• Nie Znaleziono Wyników

Miasto wybrane przez Hasiora

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2005 (Stron 128-131)

mi szli, bądź „Tym, co na morzu” powstały dzieła wielkie, niepowtarzalne. Aż trudno uwierzyć, że przetrwały w opłakanym stanie, jak choćby szkoda! Pomnik „Rozstrzelanym partyzantom z Nowego Sącza” w ogóle tam nie stanął. Nie-chciany stoi od 1968 r. przy Muzeum Architek- tury we Wrocławiu.

Pomnik koszaliński przy ulicy Gdańskiej to wy-jątek. Doczekał się realizacji i stoi do dziś. Jest lata wcześniej, z okazji indywidualnej wystawy na Zamku w Szczecinie Hasior zrealizował po-dobną kompozycję plenerową „Ogniste Ptaki”.

Pierwsza wersja „Płonących Ptaków” miała miej-sce już w 1973 roku na pokazie plenerowym w Łącku.

Kiedy w 1980 r. przyszło mi kierować nowo powstałą galerią BWA (w Gorzowie Wielkopol-skim - dop. red.) ze znakomitą przestronną salą, natychmiast pomyślałem o ekspozycji prac Wła-dysława Hasiora. Latem tego roku Hasior zajęty

Pamiętam doskonale to pierwsze spotkanie. Le-onard zawiózł mnie do Hasiora, który na koro- nie amfiteatru klęczał nad wielkim kartonem, rysując w skali 1:1 kolejny element żelaznej rzeź-by. Kiedy mnie przedstawiono, Hasior przypo- mniał sobie zapewne żarliwego korespondenta.

Wstał, przywitał się ciepło, przeprosił za mil-czenie. Po skończonej pracy zaprosił mnie do restauracji, gdzie wypiłem z mistrzem toast, łamiąc swoją abstynencję (!). Tak więc moje pierwsze, jakże ważne spotkanie z Hasiorem, miało miejsce przy realizacji koszalińskiej rzeź-

by - pomnika „Tym, co walczyli o wolność i go-rzowskiej galerii w roku 1981 i 1992.

W efekcie zacząłem gromadzić jego prace. sze sprawy i wydatki... Szkoda.

Koszalin, któremu udało się pozyskać mistrza i zrealizować projekt, winien czuć się miastem wyróżnionym. To znakomita wizytówka miasta.

Polska pomnikami stoi; w większości to kamien-no-obeliskowe, bezduszne gnioty. Kraj zaprze-paścił nawet okazję pozyskania pomnika Osipa Zajkina, z którym Hasior spotkał się tuż po stu-diach w Paryżu. Niezwykle ekspresyjna rzeźba

„Rozdartemu miastu” dedykowana była powo-jennej Warszawie. Ale stolica jej nie chciała.

Ostatecznie stanęła w Rotterdamie.

Koszaliński pomnik, w swym założeniu bodaj-że największy w kraju, znakomicie oddaje ideę, której był dedykowany. Niezwykłe dzieło – sta- do ptaków na kołach uproszczonych, ekspresyj- nie wysłużonych sylwetkach. Ptaki symbolizują wolność. Niektóre uzbrojone w karabiny czy bagnety - to echo niedawnych walk o Pomorze.

Do kół przytroczone tu i ówdzie pługi, lemiesze - symbole pracy, znoju, rodzącego się chleba.

Zaś słońca i wiatraczki niosą powiew radości. I ogień, który jest wieloznaczny i wielowymiaro- wy, nadaje pomnikowi niezwykłą ekspresję. Je-dyny, czynny w Polsce pomnik z żywym ogniem!

W swej niewielkiej książeczce „Myśli o sztu- ce” w rozdziale „O pomnikach” pisze Hasior:

„Uczciwy artysta powinien - projektując pomnik - zrezygnować ze swych poglądów na rzeźbę, aby nie stracić kontaktu ze społeczeństwem, któremu pomnik ów ma służyć... Pomnik ma za zadanie coś upamiętniać - postać, wydarzenie, określone idee. (...) Pomnik powinien być taki, żeby nie był potrzebny żaden podpis czy wyja-śnienie”. Do takich niewątpliwie należy pomnik koszaliński. Wcześniej, znakomicie swą rozedr-ganą sylwetą, rysował się na tle nieba. Teraz, kiedy tłem jest budynek Politechniki Koszaliń-skiej, stał się mniej wyrazisty. Z drugiej strony może dobrze, że stoi w sąsiedztwie tak szacow- nej instytucji i jest oglądany z innej perspekty- wy i swoiście strzeżony.

Dyskusyjna jest sprawa „przebrania” rzeźby w kolorowe szaty (to samo spotkało szczeciń- skie „Ptaki”). Jednakże fakt, że pomnik nie po-dzielił losu czorsztyńskich „Organów” jest bu-dujący. Może studenci pobliskiej Politechniki wymyślą sposób zainstalowania nowego sys- temu podpalania rzeźby (gaz, biopaliwa?) w szczególnych, ale częstszych okazjach. Hasior nie miałby nic przeciwko temu. Byłoby to sensow- ne podziękowanie miasta temu wielkiemu arty-ście, którego wspaniałe realizacje uświetniają przestrzenie nad Sztokholmem, Kopenhagą czy dalekim Montevideo. Wszystkie odlane ze zbro-jonego cementu i wydarte ziemi (metoda, którą wymyślił Hasior), a następnie podpalone są nie-zwykłe. Koszaliński pomnik, zmontowany z żeliw-nych elementów, jest równie niezwykły i nie-powtarzalny.

Czy mieszkańcy Koszalina zdają sobie sprawę z tego, co posiadają?

Hasiorowi...

Dziś na pewno załkają czorsztyńskie organy bezwłose anioły

cekinowymi zapłaczą łzami szklany ogrodnik

zerwie czarne róże żar jeszcze boleśniej oparzy Wawrzyńca z rozbitych luster wypełzną dramaty

kolorowe sztandary w chmury wyobraźni

uniesie fantazja

a rydwan słoneczny wzniesie Cię nad Giewont wszak zawsze chciałeś przebić rzeźbą niebo

15.07.1999 Jerzy Gąsiorek

Wernisaż Krzysztofa Ryćko - Rapsy.

Mieszcząca się przy ulicy Modrzejewskiej 31

„Centrala Artystyczna” powstała w styczniu 2000 r. jako kawiarnia internetowa. Szybko niedziela, koncertowali Marek Dyjak oraz Irland-czyk Graham Crowford, śpiewający m.in. po- ezję Edwarda Stachury.

Gdy w „Centrali” zaczęli pojawiać się artyści plastycy i liczni studenci Instytutu Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej, związany z Instytutem artysta plastyk Andrzej Ciesielski zaczął pro-wadzić wtorkowe spotkania z filmami o sztuce.

Od czasu do czasu uzupełniały je spotkaniami z artystami. Wtedy to swój wieczór autorski miał prof. Jan Krzysztof Meisner z Warszawy. Zbi- gniew Taszycki, adiunkt Instytutu Wzornictwa, prezentował młodych artystów poznańskich związanych z galerią „Plastyfikatory” Radosła- wa Jureczka i Marcina Ładygę, oraz grafików Maję Wolny i Maxa Skorwidera.

Odbywały się tutaj również wystawy

studen-tów Pracowni Kompozycji Brył i Płaszczyzn, a także indywidualne wystawy studentów i ab-solwentów Wzornictwa. Swoje dokonania pla-styczne prezentowali tu również koszalińscy ar-tyści: Małgorzata Chmielowska, Krzysztof Ryć-ko-Rapsa, Paweł Daciuk, Andrzej Ławryno- wicz. Dwie wystawy fotograficzne prezentował znany artysta fotografik z Poznania Zygmunt Ga-jewski.

Działalność „Centrali” wzbogacały prezenta- cje małych form teatralnych. Z monodramami wystąpili tu m.in. Ewa Nawrocka, Tadeusz Wa-siak, Wojciech Broda-Żurawski. W zamierze- niu gospodarzy lokalu jest stworzenie stałych cykli prezentacji artystycznych: już dziś wtorki przypisane są prezentacjom plastycznym i mul-timedialnym, piątki - muzycznym. Zaczęły poja-wiać się też propozycje związane z różnymi for-mami tańca.

Obecna właścicielka „Centrali Artystycznej”

Violetta Świdroń marzy, by miejsce to stało się klubem środowisk twórczych, miejscem spo-tkań i konfrontacji postaw i kierunków artystycz-nych, gdzie ścierać się może wiele poglądów dotyczących różnych dyscyplin artystycznych.

Otwartość miejsca pozwala na swobodną pre-zentację przy otwartej kurtynie, bez zadęcia i powagi galerii, specjalistycznych sympozjów czy zamkniętych spotkań „jedynie wtajemniczonych specjalistów”. Tutaj adepci sztuki, uczniowie i studenci oraz stali goście kawiarni na żywo mogą obserwować, uczestniczyć w dyskusjach i kon-frontować pierwsze własne dokonania.

„Centrala Artystyczna” już jako miejsce kul-turotwórcze staje się w pewnym stopniu klu- bem twórczym, tak dla tworzących jak i dla od-biorców kultury. Od kilkunastu lat takiego miej- sca w Koszalinie po prostu nie było.

Stanisław Wolski

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2005 (Stron 128-131)