• Nie Znaleziono Wyników

Wielka kwestia agrarna XXI wieku

W dokumencie światowa gospodarka żywnościowa (Stron 34-38)

Eric Hobsbawm twierdzi, że „zagłada chłopstwa” stanowiła „najbardziej radykalną i najdalej się-gającą zmianę społeczną” XX wieku i odcięła nas „na zawsze od minionego świata”, ponieważ

„chłopi, którzy stanowili większość ludzkiej rasy w całych dziejach, stali się zbędni na skutek rewolucji agrarnej” (Hobsbawm 1999, s. 270, 370). W latach 1950–90 w krajach rozwijających się, traktowanych jako całość, zatrudnienie w rolnictwie spadło z 80 do 60% (UNHSP 2003).

Światowa populacja rolników, choć w wartościach bezwzględnych nadal lekko wzrasta, stale kurczy się w stosunku do łącznej liczby ludności świata: w okresie 1990–2004 zmniejszyła się o ponad 5%. Tymczasem w latach 90. XX wieku liczba mieszkańców miast w krajach rozwijają-cych się wzrosła zdumiewająco – aż o 36% (tamże). W 2007 roku cała populacja świata prze-kroczyła 6,6 mld osób. Rok później został też przekroczony dziejowy kamień milowy: liczba mieszkańców miast przewyższyła liczbę mieszkańców wsi. Program Narodów Zjednoczonych do spraw Osiedli Ludzkich (United Nations Human Settlements Programme, UNHSP) zakłada, że światowa populacja mieszkańców terenów wiejskich osiągnęła punkt szczytowy, a w przy-szłości liczba ludności będzie rosła w miastach, dochodząc do poziomu 9–10 mld w połowie XXI wieku, kiedy to wielkość populacji Ziemi ma się ustabilizować (tamże).

Hobsbawmowi udało się zwrócić uwagę na skalę i tempo zmian społecznych i urbanizacji, jednak przy używaniu określeń „zagłada chłopstwa” czy „zbędność” warto zachować ostroż-ność. Mimo wszystko drobni rolnicy nadal przecież stanowią dwie piąte ludzkości (Araghi 2000; Berenstein 2000), a pojęcie „zbędności” nadaje obecnemu kierunkowi zmian walor

33

Światowa gospodarka żywnościowa 1. Światowa gospodarka żywnościowa: sprzeczności i kryzysy

nieuchronności. Zamiast postrzegać odpływ ludności z rolnictwa jako koniec, lepiej traktować go jako znak społecznej rewolucji wymuszonej nierównym rozdziałem ziemi, uprzemysłowie-niem, kontrolą nad rolnictwem, integracją rynkową, a także ekologiczną nieracjonalnością mnożenia „żywnościokilometrów”. Twierdzę bowiem, że ani kierunek, ani efekty uboczne tej zmiany nie są nieuchronne ani trwałe.

Jak to zostało pokazane w poprzednim podrozdziale, globalny handel rolny jest skrajnie asymetryczny. Zaledwie kilka procent populacji rolników na świecie odpowiada za ponad trzy piąte wartości eksportu rolnego, w sytuacji gdy istnieje wiele krajów o niewielkich dochodach, rosnącym uzależnieniu od importu żywności i ogromnej populacji rolników małoobszarowych.

Ram pojęciowych potrzebnych, by oszacować globalne dysproporcje w wydajności produk-cji przypadającej na rolnika, dostarcza Amin (Amin 2003). Wyróżnia on trzy kategorie rolników na świecie. Pierwszą stanowią produkujący na masową skalę właściciele wysoko zmechanizowa-nych gospodarstw zbożowo-hodowlazmechanizowa-nych w krajach strefy umiarkowanej. Ich populację liczy się w dziesiątkach milionów. Druga kategoria, bardziej liczna, lecz wciąż stosunkowo niewielka, to producenci rolni na dużą skalę, korzystający z metod i środków produkcji przemysłowej, dobrze osadzeni w niesprawiedliwym krajobrazie krajów rozwijających się, takich jak Indie, Tajlandia, Chile i Republika Południowej Afryki. Trzecią kategorię, która obejmuje przytłaczającą większość światowej populacji rolników, stanowią drobni rolnicy małoobszarowi. Nie mają oni dostępu do większości nowych technologii, a z powodu rosnących cen niektórych środków produkcji, np. na-sion, mogli znaleźć się w potrzasku. Polegają na pracy własnych rąk, nie mają wsparcia ze strony władz i często brakuje im ziemi lub dobrych gruntów uprawnych. Według szacunków Amina (tamże) wydajność producenta z pierwszej kategorii jest z grubsza 2 tys. razy większa niż tego z trzeciej. Nierówności w dostępie do technologii pogłębiają jeszcze systemy subsydiowania rolnictwa w najbogatszych krajach świata, które łącznie przeznaczają ponad 200 mld dolarów na dotowanie własnych sektorów rolnych, koncentrując się na największych producentach. Fak-tyczna wysokość subsydiów w krajach bogatych znacząco różni się w zależności od źródła. We-dług przytaczanych często szacunków Banku Światowego wynosi ona 1 mld dolarów dziennie.

Dla porównania, te same kraje przeznaczają mniej niż 1 mld dolarów rocznie w ramach oficjalnej pomocy rozwojowej na wsparcie rolnictwa w krajach rozwijających się (FAO 2003). W latach 1988–96 pomoc zagraniczna przeznaczona na rozwój rolnictwa w krajach ubogich spadła o 57%

(Paarlberg 2000). Te dane są tylko punktem odniesienia, nie trzeba bowiem ulegać sugestii, że pomoc rozwojowa jest zawsze korzystna. Często bowiem wykorzystuje się ją jako poligon dla promocji eksportu, a ponadto wiąże się ona z dyskusyjnym założeniem, jakoby stanowiła ścieżkę modernizacji i rozwoju. Jak zobaczymy w rozdziale 4., to właśnie systemy subsydiowania rolnictwa w państwach bogatych stały się punktem zapalnym, który wyzwolił protest przeciwko metodom regulacji światowego handlu rolnego, aczkolwiek ta kwestia po części odwraca uwagę od istoty problemu.

W sytuacji, gdy tak wielu drobnych rolników włączono w stosunki rynkowe, a perspekty-wa coraz głębszej integracji globalnego rynku pociąga za sobą na dłuższą metę dalszy spadek światowych cen i nierówną rywalizację, rozmiary zagrożenia są naprawdę zdumiewające. Amin mówi o tym otwarcie:

34

Światowa gospodarka żywnościowa 1. Światowa gospodarka żywnościowa: sprzeczności i kryzysy

(...) zgoda na ogólną zasadę konkurencji w zakresie produkcji rolnej i spożywczej, którą narzuciła WTO, oznacza zgodę na eliminację miliardów niekonkurencyjnych producen-tów w bardzo krótkim z punktu widzenia historii czasie, a mianowicie w ciągu kilkudzie-sięciu lat. Co się stanie z tymi miliardami istot ludzkich, które już w większości należą do najbiedniejszych z biednych i z wielkim trudem przychodzi im się wyżywić?

(Amin 2003, s. 3) Nawet szeroko rozpowszechniony i utrzymujący się przez dziesięciolecia rozkwit przemy-słu nie pozwoliłby na wchłonięcie tylu osób i znalezienie dla nich zatrudnienia. A przecież – bio-rąc pod uwagę wzorce wzrostu przemysłowego w krajach rozwijających się – wiemy, że taka perspektywa jest bardzo mało prawdopodobna (tamże). Inne oczywiste bariery to degradacja środowiska czy ograniczenia biofizyczne. Według Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP) ostatnimi czasy nowe miejsca pracy w Ameryce Łacińskiej i Afryce zdominował sektor niefor-malny (Bangasser 2000). Aż dwie piąte gospodarczo aktywnej populacji w krajach rozwijają-cych się pracują dziś w szarej strefie, skoncentrowanej w miastach lub na terenach podmiejskich.

Jest to „najszybciej rosnąca i najbardziej jak dotąd niespotykana klasa społeczna na Ziemi” (Davis 2004, s. 24; 2009). Castells ujmuje to zjawisko jako przesunięcie znaczącej części światowej underclass „z pozycji strukturalnie wykorzystywanej na pozycję strukturalnie zbędną” (Castells 1993, s. 37). Problem pogłębia jeszcze fakt, że większość krajów rozwijających się nie dysponuje takimi istotnymi kanałami ujścia dla emigracji, jakie dla Europy doby rewolucji przemysłowej i kapitalistycznej stanowił kolonializm, pozwalający na skuteczne „wyeksportowanie” nadwyżek ludności odchodzącej z rolnictwa (Magdoff 2004; Amin 2003). Dzisiejsza polityka bogatych państw jest nastawiona raczej na to, by przyjmować najzamożniejszych i najlepiej wykształco-nych specjalistów z krajów rozwijających się, a nie tanią siłę roboczą.

Niektórzy byli chłopi mogliby znaleźć pracę w fabrykach albo usługach w sektorze formal-nym, ale masowa ucieczka przed ubóstwem na wsi sprawia, że w sytuacji niepewnego lub nie-formalnego zatrudnienia w miastach na nowo stają się bezbronni. Araghi nazywa ich „miejskim masami ludzi zbytecznych” (Araghi 2000, s. 145). I choć te masy „zbytecznych” z punktu widzenia formalnych rynków pracy i systemów akumulacji mogą się wydawać nieistotne, skala zjawisk takich jak bezrobocie czy zatrudnianie poniżej kwalifikacji, idąca w parze z mobilnością kapitału, działa jak globalny hamulec dla siły roboczej i ogranicza koszty wynagrodzeń, łącząc proces odchodzenia od rolnictwa z ogólniejszymi rynkowymi nierównościami. Raport Komisji Gospodarczej ONZ do spraw Ameryki Łacińskiej z 2005 roku podkreśla, że fale migracji do miast obejmują przede wszystkim ludzi młodych, pozbawiają więc tereny wiejskie talentów i energii, a pozostawiają na miejscu sta-rzejącą się populację. Ten ważny aspekt zjawiska migracji często się umniejsza.

W wielu miejscach na świecie gwałtowne migracje są „radykalnie oddzielone od uprze-mysłowienia, a nawet samego rozwoju” (Davis 2004, s. 9). Wyprzedzają wzrost odpowiednich możliwości zatrudnienia i liczby mieszkań, rozwój infrastruktury i usług. W tej sytuacji roz-wiązaniem kwestii agrarnej XXI wieku wydaje być to, co Mike Davis (Davis 2009, 2004) tak sugestywnie nazwał „planetą slumsów”. W szczegółowej ekspertyzie dotyczącej współcze-snej eksplozji urbanizacyjnej na Południu Program Narodów Zjednoczonych do spraw Osiedli

35

Światowa gospodarka żywnościowa 1. Światowa gospodarka żywnościowa: sprzeczności i kryzysy

Ludzkich (UNHSP 2003) ocenia, że ok. 1 mld ludzi żyje dziś w warunkach nędzy, które definiuje się jako brak dostępu do trwałego schronienia, bezpiecznej wody, odpowiednich warunków sanitarnych, bezpiecznego zatrudnienia i wystarczającej przestrzeni życiowej. Oznacza to, że w takich warunkach żyje dziś co trzeci mieszkaniec miast na Ziemi, przy czym niemal wszyscy oni zamieszkują kraje rozwijające się. Obecnie w slumsach żyje 78% całej miejskiej populacji najsłabiej rozwiniętych państw świata. W wartościach bezwzględnych najwięcej mieszkańców slumsów żyje w Azji (60% światowej populacji), natomiast w wartościach względnych stano-wią oni największą część wszystkich mieszkańców Afryki subsaharyjskiej (72%) (tamże). We-dług prognoz Programu Narodów Zjednoczonych do spraw Osiedli Ludzkich (UNHSP 2003), jeśli zachowamy obecny kurs, to w 2020 roku w slumsach będzie żyło 1,4 mld populacji świa-ta, a do 2030 roku liczba ta wzrośnie do 2 mld. Wówczas – przy łącznej liczbie mieszkańców Ziemi wynoszącej ponad 8 mld – w slumsach będzie żył co czwarty człowiek.

Groźba „niekontrolowanego rozwoju slumsów” jest szczególnie poważna w dwóch naj-liczniejszych państwach świata: Chinach i Indiach, gdzie mieszkają w sumie prawie dwie piąte ludności Ziemi i ponad połowa światowej populacji rolników. Chociaż oba kraje próbowa-ły ograniczyć handel produktami rolnymi, powstrzymać przyrost naturalny oraz gwałtowną (choć nierównomierną) industrializację, wzrost gospodarczy i urbanizacja sprawiły, że po-nadnarodowe koncerny rolno-spożywcze zwęszyły okazję do rynkowej ekspansji. Chiny i In-die zostały więc poddane silnej, wielostronnej presji, aby zliberalizować rynek rolny. Chińska wspinaczka po proteinowej drabinie ku diecie o większym udziale mięsa zamieniła kraj w im-portera zboża i wielce prawdopodobne jest, że w przyszłości Chiny będą w coraz większym stopniu uzależnione od importu pasz. Mimo wysokiego tempa wzrostu przemysłowego, na chińskich i indyjskich wsiach można już wyczuć wrzenie, o czym będzie mowa w rozdziale 3.

Napięcia na wsi niewątpliwie zwiększyłyby się w wyniku liberalizacji handlu rolnego.

Należy też zauważyć, że dzika urbanizacja może prowadzić do niebezpiecznego podporząd-kowania polityki żywnościowej celom doraźnym. Szybki wzrost ubóstwa w miastach i kurczenie się dostępu do żywności poza rynkiem rodzą nowe trudne pytania w związku z bezpieczeństwem żywnościowym. Choć więc przez długi czas miasta były postrzegane jako ostoja rozwoju i nowo-czesności, na planecie slumsów problem braku bezpieczeństwa żywnościowego i niedożywienia w coraz większym stopniu przesuwa się „z terenów wiejskich na obszary miast, mimo że tendencja do pogłębiania się niedożywienia na wsiach nadal będzie się utrzymywać i tam również będzie do-minować” (Pinstrup-Anderson 2000, s. 131). Kwestia bezpieczeństwa żywnościowego w slumsach może wzmacniać krótkoterminowe strategie państw, takie jak np. liberalizacja handlu. Ich celem jest zapewnienie dostępu do najtańszego zaopatrzenia na globalnym rynku, bo niedożywione, sfru-strowane i skoncentrowane w jednym miejscu miejskie masy rząd będzie postrzegał jako bardziej wybuchowy, i dlatego potężniejszy, elektorat niż biednych mieszkańców wsi (Weis 2004a), bojąc się, że – jak to swego czasu ujął Bob Marley – „a hungry mob is an angry mob”8.

8. Fragment z piosenki Them Belly Full (But We Hungry) z płyty Natty Dread, Island Records 1974 [w wolnym przekładzie zdanie to brzmi „głodny tłum to wściekły tłum” – przyp. tłum.].

36

Światowa gospodarka żywnościowa 1. Światowa gospodarka żywnościowa: sprzeczności i kryzysy

W dokumencie światowa gospodarka żywnościowa (Stron 34-38)