• Nie Znaleziono Wyników

Powstanie Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie jako ośrodka pracy naukowej i literackiej. Projekt normalizacji pisowni Alojzego Feli ńskiego

Mimo niesprzyjającej sytuacji geopolitycznej w 1800 roku113 z inicjatywy Stani-sława Sołtyka114

W 1816 roku z nowym projektem normalizacji pisowni wystąpił poeta i dramatopi-sarz Alojzy Feliński

powstało w Warszawie ważne ciało kolegialne – Towarzystwo Przyja-ciół Nauk, które w pierwszej ćwierci XIX wieku nie szczędziło wysiłków, by nie tylko ocalić polszczyznę, ale wręcz wynieść ją na wyższy poziom. Stało się ono głównym ośrodkiem pracy naukowej i literackiej grupujących uczonych i pisarzy, m.in. Kazimierza Brodzińskiego, Stanisława Staszica, Samuela Bogumiła Lindego, Jana Chrzciciela Alber-tandego, ks. Stanisława Potockiego, Wojciecha Anzelma Szweykowskiego i gen. Józefa Mrozińskiego. Wszyscy oni poświęcali poprawności i kulturze języka oraz pisowni sporo uwagi w specjalnych pracach i rozprawach, nierzadko spierając się o merytoryczne kwe-stie pisowni (znamienne, że propozycje ortograficzne przygotowane i forsowane przez ks. Onufrego Kopczyńskiego napotykały opór właśnie w warszawskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk).

115, publikując pozycję pt. Przyczyny używanej przeze mnie pisowni autorstwa116(zamieścił ją w „Pamiętniku Warszawskim”, czyli dzienniku nauk i umiejęt-ności). Tak pisał na początku:

113 Pamiętano tym, że narodowi pozostała jedynie jego kultura i język. „Mowa ojczysta to (…) jedyny skarb, który w tak powszechnym rzeczy naszych zatraceniu dał się jeszcze uratować” – pisał Hugo Kołła-taj. „Ona jedyna [mowa] została się na powierzchni powodzi, która nas zalała, a z mową została się pamięć jestestwa naszego” – grzmiał Julian Ursyn Niemcewicz.

114Był marszałkiem Sejmu Księstwa Warszawskiego, podstolim wielkim koronnym w latach 1784-1789, posłem na Sejm Czteroletni, należał do najczynniejszych w przygotowaniu i przeprowadzeniu Konstytucji 3 maja 1791 r.

115To on napisał tekst pieśni „Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki /Otaczał blaskiem potęg i chwały, /Coś ją osłaniał tarczą swej opieki /Od nieszczęść, które przygnębić ją miały”.

116 A. Feliński, Pisma własne i przekładane wierszem, t. I, Warszawa 1816.

„Niech każdy z pisarzów polskich, który w czymkolwiek ma różne zdanie wzglę-dem pisowni, (…) nie przestaje na tym, że (…) na przyjacielskich posiedzeniach o tym rozmawia; lecz niech przyczyny swoje powszechności objawi i pod jej wyrok podda: a wówczas złe przyczyny upadną, dobre się utrzymają i z samej różności jednostajność wypłynie”117.

Feliński miał niewątpliwie szacunek dla dzieła Kopczyńskiego, ale uznał, że ko-nieczne są uzupełnienia i poprawki, jeśli chodzi o pisownię, gdyż ukazało się dzieło o ogromnym znaczeniu ogólnonarodowym – Słownik języka polskiego Samuela Bogumiła Lindego wydany w sześciu tomach w Warszawie w latach 1806-1814, w którym leksy-kograf oparł się na materiale zaczerpniętym z utworów najwybitniejszych pisarzy po-cząwszy od XVI wieku. Linde, z pochodzenia mieszczanin toruński ze szwedzkiej rodzi-ny osiadłej od dawna w Polsce, tak odniósł się do ortografii we „Wstępie do słownika polskiego” do drugiego, przerobionego i pomnożonego, wydania pod redakcją Augusta Bielowskiego (ukazało się nakładem Zakładu Narodowego im. Ossolińskich w latach 1854-1860):

„(…) Jeszcze z jednej okoliczności tu się wytłumaczyć muszę, w któréjby mógł kto uczynić zarzut dziełu mojemu, gdybym ją, mimo się puścił, t.j. z pisowni, czyli ortografii w niém użytém. Jak w każdym, osobliwie żyjącym języku, tak i w Polskim, niemasz po-wszechnej zgody na prawidła ortografii; co zdaje mi się stąd pochodzi, że różne, dalekie od siebie, nawet sobie wprost przeciwne, stanowi każdy źrzódła, z których czerpa prawi-dła ortograficzne. Jeden n.p. raz każe pisać tak, jak się mówi; inny znowu: pisać, jak dawni pisywali; gdzieindziej: stosować się do teraźniejszego trybu; raz każą się trzymać ściśle etymologii; drugi raz bez potrzeby wcale ja krzywdzą.

Najnowszych przepisów ortograficznych najcelniejsi nawet pisarze nasi nie zacho-wują. Cóż tedy w takiéj sprzeczności zdań autorowi słownika pozostawało? Uważając, że dzieło jego wystawia niejako historyją języka, że w niém żywcem przytacza wyimki z pism rozmaitych wieków; nie potrzeba się dziwić, ze zostawiając ortografią każdego z autorów, nie zachowuje w niéj jednostajności. Byłbym to sobie poczytał za niejakie

117 A. Feliński, op. cit., s. XXII-XXIII.

zgwałcenie textu pisarzów, i sfałszowanie historyi języka, gdybym przekształcał w wy-imkach z nich przytoczonych sposób ich pisania na teraźniejszą ortografią. Tego tylko pozwoliłem sobie względem nich, żem naddatki dawnej ortografii uchylił. Nie pisałem then, tho, ani nie używałem y zamiast i, n.p. chłopyątko zamiast chłopiątko. Z resztą, co do mojej własnej ortografii, założyłem sobie za główne prawidło trzymać się, ile tylko można, etymologii; ponieważ tém jedynie dogadza się Słowiańszczyźnie, i przepisy jej sprostowane już nie będą dla cudziemców tak uciążliwémi”118.

Alojzy Feliński w ten sposób opisywał ów stan:

„Nikt prawie Kopczyńskiego wszystkich prawideł nie tylko w pisaniu, ale i w dru-ku nie zachowuje; nikt nawet nie jest podobno przekonany, że je wszystkie ściśle zacho-wywać należy. Wszyscy wołają, że potrzeba koniecznie naszą pisownię ustalić”119.

Wymyślił, że w tej sytuacji warto by wspólnie opracować „wyrok ostateczny”, a mieliby tego dokonać członkowie warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz profesorowie Uniwersytetu Wileńskiego i Akademii Krakowskiej120

Z nowości ortograficznych Alojzego Felińskiego warto zwrócić uwagę na kilka.

Otóż przede wszystkim odrzucał on kreskowane á przywrócone przez Kopczyńskiego .

121

118 S. B. Linde, Słownik języka polskiego, t. I, Lwów 1854, s. XIII.

, ale zachował kreskowane é i ó. Zalecał pisownię bezokoliczników z końcowym -ć, np.

być, kłaść, wieść zamiast bydź, kładź, wiedź, zapisywanie form 2. osoby tryby rozkazują-cego czasowników w postaci rwij, tnij, drzyj, zwij, a nie: rwiej, tniej, drzej, zwiej, pisanie przyimków i prefiksów przez z, a nie: s, czyli z, bez, przez, roz- („gdzie zachodzi prepo-zycya, nie piszemy s, ale z”; wcześniej pisano s tobą, beskres, roskosz, przeskok”), łączną lub rozłączną pisownię przeczenia nie oraz imion własnych cudzoziemskich. Najbardziej

119 A. Feliński, Pisma własne i przekładania wierszem, t. I, Warszawa 1816, s. XX.

120 Tak: I. Bajerowa, Polski język ogólny XIX wieku, t. I Ortografia, nonologia z fonetyką, morfonologia, Katowice 1986, s. 20.

121Kopczyński i jego zwolennicy uważali, że przywrócenie w piśmie pochylenia liter pociągnie za sobą przywrócenie pochyleń w mowie, a to zwiększy bogactwo i piekno polszczyzny i będzie zgodne z języko-wa tradycją. Byli zdania, że skoro w tekstach z XVI wieku pojawiało się á, to musiało być także wymawia-ne, a zatem wystarczy teraz zalecić stosowanie odpowiedniego znaku w piśmie i ścieśniona głoska wróci do mowy.

jednak Feliński przysłużył się sprawie ortografii polskiej tym, że na miejsce dawniej używanych i, y wprowadzał literę j przed samogłoską (np. jabłko, swoje) oraz przed spół-głoską i na końcu wyrazu (np. bajka, jajko, kraj, moje zamiast kray, iayko, moie)122. Za-proponowanie przez Felińskiego (zgodnie z wzorem Biblii gdańskiej z 1632 roku) joty123 wywołało jednak wiele polemik:

„(…) co żyło i pisało, rozdzieliło się na dwa obozy, za i przeciw j, a polem walki było już to pisma periodyczne, już przedmowy do różnych ogłoszeń literackich – jedni krzyczeli: „Gore! Finis Poloniae!”. I wszystko mieli już za zgubione, drudzy drukowali już jotą i zapewniali, że w 100 lat żyjący Polacy dziwić się będą, dlaczego się wahano przyjąć tak dokładnej, tak matematycznej pisowni. (…) Walka ta przeniosła się nawet na pole polityczne, stała się jedną z przczyn poróżnienia się Joachima Lelewela z Janem Śniadeckim i nieszczęśliwie wpłynęła na rozwój wypadków w r. 1830 i 1831”124

Niezwykle ostro na propozycję Felińskiego wprowadzenia do pisowni litery j zare-agował astronom Jan Śniadecki, będący ważną postacią Towarzystwa Przyjaciół Nauk.

W poglądach na poprawność językową uważał się za konserwatystę, poczytując sobie wszelkie niepotrzebne innowacje językowe za zły duch gramatyczny („malum necessa-rium”), którego w miarę możności należy unikać

.

125

122 S. Jodłowski, Losy polskiej ortografii…, op.cit., s. 42.

. Twierdził, że skoro żaden z wielkich pisarzy i poetów XVI wieku nie stosował tej litery (nie było to do końca prawdą, używał jej Jan Kochanowski, np. jimię, jigła, był to fonetyczny zapis nagłosowej samogłoski z poprzedzającą ją spółgłoską protetyczną j), nie powinno się jej wprowadzać do pisowni polskiej. Wszelkie wyjaśnienia językoznawcze uznawał za „wykrętarstwo gramatyczne”, a samego Felińskiego określał „kacerzem i nowcem pisowni”. Bogu ducha winna litera j

123 Nawiasem mówiąc, nie był o w tej kwestii pierwszy i jedyny, już w XVIII w. opowiadał się za literą j W. Szylarski, autor podręcznika Początki nauk dla narodowej młodzieży, to jest Gramatyka języka polskie-go (chciał używać j jako znaku miękkości spółgłosek przed samogłoską, np. sobje, njemjeckjepolskie-go, jakjey), oraz Filip Neriusz Golański, teoretyk literatury, pedagog, publicysta i tłumacz, w drugim wydaniu traktatu O wymowie i poezji”, który zajmował się etymologią i ortografią języka polskiego; patrz: N. Golański, O wymowie i poezji, Wilno 1788, [w:] Trzaski, Everta i Michalskiego Polski słownik ortograficzny, Warsza-wa 1936 ze wstępem Dzieje ortografii polskiej napisane przez Aleksandra Brücknera.

124 W. Wisłocki, Nauka języka polskiego w szkołach polskich przed Kopczyńskim, Lwów 1868.

125Patrz: J. Śniadecki, O języku polskim, Warszawa 1814, s. 12, a także J. Śniadecki, O języku polskim, o logice i retoryce, [w:] Dzieła, t. IV. Warszawa 1837, s. 134. Astronom napisał w tej sprawie List do Re-daktora, który został wydrukowany w „Pamiętniku Warszawskim” (Warszawa 1816, 3/1816, s. 487-504) pod pseudonimem Zygmunt Szczeropolski (co za wymowa słowa).

została nazwana przez Śniadeckiego „podrzuconem dzieckiem zarazy i zepsucia” oraz

intruzem, bękartem gdańskim”, skoro wywodzi się z tradycji Biblii gdańskiej126. Ów konserwatysta traktował wszelkie próby zreformowania pisowni jako „jakobinizm lite-racki” i żądał powołania „policyi literackiej”.

Powiązane dokumenty