• Nie Znaleziono Wyników

Pasek, czyli Polacy

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2005 (Stron 49-52)

„Pamiętniki” Jana Chryzostoma Paska. Scena zbiorowa.

wiele czasu, bo weszła w nowy sezon nie tyle, jak się to mówi, z marszu, co z galopu.

Udało się jednak zacząć ów sezon bez opóź-nień i kilkoma od razu przedstawieniami, a też i jesienna premiera małej sceny - „Miejsce mi-łosierdzia” w reż. Najmoły - pokazała, że BTD nie rezygnuje z ambicji, będzie się też starał łączyć atrakcyjność oferty z samodzielnością programową. Można wprawdzie odnieść wra-żenie, iż Radziwonowicz z Najmołą szukają tro- chę po omacku - i chcą zadowolić zbyt wielu - od dramatu kameralnego sięgając np. po wiel- kie widowiska (plany inscenizacji „Krzyżaków”!) - lecz czy jest to zły, czy dobry pomysł pokaże czas.

Rok 2005 pokazał natomiast, że nagłe, choć zarazem... ciągnące się miesiącami rozstania ze-społu z kierownictwem artystycznym, połączo- ne z konfliktami i niepokojami w samym zespo- le, to nie jest dobra recepta na teatr. Nic dziw-nego, że dla BTD był to rok bez wielkich sukce-sów, a i bez jasnej przyszłości. Premier było

nawet sporo, ale pojawiały się od przypadku do przypadku, będąc raczej przykładem eklektyzmu i braku perspektywy artystycznej niż wyrazem przemyślanej, twórczej strategii.

Zważywszy jednak na to, co powyżej, rzec można, iż udało się przecież BTD nie mało. Nie tylko w sensie organizacyjnym, jako instytucji (tu przede wszystkim: nie utonąć), ale i arty-stycznym. Oprócz wyżej wspomnianego „Miej- sca miłosierdzia”, łączącego aktualność z uni-wersalnością wymowy i solidnością teatralnej roboty (psychologiczny, ostry dramat wpisany w tło fabularne wydarzeń z 11 września w No- wym Jorku), na uwagę zasługiwały też premie- ry z pierwszej połowy 2005 roku.

Ładny - dosłownie, bo kolorowy, słodki jak cukierek, chociaż utrzymany w tonie lekkiego pastiszu - „Sługa dwóch panów” w reż. Walde-mara Matuszewskiego był realizacją nieco wtórną. Za to „Pamiętniki” według Jana Chry-zostoma Paska - premiera w lutym 2005 - au-torskie przedstawienie Krzysztofa Galosa

Wojciech Rogowski (na pierwszym planie) w „Pamiętnikach” Jana Chryzostoma Paska.

Fot. Tomasz Żurek

(bo w jego adaptacji i reżyserii) - stanowiły już w pełni oryginalną i wartą uwagi inscenizację.

Galos pokazał „Pamiętniki” jako wielobarw- ny, migotliwy fresk historyczny, a zarazem pu-blicystyczne widowisko współczesne, w którym panorama XVII-wiecznych dziejów Polski jest jedynie pretekstem do opowieści o naszych na-rodowych wadach, błędach i szaleństwach. Pa- sek - uczestnik i świadek tego stulecia, pełnego chwały, lecz i zapowiadającego upadek dawnej Rzeczpospolitej - staje się w spektaklu Galosa jednym z nas, Polakiem, uwikłanym w historię, doświadczający jej klęsk, ale też kochający jej krwawy, mroczny blask, gubiący w zaścianko-wości i pysze to, co piękne w polskiej miłości Ojczyzny: skłonność do poświęceń, odwagę, szarżę bez oglądania się na straty.

Warcholstwo, pieniactwo, nietolerancja, brak zrozumienia dla spraw państwa, anarchia i pry-wata, polityczna, ale i powszednia pazerność to żywioł dawnej, lecz i dzisiejszej Polski, mówi swą inscenizacją Galos. I właśnie te jej elementy -dynamiczne, pełne zgiełku, bitew i codziennej gwałtowności, sceny zbiorowe, mocne, wyra- ziste karykatury braci szlachty, dworaków, wo-dzów, posłów - wypadły najlepiej. Groźnie i z rozmachem, okrutnie i szyderczo ukazuje Galos potworności wojny i głupi pokój - jego zakuliso- we intrygi, pustkę, brak refleksji nad jutrem.

Przewodnikiem po tym świecie jest, oczywi-ście, sam Pasek (dobra rola Wojciecha Rogow-skiego - trochę brata-łaty, rodaka-swojaka, tro-chę obywatela z przebłyskami świadomości, ale też awanturnika i pieniacza), co wynika z formy pamiętnika-gawędy, który stanowił podstawę scenariusza, ale i z formuły spektaklu. To Pasek można wprawdzie pozaartystyczną konieczność (możliwości skromnego zespołu i... kasy), ale także pomysł podkreślający charakter narracji, w której bardziej liczy się tłum, społeczność, portret zbiorowy, aniżeli malowniczość

poszcze-gólnych typów i postaci.

Tyle że perspektywa monodramu - niewygra-na tutaj zresztą do końca - kłóci się z rozległo- ścią scenerii. Brak też spektaklowi, w którym dużo efektownych rozwiązań podkreślających wymowę całości (np. w wojnie domowej z ro-koszanami, ukazanej jako szachy - brutalne i śmieszne zarazem) emocji, która wzbudzić mogłaby większe zbliżenie postaci Paska do wi-dza, obdarzenie go mocniejszym rysem indywi-dualnym. Ten spektakl o przeszłości i teraźniej-szości za mało boli, bo zbyt mało nas jednak dotyka. Krzywe zwierciadło, w którym powinni-śmy się ujrzeć, rozpada się na wiele ostrych, kę jakby w pustce. Zbyt daleko od nas.

To wszystko nie zmienia faktu, że „Pamiętni-ki”, spektakl żywy i aktualny, a przy tym zreali-zowany sprawnie, ze smakiem (udało się połą-czenie umownej, przestrzennej scenografii z barwnością i urodą kostiumów z epoki) to do-konanie warte uwagi i refleksji.

Jest przy tym coś znamiennego w fakcie, że właśnie ten obraz naszych odwiecznych polskich przywar, stał się zrządzeniem losu (więc znów ten polski los? Widać nie ma w nim przypadku) swego rodzaju postscriptum, ilustracją „na żywo” - do sporów, wojen i burd, bigosowania, walenia płazem, dobrych chęci i złych ambicji -które zdominowały ostatnio życie koszalińskiej sceny. Wypada mieć nadzieję, że Bałtycki Teatr Dramatyczny nie da się utopić w tym bajorze, bo ma w pomorskiej kulturze ważne miejsce i rolę, którą zagrać warto.

Literaturę staropolską dla polskiej sceny teatralnej odkrył Kazimierz Dejmek, wystawia- jąc w Teatrze Nowym w Łodzi „Żywot Józefa”

Mikołaja Reja (1958), „Historyję o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim” Mikołaja z Wilko-wiecka (1961) i „Dialogus de passione” (1975 i 1977). Jak wiadomo były to wielkie wydarze- nia teatralne, których sukcesu nie powtórzyły późniejsze - sporadyczne zresztą - próby sięga- nia po literaturę starszą aniżeli z epoki Oświece-nia. Dopiero w 1993 r. w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu (a potem Dramatycznym w War-szawie) Piotr Cieplak wystawił „Historyję o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim”.

Przedstawienie stało się głośne, reżyserowi udało się zderzyć staropolski tekst ze współcze-snymi środkami wyrazu, m.in. ilustrację mu- zyczną na żywo wykonywał rockowy zespół

„Kormorany”.

Teatry rzadko sięgają po staropolszczyznę, może więc warto wspomnieć o prywatnej Sce- nie El-Jot z Krakowa, prowadzonej przez Jadwi- gę Leśniak-Jankowską. Od 1991 r. do dziś wy-stawia się tam widowiska muzyczne (m.in. „Pa-storele staropolskie”, „Vividarium pasyjne”,

„Lirnik polski”), oparte na zapomnianych staro-polskich kolędach, pieśniach renesansowych, pieśniach dziadów odpustowych, wagantów, rybałtów, lirników. Ostatnie lata przyniosły na- wet prapremierę teatralną „Szachów” Jana Ko-chanowskiego w wykonaniu Teatru Powszech-nego w Radomiu (2004). Natomiast publiczność koszalińska ma okazję oglądać „Pamiętniki” Jana Chryzostoma Paska w reżyserii Krzysztofa Ga- losa (w 1998 r. wystawił je w Opolu).

W repertuarze Teatru Polskiego Radia można znaleźć słuchowiska oparte na twórczości Jana Kochanowskiego, Andrzeja Frycza

Modrzewskie-go, Wacława PotockieModrzewskie-go, ks. Józefa Baki. Ostat-nio z okazji 500-lecia urodzin Mikołaja Reja przy-pomniano jego twórczość, emitowano m.in.

„Szlachcica poczciwego portret własny” w re-żyserii Waldemara Śmigasiewicza i rere-żyserii radiowej Janusza Kukuły (2005). Zasługi dla po-pularyzowania literatury staropolskiej ponosił Zbigniew Kopalko, który od lat 60. ustawicznie wprowadzał ją na antenę Polskiego Radia. Wy-reżyserował takie słuchowiska jak chociażby:

„Kupiec” M. Reja (1966), „Psałterz Dawidów”

J. Kochanowskiego (1990), „Kolebka Jezusowa”

(1992), „Dialog o męce Pana Naszego Jezusa Chrystusa” (1992). Jan Werenycia w 2002 r.

przypomniał „Dialogi o narodzeniu Pana Nasze- go Jezusa Chrystusa”, a Zdzisław Dąbrowski w 2004 „Historyję o chwalebnym Zmartwych-wstaniu Pańskim”.

Zatem literatura staropolska bywa dzisiaj obec-na w teatrze, ale nie możobec-na mówić o jej przesy- cie. Dlatego ze wszech miar godnym poparcia jest wybór tekstów staropolskich na premierę słuchowiska radiowego Polskiego Radia Kosza- lin. Już sam fakt, że „Misterium na Święto Na-rodzenia Chrystusa Pana” jest pierwszą tak poważną i wieloobsadową produkcją Radia Ko-szalin w dziedzinie słuchowisk radiowych klasy-fikuje je jako wydarzenie. Z przyjemnością moż- na jednak stwierdzić, że nie jest to jedynie wy-darzenie historyczne, ale i artystyczne.

Reżyser i autor scenariusza Andrzej Rozhin niezwykle sprawnie poprowadził historię pod względem dramaturgicznym i reżyserskim. Dzię- ki temu słuchacz ani przez chwilę nie nudzi się, ale z coraz większym zainteresowaniem śledzi rozgrywające się wydarzenia. Misterium naro- dziło się w średniowieczu i wywodzi się z mszy świętej w Kościele katolickim. Reżyser, nawią-Dorota Kolano

Staropolszczyzna

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2005 (Stron 49-52)