• Nie Znaleziono Wyników

Geneza urzędu kata miejskiego związana jest z rozwojem systemu prawa niemieckiego. O jego rozpowszechnieniu zdecydowała wysoka ranga, jaką od późnego średniowiecza zaczął zyskiwać w procesie sądowym akt przyznania się do winy. Towarzyszyło temu coraz częstsze uzyskiwanie zeznań także za pomocą zadawania oskarżonym cierpień fizycznych. Potrzeba umiejętnego stosowania tortur oraz sprawnego egzekwowania orzekanych przez sądy miejskie wyroków, skazujących na wygnanie z miasta, różne odmiany kar cielesnych oraz karę śmierci powołała do istnienia kata - stałego i opłacanego funkcjonariusza miejskiego. Choć w potocznym myśleniu o dawnym wymiarze sprawiedliwości jej egzekutor zajmuje miejsce poczesne, historycy prawa zaliczają go do grupy personelu pomocniczego.1 Kaci należeli do najniżej sytuowanej grupy zawodowej wśród mieszkańców miast. Ciążyło na nich ponadto piętno społecznego wykluczenia.2 Także przestrzeń miejska w pobliżu miejsca ich zamieszkania otoczona była złą sławą i oceniano ją nisko.3

Pierwsze wzmianki źródłowe o katach w Polsce pojawiają się w czwartej ćwierci XIV wieku.4 Dzięki studiom z zakresu historii prawa i archeologii prawnej posiadamy pewną orientację w dziejach tego urzędu w XV, a zwłaszcza w XVI wieku, w takich miastach, jak Poznań, Lublin i Kraków.5 Niewiele wiemy natomiast o tym, jak funkcjonowały związki tworzące się między du­

żymi miastami posiadającymi kata na stałe a szeregiem mniejszych ośrodków, które zatrudniały go tylko doraźnie do wykonania określonych zadań.6 Jak wynika z zestawienia Hanny Zaremskiej, w Polsce w późnym średniowieczu i w wieku XVI własnego egzekutora sprawiedliwości utrzymywało 5 miast małopolskich (Kraków, Lublin, Biecz, Tęczyn, Żywiec), 3 wielkopolskie (Poznań, Kalisz, Kościan), 6 mazowieckich (Płock, Warszawa, Ciechanów, Zakroczym, Łomża, Wyszogród) oraz 2 położone na terenie Rusi Czerwonej (Lwów, Sanok).7 Pierwsze ślady tego, że byli oni zatrudniani także przez mniejsze ośrodki miejskie, pojawiają się w źródłach z początku XV w. W tym właśnie czasie kat krakowski wykonywał swoje zadania na terenie Kleparza, a prawdopodobnie także Kazimierza.8 Najstarsza informacja o umowie zawartej między kilkoma miastami pochodzi z r. 1428. W sprawie wspólnego korzystania z kata porozumiały się wtedy Lublin, Sandomierz i Opatów.9 W zamian za możliwość korzystania z egzekutora sprawiedliwości na swoim

90 Ewa Zielińska

terenie mniejsze miasta ponosiły część kosztów jego utrzymania w postaci tzw.

tortoraliów. Takie właśnie opłaty, pochodzące od 19 miast wielkopolskich, zasiliły w r. 1462 kasę Poznania.10 Wiadomości dotyczące funkcjonowania tych związków w źródłach piętnastowiecznych są jednak rzadkie. Bardziej obfity i mniej fragmentaryczny materiał przynoszą akta miejskie z XVI wieku.

W badaniach nad tym zagadnieniem korzystano z reguły z dużych i dobrze zachowanych ich zespołów (Kraków, Poznań, Lublin). Jak pokazuje jednak niewielkie studium Józefa Szymańskiego, oparte na siedemnastowiecznych rachunkach Wojnicza, pewne szczegóły funkcjonowania tych relacji mogą znaleźć swoje ciekawe dopełnienie także w analizie produkcji aktowej kancelarii mniejszych ośrodków, którym w tej akurat sprawie przypadała rola petenta. Do podobnego zabiegu uciekliśmy się w przypadku Kraśnika. W drugiej połowie XVI i początkach XVII w., który to okres stanowi dla nas ramy chronologiczne, był on jednym ze znaczniejszych miast prywatnych województwa lubelskiego.11 W interesującym nas czasie należał do Tęczyńskich (do r. 1579) i książąt Olelkowiczów Słuckich (do r. 1600). Po wygaśnięciu męskiej Unii tego rodu ks.

Zofia Słucka (1585-1612), zamężna z podczaszym litewskim Januszem Radzi­

wiłłem (1579-1620), pozbyła się Kraśnika w 1604 r. na rzecz Zamoyskich.12 Podstawowe informacje o zabiegach podejmowanych przez władze K raś­

nika wokół pozyskania kata, jego pobytach i czynnościach czerpiemy z najstar­

szej zachowanej księgi, zawierającej rachunki tego miasta z lat 1555-1604.13 Źródło to, obejmujące swoim zasięgiem bez mała pół stulecia, nie zostało dotychczas spożytkowane badawczo w takim stopniu, na jaki istotnie za­

sługuje.14 Rachunki przynoszą bardzo ciekawy i różnorodny, choć z racji swego charakteru także fragmentaryczny materiał. Znalazły w nich swoje odbicie przede wszystkim małe i większe inwestycje podejmowane przez miasto, tj.:

budowa wieży ratusza, budynku wagi, wodociągu czy reperacje murów miejskich. Zawierają one także wiele informacji o codziennym życiu miasta (finanse, kontakty z właścicielami, zabiegi wokół zatwierdzenia przywilejów, dobroczynność miejska) oraz wydarzeniach wyjątkowych (powodzie, pomory, zagrożenie tatarskie). Nas będą one interesowały zwłaszcza w tej warstwie, która odnosi się do sfery realizowania miejskiej sprawiedliwości.

Kraśnicka księga rachunkowa jest czystopisem. Wypełniają ją dokonywane corocznie zestawienia dochodów i wydatków miasta. W nieregularnych odstępach czasu pojawiają się w niej także wpisy będące wynikiem kontroli stanu finansów miejskich przez czynniki zwierzchnie. Przeprowadzano je po to, aby jak pisał chorąży sochaczewski i dzierżawca kraśnicki Maciej Białyński15:

„Rzeczpospolita kraśnicka w prowentach i dochodach swych miejskich żad­

nego uszczerbienia przez zły szafunek w sobie nie miała” .16 Konsekwencją dokonania pozytywnej oceny było skwitowanie rady z zarządu funduszami miejskimi. Rachunki prowadzono według względnie stałego schematu. Po nagłówku, zawierającym datę roczną i niekiedy skład rady, następowało zestawienie miejskich dochodów. Poniżej wyszczególniano zaś wydatki ponie­

sione przez miasto w danym roku. Początkowo były one odnotowywane bez

Kraśnika sprawy z katem 91 zachowania jakiegokolwiek porządku, jeśli pominąć tendencję do umieszczania na ich czele tych, które związane były z opłacaniem urzędników i sług miejskich.

Natomiast od końca lat osiemdziesiątych XVI w. (1589) zapisy zaczęto łączyć w grupy tematyczne i opatrywać wspólnymi tytułami np.: „Nakład na urząd”,

„Budowanie miejskie i poprawa” , „Rurmistrz i woda” , „Pospolite potrzeby” ,

„Przypadki w powietrze” i in. W podobny sposób wyodrębniono też wydatki ponoszone przez miasto w związku z katem i egzekucją kar, poprzedzając je nagłówkami, tj.: „N akład na M istrza” , „Mistrz ze z złoczyńcami”, a także

„Executorom sprawiedliwości” lub po prostu „Katom” .

W drugiej połowie XVI i początkach XVII wieku w Kraśniku zatrudniano kata sprowadzanego z Lublina, choć od tej reguły zdarzały się także wyjątki.

Nie wiemy jednak, od kiedy wykonywał on tam swoje obowiązki. Pierwsza wzmianka o tym, że władze miasta korzystały z usług kata lubelskiego pochodzi z roku 1559.17 Sprawę tę władze Kraśnika regulowały za pomocą umów.

Wzmianki o nich pojawiają się w rachunkach dwukrotnie. W r. 1577 w tym celu do Lublina wyprawili się dwaj rajcy kraśniccy Piotr Pellio i Paweł Serdak.18 Powtórne zawarcie umowy dotyczącej kata, zakończone sporządzeniem jej na piśmie, odbyło się w 1587 r.19 W obu przypadkach chodziło przede wszystkim o odnowienie zawartych na pewien czas zobowiązań. Przy tej okazji mogły się odbywać również negocjacje związane z ustaleniem wysokości „mistrzowskiego płatu” .20 W drugiej połowie lat siedemdziesiątych XVI stulecia wynosił on 24 grosze rocznie.21 W następnym dziesięcioleciu wysokość tortoraliów płaconych Lublinowi wzrosła do 1 złotego i 6 groszy,22 zaś na przełomie XVI i XVII wieku ustaliła się na poziomie 2 złotych.23 Po przybyciu do Lublina, na mocy zwyczaju, płacono katu niekiedy jeszcze dodatkowo 6 gr.24

Współpraca Lublina i Kraśnika nie zawsze układała się bezkonfliktowo.

W r. 1574 przedstawiciele kraśnickich władz miejskich interweniowali w Lub­

linie w sprawie kata, którego „urząd lubelski posyłać, gdy była potrzeba nie chciał” .25 Możemy się tylko domyślać, co mogło być przyczyną owej odmowy.

Księga rachunkowa zawierająca zestawienia dochodów Lublina z końca XVI i pierwszych dwóch dziesięcioleci XVII wieku, w tym także z opłat pro tortore, wykazuje, że kat lubelski znajdował w tym czasie zatrudnienie w takich miejscowościach, jak: Bełżyce, Chodel, Czemierniki, Janowiec, Kazimierz, Końskowola, Kurów, Łęczna, Markuszów, Opole, Ostrów, Parczew, Pucha­

czów. Korzystali też z niego prywatni właściciele wsi i sporadycznie samorządy wiejskie.26 Być może, nadmiar pracy w miejscach oddalonych od Lublina nawet o ponad 60 km powodował lekceważenie potrzeb wymiaru sprawiedliwości w Kraśniku. Przyczyną kłopotów z pozyskaniem kata mogło być również zaleganie z opłatam i27 lub różnice zdań dotyczące ich wysokości.

O tym, że korzystanie z usług zamiejscowego kata narażało czasami miasto na znaczne wydatki i powodowało pewne komplikacje, przekonują zapisy w kraśnickiej księdze rachunkowej z r. 1584, które obejmują koszty (6 zł 24 gr) posyłania po kata w związku z popełnionym morderstwem. Trzykrotnie wyprawiano się w tym celu do Lublina, a kiedy to nie odniosło skutku,

92 Ewa Zielińska

pojechano do Sandomierza, jak mówi zapiska „w drogę złą i niebezpieczną” .28 Po raz pierwszy spotykamy się tu ze wzmianką o sprowadzaniu kata z San­

domierza. Wykonywał on swoją pracę w Kraśniku w ostatnim dwudziestoleciu XVI wieku jeszcze trzykrotnie.29 Bywało, że wyprawy po kata do Sandomierza okazywały się równie bezowocne, jak te do Lublina.30 Spowodowana zawodo­

wymi obowiązkami mobilność egzekutorów sprawiedliwości zmuszała też władze Kraśnika do dodatkowych wydatków związanych ze zbieraniem informacji o aktualnym miejscu pobytu kata.31

Polecenie sprowadzenia kata do Kraśnika wychodziło zwykle od władz miejskich. Wydawali je jednak także właściciele Kraśnika,32 starostowie33 oraz administratorzy m iasta.34 Zatrudnienie kata było przedsięwzięciem kosztow­

nym. Z zasobów kasy miejskiej pokrywano zarówno koszty jego podróży i utrzymania, jak również samej pracy i wydatków z nią związanych.

Częstotliwość przyjazdów kata zależała oczywiście od aktualnych potrzeb.

Bywały lata, gdy nie znajdował on w Kraśniku zatrudnienia.35 W mieście przebywał zapewne kilka dni, co związane było z wymogami procesu, a niekiedy wiązało się także z większą liczbą oskarżonych.36

Po kata wyprawiano z Kraśnika furmana z wozem, który także odwoził go z powrotem. Często w podróży towarzyszył mu też jeden z kraśnickich ławników.37 Niekiedy obaj otrzymywali dodatkowe sumy na wyżywienie. Nie wiemy, w jakiej porze dnia przewożono kata. Opłaty za otwieranie bramy w Bieczu, pojawiające się w rachunkach Wojnicza z drugiej ćwierci XVII wieku, wskazują na to, że wyruszano nocą.3 8 W zapiskach kraśnickich taka pozycja nie występuje. Nie rozstrzyga to jednak kwestii pory podróży. Przyczyną braku takich opłat mogła być bowiem lokalizacja domu kata lubelskiego. Zapiska w księdze rachunkowej Lublina z r. 1577, dotycząca kosztów reperacji dachu

„domku mistrzowskiego” uszkodzonego przez spadającą z wieży cegłę, świad­

czy o tym, że znajdował się on w bezpośrednim sąsiedztwie miejskich obwarowań. Dom ten mógł być zlokalizowany także po zewnętrznej stronie muru miejskiego.39

Zapisy odnoszące się do wydatków na utrzymanie „Mistrza” w Kraśniku dalekie są od akrybii, z jaką wyszczególniają te koszty rachunki wojnickie.40 Mówi się w nich jedynie ogólnikowo o wydatkach na strawę dla kata. Tylko raz w przypadku wizyty w Kraśniku kata sandomierskiego pojawiają się takie pozycje, jak: chleb, mięso, piwo, gorzałka i miód.41 Dodać można do nich jeszcze stosunkowo często pojawiające się wydatki na świece. Nie zawsze jasne jest jednak ich przeznaczenie.

Przyznanie się oskarżonego do winy miało kluczowe znaczenie w procesie okresu staropolskiego. Wyznanie to bywało oczywiście aktem dobrowolnym.

Kiedy jednak waga przestępstwa była znaczna, a podejrzanego obciążały dodatkowo zeznania świadków lub dowody winy i mimo to nie ulegał on perswazjom, obstając przy swojej niewinności, uciekano się do tortur.42 Zanim jednak do nich doszło, starano się uzyskać zeznania za pomocą presji psy­

chicznej. K at stopniował środki nacisku, prezentując na początku narzędzia

Kraśnika sprawy z katem 93

tortur. Czasami łączyło się to także z krótkim pokazem ich działania. Jeśli oskarżony pomimo namów i zastraszania nie przyznawał się, kat rozpoczynał właściwe „badanie korporalne” .

Nie wiemy, gdzie mieściła się kraśnicka izba tortur. Odwołując się do tego, co wiemy o lokalizacji takich miejsc w miastach doby staropolskiej, było to prawdopodobnie pomieszczenie w podziemiach ratusza.43 Siedzibą władz miejskich Kraśnika w XVI wieku był, dziś już nie istniejący, dwukondygnacyjny budynek drewniany z wieżą zegarową.44 Nie posiadamy jednak bliższych danych o rozkładzie jego pomieszczeń. Z rachunków dowiadujemy się jednak, że w r. 1602 pod ratuszem prowadzone były prace przy wybieraniu piwnic i „chronki” .45 Nie wyklucza to jednak możliwości, że jakieś pomieszczenia piwniczne mogły istnieć pod ratuszem jeszcze przed tą datą.

W księdze rachunkowej bardzo rzadko spotykamy zapisy, które odnoszą się do rodzaju tortur stosowanych wobec podejrzanych. Większość tego rodzaju

„usług” kryje się w tyleż licznych, co ogólnikowych zapisach typu: „Mistrzowi od roboty” . Na ich podstawie nie sposób także określić, jaką część wyna­

grodzenia k ata stanowiła płaca za torturowanie, a jaką za wykonanie ewentual­

nej kary. W tych nielicznych przypadkach, kiedy wydatek na torturowanie stanowił osobną pozycję, płaca kata wynosiła od 10 do 18 groszy.46 Najczęściej stosowanym przez sądy miejskie rodzajem tortur było w tym czasie rozciąganie i przypalanie ciała.47 Rachunki kraśnickie mówią jednak po prostu o „męcze­

niu” bądź „próbowaniu” , nie precyzując rodzaju zastosowanych środków przymusu. Tylko raz jako torturę wymienia się w nich „nabijanie rąk” .48 O tym, że więźniowie w Kraśniku poddawani byli przypalaniu ogniem, wnosić możemy z wydatków na „świece do męczenia” .49

W czasie trwania procesu oskarżeni przebywali w więzieniu. Znajdowało się ono w jednej z wież miejskich, zwanej Wieżą Maską. Wydatki, jakie ponosiło miasto na utrzymanie więzienia („kaźni, sadzu”), dotyczyły przede wszystkim prac ciesielskich. Jako ich powód wymienia się czasami dewastacje spowodowa­

ne przez więźniów.5 0 Ze zrozumiałych względów szczególną dbałością otaczano drzwi więzienia. Świadczą o tym wydatki na wykonanie: wrzeciądzów, skobli, zawiasów.51 Z elementów wyposażenia więzienia wzmiankowane są łańcuch52 oraz „żelaza do kaźni” .53 Formy i przeznaczenia tych ostatnich możemy się jedynie domyślać. Ponad 20 razy w rachunkach odnotowano wydatki na naprawę lub zbudowanie nowych klatek, określanych czasem jako miejskie lub wielkie.54 W kilku przypadkach zasygnalizowane zostało ich przeznaczenie do więzienia miejskiego.5 5

O warunkach panujących w więzieniu posiadamy jedynie szczątkowe informacje.56 Zastanawiająca w porównaniu z rachunkami lubelskimi jest mała liczba informacji o wydatkach miasta na utrzymanie osób więzionych. Spora­

dycznie pojawia się w nich jedynie pozycja „świece do jeńców” .57 Wśród więźniów zdarzały się jednak osoby wyjątkowe. Więzień, którego kazał wsadzić Andrzej Kośla (zm. 1589),58 dostawał oprócz świec również strawę.59 N ato­

miast „pański kowal” świece i opał.60 Brak ogrzewania, obok głodu i złych

94 Ewa Zielińska

warunków sanitarnych, był z pewnością jedną z większych udręk więźniów.

Z rachunków dowiadujemy się, że Maciej Bialyński, administrator kraśnicki, polecił dwukrotnie wypłacić z kasy miejskiej pieniądze balwierzowi, leczącemu chłopa z „odziębienia nóg w więzieniu” .61 Złe warunki życia, atmosfera śledztwa, cierpienie fizyczne wywołane torturami i strach przed karą tworzyły dyspozycję psychiczną, w efekcie której osoby osadzone w więzieniu po­

dejmowały decyzję o samobójstwie. Rachunki odnotowują dwa takie przy­

padki.62

K at sprowadzany był do Kraśnika nie tylko w celu skłaniania oskarżonych do zeznań, ale również po to, aby egzekwować wymierzane przez sąd miejski kary. W roku 1587 otrzymał on zapłatę m.in. za „bicie u pręgierza” , czyli za wykonanie kary chłosty.63 Jest to jedyna wzmianka o pręgierzu w Kraśniku.

Zapewne znajdował się on w pobliżu ratusza. To, że kara odbyła się publicznie, a jej wykonawcą był kat, wzmacniało jej hańbiący charakter. Kilkanaście lat wcześniej (1573) karę chłosty na parze oskarżonej o cudzołóstwo wykonali wynajęci chłopi.64

Na kartach księgi rachunkowej pojawiają się też wydatki na narzędzia wykonywania kar. Wielokrotnie występują wzmianki o reperacji lub sprawie­

niu nowej kuny lub kun. Zachodzi jednak pewna trudność w interpretacji tych zapisek. Słowo to mogło bowiem zostać w nich użyte na oznaczenie narzędzia wykonywania kary na honorze, składającego się z metalowej obręczy umoco­

wanej łańcuchem do ściany ratusza, kościoła lub pręgierza, służącej do wystawiania przestępców na widok publiczny, mogło również oznaczać zawias do drzwi, bramy itp.6 5 W dwóch przypadkach jednak, gdy mowa jest o zapłacie za kunę „do ratusza” i „przy ratuszu” , a koszt ich wykonania jest stosunkowo wysoki, chodzi zapewne o narzędzie wykonywania kar.66

Najcięższy rodzaj kary, do której wykonania powołany był kat, to kara na gardle. W rachunkach najczęściej nie precyzuje się sposobu jej wykonania.

Posługują się one zwykle określeniem „tracenie” . Jedynie wydatki na budowę szubienic, powrozy, drabinę oraz jej przynoszenie i odnoszenie do wieży pozwalają domyślać się, że wykonano w tych przypadkach karę śmierci przez powieszenie.67 W roku 1587 miał miejsce w Kraśniku proces o czary, a oskarżona o nie kobieta została spalona.68 Nie mamy żadnych świadectw, które potwierdzałyby wykonywanie w Kraśniku kary śmierci przez ścięcie mieczem. W zapisie, dotyczącym kosztów naprawy miecza określonego jako miejski, chodzić może o zwykłą broń będącą w posiadaniu miasta.69 Druga wzmianka o wydatku jednego złotego na miecz odnosić się może do naprawy miecza katowskiego, występuje bowiem w otoczeniu innych wydatków ponie­

sionych na „M istrza” .70

Osoby, które popadły w konflikt z miejską sprawiedliwością, charak­

teryzowane są w podstawowym dla nas źródle bardzo ogólnikowo. Cechami, które znalazły swoje odzwierciedlenie, są płeć i narodowość.71 Rzadko poznajemy ich imiona, miejsce pochodzenia czy zarzut, pod którym zostali uwięzieni bądź skazani.

Kraśnika sprawy z katem 95

K at przybywający do Kraśnika wykonywał za osobną opłatą także czynno­

ści nie związane z wymiarem sprawiedliwości. Podobnie, jak działo się to w innych polskich miastach, był on zatrudniany do wykonywania prac porządkowych.72 Ze względu na to, że kontakt z brudem był wartościowany zdecydowanie ujemnie, czynności te zlecano ludziom niskiej kondycji społecz­

nej, a także katu i jego pomocnikom.73 Podobnie działo się także w Kraśniku.74 W ramach tych zajęć „Mistrz” zajmował się także usuwaniem padłych zwierząt.

Jednak nie w każdym, odnotowanym w księdze rachunkowej, przypadku płacenia „Mistrzowi, co czyścił miasto i robotę swą pochował” , chodzi o angażowanie do pospolitych, a często także budzących odrazę czynności porządkowych tego szczególnego funkcjonariusza wymiaru sprawiedliwości, specjalnie sprowadzanego z Lublina i goszczącego w Kraśniku tylko przejaz­

dem.75 W rachunkach kraśnickich wydatki na kata, który czyści miasto, pojawiają się prawie każdego roku. Często Kraśnik poddawany był temu zabiegowi w ciągu roku kilka razy. Osobliwą aktywność na tym polu wykazano w r. 1597, kiedy to czyszczono miasto czterokrotnie, w tym raz robiło to aż pięciu „Mistrzów” .76 Wśród tych mnożących się w rachunkach za czyszczenie miasta „Mistrzów” czy też „katów” mogli znaleźć się adepci rzemiosła katowskiego, choć wzmianki o pomocnikach katów w dostępnych nam źródłach są rzadkie.77 Nader często w zestawieniu wydatków miejskich pojawia się natomiast pozycja: „katom/Mistrzom ich prawa” . Są oni określani jako przechodzący, przebiegający przez miasto i zwykle otrzymują jeden grosz. (Od końca XVI wieku opłata ta zacznie być określana jako „przechodnie” .) Czasami również dostają dodatkowe wynagrodzenie za wykonanie zleconej pracy. Owych katów-przechodniów z katem funkcjonariuszem miejskim łączy­

ła tylko nazwa oraz częściowo zajęcie. Nie mieli oni jednak nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. Byli to wędrowni rakarze, trudniący się również sprzątaniem rynków i ulic w miastach.78

M ateriał źródłowy, którym dysponujemy, nie daje podstaw do tego, aby scharakteryzować, choćby w najbardziej ogólnym zarysie, stosunek przed­

stawicieli społeczności miejskiej do egzekutora sprawiedliwości.79 Nawet w tych miastach, w których przebywał stale, a nie tylko czasowo, jak w Kraśniku, zadanie to jest bardzo utrudnione. Postawy społeczne wobec kata realizowane były bowiem w obszarze zachowań codziennych, obyczajów i przesądów, a te z racji swego charakteru rzadko znajdowały swoje odzwier­

ciedlenie w źródłach.

Badacze podejmujący problem pozycji kata w społeczeństwie zgodnie stwierdzają atmosferę powszechnej niechęci, która towarzyszyła jego osobie.

Różnią się już jednak, jeśli idzie o wskazanie jej źródeł. Postawy negatywne wobec kata wywodzą ze społecznego potępienia faktu zadawania śmierci dla zysku lub też z odrazy, jaką budziła osoba, wchodząca w bezpośredni kontakt ze złoczyńcami - ich ciałami, krwią, zwłokami.80 Wydaje się jednak, że mogły one wyrastać zarówno ze społecznie potępianego sposobu zarobkowania, jak również z uprzedzeń wobec przestępców i ich fizyczności. W powszechnym

96 Ewa Zielińska

odbiorze profesja katowska należała do zajęć niegodnych (mercimonia inhones- ta). Charakter pracy stawiał jej wykonawców częściowo poza nawiasem społeczności miasta. Wyrazem tego było częściowe odsunięcie kata od udziału w życiu miejskim i jego zbliżenie do środowiska marginesu, w tym, co może wydać się paradoksem, do kręgów przestępczych.81

Śladów takich niechętnych, pełnych lęku i nieufności postaw wobec

Śladów takich niechętnych, pełnych lęku i nieufności postaw wobec