• Nie Znaleziono Wyników

Kto ma prawo wyrokować w sprawach kodyfikacji ortografii?

III. Reformowanie pisowni polskiej

1.1. Kto ma prawo wyrokować w sprawach kodyfikacji ortografii?

Przy okazji sporów na temat normalizacji pisowni wpod koniec XIX wieku i w pierwszych latach XX wieku powracało pytanie, kto ma prawo wyrokować w sprawach kodyfikacji ortografii: znawca zawodowy, każdy inteligentny miłośnik języka czy wy-łącznie jakieś ciało zbiorowe?, i co trzeba mieć głównie na uwadze: wymagania fonetyki, względy etymologiczne, tradycję czy wreszcie rozpowszechnienie pewnego sposobu pi-sania i „nałóg wyhodowany w masach ludności przez szkoły”? Przeważała opinia, że duchem języka są wyniki obserwacji jego historii, zamknięte w określonej formule gra-matycznej lub ortograficznej, mającej na widoku zmieniać „modny zwyczaj”, tj. utarty sposób mówienia lub pisania. Ponieważ przywilej tworzenia formuł naukowych przypada zawodowcom, to jasna oni powinni rozstrzygać wszelkie wątpliwości pisowniowe. Na takim stanowisku stał już 150 lat wcześniej ks. Onufry Kopczyński227

226 O tych wyrazach zob. K. Górski, Różne problemy Mickiewiczowskie. Serów pułki czy półki, „Pamiętnik Literacki”, Warszawa 1969, t. 60, z. 3, s. 221-226, podaję za I. Bajerowa, Polski język ogólnonarodowy…, op. cit., s. 49.

. Jednak laicy (mam tutaj jednak na myśli osoby wiedzące sporo o ortografii, czyli tzw. świadomych użyt-kowników polszczyzny) nie zamierzali się zdawać w sprawach ortografii wyłącznie na językoznawców. Sami zabierali głos, nie szczędząc jednak krytyki niepowołanym refor-matorom pisowni. W 1862 roku traktacik o pisowni wydał Bronisław Trzaskowski. Za-czynał się tak:

227 O. Kopczyński, Poprawa błędów w ustney i pisanaey mowie polskiey… op., cit., s. 59.

„Pomijając gramatykarzy, którzy przedmiot ten ex professo traktują, napotykamy od jakiegoś czasu po dziennikach naukowych dosyć częste o pisowni polskiej rozprawy.

(…) Zastanawia nas, że często ludzie niepowołani biorą się do tej pracy i zamiast wy-świecić należycie przedmiot, zaciemniają go coraz bardziej bałamucą nieświadomych na zasadzie Non lucem ex fumo, sed ex ful gore dant fumum. Dziwny to zaiste los gramatyki, który pod tym względem chyba tylko z pedagogiją porównać się da. Kto nie jest lub nie był żołnierzem, ten o strategii nie pisze; kto się nie uczył ogrodnictwa, ten się nie podej-mie szczepienia i hodowania drzew, ale do uczenia i prowadzenia młodzieży każdy nie-douczony żak czuje się uzdolnionym, a o najsubtelniejszych kwestyjkach języka wyroku-ją częstokroć tacy, co pierwszych jego zasad dobrze nie znawyroku-ją”228.

Ludwik Władysław Rzepecki z kolei pisał ostro:

„Gdyby teraz ożył Stańczyk, cofnąłby przynajmniej na dziś owo pamiętne dictum, że najwięcej w świecie lekarzy, i choć niechętnie, przyznałby palmę gramatykom. (…) Każdy urodził się Polakiem, toć czuje, że dobrze mówi; każdy umie pisać listy i rachunki, toć zżymać się musi na intruzów, którzy mu wiadomości gramatycznych zaprzeczają;

każdy ma sąd i zdanie, chociaż nie na znajomości rzeczy oparte, a więc razem i śmiało:

»hajże na Soplicę! «”229.

W 1883 roku ukazała się dość osobliwa książka Skarbiec odkryty bogactwa, pięk-ności i wszystkich prawideł zasadniczych mowy i pisowni polskiej Bożydara Ożyńskiego.

Autor, uderzając w ton patriotyzmu i wiary w ojczyznę, pisał:

„Ważną zewszechmiar jest rzeczą dla Polaka ród swój, a tem samem i własną mo-wę miłującego, aby ta najdroższa i najpewniejsza cząstka dziedzictwa od naddziałów mu zostawiona, ten szanowny ich myśli i uczucia wizerunek wiernie pielęgnował. (…) Znaj

228 B. Trzaskalski, Pisownia polska, Rzeszów 1862, s. 8.

229 L. W. Rzepecki, Dwa listy do „Lambdy” o pisowni ks. Malinowskiego, Poznań 1868, s. 10.

w języku obraz własny / Obfity, jak twe ziemie / Jak twe serce, sčery, jasny /I čysty jak twoje plemie230 (…).

W sprawach pisowni uważał, że „niepowinno być w pismie ani jednej litery, która się nie wymawia, to jest złożeń dwóch czy trzech liter, z wyjątkiem rz. Dlatego propono-wał używanie zupełnie nowych liter, np. ħ (= ch), ƈ (= cz), ẑ (= ż), ṥ (= sz), rʒ (= rz) i ta-kimi literami zapisywał w książce wszystkie wyrazy, np. rʒeƈowniki, drʒewo, ħoćby, ħciał, wṥe strony, syƈący, ħodzić, Towaẑystwo Prʒ. Nauk itp.231

Gdy w 1894 roku Jan Baudouin de Courtenay, Aleksander Brückner, Antoni Kali-na, Jan Karłowicz i Adam Antoni Kryński zaprotestowali przeciw uchwałom Akademii Umiejętności z 1891 roku w sprawie ortografii, poruszyli też kwestię niekompetencji:

. Rzecz jasna było to od-osobnione spojrzenie na sprawę udoskonalenia pisowni i nie znalazało naśladowców.

„Czy specjaliści domagający się sankcji dla pewnych zmian pisowni w imię nauki i praktyczności mają być traktowani jak rozpieszczone dzieci, którym przezorna mama odmawia jednej zabawki po to, żeby jutro nie napierały drugiej albo jak niesforni podda-ni, którym król odmawia słusznego prawa po to, by zaraz nie domagali się drugiego?

Któż to są ci uprzykrzeni specjaliści? Czy to gromada warchołów, która dla zdobycia popularności i narobienia wrzawy wymyśla co dzień nowe dziwolągi? Gdzie dowody, że lingwiści zmierzają do nieuzasadnionych a nagłych przewrotów? Kto lepiej od specjali-stów zna i znać powinien, co więcej, a co mniej jest praktycznym i możebnym, a zarazem mniej lub więcej naukowym uzasadnieniem?”.

Niekiedy występowano jednak przeciwko wyłącznej kompetencji specjalistów w sprawach pisowni. W 1891 roku niejaki Filograf zarzuca językoznawcom, że w sprawach ortograficznych stoją zawsze rzekomo na gruncie czysto naukowym, a jednak zmieniają zdanie:

230Skarbiec odkryty bogactwa, piękności i wszystkich prawideł zasadniczych mowy i pisowni polskiej ze-brał i najściślej opracował Bożydar Ożyński, Kraków 1883, s. 44 oraz s. 269.

231 Ibidem, s. 179.

„Oto nie dawniej jak w roku Pańskim 1882 było dogmatem dla onegoż świata, że pisownia -yja, -ija (opinija, racyja) jest jedynie słuszną i wymaganiom nauki odpowied-nią”232.

Tymczasem on sam pisał np. bjały, co wytknął mu i filologicznie uzasadnił, że to uchybienie, Justyn Feliks Gajsler na łamach tygodnika politycznego, społecznego i lite-rackiego „Prawda”233

Dość osobliwy stosunek do ówczesnej ortografii miał uczony warszawski Karol Appel. W „Poradniku Językowym” pisał tak:

. Warto dodać, że pisownię -yja, -ija (opinija, racyja) stosowali w 1885 roku wydawcy „Prac Filologicznych”, ale później zmienili zdanie i uznali, że naj-bardziej naukowa jest pisownia ja (opinja, racya). Za jakiś jednak czas chcieli wrócić „do najlepszej, najtrafniejszej i godnej ostatecznego zatrzymania starej pisowni -ia, -ya, ale ostatecznie zrezygnowali.

„Zawsze byłem zdania, że sprawa reformy pisowni jest zagadnieniem społecznym.

Potrzeba więcej taktu życiowego, więcej odczucia potrzeb narodu, zrozumienia warun-ków jego bytu niż erudycyi filologicznej. Prawie zawsze lingwiści zawodowi płodzą pro-jekty poronione, niezdatne do życia, wytwarza się pewnego rodzaju sekciarstwo ortogra-ficzne. Czyż nie jest wobec tego naszym obowiązkiem przemódz się [dziś przemóc się], poświęcić cośkolwiek z naszych osobistych przekonań, zrzec się mżonki [dziś mrzonki] o pisowni rzekomo »naukowej« i z poczuciem solidarności stosować pisownię panującą już na ziemiach polskich, tj. pisownię Akademii Umiejętności w Krakowie z 1891 roku?”234.

Dość powszechnie jednak przeważał wówczas pogląd, że przepisy ortograficzne nie są oderwanymi prawami naukowymi, mającymi czysto teoretycznie znaczenie, lecz prze-pisami konwencjonalnymi do stosowania w codziennej praktyce pisarskiej. Toteż wszel-kie wątpliwości ortograficzne mają prawo rozstrzygać nie tylko sami specjaliści, ale tak-że inni. Uważano, tak-że ortografia polska powinna być głównie odbiciem żywej mowy.

Alojzy Feliński dowodził, że niepodobna ustalić na czas dłuższy pisowni, gdyż powinna

232 Filograf, Jeszcze o praktycznym sposobie ustalenia pisowni polskiej, Warszawa 1891, s. 10.

233 „Prawda”, tygodnik polityczny, społeczny i literacki, s. 320-321, nr 27 z 4 lipca (22 czerwca) 1891 r.

234 „Poradnik Językowy” nr 6-7, Warszawa 1910, s. 24.

się ona zmieniać wraz ze zmianą sposobu wymawiania głosek. Powoływał się przy tym na to, że zarzucono kreskowania litery a wbrew obronie, której „nie pomógł ślepych no-wości każdej czcicielów zapał” (miał na myśli ks. Onufrego Kopczyńskiego). Twierdził, że doskonała pisownia powinna się odznaczać następującymi zasadami:

„Naprzód mieć trzeba w piśmie tyle znaków albo liter, ile jest oddzielnych w mo-wie tonów albo dźwięków: mniej – byłoby rzeczą niedostateczną, więcej – niepotrzebną.

Po wtóre każdy z tych dźwięków powinien wyrażać jedną tylko i zawsze tąż samą literą [dziś literę]: żadnej więc litery nie należy pisać, która się nie wymawia, ani opuszczać w wymawianiu żadnej, która się pisze. Po trzecie przygłosy, czyli półtony bardzo mało się różniące od głównego tonu mogą się wyrażać główną literą, ale trzeba ją rozróżniać na oko sposobem najwyraźniejszym i zawsze tymże samym w tymże samym przypadku, unikając wątpliwości i zamieszania, jakie rodzi mnogość znamion. Czy jest w naturze ludzkich ustanowień dosięgnąć tej doskonałości w pisowni? Wszystko wątpić o tem ka-że”.235.

Bronisław Trzaskowski był jednak zdania, że pismo nigdy u nas nie może się zu-pełnie zgadzać z mową, gdyż zapożyczyliśmy alfabet obcy, który tylko mniej więcej dał się zastosować do potrzeb języka polskiego. Wskutek nieznacznej wprawdzie, ale ciągłej zmiany mowy oddala się ona coraz bardziej od pisowni i coraz większa zachodzi między nimi sprzeczność. Dlatego pisownia musi iść podwójną drogą: albo nie troszczyć się wca-le o wymowę i zostać niezmienioną (Francuz pisze Bordeaux, a wymawia [Bordo]), albo się zmieniać od czasu do czasu ile możności i stosować do wymowy. Wydawałoby się, że zasada etymologiczna, uznawana za podstawę w pisowni w znacznie większej mierze niż zasada fonetyczna, powinna być czynnikiem zachowawczym w pisowni. Tymczasem sami etymologowie zmieniali czasem poglądy co do pochodzenia wyrazów, tak jak fone-tycy dopatrywali się coraz to nowych sposobów w wymawianiu i pragnęli dostosować ortografię. Prowadziło to do sytuacji, że najpierw Kryński, Karłowicz i Akademia Umie-jętności trzymali się pisowni Azyja, lilija, a następnie obydwaj zmienili zdanie i polecali pisownię Azja, lilja wbrew Akademii, która wolała zapis Azya, lilia. Do Kryńskiego i

235 A. Feliński, Pisma własne i przekładania wiersze…, op. cit., s. 23.

Karłowicza przyłączyli się w tej kwestii Baudouin de Courtenay, Brückner i Kalina, ale w 1911 roku Brückner nazwał pisownię Azja, lilja niemądrą i opowiadał się za pisownią Asia, lilia, by znowu po kilku latach uznać za zasadną pisownię Azya i lilia.

Prof. Jan Łoś z przekąsem wtedy podkreślał, że gdyby użytkownicy polszczyzny posłusznie słuchali językoznawców, toby od 1880 roku zmienili pisownię kilka razy: do 1882 roku Azyja, lilija; po 1882 roku Azja, lilja, od 1911 roku Azia, lilia, wreszcie od 1917 roku Azya, lilia236. Aleksander Brückner za ogólną zasadę pisowni uznawał np.

„używanie znaków na to, do czego służą, a więc jeżeli u nas znak y służy do wyrażania polskiej samogłoski y, to nie należy jej równocześnie stosować do wyrażania łacińskiej spółgłoski j, nie pisać więc tym samym znakiem syna i kwestyę”237. Warto dodać, że ję-zykoznawcy mimo wszystko nigdy nie uważali się za wyrocznię w sprawach pisowni.

Nazywali siebie rzeczoznawcami, ale nie wyrokodawcami czy prawodawcami. Oczywi-ście byli zdania, że głos ostateczny w sprawie kodyfikacji zasad ortograficznych „powin-na mieć kierownicza instytucya „powin-naukowa w kraju”. Tylko że powołane do tego celu To-warzystwo Przyjaciół Nauk w Warszawie, a następnie Akademia Umiejętności w Kra-kowie nie spełniły do końca oczekiwań. „Towarzystwo wniosło do ortografii nieznane przedtem nowości, a jego postanowienia znalazły przeciwników między własnymi jego członkami”. Podobnie Akademię Umiejętności krytykowano za to, że najpierw powinna ona była wyświetlić gruntownie i wszechstronnie punkty sporne w ortografii, a potem dopiero ogłosić wyrok, jak najlepiej umotywowany, do którego wydania powołuje się powszechny głos narodu. Dlatego należało zmierzać ku temu, by najwyższe władze oświecenia publicznego w kraju wydały wreszcie jednakowe w szczegółach przepisy ortograficzne, które by kończyły prace i wysiłki ujednostajnienia pisowni polskiej i miały obowiązywać we wszystkich szkołach w kraju.

Powiązane dokumenty