• Nie Znaleziono Wyników

Obrady przedstawicieli nauki i stowarzyszeń społecznych w sprawie ujednolicenia zasad pisowni polskiej 4 stycznia 1918 r

III. Reformowanie pisowni polskiej

1.5. Obrady przedstawicieli nauki i stowarzyszeń społecznych w sprawie ujednolicenia zasad pisowni polskiej 4 stycznia 1918 r

4 stycznia 1918 r. w sali posiedzeń Akademii Umiejętności rozpoczęły się długo oczekiwane obrady szerokiego kręgu przedstawicieli nauki i stowarzyszeń społecznych w sprawie ujednolicenia zasad pisowni polskiej261

259 Ibdem, s. 9, s. 19-20.

. Na plan pierwszy wysunęła się kontro-wersyjna sprawy joty, dlatego Artur Passendorfer odczytał swój memoriał, w którym za-znaczył, że zebrał około 300 wyrazów zbudzających wątpliwości, czy należy do nich

260 Ibidem, s. 22.

261Obrady rozpoczęły się o godz. 11. Przybyli na nie (podaję Za Jan Łoś, op. cit., s. 9): Benni, Chojecki, Chrzanowski, Czaplewski, Czubek, Erzepki, Kallenbach, Korbut, Kryński, Kujawski, Łęgowski, Łoś, Ma-kowski, MarcinMa-kowski, Morawski, Nitsch, Oziębły, Passendorfer, Potocki, Rozwadowski, Rudnicki, Rze-piński, Stein, Sternbach, Szober, Tretiak, Zagórowski, Zawiliński (28 osób).

zastosować przepis o użyciu j, czy też w dalszym ciągu pisać za pomocą i, jak to dotych-czas było. Ignacy Stein opowiedział się za tym, by pisownia niezbyt odbiegała od wy-mowy:

„Skoro nie można się zgodzić z zasadą, by każdy pisał tak jak mówi, trzeba wymy-ślić jeden sposób zapisu zbliżony do zapisy wymowy. Ale przy zachowaniu pisowni ta-kiej, jak Azya, Dania, należałoby wraz z przepisami wydać przepisy ortoepiczne, wtedy by dopiero wiadomo było, że czyta się [A-zy-a] i [Da-ńa]. Przy wprowadzaniu joty mogą powstać wątpliwości, czy istotnie należy wymawiać [szałwja], [gubernja], czy też raczej [szałwia], [gubernia]. Ale też i pisownia przez i, y nastręcza trudności początkującym, np.

przy pisaniu dopełniacza, celownika i miejscownika l. poj.; jeżeli pustynia tworzy w tych przypadkach formę pustyni, to mogą oni sądzić, że od Dania, gubernia też należałoby utworzyć formy Dani, guberni, nie zaś Danii, gubernii”262.

Ignacy Stein opowiedział się mimo wszystko za rozszerzeniem użycia j w pisowni polskiej. Chciał, żeby pisać j wszędzie tam, gdzie dotychczas pisało się i lub y, np. patr-jota, industrjalizm, austrjacki, histrjon, kabrjolet, Gabrjela itp., a w zgłoskach początko-wych zachowywać oryginalną pisownię obca, np. biologja, Pius, miazmat itd. Zostałyby nieliczne wątpliwości, takie jak turniura, bordiura, gipiura, kostium, Artiur itp., „wzglę-dem których należałoby dać szczegółowsze przepisy.

Innego zdania był Kazimierz Nitsch. Odróżniał on końcówki, w których j brzmi wyraźnie, od pozycji na początku lub w środku wyrazów. Jego zdaniem błędy ortogra-ficzne są zawsze możliwe, przy każdym systemie ortograficznym. Zauważył, że również pisownia przez y, i nie usuwała wszystkich wątpliwości. Osoby posługujące się nią nieraz się wahali, czy pisać diagnoza, dieta, diagram czy dyagnoza, dyeta, dyagram, a także Tryest, Pyus, pyjar czy Triest, Pius, Piar (nie: Pijar). Sięganie pod znaki konwencjonalne y oraz i było niepotrzebne, wystarczyłby jeden (i) bez obawy mieszania form, np. Pawia, pawia; Dania, dania; mania, Mania. Uniknięto by w ten sposób wszelkich wątpliwości w końcowych i środkowych zgłoskach (wymawiałoby się Pawia, pawia; Akademia, Rado-mia, gubernia, Alwernia, suknia itp.). Kłopot dotyczyłby jedynie zapisu takich wyrazów

262 Ibidem, s. 10.

jak Rosia, Azia, Francia, w których słychać by było śa, źa, ća. Dlatego Nitsch zgadzał się ze Steinem, by po spółgłoskach s, z, c pisać j, a nie i. Należałoby się jedynie zastanowić – dodawał Nitsch – nad wyodrębnieniem około dziesięciu wyrazów typu Sion, cianek i zaznaczyć, że pisze się j także w sylabie początkowej (Sjon, cjanek).

Jan Rozwadowski, odnosząc się do projektu Aleksandra Brücknera263, twierdził, że w razie przyjęcie tych propozycji litera i po spółgłosce miałaby aż cztery znaczenia: 1.

znaku zmiękczenia, 2. j, 3. ij, 4. yj. Pisałoby się wówczas nie tylko zawiadiaka, kopia, ale także np. bodiak czy diabeł, do diaska. Takie użycie litery i „wykrzywiłoby pisownię pol-ską i raczej lepiej by było wszędzie stosować jotę”264

Zebrani z uwagą wysłuchali następnie uwagi Adama Antoniego Kryńskiego. Wy-bitny językowawca zaczął wystąpienie od tego, że „każda pisownia musi mieć odstęp-stwa od ogólnych zasad; nie ma takiej, która by się obywała bez wyjątków. Jeżeli są do wyboru dwie, należy wybrać lepszą, zgodniejszą z wymawianiem”. Otóż pisownia z uży-ciem i, y między spółgłoską a samogłoską nie odpowiada sposobowi wymawiania: bar-dziej trafna okazuje się tu pisownia przez j. Jego zdaniem początkowe dja- można by zawsze pisać przez j jak djabeł. Kolonie letnie jednakowo piszemy, a inaczej my (na co Kazimierz Nitsch zareagował, mówiąc: „głupie kopje jednakowo wymawia-my, a inaczej piszemy”), a Dania, mania to krzycząca sprzeczność ze sposobem wyma-wiania podobnie pisanych wyrazów polskich dania, Mania. Nawet łacińskie wyrazy gra-tia, etiam czytamy jako słowa dwuzgłoskowe – argumentował – co dowodzi tego, że się wymawia podobne zgłoski w wyrazach przyswojonych.

.

Antoni Adam Kryński brał pod uwagę wzgląd na szkołę:

„Chodzi o uproszczenie pisowni, a więc niechże w zgłoskach, w których wyma-wiamy j, będzie obowiązywać pisownia zgodna z wymawianiem. Sposób pisania przez i, y jest przeżytkiem wprowadzonym do Akademii przez ludzi, którzy się nie zajmowali językoznawstwem, a mieli szacunek dla uchwał Deputacji Towarzystwa Naukowego Warszawskiego z 1829 r. Tak więc ze względów oczywistych powinno się zalecać pi-sownię przez j w zgłoskach końcowych, a co się zaś tyczy zgłosek początkowych i

263 Patrz: Aneks 2.

264 Ibidem, s. 12.

kowych, należałoby dążyć do zgody i o ile możności zmniejszyć liczbę wyjątków, nie łamiąc jednak dla niej zasady ogólnej.

(…) Najpraktyczniej więc by było, jedynie z wyjątkiem zgłosek początkowych, pi-sać wszędzie j po spółgłosce, np. patrjota, industrjalizm, austrjacki, histrjon, kabrjolet, Gabrjela itp., a w zgłoskach początkowych zachowywać oryginalną pisownię obcą, np.

biologia, Pius, miazmat itp. Wyjaśnienia potrzebne by były tylko przy s, z, c, np. Siam, Sion, scjencja, scjatyka. Wątpliwymi by zostały nieliczne wyrazy, takie jak turniura, bordiura, gipiura, kostium, Artiur itp., względem których należałoby dać szczegó-łowszcze przepisy. (…) Musimy dojść do jedności, ale nie drogą gwałtu i bezwzględnego narzucania innym zdania popartego czy to większością głosów, czy też przywilejem ja-kiejś wyższości265.

Do uchwalenia pisowni kompromisowej z jotą w zgłoskach końcowych i środko-wych, a z i w zgłoskach początkowych, wezwał w dalszym ciągu posiedzenia dr Stani-sław Łęgowski, na co również zgadzał się prof. StaniStani-sław Szober. Zaprotestował prze-ciwko takiemu stanowisku Artur Passendorfer, który bronił dawnej pisowni Walnego Zjadu Akademii, z 17 lutego 1917 r., twierdząc, że jest najbardziej rozpowszechniona i według niej wydrukowano większość książek:

„Jeżeliby jednakże trzeba się było z nią rozstać, nie należy wprowadzać i między spółgłoskę a samogłoskę w zgłoskach początkowych wbrew uchwale Akademji z 17 lu-tego 1917 r. Lepsze by było dj-, bo wtedy djabeł i Kandja pisałoby się według jednej zasady, i słusznie, skoro w obydwu tych wyrazach dja- jednakowo się wymawia. Jakże sobie jednak poradzić z takimi wyrazami jak fortepjan, pianino, stjuk, debjutować, ko-afjura? Trzeba je będzie pisać przez j, a więc także zapewne !ymbjoza mimo biologja, aprjoryczny mimo prior…”266.

Po tym głosie Ignacy Stein zdradził, że nie byłby przeciwny rozszerzaniu użycia j nawet na takie wyrazy jak poljandrja zamiast poliandria, w innych jednak słowach

265 Ibidem, s. 12-13.

266 Ibidem, s. 14.

żałoby zachować i, gdzie tego wymaga konsekwencja, np. prior, pianino, biologja, a tak-że aprjoryczny zamiast mimo prior. Kazimierz Nitsch zauważył następnie, tak-że szerokiem ogółowi piszących trudniej jest przyswoić sobie informację, po jakich literach pisać i, a po jakich y, aniżeli przywyknąć do używania j po każdej spółgłosce. Podkreślił, że w szkołach galicyjskich uczniowie często mylą się w stosowaniu zasad pisania i lub y. War-to by zatem wrócić do zasad uchwalonych przez Wydział Filologiczny Akademji z 13 i 19 grudnia 1916 r., częściowo zmienionych przez Walne Zgromadzenie członków Aka-demii 17 lutego 1917 r., a mianowicie, żeby pisać j w zgłoskach końcowych i środko-wych oraz i w zgłoskach początkowych, a inaczej tylko wtedy, gdy akcent główny pada na samogłoskę: Tryjest, Syjon, Syjam, Pryjam. W formach pochodnych powinno się utrzymać pisownię wyrazów, od których one pochodzą, a więc Tryjestu, syjonizm, syjam-ski itp. Jedyną trudność przedstawiają zgłoski środkowe w takich wyrazach jak polian-drja, hemiopja itp., ale wydaje się to pojedynczym argumentem przemawiającym za tym, by w środkowych zgłoskach pisać i.

Inny dyskutant dr Mikołaj Rudnicki przekonywał słuchaczy, że każda pisownia ma charakter konwencjonalny, dlatego też nie względy naukowe, ale praktyczne muszą o niej rozstrzygać. Ponieważ pisownia z użyciem liter i, y jest już rozpowszechniona, powaga Akademii Umiejętności powinna wszystkich skłonić do tego, byśmy się właśnie nią po-sługiwali, a nie literą j.

Zabierając głos po raz drugi, prof. Kazimierz Nitsch podkreślił, że pisownia z jotą nie jest młodsza od pisowni przez i, y, która tylko czasowo wyparła tamtą, jednak potem było już na odwrót. Według niego powaga Akademii zostałaby zachowana, gdyby utrzy-mano jej uchwały z 17 lutego 1917 r. Dr Artur Chojecki był zdania, że reformowanie pisowni powinno iść w kierunku jej fonetyzacji, a więc w razie czego rozszerzaniu użycia joty. Przez zbliżanie pisowni do wymowy wpływa się bowiem na konserwowanie tej drugiej, a chodzi też o to, żeby język nie zmieniał się pod wpływem jakichś innych czyn-ników zewnętrznych. Ignacy Stein wskazał na sytuacje, kiedy to pisownia wywarła wpływ na wymowę, np. Dyonizy, radyum czy Azya. Gdybyśmy jednak zapisywali te sło-wa przez y, mogłoby się dojść do zmiany artykułowania tych słów, tzn. jako formy

dwu-zgłoskowe stałyby się wtedy trójdwu-zgłoskowe. Jak wykazało próbne głosowanie, jota miała więcej zwolenników w środkowych i końcowych zgłoskach wyrazów niż litery i, y267

Po południu tego samego dnia rozpoczęła się dyskusja nad rozróżnianiem końcó-wek -im, -ym oraz -em i imi, -ymi oraz -emi w narzędniku i miejscowniku l. poj. oraz na-rzędniku l. mn. deklinacji zaimkowo-przymiotnikowej. Zdania były rozbieżne, nieraz już znane i wygłaszane przez referentów, dlatego nie doprowadziły do konsensu, tak że za-sadniczą część dyskusji odłożono do dnia nastepnego.

.

W drugim dniu (5 stycznia 1918 r.) posiedzenia plenarnego w Akademii Umiejęt-ności, podczas którego miały być rozpatrzone z punktu widzenia zawodowych języko-znawców i pedagogów sporne zagadnienia pisowni, uczestniczyli przedstawiciele zapro-szonych instytucji: galicyjskiej Rady Szkolnej Krajowej i jej wiceprezydent Fryderyk Zoll junior, inspektor radca Stanisław Rzepiński oraz dr Zygmunt Zagórowski; Minister-stwa Wyznań Religinych i Oświecenia Publicznego w Królestwie Polskim Adam Antoni Kryński i Stanisław Szober; Towarzystwa Naukowego w Warszawie Gabriel Korbut;

Głównego Zarządu Macierzy Szkolnej w Warszawie Ignacy Baliński i Kazimierz Kujaw-saki; Stowarzyszenia Nauczycielstwa w Królestwie Polskim dr Tytus Benni; Towarzy-stwa Przyjaciól Nauk w Poznaniu dr Bolesław Erzepki i dr Stanisław Łagowski; Towa-rzystwa Naukowego w Toruniu ks. Paweł Czaplewski i hr. Oswald Potocki; Głównego Zarządu Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych we Lwowie Aleksy Makowski i Franciszek Oziębły; krakowskiego Koła tegoż Towarzystwa Antoni Marcinkowski i dr Mikołaj Rudnicki. W roli rzeczoznawców wystąpili: Artur Passendorfer, Ignacy Stein, Roman Zawiliński. W komplecie zjawili się członkowie Wydziału Filologicznego Aka-demii Umiejętności Kazimierz Morawski, Józef Tretiak, Leon Sternbach, Józef Kalen-bach, Stanisław Tomkowicz, Jan Rozwadowski, Ignacy Chrzanowski, Jerzy Mycielski, Józef Rostafiński, Ja Łoś, Jan Czubek, Tadeusz Grabowski, Kazimierz Nitsch i Stanisław Windakiewicz, a w charakterze gościa specjalnego dr Artur Chojecki.

Pierwszy zabrał głos sekretarz generalny Akademii prof. dr Bolesław Ulatowski, wyjaśniając raz jeszcze, że skoro pojawiły się protesty przeciwko ogłoszonym przez Akademię zasadom pisowni z 17 lutego 1917 r., konieczne stało się rozpatrzenie raz jesz-cze spraw reformowania pisowni, tym razem w większym gronie eksperckim. Zaznaczył,

267 Ibidem, s. 17.

że Akademia Umiejtności, jako jedynie pośrednik, może uchwalić taką czy inną reformę, ale nie ma pewności, że jej uchwały wejdą w życie, gdyż posłuch dla niej opiera się wy-łącznie na dobrej woli instytucji i społeczeństwa. Za rzecz najważniejszą uznał to, by tak samo pisano w szkołach na wszystkich ziemiach polskich i żeby wreszcie nastąpiło zjed-noczenie narodu w tej kwestii. Prof. Kazimierz Morawski, przewodniczący, dodał:

„Obrady powinny się toczyć sine ira et studio [bez niechęci i bez sympatii, czyli bezstronnie – mój przypis], bo musimy zgodnie i szybko rzecz ubić. Byłoby rzeczą śmieszną, gdybyśmy dziś nie pogodzili się w !ortografji, skoro chcemy, aby cały naród tworzył jedną duszę i jedno ciało”268.

Ważną okolicznością stało się wystąpienie przedstawicieli Głównego Zarządu Ma-cierzy Szkolnej Ignacego Balińskiego i Kazimierza Kujawskiego. Zaznaczyli, że „rzadka to i uroczysta chwila, w której nad jedną sprawą obchodzącą cały naród polski, wspólnie obradować mogą uczeni Polacy z Krakowa, ze Lwowa, z Poznania, Torunia i Warsza-wy”, i postawili wniosek, żeby

„na zgromadzeniu przedstawicieli instytucji naukowych i oświatowych w Krakowie d. 5 stycznia 1918 r. (zachowuję ówczesną ortografię):

a) rozważyć główne punkty sporne dotyczące pisowni polskiej;

b) prosić Akademję Umiejętności w Krakowie, aby po dokładném zbadaniu wszelkich materjałów i argumentów ustaliła i ogłosiła jeden jedyny system pisowni pol-skiej, dokonywając tego samego w czasie jak najkrótszym;

c) wyrazić opinję, że dla dobra publicznego całe społeczeństwo i wszystkie instytucje polskie powinny się poddać ostatecznemu orzeczeniu Akademji Umiejętności.

(…) Czyż moglibyśmy dziś odmówić Akademji Umiejętności roli najwyższego trybunału w sprawie pisowni? Czy powinniśmy pozostawić sobie prawo krytykowania i niewykonania jej wyroku ostatecznego? Sądzimy, że wyrokowi takiemu poddać się po-winniśmy w imię karności społecznej i solidarności narodowej”269

268 Ibidem, s. 19.

.

269 Ibidem, s. 21-22.

Wiceprezydent galicyjskiej Rady Szkolnej Krakowskiej dr Franciszek Zoll również opowiedział się za tym

„aby ortografja we wszystkich ziemiach polskich była jednolita. Musi nastąpić kompromis wobec rozbieżności zdań, autorytet do przeprowadzenia tego kompromisu ma jedynie Akademja Umiejętności w Krakowie. (…) Mam zaszczyt oświadczyć, że ortogra-fję ustaloną przez Akademję Umiejętności Rada Szkolna Krajowa bezwzględnie przyjmie i wprowadzi we wszystkich szkołach galicyjskich: ludowych, średnich, przemysłowych i nadlowych”270.

Specjalne oświadczenie przysłał na obrady zarząd Towarzystwa dla Popierania Na-uki Polskiej we Lwowie:

„Na wypadek nieobecności naszego przedstawiciela przy obradach wyrażamy ży-czenie, by propozycje zawrte w piśmie Wydział Filolgiczny uznał tak jak gdyby były zakomunikowane przez samego delegata obecnego, t.j. ażeby je uwzględnił prza zlicza-niu głosów, ewentualnie, w myśl uchwały majowej Walnego Zgromadzenia Akademji liczył się także z wyrażonemi co do niektórych punktów wnioskami odesłania pewnych możliwych kwestyj spornych do ostatecznej decyzji przyszłego Walnego Zgromadzenia członków Akademji”271.

W atmosferze koncyliacji poddano następnie głosowaniu wniosek złożony przez Główny Zarząd Macierzy Szkolnej. Za jego przyjęciem, a w konsekwencji uznaniem uchwał Akademii za bezwzględnie obowiązujące, byli wszyscy. Jedynie Ministerstwo Wyznań Religinych i Oświecenia Publicznego, Stowarzyszenie Nauczycielstwa Polskie-go w Warszawie i Towarzystwo Naukowe Warszawskie wyraziły życzenie, by w jak największym wymiarze utrzymać uchwały Akademii z 17 lutego 1917 r. w sprawie pi-sowni.

270 Ibidem.

271 Ibidem, s, 23.

Przytoczmy najważniejsze opinie i argumenty na temat reformy pisania przedsta-wione przez ekspertów w trakcie obrad merytorycznych. Prof. Jan Czubek, reprezentuj ą-cy Wydział Filologiczny Akademii Umiejętności, odniósł się do kilku kwestii:

„Język polski nie zna związków głosowych -bja, -cja, -dja, -fja, -gja, -kja, -lja itp. i nasze narzędzia mowy bez świadomego przymusu zgłosek takich wymówić nie mogą.

Kto więc podobne niepolskie połączenia głosowe wprowadza, dopuszcza się odpolszcza-nia języka, zachwaszczając głosownię żywiołami obcemi. W razie rozszerzeodpolszcza-nia użycia joty będziemy zmuszeni posługiwać się aż czterema ortografjami a) dla wielku XVI, boć współczesnych autorów niepodobna drukować według ortografji najnowszej; b) dla Mic-kiewicza, c) dla ludu mówiącego: Austry-ja, Galicy-ja; d) dla osób wykształconych”.

Zwrócił uwagę na to, że w dawniejszym swym stanie język polski polszczył obce nazwy tak dalece, że trudno teraz wykryć formę pierwotną, np. Askold – Jaszczołt, Got-frid – Gosprzyd, thoriaca – dryjakiew. W XVI wieku z Riga zrobiła się Ryga, ale Riva ciągle jest Rivą. „Niektóre nazwy są na pół spolszczone: wymawia się je zgodnie z pra-widłami naszej głosowni, ale zachowują one własna, obcą pisownię, np. Goethe, Schiller – Giete, Szyler” – przekonywał. Wnioskował o to, żeby generalnie nie spolszczać nazw własnych, dopóki nie zostaną na dobre przyswojone.

Kazimierz Nitsch uspokajał, że „nie musimy się obawiać czterech ortografji i że klasyków należy drukować w ich własnej pisowni”. Z kolei dr Mikołaj Rudnicki streścił nadesłany przez prof. dr. Wilhelma Bruchnalskiego referat o pisowni -ya, -ia ułożony na podstawie danych statystycznych wyjętych z utworów poetyckich ostatnich stu lat. Autor dowodził, że grupy dźwięków dotychczas oznaczane prze litery -ia, -ya po spółgłosce jako dwuzgłoskowe traktowali przeważnie Mickiewicz, Siemieński i Kasprowicz, a jako jednozgłoskowe Krasiński, Pol, Lenartowicz, Gomulicki, Asnyk, Konopnicka i Staff. W tej sytuacji opowiadał się za pozostawieniem zróżnicowania pisowni Marya, ale Zofia.

Istotnym punktem posiedzenia było poddanie pod głosowanie wniosku Ignacego Steina i Stanisława Szobera o to,

„by:

– w początkowych zgłoskach pisać i i zachowywać ten sposób pisania w złożeniach typu biologja, symbioza. Wyjmuje się spod tego wyrazy, w których wyraźnie słychać y i pada na nie akcent główny, np. chryja, bryja, Tryjest, Syjam, Syjon, tryjumf. Wprowadza-jąc przepis o pisaniu i po spółgłosce, trzeba będzie objaśnić sposób wymowy nowo pisa-nych wyrazów, np. piano, piastr, piedestał, pierrot, pion, biuletyn, biuro, biust, fiok;

– w innych zgłoskach (środkowych i końcowych) pisze się j, z tym że wyjmuje się spod tego wyrazy z przyrostkami: -ier(a), -iura po -n-, -k-, -g-, np. pionier, maniera, tur-niura, pakier, blagier, oraz złożenia z poli-, demi-, np. poliandrja, demiurg, przy czym i potrzebne jest podanie wyjaśnienia o sposobie czytania tych wyrazów”.

Za przyjęciem tego wniosku było osiemnaście osób, przeciw opowiedziało się dwanaście272

Największym jednak zagadnieniem spornym okazało się ustalenie pisowni końcó-wek w niektórych przypadkach deklinacji zaimków i przymiotników. Co do jednego pa-nowała zgoda wszystkich: że nie należy zachowywać przepisu prof. Antoniego Małec-kiego, który zalecał w l. poj. i w l. mn. rozróżniać końcówki według rodzajów: wielkim domem, w wielkim domu, wielkimi domami, lecz: wielkiem miastem, w wielkiem mieście, wielkiemi miastami i wielkiemu wsiami. Podkreślono, że pisownia końcówek em, emi i -im, -imi ma raczej związek z zapisywaniem końcówek mianownika l. poj. lub l. mn, cho-dzi zatem o rozstrzygnięcie, czy stale pisać -im (-ym), -imi (-ymi), czy też rozróżniać w piśmie końcówki według przepisu Walentego Szylarskiego i Onufrego Kopczyńskie-go

.

273

Zdaniem wielu ekspertów zasada fonetyczna nie przemawia ani za rozróżnianiem, ani za nierozróżnianiem końcówek i niezmiernie trudno by było ustalić sposób artykulacji tych form u ogółu Polaków. Zasada etymologiczna też nie daje wskazówek rozstrzygają-cych. W l. poj. roróżniano narzędnik (dobrym człowiekiem, małym dzieckiem) od miej-scownika (o dobrym człowieku, o małem dziecku), ale w l. mn. narzędnik kończył się na

-.

272 Ibidem, s. 27.

273Przypomnijmy, że Walenty Szylarski w 1770 roku, a Onufry Kopczyński w 1778 roku wprowadzili zasadę rozróżniania końcówek w l. poj. i l. mn. według schematu: wielki człowiek – wielkim człowiekiem, o wielkim człowieku; ale: małe dziecko – z małym dzieckiem, o małem dziecku, oraz głupi ludzie – głupimi ludźmi, ale: głupie przesądy – głupiemi przesądami, głupie dzieci – głupiemi dziećmi.

imi, -ymi od czasów, kiedy ustaliły się koncówki deklinacji tematów twardych według analogii do tematów miękkich, co dokonało się w czasach przedpiśmiennych. Dlatego etymologia sprzeciwiałaby się wprowadzaniu form na -emi, ale także form miejscownika -ym, -im. Historycznie rzecz ujmując, już Janusz Januszowski zalecał w „Nowym karak-terze polskim” z 1594 roku rozróżnianie miłosierni ludzie – miłosiernymi ludźmi, ale:

miłosierne uczynki – miłosiernemi uczynkami, a także obłudnemi myślami, prawdziwemi rzeczami itp. Kiedy w 1873 roku ukazała się „Gramatyka języka polskiego” Adama An-toniego Kryńskiego i zaczął obowiązywać głównie w Warszawie i w granicach Króle-stwa Polskiego po raz pierwszy przepis o nierozróżnianiu końcówek -im, -ym, -imi, -ymi zaczął zdobywać zwolenników, ale mimo wszystko nie raziły ich formy potym, zaczym, Lindym, Lindymi czy w Zakopanym (woleli „stare” potem, zaczem, Lindem, Lindemi, w Zakopanem). Ponadto gdyby usunąć z codziennego użytku końcówki -em, -emi, to przy-szłe pokolenie Polaków raziłoby uzywanie rymów np. z niemi – ziemi, przytem –

miłosierne uczynki – miłosiernemi uczynkami, a także obłudnemi myślami, prawdziwemi rzeczami itp. Kiedy w 1873 roku ukazała się „Gramatyka języka polskiego” Adama An-toniego Kryńskiego i zaczął obowiązywać głównie w Warszawie i w granicach Króle-stwa Polskiego po raz pierwszy przepis o nierozróżnianiu końcówek -im, -ym, -imi, -ymi zaczął zdobywać zwolenników, ale mimo wszystko nie raziły ich formy potym, zaczym, Lindym, Lindymi czy w Zakopanym (woleli „stare” potem, zaczem, Lindem, Lindemi, w Zakopanem). Ponadto gdyby usunąć z codziennego użytku końcówki -em, -emi, to przy-szłe pokolenie Polaków raziłoby uzywanie rymów np. z niemi – ziemi, przytem –

Powiązane dokumenty