• Nie Znaleziono Wyników

Ocena technologii – wewnętrzne zróżnicowania

OCENY TECHNOLOGII

1.5. Ocena technologii – wewnętrzne zróżnicowania

Ponieważ ocena technologii w toku prawie półwiecza swojego rozwoju prze-chodziła ciągłą ewolucję, znajdowała coraz to nowe zastosowania i sposoby prak-tycznej realizacji, przy okazji których eksperymentowano z różnymi procedural-nymi modelami i formułowano różne, czasami naprawdę pomysłowe koncepcje, dziedzina ta wykazuje obecnie tak duże wewnętrzne zróżnicowania, że tylko w ograniczonym zakresie można mówić o jakimś standardzie, klasycznym stylu uprawiania oceny technologii, który mógłby stanowić punkt zaczepienia dla próby teoretyczno-metodologicznego jej ugruntowania. Aby zrozumieć istotę i powód

wewnętrznych zróżnicowań i pluralizm koncepcji w ocenie technologii, nie wy-starczy bliżej przyjrzeć się jej genezie, lecz potrzeba także wsparcia ze strony em-pirycznych badań nad genezą techniki (Technikgeneseforschung, zob. Rammert 1994).

Genezę oceny technologii można scharakteryzować jednym zdaniem, które nie straciło na aktualności również dzisiaj: w obliczu coraz szybciej postępującej technicyzacji konieczne stało się poszukiwanie możliwości jak najwcześniejszego rozpoznawania szans związanych z rozwojem technologicznym oraz niepożąda-nych skutków uboczniepożąda-nych – zwłaszcza tych grożących ekologicznymi i humanitar-nymi katastrofami – oraz odpowiednio wczesnego reagowania na takie sytuacje z wykorzystaniem wszystkich dostępnych środków zaradczych oraz alternatyw-nych opcji działania (por. Bartocha 1990, s. 41). Ocena technologii winna być pod-stawowym narzędziem zarządzania rozwojem technologicznym zgodnego z ogól-nospołecznymi potrzebami i oczekiwaniami – narzędziem, które ma promować i wspomagać pozytywne efekty technicyzacji oraz zapobiegać i ograniczać nega-tywne efekty po to, aby ten rozwój był wspólnym dobrem wszystkich, a nie tylko służył uprzywilejowanym grupom beneficjentów. Tak określona misja oceny tech-nologii otwiera natychmiast kilka obszarów problemowych wymagających rozja-śnienia oraz wyzwala kreatywność w poszukiwaniu najwłaściwszych sposobów jej realizacji.

Pojęcie „zarządzania technologiami” lub „kształtowania techniki” (shaping technology) (zob. Grunwald 2000) jest najważniejszym wkładem badań nad ge-nezą techniki do dyskusji nad właściwym wbudowaniem oceny technologii w spo-łeczne procesy obcowania z technologiami, a zarazem przejawem „konstruktywi-stycznej koniunktury”, jaka zapanowała w naukach społecznych w reakcji na de-terminizm teorii systemowej. Sama koncepcja badań nad genezą techniki powstała w reakcji na metodologiczne trudności oceny technologii i tzw. paradoks Collin-gridge`a (rys. 3.), określany też jak dylemat społecznej kontroli nad techniką – największy epistemologiczny problem w ocenie technologii. W świetle tego para-doksu kontrolowalność i sterowalność technologii są odwrotnie proporcjonalne do stanu zaawansowania jej rozwoju, a przyrost możliwości kształtowania technolo-gii jest odwrotnie proporcjonalny do przyrostu potrzebnej do tego wiedzy. Innymi słowy: im wcześniejsze jest stadium rozwoju danej technologii, tym większe są możliwości sterujących ingerencji w ten rozwój i tym mniej jest wiedzy o tym, jakie ingerencje są potrzebne. Gdy wraz z rozwojem technologii wiedzy przybywa, staje się ona nieprzydatna, bo możliwości wywierania wpływu drastycznie się kur-czą (zob. Collingridge 1980). Podstawą społecznej kontroli i kształtowania tech-nologii jest wiedza o skutkach rozwoju i upowszechnienia tej techtech-nologii – do-stępna zwykle dopiero w momencie, kiedy przekształcenie technologii zgodne ze społecznymi potrzebami nie jest już możliwe.

Paradoks Collingridge`a jest prawem ogólnym, odnoszącym się do wszyst-kich innowacyjnych technologii. Aby ominąć ten paradoks, na gruncie badań ge-nezy techniki uwaga odwraca się od prognostyki skutków technologii i kieruje

w stronę wzajemnych relacji między zmianami społecznymi a technologicznymi transformacjami. Badania genezy techniki zmierzają do poznawczej identyfikacji konstytutywnych społecznych czynników, od których zależą procesy rozwoju innowacji od fazy badań, poprzez prototypowanie, aż po wprowadzenie goto- wego produktu na rynek. W analizie przebiegu procesu decyzyjnego szczególną uwagę zwraca się na czynniki motywacyjne i organizacyjne wywierające wpływ na rozwój technologii. Szczególną rolę w tych procesach przypisuje się ideom i wizjom, które inspirują, „napędzają” procesy innowacyjne oraz są zdolne po-pchnąć te procesy w społecznie pożądanym kierunku (por. Gethmann/Grunwald 1996, s. 16n).

Rysunek 3. Paradoks Collingridge`a.

Źródło: opracowanie własne na podst. Wagner-Döbler 1989, s. 170.

Tocząca się od przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX w. dys-kusja nad możliwościami kształtowania techniki jest wyrazem rezygnacji z cało-ściowego historiozoficznego spojrzenia na technikę w przedwojennym stylu albo z perspektywy technoentuzjazmu, według którego kształtowanie techniki jest zby-teczne, bo rozwój techniki samoczynnie prowadzi do lepszej przyszłości, albo z perspektywy pesymizmu, według którego możliwe jest co najwyżej wczesne rozpoznanie i wczesne ostrzeganie przed zagrożeniami, jakie niesie ze sobą samo-rzutny rozwój niszczycielskiego żywiołu, za jaki uważano technikę (por. Michal-ski 2003a, s. 50). W toku tej dyskusji konfrontowano ze sobą różne koncepcje techniki i wizje rozwoju technologii w celu możliwie pełnej inwentaryzacji

„wejść” umożliwiających przejęcie kontroli nad tymi procesami i kształtowanie tych procesów zgodne ze społecznymi potrzebami. Każda ogólna teoria techno-

logii, która aspirowałaby do wbudowowania w koncepcję oceny technologii, po-winna dostarczyć takiej mapy „wejść”.

Rysunek 4. Siły kształtujące procesy innowacji (3M).

Źródło: opracowanie własne na podst. Banse 1996, s. 10.

Wizje kształtowania technologii, jego rozmach i możliwe cele zależą od wza-jemnej proporcji między elementami deterministycznymi a indeterministycznymi w rozumieniu techniki. Ponieważ w nurcie konstruktywnej oceny technologii za-kłada się przewagę elementów indeterministycznych, rozwijane są ofensywne pro-gramy kształtowania technologii pod kątem społecznie pożądanej przyszłości. Im bardziej deterministyczna jest wyjściowa koncepcja techniki, tym bardziej defen-sywny charakter ma program kształtowania technologii, ograniczający się zwykle do wczesnego ostrzegania przed grożącymi społeczeństwu niebezpieczeństwami, działań prewencyjnych związanych z minimalizacją niepożądanych efektów oraz działań kompensacyjnych. Rozstrzygnięcia koncepcyjne na gruncie socjologicz-nych teorii kształtowania technologii determinują ogólną wizję, misję i sposób uprawiania oceny technologii, ale oba obszary są sprzężone zwrotnie: kształtowa-nie technologii oprócz adekwatnej mapy „wejść” oraz wiedzy z teorii zarządzania i organizacji – wiedzy optymalizacyjnej dotyczącej sposobów zbiorowej realizacji celów i doboru środków – potrzebuje również kognitywno-normatywnych referen-cji dotyczących społecznych priorytetów, potrzeb, wartości, obaw i oczekiwań – referencji dostarczanych przez ocenę technologii. W nurcie niemieckim oceny technologii, która stanowi płaszczyznę referencyjną badań autora, szeroko rozpo-wszechniona jest „systemowa” koncepcja techniki, zaproponowana przez Güntera Ropohla – niedawno zmarłego inżyniera-filozofa, którego działalność organiza-cyjna i popularyzatorska w ramach Zrzeszenia Niemieckich Inżynierów (VDI) wniosła na przestrzeni ostatniego półwiecza nieoceniony wkład w procesy huma-

nizacji techniki. Ropohl rozumie współczesną technikę jako trójwymiarowy socjo- techniczny27 system operacyjny, w którym systemy rzeczowe (świat materialny, istoty żywe, bio(arte)fakty28, artefakty, maszyny, infrastruktury, materialne pro-cesy i zdarzenia itp.) są w sposób skomplikowany skonfigurowane z systemami społeczno-osobowymi (świat psychiczno-mentalny, indywidualni i zbiorowi twórcy, wytwórcy, przetwórcy, menedżerowie, użytkownicy, prawodawcy, poli-tyczni decydenci, interesariusze etc., wyposażeni w podmiotowość – samoświado-mość, autonomię, intencjonalność, odpowiedzialność oraz zdolności do skoordy-nowanego współdziałania etc., tworzący złożone relacje i interakcje oraz wytwa-rzający operacje itd.) oraz systemami reguł strukturalizujących i transformujących system od wewnątrz oraz rządzących jego interakcjami z otoczeniem (świat wirtualny, logiczny, „ukryty trzeci wymiar”: wiedza, język, reguły prakseolo-giczne, normy moralne, prawne, utylitarne itp.) (zob. Ropohl 1979) (rys. 5.).

Rysunek 5. Systemowa koncepcja techniki G. Ropohla.

Źródło: opracowanie własne.

Ponieważ determinizm w systemie socjotechnicznym ma bardziej naturę społeczną, niż technologiczną (Ropohl 1979, s. 317), ewentualne wewnętrzne

27 Określenie „socjotechniczny” może być mylące, bowiem wielu czytelnikom z pewnością skojarzy się z koncepcjami inżynierii społecznej oraz praktykami „podprogowego” oddziaływania po-wszechnie stosowanymi w marketingu. W przypadku koncepcji Ropohla chodzi jednak o coś ka-tegorialnie odmiennego – nazwa ma na celu podkreślenie, że procesy technologiczne są nieroze-rwalnie zrośnięte z procesami społecznymi i tworzą jeden i ten sam system (por. Ropohl 1979, s. 16n).

28 W związku z postępem syntetycznej biologii i biocybernetyki być może trzeba będzie niebawem wyróżnić także osobną kategorię istot żywych – bioartefakty (zob. Karafyllis Hrsg. 2003).

przekształcenia wymagają rozległych, wielokanałowych, wielopoziomowych,

„sieciowych” działań społecznych. System socjotechniczny można przekształcać tylko „wspólnymi siłami”, w procesach skoordynowanych, międzysektorowych zbiorowych operacji z wykorzystaniem wszystkich systemowych „wejść” do inte-resujących procesów technologicznych. Odgórne polityczne oddziaływania w for-mie działań regulacyjnych i egzekucyjnych są integralnym elementem takich spo-łecznych transformacji, określają wspólne wartości, cele i kierunki, ale pozostaną nieskuteczne, jeśli centralnie ustanowione ramy normatywne będą przez aktorów operujących na wszystkich takich wejściach postrzegane jako narzucone z ze-wnątrz i nie spowodują koniecznej pełnej zbiorowej mobilizacji. Skuteczne kształ-towanie technologii odpowiadające aspiracjom oceny technologii wymaga ogól-nospołecznych kampanii angażujących wszystkie moce, jakimi dysponuje dana zbiorowość.

Postulaty Ropohla znajdują przekonujące potwierdzenie w niepowodzeniach wielu politycznych inicjatyw prośrodowiskowych czy antydyskryminacyjnych, które ograniczyły się do uchwalenia ustaw, które do dziś pod wieloma względami pozostały martwą literą prawa29. Coraz bardziej ograniczone zdolności państwa w zakresie sterowania systemem socjotechnicznym wynikają z rosnących deficy-tów wiedzy, spadającego zaufania, problemów implementacyjnych oraz pluraliza-cji i polaryzapluraliza-cji społeczeństwa, potencjałów konfliktowych i problemów akcepta-cyjnych (Grunwald 2002, s. 41). We współczesnym coraz bardziej złożonym i funkcjonalnie głęboko zróżnicowanym i zsektoralizowanym społeczeństwie pań-stwo nie ma możliwości scentralizowanego gromadzenia, weryfikowania i odpo-wiedniego przetwarzania na użytek odgórnego politycznego zarządzania techno-logiami aktualnej wiedzy naukowej i pozanaukowej nie tylko z racji złożoności takich zadań, ale również dlatego, że część tej wiedzy jest produkowana w prywat-nych laboratoriach komercyjprywat-nych przedsiębiorstw. Ze względu na architekturę procesów wyborczych – w imię politycznego pragmatyzmu i zgodnie z przyjętymi w ordynacjach wyborczych algorytmami (np. metoda D`Hondta stosowana m.in.

w Polsce, Austrii, Finlandii, Belgii, Holandii, Hiszpanii, Izraelu i in.) faworyzującą duże ugrupowania – współczesne demokratyczne państwa w większości nie mają społecznego mandatu do ponadpartyjnego reprezentowania dobra wspólnego, bo-wiem arytmetyki parlamentarne w niewielkim stopniu odzwierciedlają preferencje wyborców, a większość obecnych europejskich rządów sprawuje władzę z woli mniej niż połowy obywateli i ma charakter koalicyjny, a więc kompromisowy i w jeszcze mniejszym stopniu odpowiadający woli wyborców. W warunkach współczesnych systemów politycznych, przeżartych patologiami i degradujących

29 Wyrazistych przykładów dostarczają dotychczasowe niepowodzenia we wdrażaniu zrównoważo-nej konsumpcji, podnoszeniu standardów etycznych w organizacjach sektora publicznego, upo-wszechnianiu idei społecznej odpowiedzialności w przedsiębiorstwach, wyrównywaniu szans osób niepełnosprawnych w dostępie do rynku pracy czy zwalczaniu antysemityzmu oraz kseno-fobii. Szerzej na temat niektórych z tych aspektów zob. Michalski 2014; Michalski 2016a;

Michalski 2016b; Michalski 2017b.

państwo do roli defraudacyjnego systemu fiskalnego, większość społeczeństw traktuje państwo jako przedstawiciela nie wspólnego dobra, lecz wyłącznie swoich własnych interesów i odmawia państwu prawa do wyznaczania powszechnie wią-żących orientacji. Nowoczesne sprywatyzowane państwo, które kontroluje jedynie niewielką część sektora badawczo-rozwojowego i jeszcze mniejszą część sektora wytwórczości, nie dysponuje wystarczającym bezpośrednim dostępem do „wejść”

w procesy rozwoju technologii, które umożliwiałyby skuteczną implementację po-litycznych preferencji. Z tych i wielu niewymienionych tutaj powodów każda próba odgórnego, dyrektywalnego zarządzania technologiami podejmowana przez państwo skończy się niepowodzeniem, bo spotka się z brakiem szerokiej społecz-nej akceptacji. W zarządzanie technologiami powinny być zaangażowane wszyst-kie siły społeczne na zasadzie naczyń połączonych, „sieci”, a ocena technologii winna być adresowana do wszystkich tych aktorów i realizowana w sposób sie-ciowy przy jak najszerszym ich udziale, a przynajmniej z uwzględnieniem ich punktów widzenia, potrzeb i preferencji, natomiast działania polityczne (legisla-cyjne i egzeku(legisla-cyjne) należy traktować jako koordynujące uzupełnienie (Grunwald 2002, s. 69).

Z powodu ograniczeń objętościowych nie ma tutaj jednak możliwości doko-nania nawet pobieżnego i powierzchownego przeglądu najważniejszych teorii technicyzacji pod kątem „wejść” i aktorów dysponujących zdolnościami sterują-cego oddziaływania na te procesy – aktorów, którzy byliby właściwymi adresatami oceny technologii. Można się jednak domyślać, że kwestie te są głównym źródłem konfliktów między teoretykami oceny technologii i przyczyną jej rozpadu na wiele nurtów, stylów uprawiania i modeli instytucjonalizacyjnych.

We współczesnej ocenie technologii można wyróżnić pięć zasadniczych nurtów:

1) Parlamentarna ocena technologii (PTA): stanowi kontynuację klasycznej amerykańskiej koncepcji, wyłącznym adresatem jest parlament, ocena technologii może być realizowana albo bezpośrednio przez członków par-lamentu (np. Francja, Finlandia, Polska), albo w ich imieniu przez stałe ciała doradcze parlamentu (np. Wielka Brytania, Niemcy, Dania, Katalo-nia), albo przez instytucje zewnętrzne niezwiązane bezpośrednio z parla-mentem (np. Holandia, Austria, Szwajcaria).

2) Ekspercka ocena technologii: proces oceny prowadzony przez zespół spe-cjalistów przy wsparciu zewnętrznych ekspertów technicznych, opinie in-teresariuszy – o ile w ogóle są brane pod uwagę – są traktowane wyłącznie jako dane wejściowe i pobierane w formie oświadczeń, stanowisk lub wy-wiadów, natomiast nie jest przewidziane uczestnictwo interesariuszy ani obywateli w kolejnych fazach projektu.

3) Partycypacyjna ocena technologii (pTA): filarem procesu oceny jest cią-gły, aktywny, systematyczny i metodyczny udział podmiotów społecz-nych: przedstawicieli organizacji obywatelskich, decydentów politycz-nych, interesariuszy, wylosowanych obywateli oraz ekspertów naukowych

i technicznych. Ci ostatni uczestniczą w procesie oceny nie jako niepod-ważalne autorytety i ostatnie instancje, lecz na takich samych prawach, jak wszyscy inni. Niekiedy partycypacyjną ocenę technologii dzieli się na mo-dele zorientowane na interesariuszy i momo-dele zorientowane na laików.

4) Konstruktywna ocena technologii (CTA): koncepcja wynaleziona w Ho-landii, ale obecnie z powodzeniem stosowana w wielu innych krajach, również w Niemczech, gdzie ukształtowała się jej osobliwa odmiana okre-ślana jako innowacyjna ocena technologii (iTA). Ocena konstruktywna – w przeciwieństwie do innych nurtów oceny technologii – jest ukierunko-wana na kształtowanie technologii nie poprzez wpływanie na polityczne działania regulacyjne w oparciu o ocenę skutków technologii, lecz poprzez oddolne ukierunkowywanie działań konstrukcyjno-projektowych na spo-łecznie pożądane cele. Dlatego adresatem konstruktywnej oceny techno-logii są nie decydenci publiczni, lecz innowatorzy z sektora nauki i wy-twórcy technologii z sektora przemysłu.

5) Dyskursywna, argumentująca ocena technologii (DTA): nurt zmierzający do pogłębienia debaty publicznej z udziałem intelektualistów, przedstawi-cieli polityki, świata biznesu oraz ludzi techniki w kwestiach wzajemnych oddziaływań między nauką, technologiami a społeczeństwem. Wyrasta-jący z tradycji teorii komunikacji i etyki dyskursu nurt zbiorowej krytycz-nej refleksji nad technologiami wykazuje duże podobieństwa do STS.

Głównym celem dyskursywnej oceny technologii jest jawność normatyw-nych założeń i wizji, którymi kierują się aktorzy społeczni kształtujący procesy rozwoju naukowo-technologicznego, oraz poddanie tych norma-tywnych presupozycji publicznej dyskusji. Nurt dyskursywny – podobnie jak konstruktywna ocena technologii – wychodzi poza klasyczny program szacowania skutków technologii pod kątem ewentualnych niepożądanych efektów ubocznych konkretnych technologii i skupia się na szerszych od-działywaniach nauki i technologii jako takich.

Parlamentarna ocena technologii

W latach dziewięćdziesiątych XX wieku przy parlamentach większości kra-jów uprzemysłowionych powołano do życia struktury doradcze wykonujące zada-nia z zakresu oceny technologii – struktury w większym lub mniejszym stopniu wzorowane na Biurze Oceny Technologii przy Kongresie USA. Instytucjonaliza-cjom tym przyświecały dwa główne cele: stworzenie informacyjnej przeciwwagi dla władzy wykonawczej i administracji oraz wzmocnienie wpływu legislatywy na procesy technicyzacji. Posiadanie własnych, wewnętrznych struktur dorad-czych kompetentnych w sprawach rozwoju technologicznego poprawia zdolność parlamentów do wykonywania konstytucyjnych zadań związanych z ustawodaw-stwem, sprawowaniem kontroli nad władzą wykonawczą oraz ustanawianiem ce-lów w zakresie polityki technologicznej. Dotychczasowe badania nad efektywno-ścią tego instrumentu dostarczyły raczej pesymistycznego obrazu sytuacji i uwy-

raźniły wiele problemów transmisyjnych w relacjach nauka-polityka – problemów dobrze znanych również z innych dziedzin naukowego doradztwa parlamentar-nego. Trudno jednoznacznie wskazać konkretne przyczyny tego stanu rzeczy:

może ma to związek z niewłaściwą formą instytucjonalizacji, niewłaściwą jakością ekspertyz albo ich uwikłaniem w niejasne powiązania ze zorganizowanymi intere-sami (Mai 1994, s. 52).

Już od pierwszych prób zainstalowania kompetencji w zakresie oceny tech-nologii przy organach ustawodawczych pojawiały się krytyczne głosy przekonu-jące, że ciała te dysponują przestarzałymi instrumentami nie dostosowanymi do dynamiki i złożoności współczesnych procesów technicyzacji (zob. np. Dreier, Hofmann Hrsg. 1986). Zwracano przede wszystkim uwagę na wzajemną niekom-patybilność typów racjonalności cechujących z jednej strony działania organów władzy ustawodawczej i wykonawczej, a z drugiej praktyki producentów techniki – w większości podmiotów ze świata prywatnego biznesu. Ta niekompatybilność sprawia, że coraz większa część procesów technicyzacji przebiega w tzw. mar-twym polu widzenia polityki, a więc poza jakąkolwiek kontrolą i zdolnością do reagowania. Historycznie ukształtowane stereotypy resortowości oraz będące ich konsekwencją przymusowe rozparcelowywanie każdego problemu uniemożliwia organom państwa adekwatne poznawcze uchwycenie problemów przekrojowych, integrujących, międzysektorowych, a taki właśnie charakter mają procesy techni-cyzacji. Współczesnym przykładem nieporadności sektoralistycznej administracji wobec wyzwań rozwoju technologicznego jest planowanie zrównoważonych roz-wiązań transportowych odpowiadających najnowszym standardom. Skoro rozwią-zania mają być zrównoważone, muszą być uzgadniane, harmonizowane w trzech aspektach: przyjazności dla środowiska, opłacalności i przyjazności dla użytkow-ników. Już same trudności z operacjonalizacją każdego z trzech celów ogólnych oraz doborem odpowiednich wskaźników do pomiaru postępów w realizacji spra-wiają, że nawet koordynacja projektów w obrębie jednego ministerstwa jest nie-dostateczna. Trudno sobie w takiej sytuacji wyobrazić, aby możliwa była efek-tywna koordynacja międzyresortowa projektów pomiędzy ministerstwami odpo-wiedzialnymi za sprawy gospodarki, sprawy środowiska i sprawy socjalne. Ale bez koordynacji nie ma szans na implementację całościowej, dalekowzrocznej wizji zrównoważonej innowacji, więc instalowanie oceny technologii w takich politycznych strukturach decyzyjnych wydaje się bezcelowe.

Wspomniane wcześniej „prawo” Collingridge`a sugeruje, że najlepszym mo-mentem na rozległe interwencje sterujące jest faza koncepcyjna i badawczo-roz-wojowa w cyklu życia innowacji (rys. 6.). Prowadzeniu oceny technologii na wczesnym etapie rozwoju innowacji stoją jednak na przeszkodzie liczne problemy.

Przede wszystkim problem kognitywny, związany z ograniczonymi możliwo-ściami prognozowania potencjalnych niepożądanych skutków trudnych do prze-widzenia przyszłych zastosowań danej innowacji bazowej, ale także problem kul-turowy związany z brakiem zainteresowania fazą koncepcyjną i fazą rozwojową

Rysunek 6. Krzywa cyklu życia technologii (krzywa S).

Źródło: Halicka 2016, s. 39.

innowacji ze strony szerokiej publiczności oraz świata polityki. Kogo interesują niepewne skutki dających się pomyśleć zastosowań jakiegoś nowatorskiego roz-wiązania – ewentualne skutki spodziewane dopiero w odległej przyszłości? O ile media swoimi przesadnie katastroficznymi wizjami nie podsycą społecznego lęku przed jakąś nową technologią znajdującą się dopiero w zalążku, na pewno nikt nie wpadnie na pomysł, aby uruchamiać skomplikowane i kosztowne procedury pu-blicznego nadzoru nad prywatnymi laboratoriami. Trudno w takiej sytuacji ocze-kiwać większego zainteresowania wczesną fazą rozwoju technologii ze strony or-ganów władzy ustawodawczej, która wobec wzrastającego tempa zmian spo-łeczno-cywilizacyjnych i rosnących potrzeb związanych z dostosowywaniem do nich prawodawstwa już dziś reaguje ze sporym opóźnieniem tylko na zjawiska, które nabiorą już wcześniej odpowiedniego politycznego znaczenia i zostaną od-powiednio politycznie zakodowane. Prawidłowe funkcjonowanie parlamentarnej oceny technologii wymagałoby jednak wczesnych interwencji regulacyjnych i ustanawiania priorytetów nie tylko dla badań i rozwoju, ale nawet dla badań podstawowych. Pomimo coraz większego tempa innowacji w przypadku wielu nowych technologii cykl życia liczony od rozpoczęcia badań podstawowych do

pełnej implementacji zwykle wykracza poza ramy czasowe wyznaczone kadencyj-nością ciał ustawodawczych, co dodatkowo zagraża ciągłości politycznego moni-torowania rozwoju innowacji, na potrzeby którego postuluje się parlamentarną ocenę technologii.

Również kwestie instytucjonalizacji parlamentarnej oceny technologii wywo-łują kontrowersje. Od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku w większości krajów uprzemysłowionych prowadzona jest szeroko zakrojona akcja unaukowia-nia legislatywy w myśl zasady, że rozbudowane własne służby naukowe w parla-mencie mogą w sposób znaczący ponieść kompetencje pojedynczych deputowa-nych w zakresie specjalistycznej wiedzy i chronić parlamentarzystów przed mani-pulacjami, stronniczymi opiniami ekspertów zatrudnianych przez rząd oraz

Również kwestie instytucjonalizacji parlamentarnej oceny technologii wywo-łują kontrowersje. Od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku w większości krajów uprzemysłowionych prowadzona jest szeroko zakrojona akcja unaukowia-nia legislatywy w myśl zasady, że rozbudowane własne służby naukowe w parla-mencie mogą w sposób znaczący ponieść kompetencje pojedynczych deputowa-nych w zakresie specjalistycznej wiedzy i chronić parlamentarzystów przed mani-pulacjami, stronniczymi opiniami ekspertów zatrudnianych przez rząd oraz