• Nie Znaleziono Wyników

Narastanie kryzysu zarządzania: spadek efektywności

Narastający spadek ściągalności abonamentu obserwowany był od lat. Dostępne prognozy ekspertów wskazywały, że – przy coraz szerszym wciągnięciu mediów pu-blicznych do politycznych gier i nieskuteczności poboru opłaty abonamentów – ich sytuacja ekonomiczna ulegnie pogorszeniu, a następnie zapaści. Zatem o zbliżającym się pogrzebie wiadomo było od dawna. Zarządy wszakże żyły w przekonaniu, że sko-ro radio i telewizja tak bardzo potrzebne są politykom, to nie pozwolą oni na śmierć „przed wygraną”. Gra zaś miała się toczyć nieustannie, aż do… – a nawet jeszcze dłużej. I nikt nie przewidział obecnej politycznej dekoniunktury dla nadawców publicznych, wobec której wspierające je dotąd ugrupowania okażą się bezradne, bo stały się mniej-szościowe, opozycyjne. Tak oto – ujmując rzecz w ironicznej metaforze – demokracja w Polsce osiągnęła stan wręcz idealny, bowiem media publiczne powołane, by w swej bez-stronności i obiektywizmie kontrolować oraz krytykować sprawujących władzę, stały się od tej władzy (koalicji rządowej) wreszcie całkowicie niezależne, a zatem mogą skutecz-niej wypełnić przypisaną im misję. W odróżnieniu od innych mediów publicznych w UE, gdyż nigdzie poza Polską podobnej sytuacji: tak „budującej opozycyjności wobec rządu”, nie odnotowano. Rzecz jasna, powyższy sarkazm autora wynika z niechęci do kolejnej próby poszukiwania odpowiedzi na pytanie, dlaczego tworzony z takim zapałem w la-tach 1990-1992 porządek medialny, mający urzeczywistniać prawo obywatela do wolnego słowa, obrodził tyloma wynaturzeniami, tworząc swe zaprzeczenie, będące równocześnie przyczyną ekonomicznego, finansowego upadku potrzebnych społeczeństwu i państwu podmiotów. Wielokrotnie bowiem opisywał przyczyny i  stawiał diagnozy7, rozpatru-jąc m.in. kwestie, na ile nakreślony przez ustawodawcę prawno-ekonomiczny model

mediów publicznych, działających w postaci spółek skarbu państwa, ułatwia (bądź nie) realizację misji oraz wypełnianie jednocześnie roli podmiotów prawa handlowego, pod-danych prawom rynku.

Przewidywania z roku 2008, że niektóre zarządy staną wkrótce „przed pilną ko-niecznością korygowania dorocznych planów i  oceny sytuacji ekonomicznej firmy w  kontekście przymusu wszczęcia nadzwyczajnych procedur oszczędnościowych”8, w pełni się potwierdziły. Zapowiedź pomniejszania zasilania pieniężnego z abona-mentu o około 20%, co KRRiT zgłaszała, snując jeszcze bardziej apokaliptyczne pro-gnozy na rok następny (2009), winna skłonić nie tylko do refleksji, ale i do natych-miastowego podjęcia działań zaradczych. Oczywiste było, że „w sytuacji gdy ponad 50% kosztów spółek stanowią koszty wynagrodzeń, szukanie rozwiązań w  postaci zwolnień grupowych pogłębi jeszcze bardziej niewydolność finansowo-ekonomicz-ną (odprawy) i spowodować może falę protestów”9, co trwa obecnie. Egzemplifikacja protestów, animowanych obecnie przez związki zawodowe nadawców publicznych, mogłaby zająć kilka następnych stron tekstu. Ich przedstawiciele na ogół borykają się z problemem zdefiniowania winnych obecnej zapaści mediów publicznych. W zależ-ności od przekonań i sympatii politycznych stymulujących ich odwagę i determina-cję – związkowcy mniej lub bardziej gubią się w przedstawianiu przyczyn i skutków. Zamknięcie oczu przez niektórych z nich na widoczne ślady defektów podporząd-kowania zarządów oczekiwaniom partyjnych decydentów, utrwalających bizantyjskie struktury zarządzania, skłania do wskazywania, że winę za narastającą degrengola-dę ideowo-ekonomiczną ich firm ponosi tylko obecna ekipa rządowa. Inni w pasji oskarżania wskazują wyłącznie na niekompetentne zarządy, działające na niekorzyść spółek, zapominając o roli ustawodawcy oraz ekip rządowych.

Należy tu przypomnieć, że z marketingowego punktu widzenia, zarządzanie me-diami publicznymi – bez umniejszania ważności zadań określających ich ustawowe powinności misyjne – powinno się opierać na strategii konkurowania. Wówczas rze-czywistym celem ich działalności programowej, równolegle z uzyskiwaniem jak naj-większego (i zaspokajanego w swym oczekiwaniu) audytorium, staje się przetwarzanie wypracowanej pozycji na rynku w efekty ekonomiczne: osiąganie przychodów m.in. ze sprzedaży czasu reklamowego. Zatem zarządzanie, jako umiejętność osiągania kon-kurencyjnej pozycji poprzez profesjonalne kierowanie tak ludzkim potencjałem radia i telewizji, jak i jakością misyjnego programu, ma decydujące znaczenie dla rozwoju, znaczenia oraz obecnej pozycji mediów publicznych. I choć jesteśmy gotowi podzie-lić pogląd, że media, należąc do szeroko definiowanej sfery dóbr kultury, „z punktu widzenia analizy ekonomicznej zachowują cechy szczególne niewystępujące w innych dziedzinach gospodarowania”10, to skuteczność zarządzania tymi podmiotami –

w kon-8 Zbigniew Kosiorowski, Dysjunkcje misji, Książnica Pomorska i SRP, Poznań-Szczecin 2008, s. 10.

9 Ibidem.

10 Tadeusz Kowalski, Bogdan Jung, Media na rynku. Wprowadzenie do ekonomiki mediów, Wy-dawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa, s. 38.

tekście osiąganych wyników przez spółki radiofonii i  telewizji publicznej – w  pełni poddaje się takiej analizie. Tym bardziej że było to zarządzanie ogromnymi pieniężny-mi środkapieniężny-mi publicznypieniężny-mi, których strupieniężny-mień przez kilkanaście lat zasilał wspomniane spółki, dając gwarancję stabilności i rozwoju. Reguły rachunku ekonomicznego, stoso-wanie prawideł rynku i metod nowoczesnego zarządzania jakością, umiejętność wy-korzystania analiz i prognozowania scenariuszowego – wszystkie te instrumenty były w zasięgu zarządów. Pytanie: czy umiano i chciano z nich korzystać? Gdyby umiano, scenariusze „kryzysowe” dla prognoz zgłaszanych w latach 2007-2009 byłyby gotowe i wdrażane. Pobór abonamentu malał systematycznie od lat, a od roku 2007 spadał w podobnym tempie, jak rosły „koszty utrzymania” ciągle zmieniających się zarządów, dyrekcji programów TVP SA oraz PR SA, pochłaniające kilkudziesięciomilionowe odprawy i wynagrodzenia z klauzul „konkurencyjnych”11. W dorocznych sprawozda-niach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji można znaleźć, między rzędami liczb i tabel, pośrednią ilustrację skutków takiego zarządzania. Jednakże pojęcie niegospodarności zasobami publicznymi, oddanymi w ręce tak specyficznie „sprofesjonalizowanych” ze-społów, tworzonych (jak pamiętamy) z zapałem w wyniku polityczno-partyjnych nadań Rady, w owych sprawozdaniach nie występuje. Mimo że pojawiało się w licznych pu-blikacjach; zajmowali się tym audytorzy badający gospodarność TVP SA; Najwyższa Izba Kontroli, dowodząca, ile „kosztowała Polskie Radio beztroska polityka kadrowa koalicji PiS-LPR-Samoobrona”12; mimo że odnosił się do tego zakresu niekompetencji zarządów Minister Skarbu – w ocenach regulatora zabrakło zaznaczenia ewidentnych przejawów niegospodarności. Przyczyny zamknięcia roku 2009 przez TVP SA i PR SA stratami netto pojawiają się głównie w kontekście spadku środków z abonamentu, co ma tłumaczyć obecne kłopoty finansowe spółek. Rzecz jasna, KRRiT nie jest organem kontroli finansowej, a  organem nadzoru właścicielskiego. Jednakże to ona pierwsza otrzymuje ze spółek pakiet informacji pozwalających na analizę efektywności zarzą-dzania środkami pieniężnymi z abonamentu. W swej historii raz jeden (w latach 2001- -2002) skorzystała z możliwości stymulowania poziomu efektywności ekonomicznej, wprowadzając do algorytmu rozdziału abonamentu współczynnik zmuszający zarządy do ograniczania przerostu zatrudnienia w spółkach radiofonii regionalnej. I tylko tam zaryzykowała testowanie takiego sposobu wymuszenia oszczędnego gospodarowania zasobami. Telewizji i „dużego radia” nie poddano takiej próbie. Od pomysłu po roku odstąpiono i wkrótce zapomniano o tym prostym, skutecznym instrumencie. W okresie

11 Np. odwołany ostatnio (po pięciomiesięcznym zatrudnieniu na tym stanowisku) szef „Trójki” będzie przez sześć miesięcy otrzymywał pensję w wysokości ok. 12 tys. zł. Tyle samo pobie-rać będzie nowo mianowany dyrektor tego programu. W TVP SA i jej oddziałach terenowych, w których trwały i trwają nieustanne roszady przy zatrudnianiu kolejnych dyrektorów, publi-cystka „Pressa” naliczyła 44 wysoko płatne stanowiska, opłacane w czasie „kontredansa zmian” podwójnie…

12 Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski, NIK: Pieniądze wyciekły z radia, „Gazeta Wyborcza” 26.03.2010 r., s. 7.

2001-2002 poziom zatrudnienia w spółkach regionalnych zaczął spadać. Przymus eko-nomiczny zadziałał: wzrosła efektywność. Po roku 2003 poziom zatrudnienia wrócił do stanu sprzed eksperymentu, co można sprawdzić we wspomnianych sprawozdaniach Rady z lat 2001-2004.