• Nie Znaleziono Wyników

Na marginesie: Jak kształtowało się uzależnienie od importu żywności

W dokumencie światowa gospodarka żywnościowa (Stron 105-109)

Kolonializm przekształcił pierwotny krajobraz rolny tak, by w rejonach tropikalnych i subtro-pikalnych można było produkować towary na eksport. W różnym stopniu zmieniał przy tym stosunki społeczne związane z wytwarzaniem i wymianą żywności. Niektóre kolonie importo-wały zboże (głównie pszenicę), suszone ryby i mięso, ale był to import niewielki. Dostarczenie dowożonych z daleka towarów zabierało tak dużo czasu, że produkcja rolna z konieczności była zorientowana głównie na potrzeby lokalne. Przed drugą wojną światową jedynie nie-wielką grupę najważniejszych artykułów spożywczych transportowano w wielkich ilościach na duże odległości, kolonie zaś produkowały żywność na własne potrzeby. W handlu rolnym utrzymywały się nadwyżki przy równoczesnym niedoborze artykułów przemysłowych. Do-brze ujmuje to brytyjski raport kolonialny z epoki:

(...) w niemal wszystkich koloniach uprawy towarowe osiągnęły znaczne rozmiary i z dnia na dzień pieniądze zaczęły odgrywać coraz większą rolę. (...) [Ale też] w du-żej części Imperium ogromna liczba spożywanych artykułów została wyprodukowana tam, gdzie się je konsumuje (...) i import stanowi nieistotną część całego spożycia.

(EACCNCE 1939, s. 42)

29. W przekładzie Julii Kalinowskiej-Król i Marcina Króla (Warszawa 1999) fragment ten brzmi: „Zaiste, uderza-jąca nierówność w Ameryce Łacińskiej nie musiała być związana z brakiem reformy rolnej w wielu krajach tego regionu” (s. 328), co jest sprzeczne z wywodem autora. Zdecydowaliśmy się zatem na przetłuma-czenie cytatu przytoczonego przez autora (Hobsbawm E.J., The Age of Extremes: A History of the World, 1914–1991, Vintage, Nowy Jork 1994 s. 356).

104

3. Południe: od kolonializmu do integracji rynkowej Światowa gospodarka żywnościowa

Jak to zostało pokazane w rozdziale 2., po drugiej wojnie światowej handel międzynaro-dowy zaczął się szybko zmieniać, jako że szukano ujścia dla strukturalnych nadwyżek powsta-jących w krajach strefy umiarkowanej. Rządy państw rozwijapowsta-jących się, które właśnie uzyskały niepodległość, nazbyt ochoczo je przyjmowały. I to niezależnie od tego, jak postrzegały ame-rykańską i europejską pomoc żywnościową oraz zalew subsydiowanych towarów. Być może dostrzegano, że motywem pomocy jest wewnętrzna presja w krajach darczyńców i pragnienie stworzenia nowych rynków dla eksportu. Być może zdawano sobie sprawę z tego, że jest to wsparcie w zamian za lojalność w zimnej wojnie. Być może tłumaczono pomoc naiwną szla-chetnością jej dostawców...

Szybką industrializację i urbanizację, które miały zapewnić realizację marzeń o nowocze-sności, postrzegano jako niezbędne i nieuniknione przemiany społeczne. Import taniej żyw-ności traktowano zaś jako środek przyspieszający rozwój przemysłowej klasy robotniczej.

Utrzymywanie niskich cen żywności pozwalało powstrzymać naciski na wzrost wynagrodzeń.

W ten sposób kraje rozwijające się dochodziły do paradoksu: rozbudowując własny przemysł, żeby uniezależnić się od importu, stawały się zarazem wielkimi importerami żywności. Ta stra-tegia wciąż pojawia się w różnych punktach ideologicznego spektrum teorii rozwojowych30.

Uważano, że w państwach afrykańskich, które musiały poradzić sobie z szybkim przyro-stem liczby ludności, ale ze względów klimatycznych nie mogły skorzystać z technologicznych rozwiązań zielonej rewolucji, tani import zboża był jeszcze bardziej niezbędnym bodźcem modernizacyjnym. Klasycznym przykładem jest Nigeria, która – gdy rządowi nie udało się wprowadzić przemysłowej produkcji pszenicy – w ciągu dwóch dekad wyrosła na znacznego importera zboża, choć w chwili uzyskania niepodległości w roku 1960 była importerem prak-tycznie nieliczącym się (Andrea, Beckman 1985).

Zgodnie z celami urbanizacji i industrializacji żywność miała być tania. Poza importem korzystano więc z regulacji cen żywności krajowej. Wykorzystywano powszechnie państwo-we zrzeszenia producentów, co w rzeczywistości oznaczało, że biedni wytwórcy wiejscy sub-sydiowali stosunkowo zamożniejszych konsumentów w miastach. To dlatego nastawione na modernizację plany rozwojowe nazwano później „promiejskimi” (Lipton 1977). Pomoc żyw-nościowa i polityka taniej żywności przynosiły teoretyczne korzyści w postaci umocnienia procesu urbanizacji i industrializacji, w praktyce jednak służyły elitom do umacniania władzy i umożliwiały rozdawnictwo na zasadach klientelizmu (Leys 1996; George 1990).

Import taniej żywności postrzegano również jako sposób na zwiększenie produkcji rol-nej na eksport (poruszano się tu zwykle koleinami wyżłobionymi przez kolonializm). Żywio-no nadzieję, że zyski dewizowe i wpływy z ich opodatkowania będzie można wykorzystać jako napęd dla ogólniejszych projektów rozwojowych, zwłaszcza uprzemysłowienia dającego możliwość uniezależnienia się od importu oraz rozwoju infrastruktury. Pęd do intensyfikacji

30. Gruntownej analizie założeń, praktyki, dyskursu i wpływów teorii rozwojowych poświęcono niezwykle bogatą literaturę, która jednak wykracza poza zakres niniejszego wywodu. Wyjątkowo dobry krytyczny przegląd tych pozycji przedstawia Leys (1996).

105 3. Południe: od kolonializmu do integracji rynkowej Światowa gospodarka żywnościowa

produkcji rolnej na eksport przybierał rozmaite formy. Na plantacje wprowadzano udogod-nienia technologiczne, powiększano gospodarstwa, włączano coraz większą liczbę chłopów w stosunki rynkowe (Bernstein 2000). Postępującą kapitalizację technik rolnych napędzało to, co Bernstein nazywa „niecnym sojuszem państwa, pomocy zagranicznej i międzynarodowe-go kapitału” (Bernstein 1990, s. 74), choć również państwa socjalistyczne należące do strefy wpływów Związku Radzieckiego podzielały przekonanie, że zakrojone na wielką skalę uprze-mysłowienie rolnictwa przyniesie wzrost wydajności.

Wsparcie dla korzystnej dla miast polityki taniej żywności wraz z nasileniem eksportu rolnego i zaniechaniem reform przyniosło w rezultacie wzrost uzależnienia od importu. Wielu drobnych rolników produkujących na potrzeby rynku wewnętrznego boleśnie dotknął zalew zboża ze strefy umiarkowanej, który spowodował obniżkę cen żywności i zmianę gustów konsumentów (np. pszenica i mąka pszenna zajęły miejsce zbóż gruboziarnistych: prosa, sor-ga – przyp. red.). W efekcie krótko po uzyskaniu niepodległości wiele społeczeństw rolnych było znacznie bardziej uzależnionych od handlu rolnego niż za czasów kolonialnych. W cią-gu zaledwie kilku dziesięcioleci kraje rozwijające się – wspólnie – „wyrosły z pozycji niemal nieliczących się importerów [zboża] do rangi odbiorców prawie połowy światowego importu w 1971 roku, zaś w szczytowym roku 1978 kupowały 78% amerykańskiej pszenicy przeznaczo-nej na eksport”. Tak wyglądał najważniejszy etap procesu ich integracji ze światowym rynkiem żywnościowym (Friedmann 1990, s. 20; 1993).

W latach 50. i 60., kiedy import żywności był tani, a ceny towarów tropikalnych rela-tywnie zwyżkowały, wydawało się, że rola odbiorcy na rynkach towarowych jest opłacalna, a wzrost eksportu rolnego pomoże sfinansować projekty rozwojowe. Jednakże po okresie 1972–73, kiedy w związku z czasowym spadkiem globalnych cen i kryzysem naftowym, który nakręcił spiralę recesji w świecie kapitalistycznym, sytuacja się zmieniła. Amerykańską po-moc przekształcono w eksport na zasadach komercyjnych. Okazało się wówczas, że dla tych krajów rozwijających się, które – korzystając z pomocy żywnościowej i sprzedaży koncesjo-nowanej – uzależniły się od importu podstawowych artykułów spożywczych, a nie udało im się przeprowadzić znaczącej industrializacji, zaś los nie obdarzył ich ropą (czyli dla większości krajów najmniej rozwiniętych), taki sposób zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego to droga wielce ryzykowna.

Kryzys globalnego kapitalizmu z lat 1972–73 dotknął większość krajów rozwijających się, bo warunki wymiany niemal wszystkich towarów tradycyjnych, zarówno rolnych, jak i nierol-nych, zaczęły się pogarszać, a koszyk zróżnicowanych importowanych dóbr przemysłowych pozostawał niezmienny (Robbins 2003; FAO 2003; Khor 2002). Odpowiadała za to kombi-nacja wielu czynników. Zwiększenie się cen ropy i energii w latach 70. sprawiło, że relatywna wartość dóbr przemysłowych wzrosła ponad wartość towarów nieprzetworzonych. Wzrost cen towarów przemysłowych wiązał się również z tym, że zorganizowanej klasie robotni-czej w krajach uprzemysłowionego Zachodu udało się doprowadzić do zwiększenia „płacy socjalnej” – tzn. podnieść poziom wynagrodzeń i zabezpieczeń społecznych powyżej poziomu inflacji w ramach keynesistowskiego paktu z państwem i kapitałem w okresie zimnej wojny.

Udział klasy pracującej w produkcie brutto krajów rozwijających się balansował natomiast na

106

3. Południe: od kolonializmu do integracji rynkowej Światowa gospodarka żywnościowa

poziomie „płacy fizjologicznej” – tzn. na poziomie, który uwzględnia reprodukcję siły robo-czej. Również fakt, że handel większością towarów tropikalnych został w znacznym stopniu zmonopolizowany przez niewielką liczbę potężnych, wertykalnie zintegrowanych koncernów rolno-spożywczych, mocno nadwerężył dochody państw rozwijających się. Koncerny mogą bowiem manipulować cenami i redukować podatek eksportowy za pomocą transakcji w obrę-bie spółki czy też mechanizmu cen transferowych.

Innym istotnym czynnikiem odpowiedzialnym za pogarszanie się warunków wymiany towarów tropikalnych był problem strukturalnej nadprodukcji, która pojawiła się wraz ze wzrostem areału upraw i nowymi technologiami, a jak wiadomo, nawet niewielkie nad-wyżki na rynku mogą w istotny sposób wpłynąć na spadek cen. To właśnie stała nadpro-dukcja uczyniła eksport niezbędnym elementem systemów rolnych strefy umiarkowanej.

Sytuację eksporterów towarów tropikalnych dodatkowo komplikowało to, że w krajach rozwiniętych produkcja przemysłowa zastępowała wiele z nich miejscową produkcją. Tak było m.in. w przypadku cukru trzcinowego zastępowanego przez syrop kukurydziany o wy-sokiej zawartości fruktozy, sztuczne słodziki i cukier buraczany, bawełny wypieranej przez włókna syntetyczne czy oleju palmowego, którego zastępnikami stały się olej sojowy i rzepakowy. Popyt na najważniejsze towary tropikalne się kurczył, a ponieważ ich produk-cja jest rozrzucona po wielu krajach i trudno ją kontrolować, powstało błędne koło: każdy z producentów szukał sposobu, by zrekompensować spadek cen zwiększeniem produkcji, co w rezultacie dawało jeszcze większe nadwyżki i skutkowało postępującym spadkiem cen (Robbins 2003). Sytuację zaostrzał protekcjonizm krajów uprzemysłowionych, które nakładały cła na przetworzone, półprzetworzone i bezpośrednio konkurencyjne towary sprowadzane z krajów rozwijających się, przy czym były one wyższe w przypadku dóbr przetworzonych. Te dyskryminacyjne taryfy sprawiają, że krajom rozwijającym się jeszcze trudniej wydobyć się z roli dostawcy surowców, a ich udział w dochodach z łańcucha towarowego jest ograniczony.

Kraje rozwijające się nie były w stanie w pojedynkę wpłynąć na ceny na rynkach świa-towych, ale wspólnym wysiłkiem udało im się osiągnąć pewne korzyści. Grupę AKP (państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku) przed dotkliwym pogorszeniem warunków wymiany ratowała ochrona na rynkach Wspólnoty Europejskiej. Jej zasady uzgodniono w porozumieniu z Lomé zawartym w 1975 roku. Dzięki temu, że Wielka Brytania i Francja poczuwały się do odpo-wiedzialności za swoje byłe kolonie, w ramach porozumienia z Lomé krajom AKP udało się uzyskać bezcłowy dostęp do rynków Wspólnoty i ustabilizowane ceny na wszystkie ekspor-towane produkty przemysłowe i większość rolnych (towarem długo chronionym przed ryn-kowymi fluktuacjami i spadkami cen był m.in. cukier trzcinowy). Miały też zapewnioną pomoc rozwojową i współpracę w dziedzinie przemysłu. Porozumienie z Lomé było krokiem w stro-nę zmniejszenia wrażliwości wąsko sprofilowanych gospodarek krajów rozwijających się, ale ustabilizowanie dochodów z towarów eksportowych groziło utrwaleniem zależności, a często również systemu produkcji opartego na wyzysku (np. na plantacjach cukru). Można je więc uznać raczej za półśrodek, a nie lekarstwo na niesprawiedliwy system zależności towarowych wytworzony przez kolonializm.

107 3. Południe: od kolonializmu do integracji rynkowej Światowa gospodarka żywnościowa

Wiele najbiedniejszych państw świata wpadło w pułapkę: uzależniło się z jednej strony od pomocy żywnościowej i sprzedaży koncesjonowanej, a z drugiej od stałego wzrostu eksportu tradycyjnych produktów rolnych. Jak pisze Friedmann, „na początku lat 70. (...) system żywno-ściowy wpędził Trzeci Świat między młot a kowadło. Młotem było uzależnienie od importu żyw-ności, kowadłem spadający dochód z eksportu tradycyjnych upraw tropikalnych” (Friedmann 1993, s. 38). Tam, gdzie chłopi przekształcili się w drobnych wytwórców uzależnionych od kupna podstawowych produktów żywnościowych i kosztownych środków produkcji, rosła podatność na głód. Zagrożenia środowiskowe, takie jak susza, okazały się teraz bardziej niż dawniej de-stabilizujące: produkcja nie była bowiem związana z miejscowymi warunkami środowiskowymi (zależała od nowych technologii, np. nasion i komponentów), wymianę oderwano od tradycyj-nych stosunków społecztradycyj-nych, a ciśnienie rynku było ogromne. Nigdzie nie dało się tego odczuć tak boleśnie, jak w regionie Afryki subsaharyjskiej (Watts 1983). Miażdżącego dowodu na to, że uzależnienie od importu żywności i uprzywilejowanie produkcji eksportowej prowadzi do pogorszenia bezpieczeństwa żywnościowego, dostarcza region Sahelu. W latach 1983–84 w że-laznym uścisku suszy i głodu znalazło się pięć państw regionu – Burkina Faso, Czad, Mali, Niger i Senegal. W tym czasie sprowadziły one rekordowe ilości zbóż i wyeksportowały rekordowe ilości bawełny. Tyle tylko, że jej cena na światowych rynkach właśnie spadała.

Z czasem kraje rozwijające się, które boleśnie doświadczyły braku równowagi w świa-towej gospodarce, nauczyły się jasno artykułować swoje potrzeby. Zaczęły się organizować, wezwały do zaprowadzenia Nowego Międzynarodowego Ładu Ekonomicznego. Powstały ta-kie formacje, jak Grupa 77 (G-77) czy Ruch Państw Niezaangażowanych. W ONZ postulaty Nowego Międzynarodowego Ładu Ekonomicznego znalazły wyraz na forum Konferencji Na-rodów Zjednoczonych do spraw Handlu i Rozwoju (United Nations Conference on Trade and Development, UNCTAD), która stała się wartościowym źródłem informacji na temat produkcji towarów, struktury cen i pogarszających się warunków wymiany. UNCTAD dawała możliwości wywierania nacisku na podejmowanie działań stabilizujących ceny produkcji, np. przez za-rządzanie podażą. Ale – jak zobaczymy w dalszej części rozdziału – wysiłki te w latach 80.

spotkały się z gwałtowną reakcją, z której wciąż jeszcze się nie otrząśnięto, i warunki wymiany towarów tropikalnych nadal się pogarszały. W przypadku najsłabiej rozwiniętych krajów świa-ta w ciągu ćwierćwiecza po roku 1973, warunki wymiany pogorszyły się z grubsza o połowę (UNDP 1998), co Robbins trafnie nazywa „klęską towarów tropikalnych” (Robbins 2003). Wo-bec tego strukturalnego braku równowagi, w negocjacjach wielostronnych nadających kształt instytucjom zarządzającym globalnym systemem handlu najsłabiej rozwinięte kraje świata, jak to zobaczymy w rozdziale 4., zostały zepchnięty na najdalszy margines.

W dokumencie światowa gospodarka żywnościowa (Stron 105-109)