiem (głównie) historia wojny peloponeskiej

29

— albo precyzyjniej: hi- storia drugiej wojny peloponeskiej, czyli wielkiej wojny (431–404 roku p.n.e.)

30

. Gdybym badał jej dzieje, byłbym rzecz jasna zobowiązany przede wszystkim do zdania relacji z polemik, którymi obrosło dzieło Tukidydesa. Przy czym idzie za- równo o wytykanie błędów Tukidydesowi

31

(i marginalnych, i poważniejszych), jak i o polemiki interpretatorów spierających się o właściwe odczytanie Wojny…

(to wszak nie to samo, nawet jeśli chodziłoby tylko o rozłożenie akcentów przez samego Tukidydesa

32

), a także o sięganie do starszych i nowszych opracowań historycznych poświęconych greckiej wojnie, z ich zróżnicowanymi perspekty-

29

Do dziejów całości wojny peloponeskiej spisanych, interpretowanych czy analizowanych przez innych niż Tukidydes pisarzy i  historyków odwołuję się tylko wówczas, gdy mogą one — w  perspektywie przyjętej w niniejszym eseju — rzucić światło na historię opowiedzianą w Wojnie peloponeskiej.

30

Zob. G.c. k

ohn

, Encyklopedia wojen, przeł. p. a

msTerdamski

, Warszawa 1998, s. 380–381. Warto zauważyć, że skądinąd nawet klasyczne ramy chronologiczne (drugiej) wojny peloponeskiej (431–404 p.n.e.) nie są przyjęte powszechnie. John Kenyon Davies (J.k. d

avies

, Demokracja w Grecji klasycznej, przeł. G. m

uszyński

, Warszawa 2003) rozdział zatytułowany Wojna peloponeska w  uzasadniony przez siebie sposób kończy na roku 413 p.n.e., Karl R. Popper pisze zaś o „historii dwu wielkich wojen z lat 431–421 i 419–403 p.n.e.”. k.r. p

opper

, Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, t. 1: Platon, przeł. h. k

rahelska

, Warszawa 1993, s. 201.

31

Zob. J. k

romayer

, G. v

eiTh

, Atlas bitew do historii wojskowości starożytnej, przeł. m. c

hmielarz

, Oświęcim 2014.

32

„Tukidydes z Aten opisał wojnę, którą prowadzili miedzy sobą Peloponezyjczycy i Ateńczycy” (Tukidydes I, s. 17). Jak pisze — na przykład — Lawrence A. Tritle, poglądy Tukidydesa „wyłożone w Wojnie peloponeskiej były niejednokrotnie nadinterpretowane. […] Chociaż Tukidydes nie poświęcił wiele uwagi wielobiegunowości polityki greckiej w V wieku, dowody na jej istnienie można bez trudu znaleźć w jego dziele. Interpretacje Wojny peloponeskiej pochodzące z  czasów zimnej wojny i  nieuwzględniające roli Koryntu w  jej wybuchu są daleko niekompletne”. l.a. T

riTle

, Tukidydes a zimna wojna, przeł. p. m

orawski

. „Przegląd Polityczny” 2012, nr 113, s. 107.

Oczywiście można przyjąć, że skoro Korynt leży na Peloponezie i należał do Symmachii Spartańskiej, to nie ma różnicy pomiędzy perspektywami Tukidydesa i Tritle’a. Ale wówczas tytuł książki Ateny–Sparta 431–404 p.n.e.

Ryszarda Kuleszy wydać się musi rażąco nieadekwatny — w innym kontekście pisze o tym autor w drugim wydaniu

swojej pracy zatytułowanym Wojna peloponeska (Warszawa 2006).

(22)

wami oglądu i odmiennie rozkładanymi akcentami — na przykład jeśli chodzi o znaczenie dekretu megaryjskiego (wyłączającego Megarę z handlu ze Związ- kiem Morskim) na samym początku konfliktu. To wszak spór pomiędzy maleń- ką Megarą a wielkimi Atenami był jeśli nie powodem rozpoczęcia wojny, to na pewno jednym z pretekstów narastania przedwojennego napięcia, a wreszcie jej wybuchu.

Skądinąd warto przypomnieć, że wrogość Ateńczyków do Megary nie była

„wieczna”, podobnie jak wieczna nie była troska o Megarę Koryntyjczyków. Pisze Tukidydes:

Megaryjczycy przystąpili do przymierza z Ateńczykami, ponieważ prowadzili wal- ki z Koryntyjczykami z powodu sporów granicznych. Ateńczycy zajęli więc Megarę i Pegaj, wybudowali Megaryjczykom długie mury od miasta do Nizai i osadzili tam swoją załogę. Odtąd zaczęła się gwałtowna nienawiść Koryntu do Aten (Tukidydes I, s. 65–66).

Wieczna nie była polityczna przyjaźń, jaką Megaryjczycy darzyli Ateny, ale także wrogość Megary do Koryntu. Pisze dalej Tukidydes, jak to w jakiś czas potem

Eubea oderwała się od Ateńczyków, a kiedy Perykles przeprawił się już z wojskiem na wyspę, doniesiono mu, że Megara też się oderwała, Peloponezyjczycy zamierzają wpaść do Attyki, a Megaryjczycy wymordowali załogę ateńską prócz tych, którym się udało zbiec do Nizai. Megaryjczycy zaś oderwali się, sprowadziwszy Koryntyjczyków, Sykiończyków i Epidauryjczyków (Tukidydes I, s. 70).

Aforyzm autorstwa Henry’ego Johna Temple’a (przypisywany także Winsto- nowi Churchillowi) głosi, że Anglia nie ma wiecznych wrogów ani wiecznych przyjaciół, ma tylko wieczne interesy. Jak widać, także starożytni nie mieli od- wiecznych wrogów i przyjaciół, a tylko stałe interesy.

Spór dotyczy również znaczenia dla dalszych losów wojny tzw. wyprawy sy- cylijskiej 415–413 p.n.e.

33

. Można oczywiście — i taka ocena, jak się wydaje, do- minuje — uznać, że wojna peloponeska w całości była przejawem złych rządów sankcjonujących wybujałe ambicje polityków

34

. Wyprawa sycylijska wydawać się może koronnym przykładem znaczenia tego zjawiska. Niemniej taka interpre- tacja, do której przekonuje, jak można sądzić, narracja Tukidydesa, wcale nie

33

Oczywiście możliwe są inne perspektywy oglądu punktów przełomowych starcia demokratycznych Aten i oligarchicznej Sparty. Na przykład znawca dziejów wojny peloponeskiej Donald Kagan przekonuje, że „[s]partańskie zwycięstwo nad demokratyczną koalicją pod Mantineją w roku 418 stanowiło punkt zwrotny, od którego Grecja poczęła zmierzać bardziej w stronę oligarchii niż demokracji, a ostateczna klęska Aten w 404 roku p.n.e.

tylko wzmocniła ten trend”. d. k

aGan

, Wojna jak żadna inna, przeł. a. l

ipszyc

, „Przegląd Polityczny” 2012, nr 113, s. 74.

34

Zob. B.w. T

uchman

, Szaleństwo władzy. Od Troi do Wietnamu, przeł. m.J. i a. m

icheJdowie

, Katowice 1992, s. 19.

(23)

musi pozostawać bez alternatywy. Czy oskarżenie propagatora i jednego z wo- dzów wyprawy, Alkibiadesa, było wpisane w logikę ateńskiej demokracji? Czy może jednak było powodowanym personalnymi animozjami przypadkiem, tyle że o niezwykle doniosłych konsekwencjach? Krótko zatem o sprawie Alkibiade- sa i jej konsekwencjach (do których powrócę w drugiej części eseju). W efekcie oskarżeń Ateńczyków, które pojawiają się już po wyruszeniu wojsk na Sycylię, jeden z wodzów wyprawy, Alkibiades, przechodzi na stronę Spartan. Głównym dowodzącym zostaje Nikiasz, od początku przeciwny próbom podboju Sycylii.

Alkibiades zdradza plany i strategię Ateńczyków, co nie zmienia faktu, że ci nadal mają szanse i możliwości, by odnieść zwycięstwo. Co by się stało, gdyby Syrakuzy zostały zdobyte przez Nikiasza? Nie było to wszak niemożliwe — niektórzy Syra- kuzańczycy (jak w wielu innych strukturalnie zbliżonych sytuacjach w odległych i bliskich momentach ludzkiej historii, przywoływanych także na kartach Wojny peloponeskiej) stawiali właśnie na zwycięstwo Nikiasza. Pisze wszak Tukidydes:

Nikiasza zaś i Demostenesa wbrew woli Gilipposa stracili. Gilippos sądził, że doko- na pięknego czynu, jeśli sprowadzi do Sparty także wodzów armii nieprzyjacielskiej.

Tak się zaś złożyło, że jeden z nich, to jest Demostenes, był w związku z klęską w Pilos i na Sfakterii szczególnie znienawidzony przez Lacedemończyków, a drugi, to jest Ni- kiasz, z tego samego powodu cieszył się u nich największą sympatią. Głównie bowiem Nikiasz, nakłoniwszy Ateńczyków do zawarcia pokoju, przyczynił się do uwolnienia Lacedemończyków ze Sfakterii. Dlatego Lacedemończycy odnosili się do niego życz- liwie, a on sam, mając do nich zaufanie, poddał się Gilipposowi. Jednakże, jak mówio- no, śmierć jego spowodowali Syrakuzańczycy, którzy poprzednio pozostawali z nim w tajnych kontaktach, a obecnie bali się, żeby w śledztwie tego nie wyjawił i żeby nie ściągnęło to na nich nowych przykrości w chwili, kiedy już wszystko dobrze się ukła- dało; przyczynili się do tego także inni, a w niemałej mierze Koryntyjczycy, w obawie, żeby Nikiasz jako człowiek bogaty nie przekupił kogoś i uciekłszy z niewoli, nie przy- sporzył im jakichś nowych kłopotów. To lub coś podobnego było przyczyną śmierci Nikiasza, który ze wszystkich współczesnych mi Hellenów najmniej na taki los zasłużył ze względu na swe prawe postępowanie w ciągu całego życia (Tukidydes VII, s. 418).

Jak pisze Basil Henry Liddell Hart:

moralne i ekonomiczne skutki w wypadku powodzenia [wyprawy sycylijskiej] mo- głyby całkowicie zmienić bieg wydarzeń wojennych, gdyby nie popełniono całego łańcucha błędów bez precedensu. Alcybiades, autor planu, wskutek intryg wrogów politycznych został odwołany ze stanowiska dowódcy połączonych wojsk. Czekał go sąd i pewny wyrok śmierci za świętokradztwo, wobec tego uciekł do Sparty, by dora- dzić stronie przeciwnej, w jaki sposób można przeciwdziałać jego własnym planom.

Dalsze wykonywanie planu powierzono jego zaciętemu przeciwnikowi Nikiaszowi, który przez swój upór i głupotę doprowadził akcję do krachu

35

.

35

B.h. l

iddell

h

arT

, Strategia: działania pośrednie, przeł. e. B

aGieński

, Warszawa 1959, s. 14.

(24)

Liddell Hart był może zbyt surowy w  ocenie Nikiasza, niemniej czytelne jest jego podsumowanie klęski sycylijskiej: „Mimo utraty armii w Syrakuzach Ateny dzięki działaniom floty uniknęły jednak porażki w kraju. W ciągu dzie- więciu lat wojny na morzu osiągnęły one nie tylko korzystny pokój, lecz rów- nież restaurację swego imperium”

36

. Geoffrey Hosking sformułował tezę, że

„Brytania miała imperium, a Rosja była imperium — i być może wciąż nim jest”

37

. Pozostaje zadać pytanie, czy Ateny były imperium, czy miały imperium.

Otóż skłonny jestem twierdzić, że Ateny posiadały imperium. Gdyby wyprawa sycylijska zakończyła się sukcesem, Ateny miałyby w greckich realiach impe- rium znacząco większe.

I na koniec sycylijskiej dygresji jeszcze kilka słów. Zajmując się wojną pe- loponeską, a nie Wojną peloponeską, musiałbym uwzględnić w swojej narra- cji także na przykład Historię grecką Ksenofonta

38

. To ostatnie dzieło, a także jego krytyczne interpretacje

39

, byłoby w  takim przypadku oczywistym uzu- pełnieniem. Tukidydes nie przedstawia wszak w  Wojnie peloponeskiej cało- ści dziejów ateńsko-spartańskiego konfliktu, doprowadza je do końca dwu- dziestego pierwszego roku wojny — dzieła dokończenia jej opisu podjął się właśnie Ksenofont. Dalej — znane są historykom osoby rzucające światło na przebieg niektórych epizodów wojny — postaci większego (Gorgias

40

) i znacz- nie mniejszego (Anokides

41

) kalibru, o których próżno szukać u Tukidydesa choćby wzmianki

42

. Jednocześnie znajdzie czytelnik w tym eseju uwagi o Te- mistoklesie, który w wojnie peloponeskiej nie uczestniczył, bo z oczywistych powodów brać udziału w niej nie mógł. A jednak, jak już wspomniano, wcze- śniejszy o  kilkadziesiąt lat niż wojna peloponeska pomysł Temistoklesa na sposób prowadzenia polityki przez Ateny, w  szczególności nacisk położony

36

Tamże, s. 15.

37

s. p

lokhy

, Kwestia rosyjska, przeł. ł. w

iTczak

, Kraków 2019, s. 12.

38

k

senofonT

, Historia grecka, przeł. w. k

linGer

, oprac. i wstęp J. w

olski

, Wrocław 2004.

39

Odwołuję się raczej do określenia „interpretacja” niż „analiza”, aczkolwiek nie traktuję samego rozróżnienia zbyt rygorystycznie — i w jednym, i w drugim przypadku chodzi wszak o sposób rozumienia. Czy będzie owym sposobem rozkładanie przedmiotu badań na części, czy też inna forma komentarza (a o komentarz w rzeczywistości tu idzie) — wydaje mi się sprawą drugoplanową. Zob. k. ł

ęcki

, Inny zapis…

40

Ryszard Kulesza przywołuje w  tej kwestii zapis Diodora Sycylijczyka. Zob. r.  k

ulesza

, Wojna peloponeska, Warszawa 2006, s. 110.

41

Zob. p.J. r

hodes

, Historia Grecji. Okres klasyczny 478–328 p.n.e., przeł. l. T

rzcionkowski

, Kraków 2009, s. 182. Nie uznał też Tukidydes za stosowne — na przykład — odnotować, jak uratował się Sokrates po klęsce, jaką Ateńczycy ponieśli pod Delion. Zob. J. k

eeGan

, Historia wojen…, s. 252.

42

Przynajmniej bezpośrednio. Pośrednio wskazać można — jak czyni to Ryszard Legutko — obecność Gorgiasowego modelu retoryki, zgodnie z którym retoryka to sztuka walki (w Wojnie peloponeskiej przedstawia go Alkibiades, odnosząc się do sytuacji miast sycylijskich; Sycylia była ojczyzną Giorgiasa). Zob. r. l

eGuTko

, Sokrates.

Filozofia męża sprawiedliwego, Poznań 2013, s. 218–219. Niekiedy odnotowuje się, że Tukidydes nie wspomina

o którymś z ważnych uczestników wojny tylko w pewnym okresie jej trwania. Zob. l. s

Trauss

, Sokrates i Arystofanes,

przeł. m. f

ilipczuk

, Warszawa 2018.

(25)

na budowę (wbrew polityce spartańskiej, długo przed rozpoczęciem wielkiej wojny peloponeskiej) miejskich murów i na panowanie na morzu, miał wiel- ki wpływ na genezę, a zwłaszcza strukturę konfliktu ateńsko-spartańskiego

43

. Takich przykładów zróżnicowania zakresu zainteresowania i odmiennego roz- łożenia akcentów w  interpretacji wojny peloponeskiej można podać więcej.

Przedmiotem moich zainteresowań pozostaje zatem, powtarzam i podkreślam to z naciskiem raz jeszcze, tylko i wyłącznie dzieło napisane przez Tukidydesa

— Wojna peloponeska. Odstępuję od tej zasady tylko wówczas, gdy to odstęp- stwo pozwoli mi na pełniejszą interpretację dziejów wojny Greków oddanych przez Tukidydesa.

Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś zapytał, czy warto poświęcać kolejną książkę dziełu tak bardzo starożytnemu oraz tak często i gęsto omawianemu. Otóż — pomijając nawet sygnalizowaną odmienność przyjętej tu perspektywy — można w jakimś sensie uznać to pytanie za retoryczne. Leszek Kołakowski tak rozpo- czyna swoją książkę o religii Pascala i o duchu jansenizmu:

Czy w ogóle ma sens pisać o Pascalu po wszystkich znakomitych uczonych na- szego stulecia, jak Brunschvicg, Strowski, Lafuma, Gouhier, Menard (by wymienić tylko niektórych)? […] Tego rodzaju praca nigdy się nie kończy. Nie dlatego, byśmy odkrywali nowe teksty bądź nowe szczegóły biograficzne; to, co […] zdziałali wymie- nieni wyżej uczeni, jest bezcenne i być może definitywne. Jeśli nawet istnieje jeszcze niewielka szansa, że wyjdą na światło dzienne jakieś nowe dokumenty, to jest zupeł- nie nieprawdopodobne, by mogły one zrewolucjonizować naszą wiedzę. Jednakże ta praca nigdy się nie kończy, gdyż każde nowe pokolenie ma swojego Platona, swojego Kanta czy Pascala. Te krynice mądrości nigdy nie wysychają

44

.

Ano właśnie — „krynice mądrości”… „Mądrość” brzmi dzisiaj, przyznajmy to szczerze, nieco staroświecko. Zastosowany w poprzednim zdaniu cudzysłów, którym opatrzono — powtórzę ten zabieg — „mądrość”, mógłby wszak uchodzić za przejaw pełnego ironii dystansu, a nawet, w skrajnych przypadkach, kpiny.

Nie takie były moje intencje. Co prawda o mądrości, podobnie jak o myśleniu, rozprawia się dzisiaj chyba prawie wyłącznie na fakultetach filozofii (gdy idzie o refleksję nad myśleniem, to w szczególności pewnie wtedy, kiedy rozprawia się uczenie o wykładach Martina Heideggera). Wedle niektórych akademików te- raz, w wieku XXI, liczyć ma się tylko wiedza, specjalistyczna wiedza, im bardziej

43

Nie przypadkiem wszak Joseph S. Nye jr. swoje kalendarium wojny peloponeskiej kończy zapisem „404 rok p.n.e. Ateny pokonane i  zmuszone do zbur zenia murów miejskich”. J.s. n

ye Jr

., Konflikty międzynarodowe. Wprowadzenie do teorii i historii, przeł. m. m

adeJ

, Warszawa 2009, s. 60.

44

l. k

ołakowski

, Bóg nam nic nie jest dłużny. Krótka uwaga o religii Pascala i duchu jansenizmu, przeł. i. k

ania

,

Kraków 1994, s. 9. Można przyjąć stanowisko bardziej skrajne, wyrażając — jak Whitehead — przekonanie, że

cała filozofia europejska to przypisy do Platona. Zob. l. k

ołakowski

, O co nas pytają wielcy filozofowie, Seria 1, Kraków

2004, s. 37.

(26)

specjalistyczna, tym pono cenniejsza. Czy rzeczywiście jest to trafna diagnoza?

Hannah Arendt

45

, wybitna uczennica Heideggera, pisała:

Będąc humanistami […] możemy — w warunkach wolności wznieść się ponad specjalistyczną wiedzę, którą wszyscy musimy sobie przyswajać i  aktualizować.

A zdołamy się wznieść ponad specjalizacje i wszelkie odmiany filisterstwa w tej mie- rze, w jakiej nauczymy się swobodnie przejawiać nasz smak. Wtedy będziemy już wie- dzieć, jak mamy odpowiedzieć na często powtarzane frazesy, że Platon czy któryś inny z wielkich autorów przeszłości został zdystansowany przez następców. Zrozumiemy bowiem, że jeśli nawet cała krytyka pod adresem Platona jest słuszna, to Platon i tak może być lepszym towarzyszem niż jego krytycy

46

.

Tu wtrącę trzy uwagi.

Pierwsza dotyczy podobieństw (i wzajemnego uzupełniania się) ról Platona (a także, jak się okaże — Arystotelesa) i Tukidydesa. Karl R. Popper przekonuje, że „[p]odobnie jak filozofom trudno się uwolnić od wpływu Platona, tak hi- storyków wiąże światopogląd Tukidydesa”

47

. To stwierdzenie o daleko idących konsekwencjach, wszak nie brak filozofów, którzy skłonni byli (są) sądzić, że cała filozofia europejska to tylko przypisy do Platona. O pozycji Tukidydesa wśród dziejopisów niepodobna myśleć z aż taką przesadą. Nawet mocne komplementy są tu zwykle tonowane. Jednocześnie nie brak autorów przekonanych, że

[p]isma […] Tukidydesa, który zastosował hipokratejski sposób myślenia do badań nad historią, wydają się nam mądrzejsze i bliższe aniżeli prace Platona czy Arystote- lesa. Odsłaniają one znaczenie tego, co konkretne, partykularne […], gdy tymczasem filozofowie są zawsze zajęci tym, co uniwersalne i typowe

48

.

Tu wtręt metodologiczny. Pisze Eric Voegelin:

Eidos lub idea to kombinacja symptomów, która charakteryzuje chorobę; kombi- nacja, która później (u Galena czy Aretusa) zaczęła być określana mianem syndromu, obrazu klinicznego. Terminologia została pierwotnie rozwinięta przez lekarzy joń- skich z V wieku przed Chrystusem, którzy podnieśli medycynę do rangi krytycznej umiejętności, episteme. Terminologia ta okazała się zatem równie użyteczna w opisie choroby społeczeństwa i rzeczywiście była używana w tym sensie, jak widzieliśmy u Tukidydesa w badaniu wielkiej Kinesis

49

.

45

No cóż, być może Heidegger był lichym filozofem, ale pewnie nie najgorszym nauczycielem — wszak to od niego uczyła się filozofii Hannah Arendt. Zob. k. ł

ęcki

, Intelektualiści a nihilizm, w: Od inteligencji do postinteligencji.

Wątpliwa hegemonia, red. p. k

ulas

, p. Ś

piewak

, Warszawa 2018, s. 142.

46

h. a

rendT

, Między czasem minionym a przyszłym. Osiem ćwiczeń z myśli politycznej, przeł. m. G

odyń

, w. m

adeJ

, Warszawa 1994, s. 266.

47

k.r. p

opper

, Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie…, s. 203.

48

w.h. a

uden

, Starożytni i my, przeł. p. n

owak

, Warszawa 2017, s. 69.

49

e. v

oeGelin

, Platon, przeł. a. l

eGuTko

-d

yBowska

, Warszawa 2009, s. 154–155.

(27)

Niemniej, jak przekonuje Auden:

Państwo, Prawa, a  nawet Politykę należy czytać w  połączeniu z  Tukidydesem;

jedynie sytuacja politycznie tak beznadziejna jak ta, którą opisuje historyk, mogła spowodować u filozofów poszukujących natychmiastowego lekarstwa równocześnie radykalizm, zrywający całkowicie z przeszłością w dążeniu do ponownego stworzenia społeczeństwa ab initio, i patologiczny strach przed rozpadem i zmianą. Żyjąc w epo- ce podobnego zastoju na skalę światową, byliśmy świadkami wystąpienia podobnych symptomów zarówno na prawicy, jak i na lewicy, w epicentrum ekonomicznym i psy- chiatrycznym

50

.

Uwaga druga, bodaj istotniejsza.

Też o mądrości. Tu odwołam się do opinii wybitnego filozofa polityki Leo Straussa. Pisał on: „Kto […] osiągnął zrozumienie wojny peloponeskiej, osiągnął zarazem granice wszystkiego, co ludzkie. Osiągnął pełne zrozumienie ludzkich spraw”

51

. Ta uwaga nie brzmi dzisiaj znajomo, ale według mnie brzmi jednak przekonująco. Nie tylko według mnie rzecz jasna: „Kto odłoży Tukidydesa, a się- gnie po Rousseau, temu wyda się infantylny ów filozof, prawdy o starożytności szukający w żywotach pisanych dla pokrzepienia serc”

52

.

Uwaga trzecia wskazuje na znaczenie aspektu literackiego dzieła Tukidydesa.

Raymond Aron pisze:

Wojna peloponeska fascynuje nas wciąż z trzech powodów. Książka Tukidydesa, czyli uświadomienie sobie przez świadka, następcę, odległego obserwatora tego, co się wydarzyło, jest dla nas również pewnym szczytem: przez opowieść rozumiemy, jak Grecy myśleli, jak się rządzili, jak się zwalczali. Sama wojna, wystylizowana przez historyka, ma urodę dzieła umysłu, objaśnia wydarzenie za pomocą pojęć, nie gubiąc jego szczególności. Wreszcie wojna ma wielkość tragedii, której perypetie stale na nowo przeżywamy, chociaż znamy jej koniec

53

.

Niezwykle skądinąd ceniący dzieło Tukidydesa Arnold J. Toynbee zaznacza w swym Studium historii: „Tukidydes jest powszechnie uważany za pierwszego

50

w.h. a

uden

, Grecy i my, w: tegoż, Ręka farbiarza i inne eseje, przeł. J. z

ieliński

i in., Warszawa 1988, s. 435. Jak pisze Paweł Kłoczowski, intencja Arystotelesa jest historyczna: „Jeżeli chcemy poznać życie starożytnych miast- -państw, na przykład Aten lub Sparty, to Wojna peloponeska Tukidydesa będzie dla nas stokroć lepszym świadectwem niż Polityka Arystotelesa. […] Stagiryta obficie posługuje się materiałem historycznym, ale używa go dla celów filozoficznych”. p.  k

łoczowski

, Bitwa książek. Konfrontacja Arystotelesa z  nowożytną filozofią polityczną, Kraków 2007. Myśl ta wyrażana bywa na wiele sposobów: „Socjologia greckich polis, którą znajdziemy u Arystotelesa czy w pierwszej księdze Tukidydesa, dowodzi, że pod tym względem myślicieli greckich nie zawiodła przenikliwość”.

r. a

ron

, Tukidydes i opowieść historyczna, przeł. W. d

łuski

, „Przegląd Polityczny” 2013, nr 121–122, s. 186.

51

l. s

Trauss

, Tukidydes albo o sensie historii politycznej, przeł. ł. s

ommer

, „Przegląd Polityczny” 2007, nr 84, s. 162.

52

z. s

zpoTański

, O wolności myślenia…, s. 142.

53

r. a

ron

, Tukidydes i opowieść historyczna…, s. 184.

(28)

i jednego z największych, opierających się na poważnych faktach historyków, ale F.M. Cornford wykazał w Thucydides Mythistoricus, że całą prezentacją tematu rządzą u niego konwencje ówczesnej tragedii”

54

. Literatura naukowa (dotyczy to także nauk humanistycznych) i piękna to oczywiście dwa różne rodzaje dys- kursu. Jednak odwołując się do koncepcji takich teoretyków jak Northrop Frye i Hayden White, Peter Burke przekonuje, że

historycy konstruują swoje teksty historyczne podobnie do poetów, powieściopisarzy i dramatopisarzy, to znaczy rozwijając fabułę, której osnowę stanowią powtarzające się elementy, tzw. mythoi. Na przykład „komediowy mythos stanowił osnowę większości prac historycznych Rankego” w tym sensie, że pisząc o francuskiej czy angielskiej woj- nie domowej, zastosował strukturę trzyczęściowej komedii (lub tragikomedii), której fabuła ma początek w warunkach pozornego spokoju i rozwija się poprzez ujawnie- nie konfliktu aż do jego rozwiązania w postaci ustanowienia prawdziwie pokojowego porządku społecznego. Tak więc opis Rankego niewątpliwie zawierał elementy fikcji artystycznej

55

.

A bohaterowie dramatu, o którym traktuje Wojna peloponeska? Cóż, jeśli idzie o jednostki, to już w czasie trwania konfliktu pojawiają się one w dziełach naj- większych ówczesnych dramatopisarzy (na przykład Arystofanesa), niektórym także współcześnie poświęca się książki

56

. Nie brak jednak opinii, że to nie lu- dzie, ale polis, Ateny — jako główny aktor wojny — były właściwym bohaterem tego dramatu

57

. Może zatem nie przypadkiem Saul Bellow w powieści Ravelstein, charakteryzując głównego bohatera (wzorowanego na znanym filozofie Allanie Bloomie

58

), pisze: „Czuł się [Ravelstein] równie swojsko wśród popularnych ko- mików w rodzaju Mela Brooksa, jak klasyków, i przerzucał się z łatwością od wielkich tragedii Tukidydesa do Mojżesza w wersji wspomnianego Brook- sa”

59

. Powtórzę pytanie — tragedii? Powiada Werner Jaeger:

Nazwano przedstawienie wyprawy sycylijskiej tragedią […]. Aby mogła w  tym wypadku być mowa o tragedii w klasycznym sensie tego słowa, Tukidydes kładzie zbyt mały nacisk na stronę etyczną na ate zawartą w podjęciu przez Ateny wyprawy sycylijskiej […]. Oczywiście, że patrząc z ogólniejszego punktu widzenia, przyznać trzeba, iż ściśle pragmatyczne przedstawienie wielkości wojskowego przedsięwzięcia

54

a.J. T

oynBee

, Studium historii, przeł. J. m

arzęcki

, Warszawa 2000, s. 56.

55

p. B

urke

, Historia i teoria społeczna, przeł. m. ł

amacz

, Warszawa–Kraków 2000, s. 157–158.

56

Zob. np. G. l

ach

, Alkibiades. Wódz i polityk, Zabrze 2011.

57

Zob. l. s

Trauss

, Tukidydes albo o sensie historii politycznej…

58

John Gray, nawiązując do poglądów Allana Blooma, pisze wprost, że ten ostatni występuje jako „bohater książki Saula Bellowa, Ravelstein”. Zob. J. G

ray

, Czarna Msza. Apokaliptyczna religia i śmierć utopii, przeł. a. p

ucheJda

, k. s

zymaniak

, Kraków 2009, s. 204–205.

59

s. B

ellow

, Ravelstein, przeł. z. B

aTko

, Poznań 2001, s. 18.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

The author also intends this work to indicate the contexts in which Thucydides’s work can be interpreted in a broader way since for the sociologist of literature it is a bit

Jednakże dla sytuacji interakcji między drapieżnikami i ofiarami, w której proces drapieżników jest podkrytycznym gałązkowym procesem Markowa ze

Kiedy dziecko przejawia trudne zachowania zwykle odczuwamy frustrację, bezsilność, obawę, że coś jest nie tak, skoro ono się tak zachowuje.. Zdarza się, że

Leszek Kłosowicz gnuplot – czyli jak zrobić wykres, żeby się nie narobić.. kulturalne zamknięcie gnuplota lub przerwanie

Okazuje się, że niechęć do deszczu, skut- kująca chęcią natychmiastowej ucieczki, ma poparcie w prawach fizyki – można łatwo udowodnić, że im szybciej się

Olga Biernat - psycholog, terapeuta pedagogiczny Anna Samsel - psycholog, psychoterapeuta. PORADNIA PSYCHOLOGICZNO - PEDAGOGICZNA

Oprócz artykułów skupiających się na transformacji sfery politycznej w ostatnich dwóch numerach SSR znajdują się analizy zajmujące się także nieco inną