• Nie Znaleziono Wyników

Nowe potęgi: budowanie konkurencyjnych platform eksportu rolnego

W dokumencie światowa gospodarka żywnościowa (Stron 116-120)

Podczas gdy niektóre wielkie kraje rozwijające się w swoich przekształceniach rolnych koncen-trowały się przede wszystkim na problemie bezpieczeństwa żywnościowego, kilka stosunko-wo bogatych państw Ameryki Łacińskiej i Azji miało całkiem inne cele. Chciały one zwiększyć dochody z eksportu produktów rolnych dzięki szybkiemu uprzemysłowieniu i dywersyfikacji produkcji. Ten kierunek rozwoju wspierały inwestycje rządowe i polityka bodźców dla po-nadnarodowych koncernów rolnych lub miejscowego kapitału. Celem były wzrost produkcji zboża i soi oraz hodowli zwierząt (zwłaszcza w południowych regionach Ameryki Południo-wej), mechanizacja procesu wytwarzania „tradycyjnych” towarów eksportowych, takich jak cukier, a także zwrot w stronę towarów „nietradycyjnych”, takich jak świeże owoce i warzywa, artykuły przetworzone o wysokiej wartości dodanej, produkty ogrodnictwa, akwakultura i ho-dowla skorupiaków (która zrewolucjonizowała ekosystemy nadbrzeżne w ogromnej części Azji Południowej i Południowo-Wschodniej). Produkcja rolna tych krajów w stosunkowo krót-kim czasie zaczęła odgrywać istotną rolę w światowej gospodarce żywnościowej (Friedmann 1993). Niestety, uprzemysłowienie rolnictwa i wzrost eksportu zbyt często łączyły się z rezy-gnacją z reform rolnych lub odwróceniem ich kursu oraz ekspansją ogromnych, skomercjalizo-wanych gospodarstw na rynku gruntów. Ten model rozwoju niesie też niebezpieczeństwa dla zatrudnionych: codzienna praca w toksycznych warunkach, jakie panują w gospodarstwach in-tensywnie wykorzystujących komponenty rolne, stwarza dla robotników ryzyko zatruć (WHO 1992; WHO, UNDP 1990), a w dalszej perspektywie może wpływać na zdrowie w sposób skumulowany (Mendis, Van Bers 1999; Murray 1995). W ostatnich latach seria pozwów złożo-nych przez pracowników z Ameryki Środkowej, którzy w wyniku ekspozycji na chemikalia stali się bezpłodni, zwróciła uwagę opinii publicznej na przewlekłe problemy zdrowotne związane

32. O wydarzeniu tym opowiedział mi przyjaciel, który brał udział w wiecu.

115 3. Południe: od kolonializmu do integracji rynkowej Światowa gospodarka żywnościowa

z pracą w gospodarstwach przemysłowych, a równocześnie pokazała, jak trudno biednym, niezorganizowanym robotnikom znaleźć sprawiedliwość w konfrontacji z wielkimi plantacjami i koncernami chemicznymi.

Indie są najwymowniejszym przykładem krótkotrwałych sukcesów i długofalowych po-rażek zielonej rewolucji, natomiast Brazylia to sugestywny przykład z jednej strony wzrostu, a z drugiej nierówności i kosztów ekologicznych związanych z modelem gwałtownej industria-lizacji agroeksportu na Południu. W 1970 roku odgrywała w globalnym handlu produktami rolnymi rolę w zasadzie nieistotną (jedynie w eksporcie cukru i kawy utrzymywała tradycyjną pozycję lidera). Dziś natomiast w światowej gospodarce rolnej zajmuje pozycję centralną.

Jest jednym z największych na świecie (pod względem ilości) i jednym z najbardziej konkuren-cyjnych eksporterów zboża, soi i produktów zwierzęcych. Amerykański Departament Rolnic-twa nazwał ją ostatnio głównym konkurentem Stanów Zjednoczonych w zakresie eksportu (Nierenberg 2005). Szybkiemu rozwojowi brazylijskiego eksportu towarzyszyło pojawienie się w kraju wielu największych światowych korporacji rolnych, m.in. koncernów rolno-spo-żywczych Bunge, Archer Daniels Midland, Nestlé i Danone oraz producentów komponentów rolnych, takich jak Monsanto, BASF, Bayer, Syngenta i Novartis (MST 2006). Wzrost wpły-wów z eksportu zachodził w warunkach skrajnych nierówności. Exodus z terenów wiejskich przybrał „zdumiewające rozmiary (30 mln mieszkańców w wciągu ostatnich 25 lat)”, blisko 5 mln rodzin na wsiach nadal nie ma ziemi, podczas gdy 3% ludności kontroluje mniej więcej dwie trzecie całego krajowego areału (Veltmeyer 2005, s. 290; Araghi 2000). Nierówności na brazylijskiej wsi doprowadziły do powstania Movimento dos Trabalhadores Rurais Sem Terra (MST), czyli Ruchu Robotników Rolnych bez Ziemi, który wyrósł na jeden z najbardziej wpływowych na świecie wiejskich ruchów społecznych i na znaczną siłę polityczną w Brazylii.

Nawołuje on do radykalnej zmiany stosunków rolnych za pośrednictwem działań bezpośred-nich (np. okupowania ziemi, przekształcania nieproduktywnych majątków ziemskich) oraz do innych form politycznej edukacji i mobilizacji (Branford, Rocha 2002).

Koszty rozwoju eksportu rolnego poniosło nie tylko społeczeństwo. Gigantyczny trybut musiało zapłacić również środowisko. Proces dewastacji Puszczy Amazońskiej nabrał tempa w latach 60., kiedy wojskowa junta uznała jej pogranicze za dobry teren pod kolonizację i hodowlę bydła na eksport. Był to także region przesiedleń, które pozwalały poradzić sobie z problemami, jakie rodziły nierówności rolne i bardziej zagęszczone osadnictwo na południu i zachodzie. Przesiedlanym zapewniono ziemię, subsydia i ulgi podatkowe, a także zapoczątko-wano ogromny projekt budowy dróg. Część drobnych rolników i bezrolnych chłopów przenio-sła się na zachód i zajmowała skromne działki, ale proces kolonizacji zdominowała brazylijska elita, która kupiła i wylesiła ogromne połacie ziemi, a potem zapełniła je bydłem, zgarniając dotacje i wykorzystując zwolnienia podatkowe w nadziei na zyski spekulacyjne (Hecht, Cock-burn 1989). Jak podsumowuje CockCock-burn, „za większość zniszczeń odpowiadają raczej wielcy ranczerzy niż chłopscy osadnicy-piromani z piosenek i opowieści” (Cockburn 1996, s. 36). Przez dziesięciolecia większość amazońskiego bydła konsumowano na uprzemysłowionym południu kraju, gdy jednak w latach 90. eksport wołowiny wzrósł, brazylijska hodowla zyskała nowy wymiar. W latach 1995–2003 sprzedaż za granicę samej tylko wołowiny uległa potrojeniu

116

3. Południe: od kolonializmu do integracji rynkowej Światowa gospodarka żywnościowa

i osiągnęła wartość 1,5 mld dolarów (Nierenberg 2005; Vidal 2004). Puszczę karczowano pod pastwiska dla bydła (z całą pewnością najkosztowniejsze pod względem ekologicznym na świecie) i pod uprawę innego sztandarowego produktu kompleksu zbożowo-hodowlanego:

soi. Jej gigantyczna produkcja zasila rozwijające się w błyskawicznym tempie fermy hodowla-ne. Brazylia jest dziś jednym z największych i najszybciej rosnących producentów i eksporte-rów drobiu i wieprzowiny (Nierenberg 2005). Amazońska soja pomaga też napędzać rozwój ferm hodowlanych w innych krajach, cierpiących na niedobory paszy.

Kontrasty zapisane w brazylijskim modelu rolnictwa przemysłowego widać jak na dłoni.

Z jednej strony ogromne i stale rosnące nadwyżki w handlu rolnym, z drugiej zaś obszary nie-dożywienia i głodu, które przetrwały przede wszystkim na terenach wiejskich. Rozwój rolnic-twa i przemysłu nie pomogły zwalczyć biedy. Gdy w 2002 roku doszedł do władzy lewicowy prezydent Luiz Inácio Lula da Silva i Partia Pracujących, niemal jedna czwarta Brazylijczyków (ok. 40 ze 170 mln) żyła za mniej niż 1 dolara dziennie (FAO 2003). Lula zobowiązał się do zlikwidowania głodu w ciągu swojej czteroletniej kadencji. Rozpoczął kampanię „Zero głodu”, której towarzyszyły rozmaite krótkoterminowe projekty bezpośredniej poprawy sytuacji, np.

wsparcie budżetowe w zakresie wyżywienia dla rodzin, szkolne i pracownicze programy ży-wieniowe, szkolenia dla pracowników związane z pomocą żywnościową. Rozpoczęto także szerzej zakrojone projekty, których celem było połączenie bodźców popytowych płynących z tej publicznej sieci zabezpieczeń ze wsparciem produkcji żywności w małych i średnich go-spodarstwach wiejskich (np. za pomocą kredytów, ubezpieczeń, doradztwa rolnego). Chodziło o to, by w ramach zrównoważonych sieci połączyć biednych wiejskich i miejskich konsumen-tów z małymi producentami (FAO 2003). Pierwotne zwycięstwo i późniejszy tryumf w wybo-rach na drugą kadencję w 2006 roku Lula zawdzięczał w dużej mierze klasom biedniejszym, ale dla MST jego rządy były rozczarowaniem. Lula nie dotrzymał obietnicy przeprowadzenia reformy rolnej i nad wyraz delikatnie obszedł się z prawdziwą przyczyną problemów i biedy na wsi, tzn. kwestią dostępu do ziemi. Zamiast tego wprowadził bardziej powściągliwe inicjatywy zapewniające dostęp do żywności, utrzymał kurs na ekspansję eksportową i wychodził naprze-ciw interesom wielkich gospodarstw komercyjnych, krajowego przemysłu rolnego i koncer-nów ponadnarodowych (Stedile 2007; MST 2006).

U innych liderów świata rozwijającego się, podobnie jak w Brazylii, intensywny rozwój eksportu rolnego wiązał się zwykle z reprodukcją lub pogłębianiem nierówności na wsi. Sta-ło to w sprzeczności z obietnicami powtarzanymi często przez zwolenników wolnego han-dlu, że wzrost eksportu to środek wspierający rozwój rolnictwa. Z perspektywy rozwojowej jedną z najczęściej podkreślanych zalet eksportu jest promocja upraw „nietradycyjnych”, zwłaszcza owoców i warzyw. Na rynkach krajów bogatych napotykają one zwykle mniejsze bariery niż artykuły przetworzone, jeśli tylko różnią się od miejscowego asortymentu albo nie konkurują z nim w sezonie (Thrupp i in. 1995). Takie uprawy mają zwykle relatywnie wyższe ceny, dzięki czemu mniejsze gospodarstwa mogą zarobić na nich więcej niż na trady-cyjnych towarach tropikalnych, które w ostatnich latach są dramatycznie tanie. Jeśli jednak drobni rolnicy decydują się na rozwinięcie produkcji nietradycyjnych towarów na eksport, mnożą się przed nimi trudności. W odległych lub górzystych rejonach infrastruktura jest

117 3. Południe: od kolonializmu do integracji rynkowej Światowa gospodarka żywnościowa

słaba, produkty trudno więc dowieźć do odbiorców. Na uruchomienie produkcji potrzeba dużych nakładów, np. żeby kupić sadzonki drzew owocowych, założyć system nawadnia-nia, nabyć komponenty (w przypadku drzew owocowych dodatkową trudnością jest to, że owocują po kilku latach, nie dają więc perspektyw szybkiego zysku). Drobni rolnicy mają ograniczony kapitał lub dostęp do kredytów. Wymagania związane z dopuszczeniem do obrotu owoców i warzyw są wyśrubowane (muszą być nie tylko zdrowe, ale i spełniać wy-mogi estetyczne), a metody ich przechowywania kosztowne. A poza wszystkim eksporterzy wolą kupować większe ilości na raz (a więc z większych, lepiej wyposażonych gospodarstw), żeby uniknąć wysokich kosztów transakcyjnych w handlu z drobnymi producentami (Carter, Barham 1996; Carter i in. 1996; Thrupp i in. 1995).

Często przytaczanym przykładem sukcesu eksportu nietradycyjnych towarów rolnych, a zarazem dobrą ilustracją problemów z nim związanych, jest Chile. Jak już wspominaliśmy, jednym z pierwszych kroków dyktatury Pinocheta było powstrzymanie reformy rolnej. Go-spodarstwa państwowe, które właśnie utworzono, zostały sprywatyzowane, a nierówności na wsi za rządów junty jeszcze się pogłębiły, choć nie osiągnęły dna z poziomu z lat 50., tzn.

sprzed reformy. Ponowna koncentracja ziemi umocniła klasę średnich i wielkich posiadaczy zaangażowanych w zwiększanie eksportu i stała się kluczowym elementem wprowadzanego w tym okresie neoliberalnego modelu gospodarki. Doszło do niezwykłego wręcz wzrostu eksportu rolnego: w ciągu dwóch dekad po przewrocie, który miał miejsce w 1973 roku, udział rolnictwa w całym chilijskim eksporcie wrósł z 2% do 28%. Wobec nowych możliwości eks-portu towarów wysokowartościowych, zwłaszcza owoców uprawianych w żyznym regionie centralnym, przedsiębiorczy wielcy producenci rolni odkupywali ziemię od drobnych rolników, którzy nie mieli kapitału lub możliwości uzyskania kredytu, by poczynić niezbędne inwestycje i odpowiednio przekształcić swoje gospodarstwa (Kay 2002).

Pod rządami Pinocheta praca na roli stała się mniej zorganizowana i stabilna niż za cza-sów Salvadora Allende. Wielcy producenci owoców mogli w sezonie tanio wykorzystywać nadwyżki siły roboczej z małych gospodarstw (zwłaszcza kobiet). I podobnie jak w Brazylii rozwój eksportu rolnego oznaczał znaczne obciążenia dla środowiska: wycinkę lasów, erozję gleby i wzrost zanieczyszczeń (tamże). W latach 1990–2000 ilość pestycydów importowa-nych w ciągu roku zwiększyła się w Chile ponaddwukrotnie i osiągnęła wielkość 15,2 tys.

ton (Ross 2005). Dlatego żeby zachwalać model chilijski jako godny naśladownictwa, trzeba

„ignorować albo bagatelizować koszty społeczne, które legły u podstaw tej transformacji, takie jak represje wobec robotników, powstrzymanie reformy [rolnej], wzrost ubóstwa na wsi, wzrost nierówności i dewastację środowiska” (Kay 2002, s. 488).

Drobnych rolników w krajach rozwijających się zwykle włączano w ramy nowych mo-deli agroeksportu na zasadach umów kontraktowych. Ich zwolennicy lubią przedstawiać rolnictwo kontraktowe jako „dynamiczne partnerstwo”. Po jednej stronie mamy drobnych rolników cierpiących na niedostatek kapitału, po drugiej ponadnarodowe koncerny, przed-siębiorstwa krajowe lub wielkich komercyjnych producentów rolnych, których kapitał, świadczenie biznesowe i zdolność handlowa „spływają” na partnerów. Umowa jest zaś do-browolna i obustronnie korzystna. Dla drobnych rolników plusem jest zapewnienie dostępu

118

3. Południe: od kolonializmu do integracji rynkowej Światowa gospodarka żywnościowa

do rynku, stałe ceny oraz możliwość modernizowania produkcji dzięki dostępności kompo-nentów, kredytów i wiedzy biznesowej. Koncerny korzystają na tym, że rolnictwo kontrak-towe łagodzi niepokoje związane z reformą rolną (a raczej jej brakiem), powstrzymuje bunt siły roboczej, mityguje zwolenników nowych regulacji prawnych i zobowiązań socjalnych wobec pracowników. Krytycy rolnictwa kontraktowego uznają argumentację wspierającą kontrakty za mydlenie oczu. Podkreślają, że drobni rolnicy, podpisując umowy, są w istocie w sytuacji przymusowej. Asymetria sił działa na ich niekorzyść. Warunki umów de facto fa-woryzują nabywców, a nie producentów. A zadłużenie, techniki wymagające intensywnego stosowania komponentów oraz zobowiązania handlowe mogą z czasem okazać się pułapką.

W łańcuchu towarowym zyski przypisane są do dystrybucji, przetwarzania i sprzedaży deta-licznej, producenci dostają bardzo niewiele. Przeciwnicy rolnictwa kontraktowego postrze-gają je jako formę stosunków, w ramach których kapitał przenosi zawsze istniejące w tej dziedzinie ryzyko produkcyjne (np. z powodu ataku szkodników, chorób czy suszy) na rolni-ków, a równocześnie ogranicza ich udział w wartości wypracowywanej w ramach łańcucha towarowego i zwiększa uzależnienie od komponentów zewnętrznych. Koszty ponoszone przez drobnych rolników rosną, ogranicza się ich autonomię i skutecznie zamienia ich w na wpół sproletaryzowaną, pracującą na akord, choć niepozbawioną własności siłę roboczą (Little, Watts 1994). Pomiędzy tymi skrajnymi interpretacjami jest miejsce na opinie bardziej wyważone, unikające generalizacji, zwracające uwagę na to, że kontrakty rolne przybierają różne formy, że nie jest to obraz czarno-biały, a temu, co pomiędzy, należałoby się uważnie przyjrzeć (Kay 2002).

W dokumencie światowa gospodarka żywnościowa (Stron 116-120)