• Nie Znaleziono Wyników

Pierwsze w Polsce Muzeum Radia powstało w Koszalinie

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2005 (Stron 108-113)

Kolekcjoner Jerzy Gogacz prezentuje swój największy patefon i stare płyty.

nież trafią do sprzedaży. Na naszej antenie uka-zują się popularne już programy „Na skali re- tro” prowadzone przez dziennikarzy redakcji muzycznej.

Część zbiorów należy do kolekcjonerów z War-szawy, którzy nieodpłatnie na kilka lat przekazali je Radiu Koszalin w depozyt. O randze ekspona-tów świadczą przyjazdy do Koszalina zaintere-sowanych kolekcjonerów z całego kraju.

Inicjatywa stworzenia placówki muzealnej, gromadzącej zbiory dotyczące historii radia, w tym także historii tych ziem, spotkały się z poparciem i pomocą nie tylko kolekcjonerów.

Fachowymi radami służą nam dyrektorzy muze- ów ze Słupska i Koszalina oraz słuchacze, któ- rzy nieodpłatnie przekazują radia, nagrania, plakaty, płyty i inne przedmioty związane z radiofonią.

W roku 2005 zorganizowana została specjal- na wystawa z okazji 80-lecia Polskiego Radia, która prezentowana była w kilkunastu miejsco-wościach województw zachodniopomorskiego i pomorskiego oraz dwukrotnie w Warszawie - w Dniu Otwartym Polskiego Radia oraz w Pol- skim Komitecie Olimpijskim z okazji 80-lecia spor-tu na antenie Polskiego Radia. Ponad miesiąc mieszkańcy Słupska mogli zapoznawać się z naszą ekspozycją w Muzeum Pomorza Środko-wego na specjalnie zorganizowanej wystawie z okazji 10-lecia programu miejskiego Radia Ko-szalin w Słupsku.

W naszych zbiorach mamy pierwsze radia polskiej produkcji z lat dwudziestych, których właścicielem jest kolekcjoner Maurycy Bryx.

W maju 2005 roku w Muzeum spotkali się ko-lekcjonerzy z Polski oraz z Litwy na seminarium poświęconym historii polskiej radiotechniki.

Oprócz nich referaty przygotowali i przedstawili uczniowie Młodzieżowej Szkoły Dziennikarskiej przy Radiu Koszalin. W siedzibie Muzeum miesz-czącej się w pierwszej siedzibie Rozgłośni przy ul. Piłsudskiego 49 co miesiąc odbywają się koncerty „Salonu retro” z udziałem dawnych gwiazd polskiej estrady, połączone z prelekcja- mi na temat dziejów polskiej radiofonii.

Wokół Muzeum Radia skupiło się wielu

star-szych i młodych sympatyków radiotechniki.

Przychodzą tu na konsultacje, naprawiają stare odbiorniki, pomagają przy organizacji nowych wystaw. W Politechnice Koszalińskiej powstaje nawet pierwsza praca magisterska poświęcona naszym zbiorom muzealnym. Eksponaty muze-alne są chętnie wykorzystywane przy różnych plakatach i wydawnictwach oraz publikacjach prasowych. W roku 2005 na kalendarzu Radia Koszalin znalazło się zdjęcie odbiornika z lat dwu-dziestych, natomiast na 2006 rok wydany zo- stał kalendarz „Magia radia” zawierający już wię-cej zdjęć, który błyskawicznie znalazł odbior- ców.

W Muzeum Radia we wrześniu 2005 roku jeden z telewizyjnych kanałów komercyjnych przy okazji prezentacji Koszalina nakręcił kilku-minutowy program i wywiad o najciekawszych eksponatach. Podobny program ukazał się w 2005 roku w telewizji kablowej Max.

Zainteresowanie Muzeum wykazują nie tylko indywidualni zwiedzający i szkoły, ale i wycieczki z jednostek wojskowych i Straży Granicznej. Nie-jednokrotnie Muzeum otwierane jest w niedzie- le, aby żołnierze mogli obejrzeć eksponaty i posłuchać wykwalifikowanego przewodnika.

Z ogromnym zainteresowaniem spotkało się

„Muzeum na plaży”, czyli wystawa zabytkowych odbiorników, patefonów i gramofonów oraz sprzętu radiowego pokazywana latem w kilku-nastu miejscowościach nadmorskich. Wczaso-wicze mogli obejrzeć ciekawe eksponaty, wziąć udział w licznych konkursach ze znajomości hi-storii Polskiego Radia, a ci najmłodsi nawet sa-modzielnie włączyć gramofon i odtworzyć na-grania ze starych płyt. Z miejsc, w których pod kilkoma namiotami znajdowała się wystawa, dziennikarze Radia Koszalin nadawali kilkugodzin-ny program na żywo, prowadzili też liczne im-prezy dla wielotysięcznej publiczności.

MISCELLANEA

Wydawanie pisma społeczno-kulturalnego jest zabiegiem równie szlachetnym, co i ryzykow- nym, dlatego polski rynek wydawniczy straszy

„czarnymi dziurami” po wielu sławetnych tytu- łach takich czasopism. Tym większym sukcesem

„Miesięcznika” wydawanego w Koszalinie przez Marię Ulicką jest jego prawie już sześcioletnia obecność w życiu intelektualnym nie tylko re-gionu środkowopomorskiego, ale także kraju, co rzadko udaje się pismom niszowym, bo za takie należy uważać pisma niskonakładowe, mające ambicje wykraczania poza standard periodycz- nej prasy kolorowej o charakterze towarzysko-sensacyjnym i usługowo-apologetycznym wo- bec prominentnych środowisk życia biznesowe- go i politycznego.

„Miesięcznikowi” udało się i nadal - mam na-dzieję - udawać się będzie podejmowanie pro-blemów społeczno-kulturalnych regionu w sze-rokim kontekście krajowym i europejskim. Twór- cy pisma - Maria i Ryszard Uliccy pozostali wierni swojemu „manifestowi” sprzed prawie już sześciu lat, w którym napisali, że idea tego odważnego przedsięwzięcia wyrosła z przeko-nania, że na terenie Pomorza żyją tysiące ambit-nych i myślących ludzi.

Szeroki - krajowy i europejski oddech „Mie-sięcznika” czerpie tlen nie tylko z „kadrowego zaplecza”, w którym się skrzy dosłownie od dobrych nazwisk publicystów, naukowców i dziennikarzy, ale także z doboru tematyki, któ- ra zmusza piszących i czytających do postrzega- nia świata jako systemu naczyń połączonych,

a historii jako cywilizacyjnego continuum, któ- rego ogniwem jest współczesność przeżywana

„tu i teraz”.

Poręczny format i oryginalna szata graficz- na, a także najszlachetniejszej wody eklektyzm, to dwa dodatkowe walory pisma, które „rozpi- na” przestrzeń życia umysłowego ponad koso-drzewiną konsumpcyjnego wyścigu szczurów i codziennym mieleniem wolnorynkowych żaren, które, niestety, niezbyt chętnie oddają część swojego „urobku” na wspomaganie kultury, a zwłaszcza pism kulturalnych i literackich.

Statystyczna analiza zawartości 66 wydanych dotąd numerów (w tym - kilku podwójnych) po-zwala stwierdzić, że „Miesięcznik” stał się swo- istą „pieczęcią” życia umysłowego i kulturalne- go regionu oraz niezastąpionym informatorem i recenzentem jego bogatej i nie zawsze z per-spektywy Warszawy zauważanej - oferty kultu-ralnej. Warto dodać, że jest informatorem i re-cenzentem szczególnie życzliwym, co nie zna- czy, że bezkrytycznym. Jest to wartość nieco-dzienna na rynku prasowym, którego standar- dy informacyjne i recenzenckie zaczynają wy-znaczać tabloidyzujące się pisma uwikłane w „bitwę o czytelnika”.

W ten sposób skromny, ale utalentowany i pracowity zespół redakcyjny „Miesięcznika”

realizuje kolejne założenie „ideowej deklaracji”

jego twórców, którzy nie ukrywali, że mają am-bicję współdziałania z ludźmi pragnącymi zre-kompensować straty spowodowane likwidacją

„starych” województw, co groziło i nadal zagra-

„Miesięcznik” jest najmocniejszym potwierdzeniem starej prawdy, że prowincjonalizm to rodzaj po- stawy lub charakterologicznego skrzywienia, a nie klątwa czasu i miejsca.

Piotr Kuncewicz

Narzędzie kulturowego

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2005 (Stron 108-113)