• Nie Znaleziono Wyników

Rozdział 3. Rola zagranicznych uczonych w budowaniu dorobku nauki w Polsce

3.1. Potencjał publikacyjny

3.1.3. Nauki humanistyczne a ścisłe

Zaobserwowaliśmy animozje, wypowiedziane nie wprost, ale wyczuwalne, pomiędzy przedstawicielami dyscyplin z zakresu STEM i HSS. W ten sposób nasi badani wypełniają prognozy Charlesa Snowa z 1959 roku, kiedy to po raz pierwszy opisał słynne „dwie kultury”: świat humanistów („intelektualistów literackich”) i naukowców („przyrodników”), stwierdza-jąc, że przestają się one rozumieć (Snow 1998). Charles Snow jako przedstawiciel naukowe-go determinizmu technologicznenaukowe-go krytykował „non-scientists” za brak dalekowzroczności i bycie „naturalnymi luddystami”, odrzucającymi rozwój i postęp naukowy, w których Snow widział szansę na zmniejszenie przepaści między bogatymi a biednymi krajami i na przepro-wadzanie modernizacji niezbędnych dla rozwoju ludzkości. Ponadto Ch. Snow artykułował prawo ludzkie do uczestnictwa i czerpania korzyści z postępu naukowego, co jego zdaniem nie otrzymuje należytej i adekwatnej do swej rangi atencji „intelektualistów literackich”. Joseph Satish w artykule Revisiting the Two Cultures konfrontuje się po ponad pięćdziesięciu latach z poglądami Ch. Snowa i stwierdza, że prawdziwy podział kulturowy przebiega pomię-dzy tymi, którzy wyniki współczesnej nauki traktują jak prawdy absolutne (STEM), a tymi dla których nauka jest koniecznym, ale niewystarczającym warunkiem rozwoju ludzkiego (HSS) (Satish 2016). Podział ten jest głęboko zakorzeniony wśród naszych badanych.

Niektórzy „ścisłowcy” z pewnym żalem stwierdzają, że aby mogli coś opublikować, wcześ-niej muszą spędzić setki godzin w laboratoriach, prowadząc eksperymenty, doświadczenia,

pomiary, itp. Uważają zatem, że nakład pracy przez nich włożony jest większy niż wysiłek humanistów. Ponadto w naukach humanistycznych i większości nauk społecznych, dobre badania można zrealizować przy niewielkim zewnętrznym finansowaniu, co w naukach przy-rodniczych i medycznych jest często niemożliwe.

No i wtedy jak widzę, że ktoś ma siedem prac w rok, no to już mam opinię, bo to jest niemożliwe, zwłaszcza w naukach ścisłych, może w humanistycznych, może tak, można pisać powieści... [...], no a w takich badawczych ścisłych to trzeba robić eksperymenty, jak to jest coś nowego, coś się nie udaje, trzeba powtórzyć, zweryfikować [...] (W6).

Powyższy pogląd podziela również, co może być zaskakujące, profesor językoznawstwa.

No w naszej dziedzinie to jest to tak, że to nie są nauki ścisłe i można tam coś napisać, co nie jest aż tak wartościowe i uzyskać tym dużo [...] tak naprawdę nie potrzebuję żadnych pieniędzy do swoich projektów. Do moich projektów są ważne mózgi (W53).

Humaniści odbijają zaś pałeczkę i wyrażają opinie o nieporównywalnie łatwiejszym dostępie „ścisłowców” do czasopism wysoko punktowanych o zasięgu międzynarodowym, w których opublikowanie kilku stron jest równoznaczne pod względem przyznawanych punk-tów z kilkusetstronicowymi monografiami. Philip G. Altbach31 wstawia się za humanistami i zwraca uwagę, że międzynarodowe bazy publikacji mierzą tylko jeden rodzaj produktyw-ności akademickiej, czyli recenzowane artykuły, cytowane następnie przez innych naukow-ców. Taki model, jak wynika również z naszych badań, dominuje w naukach przyrodniczych i okołomedycznych. A przecież inne dyscypliny naukowe publikują wyniki badań na róż-ne sposoby. Na przykład w naukach humanistycznych i niektórych naukach społecznych książki są ważnymi narzędziami do przekazywania wiedzy i raportowania wyników badań. Philip G. Altbach zwraca zatem uwagę, że to swoiste wykluczenie książek z „the rankings games” szkodzi wielu dziedzinom nauki, w których książki pozostają centralnym elementem komunikacji wiedzy pomiędzy uczonymi (zob. Altbach 2015).

Ja jestem romantykiem od nauki, ja gdy opracowuję jakiś temat, ja w niego wchodzę i mnie obojętnie, ile za niego dadzą [punktów], ja muszę porządnie zrobić ten temat. A potem wychodzi, że trzeba było napisać nie monografię na dwieście, a trzy artykuły po siedem stron i ty będziesz miała zaszczyt, powagę i tak dalej. A monografia, no dobrze, że monografia, ale to się nie liczy. No i z tym mam problem do dziś, szczerze mówiąc, nawet teraz to jest problem. Bo ja za czas pracy w Polsce, ja napisałam dwie monografie i to jest dużo, nawet nie dwie, trzy monografie zrobiłam autorskie bez współautorstwa, ja nie liczę współautorskich, są jeszcze współautorskie. No ale przepraszam, ja za te dwieście stron mam 20 punktów, a koledzy piszą po siedem stron [...] czy tam o czymś jeszcze i mają za to 15 punktów, za siedem stron (W9).

Pojawiały się jednak głosy po stronie „humanistycznej”, że potrzebne są instytucjonalne zachęty do wydawania artykułów w czasopismach wysoko punktowanych i anglojęzycznych, a niedoskonałości językowe nie powinny być żadną przeszkodą, ze względu na fakt że można zlecić tłumaczenie dobrego, rokującego tekstu.

31 Philip G. Altbach (2015) w artykule What Counts for Academic Productivity in Research Universities? porusza jeszcze wiele innych wątków dotyczących niesprawiedliwości w ocenie wydajności naukowej oraz nierówności w alokacji środków na badania, jak na przykład różnice między krajami i systemami akademickimi w zakresie dostępnych funduszy czy wyraźny podział na ośrodki dydaktyczne i badawcze.

Bo skoro szukamy tego A++ statusu, no to inwestujmy w to. Tego nie ma. I pewnie nie będzie. Nie mam absolutnie wiary, żeby to było (W27).

Innymi wymienianymi przez uczestników badania sposobami na publikowanie po an-gielsku, przy jednoczesnej niewystarczająco biegłej jego znajomości i braku funduszy na profesjonalne tłumaczenia czy korekty, było wsparcie znajomych, promotora i elektronicz-nych, automatycznych tłumaczy.

A jak piszę konsultuję się z promotorem. No i Google Translate. Po prostu do innych profesorów doświadczonych, którzy wiele artykułów napisali. Oni mogą od razu powiedzieć, że tam trzeba przecinek postawić (W99).

Najczęściej to jest przysługa koleżeńska, ponieważ właśnie w tej grupie zaprzyjaźnionych fizyko-chemików, gdzie właśnie moja partnerka pracuje, tam są zazwyczaj jacyś doktoranci, najczęściej właśnie z [nazwa kraju], dla których język wykładowy to był język angielski, więc oni w mowie czasami troszkę mają taki specyficzny akcent, ale w piśmie są zupełnie biegli, więc zazwyczaj proszę takie osoby, bo na to nie mam (W88).

Podsumowując dokonania publikacyjne zagranicznych uczonych pracujących w Pol-sce, trzeba stwierdzić, że nie różnią się one tak znacząco od ich lokalnych polskich od-powiedników, jak dokonania obcokrajowców zatrudnionych w amerykańskich uczelniach w zestawieniu z osiągnięciami rodowitych mieszkańców USA (por. Corley i Sabharwal 2007; Webber 2012; Kim, Wolf-Wendel i Twombly 2011; Libaers i Wang 2012)32. Na listach publi-kacyjnych zagranicznych uczonych pracujących w Polsce dominują czasopisma o krajowym zasięgu oraz pozycje monograficzne i książkowe. Emanuel Kulczycki zbadał wzory publi-kacyjne polskich naukowców, biorąc pod uwagę typ publikacji, język oraz liczbę autorów. Do tego celu uwzględnił publikacje polskich naukowców zgłoszone do Modułu Sprawoz-dawczego Polskiej Bibliografii Naukowej (PBN) przez ich pracodawców w latach 2013–2016. Jednym z wniosków publikowanych w licznych raportach jest to, że w każdym z lat z okre-su 2013–2016 naukowcy z obszaru nauk społecznych i humanistycznych ponad 90%33 arty-kułów opublikowali w czasopismach nieindeksowanych w bazie Web of Science Core Collec-tion (Kulczycki 2019: 41). Zatem nie w kraju pochodzenia badacza pracującego na polskiej uczelni trzeba szukać zmiennych różnicujących liczbę i zasięg oddziaływania jego publikacji (jak w przypadku amerykańskim), a w dyscyplinie, którą uprawia (STEM vs HSS). Biorąc pod uwagę typy uczonych wyróżnione w poprzednim rozdziale, trzeba zauważyć, że najlepszy-mi (w prezentowanym tu rozunajlepszy-mieniu) publikacjanajlepszy-mi mogli pochwalić się Badaniosterowni.

32 Różnic między wynikami przeprowadzonych przez nas badań a cytowanych badań amerykańskich upatrywać trzeba przede wszystkim w odmiennym systemie Polski i USA.

33 Nie różnicując zaś polskich publikacji na dyscypliny naukowe, można stwierdzić, że odsetek ten wynosi 77%. Na tle uczelni z krajów zachodnioeuropejskich, takich jak Niemcy czy Austria, polskie wskaźniki publikowania w czasopismach o zasięgu międzynarodowym są dwu- lub trzykrotnie niższe. „Biorąc pod uwagę publikacje indeksowane w bazie (Elsevier) w latach 1996–2008 liczba artykułów w przeliczeniu na personel badawczy w polskich uczelniach była dwukrotnie niższa od analogicznego wskaźnika dotyczącego produktywności na-ukowej w Wielkiej Brytanii czy Finlandii, i trzykrotnie niższa niż w Szwajcarii. Również jakość polskich publi-kacji oraz ich wpływ na rozwój nauki, mierzony tzw. wskaźnikiem cytowań, plasuje polskie badania poniżej standardów międzynarodowych: w latach 1996–2008 publikacja naukowa autorstwa (lub współautorstwa) polskiego badacza była średnio cytowana 6 razy, tj. dwa–trzy razy rzadziej niż artykuły publikowane przez naukowców z Europy Zachodniej lub Ameryki” (Wolszczak-Derlacz i Parteka 2010: 10).